Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zuzka

jak wierzyc w milosc kochanka?

Polecane posty

ze byl szczesliwy to malo powiedziane :) ...byl najszczesliwszy... a jak to zrobilas ze pozbylas sie zazdrosci o zone...mnie ona doprowadza do obledu, mimo to ze mowi ze jej nie kocha (zle o niej tez nie mowi)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem, chyba po tym wszystkim przestało mi zależeć, zrozumiałam, żem tylko materac,a wtedy okazało się, że to bardziej działa na niego, nie wiem, wczesniej szalałam myśląc co teraz robi.. itd.jest mi z nim dobrze, ale wiem, że nic więcej z tego nie będzie, dosłownie przed chwila napisał, że liczy sie z tym, że możemy sie juz nie zobaczyć:-(, a ja juz nie czuje sie nawet materacem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inki, Czasami ja sama nie wierze w jaki układ sie wpakowałam.... ale ja naprawdę nie chciałam juz żadnych związków, nie wierzyłam, ba, wiedziałam, że nie spodoba mi się juz żaden mężczyzna... Dopóki w moim związku z ojcem syna trwał kryzyz, było ciężko, ale potem jak już nawet kryzysu nie było, to nie było dla mnie cierpieniem, że za ścianą mieszka obcy w sumie człowiek. Niech sobie mieszka, przeszkadzac mi nie przeszkadza, syn ma tate i mamę. Ja sama pochodzę z rozbitej rodziny i uważałam, że nie muszę robic tego synowi. Teraz coraz częściej widzę, ze to chory pomysł, i nie tylko dlatego, że pojawił się ON, ale dlatego, że mój syn jest coraz starszy i widzi, chociażby w telewizji jak wyglada czułość, miłość . pisze troche nieskladnie, ale po parapetowie jetsem, sorry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JTW, jedyne co ci mogę powiedziec na pocieszenie, że nikt go nie zmusz , żeby sie z Toba spotykał. Najwyraźniej chce i to bardzo. Pytanie dlaczego chce? Prawde mówiąc nigdy nie byłam zazdrosna, nie miałam o kogo bo jak ktos mnie rzucal to znienacka, bez znaków ostrzegawczych, i nawet nie orientowałam sie przez kogo :D. A poza tym to ja jestem hipochondryczka i katastrofistka i z łatwością sobie wyobrażam jak ukochane osoby zostaja zaatakowane wąglikiem, albo czyms takim, i na takim tle to kazda potencjalna zdrada to mały pikus. JTW, a moze spróbujcie zrobic sobie tygodniową przerwę, albo chociaż 3 dniową, żeby ochłonąć? Trzymaj się ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleg1
A Ty zuzka nie jestes czasami Alą ? a małżonek to JAnusz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja1
....w samotny niedzielny ranek....przeczytałam wszystkie Wasze wypowiedzi od lipca............niesamowite...WSZYSTKIE ..kobiety które zdradzają ...coś łączy-- a ja myslałam..że to tylko ja jestem taka..że ślepo wierzę...że ufam...Mam daleko KOGOS..kilkaset kilometrów,spotykamy sie dwa razy do roku,w najpiekniejszym miescie świata w Krakowie -gdzie jedziemy oboje .....z nadzieją................POTEM chwile radości, spokoju, czasem łez ..słońce ,deszcz,,burza, jesień,,,wszystko......TYLKO dokąd tak mozna to ciągnąć ......Przychodzi codziennośc,czasem milczenie,czasem strach ,że jest tam daleko ktos inny---CZEGO NIGDY NIE BĘDĘ PEWNA.....a jednak nie potrafię ...powiedzieć..ze koniec,że to nie ma sensu,ON wtedy mówi..ze sens jest we wszystkim -tylko człowiek nie umie GO odnależć...................pozdrawiam ....WAs.....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka wszystkim:) Witaj nadzieja , napisz cos wiecej , jestes mezatka? ile maszlaltek ?jesli chcesz oczywscie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przywitanko:-) wstałam i jeszcze wieksza pucha:-(, dotarło chyba jak bardzo nie ma to znaczenia, skoro podczas rozmowy potwierdził, że liczy sie z tym, że możemy sie juz nie zobaczyć, choć tego nie chce, ratunkuuuu, co ja mam mysleć o tym, może nie mysleć w ogóle?? niech mi któraś poradzi, albo kubeł zimnej wody na zakuty łeb wyleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sluze kublem zimnej wody..bo jak sama wiesz , rad sluchamy ale i tak robimy swoje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki za kubeł:-) te jego słowa chyba bardziej bolą niz by powiedział, że to koniec, no przesadziłam, może nie bolą tylko poczyniły pustkę, takie niby nic, a w głowie huczy. a może sobie dorabiam koncepcje do tych słów, cholerka ale jak potłuczona nawijam;-) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadzieja1, Dwa razy w roku? Myślałam, że tylko ja widuję sięz Nim rzadko. Wszystko ma sens...... staram się bardzo w to uwierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja1
,,tak.....jiw.....dwa razy w roku......i wiesz?..teraz jadę bardzo blisko niego..na CAŁE 3 TYGODNIE....do sanatorium.......CO BĘDZIE??czy bedzie przyjeżdżał codzień? czy raz mnie odwiedzi?.....NIE wiem.......... NIE jestem młoda.....mam dorosłe dzieci......udane małżeństwo ...ALe jestem zywym przykładem że nie szukam w TYM związku(jeżeli to wogóle nazwać zwiazkiem),,,tego--czego mi brakuje w małżeństwie..........mam wszystko.........dom, mieszkanie, pracę...dzieci ustawione i ......wiele czułości od męża......a jednak ...TO CO DOSTAJĘ tak rzadko jest takie inne............cudowne...........TAK ZAWSZE MARZYŁAM BY MNIE ktos....ZROZUMIAŁ......trafiłam na te strony...i może KTOS z WAS....albo obleje mnie kubłem zimnej wody....albo.....................?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny ja tez mu napislam w nocy ze juz mozemy sie nie zobaczyc (nie odebral jeszcze smsa) , lzy mi leca z oczu ale nie bede juz robila z siebie idiotki, najbardziej boje sie fizycznego spotkania, bo wiem ze jest ono nieuknione jestesmy troszke zwiazani zawodowo (na szzescie nie tak jak Milky-ale raz na jakis czas spotkania sa nieuniknione) tak najbardziej boli mnie to, ze NIGDY, ale to nigdy nie dal mi grama nadziei, co z tego ze ciagle powtarzal ze mnie uwielbia, ze szaleje za mna, ze takim uczuciem nie darzyl nigdy nikogo na swiecie, co z tego ze to okazywal...... co z tego ze powtarzal ze byl ze mna najszczesliwszym czlowiekiem na ziemi (nigdy nie powiedzial kocham) zapytalam kilka dni temu czy za 5-10-15 lat tez bedzie wylaczal komorke na noc...... powiedzial TAK, bo nie chce zeby zona cokolwiek podejrzewala ja juz chyba nie potrafie dluzej byc ta druga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadzieja1, Jesli czytałaś to forum, to wiesz,że ja jestem chyba ostatnia do oblewania zimna wodą ... to chyba nie najlepiej. Tez jestem bardzo dorosła (38) i nie wypełniam sobie Nim pustki w życiu, bo żadnej pustki (z innych niz Ty powodów) nie odczuwałam. Czy twoj kochanek jest wolny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JTW, Wyglada na to, że on się już zdeklarował: chce byc z Tobą, ale na dotychczasowych zasadach. Tylko czy ty tak chcesz? Nie wiem, co Ci powiedzieć. Pewnie teraz nie chcesz zaakceptować takiego układu, a zerwac nie masz siły. Może jak Twoje zmęczenie siegnie zenitu, to zerwanie nie będzie takie trudne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JTW, tak czytałam i... to samo, tyle, że na początku mówił, pisał, że kocha, choc też nie obiecywał nieczego, w dodatku pisał, że kocha żonę, że mnie też kocha... tez nie miałam siły, i gdy sie uwolniłam, to znowu sie poddałam, mimo, że słów o kochaniu juz nie ma, tyle, że tęskni, dobrze mnie widzieć, itp:-(, zreszta ja też dawno żadnych miłosnych deklaracji mu nie składałam, więc nie wiem, czy faktycznie z jego strony to było chwilowe, czy dlatego, że ja nie mówię i raczej od strony słownej panuje zima:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mojego slowo kocham nie istnialo co wiecej.... jasno mowil ze ZONY NIE KOCHA ponoc nikt nie uslyszal od niego tego slowa....ale mniejsza o slowa stwierdzil ze jest odpowiedzialny za swoja rodzine, za swoje malzenstwo i nie moze skrzywdzic zony...... to po jaka cholere czepial sie mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mój swego czasu powiedział, że gdyby nie dziecko (znana śpiewka???), to.... i dodał, że większej deklaracji to z jego strony wobec nikogo nie było. Tez obawiał się, że żona coś podejrzewała swego czasu, nie wiem jak teraz, bo tematu żony jakoś ostatnio nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja1
margi.........jestem mężatką.........i smiało moge powiedzieć..że ..ŻYCIE ZACZYNA SIE PO CZTERDZIESTCE..""...........DOBRZE..ŻE JEST TAKOWE forum...gdzie bez skrępowania moge wszystko powiedziec.....moze to coś ze mna jest nie tak..............może TU sa tylko młode osoby...a ja...weteranka ....zdradzająca męża od dwóch lat??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie....nie mogl by zrobic tego dzieciom (sranie w banie) o wlasnie.... \"gdybym cie spotkal 10 lat temu rzucilbym wszystko i wyjechalibysmy na drugi koniec Polski\" ..... tak mi mowil ale ja juz nie wierze w zadne jego slowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Urlopowiczko, Pomijając najwazniejszą rzecz, czy mój ukochany w ogóle mnie chce, to u nas jedynym problemem jest odległość. A tego problemu nie da się na razie rozwiązac \'\'ze wzgledu\'\' na moje dziecko... no więc stara śpiewka :( Tak sobie teraz pomyslałam, ze zanim podejmie sie jakakolwiek decyzję, trzba sie najpierw zastanowić czego oczekujemy od dalszego zycia. Jesli chcemy bardzo mieć dom, prawdziwy, nie jesteśmy w stanie same zyć, to moze faktycznie żonaci kochankowie, którzy nie zostawią żon, \'\'blokują\'\' moze miejsce komus innemu, kto moze stać się wazny. I myśle , że mi o tyle jest łatwiej :D, że ja mogę życ sama, nie potrzebuję mężczyzny jako takiego do życia, i wcale nie uważam, że takie zycie jest gorsze ( z doswiadzcenie wiem, ze może być całkiem fajne :D) Tyle, ze ja potrzebuję Jego, :9

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja1
..jesteście KOCHANI..........tak się cieszę..że tu trafiłam.........narazie czynie przygotowania ...do wyjazdu.....i bedę tu wpadać ....by usłyszeć .WASZE....czasem zrozumienie a czasem by przekonać się..że........nie jestem sama...............................pozdrawiam...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta 10 to chyba jakaś magiczna cyfra;-) JTW, ja tez już nie wierzę, dlatego ta pustka, nawet po takim miłym ostatnim spotkanku, po tym wszystkim, to coraz częściej łapie sie na mysli, czy naprawde coś czułam czy chciałam czuć czy czuję jeszcze, dla mnie dziecko nie jest przeszkodą, gdybym wiedziała, że on chce to w 1 minucie byłabym gotowa, ale to kiedyś, chyba wszystko juz przepadło:-(. ale dziś smęcimy od rana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ze potrzebuję jego miało byc skomentowane smutna buźką, a nie 9!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jestem mezatka po 40 i on tez zonaty przed 50:) ale ..wiesz ja juz nie jestem taka w skowronkach tak TY , na dluzsza mete to jednak..meczy.. Ale jak ty sie szykujesz na 3 tygodnie z nim to i tak Cie pewnie nic nie przekona:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×