Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zuzka

jak wierzyc w milosc kochanka?

Polecane posty

Chce mi się wyć... ryczeć... opieprzyłam go strasznie, pokazałam że nikt nie bęðzie mną pomiatał, powiedziałam co myślę...Powiedział, że przesadziłam.. Jasne!! ja przesadziłam, oczywiście.. no a jakże.. kto przesadza jak nie JA?? no nikt inny... Nie żałuję, że powiedziałam to co on musiał usłyszeć.. Może się skończy, może nie... może zrozumie, że nie jestem na jego żadne skinienie palucha...i że nikt się mną bawił nie bęðzie, że nie jestem biedną, zaniedbaną mężatką która chce się wyrwac spod skrzydełek męża.. O nie!! Nie ze mną te numery!! Jakbym mogła to bym mu dupę skopała!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milky, Free at last? Już? Kobiety robmy cos aby ten topic nie zginął. Chciałabym zebysmy wszystkie spotkaly sie tu za 2-3 miesiace, dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest to trudna sprawa. Czy w ogóle jest jakaś niezawodna recepta? Na podstawie obserwacji, a także licznych rozmów z małżonkami trzeba wyraźnie podkreślić, że podstawą udanego związku jest właściwie przeżyte narzeczeństwo. Należałoby więc postawić zasadnicze pytanie: czym jest czas narzeczeństwa? Otóż jest to okres nie tylko wzniosłego oczarowania sobą, ale nade wszystko żywego przyglądania się swoim wadom. Dlaczego? Dlatego, że zalety narzucają się same. Dziewczyna robi wszystko, aby się pokazać od dobrej strony, a chłopak zachowuje się nienagannie. Tymczasem każdy z nas posiada jakieś przywary. Nikt nie jest doskonały. Jedna osoba ma bardziej eksponowane słabości, a druga bardziej ukryte. W narzeczeństwie mężczyzna nie objawia się w całości, gdyż nie jest jeszcze pewien, czy ona będzie jego żoną. Kobieta również się skrywa, gdyż nie posiada pewności, czy on będzie jej mężem. Z chwilą zawarcia małżeństwa mit o wyjątkowej wyjątkowości pryska. Osoby stają wobec siebie w całej okazałości. Słyszy się nieraz: „jak oni bardzo się kochają”. Tymczasem ledwo się pobiorą i już wojny, a później rozłam. Nie poznali siebie. Zajęli się ciałem, a nie pomyśleli o duchu! Na przyjemności związane z ciałem człowiek będzie miał całe małżeństwo, do końca życia. Aż do znudzenia. Pojawiają się wady, obecne już wcześniej, lecz człowiek nie starał się w sposób wystarczający poznać drugą osobę. Dopiero znając zalety i wady kandydata na małżonka, można stanąć na ślubnym kobiercu. Dlatego narzeczeństwo jest punktem wyjścia. Istotną sprawą jest poznanie środowiska, z którego wychodzi kandydat na przyszłego małżonka. Niedaleko bowiem pada jabłko od jabłoni. Pewne obyczaje i nawyki człowiek wynosi z domu rodzinnego. Niejednokrotnie z niego przejmuje filozofię życia i styl traktowania innych ludzi. Właśnie z domu przejmuje system wartości i podejście do świata. Warto zatem przyjrzeć się również życiu religijnemu w rodzinie narzeczonej i narzeczonego, bowiem zdrowe podejście do religii prostuje ścieżki i pomaga rozwiązywać napotkane trudności. Życie jest tylko jedno i trzeba je godnie przeżyć. Dlatego, jeżeli syn kurczowo się trzyma spódnicy mamy, nigdy nie obdarzy w pełni miłością swojej młodej żony. Małżeństwo jest wspólnym życiem, wspólną drogą i wspólnym wyzwaniem. Jeżeli tak, to należy jak najlepiej się do niego przygotować, również od strony umiejętności zawodowych. Im więcej człowiek potrafi, tym bardziej może pomóc rodzinie i zapewnić jej bezpieczeństwo. Dlatego podnoszenie kwalifikacji jest również receptą na dobre małżeństwo. Oznacza to także umiejętność prowadzenia spraw domowych. Jeśli zatem żona przyjdzie zmęczona z pracy, to nie może samotnie pracować na drugi etat w domu, podczas gdy mąż wypoczywając w fotelu, ogląda telewizję. Miłość bowiem nakazuje pomóc małżonce. W małżeństwie istnieje konieczność opanowania umiejętności zawierania kompromisów. Małżeństwo nie może polegać na funkcjonowaniu obok siebie dwóch egoistów, lecz na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. Z tej racji receptą na udane małżeństwo jest także otwarcie się na dar rodzącej się nowej istoty. To otwarcie wypływa z seksualnego wymiaru życia, który wiąże się nie tylko z „odpoczynkiem systemu nerwowego”, ale również współodpowiedzialnością za współmałżonka i poczęte życie. W życiu codziennym można zauważyć wiele małżeństw nastawionych tylko na branie, które nie dorosły do wymagań narzeczeństwa, a cóż dopiero do małżeństwa. Bóg szanuje ich wybór, nie neguje ich zachowań, ale jednocześnie przypomina, że fundamentem prawdziwego szczęścia w życiu małżeńskim jest Dekalog. Te dziesięć zdań wyznacza drogę prostą, choć jednocześnie stromą. Trzeba jednak podkreślić, że jest to droga pewna, dająca poczucie bezpieczeństwa i zwycięstwa, a przede wszystkim satysfakcji i zadowolenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z calym szacunkiem
gdby nawet zgodzic sie z tym czysto teoretycznym wywodem, bo jak wszyscy wiemy , zwlaszcza po dlugoletnim malzenstwie teoria bardzo mocno odbiega od praktyki, to mam do ksiedza pytanie : Czy byl ksiadz chodz raz w zyciu zakochany? CZy wie ksiadz jak taka prawdziwa milosc potrafi przyslonic nawet bardzo widoczne wady partnera. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cóż miłość , skłamałbym gdybym zaprzeczył, ale czasami trzeba konsekwentnie tkwić w wyborach, a to trudne.......pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chetnie poromawiam
masz moze gg?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jiw, spotkajmy się tu za 2-3 miesiące... spotykajmy się tu jak najczęściej... to jedyne miejsce, gdzie mogę coś powiedzieć, wykrzyczeć ból... free at last... chyba tylko w tym sensie, że wiem, że to koniec. ze 2 godz. po napisaniu posta o upragnionej wolności miałam ochotę wyć z bólu. wiem, że będę wyć jeszcze wiele razy aż wypłaczę to wszystko. na razie jestem gdzieś między niebem a piekłem. nie mogę żyć bez niego... nie mogę żyć z nim... chciałabym się rozpłynąć w nicości, ale jednocześnie wiem, że to minie. ks. Marek, dzięki. wiedziałam o tym wcześniej. przez lata budowałam swój własny świat oparty na szlachetnych zasadach: by nie krzywdzić innych, nie robić drugiemu, co mi niemiłe.. i co z tego? okazało się, że mój świat nie pasuje do całej reszty... \"Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał (...) byłbym niczym...\" Tylko czemu Bóg zsyła czasem taką zakazaną miłość? czemu pozwala pokochać kogoś, kogo nie wolno kochać? czemu nie daje miłości jednej na całe życie? czemu???????????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
cześć dziwczyny, jesteście? Jest mi dzisiaj bardzo źle, leżę cały dzień w łóżku i patrzę w sufit, nie nawidze takich dni. Miałam się dzisiaj z nim spotkać, ale jak zwykle nie odbiera moich telefonów, a wczoraj tak fajnie nam się rozmawiało. Powiedział, że jak się spotkamy to mnie przytuli i już nie będę taka smutna. Tęsknię za nim strasznie, co mam robić, tak strasznie chciałabym z nim teraz być. Dlaczego on mi to robi, dlaczego ja po tym wszystkim co mi zrobił nie potrafię o nim zapomnieć?????????? Jeszcze na dodatek pokłóciłam się ze swoim chłopakiem, sprawdził mój billing telefoniczny. Jeśli jesteście to się odezwijcie, potrzebuję z kimś pogadać. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lania
Milkyway podpisuje sie pod Twoimi slowami. Wiele razy zastanawiałam sie czy Bóg zsyła taka zakazaną milość aby dać nam odrobinę szczęścia, czy po to aby cierpieć :( Dlaczego pozwala nam pokochać kogoś kogo nie wolno kochać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj Lania. 🖐️ Ty też cierpisz przez jakiegoś dobiegacza? 25, wiesz, paliłam jakiś czas temu papierosa i pomyślałam o Tobie. zastanawiałam się, czy może chociaż do Ciebie szczęście przyszło... no i wchodzę tu.. no i masz... nie wiem, czy to Cię pocieszy, ale też leżakuję i cierpię... no to poleżmy razem ;-) no i oczywiście nie mogę pozbyć się ze łba paranoicznej autoanalizy... czemu kiedyś byłam wszystkim, a teraz jestem niczym? jak można przekreślić wszystko, co było, takim jednym \"ciach\"? czy to dobrze, że się skończyło czy źle? czy już się naprawdę skończyło? czy on choć trochę cierpi czy może odetchnął z ulgą jak głupią babę z wozu...? jak to sprawdził Twój biling telefoniczny? przecież to niemożliwe. dzwoniłaś z domowego telefonu? pisz. spróbuję tu potem zawitać. powiem Ci, że dobrze jest sobie czasem poryczeć. to pomaga trochę. a Reszta gdzie? margi, ciekawe, czy nas czytasz... no dobra... nie potwierdzaj i nie zaprzeczaj póki co. wracaj szybko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lania
No tak, nic o sobie nie powiedziałam :) Mam 18 letni staż małżeński i 3 lata stażu z człowiekiem którego kochac nie powinnam. On też jest żonaty. Uczucie trwa, ale coraz bardziej widać beznadziejność takiego związku :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej , pamietacie mnie jeszcze? , kurcze nawet chyba nikt za mna nie tesknil ...:) teraz mi na kopcie wszystkie moje obietnice poszly sie............spotkalam sie i kurde bylo ,,,,,,,,,same wiecie jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcelka
margi- to normalne, tak wszystkie robią, ja też wiele razy, to typowe działanie kochającej kochanki....w końcu zawszy kończy się sexem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-----> ks. Marek.. Cóż za filozoficzny wykład :P.. Nie chce urażać ale my ten wątek nie dla umoralniania siebie zakładałyśmy.. Także chyba nie za bardzo ksiądz coś wskura... ------> Jaaasne.. mój K. dzisiaj śle smsy, przeprasza, na kolana pada, dzwoni i inne pierdoły.. No i co.. tyci tyci brakuje mi żeby sie ugiąć.. Mężczyźni to z gruntu urodzeni samce którzy najpier robią a później myślą a nie na odwrót.. No i co ja mam z nim zrobić? Czuję jak miękne i nawet obronić się przed tym nie mogę!! Zła jestem na siebie.. A teraz pora na fajeczkę... Pozdrawiam WAs wszystkie cieplutko w ten zimny wieczór..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
cześć dziewczyny, nie mogłam wczoraj wieczorem pisać, miałam potworną awanturę ze swoim chłopakiem. Czasem tak sobie myślę, że może lepiej być sama ? Nikomu się z niczego nie tłumaczyć, robić co się chce. Tylko czy na dłuższą metę da się tak żyć? Wyprowadziłam się z domu, żeby nie słuchać rodziców, a teraz mam jeszcze gorzej. Moi rodzice przynajmniej nie sprawdzali mi moich rachunków telefonicznych. Milky, nie dzwoniłam z domowego, tylko ze swojej komórki, a on wziął mój biling i sprawdził połączenia. Nie wiem co dalej będzie. Jak narazie to mam wszystkiego dość. Kurcze mam dopiero 25 lat, a czuję się jakbym była 25 lat po ślubie. Wszystko jest bez sensu. Może powinnam sobie chociaż kupić psa, urozmaicę sobie życie :-) Nie mam już nawet siły płakać, co mi to pomoże, nic. Zadzwonię dzisiaj do mojego kochanka (nie nawidzę tego zwrotu), dam mu ostatnią szansę. Ciekawa jestem co tym razem wymyśli, dlaczego nie odbierał telefonu. Jeśli dzisiaj nie odbierze to koniec, mam dość już takiego traktowania. Czasami sobie tak myślę, że on może kogoś ma, może tak byłoby lepiej? Pozdrawiam Was i mam nadzieję, że nie jesteście tak smutne jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcelka
margi, to u mnie trwa już prawie 3 lata, z przerwami, chociaż ostatnio jest coraz gorzej i czuję że ta następna przerwa to będzie już ostateczna, nie umiem sobie poradzić z tym szarpaniem , on chce się spotkać aby rzekomo tylko porozmawiać i zarzeka się że zero sexu, bo żona itd, itd, potem się spotykamy i wiadomo jak się kończy, a potem on ma do mnie pretensje że znów mnie przeleciał , bo przecież nie chciał....i tak w kółko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcelka
25, zostaw jednego i drugiego, poszukaj sobie trzeciego, póki masz dopiero 25 lat.....uwierz mi, wiem co piszę....myślę sobie że możesz być jeszcze bardzo ale to bardzo szczęśliwa....tego kwiatu jest pół światu....;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
dzięki Marcelka, ale to niestety nie jest takie proste . Wpieprzyłam sie w mieszkanie, mamy kredyt. Nie chcę wracać do rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj dobrze mi tu z Wami. A chyba powinnam założyc swój własny topic pt. Zakochane Głupie Gęsi. Nie widziałam się, nie słyszałam, nie pisałam do mojego ukochanego od 13 wrzesnia. Nie chce mi się. Przypomniało mi sie też, że na samym początku naszej hmm, znajomości, on powiedział, ze nigdy pierwszy sie do mnie nie bedzie odzywał. Olałam to bo myślałam że tak gada a potem to się zmieni ... Skubany dotrzymuje słowa. Ha, ... Jestem zakochana, tralala, a on pewnie ledwie pamieta, ze ja istnieję .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
jjw, zazdroszczę Ci tej wytrwałości. Jak Ty to robisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcelka
Czasem dobrze jest przekonać się, że nie jestem jedyną Głupią Gesią na świecie.....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcelka
Czy też macie zakaz wysyłania smsów po 16? Bo ja bezwględny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
dlaczego akurat po 16?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Moje ulubione Gaski :) zawsze to lepsza nazwa niz materac :P Marcelko jak to on ma pretensje ze Cie przelecial? Ja jak odmowie sexu potem mam \"subtelene \" sms typu...buziaczki dla \"nieskonsumowanej kochaneczki:) Jiw twoj przypadek jest dla mnie bardzo niezrozumialy bo teoretycznie wy chyba jako jedyni z nas moglibyscie byc razem , chyba doradzalabym ci to co przed chwila napisalas do 25..ale wiem ...\"wista wio latwo powiedziec:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marcelko , ja kiedys mialam duzo zakazow ale jak przestalam pisac wogole sms to jakos teraz wiele odpuscil, ale tak serio, jesli mu zona czyta komorke, to niestety musisz to uszanowac i nie pisac bo moga byc z tego klopoty:) Marcelko ile masz latek jesli mozna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KObirtki.. jak miło wiejść na forum i zobaczyc że nasz wątek nie umiera...że jesteście i moge do Was pisać.. U mnie jakos tak.. zaczęło się chyba odpuszczanie. Mogliśmy spotkac się w ten weekend ale.. on miał inne wazne sprawy.. No i siedze sobie tak sama i rozmyślam.. Może warto powiedzieć NIE, KONIEC?Tylko jak się przełamac i skąd wziąc na to siły w sobie.. Zastanawiam się czy nie spotyka się z kobieta z którą był około 2 lat i dla której zostawił żonę. Postawiłam mu ultimatum na początku, że gdybym wiedziała, że chodzi do niej i z nią sypia ja sie z tego całego burdeliku wycofuję... Być może nie chce się.. przyznac a swoje robi. Nie chce go sprawdzać bo to by bło idiotycznie głupie ale wiem, że sam również by się do tego nie przyznał.. I tak wkoło Macieja.. ech.. Podpisuję sie pod Głupimi Gęsiami... :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to i ja pogęgam. Nazywam się milkyway, nie kontaktuje się z nim od ... gdzieś początku września. ;-) kochaterka, też nie lubię tłoku. mój były k. też miał przede mną (a może się zazębiało, może symultanicznie) taką jedną... 25, no niestety... działalność dwufrontowa pociąga za sobą pewne ryzyko... pewnie dobrze byłoby, żebyś odpoczęła od nich obu... uświadomiła sobie, na kim Ci naprawdę zależy, kto jest Ciebie wart... wiesz co, ja właśnie wróciłam z długiego samotnego spaceru... tylko ja, park i moje myśli (myślenie o mojej bezmyślności)... lepiej mi się zrobiło... czasem dobrze jest tak \"wychodzić\" wszystko (prawie wszystko)... dobrze też robi spacerek po naszej \"kafce\"... :-) jiw, dobrze robisz. trzeba wypróbować różne strategie. PS też nie było smsów po 16 (tak jakoś bez umawiania się). i w weekendy też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 25
Milky, nawet nie chce mi się iść na spacer. Może dobrze by mi zrobił, ale jakoś nie mam ochoty. Siedzę sama w domu i słucham muzyki - smutnej. Chyba się katuję. Kolejny raz próbowałam się do niego dodzwononić i nic. Jaka ja jestem głupia po co się tak narzucam, po co tyle razy dzwonię, przecież wyświetla mu się kto dzwoni. Jakby miał ochote to by oddzwonił, a ja ciąglę próbuję. Chyba wyrzucę tą komórkę za okno, żeby mnie nie kusiła. Zastanawiam się czy on zachowywałby sie tak, jak byśmy ze sobą sypiali. Chyba dobrze, że tak sie nie stało, bo dopiero super bym się czuła :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×