Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sama28

DLACZEGO JESTEM SAMA???

Polecane posty

Gość Do usher78
o rany!!! toz cipka sie znudzila bo pewnie jej pierwszym byles. Te mlode juz tak maja, CHCA KORZYSTAC Z ZYCIA a nie zenic sie. ja sie przekonalem- nigdy takich mlodych. zakochana do czasu,az zachce jej sie bawic i na dyskoteki biegac, czyli ok.20stki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Sama28, też mam 28 lat i też jestem sama, wiec nie jestem uprawniona do udzielania rad komukolwiek, ale czytałam, że jeśli kobieta ciągle przyciąga ten sam typ facetów, to powinna się zastanowić, co JĄ tak w nich pociąga, bo zapewne jest to jeden i ten sam gatunek facetów, a na innych by nie zwróciła uwagi. I nad tym trzeba popracować. Ja natomiast spotykam wartościowych, interesujacych mężczyzn, tyle że oni ze mnie rezygnują.... Ostatnio dużo i szczerze na ten temat rozmawiałam z przyjaciółką i Tobie też polecam rozmowę z kimś bliskim i szczerym aż do bólu. Takie rozmowy pomogły mi odkryć, w czym problem. Teraz nie popełnię tych samych błędów, z których nie zdawałam sobie sprawy. Ale nie zamierzam udawać kogoś kim nie jestem, bo to i tak prędzej czy później wyjdzie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
tekst Milskiej-Wrzesińskiej: "Czy mężczyzna potrzebuje małżeństwa" Dla mężczyzny ślub to inwestycja coraz mniej opłacalna. Ociągają się zwłaszcza mili chłopcy, za których chętnie byśmy wychodziły. Co ich powstrzymuje? Znajomy czterdziestolatek na pytanie, czy uważa swoje małżeństwo za udane, odparł: "Dla mojej żony z pewnością". Mężczyźni z młodszego pokolenia, by uniknąć tego rodzaju gorzkiej konstatacji, odwlekają ślub, jeśli w ogóle zamierzają go brać. Tymczasem, jak wynika z badań, zdecydowana większość młodych kobiet lubiłaby wyjść za mąż, i to niekoniecznie dlatego, że męskie szowinistyczne społeczeństwo poddało je od dzieciństwa ukierunkowującemu treningowi (gumowy słodki dzidziuś, kuchenka, mebelki jak prawdziwe), ale raczej ze względu na to, że są bystre i widzą, jak jest: małżeństwo jest układem dobrze zaspokajającym potrzeby kobiety, jeśli tylko umie się ona w nim przytomnie umościć. Matrymonialny odwrót Z kolei dla mężczyzny ślub to inwestycja coraz mniej opłacalna. Jeśli wierzyć antropologom, małżeństwo monogamiczne samo w sobie jest porażką podstawowej strategii prokreacyjnej samca bazującej na zapłodnieniu maksymalnej liczby partnerek. Mężczyźni byli zmuszeni z tego wzorca zrezygnować, bo nadprodukcja przypadkowo poczętych dzieci przestała być akceptowalna moralnie, społecznie i ekonomicznie. Przestawili się zatem z ilości na jakość i zaczęli dbać o mniejszą liczbę dzieci poczętych z jedną partnerką, a nie z wieloma. To sytuacja dla kobiet bardzo korzystna. Niestety, od jakiegoś czasu mężczyźni są w matrymonialnym odwrocie. Wprawdzie nie wszyscy - życie pokazuje, że tradycjonaliści, którzy w razie czego posłuch w łóżku i w domu wymuszą pięścią, żenią się akurat dość chętnie i bez obaw. Ociągają się raczej mili chłopcy, za których chętnie byśmy wychodziły, ci, którzy szanują i lubią kobiety i zostali wyedukowani w kulturze związku partnerskiego. Co ich powstrzymuje? Pit bez zobowiązań W dzisiejszych czasach seks jest dostępny bez ślubu, dzieci przestały się dzielić na małżeńskie i inne, a legalna żona nie jest gwarantowanym bezpłatnym robotnikiem do obsługi wspólnego gospodarstwa. Mężczyzna może mieć więc poważną wątpliwość, czy małżeństwo jest mu do czegokolwiek potrzebne. Zwłaszcza że kandydatki na żony wymagają dużo, a dają nie tak znów wiele. Chcą dla siebie jednocześnie przywilejów tradycyjnie męskich (wolność, autonomia, samorealizacja), ale też tych uznawanych za raczej kobiece (bezpieczeństwo materialne i społeczne, oparcie). W dodatku trudno im się zgodzić na koszty związku: konieczność dostosowania się do drugiej osoby, obowiązki, odpowiedzialność. Nie muszą i nie chcą prasować koszul, gotować codziennych obiadków, mieć wyłączności na reprezentację rodziny na wywiadówkach i być dyspozycyjne seksualnie na żądanie. Ale z drugiej strony oczekują, że mąż wypełni PIT, naprawi pralkę, da w prezencie najnowszy krem odmładzający za 700 zł i zawsze obiegnie samochód dookoła, by otworzyć drzwi. My, współczesne kobiety, chcemy mieć wszystko natychmiast, bez wysiłku i poświęceń. Zastawiamy więc na naszych mężczyzn liczne pułapki, tyle że w ostatecznym rozrachunku same w nie wpadamy. Politykę finansową ustalamy w duchu zasady: "Co moje, to moje, a co twoje, to jeszcze zobaczymy". Żądamy szacunku dla naszej pracy zawodowej ("Zrób dzieciom kolację, bo ja mam raport do zrobienia na jutro"), ale jej finansowe owoce traktujemy jako prywatny dochód, który zagospodarowujemy zgodnie z naszymi potrzebami, podczas gdy zarobki męża mają być pod naszą kontrolą. W zakresie prokreacji wyznajemy bezkompromisową formułę: "Mój brzuch należy do mnie". Chcemy rozstrzygać o zajściu w ciążę, a nawet jej utrzymaniu lub nie, ale mężczyźnie nie dajemy prawa do decyzji o poczęciu ("No tak, to fakt, mówiłam, że biorę pigułki, bo od dwóch lat biorę. Ale zapomniałam, że akurat zrobiłam przerwę, bo mi lekarz zalecił. No i stało się. Co, nie jesteś zadowolony? Jak nie chcesz, to sobie poradzę, sama urodzę i wychowam"), ani o tym, czy dziecko ma się urodzić ("Jak będę chciała, to usunę, a tobie nic do tego"). Nie chcemy być traktowane jak zabawki seksualne - laleczki dostępne na życzenie dla rozładowania rozmaitych męskich napięć, ale same traktujemy naszych partnerów jak misie pluszaki, w których ramiona wtulamy się, gdy jest nam zimno, smutno i źle, szepcząc przy tym: "Chcę się tylko przytulić... Taka jestem nieszczęśliwa... Na nic nie mam siły". Żądamy, by nasz nowoczesny partner rozumiał, że bliskość fizyczna może być wyrazem nie tylko pragnień seksualnych, ale i czułości, natomiast same nie zamierzamy uznać, że konstrukcja typowego mężczyzny uniemożliwia wytrzymanie dwóch tygodni czysto platonicznych przytulanek. Otóż takie numery wypada robić tylko tatusiowi, który musi znieść stoicko, że w pełni rozwinięta nastolatka pakuje mu się do łóżka, szlochając: "Tato, boję się, miałam taki zły sen...". Jednak na tatusia miało się tylko jedną szansę w życiu, a mąż zasadniczo służy do czego innego. Oczekujemy, że - zgodnie z zaleceniami tygodników kobiecych - nasz partner zapewni nam po kilka orgazmów na życzenie, znajdzie punkt G i wszystkie inne punkty, rozbudzi w nas nieznane nam dotąd pokłady seksualności, a przy tym będzie jak po viagrze (chociaż poczułybyśmy się zdradzone i oszukane, gdyby rzeczywiście ją zażywał), ale nie zamierzamy w najmniejszym stopniu zachowywać się uwodząco, bo przecież erotyczna prowokacja poniża kobietę i czyni z niej podległą samicę. Bez fałszywego wstydu pokazujemy partnerowi nasze fizyczne defekty, bo jeśli kocha, to musi akceptować nas w pełni. Nękanie codzienne Uważamy, że mężczyzna powinien uczestniczyć we wszystkich obowiązkach domowych, również (a może zwłaszcza) tych, których nie lubi: zmywaniu, praniu czy zmianie pieluch, a same się obruszamy, gdy wyraża zdziwienie, że nie pojechałyśmy do wulkanizatora z przebitą przez nas oponą ("Ja miałam to zrobić? Chyba żartujesz! Przecież nie dałabym rady, zresztą nawet nie wiem, gdzie jest warsztat"). Chcemy, żeby nam opowiadał o swoich sprawach zawodowych, a nie lekceważąco zbywał: "Przecież i tak to cię nie interesuje", ale po trzech minutach relacji o negocjacjach, gdzie odegrał pierwszoplanową rolę, wykrzykujemy: "To Marek też tam z tobą był? Nic mi nie mówiłeś, że już wrócił. A wiesz, że jego żona chyba kogoś ma?". Sądzimy, że powinien spędzać więcej czasu z rodziną, nie pracować wieczorami i w weekendy, ale gdy mówi, że wobec tego zrezygnuje z dodatkowego zlecenia i zarobi mniej, niepokoimy się: "A co z naszą działką? Przecież mieliśmy ją w tym roku ogrodzić, wykarczować i rozejrzeć się za jakimś niedrogim projektem". Gdy znękany małżonek próbuje nas przekonać, że nie da się jednocześnie pracować mniej i zarabiać więcej, mówimy znacząco, że inni jakoś potrafią, pozostawiając jego domyślności, czy uważamy go za niedołęgę, czy raczej za cwaniaczka sprytnie wymigującego się od bycia z dziećmi. Chyba nigdy nie miałyśmy takiej szansy stworzenia korzystnego dla kobiet modelu relacji męsko--damskich jak teraz. I tę właśnie szansę krok po kroku marnujemy. Za kilka pokoleń nasze następczynie będą się mogły rozkoszować towarzystwem damskich bokserów oraz mężczyzn homoseksualnych z wyboru rozmnażających się przez klonowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
ciąg dalszy: łóżka, szlochając: "Tato, boję się, miałam taki zły sen...". Jednak na tatusia miało się tylko jedną szansę w życiu, a mąż zasadniczo służy do czego innego. Oczekujemy, że - zgodnie z zaleceniami tygodników kobiecych - nasz partner zapewni nam po kilka orgazmów na życzenie, znajdzie punkt G i wszystkie inne punkty, rozbudzi w nas nieznane nam dotąd pokłady seksualności, a przy tym będzie jak po viagrze (chociaż poczułybyśmy się zdradzone i oszukane, gdyby rzeczywiście ją zażywał), ale nie zamierzamy w najmniejszym stopniu zachowywać się uwodząco, bo przecież erotyczna prowokacja poniża kobietę i czyni z niej podległą samicę. Bez fałszywego wstydu pokazujemy partnerowi nasze fizyczne defekty, bo jeśli kocha, to musi akceptować nas w pełni. Nękanie codzienne Uważamy, że mężczyzna powinien uczestniczyć we wszystkich obowiązkach domowych, również (a może zwłaszcza) tych, których nie lubi: zmywaniu, praniu czy zmianie pieluch, a same się obruszamy, gdy wyraża zdziwienie, że nie pojechałyśmy do wulkanizatora z przebitą przez nas oponą ("Ja miałam to zrobić? Chyba żartujesz! Przecież nie dałabym rady, zresztą nawet nie wiem, gdzie jest warsztat"). Chcemy, żeby nam opowiadał o swoich sprawach zawodowych, a nie lekceważąco zbywał: "Przecież i tak to cię nie interesuje", ale po trzech minutach relacji o negocjacjach, gdzie odegrał pierwszoplanową rolę, wykrzykujemy: "To Marek też tam z tobą był? Nic mi nie mówiłeś, że już wrócił. A wiesz, że jego żona chyba kogoś ma?". Sądzimy, że powinien spędzać więcej czasu z rodziną, nie pracować wieczorami i w weekendy, ale gdy mówi, że wobec tego zrezygnuje z dodatkowego zlecenia i zarobi mniej, niepokoimy się: "A co z naszą działką? Przecież mieliśmy ją w tym roku ogrodzić, wykarczować i rozejrzeć się za jakimś niedrogim projektem". Gdy znękany małżonek próbuje nas przekonać, że nie da się jednocześnie pracować mniej i zarabiać więcej, mówimy znacząco, że inni jakoś potrafią, pozostawiając jego domyślności, czy uważamy go za niedołęgę, czy raczej za cwaniaczka sprytnie wymigującego się od bycia z dziećmi. Chyba nigdy nie miałyśmy takiej szansy stworzenia korzystnego dla kobiet modelu relacji męsko- -damskich jak teraz. I tę właśnie szansę krok po kroku marnujemy. Za kilka pokoleń nasze następczynie będą się mogły rozkoszować towarzystwem damskich bokserów oraz mężczyzn homoseksualnych z wyboru rozmnażających się przez klonowanie. -- Rusz się i przebudź swoje szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
może opinie fachowców skłonią was do refleksji wreszcie. Bo teraz tylko żalicie się : "jakie my to jesteśmy same a przecież takie ideały z nas ..." a każdą uwagę, żę może i jesteście ideałami ale dla innych kobiet bo dla mężczyzn z pewnościa nie jak pokazuje to wasze doświadczenie odrzucacie. Wzajemnie się uwierdzacie we włąsnych błędach a paru harcerzyków dzielnie wam w tm pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak
rewelacja! fajfus możesz wkleić więcej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aij
Nie przeczytałam wszystkich postów ,ale przychylam się do zdania fajfusa. To prawda, największym problemem samotnych kobiet jest niezależność. Ale nie ta femenistyczna, to niezależność wynikająca z poczucia własnej wartości. Kobieta, która uważnie patrzy na partnera, wartościuje jego zachowania, odrzuca tych absztyfikantów, którzy nie odpowiadają jej wymaganiom. Nie jest sztuką wyjść za mąz, sztuką jest żyć z człowiekiem, którego się wybrało. Młodość ma to do siebie, że na świat patrzy się przez różowe okulary, wraz z nadejściem dojrzałości coraz baczniej przypatrujemy się ewntualnemu partnerowi na życie. A że mężczyźni są jacy są, daleko odbiegają od nawet minimalnych wymagań stawianych przez kobiety, coraz częściej wybieramy samotność. Lepiej męczyć się ze sobą i zmagać ze swoją samotnością niż męczyć się z drugą osobą. Wg najnowszych statystyk co trzecia kobieta w Polsce jest ofiarą znecania się psychicznego bądź fizycznego przez małżonka. Wiele kobiet jest samotnych mimo obecności drugiego człowieka obok. I jest to o wiele gorszy rodzaj samotności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aij
odnosnie fragm. - "Znajomy czterdziestolatek na pytanie, czy uważa swoje małżeństwo za udane, odparł: "Dla mojej żony z pewnością". Mozna tez przyjac wersje zony: czy malzenstwo czterdzielstolatki jest udane? dla meza z pewnoscia tak: Dla mezczyzny slub jest inwestycja oplacalna, bo: znajduje kobiete, nastepczynie mamusi, ktora zadba o to by mial wyprasowane koszule, przygotowany obiad na stole, pelna lodowke etc. Nie wiem gdzie p.Wrzesinska odnajduje w spoleczenstwie plskim model kobiety wyemancypowanej. Z reguly kobiety sa od sprzatania, gotowania, wychowywania dzeci, spelniania lozkowych obowiazkow pomomo zmeczenia praca zawodowa i domowymi obowiazkami. Sorry, za skroty myslowe,ale sie spiesze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
nie wkleję więcej bo to cały artykuł Milskiej - Wrzesińskiej. On był opublikowany swego czasu w "Wysokich Obcasach".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak a jak mozna
Mysle ze ludzie w naszym wieku za duzo przeszli i za duzo widzieli dlatego doszukujemy sie tego bez wad.Jest wiele osob ktorzy zyja w ukladach bo milosc i tak wygasa. Fajfus to mi powiedz co taka kobieta ktora siedzi w domu i czeka na meza ma z zycia to ze ma prosic o pieniadze jak jeszcze nie zostaly przepite.Wiesz ci faceci na zachodzie bo tu zyje nie chca kobiet nie pracujacych i jezeli takie maja to traktuja je jak ostatnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak a jak mozna
Mysle ze ludzie w naszym wieku za duzo przeszli i za duzo widzieli dlatego doszukujemy sie tego bez wad.Jest wiele osob ktorzy zyja w ukladach bo milosc i tak wygasa. Fajfus to mi powiedz co taka kobieta ktora siedzi w domu i czeka na meza ma z zycia to ze ma prosic o pieniadze jak jeszcze nie zostaly przepite.Wiesz ci faceci na zachodzie bo tu zyje nie chca kobiet nie pracujacych i jezeli takie maja to traktuja je jak ostatnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Onion
Fajfus masz "ciekawe" teorie na temat zwiazkqw damsko meskich. Kobiety w polsce sa moze do tylu w stosunq do kolezanek z zachodu ale raczej nie jesli chodzi o wizje idealnego zwiazku. A Ty(autorko topicu) sie nie martw, sa wspaniali faceci trzeba ich tylko poszukac. A moze to oni znajda Cie pierwsi:) Pozwodzenia zycze:) P.S. Szkoda ze ja nie spotykam takich kobiet:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach gdzież są niegysiejsze
kobiety? Delikatne, czułe, ciepłe, pełne gracji, eleganckie, uczciwe, wierne ... i pracowite.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daryia
są tyko trzebo im pozwolić ,pomóc być takimi ,troche zrozumienia ,ich języka .........i one takie są wierz mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baba jaga
Mam podobny "problem" jak autorka tego wątku. Tylko, że mam o parę lat więcej. Może nawet jestem w gorszej sytuacji , bo mam trochę po 30-stce i NIGDY nie byłam z facetem dłużej niż kilka randek. Niestety przyciągam do siebie, albo fajtłapy, albo żonatych (tacy od razu idą w odstawkę!!!). Problem z tym, że jestem sama miałam, w wieku dwudziestu kilku lat. Teraz przyzwyczajam się do tego, że jestem niezależną samotną kobietą, mam mieszkanie, dobrą pracę, tylko brak mi trochę przytulenia do męskiego ramienia, ach...) Z moich obserwacji wynika, że fajni faceci są już pozajmowani (tak naprawdę z tymi fajnymi facetami mam swoją teorię, że jeśli są żonaci lub w stałym związku to już są "przeszkoleni" przez damy swego serca i dlatego są super). W moim otoczeniu niestety jest sporo atrakcyjnych samotnych kobiet, natomiast nie ma samotnych facetów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
a jaki jest twój stosunek do klepania po tyłku - jeśli negatywny to nie masz się czego dziwić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
i w ogóle zachęcam wszystkie samotne by robiły wśród swoich znajomych i koleżanek, tyvh zamężnych i nie, jaki jest ich stosunek do bycia klepana po tylk↓ przez partnera. Zobaczycie wyraźną różnicę pomiedzy zamężnymi i samotnymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajfus powtarzasz się i jesteś nieapetyczny! PANOWIE!!! postarajcie się trochę i przebijcie się przez skorupę niezależności. Pod nią często kryje się delikatna kobietka, któa potrzebuje dużo uczucia! Wy od razu pasujecie, bo to jest zbyt trudne łatwiej poklepywać po tyłku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
tym niemniej zachęcam do studiów w tym względzie - prawda leży naga przed wami, a wy jej nie chcecie w swym zacietrzewieniu dostrzec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
ja się tak parę razy próbowałem przebić ... i wiem aż nadto dobrze, że to strata czasu, a nie wspomnę nawet o kosztach emocjonalnych mimo, że s ą bardzo wysokie. Dlatego teraz uważam, ż e należy się wiązać tylko z kobietami gotowyi do związku - a więc nie niezależnymi. Mam te swoje 2-3 teściki i jeśli ich kobieta nie przechodzi pomyślnie nie ciągnę dalej znajomości - okazała sie kobietą nie dość zsocjalizowaną. Jej socjalizacę i przygotowanie do życia w zwizku zostawiam frajerom i harcerzom, niech się męczą ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajfus, nie wiem jakie są twoje testy, ale mi nie przeszkadza klepanie po tyłku, niewybredne dowcipy facetów, itp. obojętne mi na jaki film pójdę do kina z facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
o moich teścikach napisałem na początku wywołując oburzenie pań. A to tylko na pierwszych paru randkach aby zaosdzczędzić stresów i jej i sobie robię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama28
serdeczne dzięki za słowa wsparcia... Onion- życzę Ci, żebyś spotkał "taką" kobietę... dzięki www-k... pozdrawiam! czekam na kolejne komentarze... a fajfusowi- chyba już podziękujemy, prawda?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
... właśnie, podziękujemy fajfusowi bo wolimy raczej zostać same niż zrezygnować z własnych wyobrażeń na temat związków męsko-damskich. Lepsze fałszywe poglądy ale własne. Podpisano : my stare panny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CZYTELNIK
Sama, sama..... a dlaczego tak jest, że my dobrzy faceci(są tacy uwierzcie:-) kiedy jesteśmy dla Was dobrzy, czuli, troskliwi, opiekuńczy....to Wam jest tak dobrze, że tego nie zauważacie???? Póżniej tracimy wiarę w to nasze dobro i odchodzimy!!! Zostajecie same i.....dopiero to doceniacie. To przykre a najbardzij to, że wystarczy żeby to nam przestało zależeć, a nagle zaczynacie walczyć o swoje prawo bycia docenianymi. Kobietki kochane dlaczego tak robicie?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama28
... wyobraźcie sobie, że ponad tydzień temu poznałam fajnego faceta... nie wiem, co dalej z tego będzie, ale jest bardzo miło:) i wiesz fajfus- on wcale mnie nie klepie po tyłku:) co Ty na to? do tego jest na prawdę miły, męski, inteligentny i w ogóle ok:) ( a przy tym inny, niż ci, których znałam wcześniej) i co dla mnie bardzo ważne-zależy mu na tej znajomości..:) pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
no jeszcze by tego brakowało by świeżo poznaną babkę gość klepał po pupie ... ale jeśli tego nie zrobi za kilka tygodni to będzie sygnał, że pewnie u niego z libido coś nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sama28
o rany fajfus... chyba jestem Ci winna przeprosiny... widocznie cos xle odczytałam...bo ja zrozumiałam, że chodzi Ci o klepanie przez faceta, którego dopiero co się poznało...:) jezeli jestem z kims-to całkiem mi się to podoba:) wybacz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajfus
przeprosiny przyjęte ... ale wydawało mi się, że pisałem o tym, że to klepanie dotyczy tylko własnej dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×