Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Laxi

Stany lękowe Nerwiec Zespoły natręctw

Polecane posty

Gość KRISI
Witam wszystkie nerwowe kobitki. Ja mieszkam, i studjuję w Krakowie i na nerwice lękową cierpię już pare dobrych lat. Oczywiście moge to dopiero od niedawna powiedzieć, ponieważ dawniej nie miałam pojęcia co mi jest. Najbardziej boje się przemieszczać autobusami ( jechalam ostatnio 1,5 roku temu), a także mam problemy w miejscach publicznych gdzie jest dużo ludzi ( boję się że mogliby zauważyć że mam jakiś problem). Niby niewiele ale paraliżuje mnie calkowicie. Chodze od 2 miesięcy na terapie do psychologa ale narazie widocznej poprawy nie zauważyłam. Rok temu także chodziłam na taką terapię ale przerwałam. Warto tu jeszcze zaznaczyć, że nie stosuję żadnych leków i chwała ci panie bo nienawidzę zażywać żadnego świństwa ( muszę zażywać na inne schożenia i dlatego wzupełności mi wystarcza to co teraz mam). Tak po krótce wyglada moja obecna sytuacja choć nie jest za wesoła to staram się nie załamywać. To muj plus. Ale nie ukrywam że chciałabym tak jak każda z was funkcjinować normalnie, choć coraz żadziej mogę sobie wyobrazić jak by było gdyby nerwicy nie było. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zjava a próbowałaś
bpd.9g.pl/Forum ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zjava_
no nie wiem czy forum dla ludzi z bpd to dobry pomysl (z racji tego ze jestesmy impulsywni...), ale sprobuje... dziekuje za adres : *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość witajcie witajcie
Witam Was gorąco:) Bylam u psychiatry i przepisal mi leki, biore je juz ponad tydzien, i zdaje mi sie ze z lekka mi pamięć szwankuje;) czy to normalny objaw..?? Serdecznie prosze o odpowiedz osob , ktore biorą leki:) gorąco pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety mi też od kiedy biorę leki pamięć gorzej działa... z czasem można się jednak przyzwyczaić ;) pozdrawiam cieplutko 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zjava_
to juz jutro :( nie wiem jak mi sie pomylilo ze mam w czwartek urodziny jak wypadaja w piatek... aghr... o tak, pamiec po lekach dziala slabiej. wczoraj dala o sobie znac moja wada genetyczna. bolalo strasznie (i z reszta nadal boli...). bylam na badaniach i pochłaniam masowo ketonal. odezwe sie pojutzre i powiem czy przezylam urodzinowy koszmar. a moze jednak ktos mnie schowa do kieszeni i ukryje przed swiatem, co? prooooosze... :( ps: dziekuje za zyczenia kffiatki : *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zjawa Kochaniutka - przepraszam za mały poślizg, ale rodzinka ze Stanów zatrówa mi moją szarą egzystencję i czasu nie mam nawet na porządne siusiu - mam nadzieję, że się nie gniewasz a dla Ciebie dziś : 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 ❤️ 🌼 🌼 I tego co najważniejsze .............. zdrowia i spokoju ducha 👄 Naprawdę życzę Ci z całego serduszka, żeby spełniło Ci się to wszystko o czym marzysz wieczorem w łóżeczku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ Wszystko co piękne i wymarzone niech w Twym życiu będzie spełnione. Niech życie słodko płynie, a wszystko, co złe niech szybko minie. ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cierpliwa
Od kiedy mam depresje stany lękowe nie są mi obce .To prawda że najlepiej jest mi teraz w domu.Ale jakos ciężko mi znienawidziec świat i otaczających mnie ludzi.Nie leży to w mojej naturze.Wiem że to pokonam wracając do pracy .Ciągle sobie powtarzam że jestem silna i muszę walczyć dla moich dzieci a lęki no cóż z dnia na dzień nie zniknął.Raz będzie lepiej raz gorzej.Biore leki troszkę otępiają.Najgorsze są jednak wyjścia z domu wrażenie że każdy sie na mnie patrzy.Myśl że sa jeszcze inni z podobnymi problemami powinna byc pocieszająca a dla mnie niestety nie jest .Dlaczego?Proste szkoda mojego i Waszego życia ale może jest jeszcze jakieś "światło w tunelu" dla takich jak my.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zjava_
Z D A Ł A M M A T U R E ! ! ! ...ale nie ciesze sie jakos tak w pełni, czuje po prostu ulge ze mam to juz za sobą... deficyt uczuć :/ dziekuje jeszcze raz za zyczenia kffiatuchy : *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 Moje najszczersze gratulacje Kochanie !!!!!!! Wiedziałam - JESTEŚ WIELKA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! NIESAMOWITA, WSPANIAŁA ................... i NADZWYCZAJNA !!!!!!!!!!! Ja nawet nie wyobrażam sobie jak mogła bym to dziś zrobić - na 100% bym sobie nie poradziła - no chyba, że podłączona do respiratora. Dlatego uważam, że powinnaś być z siebie baaaaaaaaaaaaaaardzo dumna, bo zrobiłaś coś niesamowitego-nawet nie wyobrażam sobie jakie to było dla ciebie tródne. Podziwiam Cię!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jesteś wielka!!!!!!!!!!!!!!!!! A u mnie - rodzinka pojechała - dzięki Ci za to panie, bo koszmar był to nie do opisania :((( Wszystko wraca powoli do normy - choć ja potrzebuje chyba elektrowstrząsów coby dojść do siebie po tym traumatycznym doświadczeniu. No co za ludzie - typowe amerykańskie buraki w stylu \"co to nie oni\" a my - malutcy - co my wiemy o prawdziwym życiu. Jezu, to naprawdę był koszmar Dziś posprzątałam i mam zamiar przeleżeć cały jutrzejszy dzień w łóżku odzyskując siły i poczucie własnej godności. Ps. Moje Kochanie kupiło mi nowiuteńki, odjazdowy materac do łóżeczka ze strefami konfortu i jakimiś tam pierdołami :P ,a że łoże mam odjazdowe - 200/160 cm to leżycho i dzień lenistwa jest jak najbardziej wskazane ;))) :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc serdecznie witam was wszystkie nowe i \"stare\" mój okres kiedy żyłam sobie bez nerwiczki minął bezpowrotnie doszły do tego stany depresyjne tydzień łudziłam sie ze mi przejdzie i obędzie sie bez leków ale widze ze nie bardzo właśnie zażyłam pierwsza dawke efectinu + sedam i czuje sie lekko na haju lekarka wystraszyła mnie co doskutków tego efectinu no i wiecie troche sie boje ze będe miala jakies \"jazdy\" , z tym , że ponoc to dobry lek i szybko stawia na nogi lekarka stwierdziła ze póki pracowałam to jakos sie musiałam trzymac , i po zakończeniu roku \"wysiadłam\" mam nadzieje że u was dziewczyny lepiej i nastroje macie typowo letnie staram sie nakrecac wyjazdem na wakacje ale jakos cieżko mi to wychodzi jedyna nadzieja ze leki pomogą i stane na \"nogach\" tak w ogóle to jestem walnieta , przed wczoraj cały dzień mnie zatykało i dusilao a wieczorem na przekór wszystkiemu pojechałam na aerobik no ....i...skończyło sie nieciekawie , prawie zemdlałam a to nakreciło hipohondrie i mysli o chorym sercu , których nie moge sie pozbyć tak w ogóle to sory że tak ciagle pisze o sobie pomyślicie ze jestem egoistką tylko...że nikt nie jest w stanie tego zrozumiec tylko wy....papapapap

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zjava_
Laxi, masz lozko wielkosci prawie mojego pokoju :) o 40 cm mniejsze w zasadzie ;) dzisiaj bylam na zakonczeniu roku szkolnego nr. 2 wychodzi poczet sztandarowy. dyrektor: "do hymnu!". wszyscy staja na bacznosc. chwila ciszy i skupienia, wszyscy czekaja na melodie hymnu. zamiast tego z glosnikow wydobywaja sie... dzwieki tanga! :/ pozatym to szybko sie zmylam... okropna jestem. nawet pozegnac pozadnie sie nie umiem :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniesd
Nie chce tu sie jakos za bardzo wyroznic, moj lekarz a na poczatku mama postawili mi diagnoze: dziecko ty masz nerwice, ty musisz sie leczyc, zmienic swoj styl zycia...A ja nie wiedzialam jak, nerwica od malego kojarzyla mi sie z osobami chorymi psychicznie, za co strasznie przepraszam. Rok czasu bylam faszerowana psychotropami, moze to i bylo fajne na poczatku, bo raz, ze poczulam ulge a dwa, ze mialam niezle jazdy i bylo mi jakos lzej. Po jakims czasie leki przestaly dzialac, wszystko sie wrocilo ze zdwojona sila. Nikt nie mogl ze mna wytrzymac, wszystkim rzucalam, zawsze krzyczalam, byle pierdola mnie wyprowadzala z rownowagi. Leki odlozylam, szkoda mi bylo troszke watroby. Niestety okazalo sie, ze to zadna nerwica tylko najwyklejsza tarczyca, ktora tak sie u mnie objawila. Nie biore teraz zadnych lekow uspokajajacych, za to na serducho tak. Niedlugo ide do szpitala i nie wiem komu mam za to dziekowac, bo czasami mam siebie samej dosc. Wiem jedno duzo mi pomogla moja wlasna wiara w to, ze sam dam rade, bez zadnych farmaceutykow. Po prostu wzielam sie za siebie. Moral z tego taki, ze warto isc do pierwszego lepszego lekarza i poprosic o skierowanie na TSH, FT4, FT3. Niekoniecznie zawsze musi to byc nerwica, ktora najlatwiej jest zdiagnozowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, tak - wszystkie zaczynałyśmy od tych badań. Tych i wielu, wielu innych. Tarczyca, serce, nowotwory mózgu........ itd. Wszystko nam sprawdzili i wiele z nas podejżewało już u siebie jakąś śmiertelną, unikatową chorobę. Dziwie się, że z powodu jak piszesz nadpobudliwości zdiagnozowali Ci nerwice, bo tak naprawdę nerwicowcy, to bardzo spokoini i zrównoważeni ludzie - rzucanie przedmiotami i wrzaski na wszystko co się rusza - nie, to nie my. Ponosi nas czasem, ale jak każdego normalnego człeka :P Zajvka - tango :D :D :D to miałaś tam niezły balecik ;))) A studia - dostałaś się??? I spoko, ja też ostatnio unikam ludzi i grupowych spotkań - co jest do mnie całkowicie niepodobne, bo jako zodiakalny bliźniak, potrzebuje ludzi jak powietrza. Straszna kura domowa się ze mnie zrobiła i końmi nie można mnie z domu wyciągnąć - goście, też niemile widziami. Sprzątam, piorę, układam kwiatki w wazonach, przycinam krzaczki i godzinami gapie się na rybki (dziś miałam kolejny zgon-pojęcia nie mam czemu? :((( ) I................................... tylko się nie przestraszcie - cholernie chce dzidziusia. Mój zegar biologiczny od jakichś 3 miesięcy kompletnie zwariował. Niemal fizycznie czyje, że potrzebuje dziecka. Mam 28 lat i............... zaczyna się - szaleństwo macierzyństwa. Przyłapuje się na tym, że ciągle patrzę na małe dzieci. Widzę je wszędzie no normalnie - dawniej tego nie dostrzegałam, ba i przyglądam się wszystkim. Gdy jadę gdzieś samoistnie mój wzrok ucieka mi na facetów jak nigdy dotąd. I to nie pod kątem - przystojny facet czy coś takiego, tylko każdego analizuje pod kątem ojcostwa. No straszne jest to normalnie, bo ostatnio o niczym innym nie jestem w stanie myśleć. Mój chłop nawet nie chce o tym słyszeć. Próby rozmów kończą się kosmicznym awanti. Powiedział, że może za 5 lat !!! No zgłupiał chyba !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zastanawiam się nawet, czy nie odejść i nie poszukać \"tatusia\" - naprawdę mi odbiło :((( Brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr Czesia - fajnie, że się odezwałaś ❤️ ❤️ ❤️ Byle do wyjazdy na wakacje Kochanie, a potem jakoś poleci. Buziaczki gorące 👄 Pozdrów męża i ucałuj mocniuchno ode mnie córe !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Cześka- trzymaj się dzielnie. Mam nadzieje że dojdziesz do siebie. Ja walcze nadal, a moze udaje? Sama już nie wiem :( Laxi- trzymam kciuki za Twoje plany. Ale obawiam się że A. nie dorósł jeszcze do ojcostwa. Choć moze od naszych ostatnich rozmów coś się zmieniło? Dziwadełko 32- dziękuje za zdjęcie. Wkońcu wiem jak wyglądasz :) Dobra uciekam do pracki. Miłego dnia kochane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laxi - może tak podrzuce ci moja małą , no tak wiesz w ramach naukowo -koleżeńskich , po tygodniu gwarantuje hormony macierzynskie spierniczą gdzie pieprz rośnie hihihih Laxi dalej odwiedzasz pana M.S???co tam u niego? od poniedziałku (zeszłego) planowałam generalne porządki ale leń ze mnie niesamowity więc moje mieszkanie przypomina Jarocin 84\" Sylwi , fajnie że pracujesz gdy pracowałam to jakos zmuszałam swoje komórki do działania wiedziałam że musze rano wstac , umyc się , ubrać itp.... nadszedł koniec roku a ja całkowicie oklapłam ....w poniedziałek nie mogłam wstac z łóżka i tu ...sie wystraszyłam lekarka stwierdziła początki depresji ..wiecie nerwica to juz moja koleżanka ale z depresja to za bardzo nie chce się zakolegować pozdrawiam i życze miłej sobotki i niedzieli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć ludziki!Dawno się nie odzywała,ale nie miałam czasu.Najpierw zakończenie roku,teraz jestem przez $ tyg.sama w pracy,po pracy dentysta-sadysta,jak mam jeszcze siłę to wsiadam na rower i pedałuję przed siebie(to na prawdę odstresowuje),polecam!Teraz żyję koloniami córki i zamartwiam się jak sobie poradzi,bo jedzie pierwszy raz.Nerwica,jakby trochę mi odpuściła,ale nie zawsze i nie do konca.Czasami mam takie cudowne dni,że płakać mi się chce ze szczęścia,a następnego dnia lęki i niepokój,ale trzeba z tym żyć.Byłam u lekarza i powiedziała mi,że to nie stresującą pracę trzeba zmnienić,ale...siebie.Może i ma rację.no cóż,pozdrawiam Was gorąco i całuję. Sylvi1 gdzie pracujesz?No i gratulacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No witam :))) Czesia - no,no nadal go odwiedzam i doszło już do tego, że kaski ode mnie nie chce :D Ale chodzę raz na dwa miesiące - tableteczki dostaję na zapasik. A małą - jasne, może się wyleczę hi,hi - albo jeszcze gożej mnie weźmie, o ile jeszcze bardziej jest możliwe ;))) Sylvi - no fakt. Masz rację z \"A\". Ale ja wcale mu się nie dziwię. Jak ja miałam 22 wiosny, też o dzieciakach nie myślałam - ba, bałam się ich jak ognia, więc go rozumiem i wcale mu się nie dziwię :P Wczoraj moje psiapsiółki przerażone moimi zapędami kury domowej wyciągnęły mnie na imprezką - maraton po klubach. W walce z nimi wymigać się nie miałam szans, więc zmusiłam się do pozytywnego nastawienia :P Zapodałam sobie xanaxik, coby nie miec niemiłych niespodzianek i........ poszłam. O dziwo, po wypiciu tony soku pomarańczowego (alko już nie piję) zaczęłam się całkiem dobrze bawić i w efekcie wróciłam do domu ok 5 rano. Dziś odsypiam i leczę zakwaski, bo dawno już nigdzie nie śmigałam i nóżki cuś mnie bolą od tych wygibasów. No, to może nie jest ze mną jeszcze tak źle co? Buziaki i miłej niedzieli Kochaniutkie 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KRISI
Witam wszystkich serdecznie. Jak czytam wasze ostatnie wypowiedzi to przychodzi mi na myśl czy wy wogóle macie jakieś problemy, bo z tego co widze to radzicie sobie doskonale-gratuluje. Ja zmagam się z poważniejszymi problemami a mianowicie sama egzystencjia. Jazda autobusem jest dla mnie problemem a co dopiero jakaś imprezka w miescie, czy praca. Chociaż z tą pracą to jest tak że wiem że jak bym pracowała to musiałabym się przełamywać. Ale mnie jest chyba tak wygodnie i staram się nie ustawiać swojego zycia tak żebym musiała coś zrobić. Złamałam tą swoją zasade jak poszłam na studia magisterskie ale żeby się zmusić do chodzenia na zajęcia to nie ma mowy i teraz tylko żałuje swojej decyzji ( chyba mimo wszystko uda mi się zdawać ewgzaminy). Pozdrawiam wszystkich. Dozobaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KRISI
Zapomniałam napisać coś jeszcze do Laxi: Ja też bardzo chciałabym mieć dzidziusia tylko nie mam mieszkania, boję się jak moje problemy wpłyną na przebieg ciąży no i najważniejsze teraz nie wiem czy wogóle dam rade zajść w ciąże bo ostatniorobiłam badanie na prolaktyne i mam podwyższoną (a jeszcze jej nie lecze, ide dopiero 7.07 do lekarza). Wiele kobiet nie może z tego powodu zajść w ciąże a nawet jak im się uda to można poronić. Z tą prolaktyna to jest tez ciekawa sprawa bo podwyższona powoduje nerwowość a stresujące życie ja podwyższa. Mówi się ze jest to inaczej hormon stresu to po co mam leczyć jak jestem nerwowa lepiej skupić sie na wyciszaniu. Ale zobaczymy jak będzie jak zajde to się nie załamie ale troszkę bede się z pewnoscią bala. Aco do twojego faceta to masz chyba niewiele mozliwości. Po pierwsze mozesz to zrobić bez jego decyzji, lub naciskać go ale wtedy odpada pierwsze rozwiązanie bo ci nie uwiezy że to wpadka. Z facetami często tak jest ze nie potrafią się zdecydować i przyjąć na siebie taką odpowiedzialność, więc tżeba im pomóc. Mój kochany sam to mi przyznał i powiedział że jak będzie to dobrze jak nie to tez, a żeby miał to zaplanować to chyba nigdy w zyciu nie będzie odpowiedniej chwili bo zawsze coś będzie stało na przeszkodzie ( a to mnieszkanie, samochód, praca itp.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D Oj nie zrobiła bym mu tego. Naciskać też nie moge, bo się chłop przestraszy i zwieje :P A jak długo chorujesz? Bo ja już chyba za długo i choć nigdy, przenigdy tego nie zaakceptuje, że nie mogę robić tego co dawniej, to chyba nauczyłam sie z tym żyć - podkreślam \"chyba\" Teraz natomiast mam inny problem, który moje kłopoty odsunał na boczny tor. Mój psiak jest poważnie chory. Płaczę co noc nie mogąc patrzeć jak cierpi. Mam go od 12-tego roku życia i kocham go tak strasznie, że chyba wolałabym, żeby to spotkało mnie. Nie wiemy, czy z tego wyjdzie a myśl, że................ będzie trzeba go.... no wiecie powoduje u mnie paniczny lek, strach i poczucie, że to nie dzieje się naprawdę, że to niemożliwe. Był ze mną zawsze. Pływał ze mną na żaglach - hmmmmm myślałam, że będzie się bał, bo nie lubi wody, a on stawał na samym dziobie i nie patrząc na fale rzucające łajbą stał tak dumnie i łapał wiatr........ Wsadzałam go do koszyka na kierownicy i jeździliśmy na długie wycieczki rowerowe - a gdy nie chciałam go zabrac wspinał mi się po nodze i szczekał, żeby go wsadzić do jego koszyka :D Wspinał się też po drzewach - jak kot :D Pstrykałam palcami i pokazywałam mu drzewo a on jak wiewiura wdrapywał się na nie. Zabierałam go na wakacje i rejsy i zawsze był ulubieńcem wszystkich................. Nigdy go nie tresowałam a mimo to nie chodził nigdy na smyczy. Sam szedł koło nogi. Na każdych światłach zatrzymywał się i czekał aż dojdę jakby wiedział, że to ulica, a na hasło \"idź\" przelatywał jak z procy i czekał po drugiej stronie - a przecież nigdy się tego nie uczył. Teraz cierpi a ja nie mogę na to patrzeć. Mówię mu cichutko, że wszyscy go kochamy i wyzdrowieje... Wiem, że teraz piszę nie na temat, ale........ nie mogę sobie z tym poradzić :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Laxi wiem jak to jest kiedy nie można nic zrobić, ja przeszłam śmierć psa 2 razy i nikomu nie życze 😭 . Musisz być dzielna :( Co do dzieci, to różnie. Bo ja zostałam mamą w wieku 20 lat i zanic nie zmieniłabym tego na późniejsze ponoć bardziej doświadczone macierzyństwo. Już czas na dziecko (jeśli jesteś pewna). Trzymam kciuki :) Ciesze się ze masz sprawdzone koleżanki, dobra impreza wskazana jak najbardziej. Dziwadełko- odezwij sie na gg to pogadamy :) Na gg zostawiłam ci wiadomość gdzie pracuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KRISI
Teraz moge powiedzieć że choruje już dobrych kilka lat ale wtedy nie wiedziałam, że to początki nerwicy. Ja mam dwa psy więc doskonale cie rozumie. Pieska który chodzi swoimi ścieżkami i suczke która nie odchodzi na krok od nogi i jest bardzo podobna do twojego psa. Tyle że ja nie jeżdze na roweże lecz samochodem ale dokładnie jak twój pies mój jest przed samochodem zawsze szybciej niż my. Śmierć bliskiej duszy zawsze jest ciężka ale w sytuacjach tragicznych myśle że jest to najleprze rozwiązanie bo pomagasz ulżyć w cierpieniu. Ja mam sąsiadke która ma psa chorego na raka i strasznie cierpi. Nie widzi, ma problemy z chodzeniem, oddychaniem i załatwianiem potrzeb fizjologicznych. Straszna męczarnia i cierpienie. Głowa do góry i na spacerek z nim albo zrób coś co bardzo lubi. Co do dzidziusia to należy się bardzo dobrze zastanowić i przygotować i nie mówie o przygotowaniu psychicznym tylko zrobieniu wszystkich badań bo to "inwestycja na przyszłość". Ja na przykład nie rozumię matki która w ciąży pali lub źle się odżywia albo co najgorsze pije. Przecież to życie co nosi w sobie jest od niej wtedy w 100% zależne i to czy będzie zdrowe i spokojne w dużej mieże jest jej zasługą. Więc jak tak intensywniej zaczynasz myśleć to najpierw maszeruj do dentysty na kontrole a potem tylko działaj. Powodzenia. Jeszcze jedno pytanie (małodyskretne): zażywasz jakieś środki antykoncepcyjne bo jak tak to wyrzuć je natychmiast.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zjava
z uniwersytetu jagiellonskiego w tajemniczych okolicznosciach "zniknelo" moje podanie na studia... oczywiscie oplata dziwnym sposobem nie... pozatym mam dni autodestreukcji... jesli nie pokroje sie zyletka az na plasterki, to wroce... chyba ze znowu polkne wszystkie tabletki jakie znajde w domu, to z tym powrotem zejdzie mi troche dluzej... dobranoc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim 👄 Mam jedno pytanie, na czym polega psychoterapia. Chciałabym sie poddać czemuś takiemu, ale nie wiem gdzie się najpierw udać. Proszę pomóżcie! Prawdę mówiąc nie wiem na co cierpię, na nerwicę, hipochondrię, kancerofobię ( lęk przed rakiem - straszliwy :( ) , a może wszystkiego po trochę. Chciałabym się uwolnić od tego, ale nie przy pomocy leków , tylko w jakiś inny sposób. A może ktoś tutaj wie jak sobie z tym poradzić????? I prosze powiedzcie mi , czy to wogóle jest do wyleczenia, bo ja nie chcę tak dłużej żyć!!!!!!!! :(:(:(:(:( Mam już wszystkiego dosyć!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hop hop to ja- biedronka pstra... lalalala ;) wiem, wiem.. pewnieście już o mnie zapomniały ale nie będzie tak łatwo! :D muszę się wszak przypominać raz na jakiś czas. niedawno wróciłam z zakopca i tak się zastanawiam- Laxi, pamiętasz plany wyjazdu klanu znerwicowanych forumowiczek w góry? czy Tyś przypadkiem nie sprawdzała noclegów w starej chacie? nie chce mi się szukać tego na topiku ale tak mi coś w głowie śmiga.. jeśli tak, to właśnie tam spaliśmy- baaardzo przyyjemne miejsce i najważniejsze, że właściciele do niczego się nie przypierniczają.. w ogóle ich nie widzieliśmy. za to były świetne kociaki- malusie, średnio małe i dorosłe. strasznie słodkie :D a co do chorych zwierzaków, to muszę przyznać, że chore zwierzęta wywołują we mnie o wiele więcej współczucia niż chorzy ludzie... człowiek sobie może przynajmniej ponarzekać; a taki pies? patrzy tylko smutnymi oczkami :( strasznie Ci współczuję Laxi, ale i tak (z tego, co obliczyłam) to całkiem długo Twoje zwierzę z Tobą było. będzie dobrze. i nie zapominajmy o szczurzysku ;) jeszcze się pochwalę, że jestem ostatnio niezwykle szczęśliwa, kochana, uwielbiana i ojojojoj.. i nawet pan doktor wziął ode mnie mniej kasy niż zwykle ;) i do tego znowu zmniejszam dawki prochów.. jak dobrze pójdzie to za pół roku będę mogła o nich zapomnieć :D:D:D i w sumie ja też bym chciała dzidziusia- może to te nasze psychotropy tak działają?? ale póki co nie ma szans.. trzeba najpierw studia skończyć i ustawić się choć odrobinę.. ech. na wszystko przyjdzie czas! buziaki dla Wszystkich 👄👄👄 faaaajnie, że jesteście 🌻🌻 plum ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×