Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość olga0850
a czemu nie chcesz miec dzieci???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokokokoko
Julka załóż spiralę są dla nieródek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rodziłam w Świeciu i nie żałuje choć ludzie mówią że szpital ten nie cieszy się powodzeniem, ale chyba jest inaczej skoro jeszcze nie zlikwidowali porodówki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzeba spjrzeć prawdzie w oczy
jezeli poród jest latwy i szybki , to kazdy szpital jest dobry , a jezeli meczysz sie kilkanascie godzin to nawet najbardziej wypasiona klinika w twoich oczach bedzie salą tortur. rodziłam w szpitalu państwoiwym ( chociaż tam było ładnie ) 2 godziny z dojazdem , nie wpominam tego jako cudownego przeżycia , bo i tak bolało cholernie :) rodziałam bez znieczulenia , czesciowo z braku czasu a czesciowo z tego ze mnie nastarszylu kolezanki ze dłuzej sie rodzi z zzo. ciesze sie jedeynie ze krótko , bo dziewczyna na sali obok męczyła sie sie od 10 godzin , i urodziła 8 godzin po mnie. przez kilka miesięcy po porodzie wspomnienie tego dnia odczuwałam jako bardzo bolesna. teraz po prawie 2 latach uważam ze to był cud nad wisłą , bolesny ale wspaniały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ja rodziłam 3 razy pierwsza córeczke urodziłam po 3 godzinach szybciutko bez wiekszego bulu, po czułam sie w miare dobrze . Druga córke rodziłam 13 godzin w cholernych bulach masakra, po czułam sie tez dobrze. 3 misiace temu rodziłam blizniaki 2 synów 4 godziny bóli pózniej wzieli mnie na ciecie cesarskie bo jeden z synów leżał miednicowo rodziłam w 31 tygodniu ciazy poszło szybko i wiadomo znieczulenie nic nie czułam ,po porodzie masakra myslałam ze sie wykoncze wstawac nie wolno głowy do góry nie wolno nic nie wolno. Gdy po ilus godzinach pielegniarki kazali mi wstawac za kazda próba mdlałam z bólu cisnienie 160 na 100 goraczka dreszcze . Ja osobiscie wole rodzić naturalnie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też się boję, mimo, że rodziłam już raz.teraz mam zamiar znowu zajść w ciążę, bo synek ma już 2 latka.tylko, że mam problem.okropny był poprzedni poród, a chyba bardziej dochodzenie do siebie po nim.miałam cięcie krocza, ale nikt mi nie powiedział, nie uprzedził, ze potem ta rana nie da mi żyć!! stąd moje obawy. przykre jest, że trauma poprzedniego porodu blokuje chęć posiadania kolejnych dzieci. mam koleżankę, która przez masakrycznie bolesny i bezduszny poród zdecydowała się tylko na 1 dziecko.tylko dlatego, ze lekarze zniszcyzli jej radość narodzin dziecka... wyczytałam na forum http://przepieknie.pl/forums/32-Weleda?s=21dc1c601bce6d54b60e9791dd4fc796 że są olejki przygotowywujące krocze do porodu.dzisiaj chyba i ja będę skora uwierzyć, ze mogą zdziałać cuda.zawsze to wiara i nadzieja, że będzie lepiej:) innym też życzę szczęśliwych porodów:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. 2porody w miejskim szpitalu, jedynym zresztą w moim mieście:) Pierwszy - 7lat temu trwał 7godzin od pierwszego skurczu i pęknięcia pęcherza, krocze nacięte bolało jak diabli...Drugi poród 2 lata temu -do 7cm nie miałam bóli, położna przebiła mi pęcherz strzykawką bo nie chciał pęknąć. W ciągu 40minut rozwarcie pełne i urodziłam syna. Nie zdążyli mnie naciąć, 2maleńkie szwy założone wewnątrz i najpiękniejsze w tym wszystkim,że już 3 godziny po porodzie siedziałam "po turecku" na łóżku i nic mnie nie bolało:) Niby nic wielkiego ale najbardziej sie bałam własnie tego bólu po szyciu...a tu niespodzianka. Lewatywe polecam, nic strasznego a przynajmniej można przeć bez obaw,że strzelimy kupę...niby normalna rzecz ale ciut krępuje:( Pozdrawiam pierwiastki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JagaN
jesli ktos ma jakies watpliwosci - bierzcie ZZO!! za pare stowek mamuska moze rodzic jak w Hollywood

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie masz sie czego bac - owszem nie zaprzecze ze boli ale to zalezy od progu bolu kazdej kobiety . ja niestety mam niski a i tak milo wspominam swoj porod . mialam znajoma polozna , lekaz ktory mnie prowadzil jest zastepca ordynatora - personel mily . ja rodzilam w obecnosci meza i jak ja tak i on twierdzi ze innego wyjscia nie mialam :-P nie pozwolilam mu zagladac w krocze i bylo ok . jaki byl dumny ze mogl pierwszy go tulic!!! nie przeszkadzalo mu to ze troche sobie pokrzyczalam - to on dodawal mi sil , masowal plecy (bole mialam z krzyza wiec bolalo) .... juz myslimy o kolejnym bąblu :-D autorce jaki i wszystkim ktore czekaja na swoje malenstwa zycze wytrwalosci i lekkiego porodu - pamietajcie ze nagroda jest przecudowna!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja wam powiem tak: tyle się naczytałam na forum jak to strasznie boli i w ogóle, że przez to przegapiłam najważniejsze skórcze. O 22.30 odszedł mi czop - byłam już wtedy w szpitalu, bo zgłosiłam się rano na usg a w związku z tym, że nie działał im sprzęt zostawili mnie na dzień bym nie musiała jeżdzić w te i we wte. Byłam 9 dni przed terminem. Po tym czopie odrazu dostałam skurczy, ale brzuch mnie tak lekko bolał, dopiero gdy podłączyli mnie na ktg to się okazało, że mam skurcze co 5 minut!!! boleć zaczeło dopiero o 3 rano gdy skurcze miałam co 2 minuty, ale bez przesady ból dało się znieść. Byłam nacinana i szyta - to na prawdę w ogóle nie bolało gdyż nacięcie jest w skurczu a szycie w znieczuleniu. Urodziłam szybko bo o 4.40 wiec w sumie bóli takich mocniejszych miałam ponad godzine. Szczerze mowiac to bół odczułam dopiero po porodzie gdy zaczeło goić mi się krocze i macica zaczeła się obkurczać, te 7 dni po porodzie wspominam najgorzej, lewo żyłam, ani siedzieć nie mogłam ani stac bo bolało... poza tym strasznie kręciło mi się w głowie - raz zemdlałam, ale dało się przeżyć. Dacie rade dziewczyny, każdy porod jest inny nie czytajcie opinii na forum. Ja się naczytałam, strasznie się bałam i w sumie niepotrzebnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do ZZO to pewnie też zalezy od organizumu, ja miałam brać, ale leżałam w szpitalu z laską która dzień przede mną rodziła, miała ZZO i jak ja zobaczyłam po to się poryczałam, nagle dostała niedowładu całego ciała ruszałą tylko głową, zebrał sie wokól niej zespół lekarzy gdyż podejrzewali, że może jej organizm tak źle przyjął ten środek, dawali jej mnóstwo kroplówek na oczyszczenie organizmu dopiero po nich doszła do siebie ...tak więc ja ze znieczulenie zrezygnowałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie kobietki ja jestem w 37 tygodniu pierwszej ciąży i powiem szczerze że nie myślę o niczym innym tylko o porodzie bardzo się boję .... jak sobie poradzić z takim strachem ?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niunia2126
witam. mam pytanie. za 3 tygodnie rodze. to moja pierwsza ciaza i bardzo sie boje. czy porod jest bolesny??? jak dziala znieczulenie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć niunia2126 więc jesteśmy tak samo przed porodem na kiedy masz dokładnie termin?? Ja mam na pierwszego maja i bardzo się boję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olga0850
Lenka najlepszy sposob to nie myslec. i tak sie wydarzy wiec po co sie zamartwiac. nie bierzcie dziewczyny zadnych znieczulen.. natura wie co robi. dacie rade. boli ale mozna to przezyc. spoko trzymam za was kciuki. ja o swoim bolu wiele pisalam na poprzednich stronach wiec jak chcecie porownac opinie to prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bershkaa
ja tez sie bardzo bałam a najbardziej tego,że nie rozpoznam "tych" właściwych skurczy stało sie tak,ze zaczęłam rodzic 3 tyg przed czasem wiec całkowicie z zaskoczenia no i zaczął sie odejściem wód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie ja też się boję że nie będę wiedziała czy to już czy nie, ale boję się też bólu ,no i oczywiście chciałabym to już mieć za sobą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mój pierwszy poród przeżyłam bez jakich kolwiek obawa ,czy strachu dlaczego bo skąd miałam wiedzieć co mnie czeka ,nie wypytywałam tez bo po co daremnie się stresować i widzieć to w czarnych barwach.To piękny moment w życiu każdej kobiety ,i niech tak zostanie ,a małe szczegóły typu ból itp ,są mało istotne .Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytająca mamusia
ja do samego końca nie wiedziałam czy to już "te" skurcze :) u mnie to było tak: gdzieś na początku ciąży znalazłam zwiastun filmu, na który strasznie się "napaliłam", okazało się, że termin premiery nakłada się na termin porodu. Postanowiłam, że nie urodze póki nie zobacze tego filmu w kinie :P Końcówka ciąży przebiegała bezproblemowo, miałam lekkie skurcze co jakis czas co było normalne na tym etapie. Dzień po premierze filmu na którym uradowana byłam, pojechać do szpitala na usg i przebadanie czy wszystko jest ok, (w mojej przychodni wtedy skończyły sie fundusze na badania i trzeba było czekać miesiąc by z powrotem móc korzystać z badań NFZ). Jak weszłam do szpitala to już mnie nie wypuścili. Nie czułam prawie wcale skurczy, tylko lekkie pobolewania podbrzusza. Okazało sie, że miałam rozwarcie na 3 palce i to było "już". Spędziłam 6 godzin w sali porodowej, tam odeszły mi wody, ale rozwarcia większego jak nie było tak nie ma, dziecku zaczął słabnąć puls, przyszła do mnie banda lekarzy i położnych i wywieźli mnie na sale operacyjną gdzie po cc ujrzałam ślicznego, czarnowłosego mojego syneczka :) Nie wspominam bólu mimo, że 6 godzin próbowałam rodzić i czułam ból, wspominam tylko ból po porodzie, te szwy i pierwsze samodzielne pójście siusiu... Ale nie jest źle, więcej radości tam było niż strachu czy cierpienia. To wulkan emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytająca mamusia
ja do samego końca nie wiedziałam czy to już "te" skurcze :) u mnie to było tak: gdzieś na początku ciąży znalazłam zwiastun filmu, na który strasznie się "napaliłam", okazało się, że termin premiery nakłada się na termin porodu. Postanowiłam, że nie urodze póki nie zobacze tego filmu w kinie :P Końcówka ciąży przebiegała bezproblemowo, miałam lekkie skurcze co jakis czas co było normalne na tym etapie. Dzień po premierze filmu na którym uradowana byłam, pojechać do szpitala na usg i przebadanie czy wszystko jest ok, (w mojej przychodni wtedy skończyły sie fundusze na badania i trzeba było czekać miesiąc by z powrotem móc korzystać z badań NFZ). Jak weszłam do szpitala to już mnie nie wypuścili. Nie czułam prawie wcale skurczy, tylko lekkie pobolewania podbrzusza. Okazało sie, że miałam rozwarcie na 3 palce i to było "już". Spędziłam 6 godzin w sali porodowej, tam odeszły mi wody, ale rozwarcia większego jak nie było tak nie ma, dziecku zaczął słabnąć puls, przyszła do mnie banda lekarzy i położnych i wywieźli mnie na sale operacyjną gdzie po cc ujrzałam ślicznego, czarnowłosego mojego syneczka :) Nie wspominam bólu mimo, że 6 godzin próbowałam rodzić i czułam ból, wspominam tylko ból po porodzie, te szwy i pierwsze samodzielne pójście siusiu... Ale nie jest źle, więcej radości tam było niż strachu czy cierpienia. To wulkan emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie.każda z nas musi przez to przejść!! jeszcze sam poród to nic w porówananiu z tym, co się dzieje potem.wszyscy myślą, że jesteśmy szczęśliwe, że możemy być jak roboty, bo to przecież instynkt... tak, tylko, że mało kto potrafi potrafi po porodzie kobietę przytulić, czule wesprzeć i powiedzieć "byłaś dzielna, jesteś super:)" choćby tyle i zroumienienie, że też sie chce trochę pospać, odpocząć.jedne z nas chodzą jak zegarki, a inne powoli tracą pod nogami grunt.mało się mówi o tym, jak cięzko nam w połogu.dobrze, że są fora, że mozna sie anonimowo wyżalić i wyrzucic z siebie negatywne myśli, aby znowu podejść do łóżeczka i uśmiechnąć się...pozdrawiam ciąża, poród http://przepieknie.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malypaz pewnie tak będzie ciężko po ale na razie nie jestem w stanie o tym myśleć na razie moje obawy zatrzymują się na porodzie zwłaszcza że okazało się wczoraj dopiero że mój mąż jednak nie chce być przy porodzie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja urodzilam 11 tyg temu mojego kochanego synusia.Porod wspominam bardzo dobrze.O 23ejodeszly mi wody,a o 8:48 mialam synusia na brzuchu. Znieczulenia zadnego nie bralam,choc mialam bole od krzyza.Powiedzialam sobie,ze skoro moja mama dala rade urodzic 4 dzieci,to i ja sobie poradze.Szlam z nastawieniem,ze kazdy skurcz to krok blizej do mojego malenstwa-to naprawde pomaga.Do tego moj M byl przy mnie do samego konca i bardzo mnie dopingowal,bo parcie to ogromny wysilek. Co do znieczulenia to przed porodem mialam rozmowe z polozna,ktora wytlumaczyla mi wszystkie za i przeciw.Przy znieczulenie zewnatrzoponowym traci sie czucie od pasa w dol i przy bolach partych trzeba sie sluchac tych co odbieraja porod,bo sama kobieta nie czuje kiedy ma przec,do tego duzo czesciej zdarza sie porod kleszczowy albo prozniowy,bo jest problem w wypchnieciem malucha.Sama widzialam w szpitalu mnostwo noworodkow ze sladem na glowie od przyssawki i wyglada to okropnie..Jesli wiecie jak wyglada przetykaczka do kibla to taki wlasnie ksztalt mialy dzieci odcisniety na glowce..niektorym porobily sie od tego krwiaki.. Uwazam,ze jesli chcialo sie miec dziecko,to trzeba sie poswiecic od poczatku i przejsc przez ten bol.Nie jest az taki straszny,a jak poloza malenstwo na brzuchu to to wszystko nie jest juz wazne.Czuje sie tak ogromna radosc i jest to tak niesamowite przezycie,ze zapomina sie o bolu.Ja myslalam tylko o tym,ze chce go ucalowac i przytulic.Moj M plakal jak dziecko jak juz mi synka na brzuchu polozyli :) Powodzenia dziewczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lenka sprobuj go przekonac.To wcale nie takie straszne. Moj M byl i jest bardzo szczesliwy z tego powodu,chociaz do konca mial watpliowsci,bo mu koledzy nagadali glupot.Jednak jak juz bylismy w szpitalu i wiezli mnie juz na porodowke(mieszkam w Irl i tu sie rodzi w pojedynczych,specjalnie do tego przygotowanych salach,na ktore wioza przy rozwarciu ok 7cm)nie mogl mnie zostawic samej,a ja tez czulam,ze go potrzebuje,chociaz nic mu nie mowilam,bo nie chcialam naciskac.Na sali odwrocil sie w strone mojej twarzy tak,zeby nie widziec nic tam na dole,trzymal mnie za reke i dopingowal do parcia..gdyby nie on nie wiem czy dalabym rade tak mocno przec,to dzieki niemu synek byl z nami po 28min parcia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja sobie też nie wyobrażam jak sobie bez niego poradzę i cały czas wydawało mi się że mąż będzie ze mną chyba uznałam to za oczywiste a tu 3 tygodnie przed on doszedł do wniosku że nie chce i już :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co?On sie pewnie boi..jak kazdy facet,nie wie czego ma sie spodziewac..Probowalas z nim rozmawiac i pytac dlaczego nie chce byc? Nie musi przeciez nigdzie zagladac..Moj M siedzial kolo mojej glowy,bo sam nie chcial nic widziec,z reszta ja tez bym nie chciala.Moze jak przyjdzie co do czego to jednak zostanie.Mnie przewozili do innej sali,ale moze byc tak,ze nie zdarzy wyjsc albo go zawolaja,a on bedzie tak zdezorientowany,ze pojdzie jak taka owca hihi(tak jak moj).Polozna przyszla z wozkiem,zeby mnie przewiezc i tylko powiedziala do niego : chodz i on poszedl hihi ;) W kazdym razie nie naciskaj,bo znajac facetow wtedy wlasnie zaprze sie wszystkimi czterema i nie bedzie opcji zmiany zdania. Mojej kolezanki maz chcial byc przy porodzie,ale po prostu nie dal rady.Wyprowadzili go z porodowki,bo prawie zemdlal ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej
wiecie co naprawde uwazam ze przesadzacie z tymi mezami.. jakie to ma znaczenie w ogole. przy skorczach partych ju ztak bardzo jestes zdeterminowana zeby urodzic ze naprawde nic cie nie obchodzi. moj byl ze mna caly czas praktycznie na tyle na ile pozwolili ale jak mnie zaprowadzili sila na fotel to bylam juz tak wykonczona i marzylam zeby ten koszmar sie skonczyl.. i naprawde zwisalo mi to czy on bedzie obok czy nie bo bylam zbyt skupiona zeby wreszci emwypchnac dziecko. wiec jak wszedl do mnie to fakt poczulam chwile otuchy ale pozniej nawet n aniego nie zwracalam uwagi.. dajcie spokoj.. ale fakt przyznaje ze jak sie razem zobaczy maluszka to jest takie wspolne przezycie takze niech facet sam chce byc.. co nie cche swojego dziecka zobaczyc??.. ale do rodzenia facet ni ejest potrzebny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No widocznie dla Ciebie to nie ma znaczenia.. Ale nie mow mi co ja czulam.Moj M byl przy mnie i to bylo dla bardzo wazne i ani przez chwile nie bylo tak,ze mi to zwisalo..Jak juz nie mialam sily przec,to on mi jej dodal.Siedzial kolo mnie,trzymal za reke i mowil do mnie "dawaj kochanie,dasz rade,jeszcze troche.." i jestem mu bardzo wdzieczna za te slowa.Moze ja po prostu inaczej przezylam porod.Bylam skupiona na swoich myslach,a nie na bolu. Moze to dlatego,ze kilka lat czekalam na mojego synka.No,ale ja ogolnie jestem bardzo uczuciowa osoba.Cala ciaze gadalam do brzucha i glaskalam go,bo wiedzialam,ze tam jest moj synek i on to czuje.Dostalam za to nagrode,bo moj Sebus jest bardzo pogodnym,spokojnym i ciagle usmiechnietym dzieckiem.Placze tylko jak jest glodny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×