Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sylwiara

Wasz pierwszy poród

Polecane posty

Gość gość
Ja miała CC, nieplanowane, bardzo chciałam rodzić naturalnie. Tydzień po wyznaczonym terminie podjęto próbę wywołania porodu, ale córeczka zaczęła tracić tętno i podjęto natychmiastową decyzję o cc. Oczywiście teraz z czasem bardzo dziękuję lekarzom za taką a nie inną decyzję ale wtedy pamiętam jak masakrycznie sie bałam o siebie i dziecko, wszystko tak szybko sie działo a ja nie miałam pojęcia o co biega. Natalka dostała 9/10 punktów ze względu na to że skórka miała nieciekawy już kolor. Bólu po cc nikomu nie życzę, przez pierwsze kilka dni nie była w stanie zwlec się z łóżka, zająć sie dzieckiem , wspominam ten czas jako najgorszy w moim życiu. Widziałam jak kobietki po naturalnym porodzie zajmują sie dziećmi a mi tylko łzy leciały. Jak już po kilku dniach wróciłam do domu to z dnia na dzień było lepiej ale długo dochodziłam do siebie, jeansy założyłam na siebie chyba dwa czy trzy miesiące po porodzie ze względu na ból podbrzusza. Teraz już jest ok, Natalka skończyła właśnie 1,5 roku i jest fantastycznym dzieckiem. Ogólnie jeżeli mogłabym wybierać - wybieram naturalny poród ale - mam tu mało do gadania - wybiera natura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to jest jakaś masakra - rana, ból jak po operacji krew się leje niech wymyślą jakiś sposób bezkrwawy - ja się nie chce męczyć ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rodzizimotylek
E tam straszenie... Owszem, jest ból i to ogromny. Ale poród to nie tylko skurcze i cierpienia. To jest niesamowite, mistyczne przeżycie! Jakie to jest cudowne uczucie, gdy można przytulić swoje dziecko zaraz po porodzie. To jest jedno z najpiękniejszych przeżyć! Swoją drogą ciekawi mnie skąd w internecie tyle straszenia i wypisywania o bólu, skoro w obecnych czasach większość kobiet rodzi ze znieczuleniem? Po porodzie w szpitalu byłam aż 10 dni (z rożnych powodów), przez moją salę przewinęło się sporo kobiet, a w całym szpitalu spotkałam tylko jedną (i to nie na mojej sali), która rodziła bez znieczulenia tak jak ja. Same położne się dziwiły, że nie chcę znieczulenia. Skąd nagle tyle kobiet, które niby tak dobrze wiedzą jak to boli???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś -ale o czym Ty piszesz i kto ma wymyślić? Natura już to wymyśliła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Parłam w sumie 3 razy - za drugim dziecku bardzo spadło tętno, a za trzecim wyskoczyło całe. Była 3:10. oczko. masakra zesrałam sie w trakcie porodu osrałam pielegniarke. ogolnie nie sympatyczna atmosfera a tak ze mnie kupa wychodzila ze masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
boje sie porodu bardzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia2013
Moj pierwszy (jedyny) porod : w 38 tyg. Odszedl mi czop lekarz kazal zglosic sie do szpitala. Lezalam tydzien bo wszyscy mielismy nadzieje ze w koncu sie zacznie. Po tygodniu wrocilam do domu. To byl wtorek. Cala noc zwracalam koszmarnie. W srode (3 dni przed terminem) polozylam sie spac o 21.00. Jednak o 22.00 obudzil mnie bol taki jak menstruacyjny. Pomyslalam skurcze przepowiadajace i usilowalam zasnac. Bol nie mijal byl co 20 min. O 24.00 wykapalam sie wtedy bol minal. Jednak po wyjsciu z wanny powrocil na dodatek leciala ze mnie galareta z domieszka krwi. Obudzilam meza i o 3.00 pojechalam do szpitala skurcze byly co 5 min. Mialam niecale 2 cm rozwarcia. Mialam nadcisnienie dano mi zastrzyk i czekalam pod ktg czy spadnie. Spadlo Inaczej cc. O 7.00 usg mialam 4 cm. O 9.00 obchod mialam 6 cm. Dali mi gaz bo bol sie nasilil i byl juz ostry. O 12.00 10 cm . przebito wody. Dziecko nie schodzilo w kanal rodny. Polozne ukladaly mnie w pozycjach aby opadlo. Udalo sie Personel czekal az dzidzia powoli opadnie w krocze kazano mi przec. Parlam 2 razy. Urodzilam cudo. Syn 4170g 58 cm. Byli w szoku!!! Jak parlam mowili ze jestem niesamowicie silna. Personel bardzo mily otrzymalam mnostwo pochwal. Maz byl ze mna na sali. Sala pojedyncza ladna schludna. Nacieto mnie i szyto. Lekarka mowila ze to dlatego ze robi korekte na cale zycie i fakt jest jak dawniej mam tylko cieniutka blizne. Lozyska nie urodzilam lekarz sam je wyciagnal. Dostalam krwotoku ale natychmiast zareagowali i skonczylo sie na strachu. Po porodzie maly lezal w onkubatorze bo spadl mu cukier. Ja lezalam w sali z lazienka i jeszcze jedna mama. Polozne mile troskliwe. Tylko te z noworodkow nadgorliwe ale opiekowaly sie dziecmi jak wlasnymi i nic nie mozna im zarzucic bo pelen profesjonalizm. Tam lekarze bardzo sa za naturalnym porodem i cc jest tylko jak naprawde trzeba. W sumie tak powinno byc. Ktg mialam caly porod i polozna uwaznie je obserwowala. Krocze nie bolalo. Bolaly mnie za to kosci miednicy i mialam zylaki. One daly mi popalic ale mialam je juz w ciazy niestety predyspozycja genetyczna :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drakka
Ja bardziej jestem ciekawa jak to było w trakcie ciąży. Jestem świeżo po ślubie, planujemy dopiero dziecko i nie wiem czy już powinnam brać jakieś witaminy? Może kwas foliowy? Wiem, że tu są doświadczone już mamusie więc wiedzą doskonale takie rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milkaaa08
Kwas foliowy można (powinno się) zażywać jeśli planujemy dzidziusia. Jeśli już będziesz w ciąży to wtedy tylko zmieniasz na witaminy dla kobiet w ciąży :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej ja rodzilam 2007 r w szp.praskim porod odbyl sie bardzo bolesne (bz znieczulenia) bole ktore mi towarzyszyly to bole brzucha i kregoslupa przez 6 godzin. Gdy wody plodowe mi odeszly ordynator kazal przec 20 min i po bolu. Uwazam ze warto sie przemeczyc dla tajiego skarba ;) nie mialam lewatywy ani golenia bylam ogolona .pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o malo nie umarlam po cesarce
Rodzilam w 2012 r. Moja ciaza byla ksiazkowa nie mialam wskazan do cc ale mimo to zalatwilam lewe zaswiadczenie i moj gin zrobil cc w 39tyg. Porod sn byl dla mnie oblesny myslalam ze tak rodza tylko babska z rozstepami ktore o siebie nie dbaja.... Glupia bylam wiem. Po cesarce polozyli mnie na obserwacji czulam sie koszmarnie mimo lekow nie moglam spac wylam z bolu mialam wrazenie ze slabne z minuty na minute mialam niskie cisnienie personel szybko zareagowal mialam krwotok bardzo masywny przeszlam operacje ratujaca zycie bylam reanimowana!!! O malo nir osierocilam synka! Gin mi odradzal cc mowil ze ryzyko zgonu 4 razy wyzsze niz przy sn ze rana ogromna zrosty itp ja bylam madrzejsza ;( ppgardzalam porodem sn a dzis jestem bez macicy z ogromnymi bliznami bo nie bylo czasu i cieli jak popadlo :( te co polecaja cc bez wskazan to idiotki!!! Zaluje moglan pocierpiec ten bol zawsze marzylam o 2 dzieci dzis nigy nie zajde juz w ciaze mysle o adpocji noworodka ale maz nie bardzo chce... Nie dajcie sobie wmowic ze cc to wygodny idealny porod ja to ledwo przezylam porod idealny to porod naturalny!!! Czasu nie cofne dlatego inne ostrzegam przed moim bledem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syg
Rodzilam raz i to mi starczy na całe życie. Wieczorem poszły mi wody ( ale bez akcji skurczowej). Do szpitala. Cała noc na niewygodnej lezance na sali przedporodowej- i cisza. Tylko się ze mnie leje. Zaczynam się martwić, czy dziecko nie dostanie jakiegoś zakażenia. Ogólnie jednak jestem podeksytowana ''że to już''. Pytam się o kreatywne, ale tej nie robią jak pierwsze poszły wody. Rano kto i pierwsza z co godzinnych wizyt ordynatorskich/ lekarskich. Myślałam, że pod krąg będę leżeć max godzinę. Błąd... Chcę po tym czasie wstawać- położna, wstretna złośliwa sucz rzuca, że mi nie wolno, bo są ''wczesne deceleracje''. Gleba. Nie mogę wstać, nie mogę usiąść, nie mogę nawet się obrócić, bo ''peloty spadają''- twarda, wąska leżanka, za parawanem rodzi inna babka. Rodzi w ciszy i skupieniu, natomiast ja się od 11.30 dre niemiłosiernie, więc że mnie położna sobie kp i chamsko komentuje. Ok . Od 8.00 kroplowka z oxytocyna. Na ktg skurcze Max 20% (i przez cały poród nie było więcej) , które od 11.00 zaczynają mocno boleć, a od 12.00 bóle- tylko krzyżowe, zaznaczam, przez cały poród nie bolał mnie brzuch- stają się nie do wytrzymania. Około 13.00 sąsiadka rodzi córeczkę, a ja w chwilach przytomności zastanawiam się, jak to jest, że jej dziecko nie boi się, nie płacze slyszac moje wrzaski. W międzyczasie jedną z lekarek ''przylapuje'' mnie na sluchaniu radia z komórki i grozi mi że go zabierze (pod ktg nie wolno go używać). Wykrzyczalam, że zakaz korzystania to przesad, bzdura, na którą nie ma żadnych dowodów, i niech sprobuje mi zabrać moją własność. Ja jakąś gowniara nie jestem, żeby się przy mnie popisywala. Godzinę czekałam na basen. W końcu nie wytrzymałam. :-# :-( Przy którejś z wizyt lekarskich pytam, czy mogę wstać. Pada odpowiedź: tak. A te moje wczesne deceleracje? ''aa, to nie!''. I do dziś nie wiem, czy tekst o powyższym to nie był tylko sposób na usadzenie na miejscu, czy rzeczywista prawda. Człowiek się jednak w takiej sytuacji boi i robi wszystko, by nie zaszkodzić dziecku. Ok. 14.00 przychodzi lekarz i sprawdza rozwarcie. Jest dobrze- powiada- 4,5. 4,5?! Prycham- to było też 2 godziny temu! Facet spojrzał na mnie, pochylił się, pogmeral w środku (jeśli to był ów słynny masaż szyjki to go zupełnie nie czułam) - jest 6! I poszedł, a ja poczułam, że jest w tym momencie miłością mojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sygg
Proszę położną, żeby zadzwoniła do lekarza po jakieś leki p/ bólowe, bo oszaleje, co zresztą było widać, bo co 3 minuty, bez przerwy, dotarłam się z zzo, cesarke, wyzywalam ich od rzeźników. Pani przyniosła mi perfalgan i jeszcze była oburzona moimi twierdzeniami, że ból o nic nie zelzal. A ja paracetamol- bo perfalgan to paracetamol dozylny- biorę sobie na ból głowy, a nie na skurcze poporodowe i bóle krzyżowe. Tego jej nie powiedziałam, bo byłam na babsko wściekła, że robi że mnie idiotke, kłócąc się ze mną, że MUSI mnie mniej boleć. W końcu zwolniła się sala do porodu rodzinnego i mogłam się zwlec z leżanki, a nawet pójść do toalety. Jaka to była ulga- móc usiąść! Móc się za przeproszeniem oddać mikcji. Położną jednak zaniepokoily moje przedluzajace sie euforie kibelkowe, więc kazała wychodzić mówiąc, iż mąż na mnie czeka. Trafiam do mojej wymarzonej sali niebieskiej (porodowke widzieliśmy będąc na szkole rodzenia). Tam piłka, masujacy mi krzyż mąż- i to jedyne, co w znaczący sposób zmniejszyło mi ten nieludzki ból. Studentka położnictwa jak weszła do nas, tak wyleciała- wyryczalam, że nie życzę sobie nikogo obcego (pierwsza, rano, w niczym mi nie pomagała, żadnej propozycji masażu pleców, żadnego choćby wywiadu polozniczego, tylko mierzyla mi skurcze. A na moją propozycję, by sobie poczytala moje gazety- miałam m.in. Angore- stwierdziła, że nie, bo to gazety antykatolickie. Trochę oslupialam. Odpowiedzialam, że przecież trzeba poznać ''język'' wroga, ale po czymś takim nie miałyśmy o czym rozmawiać). Cholerne peloty wiszą niedbale nie dotykając skóry, niby dziwny gumowy pasek z frendzlami. Nikogo to nie obchodzi, a przecież niedawno to było TAKIE WAŻNE. Zmieniam pozycję. Wrzeszcze, że są rzeznikami, o cesarke. Potem wszystkich przepraszam. I tak co 3-2-1 minutę. W końcu krzyczę, że muszę... No wiadomo, co. Szybka przesiadka na fotel i przec! Polozna mnie chwali (pierwszy raz!). Jeden, drugi, kolejny. Wokół pełno lekarzy, a ja nie mogę urodzić. Z tego wszystkiego przestaję czuć skurcze, panikuje. Pre z całej siły i nic. Polozna mnie nacina ( jedyna rzecz, za jaką jestem jej wdzieczna). Ja, zrozpaczona, wyje, że chcę vacum, żeby mi go wyjeli, że 10 kotów będę miała a nie drugie dziecko. Neonatolzka ochrzania, mnie, że chcę proznie, że ona tak rodziła i że to jest straszne. Mnóstwo zamieszania, w końcu lekarz, którego już wcześniej uznałam za moja miłość, cud anielski, z całej siły wyciska synka na swiat. Ja krzyczę (mąż mówił, że jakbym hmmm, przepraszam za doslownosc, orgazmu dostała). Syn na brzuchu. Wszyscy w szoku. Chwila na ustanie tetnienia pepowiny. Mąż ja tnie. T. wzięty obok na pomiary. Wraca. I zdumiona słyszę, jakkolwiek kretynsko to teraz brzmi, że mam go karmić. Zniecierpliwiona, cud, miód i orzeszki, położna ciagnie za pepowine, bo nie rodze łożyska, a nie minęło nawet 10 minut. Potem jeszcze usłyszałam, że sobie odpuscilam rodzenie- więc ona musiała być taką niemiła. To powiedziała mi na zakończenie, bo w sumie jak urodziłam, to przyznalam, że jestem piel., bo zaczęła lekarzowi (doktor mnie wtedy szyl po nacinaniu, a ja czułam uklucia, więc podskakiwalam z ból) opowiadać jak to mi nie zelzaly bóle po perfalganie. Takim wg niej super środku p/ bolowym. Robiła ze mnie histeryczke. A tym, że ona urodziła trójkę dzieci i tak się nie darla to słyszałam przez cały czas . Tempa strzała. Co do ''odpuszczenia'' parcia- po porodzie zajmowało się nie mim nacieciem, które też było bardzo duże, a właśnie olbrzymimi guzkami krwawiczymi, które uzyskały max 4 stopień i były masakryczne. A przecież ja sobie odpuscilam rodzenie... Syn urodził się zdrowy i śliczny, ale na tym koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wcześniej pisałam, że prosiłam o lewatywe, a nie o kreatywne''. Pisałam o Ktg a nie ''kto''. Za błędy przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodziłam 15 minut. wcześniaczek, ale urodził się zdrowiutki. :D . O 8.30 odeszły mi wody, a o 8:45 już był z nami. :DDD . Szybko, sprawnie i bezboleśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bella11
Witam! Rany ,zazdroszcze szybkich porodów. Bezbolesne? Hm. W to nie chce mi się wierzyć.. Mój poród trwał 3 dni. :O .. Pojechalam w piątek już z silnymi bólami,do rana miało być już po wszystkim!! Niestety.. Bole byly za chwile juz nie..Wkoncu w niedziele zaczęło robić siee rizwarcie i rodzilam bez boli partych ..szybka akcja bo tętno zaczęło zanikać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drakka
Milkaaa08 a dużo wcześniej przed planowaną ciążą powinnam zacząć brać kwas foliowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milkaaa08
Z tego co wiem to kilka miesięcy, gdzieś mi się obiło o uszy że około 3....ale nie przejmuj się :) ja nie planowałam ciąży, dopiero jak zrobiłam test i zobaczyłam 2 kreski to zaczęłam brać i tak do 10 tyg lekarz mi kazał. A potem już dostałam kartę ciąży i witaminy. Generalnie kwas foliowy trzeba brać ponieważ wpływa na rozwój płodu jak wiadomo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Milkaaa08
I jeszcze jedno nie baw się w żadne kalendarzyki czy mierzenie temperatury itp... Ile ja się tego naczytałam na forum.... I dziwota że kobity nie mogą zajść w ciąże. Nie myśl, nie planuj, wszystko na pełnym luzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, ja też nie brałam kwasu foliowego tak ja trzeba i dzieci zdrowe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chyba wole tego nie czytać jestem w 18tc a o niczym innym nie myśle jak o porodzie ze umrę :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma się czego bać :) Jak zacznie się to lada chwila i dziecko w ramionach :). Ja tam porody miałam ciężkie ale nie żałuję. Nie bedę opisywać bo tylko wystraszę niepotrzebnie . Ja miałam zasadę nie czytać, nie słuchać będzie co będzie jedno tylko co żałuję że każdy poród sama przeszłam bo mąż na widok igieł krwi mdleje, ale cóż.Jak jest ktoś kto za rękę będzie trzymał to już sukces wg mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a propos bólu, to po intubacji miałam taki kaszel, że przy każdym ataku myślałam, że mi brzuch i ranę rozerwie. 2 tyg chodziłam z brzuchem w rękach i nie mogłam się wyprostować. bolało mnie jeszcze przez następne 2 miesiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja i tak wam troszkę zazdroszczę bo rodziłam w domu bez profesjonalistów, aczkolwiek jakoś sobie poradziłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolka gość
co za bzdury z tą lewatywą! Ja rodziłam 3i pół roku temu w państwowym szpitalu bez opłacania kogokolwiek i nie było żadnej lewatywy! w czasie porodu to co leciało położna od razu wycierała i mówiła jeszcze, żebym się nie wstydziła bo to normalne że podczas parcia kał też wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta 27
Przeczytalam trzy strony, czesto tez slucham od swoich klientek ich przezycia porodowe. Glowa mala, jak dla mnie jest to strasznie oblesne i uwlaczajace. Odarcie kobiety z calej prywatnosci, godnosci i wszystkiego co podobne. Tragedia. Nigdy nie skaze siebie na tak ogromne cierpienie i fizyczne i psychiczne. Jesli zdecyduje sie na dziecko to rozwiazanie tylko i wylacznie przez ciecie cesarskie. Dzis mam 27 lat i im jestem starsza tym bardziej utwierdzam sie w tym wszystkim. Tak czy siak, pozdrawiam wszystkie mamy - szacunek dla Was! Szalenstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj porod? W czwartek ok 14 odeszly mi wody, skaczylam jesc obiad, wzielam prysznic, spakowana torbe, ok 15 bylam w szpitalu, nic sie nie dzialo. o 18 podali mi pierwsza kraplowke z oksy. Do 21 nic sie nie dzialo, wiec podali mi 2 mocniejsza. ok 24 mialam lekkie, w miare bolesne skurcze, do 1 w nocy sytuacja nie ulegala zmianie. Polecono mi zebym sie przespala, kazdy by usnal na moim miejscu! ale z 2 h przespalam, placzac , bo juz pojawialy sie hasla o cc a ja chcialam zawsze rodzic sn . o 6 rano 3 kroplowka z oksy, pojawily sie skurcze, tak bolesne ze nie potrafilam slowa powiedziec, rozwarcie postepowalo ale powoli, o 9 rozwarcie na 4 cm, juz kazdy glosno gadal o cc, lekarz dzwonil po drugiego do operacji, o 10 podpisywalam kwity i zawieziono mnie na sale, o 10:20 moja corka byla na swiecie. Plakala bardzo glosno, czulam jak ja wyszarpywali, wiedzialam ze z nia wszystko ok, ale porod i dla mnie i dla niej byl szokiem. Po tych bolesnych skorczach bol nie byl mocny po operacji, dobe przelezalam, nie mialam w ogole pokarmu, pojawil sie dopiero po 3 dniach. I ja i corka mialysmy po ponad 20 h porodu zakazenie, 7 dni na antybiotykach, otarlysmy sie o tamten swiat a niby XXI wiek i duze miasto, dobry szpital...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I tak powiłam vel wyrżnięto ze mnie córeczkę, dobrze ze zywą, planuję jeszcze synka, od razu cc, ten 20 godzinny wstep byl nie potrzebny i oslabil mnie do granic mozliwosci. Bol przy skurczach byl o wiele gorszy niz bol po cc. Jak mnie lekarz przy cc pytal jak mam na imie to tak szeptalam, ze nie mogl zrozumiec, doslownie mdlalam w rekach pielegniarek. W d***e mam znowu cos takiego znowu przezywac. Od razu CC.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rodziłam naturalnie bez opłaconych lekarzy, położnych i dobrze to wspominam. Tym bardziej że był ze mną mąż bez którego nie wyobrażam sobie tego przechodzić. Bardzo mnie wspierał dawał wodę masował. Na koniec był przy naszej córce jak badali i przyniósł ją do pierwszego karmienia przytuliliśmy się wtedy szczęśliwi że już koniec i mamy ją obok siebie. Lewatywy ani golenia nie miałam. Może też dobrze to wspominam bo długo to nie trwało od przyjazdu do szpitala 5h od wejścia na porodówkę 3,5h bo 1,5 zajęła biurokracja papierki podpisy badanie usg Za 6 mcy czeka mnie kolejny poród i nie myślę o nim wiem już czego się spodziewać mniej więcej . Bo najgorzej to naczytać sie głupot i wkręcać sobie różne llimaty, trzeba myśleć pozytywnie. Życzę powodzenia wszystkim przyszł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×