Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

chelleandy4

Czy są tu mamy *wielodzietne*?

Polecane posty

A może tylko ja mam trójkę Małych? Jeżeli się mylę i także tutaj pisują mamy 3+, może zrobimy \"spis powszechny\"? Ja mam 33 lata, niemal 10letni małżeński staż, troje dzieci w wieku od 4 do 8,5 roku i oczekuję 4 maluszka w październiku. Mamy wielodzietne, łączmy się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAAK ja
Mam 36 lat.Staz małżeński 16 lat mam czwóreczkę dzieci. 15, 13 i 6 letnie bliżniaczki:))))) ale na tym koniec.No i dodam że młodo wygladam .:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ja
sie dołączam :) chociaz wpisów dużo nie ma, ale może się rozkręci, chodzi Ci tylko o wpis czy chcesz pogadac? Ja mam 38, czwóreczke i być może piąte w drodze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mandarynki i pomarańcze
cześć dziewczyny! Ja mam 37 lat i szóstkę dzieciaków. Pozdrawiam. Acha, nie jestem zapyziałą nieudacznicą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co wam tyle dzieci
??? Macie chociaz kase, zeby je wyzywic, ubrac, poslac do szkoly?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze powiedziawszy liczba wpisów przeszła moje najśmielsze oczekiwania! Wspaniale widzieć inne wielodziatki! Jasne że chciałabym pogadać!!!! Boże, po raz pierwszy w życiu mam najmniej dzieci ze wszystkich tu obecnych :))))))))))))))))))))) Może *popracujemy* nad tym wątkiem ... co o tym sądzicie? Według mnie chyba warto!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bardzo prosimy
jak tam praca, studia, doktorat jak godzicie wyklady z domowymi pracami czy partner was wspomaga w realizacji Waszych ulubionych rozrywek gdzie bylyscie na nartach czy snowboardzie no tak ogolnie, jak pracodawca na to patrzy bardzo, ale to bardzo na serio zapytuje i pzdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość logosm
Witajcie ja mam troje dzieci w wieku 17 , 7 i 3 miesiace- pozdrawiam serdecznie wszystkie rodziny wielodzietne. Dla tych co mysla ze dzieci w takiej rodzinie cierpia to nieprawda- moje chodzi do najlepszego liceum w 3miescie, 7 latek do prywatnego przedszkola no a 3 miesieczne jest w domku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny :) Andy 4> pozwolisz ze skróce ten twój nick ;) bo troche za długi, fajny pomysł na topic, już widze jak się rozkręca, hehe, przedstawiałam się wyżej (trzecia z góry) teraz założyłam nick myślę że odpowiem na pytanie jednego osobnika lub osobnicy które tu zadał/a: Moje dzieciaki chodzą do szkół i nie są ubrane gorzej od innych mają kolegów i niczym się nie wyróżniają od rówieśników (chyba że są bardziej pracowite i odpowiedzialne :P), starcza mi na jedzenie dla nich i co roku wyjeżdżają na wakacje :) nie siedze w kolejce do socjalu, ani w garach przy kuchni, razem z mężem pracujemy, a jak idę ulicą to się niektórzy panowie oglądają :P na dodatek każdy mi daje mniej lat niż mam :D i to jest najlepsze ;) Mam czas żeby jeździć na basen, chodze do fryzjera i kosmetyczki, a na dodatek jestem zawsze pogodna i mam wielu przyjaciół To dla tych którzy rwą sobie włosy z głowy że można mieć tyle dzieci ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a i zapomniałam dodać że umiem jeździć na nartach i co roku bywam w górach ;) a latem odwiedzam nasze polskie morze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kryspinnnnson ka
witam was pierdolniete wory. cipska to juz pewno rozjechane i rozerwane bo ja któres 4 łby przeszły przez otwór to chyba jak lusterko podstwao to zobaczy całe wnętrze. Pierdyknięte jestescie - po cholere tyle tego robicie?? Nie umiecie sie zabezpieczyc czy jak???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kryspinson ka cześć palańcie, czy tam palantko nie wiem , ja urodziłam tylko dwoje z moich dzieci, czwórkę adoptowałam, bo mamusia je zostawiła. Łyso ci? Z narządami rodnymi u mnie wszystko w porządku, nic mi się nie rozjeżdża, a to jest topik dla mam wielodzietnych, nie dla sfrustrowanych niewiadomo kogo. I na marginesie, powodzi nam się nieźle, bo oboje z mężem solidnie pracujemy. A dookoła nas same rodzinki z jednym lub dwójką dzieci, mamusie bezrobotne, tatusiowie dorywczo po zagranicach, dzieci rozwydrzone, a bieda aż piszczy. Całuj się w swój ograniczony tyłek. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
He,He nieźle pomarańczka ale myśle że takie wypowiedzi należy omijać i ignorować, przecież to od razu widać ze to jakieś biedne ograniczone i sfrustowane dziecko :P Gratuluje odwagi jeżeli chodzi o adopcję, ja zawsze miałam obawy czy mogłabym pokochać inne dziecko tak samo? jak to jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
te popier%#$^%$# wypowiedzi kazdego wkurzaja, bo kazdy ma prawo miec tyle dzieci ile chce i jego i tylko jego jego sprawa, a jak chce sie tym dzielic z innymi to tez jego sparawa, do tego macie warunki, to oczywiscie super ale jest jeszcze inna strona medalu, bo jednak wziac odpowiedzialnosc za 6 a za 2 czy jedno to dosc znaczna roznica i jezeli ktos \"statystyczny\" pracuje na 1,5 etata i partner tak samo i 2 dzieci chce poswiecic czas i zabawe to da rade jeszcze, zrobic to dobrze i z uwagą, ale nikt mi nie powie ze nastepnej 2 i 3 dzieci tez bedzie mogl dac siebie - bo jakos tak nie uwierze a o przyslowiowym doktoracie???? to chyba jednak zapomnij

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krasnoludkowa_mama
Witajcie!!! a my mamy czwóreczkę: 18, 13, 8, 3, i będziemy starać sie o bobaska wkrótce! Dodam, że mam 27 lat... :D Jak to mozliwe, a no, mój kochany ma najstarsze dzieci z poprzedniego związku, ale przecież trakruję je jak własne! Fajny przedział wiekowy, a co! moze niedługo babcią zostanę, hehehe! no, taką przybraną, bo jestem macochą dla najstarszego dziecka, ale zawsze coś! Dołączam do klubu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ino ino> chyba słyszałaś o studiach zaocznych :) hehe,a o doktoracie właśnie myśli mąż, ja przyznaje że mam już dosyć nauki :) moje dzieciaki nie cierpią na chorobe sierocą i chociaz są juz prawie nastolatkami to nie mam z nimi żadnych problemów wychowawczych, nie palą nie piją alkoholu co często się zdarza u ich rówieśników, nie wydaje mi się żebym poświęcała im za mało czasu, wszystko to jest kwestia zorganizowania się, zamiast latać do koleżanek na plotki i żyć życiem innych, po prostu zajmowałam się moimi pociechami Witaj w klubie krasnoludkowa mamo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy się zastanawiam nad minionymi latami, przez które wychowywałam moją gromadkę trudno mi cokolwiek odpowiedzieć. Czasami wydaje mi się, że nigdy nie podjęłaby drugi raz decyzji o wychowywaniu tylu dzieci. Kiedy sie zdecydowałam \"moje\" miały 2 i 5 latek, te które adoptowałam 4, 6, 10 i 11.Ja miałam 28 lat. Płakałam wieczorami ze zmęczenia. Były porażki i zwycięstwa, upokorzenia. Nikt nas nie zapraszał w gości, nie wiem , czy mysleli sobie, że będziemy chodzić stadnie? Dużo by opowiadać. Najwiekszym zwycięstwem było według mnie to, że praktycznie od pierwszego dnia, dzieci zżyły sie z sobą jak przysłowiowe psy z jednej budy. Myslę, że była to kwestia tego, że nigdy nikt nie był wyróżniany. Za dobre rzeczy były nagrody za złe kara.Ale czasami było ciężko. Każde z dzieci było inne. Jedne bardziej otwarte inne przez długie miesiące się nie otwierały. Synek był tak zamknięty w sobie, że bałam sie koło niego za szybko poruszać. To wszystko minęło. Dzisiaj to są juz inne dzieci. Najstarsza córka ma 20 lat, ja 37. Serce mi rośnie gdy patrzę na moją gromadkę. To mnie utwierdza w przekonaniu, że jednak to była słuszna decyzja. Wszystkie dzieci dobrze się uczą i pod tym względem jestem ostra. Sama zresztą nadal sie uczę. Może nie opływamy w luksusy, ale zyjemy godziwie.Żal mi tylko, że nie będzie stac mnie na studia dla dzieci , a dwie dziewczyny piszą w tym roku maturę ,jedna w liceum druga w technikum, dlatego w jednym roku.A co z miłością? Nie będę ukrywała, że są pewne różnice. Troszkę inaczej kocham moje biologiczne dzieci, ale to raczej fizjologia. Moje rodzone córki znam od pierwszego dnia, nosiłam je pod sercem. Całowałam tyłeczki, jak były maleńkie i karmiłam je piersią. Tej więzi nic nie jest w stanie przebić. Ale czy ta miłość jest większa? Nie, po prostu troszkę inna. Tak, jak inaczej kocha się siostrę, matkę, męża, dziecko. Ale przecież nie mniej. Tak samo się o nich martwię, tak samo czuję tkliwość pod sercem i dokładnie tak samo mnie wkurzają! I jeszcze jedno, kiedy ktoś nas odwiedza, to zawsze jest zdziwiony, że u nas tak czysto i cicho. Ludzie naprawde maja błędne pojęcie o wielodzietności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy się zastanawiam nad minionymi latami, przez które wychowywałam moją gromadkę trudno mi cokolwiek odpowiedzieć. Czasami wydaje mi się, że nigdy nie podjęłaby drugi raz decyzji o wychowywaniu tylu dzieci. Kiedy sie zdecydowałam \"moje\" miały 2 i 5 latek, te które adoptowałam 4, 6, 10 i 11.Ja miałam 28 lat. Płakałam wieczorami ze zmęczenia. Były porażki i zwycięstwa, upokorzenia. Nikt nas nie zapraszał w gości, nie wiem , czy mysleli sobie, że będziemy chodzić stadnie? Dużo by opowiadać. Najwiekszym zwycięstwem było według mnie to, że praktycznie od pierwszego dnia, dzieci zżyły sie z sobą jak przysłowiowe psy z jednej budy. Myslę, że była to kwestia tego, że nigdy nikt nie był wyróżniany. Za dobre rzeczy były nagrody za złe kara.Ale czasami było ciężko. Każde z dzieci było inne. Jedne bardziej otwarte inne przez długie miesiące się nie otwierały. Synek był tak zamknięty w sobie, że bałam sie koło niego za szybko poruszać. To wszystko minęło. Dzisiaj to są juz inne dzieci. Najstarsza córka ma 20 lat, ja 37. Serce mi rośnie gdy patrzę na moją gromadkę. To mnie utwierdza w przekonaniu, że jednak to była słuszna decyzja. Wszystkie dzieci dobrze się uczą i pod tym względem jestem ostra. Sama zresztą nadal sie uczę. Może nie opływamy w luksusy, ale zyjemy godziwie.Żal mi tylko, że nie będzie stac mnie na studia dla dzieci , a dwie dziewczyny piszą w tym roku maturę ,jedna w liceum druga w technikum, dlatego w jednym roku.A co z miłością? Nie będę ukrywała, że są pewne różnice. Troszkę inaczej kocham moje biologiczne dzieci, ale to raczej fizjologia. Moje rodzone córki znam od pierwszego dnia, nosiłam je pod sercem. Całowałam tyłeczki, jak były maleńkie i karmiłam je piersią. Tej więzi nic nie jest w stanie przebić. Ale czy ta miłość jest większa? Nie, po prostu troszkę inna. Tak, jak inaczej kocha się siostrę, matkę, męża, dziecko. Ale przecież nie mniej. Tak samo się o nich martwię, tak samo czuję tkliwość pod sercem i dokładnie tak samo mnie wkurzają! I jeszcze jedno, kiedy ktoś nas odwiedza, to zawsze jest zdziwiony, że u nas tak czysto i cicho. Ludzie naprawde maja błędne pojęcie o wielodzietności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cudnie nam się wątek rozwija! :) :) :) Witam wszystkie wielodziatki, i innych gości też ;) Przepraszam, że nie mogę się teraz udzielać. Zwykle jestem w sieci wieczorem, gdy diablęta popadają, wtedy chętnie sobie poczytam :D A wy nie krępujcie się hih. Strasznie fajnie, że temat zaskoczył! Pozdrowienia! PS> A teraz biegiem do szkoły po Syna... uf

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc dziewczyny :) Tak pomarańczko muszę przyznać że dzielna z ciebie kobitka, ja czasami miałam takie myśli ale jakoś nie zdobyłam się na odwagę moze dlatego że swoich maluchów miałam sporo, z tym chodzeniem stadnie to dobre :D no cóż zawsze uważałam że znajomi swoją drogą ale najważniejsza jest rodzina, a że i mąż i ja mamy rodzeństwo i dzieci rodziły się u wszystkich w tym samym czasie ;) więc nie było problemu z odwiedzaniem, tylko czasu jakoś tak bywało mało, Tobie widzę było ciężej, mnie wystarczały te wizyty rodzinne. Teraz dzieciaki to nastolatki, jak wracam z pracy to obiad mam ugotowany, posprzątane, jeszcze mi kawe zrobią ;) ale też było ciężko, tylko że człowiek był młody i się nad tym nie zastanawiał, za to teraz jak usiądziemy przy wspolnym stole to opowieści i smiechu jest nie miara, wesoło, gwarno, super. Moja siostra ma jednego syna, który po naszych odwiedzinach \"stadnie\" się zbuntował i powiedział że bierze swoje manele i jedzie do ciotki na wakacje ;), hehe mądry chłopiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do emmet. No, jasne że teraz jest super! Dzieciaki podrosły i właściwie to ja nie mam w domu nic do roboty. Tak jak piszesz, kawka podana. A do kawki: zrobione pranie, zakupy, jezeli mi sie nie chce to i obiad dzieci- no właściwie część z nic to już nie dzieci- zrobią. Nawet towarzysko wolę sobie z nimi posiedzieć niż z kimś innym. W zeszłym roku pojechałam do mojej siostry (niestety mam jedną i mieszka ode mnie 300 km) przypilnować jej dzieci, bo szwagier wyjechał, a ona nie mogła wziąć urlopu. Jej dzieciaki miały wtedy rok, a drugie 3 latka. Byłam u niej dwa tygodnie. I po tych dwóch tygodniach z rozkoszą wróciłam do domu kompletnie wykończona. A w domku czekał \" świąteczny\" obiadek, po obiadku dzieciaki zamknęły za mną drzwi żebym mogła do woli się wyspać :) Masz rację, najpierw jest ciężko, ale później ma się prawdziwą nagrodę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinowa mama
Jam mam 32 latka i 2 dzieci więc do wielodzietnych się nie zaliczam , lecz przyznam ze z ciekawoscią wielką przeczytałam wasz topik i jest super. Dodam, ze strasznie Was podziwiam za optymizm i odwagę . Oboje z mężem pracujemy , ale juz teraz się martwię za co ja im opłace studia . mam pytanie do pomarańczy jeśli oczywiscie można :)- ile państwo '' daje '' miesięcznie na jedno adoptowane dziecko i jakie trzeba spełniać kryteria aby stać sie rodziną adopcyjną ?? Pozdrawiam mamy wielodzietne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NO WŁASNIE
jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kase!!! A na adoptowane dzieci to sporo dają. Do pań! Bez obrazy, ale nikt wam nie wspomniał o podwiązaniu jajowodów! Bardzo mnie to dziwi skąd macie tyle kasy na wychowayanie takiej bandy, tu ludzie czasami dla jednego nie maja na pampersy... Chyba ze mężusiowie cos na boczkach, jakieś łapóweczki itp.... Wiadomo ze w Polsce to sie bezrobotnemu i złodziejowi dobrze żyje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frifri
Do pomarańczy mandarynki- wybacz, jesli nie stac was na studia dla dzieci to coś zbajerowałaś.Nie żyjecie godziwie. . Jest też typ ludzi ,który uważa ze ich nie stac" bo w pierwszej kolejnosci musi być zadbany dom, kupione meble, wszystko elegancko poukłądane.Ciesz się że masz tak wytresowane dzieci ,że słowem nie pisną na taki stan rzeczy.No chyba że uczą sie przeciętnie.Gdybym ja nie mogła konntynuować nauki swego czasu popadłabym chyba w histrię. Jak szłam na studia (Był na nich starszy brat) to miałam 200 zl alimentów ,socjal i prawie całe swoje bezrobotne moja mama dziliła między nas. I powiem ci ,ze nawet najbiedniesza młodziez z mojego liceum ,ktora dobrze sie uczyła poszla na studia.A nie pochodze z miasta gdzie pod nosem wyższe uczelnie,co jest finansowym ułatwieniem. Chciałabym więc dowiedziec sie o co ci chodzi z tym,ze nie stac was na edukację dzieci? Czy nie jest to może ukryta chęc jak najszybszego pozbycia się problemów opiekunczych? Wpisuję się tu jako osoba jeszcze bezdzietna ( mam dopiero 27 lat).Wiadomo ,ze nie bede szarżować z opiniami z własnego ogródka.Ale słyszy się głos psychologów , którzy maja szersze pojęcie i kontakt z różnorodnymi wielodzietnymi rodzinami,że jednak dzieci tracą na dzieleniu sie rodziecem ze swoim licznym rodzenstwem. Utkwił mi kiedyś w pamięci przypadek,gdy byłam kilka dni u siostry mojej znajomej. Siostra ta wraz z mężem ma 6 dzieci.wtedy najstarsze było na studiach ,dwie ostatnie córki miały ok 4 i 7 lat. Rodzinka można powiedzieć super.Małzenstwo bardzo miłe pogodne ,sytuowane- wielka chata, firma, dzieciaki miały wszelkie szmery bajery (komputery - wtedy jeszcze rarytas-instrumenty muzyczne, jeden pokoj był po sufit w zabawkach)stać ich było na pewno na wszystko , ale jak widac to nie jest jedyny warunek by posiadac dzieci.Nawet sobie nie wyobrażacie ,jak te male się do mnie garnęły. Cały dzien musiałam je nosić na rękach , bawić się z nimi. Widać aż było jak strasznie im tego brakuje. Ja nie oskarżam tej matki ,że je zaniedbywała,Przy takiej ilości dzieci ,doatkowo praca to po prostu niewykonalne ,zeby kazdemu poświęciła czas,nie tylko na zasadzie "po łebkach". Jest też drugi aspekt. Przy okazji odbywajacego sie u mnie w mieście festiwalu bliźniąt, czytałam artyluł n/t rozwoju bliźniaków. Niestety ,dzieci te mają o wiele gorsze umiejętności werbalne, wolniej sie rozwijaja z tego powodu ,że czesto sa "skazane " na kontakt z maluchem,który nie stymuluje ich rozwoju tak, jak zabawy i przebywanie z dorosłym. Rozmawiałam o tym ze znajomą pedagog. Podobne zjawisko jest w rodzinach własnie wielodzietnych , gdzie male dzieci zajmują się nawzajem sobą , a rodzic w ten sposób się odciąża . Wiem ,ze pewno wiekszosc bedzie sie zapierac rękami i nogami, choć prawda jest taka ,ze na podstawie jednego ,chwalebnego wyjatku nie mozna okreslic całosci zjawiska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co pomarańczka,mam to samo, jak odwiedzam znajomą z małymi dziećmi to wracam do domu zmęczona, hehe Myśle ze nie potrzebnie się martwisz o te studia dla córek, mogą przecież pojść zaocznie i spróbować znaleźć jakąś prace, co prawda nie jest to łatwe ale moja siostra tak robi (ma 20 lat), bo moja mama ma tylko rencine marną, ciężko jest to fakt, ale jakoś pierwszy rok już ma za sobą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mandarynki i pomarańcze
Do wszystkich tak bardzo zainteresowanych! Po pierwsze- na dzieci adoptowane nie dostaje sie pieniędzy. Stosunek prawny dzieci adopcyjnych jest identyczny jak własnych. Pieniądze dostają i owszem rodziny zastępcze i z tego co wiem są to naprawdę wielkie pieniądze. Adopcja to nie forma rodziny zastępczej. Państwo nic mi na nie nie płaci. Do "no właśnie"- tak, że widzisz, niestety nie chodzi o pieniądze. Nie wszyscy tylko pieniędzmi kierują się w życiu i jest mi naprawdę przykro, że ktoś kto nic o mnie nie wie, pisze coś o czym nie ma pojęcia. Póki co państwo nie daje też nic na rodziny wielodzietne i podobno łaskawie dopiero od września na 4 i 5 dziecko mają dać po 50 zł. Myślisz, że warto godzinami stać przy garach i poświęcac swoje najlepsze lata dla przyszłych 100 zł? Czasami sama patrzę na programy, w których pokazują rodziny zastępcze i aż mnie skręca, bo wiem, że przynajmniej część z nich robi to dla pieniędzy, ale oni tych dzieci nie adoptują. Tak więc jeśli ktoś chciałby sobie na dzieciach zarobić to niestety adopcja odpada. Po drugie- może źle się wyraziłam, godziwe życie to pewnie dla wielu wakacje na Majorce i willa z basenem. Dla mnie jest to życie, gdzie starcza mi do pierwszego, nie muszę brać na krechę, mam stary ale super samochód volvo, mieszkanie i od czasu do czasu wyjdę z dziećmi do kina. Po trzecie- kogoś tu zazdrość zżera. Czyżby pan lub pani "no właśnie" nie potrafił rodziny utrzymać? Mój mąż prowadzi jednoosobowy zakład RTV, zapier...czasami we wszystkie dni tygodnia, od lat nie brał urlopu.Czasami zrobi sobie dzień, dwa przerwy. Ja pracuję w biurze rachunkowym. Ubieramy się w sklepach z używaną odzieżą, tylko dzieciom czasami kupuję coś fajniejszego w zwykłych sklepach. Nauczylismy się żyć w dzisiejszych czasach Do "frifri".Kto dla ciebie jest wytresowanym dzieckiem? Znasz tylko dwa rodzaje dzieci? Wytresowane i roszczeniowe? Moje dzieci dużo w życiu przeszły, dwie najstarsze córki najwięcej. One najwięcej pamiętają swoją matkę, która potrafiła je tylko bić i wyzywać, a widywała je raz, dwa razy do roku. To dzieci mnie sobie wybrały, ujęły mnie swoją miłością i na szczęscie państwo pomogło stworzyc nam rodzinę. Nie mamy nowych mebli i luksusów. Za to dużo się u nas czyta, rozmawia i każdy wie na ile nas stać. Uczą się dobrze, nawet bardzo, ale niestety, życie jest coraz droższe, a młodsze dzieci coraz większe i coraz więcej potrzebują. Starsze maja 20 i 19 lat i mogą już kierować swoim życiem. Jeżeli będą chciały to skończą studia. Życie przed nimi. Natomiast jeżeli ty nie rozumiesz jak to jest dzielić pieniądze na dwoje rodzeństwa, a dzielić je na sześcioro to chyba nie za bardzo bylo u ciebie z matematyką.Poza tym gratuluję twojej mamie. Byłas bardzo wyrozumiałą córką" dostałabym histerii, gdybym nie poszła na studia'. No ładnie, czyli wytresowałas mamę? Mogła się zarobić żeby tylko tobie starczyło? A swoją drogą jesteś bardzo inteligentna. Czy uważasz, że po to wzięłam sobie czworo dzieci oprócz swoich własnych żeby pozbyć sie problemu? Dziwne. I jeszcze jedno. Ja byłam swiadoma swojej decyzji. Nie wychowuję dzieci "po łebkach". Każdemu staram poswięcic się dużo czasu i nikt nie był nigdy obciążany u nas obowiązkami, ani opieką nad młodszym rodzeństwem. Myslę, że więcej dałam im z siebie niż niejedna mama z dwójką dzieci. No niestety, znam tez dzieci psychologów, skoro tak sie na nich powołujesz. I zapewniam cie, że sa to chyba najgorzej wychowane dzieci ze wszystkich jakie znam, niestety. Obraz wielodzietnej rodziny jest stereotypowy: niedouczone, brudne mamy z dziurawymi zębami, bród, smród i ubóstwo, a tata wiecznie pijany. Pewnie są i takie. Ale uwierzcie, że czlowiek może zrobic coś po prostu z milości do dziecka. A to jak wygląda jego rodzina nie zależy od ilości dzieci, ale od kultury i świadomości rodziców. Do emmet- :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frifri
z moją inteligencją wszystko w porzadku, podobnie z empatią.Nie opowiadaj mi czym sie kierowałas 10 lat temu biorąc dzieci.Z tego co wiem, gdybys tylko wiązała koniec z koncem , to nawet byś ich nie dostała. Wiec w ciągu tych x lat myślenie mogło ci sie przestawic 100 razy. Moja mam nie potrzebowała wytresowania. Na szczescie pojmuje,że miec czym gębe zapachac, czy nie być bitym to nie jedyny warunek szczescia człowieka.To przewrotna sytuacja, bo mimo licznych zapene trudnosci, masz też ułatwienie."Jedziesz" na wdzięczności córek, które potrafią zrezygnować z normalnej drogi każdego inteligentnego człowieka w imię nie nadwerężania tej co wyrwała ich z dawnego piekła. Można i tak. Gratuluje więc że wyhaczyłąś już wytresowane dzieci. Owszem dostałabym histerii. .To tak jakby ktoś zabronił mi być sobą. Moje studia były powołaniem.A teraz, praca w zawodzie potwierdzeniem tego.Widocznie dzieci maltretowane mają inne marzenia .Przykro ,że nie udało Ci się wymazac tej spuścizny dawnego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ty kobieto piszesz o inteligencji, czy empatii? A ty co zrobiłas dla innych, bo dla siebie dużo, jak widzę. I widzę również, że jedyną cechą jaka możesz sie poszczycić, to wyszczekanie na temat , o którym nie masz zielonego pojęcia. To, że mnie kochaja i doceniają to źle? Nie rozumię. Czyli dobre bylyby wówczas, gdyby lezały do góry tyłkami i wołały jeszcze? Myślę, że ani nie masz dzieci żeby się wypowiadać o ich wychowaniu, a jak już będziesz miała to chowaj je na małych egoistów, takich jak ty. Moja sytuacja materialna BYŁA bardzo dobra ,gdy dzieci brałam, to masz rację, ale chyba nawet srednio inteligentny człowiek domysliłby się, że 10 lat życia z taką gromadką nieźle \"zjadło\" nasze pieniądze. Czy znów matematyka się kłania? Ja naprawde nie rozumię, o co ty się mnie czepiasz? Czyli źle zrobiłam, że stworzyłam dzieciom dom? Nie będę dyskutowała na forum o tym ,jakie były kiedy ze mną zamieszkały, a jak sie zmieniły przez te lata, bo osobie w ten sposób nastawionej nie mam ochoty o tym pisać, a tym bardziej się tłumaczyć. Moje córki są cudownymi, pewnymi siebie kobietami i jestem z nich dumna.Co znaczy, że jadę na wdzięczności dzieci? Ja w ogóle cię nie rozumię. To ty matce w domu nie pomagasz? Piszesz jakieś farmazony, że myslenie mi sie przestawiło itd. i piszesz w końcu o kimś, kogo nie znasz.Z czego czerpiesz te rewelacje? Wtrącasz się we forum, które ani dla ciebie ani o tobie, plujesz jadem, węszysz podstęp. Może czas na doktora? Albo chociaż psychologa... Nie mam ochoty na kłótnie z osobą, której nie znam, nic o niej nie wiem, bo gdybym kierowała się twoją logiką, to mogłabym posądzic twoją matkę, że mąż od niej uciekł, bo była taka czy siaka, że brała pieniądze z funduszu alimentacyjnego, czyli naszych podatków, a nie my jesteśmy twoim tatą, jak to teraz niektóre oszołomy piszą, ale po co, kiedy ja tego nie wiem? Mysleć każdy może, co chce, ale żeby oskarżać to trzeba najpierw mieć podstawy. I źle, że są na swiecie ludzie, którzy patrzą przez pryzmat tylko swojego ja. I nawet kiedy zrobi sie coś, co wydawałoby sie słuszne i dobre, to to zgnoją. Tak, jak ty to robisz. Przykro. Acha, może to nieładnie, ale jesteś zwykłą swinią. Moje dzieci mają marzenia, jak wszystkie inne. Ale to, że nie mogą tego zrealizować, a przynajmniej nie w taki sposób, jak ty, to zawdzięczają nie mi, tylko tej, która je zostawiła. Bo chciałam zauwazyć, ze cała czwórka to naturalne rodzeństwo. Bez szans na adopcję, chyba, że każde osobno.No, ale ty już osądziłaś i wydałaś na mnie wyrok. Tylko gdybyś mogła sprecyzować za co? I skąd w tobie tyle jadu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kajaaa
Wiesz Frifri ja mysle, ze przesadzasz. Sam nie jestes jeszcze matka i naprawde nie masz pojecia o rodzicielstwie, opierasz sie tylko na jakis stereotypach, przeczytanych artykulach i rozmowach z pedagogiem, sama tego przeciez nie doswiadczylas? Sama mam trojke dzieci, 7,5, 2 lata i 9 miesiecy. I gdy mi sie nie chce to nie zamykam ich w pokoju i nie mowie "bawcie sie". Dziecko potrzebuje na rowni kontaktu z doroslym jak i z innym dzieckiem. Najstarszy syn ktory najwiecej juz rozumie, wcale nie czuje gorszy z tego powodu, ze ma jeszcze brata i siostre. Ja podziwiam "pomarancze i mandarynki", bo potrafila zaopiekowac sie potencjalnie obcymi dziecmi, dac im dom i milosc - a to jest najwazniejsze. Ty bys tak potrafila?? Stac by Cie bylo na taki gest? Czy moze umialabys wychowac tylko swoje jedyne wychuchane dzieciatko? Smutne, ze krytykujesz cos o czym nie masz pojecia. Pomarancze i mandarynki chyle czola, bo ja bym chyba nie potrafila tak jak Ty. Pozdrawiam wielodzietne Mamuski, ale ja przy Was to marna sztuka jestem, trojka i na tym koniec ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maronika
czesc mamusie! nie jestem co prawda mama wielodzietna, ale z zainteresowaniem przeczytalam Wasz topik! ze wzruszeniem czytam o licznym rodzenstwie, sama mam tylko jedna siostre i zalowalam ze nie jest nas wiecej, Mam bardzo mile wspomnienia z dziecinstwa gdy spedzalam wakacje z rodzina gdzie bylo 4 dzieci. Jak te dzieci sie kochaly - dokladnie jeden za wszystkich - wszyscy za jednego, szanowaly rodzicow, przy czym mialy naprawde dosc ciezko z powodow finansowych. Ale pieniadze nie zepsuly im przyszlosci, troje z nich skonczylo studia. Maja swoje rodziny. Wyrosli na ludzi ktorych nie powstydzi sie zadna matka. Przylaczam sie do zdania ze ludzie maja blednie pojecie o wielodzietnosci. Zwlaszcza myla pojecie dawania milosci i poswiecania czasu z zapewnieniem komfortu materialnego. Zdarza sie ze dziecko ma wszystko - najnowszy rower, rolki komputer play station i kieszonkowe - oprocz rodzicow, i rosnie w takiej 'lodowce'. Najwazniejsze jest umiec kochac. Mysle ze na stereotyp rodziny wielodzietnej naklada sie obraz rodziny patologicznej, alkoholiczej, wielodzietnej przez 'niedopatrzenie' biedne obdarte dziecko z suchym chlebem w garsci poturbowane itd i stad te gorzkie komentarze Ktos tu sie probowal podpierac badaniami psychologicznymi ze niby wielodzietnosc jest niezdrowa???? z tego co mnie uczono na studiach jeszcze nie tak dawno najzdrowszy model to 2+3 czyli troje dzieci, a dlaczego? poniewaz wtedy nastepuje najwieksza zmiennosc ukladow i interakcji miedzy rodzicami i dziecmi. Nie ma tak ze jest coreczka mamusi i synek tatusia, nie ma ukladu rodzenstwo kontra sobie bo zawsze jest trzeci elemnt ukladu. Bynajmniej - nie spotkalam sie ze badaniami dowodzacymi ze wielodzietnosc prowadzi do dysfunkcji emocjonalnej spolecznej czy jakiejkolwiek... odwrotnie - uczy samodzielnosci, dojrzalosci, odpowiedzialnosci, rozwija postawy prospoleczne... Niektorych z bioracych tu udzial az przykro czytac - jakgdyby swiat materialany przeslonil wszystko... a przeciez przypuszczam ze u Was podobnie - zaden z waszych dziadkow czy pradziadkow nie byl jedynakiem. Jedno dziecko to syptom dwudziestego wieku, moze niektorym jest tak wygodniej ale nie jest to przeciez wzor do ktorego nalezy dazyc... Ja zamierzam miec troje dzieci, (wlasnie wystartowalam z pierwszym ;-) ) zamierzam je kochac i dac im tyle finansowo na ile bede w stanie i kropka. Oczyma wyobrazni natomiast widze siebie za 'dziesci lat' przy stole wigilijnym, dorosle dzieci ich zony mezowie i ich dzieci. Mam taka nadzieje ze ta radosc ktora jest dla mnie moje pierwsze dziecko, bede mnozyc przez trzy a wszystkie zmartwienia dzielic, bo tam gdzie jest milosc i szacunek w rodzinie jest to mozliwe. Tego doswiadczylam i takie mam przekonanie. Pozdrawiam Was Mamusie i Wasze dzieci i zycze samych usmiechow i slonca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×