Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dominisia1

POMOCY - CHCE MIEĆ DZIECKO

Polecane posty

dzien dobry sloneczka co u was??? Ja juz na nogach a na balet nie poszlismy bo Laure boli brzuszek jak sie rusza... Kolezanka namawia mnie ze skoro byla policja powinnam sprawe do sadu oddac,nie bardzo mi sie ten pomhysl podoba bo zadnego uszczerbku laura nie ma a z pijusami bede sie sadzila im i tak wszsytko jedno skoro 10 letnia corka do 11 wieczor biega na dworze.choc dobrze gdyby mieli ich na oku bo co bedzie gdy pobije 2 raz inna dziewczynke i nie bedzie miala tyle szczecia co moja Laura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej,ale nudy mi sie dzisiaj na placz wzielo bo juz nie mam sily sie starac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie KocHANE:):) EwQus :p a no cos c hyba wkoncu drgnie:D 🌻 i co do dolow zakopie wszystkie!!! Patinka26 to smutne co sie stalo :( ze teraz najwazniejsze zeby cora czula oparcie..bedzie ok:))) kalpek witaj 👄 ja z moim wkoncu dzis:P:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xxmadziaraxx--- XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX Fludki dla Ciebie i dla misiaczki :-) Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze na dobranoc udalo mi sie zwinac fluidki od Patinki,to chyba na szczescie.Nikogo nie ma to ja sobie je buchnelam hiiiii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olawd juz dawno u swojego mezulka. Smerfetka pewnie jeszcze odpoczywa na wczasach. A gdzie reszta naszej ekipy?????,spicie czy balujecie heee??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Państwo, które rezygnuje z prawnej regulacji metody in vitro i sposobu postępowania z ludzkimi embrionami, otwiera drogę do nadużyć: od handlu nimi, do selekcjonowania niepodyktowanego dobrem dziecka. W Polsce zapłodnienie in vitro i los nadprogramowych zarodków regulowane są przede wszystkim ludzką przyzwoitością lekarzy. Być może na razie chroni ona wystarczająco dobrze przed nadużyciami. Ale jak długo? In vitro to wyzwanie dla medycyny i etyki, które powinno znaleźć odzwierciedlenie w prawie. Ale w Polsce nie znajduje, bo władza temat omija. Oficjalnie jest to problem wyłącznie natury teologicznej - wiadomo, że Kościół katolicki metodę in vitro potępia. Termin "in vitro" w polskim prawie nie istnieje. Istnieje natomiast w praktyce. Oficjalnie takich zabiegów wykonuje się 6 tys. rocznie, ile naprawdę - nie wiadomo. Wszystkie robi się w prywatnych klinikach. Państwo ich nie refunduje, nie ustala żadnych standardów, nie stawia żadnych warunków. W sprawie podstawowego dylematu bioetyki: od kiedy zaczyna się człowiek, wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny. W 1997 r. oceniając zgodność z konstytucją prawa do aborcji z powodu trudnej sytuacji życiowej kobiety, uznał, że człowiek zaczyna się od poczęcia i nie ma podstaw do różnicowania wartości życia w żadnej jego fazie. Zastrzegł wprawdzie, że nie wyklucza to "różnej intensywności" ochrony prawnej w rozmaitych fazach rozwoju, ale tematu nie rozwinął. Z tego wyroku wynika jedno: że ludzkiemu embrionowi należy się ochrona. Ale - poza antyaborcyjnymi - nie ma przepisów, które tę ochronę ustanawiają. Polska od 1997 r. nie może się zdecydować na ratyfikację Konwencji Bioetycznej Rady Europy, mimo że Konwencja ma służyć ochronie ludzkiej godności i zapewnić, aby badania naukowe i zdobycze biotechnologii były wykorzystywane tylko dla dobra człowieka. W tym roku Polska odmówiła przystąpienia do Karty Praw Podstawowych UE, która stanowi, że "w dziedzinie medycyny i biologii muszą być szanowane w szczególności: • swobodna i świadoma zgoda osoby zainteresowanej, wyrażona zgodnie z procedurami określonymi przez ustawę; • zakaz praktyk eugenicznych, w szczególności tych, których celem jest selekcja osób; • zakaz wykorzystywania ciała ludzkiego i jego poszczególnych części jako źródła zysku; • zakaz reprodukcyjnego klonowania istot ludzkich”. 1. Jak jest regulowane zapłodnienie in vitro? W Polsce właściwie tylko zasadami sztuki medycznej, kodeksem etyki lekarskiej i ogólnymi wymaganiami dotyczącymi zakładów opieki zdrowotnej. W większości krajów Europy są jednak przepisy dotyczące samego in vitro. Określają m.in. wymagania dotyczące placówek medycznych, pacjentów, ewentualnych matek zastępczych, refundacji zabiegów, tego, co ma się dziać z nadprogramowymi embrionami, komórkami jajowymi, plemnikami. Np. w Czechach, Chorwacji, Holandii, Norwegii czy na Słowacji refunduje się trzy zabiegi in vitro dla jednej pacjentki, w Niemczech i Słowenii - cztery, we Francji - bez ograniczeń, a w Wlk. Brytanii - w ramach prywatnego ubezpieczenia. 2. Komu można wykonać zabieg in vitro? Większość krajów, które refundują takie zabiegi, wprowadza ograniczenie, że pacjentka nie może być po 40. Poza tym decydują normalne wskazania lekarskie, czyli stan zdrowia. Nie ma wymogu, żeby dzieci mogły mieć np. tylko pary małżeńskie. Próbę ograniczenia podjęły dwa stany Australii (Wiktoria i Australia Zachodnia): chciały zakazać sztucznego zapłodnienia kobietom samotnym i lesbijkom. Ale Sąd Najwyższy uznał to za dyskryminację ze względu na płeć i orientację seksualną. Na gruncie polskiego prawa ta sprawa nie jest w ogóle regulowana. O zabiegu in vitro decyduje możliwość jego opłacenia i stan zdrowia pacjentki. Kliniki nie wymagają, żeby przyszli rodzice byli w formalnym związku. A gdyby np. przyszłymi rodzicami chcieli być bliscy krewni (brat i siostra czy ojciec i córka), to o niewykonaniu zabiegu mogłyby zdecydować względy medyczne, czyli zwiększone ryzyko wad wrodzonych płodu. Lekarz mógłby też skorzystać z klauzuli sumienia, jeśli uważałby stworzenie takiego zarodka za niemoralne. Nie wchodzi tu natomiast w grę prawo karne zakazujące kazirodztwa, ponieważ jest nim tylko stosunek płciowy. A w przypadku in vitro do stosunku nie dochodzi. 3. Czy można kupić od kogoś komórkę jajową czy plemniki? Według polskiego prawa - tak, bo co prawem niezakazane, to dozwolone. Jedyny zakaz dotyczący handlu komórkami, tkankami i narządami ludzkimi znajduje się w ustawie transplantologicznej. Ale ona, w art. 1 ust. 2, wyłącza spod swojej regulacji właśnie "komórki rozrodcze, gonady, tkanki zarodkowe". Wydaje się jednak, że komórkami rozrodczymi nie można handlować ani przekazywać ich nieodpłatnie bez zgody biologicznego właściciela. Komórki te zawierają bowiem jego materiał genetyczny, który można potraktować jako jego własność. Gdyby np. bez zgody "producenta" plemnika poczęto dziecko, mógłby on wytoczyć proces o naruszenie prawa do prywatności (element dóbr osobistych), jakim jest swoboda dysponowania własnym materiałem genetycznym. W różnych krajach różnie rozwiązano kwestię pozyskiwania od dawców komórek rozrodczych. W USA jest to wolny rynek - można sprzedać, można kupić (kobiece jajo w wolnej sprzedaży kosztuje 2-2,5 tys. dol.). W niektórych instytutach naukowych formalnie płaci się nie za jajo, ale za "koszty pozyskania" (podróży, leków wywołujących wzmożoną owulację u kobiet itd.). W Hiszpanii instytuty medyczne płacą od 500 do 900 euro za jajeczko. Japonia zakazuje płacenia, Szwecja zwraca "koszty pozyskania". 4. Kto ma prawo do dysponowania zarodkiem Polskie prawo tego nie reguluje. Chociaż z wyroku Trybunału Konstytucyjnego uznającego, że zarodkowi przysługuje ludzka godność, wynika obowiązek prawnej jego ochrony. Dlatego nie można uznać, że zarodek jest po prostu rzeczą, czyjąś własnością. - To wyklucza odsprzedawanie go - podkreśla prof. Andrzej Zoll, b. prezes Trybunału Konstytucyjnego, przewodniczący składowi Trybunału przy wydaniu tego wyroku. - Praktyka w Polsce i na świecie jest taka, że prawo do dysponowania embrionami mają dawcy gamet. W Polsce w umowach, które pary zawierają z klinikami leczenia bezpłodności, jest zwykle punkt o zrzeczeniu się praw do nadprogramowych zarodków na rzecz kliniki. I że klinika ma prawo wykorzystać je np. tylko do celów implantacji bezpłodnym parom lub do celów naukowych - mówi prof. Michał Nesterowicz, znawca prawa medycznego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tylko nie ma pewności, czy taka umowa jest prawnie ważna. Może się to okazać "w praniu" - wówczas, gdy ktoś będzie ją chciał podważyć, np. jeśli rodzicom biologicznym odwidzi się pomysł, aby obcy ludzie wychowywali dzieci powstałe z ich jajeczka czy plemnika. Jest jeszcze problem braku zgody pomiędzy rodzicami biologicznymi zarodka. W marcu Trybunał w Strasburgu rozpatrzył skargę Angielki, która rozwiodła się, zanim wszczepiono jej zarodek uzyskany z jej komórki jajowej i plemnika jej męża. Ale były mąż nie chciał już być ojcem jej dziecka. Sądy brytyjskie uznały, że ma prawo decydować o posiadaniu dzieci. A potencjalne dziecko nie ma prawa do urodzenia się, bo brytyjskie prawo nie uznaje zarodka za człowieka. Trybunał w Strasburgu uznał zaś, że w takich sprawach decyduje ustawodawstwo krajowe, i oddalił skargę Angielki. 5. Kto jest rodzicem zarodka? Wygląda na to, że według polskiego prawa zarodek w probówce nie ma rodziców. Prawo cywilne i rodzinne nie przewiduje bowiem sytuacji, gdy dziecko poczęte znajduje się poza organizmem matki. Zatem umowy dotyczące dysponowania zarodkiem nadprogramowym opierają się na prawie własności, a nie prawach rodzicielskich. To z jednej strony sprawę upraszcza, a z drugiej - komplikuje. Można je bowiem próbować podważać, dowodząc, że ludzki zarodek nie jest rzeczą, więc nikt nim nie może dysponować. Ale prof. Nesterowicz zwraca uwagę, że takie umowy mają na celu ochronę zarodka przed np. bezmyślnym zniszczeniem. A po narodzinach? Na świecie co rusz wybuchają spory o prawo do dziecka, które rodzi się z zarodka wszczepionego kobiecie mającej - według umowy z biologicznymi rodzicami - być tylko inkubatorem. - Zasadą jest przyznawanie praw kobiecie, która urodziła. Ta zasada obowiązuje od czasów rzymskich i postęp biotechnologii nic tu nie zmienił - mówi prof. Nesterowicz. Także według polskiego prawa matką jest kobieta, która urodziła, a ojcem - jej mąż. Chyba że wytoczy się proces o zaprzeczenie jego ojcostwa (nie można natomiast wytoczyć procesu o zaprzeczenie macierzyństwa. Taką możliwość przewidywał projekt zmiany kodeksu rodzinnego, nad którym prac nie zakończył poprzedni parlament). Ale zdaniem prof. Nesterowicza proces o zaprzeczenie ojcostwa oparty wyłącznie o testy genetyczne daje w Polsce niewielkie szanse na wygraną. Bo aby być ojcem, trzeba obcować z matką albo być jej mężem. A przy zapłodnieniu in vitro nie ma obcowania. Z tego wynika kolejna trudność: jeśli w Polsce zapłodnienie in vitro przeprowadzi się u pary niebędącej małżeństwem, to ojcostwo może być ustalone tylko drogą formalnego uznania dziecka. Gdyby ojciec nie zechciał tego zrobić - matka nie będzie miała możliwości ubiegania się od niego o alimenty. Dlatego niektóre kliniki dają ojcu do podpisu zobowiązanie, że po urodzeniu uzna dziecko i będzie łożyć na jego utrzymanie. W związku z problemami, jakie pojawiają się w przypadku matek zastępczych, niektóre kraje - np. Francja - zakazują zawierania umów o rodzicielstwo zastępcze. 6. Czy można zniszczyć zarodki Gdyby polska klinika leczenia bezpłodności wylała nadprogramowe zarodki do zlewu - nie poniosłaby żadnej odpowiedzialności karnej, mimo że oznacza to ich unicestwienie. I mimo że Trybunał Konstytucyjny orzekł, że człowiek zaczyna się od poczęcia, a więc wylane zarodki były ludźmi. Nie da się tu zastosować przepisu o zabójstwie, bo on dotyczy tylko człowieka urodzonego. Ani o przyczynieniu się do śmierci dziecka poczętego, bo ono z kolei dotyczy tylko dziecka w łonie matki. - Mamy tu pustkę prawną - przyznaje prof. Zoll. Chociaż jego zdaniem nie trzeba jej wypełniać za pomocą przepisów o zabójstwie, wystarczyłyby przepisy, które regulują postępowanie z zarodkami uzyskanymi metodą in vitro. Prof. Nesterowicz dodaje, że tak właśnie robi się w większości krajów, unikając tym samym rozstrzygania, czym jest ludzki zarodek: człowiekiem, potencjalnym człowiekiem czy może czyjąś własnością. Np. w Wielkiej Brytanii zarodki przechowuje się maksimum pięć lat - później i tak nie bardzo się do tego nadają, bo zaczynają ulegać degradacji i zakażeniom. We Włoszech w ogóle nie wolno tworzyć zarodków nadprogramowych. Aby chronić zarodki przed zniszczeniem, kliniki leczenia bezpłodności proponują chętnym ich "adopcję". Praktykuje się ją w wielu krajach, np. w Holandii, Norwegii, USA czy w Hiszpanii, do której po embriony zgłaszają się pary z Francji, Włoch czy Portugalii. Według polskiego prawa prawna adopcja dziecka nieurodzonego nie jest możliwa - kodeks rodzinny mówi, że zgodę na adopcję rodzice mogą wydać najwcześniej sześć tygodni po jego narodzeniu. Z embrionem można postąpić jakkolwiek. A jeśli zostanie wszczepiony - od tego momentu jego prawną matką jest kobieta, która go nosi. 7. Czy można selekcjonować zarodki Polskie prawo milczy na ten temat, a co niezabronione - jest dozwolone. Teoretycznie więc można wybrać sobie nawet płeć wszczepianego embrionu. Tym bardziej że Polska nie ratyfikowała Konwencji Bioetycznej Rady Europy, która zakazuje selekcjonowania ze względu na płeć, chyba że ma to na celu uniknięcie choroby genetycznej. Prof. Nesterowicz uważa, że skoro Konwencja dopuszcza z tego powodu selekcję ze względu na płeć, to znaczy, że dopuszcza eliminowanie embrionów obarczonych wadą genetyczną. W celu wyselekcjonowania zarodka np. w Wielkiej Brytanii zapłodnieniu in vitro poddają się pary, które mogłyby mieć dziecko normalną drogą, ale jest ryzyko, że będzie genetycznie uszkodzone. Prawodawstwo brytyjskie idzie też dalej: można tam stosować metodę in vitro po to, żeby metodą selekcji embrionów wybrać taki, który po urodzeniu dostarczy np. szpiku kostnego chorej na białaczkę siostrze lub bratu (bez uszczerbku dla własnego zdrowia). Najdalej idą niektóre kliniki w USA, gdzie np. rodzice karły mogą drogą selekcji wybierać zarodki noszące także gen karłowatości. Ale w całym cywilizowanym świecie lekarzy obowiązuje zasada działania dla dobra pacjenta - w tym wypadku nie tylko rodzica, ale i dziecka. Dlatego podobne praktyki są potępiane. Poza tym lekarzy obowiązuje klauzula sumienia: lekarz może odmówić wykonania zabiegu, który sprzeciwia się jego poczuciu moralności. Dla niektórych lekarzy moralnie niedopuszczalne może być każde selekcjonowanie embrionów - także po to, aby zapobiec urodzeniu się dziecka z wadą genetyczną. Zapraszamy do dyskusji: listydogazety@gazeta.pl Źródło: Gazeta Wyborcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokonczenie artykulu bo sie nie zmiescil. 6. Czy można zniszczyć zarodki Gdyby polska klinika leczenia bezpłodności wylała nadprogramowe zarodki do zlewu - nie poniosłaby żadnej odpowiedzialności karnej, mimo że oznacza to ich unicestwienie. I mimo że Trybunał Konstytucyjny orzekł, że człowiek zaczyna się od poczęcia, a więc wylane zarodki były ludźmi. Nie da się tu zastosować przepisu o zabójstwie, bo on dotyczy tylko człowieka urodzonego. Ani o przyczynieniu się do śmierci dziecka poczętego, bo ono z kolei dotyczy tylko dziecka w łonie matki. - Mamy tu pustkę prawną - przyznaje prof. Zoll. Chociaż jego zdaniem nie trzeba jej wypełniać za pomocą przepisów o zabójstwie, wystarczyłyby przepisy, które regulują postępowanie z zarodkami uzyskanymi metodą in vitro. Prof. Nesterowicz dodaje, że tak właśnie robi się w większości krajów, unikając tym samym rozstrzygania, czym jest ludzki zarodek: człowiekiem, potencjalnym człowiekiem czy może czyjąś własnością. Np. w Wielkiej Brytanii zarodki przechowuje się maksimum pięć lat - później i tak nie bardzo się do tego nadają, bo zaczynają ulegać degradacji i zakażeniom. We Włoszech w ogóle nie wolno tworzyć zarodków nadprogramowych. Aby chronić zarodki przed zniszczeniem, kliniki leczenia bezpłodności proponują chętnym ich \"adopcję\". Praktykuje się ją w wielu krajach, np. w Holandii, Norwegii, USA czy w Hiszpanii, do której po embriony zgłaszają się pary z Francji, Włoch czy Portugalii. Według polskiego prawa prawna adopcja dziecka nieurodzonego nie jest możliwa - kodeks rodzinny mówi, że zgodę na adopcję rodzice mogą wydać najwcześniej sześć tygodni po jego narodzeniu. Z embrionem można postąpić jakkolwiek. A jeśli zostanie wszczepiony - od tego momentu jego prawną matką jest kobieta, która go nosi. 7. Czy można selekcjonować zarodki Polskie prawo milczy na ten temat, a co niezabronione - jest dozwolone. Teoretycznie więc można wybrać sobie nawet płeć wszczepianego embrionu. Tym bardziej że Polska nie ratyfikowała Konwencji Bioetycznej Rady Europy, która zakazuje selekcjonowania ze względu na płeć, chyba że ma to na celu uniknięcie choroby genetycznej. Prof. Nesterowicz uważa, że skoro Konwencja dopuszcza z tego powodu selekcję ze względu na płeć, to znaczy, że dopuszcza eliminowanie embrionów obarczonych wadą genetyczną. W celu wyselekcjonowania zarodka np. w Wielkiej Brytanii zapłodnieniu in vitro poddają się pary, które mogłyby mieć dziecko normalną drogą, ale jest ryzyko, że będzie genetycznie uszkodzone. Prawodawstwo brytyjskie idzie też dalej: można tam stosować metodę in vitro po to, żeby metodą selekcji embrionów wybrać taki, który po urodzeniu dostarczy np. szpiku kostnego chorej na białaczkę siostrze lub bratu (bez uszczerbku dla własnego zdrowia). Najdalej idą niektóre kliniki w USA, gdzie np. rodzice karły mogą drogą selekcji wybierać zarodki noszące także gen karłowatości. Ale w całym cywilizowanym świecie lekarzy obowiązuje zasada działania dla dobra pacjenta - w tym wypadku nie tylko rodzica, ale i dziecka. Dlatego podobne praktyki są potępiane. Poza tym lekarzy obowiązuje klauzula sumienia: lekarz może odmówić wykonania zabiegu, który sprzeciwia się jego poczuciu moralności. Dla niektórych lekarzy moralnie niedopuszczalne może być każde selekcjonowanie embrionów - także po to, aby zapobiec urodzeniu się dziecka z wadą genetyczną. Zapraszamy do dyskusji: listydogazety@gazeta.pl Źródło: Gazeta Wyborcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co musisz zrobić, żeby w miesiąc dać sobie szansę na dziecko? Ten poradnik przygotowaliśmy z myślą o parach, dla których sztuczne zapłodnienie jest jedyną lub ostatnią nadzieją Komu lekarze zalecają zapłodnienie metodą in vitro? • Kobietom z niedrożnymi jajowodami, endometriozą, ciężkimi zaburzeniami jajeczkowania, nieznaną przyczyną niepłodności (po kilku latach bezskutecznego leczenia innymi metodami); • mężczyznom z małą liczbą plemników lub ich brakiem w nasieniu; • małżeństwom albo stałym parom; na in vitro dla samotnych kobiet nie każdy ośrodek się zgadza; • kobieta nie powinna przekroczyć 42. roku życia, w przypadku mężczyzn nie ma ograniczeń. Co jeśli nie można pobrać twoich komórek jajowych lub plemników? Banki nasienia Większość ośrodków w Polsce ma banki, gdzie można skorzystać z materiału anonimowego dawcy. Ośrodki w Polsce deklarują, że nie dokonują selekcji spermy w celu dobrania dziecka do gustu przyszłych rodziców. Oficjalnie gwarantują tylko, że nie będzie zagrożenia chorobami genetycznymi i że dawca nie jest nosicielem groźnych wirusów. Przyszli rodzice zazwyczaj widzą w dokumentach wzrost, kolor oczu i włosów oraz wiek dawcy. • Dawstwo komórek jajowych Banki komórek jajowych jeszcze nie istnieją (to zbyt zaawansowana technologia). Ośrodki przyznają, że można przyjąć ofiarowaną za darmo komórkę jajową od anonimowej kobiety, która sama uczestniczy w programie zapłodnienia pozaustrojowego. Ile to kosztuje? • Standardowo na przygotowanie hormonalne kobieta powinna wydać nie więcej niż 3-4 tys. zł. Sama procedura zapłodnienia in vitro kosztuje od 4 do 8 tys. zł, w zależności od ośrodka. Koszty zawsze będą podawane w przybliżeniu, różnice powstają z dostosowywania kuracji hormonalnej indywidualnie do pacjentki. Jakie badania trzeba zrobić? Kobiety: Po zakwalifikowaniu do in vitro, najwcześniej pół roku przed zabiegiem: • ocena stanu bakteriologicznego pochwy - wymaz, • USG jajników, • stężenie hormonów FSH, estradiol - badanie krwi; • wykluczenie infekcji wirusowych: HIV, wirusowe zapalenie wątroby typu B i C - badanie krwi; • oznaczenie grupy krwi. Źródło: Gazeta Wyborcza W trakcie procedury: • oznaczenie stężeń hormonów: estradiol, niekiedy LH i progesteron (średnio trzy razy) • USG jajników (średnio 3 razy) Mężczyźni: • badanie nasienia, • wykluczenie infekcji wirusowych: HIV, wirusowe zapalenie wątroby typu B i C - badanie krwi. • Jeżeli wskazanie do zapłodnienia pozaustrojowego wynika ze złych parametrów nasienia - dodatkowo badanie kariotypu, czyli ocena liczby i struktury chromosomów - badanie krwi. • Mogą być również inne badania, co zależy od przyczyny niepłodności i decyzji lekarza. Jak przebiega procedura zapłodnienia in vitro? Od podania pierwszego leku do sprawdzenia, czy kobieta zaszła w ciążę, upływa najkrócej 28 dni, najdłużej - półtora miesiąca. Często przed rozpoczęciem stymulacji, w cyklu poprzedzającym ją, kobieta musi przyjmować tabletki antykoncepcyjne. Stymulacja hormonalna: • Trwa 12-14 dni. W niektórych przypadkach pacjentkom blokuje się farmakologicznie wydzielanie ich własnych hormonów z przysadki, lek podaje się pod koniec cyklu poprzedzającego stymulację - to przedłuża procedurę o ok. 10 dni. • Kobieta przyjmuje środki z hormonami przysadki (gonadotropinami), co ma doprowadzić do produkcji więcej niż jednego pęcherzyka jajnikowego (nawet do kilkunastu). Towarzyszy temu ponad fizjologiczne stężenie hormonów płciowych. Podaje się zastrzyki podskórne w brzuch, codziennie. Może je podać pielęgniarka w ośrodku, ale nowoczesne środki farmakologiczne są produkowane z aplikatorami, więc kobieta sama może wstrzykiwać leki (podobnie jak zastrzyki z insuliny, które przyjmują osoby chore na cukrzycę). Zastrzyki są mało bolesne. • W tym czasie lekarz sprawdza, jak organizm pacjentki reaguje na podawane leki. Za pomocą USG mierzy średnicę powstałych w jajnikach pęcherzyków, w których są komórki jajowe oraz konfrontuje to z wynikiem badań hormonalnych. Pod koniec stymulacji lekarz podaje pacjentce w zastrzyku lek hormonalny (hCG), który kończy stymulacje i utrwala jej efekt, powodując odpowiednią dojrzałość komórki jajowej umożliwiającą zapłodnienie. • Skutki uboczne: bóle podbrzusza, głowy, nudności. Punkcja - pobranie komórek jajowych: • Najczęściej dwa tygodnie od rozpoczęcia stymulacji, w 36 godzin po podaniu hCG. • Zabieg trwa 15-30 min, można go wykonać ambulatoryjnie. • Polega na wprowadzeniu przez pochwę igły i pod kontrolą USG nakłucie pęcherzyków w jajnikach, żeby z nich pobrać komórki jajowe. Punkcję wykonuje się w dożylnym znieczuleniu ogólnym, koniecznie w asyście anestezjologa. Źródło: Gazeta Wyborcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
• Najpoważniejsze z powikłań, które są możliwe, wynikają ze znieczulenia albo krwawienia. Dlatego po punkcji przed kilka godzin trzeba pozostać na obserwacji. Pobranie nasienia: • tego samego dnia, co punkcja u kobiety. Można przynieść z domu albo oddać nasienie w ośrodku. Transfer zarodków: • 2-3 lub 5 dni po punkcji. • Cewnikiem wprowadza się do jamy macicy zarodki; to nie boli, uczucie jest porównywalne do dyskomfortu przy pobraniu próbki do cytologii. • Można to przeżywać razem z partnerem. Znowu hormony: • do dwóch tygodni, leki (tabletki lub globulki) z progesteronem (hormonem odpowiedzialnym za podtrzymanie ciąży) I badania: • oznaczenie poziomu hormonów (średnio trzy razy) oraz USG jajników (średnio trzy razy) Test ciążowy z krwi: • 12-14 dni po transferze. UWAGA! Zbyt wcześnie wykonane badanie daje bardzo często wyniki fałszywie dodatnie, zafałszowane przez lek (hCG) kończący stymulację. Wtedy wynik może być pozytywny, pacjentka świętuje sukces, a po kilku dniach przychodzi rozczarowanie, że ciąża się nie utrzymała. Dodatkowe badanie USG: • Jeśli test ciążowy był pozytywny, po kolejnych dwóch tygodniach potwierdza się go ultrasonograficznie. Wtedy już mamy pewność, że zaczęła się fizjologiczna ciąża i można wrócić do swojego ginekologa. Czy podczas procedury in vitro można normalnie żyć? • Zalecany jest normalny, zdrowy tryb życia, możliwie bez stresów. • Nie wolno palić tytoniu ani pić alkoholu. • Zwolnienie lekarskie - najlepiej wziąć na dni, w których ma być wykonana punkcja oraz transfer zarodków. Źródło: Gazeta Wyborcza • Specjalna dieta nie ma wpływu na płodność, ale zbadano, że na stymulację łatwiej reagują kobiety z prawidłową wagą niż otyłe. Również łatwiej zachodzą w ciążę. • Sport - tak, ale nie wyczynowy. • Seks - tak, nawet po transferze zarodków, bo ze statystyk wynika, że może pomóc w przyjęciu się ciąży. Jakie są możliwe powikłania? Zespół hyperstymulacji: • To sytuacja, kiedy jajniki nadmiernie zareagowały na podawane leki, co kończy się znacznym zwiększeniem ich objętości przez bardzo liczne pęcherzyki. To może doprowadzić do ciężkich zaburzeń w funkcjonowaniu organizmu, np. niewydolności nerek, zaburzeń oddychania - a to może stanowić zagrożenie dla życia. Uwaga! Tak ciężka hyperstymulacja zdarza się rzadko. Najczęściej występują jej łagodne postaci, czemu towarzyszy ból podbrzusza i pleców, a także przejściowe powiększenie obwodu brzucha. Te objawy ustępują zaraz po miesiączce. A u kobiet, którym udało się zajść w ciążę, mogą ulec nawet przejściowemu zaostrzeniu - w takiej sytuacji ustępują najczęściej po zakończeniu pierwszego trymestru ciąży. Ciąża wielopłodowa: • Ponieważ zwiększa zagrożenie wszystkimi powikłaniami położniczymi i wcześniactwem; za pełny sukces in vitro uważa się donoszoną ciążę zakończoną porodem jednego zdrowego noworodka ewentualnie bliźniaków. Trojaczki to już poważny błąd w sztuce. KLINIKI, KTÓRE WSPÓŁPRACUJĄ Z POLSKIM TOWARZYSTWEM GINEKOLOGICZNYM Klinik stosujących metody wspomaganego rozrodu jest w Polsce kilkadziesiąt. Nikt nie kontroluje jakości ich pracy, nie obowiązują też żadne standardy procedur. Żadna państwowa instytucja nie podaje oficjalnej listy miejsc, gdzie robić in vitro. Jednak część klinik współpracuje z Polskim Towarzystwem Ginekologicznym: ujawnia liczbę przeprowadzonych zabiegów oraz ich skuteczność. Dlatego ich listę publikujemy. Białystok Centrum Leczenia Niepłodności Małżeńskiej "Kriobank" ul. Stołeczna 11, tel. (85) 744 13 78 Klinika Ginekologii AM w Białymstoku ul. Marii Skłodowskiej-Curie 24a, tel. (85) 746 83 47 Bytom Katedra I Oddział Kliniczny Ginekologii, Położnictwa ul. Batorego 15, tel. (32) 281 71 06 , 281 00 21 do24 i Ginekologii Onkologicznej, Klinika Leczenia Niepłodności Gdańsk Źródło: Gazeta Wyborcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NZOZ INVICTA - Klinika Wspomaganego Rozrodu ul. Rajska 10, tel. (58) 763 52 60 Kraków Ośrodek Diagnostyki i Leczenia Niepłodności ul. Białoprądnicka 8, tel. (12) 415 88 00 "Macierzyństwo" Sp. z o.o. Lublin NZOZ Centrum Zdrowia Rodziny "AB OVO" ul. Bociania 6, tel. (81) 527 71 37 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej OVUM ul. Staszica 14, tel. (81) 534 48 32 , (81) 527 72 85 Rozrodczość i Andrologia Łódź dr Wojciech Gontarek - diagnostyka i leczenie niepłodności ul. Odolanowska 40/44, tel. (42) 653 09 16 GAMETA - Centrum Leczenia Niepłodności ul. Leszczyńskiej 20, tel. (42) 645 77 77 Mysłowice Klinika Leczenia Niepłodności NOVOMEDICA ul. ks. N. Bończyka 34, tel. (32) 316 37 71 , 604 952 503 Poznań INVIMED P - Europejskie Centrum Macierzyństwa ul. Szelągowska 29/4, tel. (61) 826 70 40 , (61) 826 70 44 Klinika Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu ul. Polna 33, tel. (61) 841 94 12 Katedry Ginekologii i Położnictwa Ginekologicznego - Położniczego Szpitala Klinicznego Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin Klinika Ginekologii i Położnictwa Samodzielnego ul. Unii Lubelskiej 1, tel. (91) 487 37 55 , 487 60 51 Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 Warszawa Ośrodek Leczenia Niepłodności - Klinika Położnictwa pl. Starynkiewicza 1/3, tel. (22) 502 14 30 i Ginekologii AM w Warszawie InviMed - Europejskie Centrum Macierzyństwa ul. Rakowiecka 36, tel. (22) 606 37 00 Prywatna Przychodnia Leczenia Niepłodności NOVUM ul. Bociania 13, tel. (22) 899 33 22 , (22) 899 33 30 Wrocław InviMed W - Europejskie Centrum Macierzyństwa Bulwar Ikara 16, tel. (71) 795 06 00 , (71) 795 08 88 NZOZ "Polak" sc ul. Partynicka 45, tel. (71) 339 83 62 Informacje zawarte w poradniku konsultowałam z dr hab. Rafałem Kurzawą z Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie Źródło: Gazeta Wyborcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niemcy i Włosi nie zamrażają zarodków. W Danii nie zrefundują zabiegu 40-latce. W Polsce o in vitro wiadomo tylko jedno: nie jest zabronione - akcentuje "Gazeta Wyborcza". Co naprawdę dzieje się przy zabiegach, nikt nie wie. Nie wystarczy więc decyzja - refundować czy nie. Musi istnieć system pozwoleń na wykonywanie zabiegów in vitro, to powinna być normalna procedura medyczna, która podlega kontroli. Inaczej nie zapobiegniemy kryminalnym zachowaniom - ostrzega prof. Waldemar Kuczyński, przewodniczący sekcji płodności Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. W Polsce nie ma żadnych przepisów, które by regulowały in vitro. Dopuszczalności i standardów zabiegu nie określają przepisy - po prostu nie jest zabroniony, więc jest wykonywany. Zabieg kosztuje nawet 12 tys. zł (razem z przygotowaniem farmakologicznym). Pacjentki są zdeterminowane, często po wielu latach starań o dziecko. A pułapek jest wiele: czy uda się wyhodować i pobrać zdrowe, gotowe do zapłodnienia jajeczka? Doprowadzić do ich zapłodnienia i rozwinięcia się zdrowych zarodków? Czy ciążę uda się donosić? Żeby zapewnić pacjentce i sobie ten sukces, lekarze starają się wyhodować jak najwięcej jajeczek (w normalnym cyklu organizm kobiety produkuje jedno, po podaniu odpowiedniej dawki hormonów - nawet kilkanaście). Później, ryzykując ciążę mnogą, umieszczają kilka zarodków w macicy, żeby zwiększyć szansę na przeżycie choć jednego. Ekstremalne przeciążenie organizmu kobiety hormonami może nawet zagrażać jej życiu. Mnogie ciąże też nie są pożądane: grożą powikłania - mówi Kuczyński. W USA jest jeszcze gorzej. W macicy umieszcza się maksymalnie dużo zarodków, a przy ciąży mnogiej powyżej trzeciego płodu dokonuje się aborcji. Do tego może dojść i u nas, jeśli nie wprowadzimy prawnych ograniczeń. Tymczasem kwitnie turystyka in vitro. Do Szczecina zjeżdżają pacjentki z Niemiec i Danii, do Warszawy - Niemki, Turczynki, Wietnamki, Włoszki, również pacjentki z USA. Decyduje koszt - w Niemczech jest dwa, a w USA trzy razy drożej. Ale też warunki. Skuteczność in vitro w Niemczech to tylko 14%. We Włoszech też skuteczność spadła, od kiedy dozwolono przygotowanie maksymalnie trzech zarodków i zabroniono ich mrożenia - mówi "Gazecie Wyborczej" prof. Kuczyński.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×