Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ORCHIDEA123

CZY STAĆ NAS NA DZIECKO ???????????????

Polecane posty

Gość pytajka
bo w naszym pieknym kraju dbaja o to, zeby na antykoncepcje stac bylo tylko bogatych, szare masy niech sie mnoza. odpowiedzialnosc czy nie, dziecko bardziej od pieniedzy potrzebuje milosci. zapytajcie jakies dziecko, czy woli dostac lepsze ciuchy, zabawki itp. czy byc wiecej z rodzicami. pozniej dziwicie sie, ze pelno narkolykow i innych holikow sie paleta po tym swiecie, jak rodzice leca za kasa, zamiast dzieciaka pilnowac. ja tam jestem zdania ze w wiekszosci rodzin jedna osoba powinna pracowac na pelnym etacie, druga ewentualnie dorabiac, i byloby wiecej miejsc pracy, lepsze zarobki i koniec z bezrobociem, ale wam w glowach kariera, kasa, zaspokajanie swoich potrzeb kolejnym autem, nowymi ciuchami, drogimi kosmetykami, wygoda, komfortem, niech dziecko wychowuje nianka, a najlepiej to zrobic dzieciaka i spotkac sie od swieta, bo sa wazniejsze sprawy. dobrze ze niektorzy nie decyduja sie na dzieci, bo wychowalyby tylko kolejnych materialistow. bez urazy, uwazam poprostu, ze lepiej jest byc niz miec, a wy zyjcie po swojemu, bo to nie moja sprawa. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość foxylady
cóż pytajka, mylisz się, dwie osoby muszą pracować, żeby rodzinie zapewnić byt, a ciuchy i samochody to dla wielu jest abstrakcja. Ja ubieram się na ciuchach od lat, a ostatnio kupilismy sobie 15letni samochód, żeby z dzieciaczkiem nim jeździć. Faktycznie jesteśmy materialistami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kochana ....
gdyby patrzeć na stronę finansową, to tak naprawdę nigdy by nikogo (albo prawie nikogo) nie byłoby stac na dziecko. Więc jak chcecie mieć dziecko to radzę sie nie zastanawiać tylko do dzieła :-D ... na pewno bedzie dobrze. Pomyśl, a gdyby tak była wpadka? Pozdrawiam :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Pytajka, troche mnie nie zrozumialas, ale to moja wina, bo powinnam sie wypowiedziec obszerniej, co tez teraz zamierzam uczynic. Otoz, ja nie mowie o popadaniu w skrajnosc. Nie mowie o sytuacji, gdy potencjalni rodzice sa dobrze sytuowani, ale odkladaja rodzicielstwo, bo chca sobie wybudowac basen w swojej pieknej willi i nabyc nowy model BMW. Lub wzglednie chca awansowac z pani wice dyrektor na pania dyrektor. Bo to jest chore i myslac w ten sposob, faktycznie nikt chyba by sie nie zdecydowal na dziecko. Ale nie rozmawiajmy o takich chorych sytuacjach. Porozmawiajmy o zwyczajnym zyciu. Jesli ktos (tak jak Orchidea napisala na poczatku) ledwo wiaze koniec z koncem, bedac tylko we dwie osoby, to nie mozna liczyc na cud,ze po urodzeniu dziecka pieniedzy nagle w magiczny sposob przybedzie. Nie chodzi o to,ze dziecko ma dostac markowe ubranka i jezdzic w wozku za 2000 zl. Chodzi o to,zeby to dziecko mialo co JESC i zeby zapewnic jego podstawowe potrzeby. Dziecko wymaga specjalne pielegnacji, wszystkie oliwki, zasypki, kremiki kosztuja- i to nie musza byc kosmetyki z najwyzszej polki. Kolejna rzecz- pieluszki. To nie musza byc pampersy, ale tych tanszych pieluszek tez za darmo nie rozdaja. Mozna uzywac tetrowych, ale w czyms je trzeba prac. I mozna by tak wymieniac bez konca. Wniosek jest jeden- obojetnie jak oszczedzamy, podstawowe potrzeby dziecka kosztuja. Zaznaczam PODSTAWOWE POTRZEBY, a nie ZACHCIANKI snobistycznej mamusi. Inna sprawa, gdy dziecko zaczyna chorowac lub lapie jakas alergie. Wtedy kasy potrzeba jeszcze wiecej. A co, jesli tych pieniedzy nie bedzie? Zeby w sciane? Na pewno pomoga dziadkowie, znajomi, ale na ich pomoc nie mozna liczyc przez cale zycie. Naprawde uwazam,ze mowienie "jakos to bedzie" jest skrajnie nieodpowiedzialne, bo dziecko to nie zabawka, ktora mozna odlozyc na polke, gdy nie ma pieniedzy na kaszke. Decydujac sie na dziecko trzeba miec stabilna sytuacje finansowa- nie mowie,ze trzeba byc czlowiekiem bogatym, ale nie mozna zakladac,ze pieniadze "same sie znajda". Milosc jest oczywiscie niezbedna, ale sama miloscia nie zaplenisz dziecku brzuszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Castile--->>> w Twojej wypowiedzi widac właśnie dużo moich rozterek !! piszesz o tym co mnie najbardziej dobija ! nie chce myśleć \"jakos to będzie\" bo wiem ze nie będzie !! masz racje że dziecko to nie zabawaka którą można odłozyc na półke jak nie ma kasy !! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Jeszcze tylko chcialam dodac, ze oczywiscie "byc" jest wazniejsze niz "miec" (jak juz ktos wczesniej wspomnial), ale w odniesieniu do ludzi DOROSLYCH. Dziecko niestety nie doceni wartosci duchowych, jesli ma pusty brzuch. Pamietajcie,ze jesli wy, dorosle baby, nie zjecie czasem obiadu (bo na przyklad dostalyscie wysoka doplate za wode- tak, jak ja ostatnio), to nic wam sie nie stanie- najwyzej schudniecie pare kilo, z czego pewnie wiekszosc z nas by sie cieszyla ;) Natomiast dziecko sie rozwija, rosnie, musi otrzymywac wszystkie potrzebne do rozwoju skladniki- nie mozesz nie dac dziecku obiadu, bo moze to miec katastrofalne skutki. Wiem,ze sa to moze sytuacje ekstremalne, niemniej jednak decydujac sie na dziecko trzeba miec pewnosc,ze sie one nie zdarza. Oczywiscie mowie tu o swiadomym decydowaniu sie na dziecko, bo o tym jest ten topik, a nie o wpadkach, ktore sa osobna historia. Orchidea, grunt to sie nie zalamywac. Nie znam dokladnie twojej sytuacji, nie wiem, jaki macie z mezem dochod, ile pochlania wam zycie, itp. Ale przeanalizuj jeszcze raz twoja sytuacje- moze nie jest tak zle. Moze wystarczy zrezygnowac z paru rzeczy, na przyklad z kina, piwa, itp. Wiem,ze w naszym kochanym kraju jest strasznie trudno zyc i zawsze tak bylo. No, moze prawie zawsze :) Zycze ci duzo szczescia, pieniedzy i odpowiedzialnosci :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość foxylady
prawda jest taka, że wiekszość z nas stabilną sytuację finansową osiągnie w wieku 40 lat, tylko, że wtedy może być problem, zwłaszcza dla kobiety z zajściem w ciążę. Może moja poprzedniczka uzna, że jestem skrajnie nieodpowiedzialna, ale zdecydowałam się na dziecko nie robiąc dokładnego kosztorysu. Uważam, że rzeczy typu wózek, łóżeczko etc. można dostac używane tanio albo za darmo, bardziej liczą się tu comiesięczne koszty utrzymania. Ale małe dziecko to nie takie duże wydatki a jak dziecko rośnie to i rodzice dorabiają się powoli ;) Pozdro Orchidea i jak chcecie dzidziusia to nie ma no co czekać. A co zrobisz jak bedziesz miała czterdziestaka, dobra pensję i nie będziesz mogła zajść w ciążę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
foxylady, moze bylas w troche innej sytuacji niz Orchidea? Moze z mezem starczalo wam do konca miesiaca spokojnie,a nie ledwo ledwo, jak Orchidei? Nie mowie,ze ma czekac do czterdziestki, ale moze wystarczy poczekac rok, dwa? Moze w tym czasie ich sytuacje finansowa poprawi sie choc troche i juz nie beda mieli dylematow, czy decydowac sie na dziecko czy nie. Naprawde nie chce sie tu wymadrzac. Latwiej byloby cos doradzic, gdyby Orchidea podala swoj wiek, zarobki- bo moze faktycznie jej obawy sa przesadzone. Ja wiem jedno- jesli faktycznie maja malo pieniedzy, to one sie nagle nie rozmnoza po przyjsciu dziecka na swiat. Jesli rodzice Orchidei i jej meza beda im w stanie pomagac, to nie widze problemu. Tylko pamietajcie,ze zakup wozka i lozeczka, to naprawde nie jest problem- tu sie zgadzam z przedmowczynia. Najwiekszy porblem stanowia potem stale comiesieczne wydatki na jedzonko, pieluszki, lekarstwa. Jesli w tej kwestii rodzice bedza ci w stanie, Orchideo, pomoc, to nie wahaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Chociaz wiecie co, moze po prostu przemawiaja przeze mnie osobiste doswiadczenia, albo raczej porazki, wiec raczej sie nie bede wypowiadac. Nie bierz, Orchideo, pod uwage tego,co pisalam. To,ze mnie nie starcza kasy, to nie znaczy,ze tobie tez musi. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie, waznejest, jakie są faktycznie wasze dochody i co to znaczy \"wydatki na życie\" Moja znajoma twierdzi, ze nie stac jej na dziecko, bo musiałaby zrezygnowac z butów gino rossi i podkładów chanel, wiec dopiero jak będzie zarabiała więcej, to się zdecyduje. Jej tez wydatki na zycie pochłaniają całą pensję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Orchideo...
...ale tak naprawdę to na co wy czekacie? Jeżeli nigdy nie zaczniecie więcej zarabiać i lepiej życ, to nigdy się nie zdecydujecie. Teraz macie pracę, wyżywicie niemowlaka, potem będziecie szukali lepszych źródeł dochodów aby dać dziecku wszystko to, co najlepsze. A tak? Kręcicie się w kółko, bez pieniędzy i dziecka. Jeżeli będziecie tak czekali to się nie doczekacie. Zobaczycie, gdy urodzi się dziecko wszystko się ułoży, a ty wcale nie musisz rezygnować z pracy. Życzę wam podjecia mądrej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Mam tylko jeszcze jedno pytanie do przedmowczyni: napisalas,ze jak pojawi sie dziecko, to wszystko sie ulozy. Wiec pytam: JAK SIE ULOZY? Wszyscy sypia ogolnikami w stylu: jakos to bedzie, wszystko sie ulozy, itp. Ale nikt nie podaje konkretow. A efekt tych waszych dobrych rad bedzie taki,ze Orchidea zostanie z dzieckiem i bez peiniedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Castile - byc moze chodzi o to, ze potrzeba jest matką wynalazków i że jezeli jest realna potrzeba, tu i teraz, to się łatwiej znajduje rozwiązanie (bo człowiek MUSI) niz wtedy, kiedy się siedzi wygodnie w fotelu i gdyba, co to będzie. ja nadal sie zastanawiam, czy ludzie mają takie dylematy, biorąc kredyt na wiele lat, który jest zobowiązaniem stałym, nie mozna na nim zaoszczędzic i przełozyc jakis wydatków na nastepy miesiąc a na pewno rata miesięczna kosztuje więcej niz miesięczne koszty dziecka. Skąd jest tylu chętnych kredytobiorców, skoro tak trudno jest przewidziec swoje zarobki za 5 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Orchideo...
...kiedy rodzi się dziecko, to rodzice dostają niesamowitą siłę i motywację. Ja jestem najlepszym przykładem, bo w czasie, gdy byłam w ciąży ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. A mój mąż, jak został ojcem, to poczuł się odpowiedzialny za mnie i naszą Kruszynkę, poczuł, że jest ojcem i od niego zależy los dzieciątka, że w ciągu trzech miesięcy znalazł dużo lepszą pracę, po prostu tak jest. Ja zwolniłam się z miejsc gdzie pracowałam po wychowawczym, i znalazłam pracę na pół etatu. Jak ludzie zostają rodzicami to musi się ułożyć, los daje zawsze prezent człowiekowi. Dziecko jest najważniejsze i jak już jest, to człowiek wie, że musi sobie poradzić i radzi sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Orchideo...
...dokładnie tak, bo jeżeli będziecie siedzieli i gdybali to nie ruszycie się z miejsca, a jak bedzie wasz szkrab na świecie to po prostu będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Do przedmowczyni: oby bylo w kazdym przypadku tak, jak mowisz. Niestety, ja znam wiele przypadkow odwrotnych- stad moj sceptycyzm. A co do kredytow, to z kredytem jest tak,ze bak ci go po prostu nie da, jesli masz zbyt niskie zarobki i nie masz tak zwanej zdolnosci kredytowej. Wiec z kredytem jest troche jak z dzieckiem- dopiero, jak masz odpowiednie zarobki/zdolnosc kredytowa, to go dostaniesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Mialo byc "bank", a nie "bak"- przepraszam za literowke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Orchideo...
...życie jest za krótkie, aby to, co najważniejsze rozbijać o pieniądze. Bo raz są, raz ich nie ma, raz większe, raz mniejsze. A dziecko pozostanie i jeżeli będziecie tylko potrafili je odpowiednio wychowac, to nigdy wam nie zarzuci, że nie możecie mu dać tego czy tamtego. Dziecko, wiadomo, ma swoje wymagania i chciałoby się kupić mu wszystko, ale ono naprawdę nie potrzebuje tak wiele. Gdybym ja tak myślała to nadal, po tylu latach żyłabym z mężem bez dziecka i bez pieniędzy, trzymając się starych prac. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Ale sama przyznasz,ze bez pieniedzy ciezko jest zyc. I nie mowei tu o pieniadzach na samochod, perfumy czy podklad chanel. Mowie o pieniadzach na lekarstwa, jedzenie.Bardzo bym chciala,zeby bylo tak jak mowisz. Ale faktem jest,ze ty mialas szczescie. Zastanawialas sie kiedys, co by bylo, gdyby twoj maz nie znalazl lepszej pracy? Ja jestem raczej typem realistki. Uwazam,ze to,co najwazniejsze, wlasnie powinno miec solidne podstawy, zeby cos takiego, jak pieniadze (a raczej ich brak) nie spieprzyly rodzinnego szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Orchideo...
...Castile, gdyby mój mąż nie znalazł lepszej pracy, to na pewno żylibyśmy dzisiaj bardzo bardzo skromnie, a ja musiałabym też zaraz wrócić do pracy, ale na pewno bylibyśmy szczęśliwsi niż bez naszego dziecka. Bo tak naprawdę to zawsze będzie za mało, nawet jeżeli będą zrabiali po 10 tysięcy, bo zawsze można więcej, i będą żyli w strachu, że stracą pracą i tym bardziej dziecko odejdzie na dalszy plan, i im lepsza pracę będzie miała Orchidea tym trudniej będzie jej z niej odejść, nawet na 3 miesiące. Myślę, że ich sytuacja nie jest tak zła, że nie starczy na jedzenie czy leki. Wydaję mi się, że bieda nie niszczy miłości, a wręcz przybliża ludzi, bo mają tylko siebie. TRZEBA WIERZYĆ ŻE BĘDZIE LEPIEJ I BĘDZIE!!! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Och, kochana, wiadac,ze nigdy nie bylas naprawde biedna...Juz abstrachujac od tematu dziecka, wiem,ze brak pieniedzy moze faktycznie zabic uczycie pomiedzy dwojgiem ludzi. Wiem, jak to jest, gdy wszyscy znajomi jada na weekend, a ty siedzisz w domu, bo cie nie stac. Albo jak znajome malzenstwo idzie do kina i proponuje wam,zebyscie poszli z nimi,a wy nie mozecie,bo nie macie pieniedzy. Nie macie pieniedzy,zeby gdzies wyjsc po pracy, bo wszystko kosztuje. Twoi znajomi dobrze sie bawia na imprezie, a ty siedzisz w domu, bo wydatek kilkunastu zlotych jest dla ciebie za duzy. Kolezanka kupuje sobie nowy ciuch (niekoniecznie drogi i markowy), a ty juz ktorys rok z kolei w tej samej kurtce... Przyjaciolka wrocial od vfryzjera w swietnej fryzurze, a tobie z glowy wystaje jakies zaniedbane sianko...Jesli takie sytuacje zdarzaja sie raz czy drugi- mozna to przezyc, ale jesli zdarzaja sie nagminnie, to pojawia sie problem. Po pewnym czasie jest ci po prostu smutno. Kazda z nas jest kobieta i ma typowo kobiece potrzeby. Ja naprawde nie mowie o jakichs strasznych ekstrawagancjach, ale o rzeczach zwyklych, codziennych, na ktore normalnych ludzi w normalnych krajach stac bez specjalnych wyrzeczen. Zaczynasz w koncu byc sfrustrowana, bo nie odpowiada ci zycie ascety. Nie chcesz wiecznie ze wszystkiego rezygnowac, jestes mloda, chcesz troche rozrywki, przyjemnosci w zyciu. Chcesz w koncu zrobic cos dla siebie,a nie tylko dla innych. Ale nie mozesz, bo cie na to nie stac. W koncu to klebowisko uczuc (swiadomie czy nie) zaczynasz wyladowywac na mezu. Wierz mi,ze malo jest ludzi, ktorych taka sytuacja zbliza. Jesli nalezysz do nich,to gratuluje szlachetnosci charakteru. Niestety, wiekszosc ludzi poddaje sie typowo ludzkim uczuciom i nie ma w tym nic szczegolnie zlego- na wiekszosc z nich i tak mamy bardzo maly wplyw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Orchideo...
... Castile, muszę już kończyć. Naprawdę, swego czasu byliśmy bardzo biedni. Też to przeżyłam, my do kina raz na miesiąc lub dwa, mój mąż bez tych wzystkich nowoczesnych gadżetów, moje koleżanki co miesiąc fryzjer i co tydzień nowy ciuch, a ja fryzjer raz na pół roku i raz w miesiącu ciuszek za 20 złotych i wcale nie reagowałam na tę sytuację tak jak ty. Cieszyłam sie z tego co mam, że mam kochanego męża, że mam co jeść, gdzie mieszkać i że raz w miesiącu stać nas na kino czy wyjście, bo wtedy nie są codziennością i czeka się na nie. My bardzo się z mężem wtedy zbliżyliśmy do siebie, a i nie zostaliśmy bez przyjaciół, bo przecież wystarczy filiżanka kawy i ciastka i można gadać godzinami z ludźmi, których się lubi i którzy też nie zawsze wiąża koniec z końcem. Potem na świat przyszło dziecko, i zapewniam Cię, że nawet gdybym miała do końca życia sama obcinać włosy i nosić stare ciuchy to wybieram dziecko, bo gdy widzę, że na przykład ktoś ma drugie w tym miesiącu buty to myślę, ty jesteś szczęśliwa, bo masz buty, ja, bo cudownego męża i dziecko. Ale naturalnie każdy ma swoje wartości i wybiera własną drogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o czym wy piszecie???!!!ja w swoim 21-letnim zyciu 2 razy bylam u fryzjera, po maturze i w dniu slubu! w kinie za wlasna kase ostatni raz bylam w liceum, potem tylko kilka razy wygralam bilety, bo farciara jestem:) ostatnio na wyprzedazach zaszalalam, kupilam sobie 2 bluzki i spodnie, za sume 90zl i to pierwszy raz od jakichs 2 lat! ja tego poprostu nie lapie, po co chodzic do kina jak jest tv w domu, komputer i net? i ja naprawde nie klepie biedy i nie wygladam jak zebraczka, moje dziecko ma nowe ciuszki, zabawki, wozek, wszystko, nosi pampersy, wcina gerberki i zyjemy z mezem, placimy rachunki i niczego jej nie odmawiamy, sobie zreszta tez, za ok 1000zl miesiecznie. nie rozumiem waszych potrzeb:( pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JoannaK
Jak zaczniesz siwiec, to zauwazysz potrzebe chodzenia do fryzjera. Swoja droga ciekawe, jak teraz wygladasz hihihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Za 1000 zl miesiecznie? To gdzie ty mieszkasz? Mnie rowne 1000 zl pochlaniaja same oplaty- czynsz, woda, gaz, CO, itp. Chyba ze mieszkasz z rodzicami? Przeciez same pampersy i gerberki to juz znaczny procent tej sumy. A co jecie? Cos mi sie nie chce w to wierzyc. Albo ktos wam pomaga, albo nie mowisz tu calej prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mieszkamy sami:P na rachunki w lecie idzie ok.400-500zl, w zimie ciezej, ale mamy 5-cio pokojowe mieszkanie i wynajmujemy pokoje, na zycie wydajemy ok 400zl, z czego jakies 100 idzie na malenstwook 60zl za pampersy bo idzie niecale 1,5 paczki, reszta na kaszki i danka. jemy glownie mrozone warzywa z makaronem, ryzem, ziemniakami, jajkiem, czasem jakims filetem, sery, jogurty, konserwy... przecietnie na zakupy jezdzimy raz na 2 tygodnie, starym poldkiem i wydajemy jakies 200zl. wygladam tak jak moze wygladac przecietna dwudziestolatka bez makijazu, solarki i farby na glowie, kompie sie codziennie, uzywam dezodorantu i jak narazie o siwe wlosy sie nie martwie:P do tej pory mysle ze sie dorodie na fryzjera:P zapraszam do obejzenia mojego malenstwa na linkach ponizej:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
No dziecko fajne, ale nie meczy cie takie zycie? 400 zl na zycie to strasznie malo! A owoce? A swieze warzywa? MNie sie to wydaje po prostu nierealne. Poza tym poltorej paczki pampersow na miesiac? Cos malo mi sie wydaje. Poza tym nie dobija cie to,ze nie mozesz wyjsc ze znajomymi na impreze, na piwo? Jestes mloda, nie czujesz potrzeby zabawy? Nie chcialabys sie kiedys odszczelic, fajnie ubrac, umalowac? Przepraszam za te wszystkie pytania, ale jestem w ciezkim szoku. Ja bym nie wyzyla za 400 zl na jedzenie na miesiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
A z czego oplacacie beznzyne na tego starego poldka? I co robicie z pieniedzmi z wymajmu pokoi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×