Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ORCHIDEA123

CZY STAĆ NAS NA DZIECKO ???????????????

Polecane posty

mysle, ze rozmowa na temat kobiet w afryce jest ciut nie na miejscu. chyba zadna z nas nie byla tam i nie rozmawiala z nimi na te tematy, a jesli tak to przepraszam. faktem jest ze oni tez sa ludzmi i maja swoje potrzeby, nie powinnismy sprowadzac ich do rangi prawie ze zwierzat. prawie kazda matka kocha swoje dziecko i nie wierze ze one nie chca dla swoich dzieciazkow jak najlepiej. a mnie nie ma za co podziwiac, mam swoje problemy, ktore napewno nie maja podloza materialnego. chociazby dlatego boje sie ludzi, nietolerancji, zaklamania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzoana czy ja napisalam,ze wspolczuje Walentynce??pokaz mi ta wypowiedz!napisalam tlyko,ze z jej wypowiedzi bije niesamowita radosc:)nie zmieniaj moich slow,i nie pptepiam zadnej kultury,ale w kazdym zaktku swiata ludzie zyja inaczej,wiec macierzynstwo to indywidualna sprawa,ale powiedz mi czy zdecydowalas sie na te dzieci zyjac w skrajnej biedzie??watpie,ja nie potepiam mniej zamoznych,sama zamonza nie jestem,tylko wydaje mi sie nieodpowiedzialna chec posiadania dziecka w trudnej sytaucji zyciowej,tak samo wiele osob potepia mlode matki,dlaczego????nie raz uslyszalam zla opinie na moj temat,ze to dopieor niecale 22 lata a juz za dzieci sie bierze!!a dziekco nie blyo z wpadki,bylo jak najbardziej wyczekane i to nie byla moja zachcianka,tlyko dobzre przmyslana ecyzja,duzo rzeczy sie obawialm co do naszej przyszlosic,ale wierze,ze wsyztsko dobrze sie pouklada,nie chce sie z toba klocic,szanuje kazde zdanie,tylko ludzie sa jacy sa,kazdy mzoe wyrazic tu swoja opinie,z czym ja wcale nie msuze sie zgadzac,rownie dobrze wiele osob nie zgadza sie ze mna i z moimi pogladami,a najbardziej boli mnie to,ze tepia mnie za moj mlody wiek,za to ze powinnam sie zajac wyksztalceniem,a tym juz sie zajelam,zdalam dyplom,mam dobra prace w aptece,jestem farmaceuta, i tak naprawde nikt nie mzoe sie do ncizego przyczepic,ale niestety ludzie sa innni,potrafia obrzydzic zycie innym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobra za duzo sie rozpisalam,kazdy jest kowalem swojego losu,i nie potepiam nikogo za swoje czyny,tak samo nie potepiam ludzi w Afryce bo to nie ich wina,my widzimy tlyko to co jest dzieje sie wokol nas,krzywde najlblizszych osob,rzadko zastanwiamy sie nad krzywda innych,obcych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"nie potępiam ludzi w Afryce, bo to nie ich wina\" - hahahaha I ludzi w dzungli amazońskiej też nie potępiasz, bo to nie ich wina, ze nie mieszkają w Europie, tylko w kilku chatach nad rzeką? Pewnie nie potepiasz też tolerancyjnie ludzi w średniowieczu, bo to też nie ich wina. Co prawda bez nich nie byłoby ciebie tutaj, ale na pewno oni tez robili swoim dzieciom krzywdę, rozmnażając się bez względu na brak bieżącej wody. Może zastanów się nad tym co piszesz. Czy uważasz, ze powinno się im załatwić darmową antykoncepcję i szkolenie z niej i wtedy całe plemiona nagle przestałyby mieć dzieci, bo przecież żyją w skrajnej nędzy? no nie mogę. Nie mogę uwierzyć, ze życie w cywilizowanym kraju aż tak potrafi przewrócić ludziom w głowach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro tak o nich piszesz to czy kiedykowliek cos w tmy celu zorbilas???nie rozumiem tez twojej postawy,czyli niehc sobie zyja wlasnym zyciem a co nam do tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie rozumiem - co miałam zrobić w jakim celu? W celu załozenia kanalizacji w dzungli amazońskiej, czy dostarczania odzywek do włosów indiankom jako produktów pierwszej potrzeby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co, chcialabym tu wtracic tylko takie wlasne przemyslenia, nie wiem czy sa potwirdzone naukowo, nie wiem czy tak jest w waszym przypadku, odnosze to wszystko tylko do siebie. kiedy zaszlam w ciaze bylam zalamana, nie napisze, ze dzien w ktorym sie o tym dowiedzialam byl najpiekniejszy w moim zyciu, balam sie potwornie, szczegolnie, ze sama mialam kiepskie dziecistwo, nie chcialam nigdy, aby moje dzieci cos takiego mialy przezywac, balam sie depresji poporodowej, bo sklonnosc do depresji mam. z kazdym dniem stopniowo dorastalam do sytuacji, walczylam ze swoimi slabosciami, wstydzilam sie ze cos takiego przytrafilo sie wlasnie mnie, grzecznej dziewczynce z dobrego domu, ukochanej wnuczusi, faceta kochalam ponad wszystko, ale odnosilam ciagle wrazenie, ze jest ze mna nieszczesliwy, bo ciagle narzekal na ten swoj czas, bo chcialam sie z nim codziennie widywac, bo to, bo smo... ale poza tym byl wspanialy, mial(i nadal ma) niesamowite poczucie humoru, jest delikatny, wrazliwy, a jednoczesnie meski i stanowczy. dzieki tym jego cecha jakos sobie ze wszystkim radzilam, odganial ode mnie kazdy smutek i byl przy mnie, troszczyl sie, latal po swierze buleczki rano, akceptowal to, ze nie moglam wejsc do kuchni, a tym bardziej zajzec do lodowki, nie mowiac o gotowaniu, bo od razu zmienialam kierunek na lazienke i wymiotowalam. zlego slowa mi nie powiedzial, chociaz bylam okropna. poprostu byl w tym wszystkim wspanialy, rozumial mnie, akceptowal. dzieki niemu potrafilam przez to wszystko jakos przejsc, byl ze mna w czasie porodu, plakal jak dziecko, bo nie mogl mi w zaden sposob pomoc, razem z lekarzami mowil kiedy przec, nawilzal usta. nie jest doskonaly, zdaje sobie z tego sprawe, ale przy jego pomocy ja poprostu zaakceptowalam i pokochalam nasza coreczke od poczatku, nie wiem co bym ze soba zrobila gdyby cos zlego jej sie stalo. nie obchodzi mnie o ktorej zasypia i sie budzi, kiedy jest marudna, a kiedy kochana, nie przeszkadzaja mi jej kupki, nie mam w stosunku do niej wielkich planow, ze zostanie prawnikiem czy lekarzem. owszem, fajnie by bylo aby wyrosla na madrego czlowieka, aby byla ciekawa swiata, ale ja nie chce przez nia spelniac swoich aspiracji. dla mnie jest wazne aby zyla i byla szczesliwa. bede ja kochac tak samo niezaleznie od tego kim zostanie, czy wpadnie w wieku 14 lat, czy nigdy nie zdecyduje sie na dziecko, czy skonczy swoja edukacje na podstawowce, czy zostanie profesorem nadzwyczajnym, owszem, milo by bylo, gdyby nie zmarnowala sobie zycia, ale to jej zycie, mam swiadomosc, ze musze ja do niego przygotowac, ze mam byc dla niej wzorem, ze mam jej zapewnic w miare stabila przyszlosc. to ja zyje teraz dla niej, nie ona dla mnie, jestem jej potrzebna i ma to gdzies, czy jestem bogata czy biedna. a jesli bedzie przy nas w czasie kiedy oboje bedziemy sie stopniowo czegos dorabiac, bedzie patrzec, ze na wszystko trzeba zarobic ciezka praca, nie bedzie miala wszystkiego co zechce i nie zostanie rozpuszczona ksiezniczka, nauczy sie cieszyc drobiazgami i akceptowac to, ze w zyciu raz jest lepiej raz gorzej. moja matka mnie sobie zaplanowala, wyszla za maz po 18-tych urodzinach w styczniu, ja sie urodzilam w pazdzierniku, bylam bardzo planowanym dzieckiem, tylko nie do konca kochanym. ona chciala zebym byla jak ona, ubierala sie jak jej sie podoba, palila, pieprzyla sie z kim popadnie, poszla do szkoly tej ktora ona skonczyla, w czasie studiow mialaby sie utrzymywac sama, bo ona nawet matury nie miala i musiala isc do pracy i bachora wychowywac. po 3 latach znudzil jej sie mariaz i dziecko, wpadala do domu co kilka miesiecy i niszczyla mi psychike, wyzywala od kurew i mowila, ze ma mnie gdzies. ojca przepedzila, przestal ze mna utrzymywac kontakt, zreszta zalozyl wlasna rodzine. oboje mieli prace, wsparcie rodzicow, mieszkanie, o nic nie musieli sie martwic. powiem wam jedno, przestrzegam wszystkie naprawde mlode dziewczyny przed swiadomym(!) macierzynstwem, chodzi mi glownie o 18-19 latki, ja dziecko z wpadki musialam zaakceptowac, bo zawinilla moja glupota i naiwnosc, wiara w szczescie. kocham moja coreczke dlatego, ze jest. gorzej jesli dziecko sie planuje, a to dziecko nie spelnia twoich oczekiwan, nie robi tak jak bys chciala. mnie osobiscie sie wydaje, ze wlasnie wtedy pojawia sie frustracja, kryzys malzenski i wszelkie dolki. to moje subiektywne zdanie i oczywiscie zadna z was nie musi sie z tym zgodzic. pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze tylko jedno. poczytajcie na forum ile jest samotnych matek, niektore z nich od poczatku musialy sobie radzic same, wpadly i dostaly kopa. dla nich to dziecko to najwspanialszy dar od losu, najwieksze szczescie.dlatego podle sa komentarze ludzi piszacych \"trzeba bylo nog nie rozkladac\" najlatwiej kopac lezacego... potem zwroccie uwage na topic w stylu \"kryzys malzenski\" lub \"jestem sama z 2 dzieci, maz wyjechal\". rozumiem te kobiety, tez siedze sama z jednym dzieckiem w domu, ale nie czuje potrzeby zakladania takich topicow, tez mi czasem nudno, bo rozmowy w stylu \"bla bla bla, ma ma, ba ba, no, nie nie nie, grr, aaaaa\" nie sa nazbyt wciagajace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak w skrocie, wydaje mi sie ze osobie \"niedoskonalej\" latwiej jest zaakceptowac niedoskonalosc u innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Walentynko, masz bardzo sensowne podejście do zycia. Ja też wiem i widziałam w życu parę matek, które starannie planowały dziecko, zbierały finanse, urządały sobie dokładnie życie a dziecko miało być dopełnieniem tego, było wyczekane, zaplanowane. I okazało się wielkim rozczarowaniem. Bo nie były przyzwyczajone do tego, ze dziecko wymaga tyle czasu i uwagi zamiast drogich zabawek, bo płakało, bo było brzydkie, a miało być sliczne i różowe. Bo chorowało i nie mozna było go zostawiać z nianią i szalećna mieście. Bo nie było tak grzeczne, jakmiało być, bo nie uczyło się tak dobrze, bo potem,jak dorosło, nie chciało wybrać tych studiów, które wymarzyli w swoim planie rodzice. Jednym słowem nie było dla nich odrębnym człowiekiem,który pojawił się w ich życiu tylko miało się wpisać w ich konkretne marzenia. Nie wiem czemu tak jest, ale więcej znam bardzo kochanych dzieci i zadowolonych z życia dzieci samotnych matek albo dziecinieplanowanych, które pojawiły się w złym momencie, których rodzice nie mieli gdzie mieszkać ani nie mieli dobrej pracy. Moje pierwsze dziecko było z wpadki, ale proble mnie był finansowy, tylko taki, ze facet był nie ten i z tego powodu nie planowałąm dziecka. Za mało się znaliśmy, za mało kochaliśmy, nie wyszło. I kiedy wyprowadzałam się, nie zastanawiałam sie nad tym, ze nie będę miała pieniędzy na to, doczego byłam przyzwyczajona. Trzeba było sobie poradzić, to sobie poradziłam. Jak miałam pieniądze to było fajnie, jak nie miałam, było trudniej i nie kupowałam sobie wielu rzeczy, chodziłam 3 lata w tych samych butach. I nie pamiętam jakiegoś specjalnego stresu z tym związanego. Jak trzeba, pieniądze się znajdą, zarobi się. Teraz jestem w ciąży z zaplanowanym dzieckiem, choć mam pełną świadomość, ze po powrocie z macierzyńskiego wylatuję następnego dnia z pracy a pensję mam tak skonstruowaną, ze w razie zwolnienia czy urlopu macierzyńskiego będę dostawała z Zusu jedną czwartą moich zarobków. Mój facet też nie zarabia kokosów a nie mamy swojego mieszkania. Zdaje sobie sprawę, ze będę musiała ograniczyć wydatki na rzeczy, które nie są niezbęde i wcale mnie to nie martwi. Nic mi się nie stanie od tego, a dziecko właściwie i z sercem wychowywane nie odczuje różnicy. Potem pewnie będę zarabiać znowu a może i nie. Ale wiem, ze na życie nam starczy. nie umrzemy z głodu i nie wylądujemy zimą pod mostem. A że nie będę miała kasy na owoce czy kosmetyki, to naprawdę nie jest najważniejsze. Dlatego walentynko, doskonale rozumiem, jak żyjesz i dlaczego nie robisz z tego problemu. Życie nie składa się z kupowania markowych środków czystości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Dzoana, ja mam wrazenie,ze dla ciebie wszystko jest albo czarne, albo biale. Kazda matka, ktora planuje dziecko lub ewentualnie odklada macierzynstwo ze wzgledow finansowych jest be, a kazda, ktora idzie na zywiol jest super. Ja naprawde rozumiem twoje argumenty. Zwlaszcza do przekonania trafil mi fragment o "Wysokich obcasach". Tylko nie bierzesz pod uwage,ze kazdy przypadek jest inny. Owszem, pewnie jest grupa osob, ktore przedkladaja krem za 100zl nad macierzynstwo. Ale nie zawsze tak jest. Uczepilas sie tego kremu, a przeciez nie kazda kobieta, ktora odklada macierzynstwo ze wzgledow finansowych ma na mysli krem! Dlaczego tak bardzo nie podoba ci sie fakt,ze niektore kobiety odkladaja macierzynstwo o np 2-3 lata, bo nie chca po prostu zyc w biedzie? Ja rozumiem, ze jesli zycie nas do tego zmusza (tak jak np ciebie), to wiekszosc potrafilaby pewnie sobie dac rade. Ale po co sie na to decydowac swiadomie, jesli mozna miec zycie prostsze, z mniejsza iloscia problemow? Czy to naprawde cos zlego? Pamietaj,ze tu nie chodzi o ten juz symboliczny krem. A przynajmniej nie w kazdym wypadku. Nie napisalas tego wprost, ale z twoich wypowiedzi wynika,ze gdy kobieta planuje macierzynstwo np za trzy lata (bo na przyklad do tego czasu skonczy studia zaoczne i odpadnie jej jeden wydatek), to jest zla, bo powinna rodzic od razu, niedojadac, rezygnowac z jako takiego komfortu, nie myslec o rozrywkach, itp bo przeciez dziecku to i tak nie sprawia roznicy. Przeciez pomiedzy czernia a biela jest cala masa roznych odcieni. Poza tym, zupelna bzdura jest to,ze dzieci z wpadek sa bardziej kochane niz dzieci planowane. Naprawde nie slyszalam w zyciu wiekszego nonsensu. Owszem,czasem zdarza sie,ze rodzice maja wobec swoich dzieci wielkie oczekiwania i chca za ich pomoca spelniac wlasne ambicje. Ale naprawde, nie ma to zwiazku z faktem, czy ktos jest dziekiem planowanym, czy nie. Byloby to zbyt wielkie uproszczenie i uoglonienie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Castile - źle mnie zrozumiałaś. Chodzi mi o to, ze pojęcie \"biedy\' jest rzeczą względną a zajeżyły mnie te wyliczenia, ze dezodorantu trzeba zużywać tyle i tyle miesięcznie, listy produktów niezbędnych, bez których żyć nie mozna albo jak ktoś sobie bez nich radzi, to znaczy że albo jest totalną fleją albo że żyje w skrajnej nędzy, a są to produkty typu krem do rąk czy odżywka do włosów. Owszem, rozumiem , jak ktoś mówi \"lubię mieć gładkie włosy i dlatego kupuję odżywkę\" ale jest róznica pomiędzy \"lubię\" a \"muszę\", prawda? I dlatego WAlentynka trochę się nasłuchała na temat zapachu swojego męża czy tego, ze źle żywi dziecko lub sama nie dba o siebie - bo jej sposób życia nie mieści się w standardzie naszych dyskutantek anie dlatego, że jest to faktyczna bieda. "Ja osobiscie uwazam,ze mycie zebow dwa razy dziennie to stanowczo za malo,zeby miec swiezy oddech i zdrowe zeby. My myjemy zeby trzy razy dziennie, tzn po kazdym posilku. Wlosy myje co drugi dzien, wiec szampon tez szybko wychodzi- tak powiedzmy w miesiac. Prysznic bierzemy dwa razy dziennie, co tez uwazam za minimum higieny, wiec zel tez schodzi. Poza tym kremy do twarzy na dzien, na noc i pod oczy, dobrane do typu skory- to tez jest przeciez podstawa pielegnacji. Bez kosmetykow do makijazu mozna sie obyc, ale mnie to niesamowicie poprawai nastroj. Tez nie uzywam ich za duzo, ale puder, tusz do rzes i blyszczyk to dla mnie absolutne minimum. I tez nie byle jakie, bo przeciez klade to sobie na twarz!" to twój cytat, Castile. Lista rzeczy, bez których po prostu nie można żyć. Takich, ze jak ich nie masz zapewnionych, to znaczy, że żyjesz w skandalicznej nędzy. Mimimum, podstawa... Moe ja za mało czytam pism kobiecych, skoro dla mnie zaniedbania w pielęgnacji skóry i wpatrywanie się w jej rodzaj nie jest ósmym grzechem głównym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Castile, nie pisalam o milosci, chodzilo mi wylacznie o wymagania i oczekiwania, jestem pewna, ze kazda matka kocha swoje dziecko tak samo, ale dla jednej wyrzucenie z domu jedynaczki z powodu wpadki nie stanowiloby problemy, innej to by nawet przez mysl nie przeszlo. tylko o to mi chodzi, ze niektorzy chca zaplanowac zycie dziecka od samego poczatku, a kiedy nie postepujue wedle ich planu to jest \"be\". prosze, nie lacz tego z miloscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Dzoana, cytat ktory przytoczylas jest moj i nie wypieram sie go. Ale wyraznie napisalam (i zreszta w ktoryms nastepnym poscie jeszcze to podkreslilam),ze piszac te slowa ABSTRACHOWALAM od tematu dziecka. Zaraz potem napisalam przeciez: "Wiem,ze totalnie odeszlam teraz od tematu, ktory zalozyla Orchidea (...)" Czyli chwilowo nie bralam istnienia dziecka pod uwage i w pelni zgadzam sie z toba,ze sa to rzeczy przydatne,a nie niezbedne i mozna z nich zrezygnowac w razie koniecznosci (co tez napisalam w pozniejszym poscie, ale tego juz nie przytoczylas). Moze faktycznie, ta wypowiedz o kosmetykach nie byla najszczesliwsza,bo mozna bylo z niej wywnioskowac,ze dla mnie najwazniejsza rzecza na swiecie jest to, jakim sie kremem smaruje. Ale wydawalo mi sie, ze to mylne wrazenie juz sprostowalam pare wypowiedzi temu. No coz, moge sprostowac jeszcze raz. Poza tym, bardzo nie lubie, gdy wklada mi sie slowa do ust. Nigdzie nie napisalam,ze jest to: "Lista rzeczy, bez których po prostu nie można żyć. Takich, ze jak ich nie masz zapewnionych, to znaczy, że żyjesz w skandalicznej nędzy. Mimimum, podstawa..." To juz naprawde byla nadinterpretacja moich slow. I ta twoja wypowiedz znow potwierdza,ze wszystko jest dla ciebie, albo czarne, albo biale. Ze jak ktos czuje sie dobrze, gdy uzyje kremu firmy X, to krem Y o 10 zl tanszy oznacza dla niego skrajna nedze. Poza tym nigdzie nie napisalam,ze maz walentynki smierdzi, ja tylko zapytalam, jak on pachnie,bo wiem,z wlasnego doswiadczenia,ze gdy nie uzyje dezodorantu, to pachne po jakims czasie niebyt przyjemnie. I nie mialam zamiaru jej obrazic. Razi mnie troche twoj cynizm i sarkazm. Mysle,ze nie starasz sie ani troche zrozumiec ludzi, ktorzy maja odmienne zdanie od twojego. Z gory zakladasz,ze jest zle. Ty biale, my czarne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Walentynko, moja wypowiedz dotyczyla raczej wypowiedz Dzoany. Twoja wypowiedz jest dla mnie w pelni jasna i rozumiem twoj punkt widzenia i nawet sie z nim zgadzam. Mimo,ze po twojej pierwszej wypowiedzi myslalam,ze bede sie z toba ostro klocic i kilka moich pierwszych postow bylo dla ciebie troche krzywdzacych, widze,ze do wielu rzeczy mamy podobne podjescie. Chociaz twoj styl zycia jest calkiem inny niz moj, jednak akceptuje go w pelni i instynktownie czuje,ze ty zaakceptowalabys moj :) Inie mam zamiaru zmieniac twojego nastawienia i udowadniac ci,ze zyjesz zle. Bo tak nie jest. Fakt,nie zgadzam sie z Dozana, ale bardziej protest we mnie budzi forma, w jakiej ona podaje swoje argumenty, niz ich tresc. Cecha charaktyerystyczna jest przerysowywanie i nadinterpretacja, a takze w wielu wypadkach lekka przesada. Ale to tylko moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie mam kłopotów ze zrozumieniem. Ale zrozumieć a zgodzić się z czymś to dwie różne sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Dlatego tez nie kaze ci sie zgadzac ze wszystkim,co mowia osoby, o przeciwnym zdaniu niz ty. Tylko dlaczego tak bardzo potepiasz i wrecz szydzisz z ich argumentow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Widzisz, Dzoana, bo podstawowa roznica miedzy toba a Walentynka polega na tym,ze Walentynka spokojnie odpowiada na wszystkie "zarzuty", wysuwa jasne kontrargumenty, a przede wszystkim nie pala do nikogo wrogoscia. Natomiast w twoich wypowiedzach wrogosc az kapie, a argumenty, to po prostu szydzenie z argumentow poprzednika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się natomiast dziwię, że walentynka się tak szczegołowo ze wszsytkiego tłumaczy, nawet z tego, o której kładzie dziecko spać. Walentynka ma widocznie inny stopien tolerancji na pewne sprawy niż ja. Jak ktoś epatuje dziwacznym światopoglądem i wiadomościami typu, ze kobiety w Afryce mają dzieci tylko z powodu zacofania, to ja reaguję na to tak, jak reaguję zawsze na ludzką głupotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamillaciekawska
fajny temat nawet. chyba najbardziej tutaj oddający rzeczywistość(nie wspominając partaczowatych anestezjologów, wredne położne, straszne szycie itp, itd). moim zdaniem dziś dziecko to luksus. mnie tam na luksus nie stać choć wcale nie jestem już taka młoda (może właśnie dlatego widzę coraz więcej rzeczy, których nie widziałam kiedyś). oczywiście nie każdy musi myśleć jak ja. ja nie mam zbyt wielkiego problemu bo w Polsce nie ma jeszcze rozwiniętych technik in-vitro a to trzeba mieć nasienie w sobie, żeby w ciążę zajść. poza tym dziecko - tu prawie w ogóle nie ma postów o wychowawniu i problemach wychowawczych potem tylko bóle i męki porodów i na tym się wszystko kończy. No - zmojego doświadczenia to tak na 10 lat się kończy. A potem się zaczyna znowu - i to jak (oczywiście ciągle omijam temat kasy). :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Do Dzoany: bo Walentynka jest jak widac osoba pokojowo nastawiona do swiata i o niebo bardziej trolerancyjna niz ty. Ona, w przeciwienstwie do ciebie, nie uwaza,ze tylko jej swiatopoglad jest sluszny. Utkwila mi w pamieci jedna wypowiedz mojej nauczycielki z polskiego w liceum: Inteligentny i kulturalny czlowiek NIGDY w rozmowie nie daje odczuc swojemu rozmowcy,ze ten jest glupszy od niego. Mozna przeciez dyskutowac, ba, mozna nawet sie klocic, nie ponizajac drugiego czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli przechodzimy do osobistych wycieczek? :)))))) A ja sądziłam, ze rozmawaimy na konkretny temat, którym jest relacja kasa - dziecko a nie o tym, czy ktoś z rozmówców jest agresywny lub nie jest i kto miał mądrzejszą panią od polskiego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hrgszdh
Dzoana mzoe idz troche odpocznij,robisz same problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Castile
Wlasnie mowie o tym,ze z toba sie nie da dyskutowac na bazie racjonalnych argumentow, bo wybitnie w tym przeszkadza twoj sarkazm i arogancja. Uwaga o pani z polskiego byla jak najbardziej nie na miejscu. Co mi chcialas w ten sposob udowodnic? Co przekazac? Wlasnie o to mi chodzi- ty nie podajesz argumentow- ty po prostu szydzisz z argumentow innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do argumentów, to skoro w tej dyskusji najważniejszy jest argument, kto jest spokojny a kto mniej, to rzeczywiście ma mały sens. O nauczycielce było nie na miejscu? To ja pisałam o tym co mówiła moja nauczycielka? Chciałam zaznaczyć, ze to, że twoja nauczycielka jest wyrocznią dla ciebie, to nie znaczy, ze jest ona wyrocznią w ogóle. Ja też znam wiele osób, które mają efektowne powiedzenia na każdą okazję i co z tego wynika? Chciałaś mnie przez to obrazić? Dać do zrozumienia, ze wg twojej nauczycielki jestem niekulturalna i nieinteligentna? Czy po co był ten cytat? I co on ma wspólnego z tym, ile pieniędzy jest potrzebne, zeby się zdecydować na dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heshg
Dzoana bo jestes niekulturalna i nie szanujesz wypowiediz innych,we wsyztskim ty masz racje,a jak ktos ma odmienne zdanie to juz sie bulwersujesz,szydzisz z innych,masz okorpny charaker babo,tlyko plakac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heshg
a cytat :Inteligentny i kulturalny czlowiek NIGDY w rozmowie nie daje odczuc swojemu rozmowcy,ze ten jest glupszy od niego,jak najbardziej pasuje do twojej osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha. Czyli jeżeli ja mówię, ze głupota jest głupotą (np. to o powodach posiadaania dzieci w Afryce) to jest to brak kultury . A mówienie mi że jestem głupia i niekulturalna jest... objawem wrażliwości i głebokiego poczucia kultury, tak? Hihihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZoana: Zwolnij troche bo naprawede nie dośc że zmieniasz temat to jeszcze jestes sarkastyczna i agresywna. Nie umiesz normalnie prowadzić dyskusji tylko stawiać do każdego kąśliwą kontre? Przecież to tylko xle o Tobie świadczy. Wszyscy tu normalnie \"ozmawiają\" tylkoooooo Ty tu nie pasujesz z tymi swoimi pretensjami, arogancją i odpychającymi odpowiedziami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybacz, ale to nie ja zmieniłam temat na \"Dzoana jest taka a nie inna\". Pytałam już kilka razy, co mój charakter ma wspólnego z tematem dyskusji. Wypowiadam swoje poglądy i komentuję poglądy innych a przynajmniej robiłam to do momentu, kiedy rozmowa nie zeszła na to, ze słuszność poglądów zależy od charakteru oraz na definicje kulturalnego człowieka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×