Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Beerrnnaaddeettaa

Szanowanie prywatnosci.

Polecane posty

Dorzucę coś jeszcze: Nie jeździsz całymi latami samochodem, chociaż od wielu lat masz prawo jazdy - po co, skoro on wszędzie może Cię podwieść?(a przy okazji trzymac rękę na pulsie zkim i gdzie i w jakim celu się spotykasz). Zamiast wynajęcia mieszkania w Twoim ulubionym dużym mieście, znajduje pretekst do powrotu w rodzinne strony.Uzasadniając,ze w małym miasteczku i przy rodzinie, życie jest łatwiejsze.W ten sposób fizycznie odizoluje Cię od Twoich przyjaciół. Pewnego dnia, zebyś już \"na zawsze była jego\" , mówiąc brzydko \"złapie Cię\" na dziecko. Tak, tak, niemożliwe? Owszem faceci też tak robią! Zmienisz pracę, bo jemu się nei podoba. I zapewniam Cię,ze znajdzie 1000 argumentów, ktore Ciebei przekonają. Żeby kontrolować Twoje mysli przez pół roku będzie rozmawiał z Tobą na komunikatorze jako tajemniczy nieznajomy, a znając Cię doskonale, Twoje zainteresowania, marzenia, wspaniele będzie Cię prowokował i manipulował. Dobrze, jeśli w ogole dowiesz się z kim rozmawiałaś. Najczęsciej taki znika bez śladu a Twój chłopak bedzie mowił: \"myslisz,ze mnie oszukasz, ze ja jestem taki głupi?\" Sprawdzanie Twojej torebki, notatek, komputera to już\"normalka\". Kiedy bedziesz chciała wyjść gdzieś bez niego, będzie akurat wtedy umierający, rozchoruje się, albo bedzie odwoływał się do poczucia winy, ze w domu brudno a Ty wychodzisz! NAwet jeśli wyjdziesz to i tak zepsuje Ci wieczór, będziesz miała dreczące wyrzuty sumienia, ze po powrocie na pewno zastaniesz w domu jego trupa. Na imieninu kupi Ci wielkiego psa, zebyś tylko nie mogła na dłużej wyjechać. Gdy bedziesz chciała odejść po kolejnej awanturze, do domu zaprosi rodzine i przed mini odegra przedstawienie, żze tak bardzo Cię kocha, ze wszystko się zmieni, zebyś mu wybaczyła, wreczając Ci kwiaty i klęcząc przed Tobą. W ten sposób zyska sojuszników i poparcie najbliższej rodziny. Po ich wyjśćiu nazwie Cię dziwką. I nadal bedze na Cieebi obrażony,ze tak bardzo go skrzywdzilaś. Bernadetko, smutne to co powiem, ale paranoja jest bardzo odporna na wszelką terapię, własnei dlatego,ze z pozoru wszystko jest bardzo logiczne i uzasadnione. Wydaje mi się,ze jesteś już bardzo zmęczona, że terapia to będzie tylko dodatkowe rozdrapywanie Twoich ran a jej skutki bedą niwielkie. Tym bardziej,ze renomowany terapeuta daje ok 30 % gwarancji powodzenia terpaii, to niewiele. CZy miałabyś możliwosc wyjechania gdzieś daleko od niego, np . pod pretextem pracy, zajmowania się chorą babcią? BArdzo mi Ciebei żal.A to co dzieje sie między Wami, to nie przywiązanie a UZALEŻNIENIE. Jeśli zabraknie Ciebei on będzie miał podobne objawy jak po odstawieniu narkotyku. Niestety, Ty również będziesz to ciążko przeżywać, bo jesteś współuzależniona. 3 maj się dzielnie, dziewczyno, bo przed Tobą długa i bolesna droga, ale masz jeszcze alternatywy i tego się trzymaj. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tym samym decydujesz sie na to by walczyc o ten związek....gdy naprawde bedziesz chciała odejść wiedz, ze nie musisz mówić mu nic, nic mu juz udowadniać, ani samej siebie tłumaczyc przed nim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beerrnnaadetka
Roztrzęsłam sie jak galareta. I pomyśleć, ze zaczełam ten topic od słów "Mam may konflikt z moim facetem"...Śmieszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beerrnnaadetka
Bardzo Wam dziękuje za tyle ciepła i normalnosci. To dla mnie znacyz bardzo, bardzo wiele, ze mogłam powiedzieć wprost, co czuję i nikt nie nazwał sie wariatką......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bernadetko, teraz będzie brutalny kawałek, ostrzegam. I proszę cię bardzo, bardzo, bardzo... weź to pod uwagę. To, co opisywałam wcześniej, a ty twierdzisz, że do ciebie pasuje, to była faza początkowa i środkowa, jeśli mogę tak to określić. Ostatnia, kilkuletnia, była o wiele gorsza niż poprzednie. Całość trwała długo... jakieś piętnaście lat. Facet potrafił zniszczyć dziewczynie ubrania, kosmetyki. Najpierw niby przypadkiem, później celowo i na chama. Wyzywał od kurew, natrętnie wmawiał że go zdradza. Robił z niej szmatę przed dzieckiem. Kiedy uciekała do domu, dzwonił po nocy z wyzwiskami. Wielokrotnie. Wiem, bo siedziałam przy niej i słyszałam doskonale, tak głośno się darł. Szarpanie i drobne przejawy przemocy wyglądały u was jednakowo. Niestety, po pewnym czasie zaczął ją po prostu bić. Nie za często i tak, aby nie pozostawić śladów. Faceci wiedzą jak to zrobić. Stąd i ja wiem. Uderzyć otwartą dłonią w głowę (nie w twarz, tylko tam gdzie włosy), uderzyć w ucho (zaczerwienienie znika szybko, ale podobno głuchnie się na chwilę i blisko do utraty przytomności), uderzyć w brzuch, bo nie zostają siniaki, w nerki - paraliżujące, jeśli dobrze wymierzone, podciąć nogi kopniakiem pod kolano, ucisnąć nerwy w łokciu. Widziałam tę dziewczynę ze śladami zupy we włosach i śladami palców na szyi. Widziałam powyrywane drzwiczki kuchennych szafek i wszystko wywalone na podłogę. I wycie później, żeby go nie zostawiała, przecież tak bardzo ją kocha! Na zmianę z pogardą, że nie odejdzie od niego, bo nie ma gdzie pójść, a on ma układy i odbierze jej dziecko. Odbierał jej własnoręcznie zarobione pieniądze, bo twierdził że źle nimi gospodaruje i wywala na bzdury. Potrafił ukraść kartę do bankomatu, oczywiście znał pin. Konfidencjonalnie rozpuszczał wieści po znajomych, że nadużywa leków uspokajających. Rzeczywiście ich używała, bo nie wytrzymywała nerwowo i po prostu bała się wracać do domu. Na szczęście nie uzależniła się. Wiesz, jak ona wyglądała w oczach znajomych? Powoli robił z niej wariatkę. Gadał to wszystko takim tonem, jakby się o nią martwił. Kontrola jej wyglądu, jego dezaprobata, na początku taka sama jak u ciebie! A to perfumy niepotrzebne, a to obcięcie włosów niedobre, a to nie podoba mu się jej spódnica... po pewnym czasie przeobraziły się w otwartą niechęć do jej wyglądu, podszytą pogardą. Paradoksalnie, zwracał uwagę na dobry wygląd innych kobiet, jednakże ona nie miała do tego prawa. Bo jeśli będzie chciała lepiej wyglądać, to po pierwsze jej to niepotrzebne, po drugie komu do cholery chce się podobać, po trzecie na pewno się puszcza, po czwarte na ch... jej to, i tak jest beznadziejna. Ona powoli, powolutku, małymi kroczkami, nabrała niechęci do siebie, do swojego ciała, do swojej psychiki. Niechęć ta przybrała takie rozmiary, że przestawała na początku dbać o siebie, potem odmawiała sobie pierdół, a potem zaczęła się pomalutku anoreksja. A zaczęło się niewinnie... Po co ma to jeść, skoro jej to do niczego niepotrzebne, w niczym jej nie pomoże... karała się odmawiając sobie drobnych kulinarnych przyjemności... później jedzenie zrobiło się takim samym punktem zapalnym jak komórka - po prostu fatalne skojarzenia odebrały jej chęć do jedzenia. To drobniutka dziewczyna, niska, drobnokoścista, zawsze była szczuplutka, ale w momencie przyjęcia jej po raz pierwszy na oddział ważyła... no zgadnij ile? 34 KILO. On naturalnie NIBY widział, co się z nią dzieje. Przecież ją kochał, martwił się. Twierdził, że mówił jej wielokrotnie o tym, przemawiał do rozsądku. Że go nie słuchała, że chowała proszki uspokajające. Kiwał boleściwie głową - no do czego w końcu się doprowadziła tymi fanaberiami. A tak nie chciała go słuchać, nie chciała się leczyć. I wiesz co? WIĘKSZOŚĆ MU WIERZYŁA!!!!!!!! Dlaczego? - odpowiedź dałam ci wyżej. Próbował traktować ją jak dziecko. Taka głupiutka przecież. To on powinien decydować o wszystkim, jej to nie wychodzi... U ciebie to JUŻ się zaczyna. Do dziś walczy z kompleksami i zerowym poczuciem własnej wartości. Do dziś walczy, aby jej dziecko nie patrzyło na nią tak, jak patrzy mąż. Raz jej się uda lepiej, raz gorzej. Jeszcze raz cię proszę, żebyś wzięła to wszystko pod uwagę. Nie łudź się, że ciebie to na pewno nie spotka. Spotkało ją, spotkało kobiety, które były z nią na oddziale. Ciebie nie musi, ale może - i niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że jest to prawdopodobne. Nie chcę cię straszyć, tylko przestrzec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beerrnnaadetka
A większośc ludzi myśli, ze kobiety, te mają przekopane w zwiazkach, to żony i narzeczone alkoholików, notorycznych babiarzy, oszustów, damskich bokserów z wielkimi łapami i czerwonymi nochalami, śmierdzącymi piwskiem, fajami i potem.... Mój jest czyściutki, super przystojny, zadbany, bez żadnych nałogów, intelektulaista słuchający jazzu, znający sie na kuchni i płaczący nad ludzką biedą i nieszczęsciami, wierny, mówiący zawsze prawde, dbajacy o dom i kochajacy rodzinę, patrzący w gwiazdy w romantycznych chwilach......:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezu Dziewczyny przerażające jest to o czym piszecie, jestem wstrząśnięta, że taki rzeczy w ogóle mogły sie wydarzyć w rzeczywistym świecie :(:( Bernadetko, to jeszcze nie jest Twój mąż, prawda? może Cię kocha ale to chora miłość, Twoja już chyba też jest chora... nie ma co dodawać w tej kwestii Ananke powiedziała już wszystko, chyba że doda jeszcze coś do tego koszmaru, chociaż nie wiem czy może byc jeszcze gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz kolejna porcja rad, także brutalnych. Otóż: Zabezpieczaj się wszystkimi sposobami przed ciążą, choćbyś miała we własnych oczach przesadzać dziesięć razy. Nie zostawiaj na wierzchu pigułek antykoncepcyjnych!!!!! Chowaj je przed nim!!!!!! Bo mogą ci niespodziewanie zniknąć, a ty zarobisz awanturę, że skoro tak się zabezpieczasz, to pewnie się puszczasz. Wynajdź tysiąc pretekstów, żeby się zabezpieczać na wszystkich frontach. Pigułki to podstawa. Ostatnia rzecz, jaką możesz w tej chwili zrobić, to zajść w ciążę. Nie pozwól mu się wprowadzić do twojego mieszkania. Od czasu do czasu zostać na noc - tak, ale NIE POZWALAJ MU SIĘ WPROWADZAĆ. Pomieszkiwać od biedy wolno, mieszkać - nie. Wredne, ale wierz mi, rozsądne. NIE RÓB ŻADNYCH WIĘKSZYCH ZAKUPÓW NA SPÓŁKĘ Z NIM. Typu pralka, sprzęt hi-fi, telewizor, mebel. POD ŻADNYM POZOREM. Żebyś miała wbić zęby w ścianę, spłacaj to sama, proś o pomoc rodzinę albo nie kupuj wcale. A to dlatego, że okaże się później, że nie wiadomo czyje to, w ogóle to jego, bo bez niego w życiu byś tego nie miała. Zaufaj mi, WIEM CO MÓWIĘ. POD ŻADNYM POZOREM NIE DOPUŚĆ DO SYTUACJI, W KTÓREJ PRAWO DO MIESZKANIA BĘDZIE W JAKIKOLWIEK SPOSÓB NIEJASNE. Czyli wykluczona jest sytuacja, w której ty sprzedajesz mieszkanie i razem kupujecie lepsze. NIE WOLNO DO TEGO DOPUŚCIĆ ANI NAWET O TYM MYŚLEĆ. Nie dawaj się namówić na wyprowadzkę. Mur beton będzie chciał cię od siebie uzależnić. NIE ZEZWÓL NA WSPÓLNY ZAKUP kafelków do łazienki, farb itp. remontowych gówieniek. Powody wyżej. NIE DAWAJ SIĘ NAMÓWIĆ NA ZMIANĘ PRACY. Powody wyżej, nie tylko w moich wypowiedziach. NIE POZWÓL NAROBIĆ SOBIE SYFU W PRACY. Jeśli potrafił przylecieć do ciebie do pracy z awanturą, bądź pewna, że i to będzie umiał zrobić. Zwłaszcza w momencie, kiedy będzie czuł, że ci w tej pracy za dobrze, że możesz być od niego lepsza. No i jeden błąd już zrobiłaś. NIE POWINNAŚ POKAZYWAĆ MU WYPOWIEDZI, KTÓRE TU PADŁY. Szansa, że wyciągnie z nich wnioski pozytywne dla siebie jest minimalna. Za to ty możesz otrzymać porcję żalów: Kto cię kocha, my czy on? Kto z tobą żyje, sypia, je? My, czy on? Przecież go do cholery nie znamy. Takie mądre na odległość jesteśmy, tak? Mądrzejsze od niego, tak? KOMU WIERZYSZ, PSITOM Z JAKIEGOŚ ZAFAJDANEGO FORUM, CZY JEMU, KTÓRY CIĘ KOCHA? Jak mogłaś w ogóle wywlekać wasze prywatne sprawy na jakimś cholernym internetowym forum, zamiast porozmawiać z nim? Przecież on cię słucha, liczy się z tobą, dba o ciebie, tak bardzo cię kocha. Po prostu boi się, że mogłabyś go zostawić. A ty zawiodłaś jego zaufanie. On ma być gorszy od jakichś obcych pip z internetu??? On nie odpowiada za jakichś obcych chłopów. A ty i tak nawypisywałaś tu bzdury. Przeszkadza ci życie z nim? Na pewno go nie kochasz! :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beerrnnaadetka
Ananke, to o czym piszesz....ja już w glebi siebie czułam, ze nie mogę robić pewnych rzeczy - tak jak radzisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyściutki, super przystojny, zadbany, bez żadnych nałogów, intelektulaista słuchający jazzu, znający sie na kuchni i płaczący nad ludzką biedą i nieszczęsciami, wierny, mówiący zawsze prawde, dbajacy o dom i kochajacy rodzinę, patrzący w gwiazdy w romantycznych chwilach... A jakże... Ty nie możesz być od niego lepsza. To on lepiej wie, jaka muzyka jest dobra, bo chłamu nie uznaje. Lepiej niż ty zna się na tej kuchni, albo przynajmniej ma parę swoich dań-wystrzałów, czy choć ulubioną restaurację...? Ma świetny gust i lepiej od ciebie wie, w czym ci dobrze i czym powinnaś pachnieć. Jeśli go weźmiesz ze sobą na zakupy, on ci chętnie doradzi. (na terapii, a zaznaczam, że była to terapia zamknięta w szpitalu, z opisywaną dziewczyną była też taka, której mąż wybierał wszystko, od majtek do perfum, poprzez wszystkie części garderoby. Elegancka, zadbana kobieta. Nie miała prawa nigdzie bez niego wyjść, a jeśli wyszła, on przychodził do kawiarni, w której siedziała z przyjaciółkami. Musiał wiedzieć. Musiał.) Zawsze mówi prawdę. On nie kłamie. To ty na pewno kłamiesz, a przynajmniej zatajasz. Bo mu nie ufasz. On po prostu chce znać prawdę. (Prosta droga do tego, żebyś musiała mu zacząć kłamać naprawdę, bo w prawdę nie uwierzy). Płacze nad nieszczęściami, patrzy w gwiazdy... Mówi o uczuciach. Subtelnych uczuciach. Swoich uczuciach. Inni ich nie mają. Ty ich nie doceniasz. Ma pełną gębę uczuć. Twoje są niewłaściwe, źle czujesz. Robi to, co robi, bo cię kocha. Uprzejmy, z galanterią... i z tymi subtelnymi uczuciami i uprzejmie potrafi się z tobą szarpać o telefon. Na razie tylko o telefon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bernadetka jesli nie czujesz sie gotowa by zakończyć ten związek to zażadaj waszej wspolnej psychoterapii- terapii dla par i w tym jednym bądź konsekwentna. Wciaż panujesz nad soba i swoim życiem , nie wydarzyło się jeszcze nic, co by przesądzało tą sytuację i stawiało Cię na przegranej pozycji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A za pare lat takiego prania mózgu będziesz mu wdzięczna, ze się z Tobą, z takim zerem, ożenił, on, taki przystojny, taki mądry i taki inteligentny. Widzisz nikt Ciebie nie chciał , a on - tak. Musisz mu wiec być wdzięczna, bo bez niego nie zrobiłabyś kroka w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiu... \"kroku\"... :) Bernadetko - walcz o siebie, proszę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przerażające to wszystko, co czytam. Tylko nie wiem czy wasze rady kochane kobietki (z którymi się absolutnie zgadzam) trafią do Bernadetki. Jesteśmy wirtualnie, ale kiedy ona wyłączy kompa, to znowu jest w jego świecie. Bernadetko pamiętaj, że te wszystkie kobietki trzymają kciuki, żebyś podjęła właściwą decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chociaż w jakiś sposób nasze wypowiedzi skłonią Bernadetkę do myslenia i dadzą jej siłydo działania, by zadbać o siebie, to warto jej to wszystko pisać. Myślę, ze wiele kobiet czytając to zastanowi się, czy aby nie tkwi w takim toxycznym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Terapia par - marne szanse, marniuteńkie. Po prostu - on się nie zgodzi. Dlaczego miałby, skoro jest w porządku? To ona ma fanaberie... Pierwszym milowym krokiem jest uświadomienie sobie swoich praw. Uwierzenie w swoje prawa. Przypomnienie sobie, co to w ogóle jest. Akceptacja faktu, że to nie jest normalny związek. Przypomnienie sobie, że drobne rzeczy typu makijaż i ubranie to są niezbywalne prawa każdej kobiety. Uświadomienie sobie, że zostały jej odebrane. Tak jak prywatność i nietykalność osobista. Bernadetko, przypomnij sobie jak to było, kiedy jeszcze mogłaś malować się i ubierać jak chcesz. Teraz nie decydujesz nawet o długości twoich włosów. Dlatego tak ważne jest poczucie, że to co posiadasz, jest twoje i tylko twoje, że facet nie ma do tego prawa. Nadasz mu jakiekolwiek prawa do twojej własności wtedy i tylko wtedy, kiedy sama tego zechcesz. Masz prawo nie życzyć sobie, aby pod twoją nieobecność facet przebywał w twoim mieszkaniu. Raz, że tak ci się podoba, a dwa, że masz podstawy by sądzić, że się to źle skończy. To twój dom, twój azyl, twoja mała twierdza. To szczęście, dziewczyno, że masz swoje miejsce. Mnóstwo kobiet żyje w związkach podobnych do twojego, przywiązane do mężów, właścicieli ich przestrzeni życiowej, bez miejsca, w którym mogą się schronić, bez własnych drzwi. Ty, jeśli ci przyjdzie ochota, możesz sobie choćby suszyć majtki na żyrandolu albo pomalować szyby w kwiatki. Ile razy nie zrobiłaś czegoś, bo jemu się to nie spodoba? Zdaj sobie sprawę, że nie musi mu się podobać. Ale najważniejsze jest poczucie, że nie zwariowałaś. Są dookoła ciebie osoby, choćby tutaj, które to potwierdzą. To nie ty zachowujesz się jak paranoik. Dałaś się zastraszyć, zostałaś poddana pewnego rodzaju praniu mózgu. Ale wciąż czujesz, że coś jest źle. Spójrz prawdzie w oczy: jest źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bernadetka, gdybys potrzebowała pogadac - cały czas jest topic pomoc doraźna http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800 zawsze ktoś jest przy kompie, ten temat dopisuje do Moich Tematów, prosze by wszyscy, którzy trzymaja za Ciebie kciuki zrobili to samo;-) Odezwij sie co się z Toba dzieje, wszystkiego dobrego;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bernadetka zaglądasz tu jeszcze? Gdybyś chciała pogadać, pisz na maila. I zajrzyj tu od czasu do czasu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość obawiam sie
ze Bernadetce kochas odcial dostep do netu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to mozliwe tym bardziej że wspominała, że mu to pokaże jeszcze jej łomot spuścił, moze organa trzeba zawiadomic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beerrnadetka
Witam wszystkich. Powiecie o mnie Idiotka- radzmy jej co zrobić, a ona tak nie robi...Tkwię w tym bardzo głęboko i juz nie jak sie uratować. Wczoraj doszło do kolejnej awantury. W pracy mam slużbowe radio, którego sobie czasem słucham. Zażyczył sobie, zebym je oddała, oświadczyłą, ze nie jest mi potrzebne. On zawsze twierdzi, ze to ja nie umiem rozmawiać, bo furia mnie dopada w takich momentach Ale wczoraj naparawde sie starałam. On miał cichy, spokojny głos i ja też. Pytałam, dlaczego mam oddać radio, potem tłumaczyć, zę lubie sobie czasem posłuchac. Wiec okazało sie, ze jemu przeszkadza, ze to służbowe radio - on mi załatwi inne, które bedzie nasze. Tłumaczyłam, ze nie ma takiej potrzeby, bo każdy ma radio służbowe w pracy i nkt nie robi z tego problemu. W końcu zgodziłam sie je oddać, byle tylko sie to skończyło - była 12 w nocy, zasypiałam na stojąco i bardzo chciałam, zeby juz poszedł. Ale on pytal dalej - gdzie to radio postawię, gdy je bede oddawałą, o której godzinie to zrobię, a w ogle jak czesto słucham radia, jakich audycji, czy nie mam naprawde co robić w tej pracy, tylko radia słuchać.... Jego pytania potrafia sprawic, ze wpadam w szał. Nie chcę tego, ale tak sie ze mna dzieje, nei chce sie rzucać na niego z pięściami, okładać go, wyzywać. Ale tym pytaniom nie ma końca!!!!!!!! Moge udzielać jak najszczegółowszych odpowiedzi, ale ciagle bedzie mało!!! On mówi, ze on TYLKO PYTA!!!! ZE PRZECIEŻ TO TYLKO PYTANIA, ŻE ON CHCE WIEDZIEC, ZE ON MNIE TAK KOCHA..I ze z wszystkimi ludźmi tak rozmawia i normalnei mu odpowiadaja, tylko ja jestem CHORA!!! Boże, dziś jestem strzepkiem człowieka. Musze tu byc, choc mam ochotę uciec nei wiem gdzie. Dziękuję, ze jest to forum, ze jesteście tu wszyscy, to jedyne miejsce, gdzie moge sie wygadać, poradzić. Nie mam przyjaciół (pytanie za 100 pkt ldaczego :))i chyba traktuje to troche jak pamietnik. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beerrnadetka
Aaaaaa i jeszcze jedna myśl spędza mi sen z powiek. Koleżanka sie obroniła niedawno i zaprosiła do siebie kilka osób (w tym mnie) po pracy w czwartek na piwo. Od niedzieli sie głowię, co zrobić, aby tam pójść, bo wypada, a wiem, ze jemu powiedziec nie moge, bo mi nie pozwoli. Wymyślam całe scenariusze, co skłamać, jak wybrnać, zeby wpaść tam choć na chwilę, a żeby on sie nie dowiedział. Gdyby sie dowiedział na pewno zrobiłby dziką jatkę...:( W najlepszym wypadku zaprowadziłby mnie pod jej dom, wyznaczył czas : 1 godzina!!! i po godzinie musiałabym wyjść i zostac zaprowadzona do domu! Oczywiscie obowiązuje mnie zakaz picia alkoholu, gdyż on nie pije i nie bedzie tolerowal picia mego!!! Myśle o tym całymi dniami i nic nie przychodzi mi do głowy... To mnie po prostu wykonczy!!!!! Najgorszemu wrogowi nie życze takiego kanału!!!! :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Bernadetka! Miło Cie widzieć;-) wiesz co, juz zrobiłas jeden mały kroczek do przodu jak postawilaś na swoim i nie zostawiłas go samego w Twoim mieszkaniu. To sie udało zrobić. Teraz zrób drugi mały kroczek. Idz na ta imprezke w czwartek tak po prostu jak wszyscy zwykli ludzie to robią...masz do tego prawo.... Wciąż problem jest taki sam: jestes w pułapce swoich własnych uczuc i strachu. Nie ma znaczenia tak naprawdę co on zrobi. Bo on tak naprawde nie ma nad Toba żadnej władzy. To Ty mu pozwalasz na tak wiele i tylko Ty mozesz to zmienic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki
Bernadettko, myślę, że czas to zakończyć... Będzie bardzo trudno, ale jest tu na kafe topik, gdzie dziewczęta się w tym dzielnie wspierają... Porozmawiaj z dziewczynami takimi jak Watra czy Kikki czy Zuza... One były w tej samej sytuacji co Ty. Na piwo idź. To jest Twoje życie. Wiem, że nie ma sposobu na uniknięcie pytań... Nie wiem, co Ci poradzić... :-( Radia nie oddawaj, niby dlaczego? Przecież on nie jest w stanie tego sprawdzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki
Tak mi przyszło na myśl... Przecież wy mieszkacie osobno. Więc jak o 12.00 w nocy on Cię męczy pytaniami, powiedz mu po prostu - pogadamy o tym juro, jestem zmęczona. I nie czekaj na jego reakcję, tylko wyjdź do przedpokoju i otwórz drzwi wyjściowe. Będzie się na Ciebie wydzierał w korytarzu? Nie sądzę, bo mówisz, że się nie wydziera. No to niech się zbierze i pójdzie. Po prostu nie wdawaj się w dyskusje, otwórz drzwi i czekaj, aż wyjdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barnnaaddeettkka
Droga Autorko, niestety, nic nie pomoże, jesli zrobię, jak razdzisz. Przyjdzie sprawdzić czy oddałam radio, a kiedy powiem, ze jest 12 i chce spać i otworze drzwi wyjsciowe, to on rozsiądzie sie na podłodze i nie wyjdzie. Bede prosiła by wyszedł, ale on nie wyjdzie póki nie "wyjasnimy"...wiec bede próbowała isc spać, położe sie do łózka, ale od pójdzie za mna i bedzie mnei szaprał, zebym nei zasneła tylko z nim rozmawiałą i "wyjasniała", potem ja sie zdenerwuje i ropłaczę i przysięgnę mu wszytko, nawet że od jutra nie wiem;....bede murzynem ...byle tylko wyszedł....bo nawet jesli wypchnę go siłą za drzwi, to bedzie stał z palcem na dzwonku, dopóki nie otworze....wierz mi.......przperabiałm to juz 100 razy, ale dzięki za dobre słowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barnnaaddeettkka
Oj Misiu z okienka...ja nie sądizałm, że kiedyś tak pomyśle...ale w

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barnnaaddeettkka
ale sa momenty, kiedy mysle, ze rozumiem takie kobiety, które zabiły...:( Myśle, ze można człowieka doprowadzić do takiego stanu, ze wydaje mu sie to jedynym rozwiazaniem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki
Rozumiem, ze nie masz brata...? :( To by rozwiązało problem np. siedzenia na podłodze... Ty go nie ruszysz, ale brat by go złapał za fraki i wyrzucił... A powiedz mi, jak z sąsiadami? Np., kiedy wychodził i trzymał palec na dzwonku, nikt nie zadzwonił po policję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×