Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Beerrnnaaddeettaa

Szanowanie prywatnosci.

Polecane posty

Gość zatroskana
Jeżeli nie zrobiłaś nic karalnego na terenie tego kraju, to niczym nie może Ci grozić. Szantaże? Wobec kogo niby ma Cię skompromitować? Przecież rodzina daleko. Praca? Rozejrzyj się za inną - po cichu. Łatwiej się szuka, kiedy się ma. Nie wierzę, że zrobiłaś coś takiego, że może Cię zniszczyć. Ja miałam kiedyś taka sytuację - namotałam, pobawiłam się ludźmi, myslałam, że niegroźnie. Niestety nie. I jedna z tych osób mnie "zdemaskowała" we własnym mniemaniu... I to publicznie, do wiadomosci wszystkich zainteresowanych czy nie. I co? Ta osoba wyszła na idiotę. Kilka rozmów - i okazało się, że dużo można sobie wybaczyć. Czegoś się nauczyłam, przez chwilę było nieprzyjemnie, ale wyszłam z tego obronną ręką. I tak jest zawsze... Strach większy niż szkoda. Nie przejmuj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Berrnadetka
Zatroskana - Dzięki za słowo otuchy! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana
:D Zawsze do usług, Moja Droga. :D 🌼 dla Ciebie. Głowa do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutti frutti
Hej, Bernadetko, napisz co u Ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naruszona prywatność
Moja prywatnośc została naruszona przez całkiem obca osobe która poznalam na czacie.Włamał sie na mojego maila.Mialam tam tylko mail od jeszcze jednego poznanego na czacie.Co sobie panowie za wersje na mój temat ułozyli jeden bóg raczy wiedzieć.Dostałam sms jak do dz....Wtedy sie załamałam i musze teraz leczyć PRYWATNOŚĆ to cos czego nie wolno w jednym domu naruszyc a jak widac sa ludzie którzy potrafia to zrobic w bardzo perfidny sposób .Mam nadzieje że to przeczyta chętnie podalabym maila tych dwoch ale jestem inaczej wychowana a tym pseudoludziom Zycze tego samego zapewne ktos im odpłaci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Berrnadeetka
Znowu jestem na dnie. Włamał sie na moją pocztę. W życiu nie przypuszczałam, ze moze to zrobić. Przeczytał wszytko, a prowadziałm tam swój mały pamietnik. Katuje mnie psychicznie. Bo wyszło na jaw, ze keidyś gdy sie rozstalismy, spotkałam sie z chłopakiem na którym mi kiedyś zależało i sie całowaliśmy. Po raz pierwszy w życiu chciałabym naprawde umrzeć. Nie zniiosę tego. Wiem, ze teraz nastąpi cały szereg kar. Nie jestem w stanie tego znieść. Modlę sie juz nie wiem o co do Pana Boga. I rada dla wszytkich dziewczyn - nic nei zapisujcie, jesli chciałybyście to ukryć przed światem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ech, to było do przewidzenia, ze nadal będzei się nad tobą znęcał. Rób wszystko,zeby wreszcie jak najszybciej zakończyć ten chory związek. Ile jeszcze jesteś w stanie znieść, zanim sie przekonasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Berrnadetka
Najgorsze, ze czuję sie winna. Nie wydaje mis ie, ze zrobił on coś złego, ale to ja, ze za jego placami.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bernaddetka
Kochane dzieczyny Długo mnie tu nie było, a le na chwilkę wpadam, zeby ostrzec przed takimi z jakim ja byłam. Zniszczył kilka lat mojego zycia. Teraz jestem wrakiem, lecze sie psychicznie. Nie wiem, czy sie kiedykolwiek pozbieram, ale przynajmniej juz go nie ma obok mnie. Udało mi sie to przerwać. Cierpię, bo kocham go ciagle, ale nei pozwolę sobie juz nigdy na złudną nadzieję poprawy itp. Przeklinam moment kiedy go spotkalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pajacyk
Myślałam o Tobie. Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bernaddetka
Staram sie trzymać, choć wszystko mi się zawaliło. Przez moja psychiczną kondycję oraz wydarzenia zwiazane z jego osobą utraciłam szacunek ludzi, rodziny (traktuję mnei jak przygłupa, co sie nie umie cenić; mama powiedział "nie rób z siebie męczennicy"). Nie chcę z siebie robic męczennicy, ale po prostu nei umiem już żyć. Powoli staram sie robic to co kiedyś kiedy go jeszcze nie znałam tzn. zakupy, makijaż itd ale sie nie udaje. Najgorzej jest w pracy. Licze sie z tym, ze w końcu mnie wyrzucą. Najgorsze jest to, ze jeszcze na koniec naszego "zwiazku" on strasznie wykpił moje pragnienie posiadania dziecka. Coś mis ie chyba w głowie przestawiło po tym... choc nie umiem tego słowami nazwać. W każdym razie jest KIEPSKO. Jak nigdy w życiu. Moze ktoś sie czasem do meni odezwie. Prosze dzieczyny. Czesto wchodziłam poczytać ten topic, zeby sie podtrzymać na duchu. Dużo tu zagladało mądrych dizewczyn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pajacyk
Kochana Fakt, że postąpiłaś właśnie w ten sposób świadczy o tym, że JUŻ nie jesteś męczennicą. Nie patrz na to, co mówią ludzie, jak na Ciebie patrzą i co o Tobie myślą. Myśl o sobie. Kim jesteś? Mądrą, atrakcyjną dziewczyną, która chce tak naprawdę tego, co wszystkie baby na tym świecie (no, może z małymi wyjątkami). Chcesz miłości, szacunku, kogoś, kto będzie Cię kochał za to, jaka jesteś i kto będzie chciał mieć z Tobą dziecko, bo dla niego ta mała istotka będzie przedłużeniem Ciebie... Masz przed sobą bardzo trudny okres - ale dasz sobie radę. Dasz sobie radę, bo już podjęłaś decyzję. To, jak piszesz - poprzestawianie się w głowie - to była ta kropla, która przelała kielich. Nie jesteś sama. Potrzebujesz wsparcia, ciepła i zrozumienia. Już wcześniej dziewczyny podawały Ci linka na topik o przemocy psychicznej. Zajrzyj tam. Ja czytam je codziennie, nawet się ostatnio trochę udzielam. Cieszę się, że taką podjęłaś decyzję. Cieszę się, że zadziałałaś. To jest Twoje życie i Ty decydujesz, jakie ono będzie. Masz je tylko jedno i jesteś za nie odpowiedzialna. Trzymaj się, Bernadetka. Jesteś mądra kobietka. Sciskam Cię gorąco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Berandettka
Dziękuję za SERCE! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bernadetko - przeczytałam dziś cały topik od początku do końca i jestem przerazona. Myślałam, że takie cos wystepuje tylko na filmach. Trzymaj sie, przed Toba jeszcze dużo ciężkich chwil, ale musisz dać radę. Stawką jest Twoje życie. Jeżeli jest Ci ciężko, chcesz wsparcia albo możliwości wyżalenia, to napisz do mnie maila. Nie jestem psychologiem ani nie przechodziłam przez nic takiego co Ty, ale czytając Twoje wypowiedzi bardzo Cie polubiłam i chciałabym ,abys poukładała sobie życie od nowa. Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomaszek
DOKŁADNIE MAM TAKI SAM PROBLEM ! z moją kobietą która sprawdza mój telefon a pytan ma wiecej niz inspector gadżet.... ,, co miś robi ,, co miś bedzie robił,, ,,a co robił do tej pory,, ,,a kiedy bedzie w domku,, ,,a czemu z kumplami jezdzi skoro mial sie uczyc,,i wszystko powtarzane po dwa razy aby miec pewnosc ze mowie prawde ... chce wam powiedziec drogie panie i panowie że takie zachowanie mija sie z celem . . .jest najdobitniejszym dowodem na brak zaufania i wścipskość której po prostu nie nawidze !!! moje sprawy to moje o czym będe chciał ci powiedziec o tym ci powiem a o czym nie to i tak sie dowiesz. . .nie ma sensu szukac dziury a calym skoro wszystko uklada sie dobrze .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kunas
Witam! Moze nie bede sie za bardzo skupial na analizowaniu sytuacji. Dziewczyny, ktore tutaj pisza maja racje jednak Twoj problem polega na podjeciu decyzji i zrobieniu czegos. Widzisz, w zyciu trudno przewidziec co sie w przyszlosci stanie. Moze np. za pare lat, chlopak sie zmieni i bedziecie mogli zaczac od nowa. W tej chwili nie jest on gotowy do zycia. Ludzie, maja prawo do szanowania siebie, godnego zycia. Czasami jak jest trudno podac jakas decyzje co zrobic to warto sie zastanowic a co sie stanie, jakie bede konsekwencje tego jak tego nie zrobie! Jaka wtedy bede osoba, matka, czy bede umiala dla siebie, dla innych zyc, dawac siebie, milosc, czy taka rodzine chce dla swojego dziecka, ktore czerpi wzorce obserwujac a potem powiela w swoim zyciu i dalej i dalej. I wtedy juz nie myslisz o sobie ale o innych osobach, ktore sa lub moga sie pojawic w Twoim zyciu. I wtedy zauwazasz ze konsekwencje nie podjecia decyzji sa straszne. Pozdrawiam P.S. Pamietam, ze sam kiedys bylem bardzo "uparty" i narzucalem swoje zdanie. Zmiany trwaly wiele, wiele lat i skonczylo sie rostaniem, w duzej czesci z mojej winy, druga osoba nie jest wtedy szczesliwa, to jaki jest sens? Posiwecenie, Matka Teresa, tak jesli to prowadzi do czego dobrego dla siebie i innych, a prowadzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kunas
C odo wlamania na poczte, mozesz powiadomic prokurature, np. pisemnie, moze to cos da, jak sie facet przestraszy konsekwencjami, co do pracy, wez sie w garsc, bo chcesz chyba sie utrzymywac!!!! Pozdrawiam P.S. Spraw sobie drobe przyjemnosci, slodycze, kino, zmien e-mail i numer komorki, nie udostepniaj tego, jak Cie najdzie wezwij Policje, moze masz jakas kolezanke, kolege ktory potiwerdzi nekanie Cie, np. listy, maile, smsy, to naprawde zadziala jak pokazesz dowody w prokuraturze, on zostanie przesluchany, bedzie postepowanie, moze sie opamieta skurwysyn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gogogogogo
Halo Berrnadetka! Jak zyjesz??? Jak nastroj???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bernadettka
Serdeczne pozdrowienia przesyła: wolna, samotna, ale szczęsliwa Bernadetka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bernadetka jestes wielka! przeczytałamw szsytko z zapartym tchem i wierzyc mi sie nie chce ze to przeszłaś ze są na świecie tak silni ludzie jak ty! podziwiam cię z całego serca - trzymam mocno kciuki za ciebie. jestem w szoku, naprawde ze wyszłaś z tego - brak mi słów. nie wiem co napisać......... jesteś wielka, jestem z tobą! napisz co u ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bernadetkka
Wieć przede wszystkim musiałam sobie poradzić z bolesnym uświadomieniem sobie, ze jestem "współuzalezniona", że kłótnie i awantury stały się taką normą, że zaczynam sie do nich przywyczajać i nie widzieć nic w nich złego. A potem wyjechałam daleko stamtąd. Poznaję moje nowe miasto, chodze małymi "krakowskim" uliczkami, szlifuję jezyk (jestem w UK), mam fajnych znajomych. Przede wszystkim jestem wsród ludzi - mieszkam w dużym domu, z wspólokatorami, znowu chodze na imprezy. Do pionu uczuciowego jeszcze nei wróciłam, bo nadal na facetów reaguje paniką...ale pewnie z czasem to przejdzie. Fajnie, ze mogę codzienne pryskac sie perfumami, malowac oczy i w gołe - być sobą. A czasem wchodze na ten topic - zeby sie "doskonalic w madrosci". Jesli jest tu dziewczyna, która moze przechodzi przez to co ja - chetnie pomogę, tak jak mnie pomagano! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bernadetka ściskam cię mocno - podziwiam, eh nie bede sie powtarzac :classic_cool: jak w kazdym zwiazku i w moim sa problemy, ale nie chce mówić o nich z powodu ze mój ukcohany zobaczy ze pisze o sprawach prywatnych na forum. Buziaki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kacham zbyt mocno
Przeglądam te strony i mam poczucie jakbym czytała o sobie. Mój związek niczym nie odbiega od Beerrnnaaddeettaa. Kobietko nawet nie wiesz jak Ciebie rozumiem. Ja też niczego innego nie robie tylko zdradzam. Takie oskarżenia sypią sie wciąż i wciąż. Wyjazd w delegację lustracja walizki i choćby nic w niej nie było to i tak się znajdzie coś, chociażby majtki nie w tym koloze. torebka, portfel, komórka to standard. Aktualnie billingi są na tapecie. Czasami brak mi sił. Nieustające pytania o której, gdzie , z kim, dlaczego.... Byłam z tym u psychologa, wiem że to syndrom Otella ale problem jak jego zachęcić do leczenia skoro on wie, że jest zdrowy? Cierpię bo kocham, kocham za mocno i wiem, że on też cierpi i chcę pomóc czy komuś udało się już pomóc takiemu facetowi. prosze powiedzcie jak to zrobić bo mnie miłośc zabije... Trzymajcie się kobietki jestem z Wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam kilka lat temu podobny problem. Było jeszcze trudniej, bo to był mój mąż i mieliśmy dziecko. Jak czytałam Bernadetę, to przed oczami stawało mi moje życie z mężem: -odwoził mnie i przywoził na 1,5 godziny zajęć na uczelni (kończyłam studia), brał na ten dzień urlop, a w tym czasie z innego miasta oddalonego o 100 km przyjeżdżał mój ojciec (też brał urlop) żeby zostać z naszą córką -w związku z tym jak miałam sama jechać pociągiem (z Pruszkowa do Warszawy dodam), to czułam się ...nie wiem trudno to opisać, jakbym przyjechała z buszu do Nowego Jorku -w czasie pracy przyjeżdżał kilka razy do domu żeby mnie sprawdzić -nie znosił całej mojej rodziny a szczególnie siostry, bo z nią byłam szczególnie związana, zawsze uważał, że jeśli o czymś rozmawiamy to już musimy go obgadywać -nie mogłam wychodzić z dzieckiem na dwór tylko wystawiałam wózek na balkon, bo jak tylko bym nie daj Boże wyszła sama np po pietruszkę to od razu bym stanęła pod latarnią bo jestem k... -zadręczał mnie niekończącymi się zestawami pytań, był tak szczegółowy że myślałam że oszaleję, musiałam sie tłumaczyć z każdego 5 min bez niego -jak jechaliśmy autem i patrzyłam w bok przez okno, tzn. że oglądam się za facetem - awantury przez pół roku -jak sąsiad pomagał mi wnieść wózek tzn że chciał mnie poderwać i mieć ze mną seks - awantury przez pół roku -pójście do pracy -niewyobrażalne wprost awantury, modliłam się o to żeby nie być z żadnym facetem na zmianie -uważał, że małżeństwo powinno spędzać ze sobą CAłY CZAS, dosłownie cały, i to jest normalne i KAżDY tak robi I wiele, wiele jeszcze spraw się nazbierało przez 4 lata naszego wspólnego życia. Ale wiecie co? Już wielu rzeczy dzięki Bogu nie pamiętam, bo jednak czas jest najlepszym lekarzem. Tylko teraz tak sobie myślę, skąd ja miałam w sobie tę siłę, żeby odejść? Skąd? Gdzieś znalazłam w sobie to przekonanie, że nie zasługuję na takie traktowanie, że to nie jest normalne, że się na to nie zgadzam. Po kilku latach codziennego prania mózgu odeszłam. Zwoliliśmy mieszkanie, które wynajmowaliśmy, zabrałam dziecko z przedszkola, zwolniłam się z pracy, wróciłam do rodziców. I chociaż groził mi wszystkim, czym tylko można, że nie da mi rozwodu NIGDY, że zabierze dziecko, że zrobi ZE MNIE wariatkę w sądzie, to on pierwszy sobie kogoś znalazł, nigdy sam nie złożył pozwu, to ja wszystko załatwiłam a rozwód dostaliśmy na pierwszej rozprawie. Mówić to oni potrafią dużo, ale wobec nas, gdy jesteśmy zastraszone, samotne, przerażone, a jak przychodzi do działania, to...Żałosne. Są po prostu żałośni. Mój były do tej pory nie ułożył sobie życia, po b. burzliwym związku rozstał się ze swoją partnerką. I tylko pozostaje pytanie: dlaczego? Córka wróciwszy kiedyś od niego z weekendu, będąc świadkiem jakiejś awantury, zapytała mnie: mamo, bo babcia mówiła, że tata rzucał choinką po ścianach w Swięta. Jak to możliwe? Kiedyś Ci Córciu SPRóBUJę wytłumaczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×