Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Beerrnnaaddeettaa

Szanowanie prywatnosci.

Polecane posty

Gość Barnnaaddeettkka
Powiem wam szczerze, ze ja po prostu panicznie boje sie wsydu. Dlatego tak robię, zeby te brudy nie wyczodziły...:( Wiem, ze moze to głupie, ale myślę, ze mogłoby mi to bardzo zaszkodzić w pracy, wsród znajomych itp....:( Wyobraźcie sobie, ze NIKT ale to absolutnie nikt nie raguje kiedy widzi, ze jest nie tak coś. Kiedyś szarpał mnie na ulicy i popychał , ale nikt nie zwrócił uwagi; sąsiedzi sie uśmiechają, przmykaja pod ścianami. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bernadetko - sama sobie chyba nie poradzisz. Musisz miec wsparcie. Moze ktos z rodziny, przyjaciolka, ktokolwiek, kto moglby sie do Ciebie wprowadzic na jakis czas... Kobieto, musisz z nim zerwac! Odciac sie definitywnie, zanim nie bedzie za pozno! Nie dyskutuj z nim, po prostu - oznajmij swoja decyzje, nie wpiszczaj go do mieszkania, jesli bedzie sie dobijal, zadzwon po policje, w pracy sprobuj porozmawiac z szefem i wyjasnic sytuacje, a moze wezmiesz urlop i wyjedziesz na jakis czas? Dzialaj, do licha, dzialaj, bo szkoda zycia! I naprawde - pogadaj z dziewczynami z topiku o partnerach molestujacych psychicznie - one to przeszly.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Bernadetko :) No widzisz, dlatego właśnie pisałam ci kilkakrotnie, żebyś się nie bała o tym mówić. Twój strach przed wstydem to jego tarcza. Wie, że nie zrobisz pewnych rzeczy, właśnie z obawy \"co ludzie powiedzą\". Zastanów się tak serio-serio, co cię to właściwie obchodzi? Czy naprawdę aż tak ci zależy na opinii sąsiada? A niech sobie myśli co chce i kij mu w oko... Przychodzisz pijana do domu? Śpiewając na klatce? Wymiotowałaś sąsiadowi na wycieraczkę? Urządzasz głośne orgie? Nie, prawda? No to co cię obchodzą jacyś obcy ludzie? My tutaj jesteśmy przecież właściwie obcy. Skoro my rozumiemy, to może znajdą się tacy znajomi, którzy też zrozumieją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merth*
Barnadeta, przerabiałam to samo. Taki ma charakter, upierdliwość ma wpisaną chyba w geny, pytaniom nie było końca, o każd g..., a wyłtumaczenie to samo "bo Ty mi nic nie mówisz", "bo tylko jak zapytam, to mi powiesz". A ja jestem osoba skryta, lubię spędzać czasami trochę czasu sama, on nie rozumiał. Po spotkaniach z nim czulam się tak jakbym przeszła 30km., w głowie max. bałagan, niczego już nie wiedzialam, czułam się totalnie zmęczona psychicznie i fizycznie, marzyłam,żeby iść tylko spać. Na początku reagowałam agresją, on też najczęściej mówił spokojnie i drążył, drążył, drążył... Doprowadzał mnie do szału tym swoim spokojem i dociekliwością. O każde wyjście (bardzo rzadko,bo nie jestem typ imprezowy) afera, bo przecież "ja się zawsze lepiej bawie bez niego". Co ciekawe, mieszkał w innym mieście, sama mu o tym mówiłam, bo chciałam,żeby było NORMALNIE, żebym mogła mu po prostu powiedzieć, co u mnie, co robiłam, jak było. Awantury przez tel. ciągnęły się godzinami, dzwonił nawet kilka razy dziennie, a już najgorzej było jak zdecydował sie przyjechać i "pogadać". Potem przestałam wychodzić, nie bawiło mnie poczucie winy. Kiedy udało mi się zdaćjakiśegzamin albo znalesc jakąś pracę, wiedziałam,że nie będę mogła cieszyć się razem z nim, ze będą pretensje o to czy pomyślałam, jak bedziemy się teraz widywać, ze pewnie w ogóle nie chcę itd.Tak, jak pisałam, na początku reagowałam agresją, potem bezsilnością, nie wiedziałam, co robić, żeby przestał pytań i doszukiwać się problemów,których nie ma. Bardzo wielu rzeczy nie mówiłam, nie dlatego,że miałam coś do ukrycia, tylko dlatego,że WSZYSTKO mogło być powodem,aby zacząć się czepiać. Nigdy nie zapomnę jednej sytuacji, awantura przez tel o kolejną pierdołę, na drugi dzień przyjechał, żeby wszystko "wyjaśnić", poszliśmy na spacer, bo nie chciałam robić scen w domu, siedzieliśmy na ławce w parku, on swoje "no czemu nic nie mówisz", "no powiedz coś", "przecież wiesz, jak Cię kocham" i tysiace pytań. Wpadłam w jakąś histerię, czułam się totalnie osaczona, myślałam,że jeszcze chwila i zwariuję. Musiałam wracać do domu, ale to nie był koniec, powiedzial, ze będzie czekać na mnie, bo jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać. Byłam pewna, że mówi serio, przez pół nocy nie spałam, bo wiedziałam,ze gdzieś jest, bałam się. Na drugi dzień czekal pod blokiem.... Powiedzialam mu wtedy,ze muszę mieć czas,żeby wszystko przemyśleć, że tak dłużej nie mogę, że to jest chore. Spotkaliśmy sie jeszcze, rozmawialiśmy bardzo długo, wyjaśniłam mu co sie musi zmienić. Z perspektywy czasu wiem, że byłam wtedy jedyna bliską mu osobą, pierwszą która go pokochała naprawdę, dlatego tak panicznie bał się mnie stracić i próbował zatrzymać mnie przy sobie tak jak umiał. Moja decyzja o tymczasowym rozstaniu (ale taka na serio, nie "może by tak odpocząć od siebie..", bylam PEWNA, ze to co jest miedzy nami musi sie zmienić) otrzeźwiła go, zobaczył, że to nie tylko on stawia warunki, że ja też mam oczekiwania co do związku. Z czasem wyleczył się ze swoich kompleksów na tle emocjonalnym, zaufał,że go nie zostawię. Trwało to trochę i wymagało dużo cierpliwości, ale warto, jeżeli czujesz,że łączy Was coś wyjątkowego. U mnie jest teraz zupelnie inaczej niż kiedyś. Cieszę się,że się nie poddałam, ale ja po prostu czułam,że to co robił, to była tylko maska, pod którą krył się strach. Kosztowało mnie to kupę nerwów, ale nie żałuję. Widzę,ze teraz czuje się ze mną bezpiecznie i ja z nim również. Wiem, że nie wszystkie historie kończą się tak różowo. My jesteśmy ze sobą prawie 6 lat i jesteśmy szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki
merth* - gratulacje... :D Bernadettko, dziewczyny mają rację, niech ktoś się do Ciebie wprowadzi na jakiś czas... Choćby mama. :) I nie bój się scen na klatce... Jemu będzie bardziej głupio niż Tobie i to Ty wygrasz... Gdybyś miała "kontaktowych" sąsiadów, mogłabyś się nawet z nimi umówić, żeby zadzwonili po policję albo tylko zagrozili, że to zrobią, ale tak, żeby słyszał... I przede wszystkim - NAUCZ SIĘ ROBIĆ MU NA ZŁOŚĆ. Odnoszę takie wrażenie, że jesteś spokojną, cichą dziewczyną. Naucz się umieć na nim wyładować, myśleć sobie ze złośliwą (tak!) satysfakcją - a dobrze ci tak, pomęcz się, jak ja się męczę... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barnnaaddeettkka
Droga do autorki, niestety, najgorszą rzeczę jaką moge robić, jest robienie mu na złość. W zeszłym roku poinformowałam go telefonicznie, ze mam tego dosć, ze odchodzę. Przytaknął, ze tez ma mnei dość. I ja poszłam sobie z koleżanką na piwko, na frytki i połazić po miescie. Wracam do domu- na klatce on. Tej awantury nie zapomnę nigdy. Wybił mi szybę w domu, rozwalił piescią lustro, przyscisnał mnie do łózka i obwąchiwał czy piłam. Wrzeszcaał, płakał, wił sie na podłodze,wyzywał mnie. Nie pozwolił mi wstac z łózka. To trwało kilka godzin a ja o mało co nie umarłam z przerażenia. Jedyne co moge zrobić, gdy on zaczyna szaleć, lub pytać, lub gdy sie rozsiadzie w przedpokoju jak pisałam wczesniej - to przperaszać, tulic sie, mówić, ze bedzie dobrze, ze ma rację, ze ja mam problem z sobą. Wtedy sie uspokaja i daje mi zyc. :( Gdy próbowałam odejść, robił wszytko, zeby zniszczyć mi życie. Nie chcę nawet o tym pisać, bo sie rozryczę...:( Wierzcie mi!!!! Ja naprawdę jestem u kresu wytrzymałosći. Nie mam tu nikogo, wyemigrowałam do tego miasta, rodzina bardzo, bardzo daleko. :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki
A nie mogłabyś wrócić do rodziny...? Skoro to tak daleko...? To co on robi, jest NIENORMALNE i daj sobie powiedzieć, że nie musisz tego znosić... Byłaś na topiku CZY JESTEŚ W ZWIĄZKU, W KTÓRYM PARTNER MOLESTUJE CIĘ PSYCHICZNIE? Proszę Cię, zajrzyj tam, na Życie uczuciowe, ale nie zapominaj o nas tutaj. Wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Barnnaaddeettkka
Muszę na dzis kończyć! Ludzie, nawet nie wiecie ile dla mnie znaczy, ze jesteście ze mna. Dziękuję! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie, ten człowiek jest chory! I nie pomoże tu żadna psychoterapia, wykluczone. Tylko prochy! I wiej dziewczyno jak najdalej, bo sama niedługo będziesz przerabiac to samo. Bernadetko, nie zdradzaj się ze swoimi planami ale powolutku i na zimno planuj jak się wycofać z tego toxycznego związku. Odradzam wyładowywanie się na nim, tak jak ktoś radził, robienie mu na złość. To spowoduje tylko zamkniety krąg szaleństwa. Podziwiam Cię za wyrtwałość psychiczną. Z lekcji biologii z podstwówki wiadomo, ze nawet bakteria ucieka od trucizny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Pytacie, czy miał kiedyś konflikt z matką. Tak. Do tej pory sie nie spotykają, nie kontaktują. Z tego co mówi, była taka jak ja i lubiła komenderować.\" To TY KOMENDERUJESZ w tym związku? Jakoś z Twoich wypowiedzi tego nie widać... Ty się raczej wykańczasz na własne życzenie. To że jest zazdrosnym maniakiem kontroli to jest JEGO problem, nie Twój!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość merth*
Bernadetko, znajdz sobie kogoś nowego, to chyba jedyny sposób, żeby Twoj obecny partner przejrzal na oczy i uzmysłowil sobie,że Ty nie jesteś z nim szczęśliwa. Jeżeli nic innego nie działa, to chyba musi Cię po prostu zobaczyć z innym mężczyzną, który Cię przytula i troszczy się o Ciebie, może wtedy coś do niego dotrze. Jeżeli jest takim intelektualstą, to naprawdę dziwię się,że nie widzi jaki sobą reprezentuje poziom wtrakcie kłótni. Nie widzi,ze to niemęskie i zwyczajnie żalosne co robi. Skoro tylu sposobów próbowałaś i nic, i na dodatek nie pozwala Ci odejść i urządza takie cyrki, to naprawdę szkoda nerwów. Musisz jakoś delikatnie, na razie bez jego wiedzy, zacząć otaczać sie ludzmi, znalesc osoby, które będą blisko, rozejrzeć się za kimś, kto naprawdę Cię uszczęśliwi. Może na początek znajomości z pracy, nie odcinaj się od ludzi, bo jemu to na rękę. Potem, gdy już będziesz na tyle silna, by zerwać z nim kontakt, bedziesz miała oparcie w osobach trzecich, nie zostaniesz sama. Dlatego ważne, by sie teraz nie izolować, nawet kosztem kłamstw. Jemu to pasuje, że jesteś sama, bez rodziny, ze ma nad Tobą kontrolę. Nie daj się! Ten człowiek posunął się za daleko, by mieć nadzieję, na to,ze cokolwiek da się jeszcze naprawić. Wybijanie szyb? to po prostu absurd jakiś! Nie daj się zastraszyć. Szukaj pomocy, bo niedługo wykończy Cię psychicznie. Są instytucje, które zajmują się takimi problemami. Postrasz go policją, jeżeli nie będzie chciał wyjść z Twojego mieszkania. Pokaż mu, że na takich jak on są również sposoby. Najlepiej jakby ktoś do Ciebie przychodził od czasu do czasu, wtedy zobaczy,że nie może robić co tylko sobie zachce i kiedy mu się spodoba i że Ty nie jesteś tak zupełnie bezwolna jak mu się wydaje. Nadal uważam,że dobrym spoobem, aby się go pozbyć jest inny męzczyzna, wtedy niewiele będzie mógł zrobić, a jak mu coś odbije, to Twój nowy partner może mu zawsze pokazać, że jest dla Ciebie zamkniętym rozdziałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"ze ja po prostu panicznie boje sie wsydu. \" Czego Ty się wstydzisz? To on się powinien wstydzić. A ukrywając to dajesz mu przyzwolenie na takie zachowanie i traktowanie Cie. Milczenie nie jest sprzymierzeńcem ofiary lecz tego który się znęca - i raz na zawsze to sobie zapamiętaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwazaj
bo ci kompa przeszpera i to znajdzie...wezwij policje po prostu nastepnym razem,bo to nie do przyjecia,to jego zachowanie.Musisz pokazac,ze masz jaja dziewczyno,bo inaczej bedziesz nadal tu sie wyzalala i ciskala gromy na niego,a w rzeczywistosci przytulala,etc...wez sie w garsc i zastanow,kogo "kochasz"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co by bylo gdyby ... gdybys zaczęła interesować się jego życiem jak on Twoim? Nie mówię tu od razu o przeszperaniu komórki ... ale moze ... chcesz zobaczyć moje sms'y pokaż mi swoje ... partnerstwo to dzielenie się wszystkim ... wszak nie mamy tajemnic przed sobą ... Zainteresuj się jego życiem ... wnętrzem ... poznaj go dobrze :) .. może gdzies w głębi ... jest taki samotny... wystraszony ... i tym butnym zachowaniem stara się maskować swoją niepewność w Waszym związku jest taka książka "The Rules" o zdobywaniu partnera na całe życie .. i jedna z rad to ... zapomnijcie że można zmienić mężczyznę ... że po ślubie będzie inny ... jak sam nie będzie się chciał zmienić to nic w tym temacie nie poradzicie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dużo osób na tym forum doradza Ci, abyś rozstała się z tym tyranem. Mają oni 100% racji. Jednak ich porady nie docierają do Ciebie. Nie docierają, ponieważ Jesteś sparaliżowana strachem, boisz sie od Niego odejść, boisz się wstydu, co powiedzą sąsiedzi, jak zareaguje rodzina?? Myślisz, że wszystko jakoś się ułoży, że kiedyś zrozumie jak bardzo się mylił, jaką krzywdę Ci wyrządzał. Jeszcze tylko tydzień, dwa, góra miesiąc, a wszystko się jakoś ułoży. OTÓŻ NIC SIĘ NIE UŁOŻY, TEN FACET NIE ZMIENI SIĘ. DALEJ BĘDZIE TAKIM SAMYM SKURWYSYNEM ZATRUWAJĄCYM TWOJE ŻYCIE. Musisz zebrać swoje siły, i powiedzieć komuś bliskiemu o swoim problemie. Najlepiej niech to będzie ktoś z rodziny, ktoś komu ufasz. Jeżeli masz tylko taka możliwość, poproś, aby ktoś u Ciebie zamieszkał. Dużo osób na forum Ci tak doradza, to jest jak najbardziej trafny pomysł!!! Są wakacje, młodzież ma dużo wolnego czasu. Może masz w rodzinie jakiegoś brata ciotecznego, który z chęcią przyjedzie do Ciebie na dwa tygodnie ze swoją dziewczyną. Dla niego to będzie wakacyjny wypad, dla Ciebie WSPARCIE PSYCHICZNE. Wsparcie takie, jest teraz dla Ciebie równie ważne jak powietrze. Z bliską osobą będziesz czuła się bezpiecznie, nie będziesz odczuwała takiego leku przed jego agresją. UŚWIADOM SOBIE, ŻE JEDYNYM WYJŚCIEM Z SYTUACJI, JEST KONIEC TEGO ZWIĄZKU!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość haslo na dziś
Wolnosc dla Barnnaaddeettkki a wlasnie trwa kampania o przemocy domowej zadzwon , mają infolinie, i pomoc profesjonalną moze pomogą dostac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Present
Skarbie, nie poradzisz sobie sama....To bardziej skomplikowane.... Moim zdaniem ten facet kocha siebie...on nie ma pojecia co to milosc.... On nie jest normalny.......On kocha uczucie jakie wywolujesz Ty u niego i to glownie gdy jestes posluszna...On kocha wladze nad Toba...I nie daj Boze zebys mu sie wyslizgnela...Nieprawdaz ?????? Czyz nie jest tak, ze nagradza Cie, gdy dostosowywujesz sie, a kaze Cie, gdy nie.....Ze moze byc i jest w nim aniol lub diabel - tylko.... Ze robi "wszystko" dla twego dobra, pomimo, ze ty tak nie czujesz, ze to dobre dla ciebie. Ze on wie lepiej co dobre dla Ciebie niz Ty sama ????? Wydaje mi sie ze mozesz byc coraz bardziej zastraszana. Skarbie , w imie milosci nie ma przemocy. Milosc to dobro....lagodnosc, czulosc, zrozumienie, akceptowanie Ciebie jaka jestes... To bardzo zly zwiazek, z tego co piszesz.....Bardzo toksyczny. Uwazaj on moze Ci zrobic krzywde....Bedzie coraz gorzej - mysle.. Podam Ci link na temat o przemocy psychicznej w zwiazku, sama sie tam udzielam. Dzielimy sie takimi doswiadczeniami...Rozumiemy sie. Nikt sie tam niczemu nie dziwi. Zajrzyj. Temat : Czy jestes w zwiazku, w ktorym partner molestuje Cie psychicznie ? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=942800&start=1500 Pozdrawiam Cie kochanie. Sciskam. Uwazaj na siebie. Potrzebujesz wsparcia od najblizszych i od grupy (np. naszej). Odwiedz nas, chociaz poczytaj............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Present
Poprawiam sie :Ten facet nie kocha siebie, gdyby lubil siebie nie byloby tego...Szanowalby i Ciebie rowniez. Nie ma sie czego wstydzic. Zajrzyj na te strone. Tam jest wiele kobiet, ktore przestaly sie wstydzic. Sa w roznym wieku...Zrob to dla siebie. Zaslugujesz na wiecej niz to!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pajacyk
Bernadetka Napisałaś że masz mały problem ze swoim chłopakiem... Moim zdaniem to problem wielki jak stodoła, płonąca stodoła. Mam nadzieję, że nie ma Cię tu, bo czytasz wypowiedzi pod linkiem podanym powyżej. Kobieto, jesteś wolna i możesz mieć swoje zdanie. Mieszkasz w swoim mieszkaniu i jak sobie nie życzysz, żeby ktoś Ci tam siedział, to znaczy że sobie tego nie życzysz. Teraz masz takie problemy - zastanawiałaś sie, co się będzie działo 10 lat po ślubie i jak wasze dzieci będą wychowywane? Zrób coś z tym - najgorsze co możesz zrobić to nic nie robić. Przeczytaj książkę: Robin Norwood "Kobiety, które kochają za bardzo..." Bądź z nami. Tu chodzi o Ciebie i Twoje życie - być może też jego życie... Twój chłopak ma potężny problem, kategorii już chyba nie psychicznej, ale psychiatrycznej. Wymaga pomocy - ale pomocy specjalisty. Ty sama nie dasz rady. Swoją miłością i uległością go nie zmienisz. Kochać kogoś, kto się tak zachowuje jest bardzo trudno... Zacznij od siebie - Ty musisz mieć siłę, żeby coś zmieniać. Dziewczyny Ci tu dobrze radzą - porozmawiaj z kimś bliskim, przyjaciółką, koleżanką, mamą. Może masz siostrę? Niech ktoś zamieszka z Tobą - będziesz czuła się bezpieczniej. Spróbuj porozmawiać ze swoim mężczyzną - może uda Ci się go namówić na wizytę u psychologa. Chociaż to może być bardzo trudne i nie wiem, jak się to skończy... Poczytaj topik o molestowaniu psychicznym - dużo tam tego... I bądź z nami. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość that is the question
BERNADETKO,nie moge teraz sie rozpisywac.. napisze tylko,ze ludzie ktoryz do ciebie tutaj pisza i radza, maja mnostwo racji co za cham, no jak juz to czytam,to az mnie dreszcze przechodza ((((Tej awantury nie zapomnę nigdy. Wybił mi szybę w domu, rozwalił piescią lustro, przyscisnał mnie do łózka i obwąchiwał czy piłam. Wrzeszcaał, płakał, wił sie na podłodze,wyzywał mnie. Nie pozwolił mi wstac z łózka. To trwało kilka godzin a ja o mało co nie umarłam z przerażenia. ---jak mozna tak kogos gnebic psychicznie, nie tylko "furiatka,jak kiedys o sobie napisalas,ale nawet najbardziej spokojna osoba nie wytrzymalaby tego nerwowo))))))))) nie znam cie ,ale naprawde wpsolczuje ,zycze jak najlepszego, najskuteczniejszego i najszybszego wyjscia z tego bagna--i jestem z toba!! ((nie wiem,czy go dobzre okreslilam wyrazem "cham" on jest chyba chory psychicznie!! chwialam to powinno sie go,z tego co opowiadasz ,, natychmiast zakuc w kaftan bezpieczenstwa i od razu do jakiejs kliniki, najlpeiej izolatki))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odeta
moje przezycia doskonale pasuja do tematu,tez przechodzilam przez pieklo w ktorym dobrowolnie tkwilam przez 3,5 roku, zaczeło się od krytykowania moich kolezanek jakie to one glupie beznadziejne i trace czas z nimi, potem zaczał mi ten czas wyznaczac godzinka z kolezankami reszta z nim, potem przerzucil sie na moich rodzicow zawsze jak wypil to poruszal ich temat dodam ze nie byli oni zachwyceni wyborem mojego partnera- starszy o 8 lat bezrobotny bez wyksztalcenia, lecz ich zdanie nie bylo istotne kochalam go i nie przeszkadzaly mi takie "detale", problem zaczal sie naprawde gdy mialam isc na studia, oczywiscie dzienne nie wchodzily w gre(jestem z malego miasta i musialabym sie przenosic do wiekszego) no a tam trzeba zostawac na noc no i studenci imprezuja wiec bylo ultimatum albo studia albo on, wybralam jego teraz jestem na zaocznych i pracuje za grosze by moc za nie placic,a ograniczania byly non stop wypatrywal w oknie o ktorej wracam, dokladnie wiedzial o ktorych godzinach jestem w domu o ktorej ide spac o ktorej wstaje w nocy,jak jechalam z kolezankami do miasta na piwo pojachal za mna i szukal po knajpach, byl zazdrosny i robil awantury z powodu kuzyna ktroy przyjezdzal zbyt czesto,gdy podczas meczu stwierdzilam ze jakis pilkarz jest fajny obrazal sie albo wydzieral, nieustannie buntowal mnie przeciw rodzicom niczego mnie nie nauczyli do niczego nie doszli "prostaki", nieustannie znecal sie psychicznie tak samo musialam chowac i sciszac telefon ciagle sie z wszystkiego tlumaczyc, gdy bylam na studiach i musialam zostac na weekend potrafil po pijaku zadzwonic 5 razy w ciagu 20minut i jak slyszal glosy a nie daj boze smiechy od razu wyzwiska ze sie zabawiam z frajerami, pobil mnie okropnie bo rozmawialam w lokalu z jego kumplem on siedzial obok, jak wyszlismy razem na impreze a ja podczas niej poszlam tanczyc z kolezankami wyszedl oburzony a na drugi dzien zlapal mnie w tramwaju jak jechalam do pracy szarpal wyzywal naplul w twarz tylko dlatego ze sie bawilam, takich przykladow bylo mnostwo te akurat mi sie nasunely w tej chwili, w kazdym razie zycie z kims takim to istne pieklo ciagly strach stres degradacja psychiki nie jestem z nim od 7 miesiecy za sprawa sasiadow potem rodzicow ktorzy zadzwonili po policje po kolejnej awanturze, najgorsze jest to ze caly czas to na mnie ciazy godzilam sie na to wszystko bo kochalam i kocham nadal jest ciezko bardzo ciagle napady depresji placzu, ale musze byc silna i wmawiac sobie ze to wlasnie moja slabosc mnie zniewolila i nigdy wiece nie pozwole sie tak traktowac, Bernadetko obudz w sobie swoja godnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Present
Odeta: Zagladaj na nasz temat o molestowaniu psychicznym. Link podala wyzej.... Bedzie Ci latwiej zrozumiec siebie....i sobie pomoc.Po takim zwiazku jest wiele do zrobienia...ze soba. Usciski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bernadetka
Cześć Dziewczyny! Umieram z przerażenie, odkąd sie obudziłam. Dziś jest ta nieszczęsna impreza u koleżanki. :( Do tego okazało sie, ze nie u niej w domu, ale mamy wyjść gdzies do knajpki. Boże, umieram. Wiem, że on przyjdzie, mnie nie zastanie i zacznie mnie szukać. I wiem, ze pierwsze kroki skieruje do knajpki i tam zrobi kino. Próbuje kombinować, czy on moze jeszcze nie bedzie miał czasu, ze moze dzis mu coś wypadnie, póbowałam podpytać, czy nie ma dziś jakichś zajec dodatkowych, ale nie wiem.... Nawet nie chcę mysleć, co by sie stało, gdyby mnei tam zobaczył. Do tego koleżanki z którymi idę nie są bliskie- to takie z pracy,z ktorymi utrzymuje sie kurtuazyjne stosunki towarzyskie. Gdyby zostały świadkami jakiejś jego akcji, rozniosłyby mnei w firmie na jęzorach. Dosłownie wszytko leci mi z rąk. Niestety musze tam pójść, choć chyba po drodze bedę płakała. Pomódlcie sie za mnie, zeby nic sie nie stało. Blagam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bernadetka
Odeta, rzeczywiscie nasze historie są bardzo podobne, tyle, ze Ty sie meczyłaś z prostakiem, a ja z intelektualistą. :( Zazdroszcze Ci, ze u Ciebie już po wszystkim! Pozdrawiam serdecznie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bernadetka
Pajacyk, Kai, Papierowe Nozyczki, Merth*, Miś z okienka, Ananke, Pip, Heyah banana, Present, Smutenka, wszystkie inne dziewczyny- bardzo dziękuję za wielkie serca. Nigdy wcześniej nie czułam tyle ciepła od obcych ludzi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bernadetka
Myśle dziewczyny o waszych radach, co zrobić, ale .... To, ze ktoś ze mna zamieszka, ze bede miałą kogoś bliskiego niestety niczego nie zmieni. Przez rok mieszkałam z wspołlokatorkę, bardzo miłą zresztą dziewczyną, zaprzyjażniłyśmy sie. I on uwielbiał przy niej robic awantury. Dziewczyna sie wyprowadziła - mowi, ze znalazła coś tańszego, ale wiem, ze to przez nasze awantury...Nie ma o tym mowy, zeby on sie kogoś czy czegoś wstydził. Własnie przy ludziach najbardziej lubi obnażać swoje cierpienie - na środku hipermarketu, u mnei w firmie, przy koleżance. Inny facet w ogóle nie wchodzi w grę. Prędzej umarłabym ze strachu, zanim bym sie umówiła. Zresztą, na razie mam tak dość zwiazków, ze marzę o tym, żeby juz nie było obok mnie nikogo. Gdy próbuje mu spokojnie wyjaśnić, ze odchodzę....nie ma szans. Mówi:"Przestań sie tak zachowywać, ja Cię kocham i chcę z Tobą być. Ty ciagle wymyslasz problemy, zamiast po prostu sie zmienić i byc dla mnei dobrą"...Po czym dalej planuje coś razem...Np. nie wolno mis amej kupić sobie kremu. Chciałam kupić sobie coś z Nivea (na Boga za swoje pieniadze!!!!!) - to byo w zeszła sobotę. byliśmy w drogerii, ale on przeczytał ulotkę i stwierdzil ze ten jest niedobry. Że mam kupić taki zwykły Nivea w pudełeczku...To trwa juz tydzień...W koncu go przekonałąm, ze inny Nivea bedzie dobry...wieć od tygodnia czekam, aż zgodzi sie, zebyśmy poszli kupić RAZEM ten nieszczesny krem...i jeszcze nie daj Boze zebyśmy sie posprzeczali po drodze do drogerii, bo bedziemy 10 razy wracać (spod drzwi drogerii) do domu, aby "porozmawiać i wyjaśnic", aż w koncu stwierdzi, ze mam kupić inny, bo ten bedzie mu sie kojarzył z przykrą sytuacja..... :((( :( :( Boze nie jestem w stanie opisać tej paranoi!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam wszystkie Twoje wpisy Bernadetko. Wierzę, że myślisz iż jestś w zamknietnym kregu, z którego nie ma ucieczki. Lecz chciałabym abyś uwierzyła, że z każdej sytuacji jest wyjście. Wystarczy tylko mocno chcieć zawalczyć o siebie. O swoje życie. Proszę Cię - rozejrzyj się wokół siebie, przełam wstyd i opowiedz komuś , kto wyda Ci się godny zaufania swoją historię. Poproś o wsparcie. Ty nie masz się czego wstydzić. Związalaś się z facetem, który powinien się leczyć i chcesz uciec z tego związku. Pomyśl o sobie z tą odrobiną zdrowego egoizmu jaka Ci jeszcze została. Pomyśl o dalszym swoim życiu. O tym, że bedzie ono takie jakie sobie wypracujesz a nie takie jak ktoś Ci je nakreśli. Pozdrawiam Cię cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana
Bernadetko, dobrze że pojawiłaś się na tym drugim topiku. Dziewczyny z takimi samymi doświadczeniami są w stanie Ci pomóc... Przynajmniej mam taką nadzieję. Co do współlokatorki... To nie całkiem to samo, w końcu to dla Ciebie obca osoba... Mówiłyśmy tu raczej o osobie, której zależy na Tobie, zna sytuację i chciałaby Ci pomóc... Wierz mi, gdyby to było możliwe, sama bym się do Ciebie wprowadziła... najlepiej z moim mężem - dwa metry wzrostu i sto kilo żywych mięśni. Twój facet urządziłby tylko jedną awanturę i nigdy wiecej. Szkoda, że to nie takie proste... :-((( Jesteśmy z Tobą wszystkie, ale nie wystarczy tylko patrzeć, jak się męczysz... Bernadetko, zacznij działać... Wiadomo, ze dla niego na pomoc za późno. Ale idź po pomoc - dla siebie - gdzieś do psychologa... Trzymaj się. I odzywaj się jak najczęściej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×