Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość ula s

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY???

Polecane posty

Gość malutka kropeczka
No mi sie nie udalo:/ dlugo nie wyciskalam az znowu, nerwy..i podziubalam tak bardzo strasznie..z 8 na poliku podziubalam, i kolo oka a takze na brodzie 4 i z lewej jedno.. ;(( chce mi sie plakac tak bardzo.. wygladam jak gowniara, cala w plamach fioletowych ;( jak szybko sie tego pozbyc?????? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mówię temu DOŚĆ
No chyba jakiś kiepski dzień dzisiaj, bo ja też już mam podrapany nosek... :( Delikatnie mówiąc... Ale TYLKO NOSEK!!! --> TO W MOIM PRZYPADKU PRAWDZIWY SUKCES! Malutka kropeczka - ratunek żeby nie było widać? Hm, nie wiem co oprócz dobrego fluidu - a takim (jedynym i najlepszym) jest Dermablend (Vichy) w super przystępnej cenie 70 zł :( Boooże, trzymam za nas kciuki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka kropeczka
70 to nie tak tanio znowu.. Teraz nie jestem w stanie wydac. Najgorsze ze na majowke mam jechac na jakies termy i makeup napewno splynie :/ a tu poliki cale w fioletach. Nic tylko sobie w glowe strzelic. Z tymi paznokciami dlugimi to sie zgadzam, pomaga. Ja ostatnio obcielam i..nie pomyslalam ze moge sie zaatakowac.Dawno tego nie robilam, a jak byly nerwy to jakos reagowalam inaczej. A tu zonk! Szczerze nienawidze siebie za to co sobie robie. I to nie tylko buzia.. nerw wiec i glowe przejechalam i kawalek plecow. Dekoltu pilnuje bo sie po ostatnim ladnie goi, a teraz coraz cieplej bedzie i glupio w golfach lazic ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tochyba byla ironia z ta przystepna cena... sadzac po minie na koncu ;) "Szczerze nienawidze siebie za to co sobie robie." a to jest bez sensu...bo to wlasnie nasze kompleksy powoduja te masakry i nienawidzenie siebie tylko to pogarsza P.S. U mnie dlugie paznokcie tylko gorsze rany powoduja - to ja juz wole obciac na 0 niz tipsy robic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka kropeczka
Ja nie mam kompleksow:) jestem ladna, szczupla, jesli chodzi o wyglad (OPROCZ tego co robie i tego co potem mam) to wszystko jest dobrze! Tylko ze mam nerwice.. i jest to jakas forma ukarania siebie za cos czemu nie jestem w stanie sprostac (czyli tej nerwicy, i problemom a jest ich troche). Czasami zastanawiam sie czy to tez moze nie jest tak ze.. ze jak jest dolek jakis, to trace wiare w to ze ktos moze mnie pokochac za to kim jestem a nie za wyglad, i robie sobie zle zeby sprawdzic (??).. ale to tylko takie luzne pomysly. Zazwyczaj jak dziubie to nie zastanawiam sie tylko to robie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przestałam wyciskać na twarzy, za to teraz drapię sobie plecy... w sumie tam nic nie mam, ale już mi powstały 2 ranki, bo sobie coś nieokreślonego rozdrapałam (czy da się rozdrapać gęsią skórkę?). to jest genialne po prostu, każdą najmniejszą nierówność potrafię zmasakrować ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, nerwica tez nie bierze sie z nikad... I ja wcale nie mowilam o kompleksach zwiazanych z wygladem... !!! sporo z nas ma problemy z jakims rodzajem nerwicy i to czesto nie tylko u siebie ale tez u kogos w rodzinie z tego co zauwazylam... \"trace wiare w to ze ktos moze mnie pokochac za to kim jestem a nie za wyglad\" - tego rodzaju kompleksy mialam na mysli... sporo tu kiedys o tym bylo... o tym, ze na przyklad ktos nam wmowil, ze ladna=glupia i jakos podswiadomie chcemy pokazac, ze ladne nie jestesmy...na przyklad - to jedna z mozliwosci nie ty jedna mialas takie luznie pomysly, wiec chyba cos w tym jest :) p.s. ja kompleksow urodowych tez wiekszych nie mam poza stanem skory po 10 latach masakrowania :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malutka kropeczka
Eh..ja nie uwazam ze ladna=glupia. Na dodatek jestem blondynka:) W pl jakos nic mi sie nie dzieje z tego powodu. Z ta miloscia to jest to stala trauma, wychowanie "nie ma nic za darmo" , "na wszystko trzeba zasluzyc" czyli koch/nieKoch za costam. Jestem z kims od 2 lat i co jakis czas jak sie gubie, to moze faktycznie sprawdzam (?) dlaczego jest.. Przerabane tak czy inaczej. Zapisalam sie na jakas terapie ale bylam dopiero raz i paniusia zwatpila w moja nerwice (no bo skad ja niby moge wiedziec ze ja mam skoro nie jestem po psychologii! : p) ale moze jeszcze bedzie okazja zeby jej udowodnic. Ciekawe czy pomoze. Na dzisiaj koncze, obkleilam sobie palce tasma klejaca, tak na wszelki wypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty tak nie uwazasz ale myslisz, ze inni tak mysla... "to trace wiare w to ze ktos moze mnie pokochac za to kim jestem a nie za wyglad, i robie sobie zle zeby sprawdzic" przynajmniej tak z tego wynika :) o wychowaniu, ze na wszystko trzeba zasluzyc tez tu bylo kiedys... moze sie odezwie dziewczyna, ktora nie tak dawno temu tak fajnie pisala i umiala wyjasnic o co chodzi z tym okaleczaniem sie i uwazaniem/nie uwazaniem sie za ladna...i tym jak to wyplywa z tego co jej rodzice wpoili. przyznac sie kto to byl, bo mi sie juz nicki mieszaja? :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milczucha -->z moich doświadczeń wynika że da sie rozdrapać nawet prawei że gładką skórę :/ dlugie paznokcie u mnei pwooduja wieksze rany...wiec nie dziala \"a może od pocałunków juz się puder ztarł zupełnie\" jakbym siebie słyszała...już kombinuje z keipskim oświetleniem..zeby nei widział..kurka i tak widzi..tych strupów nie idzie schować pod tapetą...no isię ścierją...teraz dekolt i plecy zmasakrowałąm na dodatek...potem nie mam ochoty się z chłopakiem spotykać bo mi wstyd za to jak wyglądam...yyyyy neich ktoś to cholerstwo weźmie :/ wolałabym obgryzać paznokcie...albo nie wiem co...i gdyby nie to to bym nie miała wiekszych kompleksó (tzn po przeanalizowaniu znalazło by się pewnie sporo nowych ale te nowe to nic w porownaniu z tymi masakrami..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Pobadz rok czy dwa sama z tym problemem to zapragniesz faceta i tego by miec swiadomosc, ze masz kogos komu sie podobasz....\" wiesz ja kiedys bylam dluzej sama, a teraz tez rzadko sie widujemy, wiec w zasadzie sama sobie radze z kazdym problemem i kryzysem i jest ok. Jak mam jakis problem, wole go sama strawic, niz sie komus zwierzac, taka juz jestem, zamknieta w sobie i nie okazujaca emocji (przynajmniej tych negatywnych). Moj facet czasem ma o to do mnie pretensje :) Poza tym oprocz faceta jest jeszcze rodzina, przyjaciele... oni tez moga pomoc w razie czego. A wracajac do tematu wspolnego mieszkania z facetem i masakrowania sie przy nim.. Co innego gdy robimy to codziennie i dlugo, wtedy rzeczywiscie facet moglby zaczac cos podejrzewac. Ale ja mialam na mysli masakry co jakis czas, przeciez nie jestescie ze soba 24 h non stop, sa momenty gdy go nie ma, gdy spi, gdy cos robi, wtedy mozna to wykorzystac i na pewno sie nie zorientuje. Oczywiscie zadnej z nas nie zycze, zeby musiala sie tak kamuflowac przed facetem, ale pisze tylko, ze generalnie jest taka mozliwosc. Do tego fakt, ze faceci nie zwracaja raczej uwagi na szczegoly, dodatkowo ulatwia sprawe. Co do patrzenia komus w oczy lub spuszczania wzroku podczas rozmowy.. Ja patrze prosto w oczy, wlasciwie to czasem wgapiam sie dokladnie i analizuje gdzie tez jego/jej oczy moga wedrowac na mojej twarzy. Gdy wiem, ze mam cos np. po lewej stronie, to sprawdzam, czy oczy rozmowcy czasem na ta lewa nie schodza ;) Boze, jakie to chore, glupie i smieszne zarazem. W kazdym razie nie spuszczam wzroku, bo wtedy trace kontrole nad rozmowca ;) A co do obsesji na punkcie makijazu, ze nie daj boze sie zmyje od pocalunku, uscisku, dotyku... Znam to doskonale :) Prawie wpadam w furie jak facet mnie glaszcze po twarzy, jak caluje, od razu mam rzed oczami obraz rozmazanego fluidu. Tak samo z przytulaniem - nie moge sie przytulic tak mocno jak bym chciala, bo boje sie, ze mu pobrudze ubranie. Troche to przykre, ale ja juz nauczylam sie z tym zyc. I zawsze znajde jakies wytlumaczenie, jak pyta co mi jest i dlaczego nie chce sie dac poglaskac. Mam tylko nadzieje, ze jak juz nie bede musiala sie przed tym bronic, to nie zostanie mi nawyk tej \"zimnej suki\", tylko znowu bede mogla przestac sie przejmowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Ale ja mialam na mysli masakry co jakis czas, przeciez nie jestescie ze soba 24 h non stop, sa momenty gdy go nie ma, gdy spi, gdy cos robi, wtedy mozna to wykorzystac i na pewno sie nie zorientuje.\" Byc moze , moj byly sie jednak zorientowal... tyle, ze przynajmniej u mnie te masakry nie byly raz na jakis czas... nawet jesli byly gdy spi to slady i tak widac, a bedac czesto razem w domu trudno 100% czasy byc w pelnym make-upie tak by nic sie ni zmazalo :) co innego kamuflowanie sladow na nastepny dzien,a co innego po samej masakrze :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wlasnie to przejmowanie sie, te nasze mysli, to jest najgorsze! Wszyscy wiemy, ze sa ludzie, ktorzy maja cery w o wiele gorszym stanie niz my, mimo to potrafia nie myslec o tym i cieszyc sie zyciem. Nie boja sie, ze nastepnego dnia rano obudza sie z nowa rzecza, nie boja sie, ze jak dotkna brudna reka twarzy, to cos moze im wyskoczyc. A my, tzn. ja przynajmniej ;) mam ciagle taka obsesje... Np. teraz, mimo ze cera jest w lepszym stanie, boje sie, ze za chwile znow sie pogorszy. Codziennie rano pierwsza moja mysl po przebudzeniu, to "ciekawe jaka mam dzisiaj cere/czy cos nowego wyskoczylo/czy tamto sie wygoilo/czy to bedzie dzis widac" itd. Albo uzyje jakiegos innego kremu (np. jak nocuje u kogos i nie mam swojego), albo jak zjem cos, czego wczesniej nie jadlam i mysl jak to wplynie na moja twarz... po prostu mnie to dobija. Jestem juz tym autentycznie zmeczona. Chce isc na basen, ale czy od chloru nie pogorszy mi sie twarz? Chce isc na solarium, ale czy na pewno mnie po nim nie wysypie? Chce jechac na caly dzien rowerem, ale czy od brudu i pylu cos mi nie wyskoczy? Czy brudna woda w jeziorze/morzu, w ktorym chce sie wykapac, na pewno mi nie zaszkodzi? Non stop mysli mysli mysli, na jeden temat. Nie wspominajac juz o myslach, gdy jestem po masakrze, ale musze wyjsc do ludzi (z tona tapety oczywiscie), wtedy jest jeszcze gorzej, bo zastanawiam sie czy ktos tego nie widzi, czy sie ze mnie nie smieje, czy nie pokazuje pacem, czy nie odwraca wzroku z obrzydzenia ode mnie itd. itd. Wiele bym dala, zeby uwolnic sie od tej obsesji, zeby w koncu od niej odpoczac, przesta myslec po prostu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Albo uzyje jakiegos innego kremu (np. jak nocuje u kogos i nie mam swojego)," to jest jeszcze nic... mnie najbardziej przerazaja sytuacje gdy imprezka jakas sie spontanicznie przedluza i musze u kogos zanocowac nie przygotowana na szczescie zazwyczaj mam korektor ale podkladu juz ze soba nie nosze... :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"co innego kamuflowanie sladow na nastepny dzien,a co innego po samej masakrze " - racja, ale na to tez sa sposoby. Mozna nalozyc kryjaca maseczke na twarz i nie zmywac jej az do momentu pojscia spac. Makijaz mozna zmywac tez tuz przed pojsciem spac, a na noc zostawic tylko korektor. Albo mozna po prostu powiedziec, jak mnie sie to czesto zdarzalo, ze ma sie uczulenie na krem/maseczke/zel i dlatego ta twarz jest taka czerwona i opuchnieta. Czasami mialam okazje uzywac tych trikow i na szczescie nikt sie nie zorientowal, ale pewnie gdybym robila tak regularnie, to w koncu by to wyszlo. Ja mieszkalam wiele lat z cala rodzina i naprawde udawalo mi sie ukryc fakt wieloletniego masakrowania sie, czesto robilam to gdy juz wszyscy spali. W kazdym razie naprawde nikomu nie zycze, zeby musial uzywac powyzszych trikow, lepiej jest po prostu nie ruszac twarzy, to nie bedzie takiego problemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"mnie najbardziej przerazaja sytuacje gdy imprezka jakas sie spontanicznie przedluza i musze u kogos zanocowac nie przygotowana " Ja unikam takich sytuacji ;) Tzn. nie ma sily, by ktos namowil mnie na nocowanie, gdy jestem nieprzygotowana. Wole wydac majatek na taksowke, albo isc z buta pol miasta do rana, zeby tylko nie zostac u kogos na noc. No chyba ze naprawde nie ma innej opcji, to po prostu zostaje w makijazu. Bo po takiej imprezce, to raczej nikt sie nie myje, tylko ludzie zasypiaja gdzies po katach w ubraniach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja po prostu nienawidze zostawac w makeupie po imprezie na drugi dzien i wracac w takim stanie do domu.Po prostu nie znosze tego :o Czuje sie taka brudna, niedomyta i dopiero wtedy nawiedzaja mnie mysli, ze po takiej nocy to moja twarz pewnie sie zanieczysci na maxa. I zazwyczaj wracajac z takich imprez, od razu po zmyciu tapety masakrowalam sie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Mozna nalozyc kryjaca maseczke na twarz i nie zmywac jej az do momentu pojscia spac" Jedno czego wlasnie chce uniknac zwiazku to golenie nog, chodzenie w maseczkach po domu przy facecie :p "Albo mozna po prostu powiedziec, jak mnie sie to czesto zdarzalo, ze ma sie uczulenie na krem/maseczke/zel i dlatego ta twarz jest taka czerwona i opuchnieta." ok, moze tak mozna jak powyciskasz zaskorniki czy cos...ale nie po prawdziwej masakrze o jakiej ja mysle. no bo sorry ale 6 duzych ran glebokich do krwi to raczej nikt nie uwierzy, ze sie od uczulenia zrobilo ;) "Ja mieszkalam wiele lat z cala rodzina i naprawde udawalo mi sie ukryc fakt wieloletniego masakrowania sie, czesto robilam to gdy juz wszyscy spali." mi tez :) tyle, ze z facetem jest nieco inaczej...z rodzina czesto sie mija w biegu, nie interesuja sie toba, pomijajac juz fakt, ze nie sa tak blisko fizycznie i nie scieraja Ci makijazu z twarzy :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiesz, z ta maseczka to mowimy o warunkach ekstremalnych, czyli od razu po masakrze. Wtedy to juz nie ma lepszego wyjscia i wole pokazac sie facetowi w zielonej masce, pod ktora nic nie widac, niz bez. Ale generalnie unikam paradowania w maseczkach, lokowkach i bamboszac przy facecie ;) A co do rodzinki, to zalezy. Moja siostra np. wgapiala sie we mnie bardzo dokladnie, bo byla w takim wieku, ze sie ze na porownywala ze mna non stop. I to w zasadzie ona byla kiedys najblizsza poznania prawdy, ale zawsze udalo mi sie wcisnac jakis kit. Moja mama tez czesto zwracala uwage na detale, ale robila to dla mojego dobra, a nie zeby mi sprawic przykrosc. Ojciec i brat za to w ogole nic nie widzieli i chwala bogu za to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze, ze niektorzy spedzaja ze swoja rodzina mnostwo czasu, czasem nawet wiecej niz ze swoim partnerem. Ale wiadomo, kontakt fizyczny jest raczej mniejszy niz z partnerem ;) No chyba, ze sie bijesz z rodzenstwem ;) Wtedy tez moze co nieco sie rozmazac. A co do glebokich ran i ukrywania ich... Pamietam jak raz zrobilam sobie taka jedna pod okiem. Tego samego dnia spotykalam sie z facetem i bylo to raczej nieodwolalne, choc kombinowalam na wszystkie sposoby. Co mu powiedzialam? Ze bilam sie z bratem i ze niechcacy mnie pokaleczyl :P Innym razem mowilam, ze sama sie skaleczylam, nadzialam na cos ostrego w domu. Zawsze przechodzilo, ale bylo to w duzych odstepach czasu. Bo co innego, gdybym non stop przychodzila taka pokaleczona ;) Najwiekszy idiota by sie zorientowal, ze cos jest nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokladnie :) Wiadac po prostu mamy inna forme nalogu ;) U mnie to jednak bylo sporo malych ranek...ciezko wmowic by bylo, ze to cos innego niz ranki Jedyny powod dla ktorego wiekszosc osob nie wiedziala o nalogu to dlatego ,ze po prostu myslala, ze mam taki ciezki tradzik :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mysle, ze mamy podobna forme nalogu, tylko moze ty czesciej doprowadzsasz do ran? Nie wiem. Ja kiedys tez do tego doprowadzlam czesto, ale z biegiem czasu coraz rzadziej i rzadziej, az masakra stalo sie dla mnie samo wyciskanie zaskornikow, bez lania sie krwi ;) W kazdym razie wniosek jest jeden: lepiej po prostu nie dotykac twarzy, zeby sie potem nie musiec tlumaczyc i stresowac z tego powodu. Drugi wniosek: lepiej mieszkac samemu :P hehe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do formy to chodzilo mi o to, ze nie co innego jest przyczyna tylko co innego i inaczej wyciskamy. Ja zaskornikow wlasciwie nie ruszam, one mnie akurat malo obchodza ;) Nos mam caly w czarnych kropkach i ich nie ruszam w sumie ;) To z czego sie u mnie robia rany to grudki podskorne - ale fakt, teraz to juz sa tylko czasem takie okresy... kiedys cale plecy, dekolt i twarz potrafily byc w rankach :o Co do drugiego wniosku to sie nie zgodze... ja mysle, ze kochajacy mezczyzna moze sporo pomoc :) Tylko nasz problem w tym, ze nawet przed facetami nie potrafimy sie otworzyc i nie jestesmy z nimi szczere...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz zmienie troche temat. Jestem po drugim zabiegu mikro i zdam relacje: dzisiaj juz lzy mi nie lecialy i ogolnie lepiej przyjelam zabieg. Zarowno pod wzgledem "bolu" jak i podraznienia cery. Widac przyzwyczaila sie juz troche. Oczywiscie znowu jestem czerwona, ale skora juz krocej szczypala niz przedtem i nie widac czerwonych smug po "ssaniu". Dermatolozka powiedziala, ze widzi, ze jest juz lepiej, ze skora jest gladsza, co mnie cieszy, bo ja tego az tak nie widze :P Ale znowu bede sie luszczyc jak poprzednio, myslalam, ze moze z zabiegu na zabieg ten proces bedzie mniej intensywny, ale chyba jednak nie bedzie :P Tak wiec jutro/pojutrze znowu zamieniam sie w weza. Przy okazji dowiedzialam sie waznej rzeczy: ze twarz spryskana woda termalna trzeba osuszyc po chwili, bron boze nie zostawiac do wchloniecia, bo przesusza. A ja ten blad popelnialam codziennie ;) Czekalam az sama wyschnie... A potem dziwilam sie, ze nie jest nawilzona :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W kwestii facetow, to sie troche roznimy :P Ja oczywiscie kocham swojego faceta i ogolnie wierze w udane zwiazki (chociaz bez bajek jak na filmach, milosci az po grob itd :P Romantyczka zdecydowanie nie jestem) , ale nie otwieram sie przed facetem do konca (i tu juz nawet nie chodzi o sam nalog, ale ogolnie), nie oddaje sie i nie poswiecam w 100%. Taka mam zasade. Poza tym lubie byc wolna i niezalezna, potrafie zyc sama i radzic sobie sama z problemami (chociaz wolalabym inna forma radzenia sobie ze stresem, niz samookaleczanie :P ). Ale to wlasciwie nie na temat, wiec nie beda sie rozpisywac :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mówię temu DOŚĆ
Znów to zrobiłam, Quelczka - ja mam i to, i to :( "Prawie wpadam w furie jak facet mnie glaszcze po twarzy, jak caluje, od razu mam rzed oczami obraz rozmazanego fluidu. Tak samo z przytulaniem - nie moge sie przytulic tak mocno jak bym chciala, bo boje sie, ze mu pobrudze ubranie." Ja też ja też ja też!!! (z tym wyjątkiem że to kobieta - więc jeszcze gorzej - zna wszystkie bajery z fluidem, korektorem itp) Jakie to chore!!!!!!! No i w ogóle jestem wściekła na siebie (albo już mi bez róznicy, nie wiem - znacie te uczucia?), bo męczyłam się nad nosem (ja pier..., kur..., ch....e to natręctwo nasze!!!!!) Ale oczywiscie juz dzis nic-a-nic. I stwierdziłam, ze dobrze byłoby zrobić postanowienie 1-dniowe (tzn: dziś nie będę się wyciskać/drapać) - 1 dzień łatwiej niż miesiąc, jak myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok, to nie na temat zdecydowanie ale tylko dodam jak jest u mnie:) "Ja oczywiscie kocham swojego faceta i ogolnie wierze w udane zwiazki ale nie otwieram sie przed facetem do konca (i tu juz nawet nie chodzi o sam nalog, ale ogolnie), nie oddaje sie i nie poswiecam w 100%. Taka mam zasade. Poza tym lubie byc wolna i niezalezna, potrafie zyc sama i radzic sobie sama z problemami" Ja po prostu nie widze zwiazku miedzy otwarciem sie przed facetem, a poswiecaniem sie, oddawaniem sie i wolnoscia, niezaleznoscia :) Ja tez jestem z tych co lubia byc wolna jak malo kto... ;) Za to jesli juz bede z facetem to chcialabym miec swiadomosc, ze moge sie przed nim calkowicie otworzyc... i zeby on mial ta sama swiadomosc. Jak dla mnie po to sie jest z osoba, ktora sie kocha :) Za to nie ma to zadnego zwiazku z oddawaniem sie czy poswiecaniem jak dla mnie :) Ale ok, skonczmy lepiej temat :) Ciesze sie, ze mikro znioslas lepiej tym razem :) Moja szyja za to wyglada nadal marnie i to juz obie strony, a nie tylko jedna, a to juz tylko 2 dni zostaly :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi matka zawsze zwracała uwagę(jak zauważyła), że coś mam na twarzy, coś mi wyskoczyło, coś mam czerwone. Jeszcze pamiętam zanim zaczęłam się masakrować:O W tej chwili mam to jej za złe i po części winię za to co robię. Wczoraj tez to zrobiła, zauważyła coś, no i wiadomo jakie to miało zakończenie z mojej strony:O kolejny raz się zmasakrowałam. Nienawidzę k u r w a jak mi uwagę zwraca na j e b a n e g o pryszcza!!! W dupie bym to miała! Ja chcę zapomieć a tu chuj wszystko pod górkę. Akurat musiała mi dowalić jak zaczynałam się zbierać po kryzysie. Twierdzę, że właśnie u źródeł naszego problemu są toksyczne matki. Mogą być kochane, zajebiste, super, ale w 90% przypadków nie wpływają pozytywnie na nasz rozwój. Jak będzie mi się chciało to sporządzę charakterystykę takiej matki i się wypowiecie czy jest tak a nie inaczej. Zrobię to tylko w celu potwierdzenia lub zaprzeczenia wysuniętej tezy. Więc się od razu nie rzucajcie na to, że za wszystko obwiniam matki. Pewnie to jeden z czynników, obok ojców alkoholików i in. predyspozycji do nabycia de facto nerwicy. Tylko zastanawiam się na jakiej zasadzie następuje dobór zachowania nerwicowego, dlaczego akurat wyciskanie. Odpowiedzią jest chyba właśnie zaprzeczanie swojej atrakcyjności fizycznej. No dobra mogłabym zadawać milony następujących po sobie pytań i sama dawać prawdopodobne odpowiedzi. Nie wiem czy poznanie mechanizmów powstawania nałogu nam dużo da, trzeba walczyć z tym nawykiem. Czy odnalezienie źródła tych zachowań będzie istotne? Pewnie istotne, chcociażby dlatego żeby nie powtarzać tych samych błędów względem swoich dzieci. Musimy naprawdę sie postarać by nie być znerwicowanym rodzicem i by dawać dobry przykład swojemu potomstwu, przecież nie chcemy ich skrzywdzić - tak jak u nas się to objawiło. Niestety istnieje już skłonność i duże prawdopodobieństwo, że te zachowania będą rodzinne, niemalże dziedziczne. Jest psychiczny aspekt przekazywania nerwicy poprzez nasze zachowanie wobec dzieci, ale też biologiczny - pamięć komórkowa. Wyciskanie niejako koduje się w nas i jest to zapamiętywane. To prawda zaglądam często do lusterka, ale celem sprawdzenia czy tapeta się trzyma, czy widać masakrę. Jakoś mnie nie rusza to, że coś mi wyskoczy, mam to gdzieś...Bardziej obawiam się swojej reakcji na to co mam na twarzy czy gdzie indziej. Bo z byle niczego (nawet nie \"czegoś\") da radę zrobić taką masakrę jakiej świat nie widział :O Boli mnie ogrom blizn na moim ciele, nie wiem co z tym zrobić. Maści, kremy, peelingi nic nie dają. Trzeba będzie odwiedzić specjalistę i wyłożyć na to grubą kasę. Super:O I kurwaa NIE WYCISKAAAĆ !!!!!!! A zatem kończę mój wulgarny wywód Żegnam się najgrzeczniej jak tylko potrafię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×