Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Jeszcze nie synowa - a kto będzie wg. Twojej teściowej płacił za wesele? Czy ona chce wziąć na siebie wszyskie koszty skoro tak nalega?? U nas nie było tego problemu bo teściowa była przeciwna naszemu małżeństwu i przyszła z łaski na ślub i wesele, na weselu była dla mnie przykra - jej zachowanie moge porównać do bolesnego kopania po kostkach gdy nikt nie widzi (byłam panną młodą, której nie przystoi złe zachowanie). Owszem, zgadzam się że gdy 2 kobiety walczą ze sobą, to poszkodowany jest mąż i syn. Ale czy synowa ma zawsze ustępować?? Czy ja mam jej nadstawiać po raz kolejny policzek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka dwoch synow
Strasznie się poprzednio rozpisałam, ale wyskrobie jeszcze kilka zdanek:) z nadzieją, ze nie przynudze.. ___ o rany tak sobie mysle, ze moze to wina hormonow;) przewaznie tesciowe juz sa dobrze po 40... zaczyna sie okres przekwitania i kobiety sobie po prostu nie radza.. ( dobrze, ze jestem jeszcze przed 40:)) i stad te dziwne lamenty, a moze niemoznosc ich przyzwyczajenia sie do sytuacji gdzie juz nie sa najwzniejszymi kobietami w zyciu synków:).. niezdrowa rywalizacja.. nie prowadząca do niczego.. jeszcze nie synowa.. Twoja tesciowa pewnie mysli co ludzie powiedza, ze syn nie ma wesela;).. a ja Ci powiem, ze byłam na dwóch weselach i to duzych i rozsypały sie oba małżeństwa, wiec pecha moze przyniesc równie dobrze teściowa;) Kobietki nie martwcie się tak bardzo.. duzo uśmiechu życzę... pamiętajcie, ze my tez będziemy tesciowymi i to nasze przyszłe synowe nas ocenią jakie jesteśmy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matka dwóch synów - dobrze, że Cię tu mamy :-) Moja teściowa jest po 50-tce. Z jednej strony bez przerwy narzeka na zdrowie, a z drugiej bez przerwy domaga się, żeby jej mówić, jaka jest atrakcyjna i generalnie, jaka jest super. Może to rzeczywiście hormony... Hm... :-) Jeszcze nie synowa - powiedz jej po prostu, że Was nie stać. Pytanie brzmi, czy Was nie stać, czy nie chcecie, bo to dwie różne sprawy... Ja poszłam na kompromis z moją mamą, która chciała wesela - zrobiłam małe przyjęcie dla dosłownie 30 osób, można było potańczyć, ale przymusu nie było. Patrycja - skąd ja to znam, teściowa przez cały czas narzekała, że ona w ogóle nie ma uczucia, że jej synuś się żeni (to znaczy - ona nie ma na nic wpływu), ale to pomocy się nie garnęła, jej przygotowania do ślubu i wesela ograniczyły się do wyboru kreacji. Poświęciła temu zajęciu cztery miesiace, a potem następne dwa zapewnianiu wszystkich, że będzie najpiękniejszą kobietą na imprezie... Ot, skromość... Przy obiedzie weselnym szepnęła mi w ucho, tak, żeby mąz nie słyszał - \"Jak skrzywdzisz mojego syna, to bedziesz miała ze mną do czynienia.\" Odgryzłam się natychmiast, ale to chyba pokazuje, jakie miała nastawienie do sprawy...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matka dwoch synow
__o rany.. az musze napisac:) Ja miałam podobna sytuacje... tylko z innej strony. Zawsze mowiono, z ejestem oczkiem tatusia;), wiec po slubie kiedy po miesiacu wyprowadziłam sie do tesciowej mój tata bardzo to przezywał.. I podczas pierwszej wizyty u nas powiedział mojemu mężowi ( po kilku kieliszkach to było;)) ze jesli zrobisz mojej córce coś złego to... podobnie jak Twoja tesciowa.. Moj małzonek tez był w szoku dlaczego moj ojciec tak powiedział.. wiec mozna przypuszczac, ze rodzicom trudno sie tak szybko przestawic..dac córke obcemu facetowi;) Chce takze nadmienic, ze moj ojciec nigdy tego nie powtorzył, w ogole sie nie wtracał nigdy, raczej moja mame upominał by sie nie wtracała ..( bo niezłe z niej potrafi byc ziółko) uwazał nasze zycie i nasza sprawa.. mogł najwyzej doradzic jesli pytałam go o rade..i mam nadzieje, ze ja tez tak będę postepowac:) Zadnego wtracania sie do przyszłych synowych!:) oby tylko nie powiedziały, ze tesciową nic nie obchodzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wirka
Dawno się nie odzywałam. Nie miałam zbytnio czasu. Układ z omc teściową co raz bardziej daje mi się we znaki. Zaczynam obserwować, że jej jątrzenie na zasadzie "kropla drąży skałę" zaczyna mieć wpływ na jej syna. Najpierw Święta, które mieliśmy spędzić sami tak jak chcieliśmy,ale niestety we wszystko wcięła się ta kobieta, bo przecież musimy mieć dwanaście potraw a ja mam tylko 3 garnki, więc w czym to wszystko ugotuję itp. Teraz źle karmię jej syneczka, więc ona robi mu drugie kanapki, on zajeżdża do domku po pracy na obiadek, do mnie wraca wieczorem już najedzony za to z pretensjami, że o 20 to za późno na jedzenie. Teściowa wybrała nam już majstra, który położy kafelki w naszej łazience. Ostatnio wyskoczyła z tekstem, że przy niej synuś nie musiał prasować koszul. Poinformowała też, żejej synek nie lubi sprzątać i nie lubi być do tego zmuszany. Jak mi wysiadł kręgosłup, tak że jechałam na proszkach przeciwbólowych usłyszałam, że od zmywania podłogi nie rozboli mnie bardziej. I oczywiście codziennie tłumaczy synkowi co i jak ma być w naszym związku. Kiedyś on to ignorował i stanowczo się od tego odcinał. Teraz jednak widzę, że to codzienne gadanie tej baby nie pozostaje bez echa. Już nie wiem co mam robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
__o rany - ciekawa jestem jak się odgryzłaś teściowej? Mnie nie przyszło do glowy żeby swojej się odgryźć w dniu mojego ślubu a szkoda. Może by to ją pohamowało od późniejszych przykrości, które mi robiła. czasem się zastanawiam, dlaczego się tak przejmuję teściową, ale kurcze nie potrafię olewać. Czy jest tu ktoś kto totalnie olewa i wszystko spływa??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patrycja, ja bym chciała olewać, ale trudno olewać coś, co dosłownie włazi Ci na głowę - sama dobrze wiesz. Na weselu powiedziałam jej - robiąc jedną z moich bardziej wrednych min - że się jej nie boję, bo mając w rodzinie świetnego lekarza i prawnika nie boję się nikogo. :-) Zamknęła się i nie odzywała się już potem do mnie, ani - co lepsze - do nikogo z mojej rodziny przez cały wieczór. :-) Wirka - dziewczyno, jak możesz na to pozwalać? Sugeruję rozmowę z narzeczonym, póki jest jeszcze przed ślubem. Nigdy bym nie pozwoliła, żeby mój mąż, partner, nie wracał z pracy prosto do domu na obiad. Drugie kanapki? A czy on chodzi do pracy, czy do przedszkola? Byłoby śmieszne, gdyby nie było tragiczne... Nie martw się, nie udziwniasz i nie wymagasz za wiele, jesteś całkowicie normalna! A my jesteśmy z Tobą... 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Matko dwóch synów - dobrze, że Twój Ojciec wiecej tego nie powtórzył, zresztą piszesz, że to było już na weselu, po kilku głębszych moze... Przejął się tym, że nie będzie już się mógł tobą opiekować... :-) Nie wiem, ile miałaś lat, ale wiesz, w ustach kobiety, której 30-letni syn się żeni to trochę śmiesznie brzmi... A ona powiedziała to całkiem na trzeźwo, zaraz jak usiedliśmy do obiadu, i całkiem serio. Dla niej synuś jest ideałem i nikt i nic tego nie zmieni... Pisały tu dziewczyny o teściowych, które miały na tyle rozumu, że potrafiły być w miare obiektywne i albo zadziałały na korzyśc synowej, albo po prostu milczały... gdybym ja powiedziała coś na mojego męża w obecności teściowej, nie pozostało by to bez nieprzyjemnego odzewu, gwarantuję Ci to... Obojętnie, czy mówiłabym do niej, czy nie. Czasem zdarza się tak, że rozmawiam z nim przy niej o czymś. Wystarczy, że słyszy w moim głosie cien wymówki (nawet, jak mówię to żartobliwie, albo tylko jej się wydaje) i natychmiast wtrąca się do rozmowy, borniąc mojego męża przede mną... Beznadziejny przypadek... :-) Dla Was, rozsądne kobietki po obu stronach barykady - 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja teściowa do końca czyli do naszego ślubu liczyła że syn wróci do swojej poprzedniej, cóż jednak ślub się odbył i to ze mną. Z jej planów nici. A ja zadaję sobie pytanie czy ona liczyła że on się ze mną rozerwie i zabawi a potem pójdzie do tamtej?? Dla mnie to jest rajfura. Jak po czymś takim mogłabym chodzić do niej na niedzielne obiadki?? Chyba by mi w kością w gardle stanęło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patrycja - dzięki :-D Ja w ogóle mam cięty język, a w tym czasie ona mi już tak zalazła za skórę, że nie widziałam powodu, żeby się hamować... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
__o rany - to też kwestia odwagi, żeby tak z grubej rury i prosto w oczy i to w dzień ślubu :-)) Ale dzięki temu wyznaczyłaś granice i ona wie, że nie jesteś uległa. Dopiero gdy moje mi dopiekła do żywego otworzyłam usta, ale wtedy też waliłam z grubej rury. Tylko niestety mąż jest zbyt pobłażliwy na jej wyskoki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój w sumie też... Jej wymówki i marudzenie puszcza mimo uszu, bo tak robił całe życie, a wszelkie hołdy przyjmuje jako mu należne... :-) Ja znieśc nie mogę, jak ona sie tak natrętnie do niego klei, a on sie opędza - sam przyznał, że odkąd się ożenił, to się jej nasiliło. ;-) Co do odwagi - to była błyskawiczna reakcja, wiedzialam, że ona to specjalnie powiedziała wtedy, kiedy nikt nie słyszał, żeby się potem ewentualnie wyprzeć. To ja jej zasunęłam tym samym, a niczego mi nie udowodni. jeszcze się na koniec zdania uśmiechnęłam tak krzywo, zawsze mogę powiedziec, że żartowałam, oczywiście, tak jak ona. :-D Tak, jak podczas świąt: ona do mnie - Ty wiesz, kochana, jak ja Ci dobrze życzę... a ja jej: i nawzajem... :P A co do tego, że miał się z inną żenić... Chyba by mnie krew zalała... Powiedziała Ci to kiedyś wprost, że tak miało być, czy to tylko Twoje przypuszczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedziała i nie tylko to, ale wiele innych przykrych rzeczy które mnie niestety wyprowadziły z równowagi. Zresztą była wściekła, że bieżemy ślub. Pamiętam jej wzrok gdy wysiedliśmy z samochodu, o mało nie wgniotła mnie w karoserie :-)) Nie spodziewałam się oznak sympatii, ale żeby kurde ktoś nie robił bydła na ślubie..... Dlatego kochane przyszłe panny młode uważajcie. __o rany zacytuj jeszcze coś, bo masz dobre teksty - może mi się kiedyś przydadzą :-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tym uśmieszkiem do teściowej to też sprytne, ja niestety nie jestem zbyt sprytna, bo też powinnam dzialać tak, żeby mąż uważał że to ja jestem ofiarą, a tymczasem wyszło kurcze na to że to ja jestem nieprzejednana i żyję przeszłością!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wirka
_ o rany- boska jesteś!;-) Rozwaliłaś mnie tym tekstem. Rozmowa z partnerem - próbowałam setki razy- on nie widzi problemu. Przecież jego mama chce jak najlepiej. Myślę, że w pewien sposób mu to pochlebia - dwie kobiety o niego dbają a jego męskie ego od tego rośnie. Jak napisałaś - hołdy przyjmuje jako należne. Po którejś z kolei rozmowie przestał przyznawać się, że odwożąc mamusię do domku zachodzi na dwugodzinny obiadek - teraz to się nazywa "praca do późna" albo "sprawy do załatwienia". Najbardziej wpienia mnie, to że ta kobieta nie mówi nic wprost. Niby wszystko jest cacy a gdy nie widzę to omawia każde moje posunięcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj...
Witam !!! Ale tłoczno sie tu zrobiło !!! Pozdrawiam !!!o rany 🌻 :) Jak bede miała wiecej czasu to sie odezwe. U mnie znowu jazdy -hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wirka - ja bym spróbowała konfrontacji. Nie wiem, jak się do niej zwracasz, ale np. rzuciłabym tekst: \"A tak przy okazji, wiem, że miała mama/pani jakiś problem z tym, że nie skorzystaliśmy z prezentu w postaci sztućców. Wydaje mi się, że już to omawiałyśmy, zresztą ewentualny prezent tez miał być dla nas obojga, dlaczego wiec rozmowa na ten temat była kontynuowana beze mnie?\" Ja tak załatwiłam kilka spraw. Poszło na noże kilka razy, bo ona coś ustaliła z moim mężem, potem ja to z nim zmieniłam, ale nie czekałam, aż ona mu coś powie, tylko przy wizycie jej powiedziałam, że wszelkie decyzje dotyczące nas mają być omawiane z nami obojgiem. Osiągnęłam tyle, ze mąż jak cokolwiek z nia ustala, albo mnie pyta, albo chociaż informuje wczesniej - mam szansę zareagować. Dziewczyny, nie bójcie sie tych kobiet... Często Wasi mężowie się ich boją, choć się nie przyznają. Swego czasu zaimponowałam mojemu mężowi (chyba :-) ), bo zadzwoniłam do jego matki z mojego telefonu i powiedziałam jej, co myslę o tym, czy o tamtym. Grzecznie, ale on był w szoku, że tak się dało... Juz pomijajac to, że on by do mojej mamy nie zadzwonił, tylko czekał, az ja to zrobię, to wydaje mi się, że ze swoją tez wielu rzeczy nie potrafi twardo załatwić... Bierzcie sprawy w swoje ręce! :-) Co do tekstów, to pochwalę się moim chyba najlepszym, z góry przepraszam te z Was, które już to czytały - omińcie ten kawałek. ;-) Przyjechaliśmy z wakacji wtedy, oglądaliśmy zdjęcia. Mąż podawał swojej matce odbitki i mówił, co na nich jest. I w pewnym momencie mówi - \"O, a tu moja śliczna żona.\" Ona mu na to (oczywiście, żartowaaaaała... :P ) \"A gdzie ta śliczna, bo tylko twoją żonę tu widzę.\" A ja jej od stołu \"No, mówią, że mężczyzna zawsze bierze sobie żonę podobną do swojej mamy...\" :P Usiłowała z tego wybrnąć, ale mąż chyba trochę za głośno się śmiał... :-) Potem przez jakiś czas uważała na to, co mówi. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże chroń, gdybym miała bym choć w odrobinie podobna do tego potwora, zwłaszcza z charakteru. A tak poważnie to nie zgadzam się z tą teorią, ja jestem ciepła i delikatna a ona gruboskórny gbur.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też się w sumie z nią nie zgadzam, ale w pięty jej poszło, a o to chodziło. ;-) Kilka takich wpadek miała, bo u mnie o ripostę nietrudno, to teraz już się nie sili na dowcip, tylko jak jej coś nie pasi, to wali prosto z mostu. I spada z tego mostu na... twarz. :P Ostatnio powiedziałam męzowi, że ja się z jego matką nie zamierzam wykłócać i mam dosc jej marudzenia. On mi na to: \"Zostaw to mnie.\" I teraz za każdym razem, jak ona przegina, to dosłownie, przy niej, mówię mu - \"Kochanie, twoja mama mówi tak i tak. (jakby nie słyszał). Co ty na to?\" I wtedy on reaguje, jak należy... ;-) A ona płacze, ze on jest dla niej niemiły. Oj...! Jak tam u Ciebie? Walczysz...? Napisz coś więcej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak wcześniej pisałam - na razie po moich ciężkich przejściach z nią postanowiłam się zdystansować. Męża nie pytam o \"mamusie\" i nie bywam w ogole. Za to męża gorąco zachęcam do odwiedzania jej. Ale on pracuje a weekendy mamy zajęte, więc z mamunią widział się miesiąc temu. Świąt jak pisałam wcześniej nie spędzaliśmy z nią ku jej ubolewaniu. Chyba baba coś zaczyna kumać bo mnie serdecznie pozdrawia przez niego (tylko tak się komunikujemy). Krótko mówiąc ona wie, że z synsiem nie będzie się widywać jeśli nadal będzie tak sobie przygrywać. Więc na razie planuje taki stan utrzymać do wakacji, a potem zobaczmy. Wielkanoc oczywiście też będzie bez niej. Kurde nie moge jej przebaczyć że tak mi spieprzyła mój własny ślub i zepsuła kupe nerwów. Już była wściekła gdy poszliśmy ją prosić. A potem myślała, że ja jestem taka bardzo miła i sympatyczna, ale to było do czasu, w końcu gdy po raz kolejny zaczynała ze mną rozmowę na temat byłej mojego męża to się ja z kolei wściekłam i powiedzialam basta. Doszło do megaawantury między mną, nią a potem mną a mężem a potem nią a męże. Najgorsze jest to że teraz ona udaje, że jest rozsądną i mądrą kobietą a ja jestem obrazalska i trudna!!!!!! Sorry że się tak rozpisałam, ale chcialam się wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ne synowa
dobre to z tym podobienstwem, o rany jest niezla :D ja niestety tez mam ciety jezyj :P i moze czasem lepiej bybloby jakbym go trzymala za zebami...ale poprostu nie potrafie cicho siedziec jak ktos po mnie jedzie.... cale szczescie Moj narzeczony nie byl wczesniej w zadnym powaznym zwiazku - a my jestesmy juz ze soba 6 lat - i nie slysze zadnych porownan do bylych - bo to naprawde jest ciezko znosic moja przyszla tesciowa- to taki typ milutkiej baby- co to prosto w oczy nic zlego nie powie- wszystko z bananem w gebie :) i niby z glebokiego serca... cale szczescie ze Mojego tez wkurza jej/ich zachowanie... staram sie sama nie zaczynac tematu - bo wiem ze co innego kiedy on na nich gada z co innego kiedy ja zaczynam kiedys bardzo czesto u nich przebywalam... teraz znaaaacznie rzadziej, raz na kilka miesiecy... tak jest lepiej... co do wesela- oni na pewno za swoich gosci by zaplacili- moi co najwyzej by sie dolozyli - bo poprostu nie maja kasy (tylko emeryturki) - i tak musieliby sie zapozyczac- wiec wiekszosc kasy za swoja rodzine to ja musialabym wylozyc.. no i szczrze to mi sie nie chce...mam sie wyplukac z calych moich oszczednosci tylko poto zeby rodzina sie mogla wybawic (z mojej strony byloby 3 razy mniej- bo u nich to takie zwyczaje ze zaprasza sie wszystkie ciotki, i krewne ktorych na oczy juz kilka lat nie widzieli) i jak sobie pomysle ile przy tym byloby spiec- ze to lepiej zeby bylo to do jedzenia a nie tamto... a tak a siak... ona na kazdy temat ma inne zdanie ode mnie i oczywiscie z gory moje zdanie jest zle a jej dobre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj...
Witam! W koncu jestem! Nie zdazyłam przeczytac wszystkiego tyle sie tego nazbierało, ze hoho... U mnie bez zmian... Jazdy sa i pewnie beda zawsze. Wkurza mnie ta kobita na maksa. Robi fochy byle o co. W niedziele dzwoni ok 12-tej i mowi trybem rozkazujacym, ze mamy przyjsc na obiad. No to ja grzecznie, ze sie spozniła i idziemy juz na obiad do moich bo wczoraj dostalismy zaproszenie.No i co foch! Wczoraj tez foch bo zarejestrowała mnie do lekarza (bez mojej wiedzy) a ja powiedziałąm ,ze nie pojde. I tekst jescze "to nie zawracja mi dziecko głowy". Oj... Kobitki jaka ona jest ciezka w społzyciu! Dobrze, ze nie mieszkamy razem! i dlatego zawsze wszystkim radze jezeli to mozliwe brac kredyty i lupowac mieszkanie bo inaczej na głowe sie dostanie!!! Pozdrawiam Was Goraco!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! :-) Jeszcze nie synowa - z tym weselem rzeczywiście nieciekawie... Bo gdybyście po prostu nie mieli pieniedzy, to można powiedzieć - niech je mama sfinansuje. Ja tak urządziłam moją mamę. Chciała i chciała, my nie, to jej powiedziałam - musisz za nie zapłacić. I zapłaciła za całe wesele, za moich i męża gości. Bo taką miała zachciankę, żeby wesele było. (Dlatego pisałam, że jest różnica, czy nie chcecie, czy nie macie pieniędzy... Bo jak po prostu nie chcecie, to zawsze jest ryzyko, że któraś strona postanowi się na nie szarpnąć i nagle brakuje Wam argumentów :P ) W Twojej sytuacji - powiedziałabym teściowej wprost - nie stać nas na wesele, na wesele tylko z gośćmi męża się nie zgodzimy. więc albo płacisz całosć, albo wesela nie ma. Kochana, jak nie ma pieniędzy, to nie ma pieniędzy i nikt nie urodzi. a jak ona postanowi Wam zafudnować całość - to może przeżyjesz... (Jak nie przeżyjesz, bo z natury nie znosisz wesel i sobie nie życzysz, to argumentu finansowego nawet nie wyciągaj...) Oj... - u nas dekrety pt: \"przyjdźcie, zróbice\" sa na porządku dziennym. Ale mąż jest tresowany - kiedy ona dzwoni z czymś takim, to on już nie odpowiada \"jasne, przyjdziemy, zrobimy\", tylko przychodzi i mówi \"mama zaprasza nas na obiad, idziemy?\" a ja - tak głośno, żeby ona słyszała po drugiej stronie - \"nie, mamy inne plany na dziś\". I już. ;-) I niech sobie stroi fochy... Oj... - trzymaj się... 🌼 Pozdrawiam Was wszystkie! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zołza62
Dziewczynki ,tak mi sie zdaje ,że wy za bardzo przywiązujecie wage do wypowiadanych słów.Wam sie tylko wydaje ,ze bedziecie inne.ja tez tak myślałam i bardzo chciałam.Wydaje mi sie ,że błąd polega na tym ,że tesciowe licza na to ,że od ślubu będa stanowiły jedna rodzinę a nie dwie złączone.Matki bardzo tesknia za synami ichciały by aby synowa była córka ale to nie takie proste ,bo to dwie rodziny i dwie różne tradycje. O rany spróbój rozmawiac z teściową tak jak ze swoja mamą,mów jej o swoich problemach ,recze że poskutkuje ,bo ja tak rozmawiałam ze swoją i miałam najlepsza przyjaciółkę. Ja tez mam problem ,bo zadzwoniła moja synowa i wykrzyczała ,że ma dsyc mnie i mojego syna i rzuciła słuchawkę.Próbowałam do niej się dodzwonić ale nie odierała .Zadzwoniłam do syna i spytałam co sie dzieje i usłyszałam,powiedziałem jej co o niej myślę i więcej nie chce na ten temat rozmawiac.No i co ja mam teraz robic.poradźcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kraksa
Oj... ja jestem w podobnej sytuacji (rozdarcie między weseliskiem a jego brakiem), __o rany ma tylko częściowo racje. U mnie jest np. tak że jeśli by jedna strona fundowała ślub to tej drógiej do "zakichanej" śmierci by wypominała, że to oni fundowali a nie odwrotnie. Powstaje przykra sytuacja. A to co proponuje __o rany jest fajne ale tylko wtedy gdy ta "fundujęca" strona rodziny byłaby normalna. Spłata po połowie u mnie też nie wchodzi w gre, bo ta "przyjemniejsza" część rodzinki i tak potem powie że wszystko ona sama fundowała (mówiłam już że wole przyszywaną teściową od własnej matki?). U mnie matka właśnie robi identyczne numery co u was teściowe, tyle że jest troche bardziej fałszywa. ale cóż równowaga w przyrodzie musi być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kraksa - napisałam, że jeśli problemem są WYŁĄCZNIE pieniądze, to można tak postawić sprawę. Jesli ta druga strona stosuje taktykę wypominania, to jest to problem większy niż brak pieniędzy po stronie drugiej i moje rady nie mają tu zastosowania. :-) Ty musisz po prostu twardo powiedziec, że wesela nie chcesz, bo Cię to nie bawi. I już. Koniec dyskusji. Zołza62 - witaj! :-) Co do rozmawiania z teściową - próbowałam już wielu rzeczy, między innymi właśnie szukania u niej rady (choćby dla zasady). Uwierz mi, ona każdą rozmowę potrafi zmienić w swój hymn pochwalny. Kiedy ją o coś pytam, rozmowę zaczyna albo od \"Nie, bo ja...\" albo \"Ja...\". I dziesieć minut o tym, jaka ona jest super i jak to proponowane przez nią rozwiązania są jedynie słuszne. Miałam tak z fryzura do slubu. Nie miałam koncepcji, jak się uczesać, więc zapytałam ja o radę. Zaczęła mi na mnie rózne wersje pokazywać, wreszcie mnie uczesala w koszmarny zawijas, cała głowa mnie bolała, tak mną szarpała. nie za bardzo mi się to, co zrobiła, podobało. Poszłam do fryzjerki i poprosiłam o fryzurę próbną, zrobiła mi elegancki, mały koczek i na to się zdecydowałam. Teściowa była bardzo obrazona, ze nie posłuchałam jej, cały czas mi mówiła, że nie wyglądam źle, ale to, co zrobiła ona, byłoby lepsze. dlatego wolę nie ryzykowac ponownie... Co do telefonów - bardzo nieciekawa sytuacja, widać, że młodzi mają problemu pomiędzy soba i bardzo niedobrze, że wciągają w to Ciebie. Zakładam, że synowi nie jest dobrze z tym, jak synowa Cię traktuje i coś na ten temat w domu powiedział - stąd awantura. synowa postąpiła po szczeniacku, dzwoniąc do Ciebie, podczas gdy Ty nie znasz sprawy i pewnie nie poznasz. Na razie się tym nie przejmuj, przynajmniej nie za bardzo, i nie reaguj. Moze rozwiażą to między sobą. Dobrze, że wyjeżdżasz, będziesz mogła zająć myśli czymś innym... :-) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiatajcie zołza piszesz, że \"Matki bardzo tesknia za synami\" - tu się zgadzam \"i chciały by aby synowa była córka\" - tu się nie zgadzam, ale jeśli się mylę i taka jest reguła to moja teściowa jest wyjątkiem. Czytam o Waszych teściowych i wysnuwam wniosek, że moja jest najgorsza ze wszystkich. A naszego ślubu by nie było nigdy gdyby ona miala o tym decydować. Poza tym u nas nie ma problemu zjednoczenia rodziny, bo po tym co sobie powiedziałyśmy nie wyobrażam sobie zajadać w jej towarzystwie niedzielnego obiadu. A poza tym jestem do niej po prostu zrażona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×