Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Gość wooge booge
Jak byś z nimi zamieszkała to najlepsze samopoczucie mialaby teściowa i mąż,a najgorsze ty.Ale ważne jest żebyś też z nim mieszkala.No bo jak będziecie osobno i ona zacznie go urabiać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość libresse
Jezeli go urobi i bede widziala ze on sie temu poddaje i nie przeszkadza mu to, nie reaguje w zaden sposob i jeszcze ona bedzie przeszkadzac nam w realizacji naszych wspolnych planow - odejde. Nie bedzie to łatwe- ale nie bede cale zycie zyla w trójkącie na to akurat jestem za "słaba".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
libresse, jak Ci poszło z ukochanym? Sprawa się wyjaśniła? U mnie narazie błogi spokój i jakaś normalnośc, przynajmniej pozorna. Aż sie boję chwalic by nie zapeszyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja teściowa cały czas mówi o tym, jak to ona będzie się opiekowac moim dzieckiem (cytat: \"Ktoś to dziecko musi wychować.\") Problem w tym, że jak ostatnio tam byliśmy, to jak poprosiłam o herbatę, a ona akurat zmywała (u niej trzeba prosić, sama z siebie nic nie poda), to na hasło \"czy mogę prosić o herbatę?\" odpowiedziała \"Nooo, możesz.\" takim mdlejącym tonem, jakbym ją ta prośbą zabijała. Plus strzeliła nam 20-minutowy wykład o tym, jak to ją nogi i plecy bolą przy najmniejszym ruchu. Nie wiem w związku z tym, jak ona sobie wyobraża codzienną 10-godzinną opiekę nad małym dzieckiem. Wsadzi je do łóżeczka i zamknie za nim drzwi? Najgorsze jest to, że mój mąż chyba tego nie rozumie - z jednej strony żałuje mamusi, że ona taka schorowana, a z drugiej cały czas nawija o tym, że jak wrócę do pracy, to ona się dzieckiem będzie zajmowała. Nie wiem, jak z nim rozmawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
Teściówki to wszystkie schorowane jak trzeba synowej pomóc. Do Córeczek latają aż się kurzy. Nie daj się wkręcić w taką wątpliwej jakości "opiekę" nad dzieciątkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o rany - czy to znaczy że sama sobie nie zrobisz u teściowej herbaty? czy nie wchcodzisz do kuchni? chcę zrozumieć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trrrach
no, taką która traktuje dzieci mniej więcej po równo to znam tylko jedna, niestety. moja też wyróżnia córunie, a córunia ma ją w dupsku. tamta leci do niej, wszystko rzuci i leci a córunia sie wypina. niby dobrze jej tak, ale troche mi jej jednak żal, to starsza kobieta. a jak my o nią dbamy i staramy sie np. sprawic jej przyjemnosc, to nie wie co sie dzieje. są takie walnięte osoby, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
nie wiem, jak to wygląda u innych ,jednak moja osobista teściowa nie toleruje kobiet w swojej kuchni. Zrobienie sobie tej herbaty, nie wchodzi w grę ale zawsze ją sama poda, i tu nie ma problemów. Niektóre z jej fanaberii akceptuję, to w końcu starsza pani a ten wiek ma swoje dziwaczne prawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, u nas panują takie stosunki, że raczej kiedy jesteśmy u niej - czy zresztą oni u nas - to jesteśmy traktowani jak goście, nie jakbyśmy byli u siebie. Obojętnie, czy oni sa unas, czy my u nich, nikt nikomu do kuchni nie wchodzi i po szafkach nie grzebie np. w poszukiwaniu widelca. Z tą różnicą, że jak oni sa u nas, to ja zawsze pytam, co podac, podaję, potem pytam, czy jeszcze. U niej nie. Dostaję obiad na talerzu, a jak chcę co do picia, muszę poprosić. Ona czasami pyta, ale wyłącznie swojego synka. U mojej mamy jest inaczej, moja mama jest wychowana tak jak ja, więc gdy siadamy do stołu, zaraz jest pytanie, kto co pije, z czym, potem tata idzie do kuchni zrobić i jest z tego wielka, na żarty oczywiście, ceremonia. Ja czasami pomagam, ale rzadko. Tak jesteśmy nauczeni. Natomiast coś takiego, żeby trzymać u siebie kogoś np. dwie-trzy godziny o tzw. \"suchym pysku\", to widziałam u mojej teściowej pierwszy raz w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też nie rozumiem z ta herbatą. Ja np zostałam tak wychowana że w czyimś domu po szafkach nie grzebię i byłoby mi zwyczajnie wstyd u teściowej w szafkach i nie dziwcie się że ludzie są tak wychowani. Ja zawszę proszę męża żeby mi coś zrobił do picia jak mi się chce pić. Mój tata jak jest u swojej teściowej to też sam sobie nie zrobi niczego do picia gdzie trzeba szukać coś w szafce i albo czeka aż ktos mu zaproponuje albo pyta się babci czy ma ochotę na herbatę i potem się pyta gdzie ją trzyma :P i tak jakby ma już pozwolenie na poszukanie herbaty. Chociaz by się nic złego nie stało jakby poszukał sam tej herbaty czy kawy, ale tak jest wychowany i tak wychowała dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie bylo tak
na poczatku naszego spotykania sie, normalne ze jak poszlam do chlopaka to do kuchni nie wejde i kawy czy herbaty robila sobie nie bede. wynikła z tego dziwna sytuacja, moj facet chodzil kiedys z taka dziewczyna, ktora pozniej jak sie okazalo miala staz w szkole u mojego brata, w tej samej szkole pracuje tez bratowa, no i ta dziewczyna troche gadula byla i wypaplala mojej bratowej ze moja tesciowa sie z nia widziala i tak jej powiedziala :"no ty jak przychodzilas to sama sobie robilas kawe a ona jak przyjdzie to siada i czeka az jej sie zrobi" to myslala ze rabne. teraz widze ze to dupa nie gospodyni, znam sie z facetem miesiac i mam mu do kuchni wlazic i kawe sobie robic chore troche. powiedzialam to mojemu, powiedzial matce oczywiscie sie wyparla ze niby nic takiego nie powiedziala, nie wspomne ze wszystko potrafi wypomniec, wszysciusienko. A jak dziecku cos kupi to wpaja jej ciagle "a kto to ci kupił??" jak powie ze mama to obuzona strasznie "nie to babcia ci kupila" nawet jadrobniezjsza rzecz mala spinke i wbija ciagle ze to ona kipila, nienormalne to....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U jednych jest tak a u innych inaczej. Jedna teściowa powie ci że nie robisz sobie sama herbaty a druga jak byś robiła to by cie oskarżyła o to że jej po szafkach grzebiesz, gdzieś słyszałam o takiej sytuacji ale nie potrafię sobie przypomnieć gdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wooge booge
Ja też jestem nauczona że szafki u kogoś nie otworze( chyba że za wyrazną prośbą), nie mówiąc już o lodowce. Moja teściowa zawsze się pyta co piję i zaraz robi ,a czasami jak jest czymś zajeta to mówi żebym sobie coś zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
z poprzednią, niedoszłą teściową nie było takich poroblemów. Pomagałam w kuchni, pomagałam w zmywaniu, robilam tą herbatę gdy ona zajmowała się przygotowaniem czegoś innego. Wykorzystywałyśmy ten czas na przemiłe pogaduchy bez naszych panów i strasznie to było przyjemne. U obecnej panuje zakaz absolutny, nieodwołalny i niepodważalny wchodzenia do kuchni, nawet nie mogę pomóc sprzątnąc ze stołu po obiedzie bo to by naruszyło w/w rygor ;) Do każdej teściowej powinno dostawać się instrukcję obsługi :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
Taa instrukcję obsługi. Najlepiej to jeszcze granat jej dać , żeby się babina rozerwała jak nie ma co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na moje szczęscie złe teściowe znam tylko z opowieści moze dlatego że sama jestem niekonfliktowa. Pamietam jak na poczatku małżeństwa zamieszkaliśmy u teściów i teściowa bardzo chciała urzadzać nam pokój serwetkami - ona położyła na ławie jak mnie nie było - ja zdejmowałam po powrocie . Było z tym troche smiechu ale jakoś wyszło na moje że żadnej serwetki nie bedzie . Teraz po latach gdy jestem u teściowej nie czuje żadnego skrępowania żeby zrobić sobie herbaty czy kanapke jak głodna jestem ale to wynika chyba z tego że przez wiele lat z nią mieszkałam i tak ona jak i ja starałyśmy sie ustępowac w każdej sprawie. Cóż nasze wspólne mieszkanie jest przykłądem że można sie dogadać jak sie tego chce i spotkają sie dwie osoby o pogodnym usposobieniu. Dużo w życiu jej zawdzięczam i bede o tym pamietać zawsze , jednak ja również jestem zdania że każde małzeństwo powinno mieszkać osobno i mam nadzieje że mój dorosłu juz syn nie zapyta mnie nigdy czy może do nas przeprowadzić sie jakaś kobieta , jesli zapyta o oczywiście zgodzimy sie na to ale czy ta synowa bedzie umiałą ze mną żyć ? Pewnie nie - czytając ten topik mam wrażenie że takiej mój syn nie znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My przez 3 miesiące po slubie mieszkaliśmy z mężem w innych miastach ja miałam praktyki u siebie a mąż pracował u siebie, odwiedzaliśmy siebie tylko. Ja dopiero po ślubie \"nauczyłam się\" zaglądać do lodówki u teściów i to też dopiero jak teściowa sie zapytała czy zrobić mi coś do jedzenia, to juz sobie sama robiłam bo przecież mam rączki obie, jedną lewą druga prawą i pozmywałam po sobie. Ale tak żeby sama się tam rozporządzać to nie mogę i już. Teściowa wie że ja tak sama z siebie do kuchni nie wejdę. Czasem pozmywałam ale to też jak nikogo nie było w domu. Z tym zmywaniem to też w sumie mogłabym zmywać ale ja mam np tak że moja mama jak widzi że ktos jej w kuchni zmywa naczynia nie jej sposobem to ją trochę kurwica bierze (oczywiście dlatego że jej się wydaje że tak jest najlepiej i najoszczędniej), dlatego ze swoja mamą mogę walczyć o to jak zmywać ale z teściowa nie będę. _O rany napisała coś o herbacie i już sie niezła dyskusja z tego rozwineła :D mrozek Oczywiście można się dogadać jak się tego chce ale właśnie trzeba tego chcieć i to z obu stron. Moja mama się ze swoją teściową dogaduje bardzo dobrze, ale właśnie dlatego że obie tego chcą, a z drugą synową ni cholery się nie dogada, zresztą nikt z nią nie może się dogadać. Dlatego wiem że można ale obie strony muszą chcieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z przymróżeniem oka
Szła teściowa lasem, pogryzły ją żmije. Żmije pozdychały, a teściowa żyje. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuppppppppp
duzo takich dowcipow jest, ciekawe czemu.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
herbata jak widac dobrym pretekstem by temat odżył ;) też jestem raczej osobą układną, puszczam wiele mimo ucha. No ale moja teściowa to taki typ wojownika, rządziła domem, dziecmi i nie dociera do niej, że te rządy, nad dziecmi przynajmniej, dobiegły konca. Żeby tu tylko o serwetki szło? Przychodzi do nas w odwiedziny, a potem mężowi na osobności wyłuszcza co jest źle, co nie tak ułożone, dywanik zakurzony, coś niedostatecznie w jej mniemaniu umyte, nie tak podane, bo u nich od wieków w rodzinie było inaczej i jak to jest, że mąż mój żyje w takich warunkach. Dodam, że warunki przyzwoite i dbamy o nie wraz z mężem. Wielkiego pola do popisu kobieta jednak nie ma, bo mąż mój zawsze grzecznie odpowiada, że we dwoje zadecydowaliśmy, ułożyliśmy, zmywaliśmy, przygotowywaliśmy itp. Rozmywa się odpowiedzialnośc, no a na synka mamusia narzekac nie będzie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
Gdy młodzi odwiedzają teścicę to jest wizyta. Gdy teścica odwiedza młodych to jest WIZYTACJA. Niestety smutna to prawda. Moja zagladała mi do szafy i rzucała chamskie komentarze, zupełnie zresztą niezasłużone. Co do herbaty to pewnie wolałabym paść z pragnienia niż poprosić , albo ośmielić zrobić sobie samej. To byłby zamach na świętą prywatność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgroza.......................
jakby mi w szafkach zacznie grzebac to jej rece polame!! poki co jeszcze mieszkamy u niej, ale dzieki bogu to kwestia jeszcze kilku m-cy, teraz wiem ze grzebie, sprawdza, kontrolule beszczelna, ja jak jej nie ma nawet do jej pokoju nie wchodze, a ta byle tylko zajrzec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja - oj...
Witam witam.... kope czasu i pewnie tylko o rany mnie pamięta... o rany czt Ty chcesz zostawić dziecie swe pod jej opieką ??? ja będ emieć in vitro. Teść nie komentuje wcale, teściowa na początku tylko, powiedziła ze to tyle pieniedzy i z ena pewno mi sie nie uda bo mam astme i alergie. Teraz w ogole nie poruszamy tematu...ona nic nie pyta - ma to gdzies. Nie zależy jej na byciu babacia! martwi się tylk o swego drugiego synka bo mu wypłte obcieli i zamiast 400 tys zarabia 3200. Czy mu to nie wystarczy skoro jest sam??? co do herbatki hehe to ona nam nigdy nic nie proponuje a jak już to mówi \" zrobcie sobie pić\" do jej kuchni wchodze tylko odnieść szklanke. JA chodze tam raz kiedyś bo jak pisze o rany \"I co, denerwować się mam...? \" a oni sa u nas jak ich zaprosimy - ostatnio byli na wigilii. a w tym roku chyba nie wejda bo nic nie szykuje a jak M miał imieniny to przyszedła z prezentem do pracy... chyba będe zaglądać tu częściej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój teść to jak był u moich rodziców to tak zaglądał do każdego pomieszczenia, u nas na szczęście nie ma gdzie zaglądac a do szafek to nie zajrzą przy nas. Co do siostry mojego męża to mnie dzisiaj tak podkurzyła, że może to i wredne ale w tej chwili to mam nadzieje że teściwa da jej popalić. A dlaczego? Bo ona ciągle mowi jak to wspaniale ze będą miec ten kącik u teściów i dzisiaj rano jak byliśmy u teściów znowu stwierdziła że my to powinniśmy u moich rodziców zamieszkać, a nie ładowac kasę w wynajmowanie mieszkania. Ok są warunki u mnie w domu, nawet nie trzeba remontów chyba że byśmy chcieli oddzielna kuchnię, rodzice nawet nam się w rozmowy nie wtrącają i jak jesteśmy u mnie w pokoju to nie ma wchodzenia bez pukania, ale nie wzieła pod uwage jednego oczywistego faktu, że musielibyśmy codziennie 100 km dojeżdżać do szkoły i do pracy, czy ona jest nienormalna. Może nie życzę jej żeby z teściową darła koty ale chciałabym żeby zrozumiała że to nie jest tak różowo jak jej wydaje. Mój mąż zaczął z nią dyskutować juz tak poważnie że co by np jemu nie odpowiadało a on mówiła coś o tym ze trzeba się dogadać, czasem ustąpić, że jak człowiek chce to sie dogada, a na koniec tej rozmowy mój mąz podsumował cały jej wywód pytaniem \"To jakie chciałas miec panele w \'swoim\' mieszkanku?\" :D (bo jak mieli kłaśc panele to uzgodniła z chłopakiem jaki odcień paneli, a on pojechał z matką i kupili zupełnie inne). Wkurzyłam się trochę, ale chciałabym żeby zrozumiała i nie gadała w ten sposób co jest lepsze. My wiemy co jest dla nas lepsze. Tak sobie pomyślałam że jak ktoś nigdy nie mieszkał poza domem rodzinnym, nie posmakował samodzielności, czy bycia po prostu samemu na czymś własnym, to po prostu boi sie odciąc od rodziców pójść w świat gdzie trzeba płacić własne rachunki, gdzie trzeba walczyć żeby coś mieć, gdzie trzeba wziąść odpowiedzialność za siebie i za kogoś. Po prostu boją się wyjść z pod płaczcza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przechodzien
brat mojego męża jest właśnie takim przypadkiem lenistwa i unikania odpowiedzialności. Niby założył rodzinę, a to mamusia ma w niej spore udziały. On dosłownie jeździ do niej na spowiedz i wywleka wszystko, tak że biedna zona nie ma w tym związku najmniejszych szans. Choc jej się akurat wydaje, że będzie w stanie to zmienic i że ona jest górą w tych relacjach. Niestety nic bardziej mylnego. Wolałabym aby było inaczej, dzięki temu jednak teściowa mniej skupia się na moim małżenstwie. U nas troche trudniej siac zamęt niż u brata. Ten to dosłownie chłonie pretensje mamusi i biegnie z nimi do domu, by żonie wyłuścic dokładnie jej brak kompetencji w wielu dziedzinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świnia z niej....
ta męda buntuje męża przeciwko mnie, gada bzdury że : "siedziała przed internetem pół godz, a mała ciągle kaszlała, w końcu chyba nie wytrzymała to zrobiła pić" Jak ta kurwa śmie, a ten baran tak jej wierzy we wszystko taki zaslepiony w nią jak w Boga, co mu nie powie to święte. niszczy man wszystko, i jeszcze mu gada że to wszystko moja wina, jezu jak tak można czemu ją piekło jeszcze nie pochłoneło....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj..., uwierz mi, że nie chcę, ja tej babie zwyczajnie nie ufam, odrzuca mnie to, że czuć od niej papierochy i wiele innych rzeczy. Nie wyobrażam sobie jej z moim dzieckiem. Ostatnio coś tam tez było w temacie, jak to ona sobie będzie z opieką nad dzieckiem radzić, i ona zaczęła wywodzić, co się robi przy dziecku kilkutygodniowym. Powiedziałam jej wprost \"No ty nie będziesz robić nic.\" Spojrzała na mnie, ciężko zdziwiona, no ale sorry, jak moje dziecko będzie miało kilka tygodni, to ja będę w domu. Była też już awantura z moim męzem o to, że nie wg niego nie mogę iśc na wychowawczy (wiadomo, bezpłatny), choć chciałam iśc na pół roku, żeby mały przynajmniej rok skończył, kiedy wrócę do pracy. Mój mąż uważa, że nie damy sobie rady finansowo. Odpowiedziałam mu, że może wtedy jego mamusia zacznie przychodzić do nas wreszcie z pełną ręką, a nie gębą pełną dobrych rad. I jeszcze jedno - pisałam wam, jaka to ona niby jest biedna i na nic jej nie wystarcza. Na razie dostałam od niej dla pierwszego wnuka jedne (jedne!) śpioszki za 20 zł, resztę ona sobie będzie kupowała \"do siebie\". Ale to jeszcze nic. Wczoraj się dowiedziałam, że planuje właśnie na teraz (praktycznie już wszystko umówione) remont przedpokoju, dużego i kuchni (\"bo co to teraz jest 700-800 zł za meble\") i zakup laptopa, bo ona chce mieć dostęp do allegro. Mnie to nie przeszkadza, to jej kasa, ale niech mi cholera nie wmawia, jaka jest biedna, bo mnie krew zalewa, jak tego słucham. Dalej nie wiem, jakich argumentów używać w rozmowie z mężem. Jak głuchy i niedorozwinięty jest czasami... :( Oj... - życzę powodzenia przy zabiegu, z całych sił {kwiatek] :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wooge booge
Co do tego "płaszcza " to myślę, że niektóre teściowe poprostu nie dadzą spod niego wyjśc. Wszystko też chciały by wiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Apropo płaszcza to rodzice tez sie boja z pod niego wychodzić. Tak własnie rodzice. Jeszcze pal licho jak dzieci sie od nich wyprowadzą zanim skończą pewien wiek (nie pisze konkretnie ile lat bo chodzi mi o wiek kiedy zaczynają im się jakieś niedomagania). W pewnym wieku po prostu człowiek się boi że nie da rady sam, że dzieci odchodzą że kto mi poda szklankę wody, zdrowie tez już nie to a człowiek młodszy nie będzie. Jedna z moich babci koniecznie chciała żeby ktoś z nią został juz nawet wnukom proponowała zapisanie domu itp. Teraz sobie radzi, wszyscy ją odwiedzają, pomagają jak jest coś do zrobienia. Taki strach może nawet przez długo trwać. Ale to jest niezdrowe. Najbardziej zdrowi i najdłużej żyjący ludzie to ci co są samodzielni. Moim zdaniem dziecko powinno zająć się rodzicem jak juz rodzic ma problemy ze zdrowiem, z pamięcią itp. Ale realne problemy a nie takie że ponarzeka na kręgosłup, a całe mieszkanie wysprzątane na błysk, ogródek skopany. O rany Narzekanie na brak pieniędzy to też przypadłość moich teściów. Powiem tak że mnie uczono oszczędności, żeby światła nie świecić tam gdzie się nie siedzi, żeby wody też dużo nie marnować jak nie muszę, że jak nie mam za dużo kasy to nie kupuje chipsów, nie kupuję dupereli, a jak ja tam czasem bywałam w odwiedzinach to prawie cały czas światła były pozapalane w pomieszczeniach w których sie nie przebywa, wodę wylewało się wannami rachunki przychodziły takie że u mnie mimo tego że w wakacje sie ogródek podlewa to takich rachunków nie było nigdy. W zasadzie mnie to nie obchodzi ale skoro mi nie starca do pierwszego to wystarczyłoby pomyśleć, gdzie można to zaoszczędzić a można by wiele zaoszczędzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zofia 17899
duzo by pisac o mojej teścoiwej,okropna kobieta,nieraz krew mnie zalewała,az do momentu,az przestałam do nich jezdzic,ukruciłam to a i tak ciagle jest zle, jak jezdziłam do nich to po takich wizytach analizowała kazde moje słowo i mezowi nadawała na ucho,a nic złego nie mowiłam i robiła zament miedzy mna,a mezem,przestałam jezdzic to powiedziała,ze pewnie boje sie do nich przyjezdzac bo pewnie mam cos na sumieniu i jakby nie było koło sie zamyka,mam DOŚĆ!!!! tej baby!!!.moja mama zmarła jak miałam 19 lat i myslałam,ze tez bedziemy kumpelam tak jak zmoja byłam,ale grubo sie pomyliłam,mam syna i nie dopuszcze do tego,zebym była taka sama dla swojej synowej,Boże broń mnie.a najgorsze jest,ze zamiast sie cieszyc,ze synowi sie układa,ze nie siedzimy u niej w porfelu tak jak inni to robia,ze sobie radzimy,to nie ,wieczna zazdrosc,jak ona do nas przychodzi{rzadko} to po całej chałupie lata i patrzy co nowego sobie kupilismy lub jakie remonty zrobilismy i długo nie musze czekac tak samo ma i to samo kupiła, ja nauczona z domu jestem,ze jak do kogos przychodze w odwiedziny to na dupie siedze i nikomu po chałupie nie latam jak kot z pecherzem,to jest bezguscie całkowite i nie miejace swojego zdania jak ona zyła tyle lat dla mnie to szok!!!!! i wiecznie tej porady bezsensowne,kończe juz, bo nerwów nie mam na nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×