Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie wierze ze moze byc lepiej

CZY KTOS Z WAS TEZ TAK MA???

Polecane posty

Gość JAK
hej, chciałabym wam powiedzieć że po spotkanku jest ok, ale mam takie mieszane uczucia. Muszę to sobie poukładać. On się zmienił, ja kocham, ale jest naprawdę dziwnie. Chyba powinnam zapomnieć, ale nie umiem :( Wpadnę potem jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzecia kropka
jejkuś trudno Was się czyta.....tymbardziej że mnie spotkało takie coś po 7 latach związku, 3 miesiące przed wprowadzeniem do nowego mieszkanka.Tak krótko, moj były to wspinacz więc tak naprawde niewiele się widywaliśmy bo pasja, treningi, od dwóch lat wspinałam się z nim, były wyjazdy, spanie na plażach, pod skałami. Wyjechał sam , do Niemiec na 3 dni, po powrocie była ciężka rozmowa, typu..ja nie wiem czy cię jeszcze kocham, bąźmy na razie przyjaciółmi, trenujmy razem. Trenowaliśmy, nie mogłam się przytulić, cieplej porozmawiać, tłumaczył to problemami na studiach, na kursie na instruktora, w poszukiwaniu pracy , która by spełniała jego oczekiwania. Minął miesiąc takiego chłodu, była nasza rocznica-piękna, namiętna, na nowo zaczęliśmy \"urządzać mieszkanie\", kilka dni później, po treningu po moich słiwach ,że źle mi z tą chora sytuacją ,że nie wiem kim jestem dla niego, zaprowadził mnie do domu, kazał się przebrać(treningi były na ściance na strychu)i wyprowadził za drzwi, powiedział że ceni swoją niezależnośc i jestem przeszkodą we wspinaniu i nie chce abym zepsuła mu wakacje jak rok temu (tj.byliśmy aż 5 dni \"niewspinaczkowych\" w krakowie). Przyszłam na następny dzień rano , bo ta argumentacja.......wyrzucił mnie za drzwi groził. Miała egzamin dyplomowy, uczyłam się aż pół dnia, zdałam, rzucił mnie dwa dni przed urodzinami, 10 minut po egzaminie przez telefon dowiedzaiłam się że podczas wyjazdów na kurs instruktorski nocując u koleżanki poznał kogoś innego, są razem , obecnie winny jest mi 500 złotych, na razie nie oddaje bo mu są potrzebne pieniądze na podróże i wyjazdy do nowej koleżanki, nie obchodzi go że tez mialam wyjedzać i ta kasa przydalaby mi się. kończę, przepraszam że tak długo, obecnie boli mnie samotnośc i to że nie wróce już do wspinania, bo tu gdzie mieszkam jest za małe środowisko i teren aby go nie spotkać, poza tym mój sprzęt jest u niego i nie zamierza mi go oddać. mam 24 lata, szukam pracy, wszyscy moi znajomi właśnie się żenią bąź kupuja mieszkania, ja chciałabym zasnąc i chyba się już nie obudzić. Trzymajcie się dziewczynki i wybaczcie stylistykę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
trzecia kropka--> no ja nie zazdroszczę Twojej sytuacji. Powiem Ci tylko, że miałam przynajmniej w jednym miejscu podobnie. Mój były miał swoją pasję, swoje ukochane hobby czy jak jeszcze to nazwać. Nie miałam nic przeciwko temu, często Mu towarzyszyłam, ale nie podzielałam tego tak jak Ty trenowałaś ze sowim chłopakiem. W moim wypadku byly to skoki spadochronowe, do tego trzeba miec serce i wogóle. W każdym razie jego pasja polączyła się z drugą- wojskiem. Kiedy to wszystko, cala historia z wojskiem się skończyła, zaczął się zastanawiać nad naszym związkiem. Dzisiaj się zastanawiam czy takie babskie oddanie, podzielanie zainteresowań wychodzi nam na dobre czy na zle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzeciakropka
podzielanie zainteresowań...to chyba zależy od "Tych" dwojga, u mnie było tak, że z biegiem czasu sama załapałam tzw. bakcyla i to wprowadziło w naszym związku wiele dobrego. No ale znalazła się pani, która lepiej się wspina tylko (brzydko mówiąć)nie wiem na co :(. Trudno do wspinania nie wrócę i to baaardzo boli, co do związku, ja kochałam ale w naszym związku nie było miejsca na kompromisy, wszystko miało być jak "pan " postanowił, nie żałuję że go nie ma, teraz na pewne rzeczy patrzę inaczej, na krzyki o to że są ziemniaki a on akurat nie ma ochoty, na spotkania według tylko i wyłącznie jego "terminarza". Owszem były piękne chwile bo 7 lat musi o czymś świadczyć, ale teraz wiem co widzieli wszyscy wokól, on był skrajnym egoistą a ja byłam taką , dyżurną dziewczyną. Szkoda że straciłam tyle lat na ciągłym czekaniu, płaczu i nadzieji że wróci kolega taki jak był na początku, szkoda że zabił we mnie wiarę że można komuś ufać i kochać. Mam nadzieję dziewczyny że Wam się poukłada, ja na razie jakoś nie widzę nadzieji, każdy koleś wydaje mi się obłudny, zakłamany, nie potrafię zaufać, i jest jeszce jedna kwestia, jestem "wychowana" na szczupłym, umięśnionym ciele wspinacza, boję się że trudno będzie sprostać komukolwiek temu ideałowi(trochę puste ale mam przeinaczone kanony piękna), chociaz nad tym nie musze teraz myśleć , mój były poprzez rocznicę, a raczej to jak sie potem na ten temat wypowiedział skutecznie zabił we mnie potrzebe intymnych chwil. powodzenia dziewczyny, jak się którejś zacznie układać, napiszcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trzecia kropka przeczytalam Twoja historie i az mi sie smutno zrobilo, wspolczuje Ci dziewczyno, jdnak ja rowniez znalazlam pare punktow wspolnych moj ex zarazil mnie pasja do hh(tworzy ta muze), on rowniez zerwal ze mna dzien przed waznym dla mnie dniem - przed matura, nie spalam cala noc, nawet chodzilo mi po glowie zeby na nia nie isc, ale cale szczescie poszlam i zdalam NIC sie nie zapowiada na zmiane sytuacji, pozpstaje cholerny bol, pustka, potrzeba ciepla, oparcia nawet pocaunkow i przytulenia brakuje, najgorsze sa wieczory, kiedy sie siedzi samemu i mysli, wspomina i wyje do ksiezyca \"czemu to sie musialo skonczyc?\" ok juz nie smuce, usmiech trzeba trzymac dziewczyny❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pkas
czesc!wiem ze moze narazie to jest dla Ciebie niewyobrazalne,ale to nie koniec swiata!!SZCZESCIE Z NIESZCZESCIEM CHODZA PARAMI NICZYM ROZNEGO RODZAJU WIENIEC ZIOLAMI PRZEPLATANY!!!ja tez jestem sama od2miesiecy plakalam a teraz Bogu dziekuje!!!POSTARAJ SIE WYJSC Z DOLKA!!!wyrycz sie porzadnie,nie mysl zajmij glowe !ZYCIE MA TYLE JESZCZE DLA CIEBIE CUDNYCH CHWIL!!wszystko co na pozorwydaje sie zlem,moze w sobie kryc dobro!mozesz byc wieksza odc wszystkiego co moze Ci sie przytrafic!!Kiedy los staje sie twardy pozwol dzialac Swojej twardosci i stanowczosci!czlowiek jest silny TYjestes silna ...czasem o tym zapominasz.pomysl ze WSZYSTKO WOKOL DZIEJE SIE DLA TWOJEGO DOBRA!!!!!!!!!!!!!!!!!Trzymam za ciebie kciuki!!OBUDZ SIE JUZ!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fioletowa
Tyle milych slow piszecie, ale jak czytam to plakac mi sie chce :( Rano wstaje i mowie sobie w myslach ze bede sie usmiechac, nie bede sie tak przejmowac, ale wieczory sa okropne :( i zadne pocieszenie nic nie da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to i ja sie moge podpisac pod wiekszoscia waszych zdan, no niestety, jeszcze jedna samotna istota wiecej... chociaz tesknie i brak m go to bardziej modle sie abym nauczyla sie samotnie zyc niz aby on wrocil (balabym sie ze znow mnie zostawi...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny...dalam sobie spokój z moim bylym...to bez sensu...od dzis zaczynam sobie ukladac zycie na nowo...sama bez niego...mam w sobie wewnetrzny spokój...moze dlatego ze odezwalam sie do niego o potraktowal mnie jak gówno za przeproszeniem...teraz wiem ze juz nigdy nie bedziemy ze sobą i ulzylo mi...juz sie nie zadreczam, nie mysle co by bylo gdyby...jeszcze poznam faceta który pokocha mnie i któremu oddam serduszko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fioletowa
podzielam Twoje zdanie polaa.........takze bym chciala nauczyc sie zyc samotnie.......... nie chce sie uzalac nad tą moją samotnoscią, chociaz widzę że samotna jednak jestem :) nawet patrząc na moją przyjaciółkę, ale nie chce nad tym myslec tyle, tylko te wieczory są okropne, bo wtedy najwiecej mysle, zastanawiam sie (i tylko w samych minusach a nie plusach)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*eviaczek pieknie to napisalas, ja wlasnie chcialabym znalezc w sobie ten cudowny wewnetrzny spokoj, aby miec sile zyc, nie nowie o wielkich czynach tak od razu, ale cghialabym po prostu umiec sama spedzac czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
polaa==>przez ostatnie pół roku bylam cieniem...caly czas myslalam o nim...kilka dni temu odezwalam sie i...po tym wszystko minelo...kamien spadl mi z serca...facet nie byl wart moich nerwów...ale musialam to rozumiec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wlasnie czekam teraz na ten czas kiedy zrozumiem, kiedy zrozumiem tak naprawde, bo teraz niby wiem ze okrutnie mnie potraktowal, ale rany sa jeszcze zbyt swieze, jeszcze czuje dotyk jego rak i za bardzo bylam przyzwyczajona do bliskosci, dlatego jej tak bardzo brak (ale jego juz nie chce, chce po prostu zyc a nie tylko istniec!!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym tylko wiedziala ile czasu musi uplynac... odliczalabym dni, bez wzgledu na ilosc tego czasu, a że nie ma reguły pozostaje mi czekac, wierzyc i miec nadzieje . Tylko jak dlugo do cholery?? miesiac, rok, kilka lat?? Wiem ze nikt mi na to pytanie nie odpowie, i tak pewnie w duzej mierze zalezy to ode mnie, abym nie czekala na jego powrot tylko probowala jakos sobie wszystko na nowo ulozyc. Ciesze sie jak czytam ze niektorym z was sie udalo wyrwac z tej beznadziei, pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
pięknie mówimy a i tak trudno to w życie wprowadzić :( ja się teraz zastanawiam czy dobrze zrobiłam strając się o to żeby mój były był moim przyjacielem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JAK nie wiem czy dobrze zrobilas, czas pokaze, ale mysle ze lepiej zachwac dobre stosunki kontakty, kiedy juz powolutku Twoja milosc bedzie slabla, kiedy juz moze kogos pozasz, kogos do kogo serduszko zabije Ci mocniej, to mysle ze nie bedziesz zalowac kontaktow, dobrych kontaktow z bylym, a jesli uznasz ze to jest dla Ciebie meczace to uwierz mi los sprawi ze wasze kontakty sie ochlodza, tak naprawde watpie ze zostaniecie przyjaciolmi na dobre i zle, takimi ktorzy miwia sobie wszystko, nie oszukujmy sie nie bedzie tak dopoki 2 strony nie beda do siebie kompletnie nic czuc... a tak na marginesie to zrobilabym duzo zeby odzyskac dobry kotakt ze swoim bylym, zeby na powrot byl moim kolega, niestety los bywa okrutny i to juz jest niemozliwe pozdrawiam pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Licho
Witam. Ja byłem na ogół realistą, czasem jednak romantykiem. Starałem się być w życiu raczej tym pierwszym dobrze mi szło (mam prace, w sumie ciągle zabiegany - staram się pomagać innym) Od dłuższego czasu byłem sam, nie przeszkadzało mi to jednak aż do czasu... Ostatnio tak się złożyło że romantyk zupełnie zatryumfował, wydaje mi się że chyba mam małą chandrę - ciągle się obwiniam za swoją samotność, chciałbym spotkać taką jak ja romantyczkę którą pokochałbym i mógłbym oddać wszystko, niestety ciężko taką spotkać... ale postanowilem się nie poddać - szukam jej (blogi, fora itp itd) ... ale jest ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
No ja bardzo chciałam, żebyśmy mieli dobry kontakt, ale teraz np. jak widzimy się w jakiejś paczce to się trochę dziwnie czuję. Fakt że coś do Niego czuję. Nie wiem co lepsze, bo nawet nie będąc przyjaciółmi mmay wspólnych znajomych i chcąc nie chcąc i tak w końcu byśmy się widzieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
Licho--> romantyczek jest wiele, wierz mi, ale na pierwszy rzut oka tego nie widać. Bo takie osoby są też zazwyczaj nieśmiałe i trudno im nawiązać znajomość z kimś nowym. Wiem to po sobie. Jak już kogoś poznam to jest ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Licho
Dzięki JAK za słowa otuchy. Czas pokaże.... Poki co musze smykać do pracy - trzeba sie jakoś pozbierać żeby inni w pracy nie widzieli że człowiek jest podłamany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znowu przyszedl kolejny nieszczesny dzien... samotny... nie mam koncepcji na swoje zycie, nie wiem co ze soba zrobic, jestem sama :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co dziewczyny i panowie, koniec z defetyzmem!!! ja ryczałam, nie jadłam prawie nic przez miesiąc, teraz się powoli zbieram.No cóż, trzeba jakoś żyć, owszem boli, że człowiek, który zrywa mówiąc \"bo jesteś przeszkodą w moim wspinaniu i ja chce podróżować, i nie chce kobiety\" wyrzucając za drzwi, obecnie ma poukładane życie, jest szczęśliwy, co \"dziwne\" z \"nowa\"(bo znali się wcześniej) kobietą a ja na razie nie widze żadnych perpektyw, ale pewnie kiedyś minie. Z drugiej strony teraz gdy już tak mocno i ślepo nie kocham , wiem że nie byłabym szczęśliwa w przyszłości, mój były, to skrajny egoista, agresor z byle powodu dostający białej gorączki, teraz dziwię się że mogłam tak wiele znieść-liczyłam że się zmieni, że wróci B. sprzed paru lat, czuły i troskliwy.Mam nadzieję że wyjdzie mi to na dobre, że odzyskam pieniądze(tweż wiele o nim świadczy fakt, ich nieoddawania-powód-cyt \" będe potrzebował na wyjazdy\"), podczas gdy się definitywnie zrywa z człowiekiem. Tak naprawdę już nie chce was zamęczać, przepraszam, po prostu związałam i zaufałam bardzo niewłaściwemu człowiekowi, teraz powinnam się cieszyć że go nie ma, powoli już zaczynam...tylko samotność i tęsknota za wspinaniem troszkę boli. A tak na koniec, może popiszemy o tym co nam się udało ostatnio, polaa, biedactwo przysłowiowe uszy do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
trzecia kropka--> fajnie że masz takie podejście do tego teraz. To chyba dobrze, chociaż sama nie wiem. W końcu to był człowiek którego kochałaś i spędziłaś z nim kawałek życia. Nie wiem, ja jestem taka, że wszystko muszę wyjaśnić do końca, przeszkadzałoby mi szybkie zerwanie kontaktu w gniewie. Długo dosyć trwało naprawienie relacji z bylym, ale chyba warto. Chociaż Twój były potraktował Cię zdecydowanie chamsko, bardziej niż Mój. Teraz najlepszy jest czas. Ja już tak 8 miesięcy i widzę że jest lepiej- nie tak jakbym chciała ale jednak. Tak 2 miesiące po rozstaniu w zyciu bym nie powiedziała że moze być dobrze. Głowa do gory dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, ja chciałam, nawet po tym wyrzuceniu za drzwi,rozstac się jak przyjaciele (pewnie była i w tym nadzieja że wrócimy do siebie , bo przecież \"nie było nikogo\" były tylko problemy z przysłowiowym dorosłym życiem), no i co , skończyło się grożeniem, a o nowej dziewczynie dowiedzialam się miesiąc po zerwaniu, dokladnie 10 minut po obronie inżyniera, przez telefon (\"teściowa prosiła abym zadzwoniła jak zdam, długo utrzymywałyśmy kontakt bo kazdy myślał że to chwilowe), pamiętam tą rozmowę,pamiętam tez jak prosiłam orozmowe po zerwaniu, nie dawałam rady, powiedział że to mój problem, że go to nie obchodzi. Dziwne po tylu latach. wiesz nasz związek opierał się na ogromnym uczuciu ale chyba jednostronnym, wiele razy umawiając sie z B.. na spotkanie okazywalo się że go nie ma, bo sa ważniejsze sprawy, nieraz słyszałam gdy dzwoniłam aby sie spotkać, że \"na dziś sie nie umawialiśmy, więc czego chce\".Co do rozstania w gniewie i próbowaniu naprawienia czegokolwiek, to nie ten typ, on sobie z tym poradził, jestem wrogiem, on ma swoje życie a ja nie mam prawa się w nim pojawiać. To prawda spędziłam z B..kawalek, spory życia, żyliśmy troszke inaczej niż reszta, wyjazdy itp. jakies 3 lata temu odeszłam bo zaczął żyć tylko dla siebie......przyszedł po 3 tygodniach aby naprawiac, nie chcialam wracać ale zawsze mógł przyjść i porozmawiać. Wróciłam, bo zarzekal się że kocha itp, a ja od tamtej pory wierzyłam że to ten do końca życia i ślepo kochałam, wybaczałam kłotnie, brak czasu, i parę innych często gorszych rzeczy, w imię miłości i nadzieji że się zmieni. JAk, tu jest naprawde mało miejsa aby to wszystko wytłumaczyć, tak aby przedstawić całą sytuację, po prostu wiele lat kochalam niewłaściwego człowieka i na samym końcu potraktował mnie jak szmatę.Dostałam właśnie pieniądze i ryczę. Jejkuś jakbym chciała aby Wam, mi się ułozyło, może kiedys sytaucja się odwróci, może w końcu tym dobrym będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Licho
trzeciakropka - cóż mogłbym powiedzieć... chyba tylko tyle że szkoda mi cie jak nie wiem co :( Twój tekst "na samym końcu potraktował mnie jak szmatę. Dostałam właśnie pieniądze i ryczę"... podłamał mnie... ciężko coś napisać... rozgoryczona samotna kobieta przez jakiegoś dupka. Dlaczego ja takej nie spotkałem... znów mi cięzko, ech :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o boże, dziwnie rzeczywiście to zdanie zabrzmiało, aż mi głupio.musze wytłumaczyć.......pieniądze to dług sprzed paru miesięcy bo pomagałam mu zrobic wymarzony kurs instruktora wspinaczki a ryczałam bo jak pojawiły sie na koncie to wróciły wspomnienia itp. ale wczoraj odbyłam rozmowę z kolegą, który wie o wiele więcej niż Wy i wspólnie doszliśmy do wniosku że za takim człowiekiem (dużo powiedziane - człowiek) nie powinno się płakać tylko dziękować bogu że juz ma się to za sobą. \"rozgoryczona samotna kobieta przez jakiegoś dupka. Dlaczego ja takej nie spotkałem...\".....na co Tobie rozgoryczona kobieta, samotna rozumiem :), ja powoli wychodze z rozgoryczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Licho
trzeciakropka ciężko wytłumaczyć moją wypowiedź... spróbuje jednak, sądzę że nie zawikłam się bardzo.. przed podłamaniem nawet pewnie nie zajrzałbym tu, ale teraz kiedy romantyk wrócił, po paru dniach męki stwierdziłem: "co mi tam, czemu mam się męczyć - może na jakimś forum itp. spotkam jakieś samotne kobiety, które odkryją część siebie, pokażą że szukają kogoś takiego jak ja (może doda mi to nieco otuchy) ja też powiem im coś dobrego (trzeciakropke aż trochę zatkało - znaczy że chyba nie jestem w błędzie) ... może znajdę tu kogoś.." Po co biegać po klubach - tam kogoś znaleźć takiego było by mi ciężej. Mam skromną teorie że na takim forum łatwiej powiedzieć co się czuje bo jest się anonimowym - nikt potem mnie nie zaczepi ze znajomych - nie spojrzy jak na durnego idiotę - romantyka. Długo mi się to pisze - nawałnica myśli przebiega przez mą głowę. Muszę chwile odsapnąć - zjeść jakieś śniadanko, może później coś napisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
licho moze spotkasz tutaj Ta jedyna, kto wie? los bywa przewrotny... a co do romantykow to wiekszosc facetow udaje twardzieli a w glebi serca maja nutke romantyzmu....fajni sa tacy:) fajne jak facet zorganizuje romantyczny wieczor, jak jestem dla niego muza, pisze wiersze, piosenki, ehhh bylo ale sie skonczylo buuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×