Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie wierze ze moze byc lepiej

CZY KTOS Z WAS TEZ TAK MA???

Polecane posty

Gość JAK
Każdy facet jest romantyczny na swój własny sposób. Mój były żalił się kiedyś naszej wspólnej przyjaciółce, że jest mało romantyczny i nie robi dla mnie takich rzeczy jak inni chłopacy :) Słodko. A prawda jest taka że każda dziewczyna jak kocha to nic poza partnerem się nie liczy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powiedzcie jak wy sobie dajecie rady z tym chilernym osamotnieniem ?? czy czas jest w stanie cokolwiek zmienic? niby szukam i oczekuje rad, ale kiedy juz je otrzymam to na nic one mi sie nie przydaja. Jestem totalnie bezradna, czuje sie jak nieszczesliwa szesnastolatka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
polaa--> kiedy ktoś jest po rozstaniu, zwłaszcza świeżo po, to żadne rady ani pocieszenia i tak do człowieka nie dotrą. Ale jak patrzę na to z perspektywy tych 8 miesięcy to cieszę sie, że miałam takie wsparcie w przyjaciółce i mamie. Wiem, że na darmo jest mówić- będzie dobrze, jeszcze niejednego znajdziesz faceta. Do mnie nie docierało i nie dociera ;) A jest tak dlatego, że ciągle ma się w głowie obraz wspólnych chwil z byłym. Z samotnością da się tylko walczyć w sensie zajęcia się czymś, poszukania pracy, hobby, które zajmie nam czas i nie pozwoli myśleć. Wiem że to cholernie trudne. Ja po tych 8 miechach nadal mam dni kiedy bezsensownie plątam się po domu. Z osamotnieniem mozna walczyć bawiąc się ze znakomymi- to też czasem trudne, bo wiadomo że oni też mają swoje życie. Nie wiem, po prostu trzeba przeczekać najgorsze. Dobrze się wypłakać, wyżalić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JAK wiem ze pewnie mowisz cala prawde i tylko prawde, ale u mnie dochodzi jeszcze problem taki ze to on sie ode mnie wyprowadzil i teraz mieszkam sama. Jedyna moja przyjaciolka ktora mam w tej chwili jest za granica i niepredko wroci. Rodzina tez jest bardzo daleko stad. Wiec jestem zupelnie sama i po prostu nie mam nikogo, nie mam sie komu wyplakac, nie mam nawet z kim pogadac... To jest dopiero straszne, nikomu nie zycze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Licho
polaa - ja z samotnością walczyłem zapracowujac sie - zabiegany itd. Jednak nie udało mi sie to do końca jak widać... Zauważyłem że jak napisze te pare słów - jest mi lzej - może nie na długo ale lepiej - nawet mozna wtedy czymś się zająć i nawet wczoraj w pracy się nie łamałem. Ale tak naprawde zamiast sie zabiegać na śmierć wolałbym sie zatracić w jakiejś kruszyniee... no ładnie czas do pracy a ja sie rozklejam :( - ale moze później bedzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Licho zazdrosze Ci pracy i obowiazkow. Ja do pazdziernika chyba z domu nie wyjde :( nie widze mozliwosci aby sie nie zalamac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
polaa, na pewno masz jakiś bliskich znajomych oprócz swojej przyjaciółki dla których jesteś ważna, uwierz można się zdziwić :). Ja gdy byłam z B z wieloma bbbaaardzo wartościowymi ludźmi utraciłam kontakt, bo po pierwsze miałam mało czasu (dziwne bo z moim eks widywałam sie raz na tydzień , czasem co dwa, chyba że treningi)a po drugie, moi znajomi nie odpowiadali jego standardom -prowadzili zwykłe życie, a co za tym idzie mogłam sie spotykać z nimi sama a nie zawsze mi się chciało. I co sie okazało , to właśnie Oni byli nonstop przez calusi miesiąc ze mną i podtrzymywali mnie na duchu , teraz wiem kto zasługuje na miano prawdziwego przyjaciela. Dziewczyno wyjdź do ludzi, siedzenie i zadręczanie się to najgorsze co możesz robić, dośc że ktoś Cię skrzywdził to jeszcze sama sie zadręczasz.......łatwo mi mówić , czasem, akurat teraz licho, zrozumiałam. Co do klubów, zawsze się chodzi w swoim towarzystwie więc trudno podejść, panie po 24.00 w klubie uważane sa za niewiadomo kogo (wiem bo ostatnio z koleżanką doświadczyłyśmy zmasowanego ataku panów) chociaż sama nie wiem, tu w internecie masz literki, nie wiesz tak naprawdę co sie za nimi kryje, nie ma tej \"mowy ciała\" a np ja pisze bardzo nieskładnie bo paluchy nie nadążają za myślami, ale życzę powodzenia Wszystkim, musi się udać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochani ja bardzo sie ciesze jak wyczytuje w Waszych slowach ten optymizm ze wszystko sie jakos ulozy... Ale teraz nastal tak cholernie trudny czas (szlag mnie trafia jak sie tak nad soba uzalam...) ze za nic w siwecie nie potrafie tego przelamac, naprawde nie mam nikogo, wszyscy znajomi na wakacjach, naprawde nie mam nikogo, wczoraj probowalam sie przelamac i wyszlam z domu. Chcialam pospacerowac, ale czulam sie jak idiotka łażąc tak bez celu. Nie mialam nawet gdzie pojsc, nie mam celu, to jest chore...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mozecie sie smiac, ale to ze mam was jest teraz dla mnie bardzo, bardzo cenne, dzieki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Licho
Nikt się nie będzie śmiał. W sumie zauważyłem że tu rozmowa ( na tym temacie "CZY KTOS Z WAS TEZ TAK MA???") jest taka jakby szczersza i nikt z nikogo nie szydzi, mozna przeczytać zawsze pare dobrych słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
I ja też jestem :) Fajnie się z Wami rozmawia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neptun
Czy można się przyłączyć? Mam ten sam problem co Wy, Drogie Panie :( Może męski punkt widzenia komuś się przyda... Lato, tyle pięknych kobiet na ulicach mego miasta a ja jestem smutny na potęgę, bo nie jestem już kochany. Było, minęło, skończyło się a człowiek tak się przyzwyczaił do myśli, że jest osoba, której na nas zależy. A teraz pustka i beznadzieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj Neptun, to powinno raczej martwic ze jest nas coraz wiecej ale moze w wiekszej kupie bedzie nam latwiej przezwyciezyc te ciezkie chwile... zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neptun
Postanowiłem tu od czasu do czasu coś skrobnąć, bo bardzo mi są bliskie wszystkie Wasze wypowiedzi. Stąd wniosek, nie ważna płeć, wiek, wykształcenie, status materialny - pustka może dopaść każdego. Najgorsze jest to, że nie potrafię się z niej wyrwać, tzn. niby wiemjak, ale coś szczęście mi nie dopisuje. Parę lat temu już myślałem, że znalazłem, ale odeszła bez wyraźnego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
Neptun- witaj :) fajnie będzie poznać męski punkt widzenia :) zwłaszcza że my dziewczyny z tego topicu trochę bojowo jesteśmy nastawione teraz do facetów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neptun
No właśnie zauważyłem :) i to nie tylko na typ topicu a nawet obserwuję to w życiu codziennym. Nie wiem skąd się to bierze? Czy nie tracicie przez to zbyt wiele? Czy nie jest tak, że to, że skrzywdził Was kiedyś jakiś mężczyzna, powoduje, że nie dajecie szansy pozostałym, tym w porządku? Ja na szczęscie jestem wolny od tego, każdą nowo poznaną kobietę traktuję jako indywidualny przypadek, choć ta moja ex naprawdę zafundowała mi najgorsze pół roku w moim całkiem długim życiu. Hmm, co z tego, i tak ciepło o niej myślę, ale ona jest tak daleko (i dosłownie i w przenośni). Pozdrawiam wszystkie Panie i wszystkie zbolałe duszyczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ahoj babeczki jestem !! witam również rodzynków ;) Troche mnie tutaj nie było....mam ostatnio sporo obowiązków więc i mniej czasu na grupową terapię z Wami :D Ostatnio jakoś kontakt ożył, obudził się chyba....ale ja i tak nie wierzę w żadne jego słowo, bo to stary kłamca....nie rusza mnie to juz nawet....powoli wracam so siebie...euforia zakochanej kobiety już przeminęła, szybko wróciłam na ziemię ;) Cóż kolejna lekcja w życiu, kolejne doświadczenie..... Trzeciakropka >>>> ja też mam takie schizy, że nie znajdę już kogoś takiego jak on i tak sako jak TY zastanawiam się czy wytrzymałabym z nim na dłuższą metę.....po takim \"spotkaniu z rzeczywistością\" , kiedy to zaślepienie mija , otwierają się oczy i widzimy że nasz Obiekt Marzeń i Westchnień nie jest Aniołem....i że może faktycznie lepiej nam będzie bez niego. ;) Nic się w życiu nie dzieje bez przyczyny, powtarzam to sobie dzień po dniu....jeśli jesteśmy sobie przeznaczeni to będziemy razem a jeśli nie to COŚ w ten sposób próbuje nam pokazać, że KTOŚ INNY na nas czeka.:) p.s już się nie mogę doczekać weekendu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o boze mnie jest tak smutno sa wakacje ja sama za granica zimno i musze pracowac a do tego cala moja historia z cholpakiem czesc jestem nowa mam 22 lata na stale mieszkam od roku za graniaca opowiem wam moja historie moze bedziecie potrafily cos doardzic to bedzie dosc dluga wypowiedz wiec prosze sie nie zrazac bo historia trwa juz 3 lata otoz jestem z Nim a raczej bylam 3 lata poznalismy sie na 1 roku u Niego milosc na maksa u mnie nie bylam z nim raczej dla bycia z kims i tyle po roku przerwalismy studia wyjechalismy na pol roku za granice przez ten pierwszy rok ciagle urzadzalam mu jazdy zrywalam on plakal nie raz i nie dwa przeze mnie mowil ze bedzie czekal na mnie po poltora roku cos we mnie drgenelo poczulam ze kocham ale wciaz bylam nieznosna po dwoch latach zdecydowalismy sie na studia za granica rzucilismy Polske on sie oswiadczyl mimo ze mielismy po 21 lat zamieszkalismy razem za granica zaczely sie problemy praca szkola normalne zycie brak zycia towarzyskiego poczulam ze sie oddalamy a ja juz tak kochalam mocno nadskakiwalam robilam wszystko za niego on znalazl kolege zaczal wychodzic na noce wogole sie nie widywalismy wszystko sie rozpadlo czulam ze to koniec on to powiedzial ze sie dusi wrocilismy teraz do Polski gadalismy on powiedzial ze nie chce nastepnego dnia spotkalismy sie jak kumple na spacer wzial mnie za reke powiedzial ze szczerze chce sprobowac bo mnie kocha tego samego dnia poszlismy na impreze wrocilam o 2 on zostal do rana wtedy poznal ja... wrocilismy za granice tydzien temu nie jestesmy razem przeczytalam ich smsy byly czule i trafialy prosto w serce chodzilam jak we snie ryczalam prosilam o szanse nic z tego od kilku dni wyciszylam sie zrozumialam zaczelam wychodzic z domu dbac o siebie nie robie awantur jestem usmiechnieta i mila i wiesz co zaczal za mna chodzic przytulac na maksa szukac kontaktu nie wiem co myslec jak dalej postepowac czuje ze w nim to nie umarlo tylko przygaslo ale boje sie znow angazowac kiedy powoli do m nie dociera ze jestem sama dodam ze ze wzgledu na wiele czynnikow prze najblizsze dwa lata poki tu nie skonczymy studiow mamy mieszkac razem wiem ze on to ten jedyny jak pozytywnie myslec by go przyciaganac spowrotem jak mnie kiedys tak kochal to chyba znow moze prawda? bo teraz mowi ze kocha za malo zeby byc ze mna jak go znow w sobie rozkochac? help

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
Neptun--> ze strony kobiecej to jest tak, przynajmniej w moim wypadku- nie moge powiedzieć, że mój były mnie skrzywdził, kobiety mają tą tendencję, że biorą wszystko na siebie i siebie obwiniają. A facet zamiast wtedy przystopować i nie przyprawiać jeszcze i tak złej sytuacji i tak ci wytknie 1000 innych rzeczy- które zresztą do tej pory mu nie przeszkadzały. Ja sama też początkowo szukałam winy po swojej stronie, ale zdałam sobie sprawę że to nie do końca tak- wina zawsze jest po obu stronach. Do tej pory nie mam pretensji do mojego byłego o nic, nie skrzywdził mnie, raczej rozczarował. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale ja nigdy potem nie mówiłam nic złego o Nim, może powinnam była odpowiadać jak On mnie. Ale nie mam złych wspomnień. Jeśli chodzi o to czy dajemy szansę następnym to też powiem z własnego przykładu. Poznałam chłopaka, ale szybko zrozumiałam, że nie jestem gotowa na nic nowego i że kocham jednak byłego. Zakończyłam to nim się zaczęło. Chciałam być szczera i uczciwa wobec Niego i samej siebie. Oczywiście często zdarza się, że ludzie szukają kogoś do pocieszenia, ale to zależy od charakteru. Z tymi szansami jest tak, że jak ktoś zapomniał o byłym partnerze to każdą nową znajomość traktuje indywidualnie, jeśli nie, to będzie tego kogoś porównywał z byłym. No i wiadomo, trudno tu uogólniać, bo faceci różnią się od dziewczyn i każdy z osobna jest inny ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze musi być gorzej żeby mogło być lepiej. Proponuję kontakt z przyrodą, usiądź nad wodą popatrz w niebo i drzewa...mi to zawsze pomaga przywraca chęć do życia bo jest ono tylko jedno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nordyk
To może opowiem swoją historię od początku, żeby było wiadomo z czym mam problem. Poznaliśmy się 3 lata temu. Z jej strony na początku było bardzo duże zaangażowanie, zostawiła dla mnie poprzedniego faceta. Czasami zastanawiałem się czy nie jest ze mną tylko dlatego, że nie potrafi być sama, bo ten poprzedni facet (wg jej słów) i tak był spisany na straty, ale była z nim póki nie poznała mnie. O tym, że nie potrafi być sama świadczą też cyrki, które teraz wyprawia, ale to temat na osobny wątek. Tak czy siak zaangażowała się bardzo w nasz związek, czego nie mogę powiedzieć o mnie. Wcześniej długi czas byłem sam, więc specjalnie mi nie zależało czy ten związek przetrwa czy też nie. Myślałem sobie, że najwyżej będę sam kolejne kilka miesięcy a byłem do tego przyzwyczajony, więc nie było to dla mnie problemem. Na początku naszej znajomości (przyznaję szczerze) zachowywałem się jak rozkapryszona księżniczka, o byle co się obrażałem, stroiłem fochy itd. Czas płynął i zanim się spostrzegłem zakochałem się po uszy. Ta moja Pani ani mnie specjalnie fizycznie nie pociągała, ani nie fascynowala swym charakterem, ale było mi przy niej jakoś dobrze i zanim się spostrzegłem, uzależniłem się od tej błogości i poczucia, że ona jest zawsze przy mnie. Wiedziałem, że mogę sobie na wiele pozwolić, bo ostatecznie i tak ona zawsze mnie pierwsza przeprosiła i wyciągnęła rękę do zgody. Czas płynął nadal. Ja angażowałem się coraz bardziej a mojej Pani fascynacja moją osobą nieco minęła. Oboje mamy dość trudne charaktery, więc o kompromis nie było łatwo, ale jakoś dawaliśmy radę. Dokładnie rok temu doszło jednak do tego, że postanowilśmy się rozstać. Po 1,5 miesiącu zacząłem odchodzić od zmysłów i na kolanach wyprosiłem abyśmy do siebie wrócili. Związek przetrwał jednak tylko kolejne kilka miesięcy. W tym roku w marcu rozstaliśmy się na dobre. I teraz zmierzam do sedna problemu. Im więcej czasu upływa od Dnia Kobiet, czyli dnia, w którym się rozstaliśmy, tym większą obserwuję u siebie tęsknotę do niej. Nie pomogły przelotne miłostki, które miałem w tym czasie, cały czas myślę o tamtej. Znajomi podpowiadają mi na 2 sposoby przez co mam jeszcze większy mętlik w głowie: 1) daj sobie chłopie z nią spokój, co to za związek, w którym średnio raz na miesiąc była wielka awantura 2) skoro ciągle o niej myślisz, mimo że minęło tyle czasu, to na co czekasz, chwytaj za telefon i spróbujcie jeszcze raz Oj, jak wiele bym dał żeby dowiedzieć się co ona obecnie do mnie czuje i czy w ogóle jeszcze myśli o mnie. Czuję się jak bohater "Dnia Świra" - zmęczony, wypalony, totalnie rozmontowany. Czas płynie a u mnie coraz gorzej. Ona obecnie przebywa za granicą do końca wakacji. Z jednej strony nie mogę doczekać się jej powrotu a z drugiej nie jestem pewien czy będę wiedział co zrobić jak ona już wróci. Boję się tego, że nawet jak uda nam się wrócić znowu do siebie, to czeka nas kolejna powtórka z rozrywki, kolejne rozstanie i ponowne przeżywanie tej całej makabry od nowa. Uff, ale się rozpisałem, nie wiem czy dobrze oddałem to o co mi chodzi. Sam się w tym czasami nie łapię i zrzymam się na siebie, że nie mogę po męsku zdecydować: próbować naprawiać czy dać sobie spokój. Mętlik w głowie i decyzyjna obstrukcja to u mnie już stan przewlekły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neptun
Przepraszam, ale omyłkowo wpisałem swój inny nick. Nordyk = Neptun :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja mam tak samo
Szlag mnie trafia ze nie mam z kim wyjsc. Kolezanki to dzieciate mezatki heh . Ostatnio bujalam sie z takim kolegą po lokalach ale jakos nic to nie wnioslo bo koles nie w moim typie do tego chcialby czegos wiecej. Jak mu powiedzialam zeby dal na luz to sie zmyl eh do dupy to zycie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Neptun!!!!!! Nie wierze, ja nie wiem jak to sie dzieje ze te wszystkie historie sa do siebie takie podobne. U mnie jest identycznie. ja mam wrazenie ze mimo iz sie rozstalismy to ciagle nas do siebie ciagnie ale wiem (jestem pewna) ze jak bysmy wrocili to bylo by bez zmian. Rozstawalismy sie juz wczesniej a potem schodzilismy i znow rozstawalismy... I teraz tez pewnie bym wrocila gdyby tylko on chcial... ehhh szkoda slow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JAK
Neptun--> i jedni i drudzy znajomi mają racje :) Nie wiem co tu powiedzieć. Bo w moim przypadku nie było kłótni ani rozstań i szybkich powrotów. Dlatego gdybym miała możliwość powrotu to bym skorzystała. A patrząc na to co piszesz to mam mieszane uczucia. Może warto jeszcze. Ale musisz dowiedzieć się co ona czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panarea, juz schiz nie mam...a swoją drogą mój były związek, szkoda słów teraz dopiero widze jakim człowiem był eks, tyran i agresor. jestem w kropce...ja bym chyba odpuściła, wiem że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi, tylko to mieszkanie :( neptun...ja nie wiem :( Przepraszam że tak krótko i zdawkowo, ale trzymam kciuki za wszystkich, dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieje ze u Was sie \"jakos\" uklada. Oby bylo lepiej! Zycze Wam i sobie spokojnej nocy, Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Neptun
polaa - no więc właśnie, co tu zrobić? Ostatnio coraz bardziej skłaniam się jednak ku wersji, że schowam dumę w kieszeń, przełamię się i jak tylko wróci do Polski, zagadam do niej np. na gg, choć wiem, że już mnie wyrzucia ze swojej listy kontaktów. Czasami próbuję zrobić "wywiad", bo mam kontakt z jej koleżanką, która czasami szepnie mi co u mojej byłej słychać, co czuje, co myśli. Mam tylko nadzieję, że nie zdaje jej relacji w drugą stronę, choć kto wie, może to byłoby lepsze. Wiem jeszcze, że ona będąc zagranicą spotyka się tam z innym Polakami. Bardzo mnie to boli, choć sam święty nie jestem. Dotychczas jednak na moje szczęście z nikim nic poważnego jej nie wyszło. No nic, nie zamęczam Was już moimi wynurzeniami, muszę przeczekać jeszcze ten cholernie długi i smutny sierpień i może we wrześniu coś się wyjaśni. W zeszłym roku tak było, niestety bez trwalszego efektu :( Aha, jeszcze jedno. Czy uważacie, że ludzie się zmieniają? Czy po takich traumatycznych przeżyciach w związku, uczymy się czegoś nowego, wyciągamy związki na przyszłość. Osobiście sądzę, że tak, ona jednak, że nie. Co o tym sądzicie? A może nie ma na to reguły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×