Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

glammyx

Forum wsparcia dla singli i tych co chcą odejsc a boja sie samotnosci

Polecane posty

Gość Tanya
Czesc dziewczyny :-) Byłam w związku przez 5 lat. Pierwsza wielka miłość...Burzliwy związek, bywały rożne problemy, wiele kompromisów, udało się przez wszystko przejść razem, planowałam z nim życie...i okazało się, że on ze swoim życiem nie umie sobie poradzić , potrafi tylko gadać a nie jest w stanie nic zrobić...naprawdę starałam się go wspierać, a mój szacunek i miłość powolutku znikały; mówiłam mu o tym, prosiłam, żeby coś zrobił, męczyłam sie strasznie i w końcu uświadomiłam sobie, że już go nie kocham. Wtedy odeszłam. Jestem singlem od dwóch lat, na początku ciszyłam się wolnościa, teraz brakuje mi tej drugiej połowy, tego żeby się do kogoś przytulić, seksu, uczucia...Jakoś nie mogę spotkać nikogo z kim bym chciała być. Mimo wszystko samej jest lepiej niż w nieudanym, ciągniętym na siłę związku. Życzę Wam wszystkim dużo odwagi i silnej woli!! W końcu musi nam się udać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maliett______> mój facet też tak się zachoywał i powiem Ci, że trudno to wyplenić.Napewno złość w niczym nie pomoże.Jedynie spokojna rozmowa i pokazanie mu,ze jego zchowanie jest błędne. Chociaż i tak nie gwarantuję.To już chyba kwestia wychowania, bo mój to wypisz-wymaluj jego ojciec.Uparty jak osiol i w soobie winy nie widzi. Ja temat wyądrzania się odstawiła teraz na bok, a zajełam sie ratowaniem zwiazku.Najpierw szok rozstania.Oboje sobie przemyslelismy i postanowilismy wrócic.Na początek zlikwidowalismy wszelkie ogniska zapalne(w postaci byłych partnerów, dziwnych znajomości itp) a potem ustalilismy reguły i teraz postepujemy według zasady,ze zwązek jest najwazniejszy. Jak on mial wylaączony telefon długo to zapytalam sie go,czy on nie martwilby sie o mnie gdybym tak sie zachowała.no i przyznal mi rację;) i już uprzedza o wszystkim.Każda wolą chwilę poświęcamy na rozmowy i kontakt z sobą.wiem,ze to dopiero parę dni, ale mam nadzieję na lepiej.czas pokaze czy warto było spróbować. D o innej autorki(nicku nie mam przed oczyma) ja też często jeżdzę na wakcje z rodzicami.wiem jakie to uczucie , kiedy idziesz z nimi a mijają cię pary.szczęśliwe, obejmujące się.okropność.no ale udaję dumną;) Co do singlii...chyba nic na siłę...ja po moich znajomych widzę,ze miłość nie zna wieku.wujek poznał żonę w podstawówce, sąsiadka w wieku70lat a ciotka? w wieku48 i jest najszzesliwsza osoba na swiecie. a ajk sie poznali?chyba na spokaniu w pracy-wiec kazde miejsce dobr:)3mam kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia100
Moja córka (24) ciągle " wikla się" w relacje z facetami ,którzy naprawdę nie są chyba jej drugą połową . Chodzi też o jej samodzielnośc, wolnośc ,niezależnośc - które sobie bardzo ceni i nie da wyrwać. A jej faceci są jak psiaki ,które ona przygarnia. JAk ma już dość tego jojczenia z ich strony , podciągania ich w górę ..i chyba własnej satysfakcj i z tego że ona taaak im poaga ,to kończy burzliwie te związki . Wiem że boi sie być sama . Ale czy to tak i duży problem jak sięnie ma żadnej zmarszczki na buzi i jest sie atrakcyjną miłą blondynką ? Co pcha dziewczyny do takich związków ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też
glammyx, dzięki za wsparcie. Kupiłam sobie przynajmniej świetny kostium kąpielowy i designerskie klapki, żeby - w charaterze singla przy rodzicach - prezentować się jak najlepiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malliet
glammyx dzieki bardzo za odpowiedz:) wiele razy probowalam cos zmienic, starac sie naprawiac zwiazek ale mam wrazenie ze On wcale tego nie chce, nie wiem co mam robic jestem juz bezslina, chcialabym zeby On chociaz czasami przyznal sie do bledu, ale gdzie tam, meczy mnie to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malliet...ja tez miałam takie wrażenie.A potem przyszlo rozstanie.oddalilismy sie okropnie, ale przeraziło nas zycie nie uwzględniające tej drugiej osoby.to był taki szok.I teraz rzeczywiscie sie staramy.I bardzo boimy sie stracic.widac to,On teraz planuje, nie tylko ja.To mnie cieszy.Tak szybko to sie toczy....Zaręczyny na Wielkanoc.Jezeli nam sie uda.bo chyba nigdy do konca nie wiadomo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Kasia100 - zajrzyj do mojej stopki ;-) Tam jest duuuuzo o tym co cie nurtuje, trzeba tylko po to siegnac :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak patrzę na różne związki i na swój i widzę,ze każda para ma jakies problemy.NIektórzy nie chcą walczyc i rozstaja sie, niektórzy walczą.efekt moze byc ten sam, lub opoprawa.mnie zaczyna sie udawac, mojej przyjaciółce przeciwnie.Osoby bliskie widzą,ze facet ma ją w d....Ona ma 22lata on31.Ona studiuje on pracuje,dobrze zarabia.Ona go kocha, swiata poza nim nie widzi, marzy o pierscionky a on...ma swój swiat, nie przewidzial w nim miejsca dla niej.Są ze sobą 5lat.On mówi po co pierścionek-to tylko rzecz.ona czeka.Wstaje rano,zeby szykowac mu sniadanie przed praca(on mieszka osobno, ale na posilki jezdzi do niej) to samo z obiadem,kolacją.TYle.nic wiecej.Zero smsa, spóznienia, nie ppisze gdzie jest, nie dzwoni, zapomina o spotkaniach, przekłada.A ona czeka wiernie.I co z tego,ze ja mówię,ze powinna odejsc?jak ona mi na to:\"ale ja go kocham\". i niby ona wie,ze nie ma z nim przyszlosci itd, ale trwajuz tyle lat.Dlatego mysle,ze ludzie lubią się oszukiwac.Bo racja, mozna próbowac, ale w nieskonczoność?Jak mam sie zachowac wobec niej?odradzac, radzic, czy tylko wysłuchac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bede brutalna
glammyx mialm kolezanke w podobnej sytuacji jk twoja. jej facet mowil otwarcie: mam co jesc, mm co pic, mam co pieprzyc czego mi wiecej do ycia trzeba. ten twojej kolzenki chyba tez tak mysli. a ona poki sama nie dojrzeje do odejscia to ty nic nie zrobisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Glammyx
Tak to jest Glammyx, widzisz innych a sama siebie oszukujesz. Brniesz w utarta sciezke. Bo chcesz wierzyc. Byc kochana. Zyjesz marzeniami. Ktos ci tu sugerowal ksiazki, nie robisz tego wolisz sobie wmawiac, ze teraz bedzie lepiej. Zycze ci aby tak bylo, bo jak nie za kilka lat bedziesz walic glowa w mur, ze wszsytko co sie stalo to twoja wina, bo widzialas od poczatku a nie chcialas przyjac do wiadomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DZIUPLA SOWIA
„MĄDRE KOBIETY – GŁUPIE POSTĘPOWANIE czyli jak znaleźć właściwych mężczyzn i unikać nieodpowiednich” - C.Cowan, M.Kinder Smutnym paradoksem jest to, że kobiety najbardziej potrzebujące miłości mają najmniejsze szanse jej znalezienia, szczególnie wówczas, gdy nie zdają sobie sprawy, że sposób w jaki okazują to pragnienie, może odstręczać mężczyzn. Wcale niekoniecznie muszą być nieświadome tej silnej potrzeby, ale nie uprzytamniają sobie jak ją komunikują mężczyznom. Pragnienie to może być odbierane przez mężczyzn jako pusty dół, głęboka i ciemna studnia bez dna. Przeraża ich. Gwałtowne pragnienie uczucia w żaden sposób nie świadczy o zdolności do obdarzania miłością; jest tylko jakby krzykiem, że ktoś niepohamowanie jej potrzebuje. Wyraża nie wypowiedziany głód, który tak się rzuca w oczy, jak gdyby kobieta miała na czole wytatuowane słowa: „Kochaj mnie! Błagam, kochaj mnie!” Jest pewna zasadnicza rzecz, którą kobiety powinny zrozumieć, jeśli idzie o mężczyzn. W związkach z kobietami szukają tego, co w dzieciństwie dawała im matka: ciepła, oparcia i czułości. Mężczyzna nigdy nie zdradzi się z tym przed kobietą, choć to prawda. (...) Kiedy go brak w zachowaniu kobiety, wówczas mężczyzna może dojść do wniosku, że jest ona zbyt zaabsorbowana sobą i swoim gwałtownym pragnieniem uczucia. Dlaczego? Ponieważ mężczyźni interpretują to jedynie jako potrzebę miłości, a nie zdolność do jej dawania. Jak do tego dochodzi? Mężczyźni są czuli na pewne niezwykle słabe sygnały. Mają jakby szczególny radar, który zaczyna je odbierać, gdy kobieta zbyt serio traktuje to, co jeszcze nie jest i długo nie będzie związkiem. Mężczyźni wychwytują pospiesznie, zbyt natarczywie wyrażone oczekiwania. Wyczuwają ów głód, gdy kobieta przedwcześnie deklaruje swoje uczucie i używa czułych słówek albo gdy „kocham cię” ma na końcu smutny znak zapytania i wymaga upewnienia się. Kobieta rozpaczliwie pragnąca miłości domaga się zobowiązań, nim ziarno uczucia zdąży zakiełkować. Nie wierzy, że miłość może sama rozkwitnąć, gdy pozwala się jej rozwijać we własnym magicznym tempie. Gwałtowne pragnienie miłości zatruwa związek, nim nawet zacznie powstawać uczucie. Kobieta, która nigdy nie przyznaje się przed sobą, że odczuwa głód miłości, często jest zaskoczona, gdy mężczyzna nieoczekiwanie zaczyna jej unikać. Nie przypomina sobie, żeby w czasie ostatniego spotkania powiedziała czy zrobiła coś, co mogłoby stanowić powód, dla którego on już do niej nie dzwoni. c.d. (...) Kobiety, które zachowują się tak, jakby umierały z głodu miłości, wywołują w mężczyznach piekielny strach. A im dłużej są jej pozbawione, tym bardziej jej pragną. Gdyby postępowały mniej zachłannie, mężczyźni byliby bardziej gotowi je kochać. Może to brzmi, jakbyśmy chcieli powiedzieć osobie umierającej z głodu „ Nie bądź taka głodna!” To nawet dość zabawne, lecz nam chodzi o co innego. Desperacja jest symptomem niskiego poczucia własnej wartości i pesymistycznego stosunku do własnej zdolności wzbudzania w kimś uczucia. W takim wypadku jedynym rozwiązaniem dla kobiety jest uwierzyć w siebie i tak przekształcić swoje własne wyobrażenie o sobie, by mogła patrzeć na siebie jak na osobę wartą miłości. Kobieta rozpaczliwie pragnąca uczucia szuka u innych dowartościowania. Nierozsądnie uważa, że „odpowiedni” mężczyzna rozwiąże jej kłopoty uczuciowe i zaspokoi jej potrzebę potwierdzenia swojej wartości. Odpowiedni mężczyzna nie może być takim rozwiązaniem, gdy bowiem postępowanie owej kobiety jest zgodne z tym, co ona czuje, wówczas po prostu musi działać na mężczyzn odstręczająco. Kobiety, które chcą poradzić sobie z rozpaczliwym pragnieniem uczucia, powinny najpierw uznać i zaakceptować fakt, że ich głód miłości może wymknąć im się spod kontroli, a następnie muszą nauczyć się nad nim panować – nie wypierać się go i nie tłumić, lecz właśnie nad nim panować. Żeby to osiągnąć, trzeba nabrać pewności siebie i pozwalać, by związek z mężczyzną rozwijał się stopniowo, na zasadzie wzajemności, bez pochopnego angażowania się. Opanowanie głodu uczucia nie jest zadaniem łatwym. Wymaga nieustannej wiary, że da się osiągnąć sukces, a tym samym większą pewność siebie – i tak w istocie jest. W rzeczywistości sama decyzja, by gdzie indziej szukać oparcia dla wiary we własne siły, pozwala opanować i zmniejszyć ten głód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do glammmyx popierm
ale laska sieludzi i mysli ze juz da sobie rade i bedzie wiecznie happy a wczesneij tak rozpaczala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka123
Myślę, że w tych postach wiele z nas znalazło swoją historię. Ja także ją znalazłam. Tanya - jesteś odważną kobitką. Ja jestem w związku już prawie 7 lat. Było tak jak u Ciebie. Przeżyliśmy razem tak wiele. Jednak mój partner jest osobą na której nie mogę polegać i nie czuję się z nim dobrze. Nasza przyszłość razem mnie przeraża. Wiem, że nie chcę zostać jego żoną. Mieszkamy razem, ale tak naprawdę obok siebie. Tanya wiem co czułaś; ja też nie mam już do niego szacunku i chyba...przestałam go kochać. Co więcej, nie mam także szacunku do samej siebie, że pozwalam się tak traktować, że ponownie wybaczam. On zapewnia, że mnie kocha i żyje sobie beztrosko tak jakby nic się nie stało. A mnie to zżera od środka, nerwy i moja własna głupota. Nie potrafię jednak powiedzieć: koniec. Boję się co będzie dalej, czy spotka mnie jeszcze miłość? (nie należę do gatunku odważnych i przebojowych), czy dam sobie radę, także psychicznie?, czy dobrze robię (tłumaczenie: "a może on nie jest wcale taki zły tylko ja się czepiam"), i o zgrozo... to cholerne poczucie, że robisz mu krzywdę, a to boli. Ja jestem chyba nienormalna dziewczyny, przecież tego nie da się przeprowadzić bezboleśnie. Takie coś musi boleć! Mogę powtarzać to sobie 100 razy i dalej dreptam w miejscu. Poza tym napewno czekałaby mnie rozmowa z szanownymi niedoszłymi teściami, dlaczego to robię, przecież ich syneczek tak bardzo się stara. Tylko oni nie widzą jaki jest naprawdę i jak się z nim żyje. Myślę, że w końcu dojrzeję do tej decyzji bo męczę się już prawie 2 lata. Boję się tylko, że wtedy puszczą mi nerwy i odbędzie się to z wielkim hukiem. Nie chcę żałować po latach nieudanego życia, że trzeba było wcześniej zebrać się na odwagę i powiedzieć: żegnaj. I jeszcze jedna głupia myśl, którą chciałabym się podzielić. Wiem, że to chore, ale wolałabym, żeby mnie zdradził, żeby zrobił coś niewybaczalnego. Wtedy chyba byłoby mi łatwiej. Uściski dla autorki topiku. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lilka123, nic cie nei spotka nowego, milego jesli bedziesz tkwila tam gdzie tkwisz - samo sie nie zrobi. Niepodejmowanie decyzji... to tez decyzja. Zapraszam do mojej stopki i radze wybrac cos dla siebie. Ja jestem kompletnie inna osoba po terapii i lekturach, jest tam mnostwo pozycji, ktore otworza ci oczy i pozwola zastanowic sie czego naprawde chcesz. Pomoc na wyciagniecie reki - wystarczy tylko zaczac czytac. A gdzie Glammyx?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze slowo... takie myslenie, zeby zrobil cos niewybaczalnego, to tylko oszukiwanie sie bo nei mozesz podjac decyzji, gwarantuje ci ze byloby ci gorzej, znam kilka takich osob, ktore tkwily w zlych zwiazkach a potem jak to on pierwszy odszedl to nei mogly sie pozbierac, jak to to one tyle przeszly, tak myslaly o nim... a on? Glammyx, nie wiem jak konkretnie jest z Toba, ja tez zylam milymi zmianami na lepsze, trzymalam sie ich kurczowo, widzialam go jakim chcialam widziec a bylo coraz gorzej... Teraz jestem wsciekla na sibie, ze sama wybralam bycie slepa, zawierzenie wyobrazeniom... ale dosc bicia sie w piersi bo... lepiej pozno niz wcale ;-) Juz neidlugo ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tramper
Czytajac to wszystko doszedlem do wniosku ze .....nie tylko faceci to dranie. U mnie jest sytuacja tego typu iz dziewczyna ktora kocham ...wykancza mnie . Sama nie wie czego chce..stwarza problemy...I tak sobie mysle ze wlasnie ja bylem dla niej za dobry ..za duzo uczucia wlozylem..i co w zamian otrzymuje ...cierpienie. Zerwala ze mna ..Serce boli strasznie ...coz, jak sama stwierdzila " sama nie wie czego chce " i " ze nie ma punktu odniesienia bo nie wie jak to jest byc z innym facetem". To boli...dodam od Siebe ze zrobil bym dla niej wszystko...i robilem.. Potrafilem rzucic dobrze platna prace i pojechac z nia w swiat , zeby tylk mogla spelnic swoje marzenia. Mysle ..ze za malo drania we mnie jest, ale coz na to poradze ...mam romantyczna dusze i jak kocham to na maxa. Nie uznaje polsrodkow. Ktos moze mi zarzucic ze zdominowalem zwiazek...problem w tym ze ja SLUCHALEM tego co mowi do mnie ta osobka...i naprawde nie dominowalem zwiazku.. Bylem partnerem a nie wladca, w zadnym wypadku rowniez nie bylem typem pantoflarza. Chcialem tylko raz na jakis czas uslyszec slowa ..kocham Cie ..czy to tak wiele ?? Hmm......wykonczyla mnie ta dziewczyna ..serio ...mam dosyc . Probowalem ratowac zwiazek... uslyszalem slowa"musze przemyslec to " I tak teraz trwam w niepewnosci co bedzie...najgorsze sa noce...tak wiec drogie panie , nie tylko my faceci jestesmy toksyczni. Pozdrawiam cieplo Ps : sorry za chaotycznosc wypowiedzi, ale to wszystko mnie przytlacza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trawa Calkowita
Jej po prostu na tobie az tak nie zalezalo. Glowa do gory. Lepiej, ze teraz. Jeszcze sie bedziesz z tego smiac. Tak ten topik przytlacza bo jak sie czyta... tylko zauwaz, ze kazda z tych dziewczyn chce sie pokazac, udaje, ze nie ma zadnych uczuc przed pozostalymi... bo jak rzeczywiscie... nie zadzwoni... nie pokaze sie... Przyklad Glammyx, taka byla "twarda" a tylko czekala, ze jemu "zalezy" i teraz pisze o kompromisach, nadzieji na lepsze, pracy we dwoje (100%, ze to tylko ona tak to widzi a fecet zlewa, przeciez czarno na bialym pisala o nim) po prostu oszukuje sama siebie i zgrywa twardzielke, a tak naprawde zrobi wszystko by zwiazek trwal - kosztem jej samej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tramper
Zgadzam sie ..Sadze ze sami siebie oszukujemy. Tak naprawde nie potrafimy zdac sobie sprawy ze jest KONIEC. Sadze ze dla mnie bedzie najtrudniejsze gdy nadejdzie dzien w ktorym ona powie ze chce byc ze mna..ponownie..Po prostu przechodzilem juz przez to i nie potrafie jej powiedziec nie. Jedyna nadzieje mam w tym ze do tego nie dojdzie a jesli dojdzie to ze bede mial w sobie tyle sily aby pwiedziec NIE. Zobaczymy jak to sie potoczy....moze do tego czasu zakocham sie ...Abstrachujac od tematu . W firmie gdzie pracuje ( stresogenna praca..zapewniam ze bardzo) kobiety ...chyba maja jakis 6 zmysl tak jak gdyby wyczuly ze jestem singiel .....no normalnie najchetniej to by mnie zjadly :D. Na szczescie jestem twardziel.I tak sobie mysle ze jesli kocham ta moja ex i tak naprawde chce dla niej szczescia w zyciu( tak jak to deklarowalem wobec niej) to powinienem uszanowac jej wole i nie narzucac sie ze swoja miloscia jesli ona tego nie czuje samego do mnie. To takie moje przemyslenia...nie wiem czy sluszne ale zawsze jakies :DPs : lzej mi jak tak moge z Siebie wyrzucic co mnie gnebi. PS2 : Kupilem sobe kino domowe na poprawe nastroju i teraz nalogowo ogladam filmy.. Jesli ktos chetny to zapraszam do mnie ..obejrzymy razem :D Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka123
SMUTENKA, dziękuję za ciepłe słowa. Poczytam książki, które polecasz. Może w końcu otrząsnę się z tego "chorego stanu" i wezmę życie w swoje ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka123
SMUTENKA, dziękuję za ciepłe słowa. Poczytam książki, które polecasz. Może w końcu otrząsnę się z tego "chorego stanu" i wezmę życie w swoje ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka123
SMUTENKA, dziękuję za ciepłe słowa. Poczytam książki, które polecasz. Może w końcu otrząsnę się z tego "chorego stanu" i wezmę życie w swoje ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm, może macie rację, te które twierdzicie, że ja też się ludzę.Może, nie wiem.Może się mylicie-nigdy nie wiadomo. Jak narazie nie mogę mu nic zarzucic.Rzeczywiście mówi mi o wszystkim(powiedzmy o wielu rzecach, bo zaraz któras powie, ze skad wiem,ze o wszystkich), szuka pracy w moich okolicach, szuka nam pracy za granicą, bo wyjeżdżamy na wakacje.Stara się- to widac.NIe krzyczy,nie ma pretensji.Dlatego postanowiłam spróbować.Dlatego też, ze jak na razie nie umiem wyobrazic sobie kogoś, kto móglby byc tak blisko mnie jak on, dlatego,ze dużo przeszliśmy razem.Ja wiem jakie podejmuję ryzyko-jestem świadoma wszystkiego.Dlatego nie będę obwiniać nikogo, jeżeli ten związek się rozpadnie.Widzę, ze niektóre jesteście zdenerwowane moją decyzją. Jeśłi chodzi o czytanie książek, to ja wiele mam juz za sobą.Poza tym skonczylam taki kierunek studiów, który nauczył mnie,zeby nie przyjmować tresci książek bezkrytycznie.Bo nigdy nic nie wiadomo.NIkt nie jest fenomenem, nie znalazł specyfiku, który pomógłby wszystkim. Niektóre z Was moga stwierdzic, ze nie umiem odchodzić....Umiem.Odeszłam kiedyś od człowieka, którego MOCNO MOCNO kochałam.Okropnie mocno.Odeszłam. bo własnie mnie krzywdził i realnie nie było szans na zmiany.dlatego musialam to zrobić.Ale tu -teraz szanse są i je wykorzystuję, gdyż widzę chęci z jego strony. Mimo to dzięuję za wszytskie odpowiedzi, komentarze, każdy się przyda.Jednak decyzja należy do mnie, prawda??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięuję wam wszystkim za wypowiedzi. Może się tylko łudzę-nie wiadomo tak, jak nie wiadomo czy nie mam racji.Ja postanowilam zaryzykowac z pełną świadomoscią.Bo chyba najważniejsze jest,zebym to ja dobrze się czuła a teraz tak jest.On stara sie-widac to na konkretach. Jeśłi chodzi o książki, wiele już przecyztałam./Poza tym, miałam taki kierunek studiów gdzie nauczono mnie,ze nie powinnismy czytac książek bezkrytycznie.bo kazdy jest inny. W każdym bądz razie liczę się z tym,ze może znowu być zle.Albo,ze moze bedziemy musieli się rozstac.trzeba brac każda opcje pod uwagę. Jeżeli któras z was twierdzi,ze nie umiem odchodzic...to rozczaruję.umiem.Musiałam keidys odejsc od kogoś, kogo bardzo, bardzo mocno kochałam.tak na smierc i zycie, któr potem chciałam stracić.ale musialam odejsc, bo nie bylo szans na zmiany,ale tu są. To mój wybór, bo moje życie, tak jak każda z was podejmuje własne decyzje, zgodnie z sercem, sumieniem, czy ze wskazówkami w książkach.Mam nadzieję, ze wiecie o co mi chodzi;) pozdrawiam wszystkie:)Całuski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie za to jest Tak:mam 21 lat mój narzeczony ma 26 lat.Nasz związek jest burzliwy raz na tydzień kiedy sobie popije.Ja bym chciała abysmy szukali razem domu dla nas ale on coś sie nie kwapi bo boi się o matkę.Mam nieraz ochote od niego odejść,zostawić to wszystko odwrócic się i odejść ale wiem ze wtedy nic mi nie pozostanie.wróce do mojej wioski i tam zostanę do końca życia sama.Prawde mówiąc chciałabym nowej miłości takiej która mnie naprawdę zaprowadzi do szczęcścia,ale jestem tego świadoma że życie nie jest takie kolorowe.Mam nadzieje ze jak będziemy razem mieszkali to będzie nam dobrze będziemy w końcu szczęsliwi,ale on nie jest tego świadomy że mnie jego matka doprowadza do szału.Czas pokaże!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Weronix, samo to cie powinno odstraszyc, ze... on sobie popije. Bardzo cie powinno odstraszyc. Ale kazdy musi przezyc sam. Dlatego nei bede nawet opisywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Glammyx, ja mam na tyle rozumu, ze z tych ksiazek wybralam to co mnie, jego, mojej sytuacji dotyczy. To sie po prostu czuje ... chyba, ze nei chce sie dowiedziec, nie jest sie na to gotowym lub woli sie zyc w nieswiadomosci... bo i tak bywa, znalam dziewczyny, ktore potrzebowaly, ksiazke czytaly z zainteresowaniem, potrafily wynienic kogo z otoczenia ta ksiazka dotyczy a w zadnym wypadku do siebie jej nei braly.. a ja wiedzialam,z e to o nich jak najbardizej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czytam sobie te topiki i...dochodzę do wniosku, ze tylko same bedziemy mogły sobie pomóc.Łatwo się mówi chyba, gdy stoi się obok.Jeżeli daję się krzywdzić, to przecież świadomie, dziewczyny moje drogie.NIestety taka jest prawda.Widzę to po sobie, po przyjaciółce, koleżankach. Mój facet stara się, ale daleko mu do ideału.Czasami jego zachowania bolą mnie, racja, ale wtedy uświadamiam mu to ew.robię podobnie,zeby przekonał się na własnej skórze i jest ok. pozdrawiam. P.S Każdy musi dojrzeć do pewnych decyzji.Prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×