Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość posluszna corka

Upokarzające rozmwoy w moim domu.

Polecane posty

Gość 23 latka
Zgadza się. Moja rodzina też służy prawie za przykładną wśród znajomych, ale co się dzieje za zamkniętymi drzwiami to już zupełnie inna historia... Prawdę powiedziawszy, dopiero niedawno uświadomiłam sobie, że to jest nie tak. Myślałam, że to jest normalne, gdy rodzice wyładowują swoje flustracje na dzieciach. Dopiero ostatnio przetarłam oczy i ujrzałam, że to co się dzieje w moim domu tak na prawdę jest chore. Jestem dzieckiem swoich rodziców, nigdy nie przestanę ich kochać, wiele mogę im wybaczyć. Ale czasami mam ochotę to wszystko olać, zostawić i wyprowadzić się gdziekolwiek... Niestety jeszcze się uczę (studia dzienne), a jedyna praca która mogłaby zapewnić mi utrzymanie jest w pełnym wymiarze godzin. Pewnie wszyscy znajomi by się ode mnie odwrócili jako od podłej, wyrodnej córki. Ale ile można znosić upokorzeń, podłości pod swoim adresem - tylko dlatego, że tatusiowi odebrano premię w pracy i przyszedł się wyładować na rodzinie. Rodzice już mnie nie biją - boją się, że im oddam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slooneczko
Dlatego ja ide na studia dzienne i jednoczesnie zaoczne. Moze w koncu przejrza na ocyz jak mnie zabraknie. A mi to ulatwi kiedys znalezienie dobrej pracy, zreszta zawsze sie dobrze uczylam, czasami po nocach, bo dnie przesypialam, tak mi bylo jakos latwiej. W nocy mialam spokoj. Nie lubie imprez i halasu nie lubie krzyku, lubie spokoj. Nawet czasami jade do mojego chlopaka, przytulam sie do niego i jestem szczesliwa, bo tam jest spokojnie i cicho, jesli juz to ktos sie smieje. Strasznie nie lubie braku szacunku, strasznie nie lubie jak gdzies cierpia dzieci. Ogladam "Kochaj mnie" rycze jak bobr, albo ten proram na Polsacie o dzieciach. Jestem troche rozchwiana emocjonalnie, przewrazliwiona, ale nie czuje sie przegrana, mysle ze sobie poradze w zyciu. Jestem i tak dosc silna psychicznie, czasami przychodzi kryzys, ale krotko trwa. Mam plany, mam marzenia, chce miec meza i dzieci. I dlugo musialam sobie wpajac, ze to ze mna jest wszytsko w porzadku, ze to z rodzicami cos jest nie tak. Ze to oni przede wszytskim nie potrafili sobie radzic sami ze soba, a to sa wlasnie tego efekty. Nawet jakby mi ktos zaproponowal, ze mnie stad zabierze chyba bym sie nie zgodzila. balabym sie ze wpadne z deszczu pod rynne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka_23
ja mam 23 lata. nigdzie nie wolno mi wychodzic z domu. najwyzej po zakupy na 30 minut (z zegarkiem w reku) jestem bita o byle co. studiuje. rodzice musza znac moj rozklad zajec.jak wroce pol godziny pozniej to obrywam pasem. nie mam chlopaka bo nie wolno mi (kiedy mialabym na to czas?) rodzice dzwonia do dziekanatu zeby upewnic sie co do mojego planu (czy nie klamie) krzycza na mnie ze jestem darmozjad. znalazlam prace na wakacje i zabronili mi tam chodzic (praca w biurze przy kompie) bo pewnei bede sie puszczala za pieniadze ciagle slysze ile ICH kosztuje. ze wydaja na moje ubrania i szkole (dzienne) majatek i g... ztego maja. mam 200zl stypy naukowej i im oddaje. na ubrania i buty dostaje 4 razy w roku po 150 zl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tof
no malinka! pakuj sie i zmykaj z tej chłupy bo będzieśz bita pasem do 40, zdaje się że Twoi rodzice tylko czekają, aż skończysz studia, bedziesz im wtedy oddawać wszystko co zarobisz w pracy. na tej zasadzie nigdy sie nie wyrwiesz. mykaj czy prędzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myky
ciezko jest cokolwiek doradzic (bo przeciez nie powiem zebyscie sie wyprowadzili-nie mowiac przeciez o kosztach lokum to o jego wyposazeniu,wiadomo ze dla jednej,mlodej osoby jest to cos niemozliwego).Sloneczko jestes pieknym przykladem tego ,ze mozna sobie poradzic. Sily dodaja Ci marzenia ;) podziwiam Ja nie mam az tak zle,ale tez zdarza sie ze jestem ponizana.Rzeczywiscie moja matka bardzo sie poswieca. Za to wkolko slysze ze jestem darmozjadem a ona sie dla mnie katuje,tyle razy to powtarza itp ,ze mozna popasc w poczucie winy ze przezemnie jest nieszczesliwa? Na szczescie ,sa inne momenty,ale teraz sobie uswiadomilam ze nie powinna tak robic , malo tego, ja podobnie zachowuje sie w stosunku do swoich partnerow!! O niee... dobrze sobie cos uswiadomic, bede musiaal nad soba popracowac , nie chce byc zrzeda i obarczac innych(bliskich) wina,za moje niepowodzenia w zyciu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podpisuję się pod tym wszystkim. Mam 20 lat, jestem bardzo spokojną, cichą dziewczyną, nie mam chłopaka, prawie nigdzie nie wychodzę, nigdy nie byłam na dyskotece, w pubie itd. Nie jest to bezpośrednia wina moich rodziców, bo oni mi teraz nie zabraniają. Po prostu już od dzieciństwa moja mama przeprowadzała stopniowo taką akcję wyalienowania mnie od rówieśników, nie mogłam chodzić tu i tam, bo jeszcze coś mi się niedobrego przydarzy. I teraz mi samej się odechciało gdziekolwiek wychodzić czy spotykać się ze znajomymi. To jest dla mnie męka, w towarzystwie czuję się taka wyobcowana, w domu jestem bezpieczna, mam spokój, siedzę z moimi książkami czy za komputerem i jest mi dobrze. Jak do tej pory chodziłam z 2 chłopakami, ale szybko z nimi skończyłam, bo słyszałam ciągle głupie, upokarzające komentarze pod moim adresem. Tak się czułam, jakbym była winna, że nie poświęcam wystarczajaco czasu obowiązkom domowym. Mojego ojca nikt nie lubi, ani znajomi, ani jego własna rodzina. Wszędzie zachowuje się wulgarnie, nawet w publicznych miejscach, potrafi skląć sprzedawcę w sklepie prawie bez powodu, wyśmiewa się ze mnie przy obcych. Mama jest zwykle w porządku, taka kochana, ale czasami wyładowuje się na mnie bez powodu, nazywa mnie ci.., ku..., gdy mówię prawdę twierdzi, że kłamię, bo ona zawsze wie lepiej. Ubierz to, uczesz się tak, mów ludziom tamto, zachowuj się inaczej. Przecież ona nie zmieni mojego charakteru, nie jestem lwem salonowym i duszą towarzystwa. Jak nie zrobię czegoś, co mi każe, to szantażuje mnie, że ją do grobu wpędzę itd. Już czasami mam dość, nie wiem, jak sobie życie ułożę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myky
Przypomniała mi sie historia chłopaka z sasiedztwa. Mial podobnie, wkolko go ponizano,rzucano talerzami (nigdy sie nie chcial przyznac ale to bylo widac). Nie mogl dziewczyny przyprowadzic do domu! Nawet przed studniowka. Odpowiadal za wszystko w domu,za mlodsza siostre i jak ona cos nabroila to mu sie obrywalo(nawet za najmiejsza rzecz!). Szczegolnie ojciec ponizal go,a matka ustepowala. Ciekawa jest historia jego rodzicow,bo matka pracuje w swietlicy szkolnej(no to musiala miec wczesniej jakies zajecia pedagogiczne?). Natomiast ojciec od 18 roku wychowywal sie bez swojego ojca. Tak wiec to mniej wiecej wygladalo.Jednak nie na tym koniec, podobnie jest z siostra ojca tego chlopaka! Tez trzymaja dziecko pod kloszem-i co jeszcze? nie wiem. Jesli chodzi o tego sasiada to teraz nie umie znalesc on sobie dziewczyny, ma problemy w nawiazywaniu kontaktow... az mi go szkoda. Malo tego staje sie podobny do ojca. Rodzice opamietajcie sie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myky
wogole ludzie sie z niego smieja ,ze jest dziwny itp a on nie umie sie znalesc w zyciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cholercia
U mnie problem z matką. Ojciec bił mnie i brata w dzieciństwie, choc nie przypominam sobie, żebym robiła cos złego i nie byłam rozpuszczonym dzieciakiem. Raczej spokojnym i powaznym (ponoć jako maleństwo prawie w ogóle nie płakałam), co powinno budzić w rodzicach zadowolenie i brak frustracji. Otóż to nie takie proste. Frustracja ludzi jest wyładowywana przy najmniejszej okazji, a więc co ma zrobić ojciec, który po ciezkim dniu pracy, sporem z żoną i sileniu się przez cały dzień na uprzejmosc przed wszystkimi obcymi na zewnatrz nagle zobaczy, że córeczka nie chce czegos zrobic, czy iśc spać, czy coś tam jeszcze, co tylko rodzice moga sobie ubzdurać? Oczywiście jedyny słuszny wg niego sposób aby "unieszkodliwić" brzdąca to przyrznąć mu pasem. No bo po co się meczyć i zastanawiac nad możliwie pedagogicznym rozwiazaniem, nie? Prymitywnie jest najszybciej. Co go interesują uczucia dziecka. Przecież on sadzi, ze dziecko nie ma uczuc (ja jako pedagog wiem, ale rodzice nie sa pedagogami i psychologami niestety, nie musza, nawet nie wymagaja od siebie samych chocby podstaw z tych dziedzin, a dzieci oczywiscie kazdy moze mieć, eh). Mimo wszystko z ojcem łącza mnie bardzo pozytywne stosunki, rozmawiamy na kazdy temat (polityka,społeczne,studia), ale zwykle praktyczny (nic o uczuciach, dla niego to zbyt ckliwe, strata czasu,głupoty,bujanie w chmurach,rozczulanie sie nad soba). To dośc prosto myslący człowiek, choleryk, potrafi wyzwac od kretynów, idiotek, nieużytków, ale zaobserwowałam, że robi to zwykle wtedy, gdy ktos go "zgasi", skompromituje albo urazi (np. Ja: "Przeciez ty sie na tym nie znasz!", "Nic nie zrozumiałam z twojego tłumaczenia!" On:"A weź się odwal kretynko, jak głupia blondynka(bo jestem brunetką)!!!!!"). No cóz typowy objaw niedowartosciowania i zwykle odpowiednio go kwituję, ale faktem jest, ze to boli, szczególnie, ze na codzień się rozumiemy, śmiejemy. Niektórzy chyba są pozbawieni pewnych cech, np wrazliwości i sa dosadni, lubia od czasu do czasu (lub ciagle!) kogoś zranić, zeby sobie polepszyc na moment samopoczucie, udowodnic, że oni sa górą, Ty jesteś zerem (to musi być niezła ulga, szkoda tylko, że my potem cierpimy najbardziej). Niewazne. Matka. Zero porozumienia. Jako dziecko byłam ubierana w sukienki i kokardy, podczas gdy inne dziewczynki mogły nosić takie normalne ciuszki (koszulki, spodenki). Ja oczywiście nie, bo musiałam byc ksiezniczką. Oczywiscie miałam te mniej lubiane sukienki, ale nie było mowy o niezałozeniu beznadziejnej obciachowej (do tej pory ją pamietam) sukienki z kołnierzem marynarskim i czerwona kokarda!!!!brrrrr... Zaczełam sie buntowac, byłam chłopaczarą(oczywiscie komentarze "jak mozesz spędzac czas wsród chłopaków?!musisz sie prowadzic!ludzie gadaja!inne dziewczynki siedza w domu!"), lubiłam chodzić po drzewach, kiedy wyjezdzalismy na wieś do dziadka. Non stop uwagi dot ubierania ("nos spódnice, a nie spodnie jak chłopak, załóż to" - do tej pory tak mawia!!!! Mam 24 lata!). Nie pozwalała mi sciąć włosów, golić się i w ogóle robienia czegos co mogłoby świadczyc o mojej dojrzałosci, dorastaniu. Jak założyłam krótką sukienke(uwielbiany przecież przez nią strój) to wyzwała mnie od lafirynd (całą droge mnie wyzywała i lamentowała). Nie mogłam rozmawiać z kolegą sama w pokoju!!! Przyszedł okres zmiany totalnej, a wiec glany, koszule... generalnie grunge. Codziennie kłótnie o ubiór, naukę, chłopaków. Gdzie sie szlajam, przecież powinnam byc o 16, a jestem o 18. Tragedia! Do tej pory całe studia musiałam podawać w jakich godzinach będę na uczelni (wszystko jak w zegarku, poukładane i uporzadkowane). Ciagle "ucz sie, to jest najwazniejsze, jak bedziesz pracować to będziesz robić co chcesz, spotykac sie z ludxmi!" (no byćmoże, jeśli do tej pory nie dostane depresji). Teksty: "Mogłam zostawic Cię w szpitalu, wychowywałam Cie, karmiłam, noce nie przespane!" (Oczywiscie wszystko to chyba z łaski robiła), "Nic nie robisz(przecież studiuje2 kierunki),idź do pracy!" (sama nie pracuje i nie chce jej sie znaleźć), itd.....ciagle szydzi, smieje sie, podsłuchuje rozmowy telef i poprawia mnie, że niby źle rozmawiam z ludźmi przez telefon!!!(za szybko, niewyraxnie, niejasno i zaczyna mnie uczyć mówić! i jeszcze wmawia mi, że inni pewnie sie ze mnie smieja i mnie nie lubia itp... Tak, w ogóle powinnam przepraszac, ze zyję chyba - zaznaczam, ze nie mam wady wymowy,nie wiem o co chodzi? chore ambicje). Kazda moja porazka to "Mówiłam ci, że.......", "Trzeba było...........", "Do czego ty sie nadajesz?". Eh.... juz nie moge az mnie głowa rozbolała od tych zwierzeń. Aha, najwazniejszego nie powiedziałam, moja mama świata nie widzi poza moim starszym bratem (mimo wszystko zawsze go kochałam i to super dla mnie człowiek). Normalnie ideał, kochany, bidulek, słabiutki, jak on się miewa (ma to szczescie, że nie mieszka już z nami), a może cos mu zawieźć, ach i pracuje, super zarobki......blablabla Idę spać, bo nie mam sił.. Trzymajcie sie wszyscy wykończeni psychicznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slooneczko
Kochani wiecie jak strasznie przykro sie takie rzeczy czyta? Najgorsza jest ta cholerna bezsilnosc czujesz ze nic nie mozesz.... Nie mozna sie znow poddac, nie wolno! Trzeba zyc dla siebie! Ja czesto jestem przykladna coreczka bo chca taka miec, niech maja. Slysza co chca slyszec, widza co chca widziec. A jak nie widza i nie slysza moge byc soba. Rodzice mnie nie znaja jakos czlowieka, nei znaja moich mysli opinii, mysla pewnie ze takich nie mam. Teraz sie sytuacja poprawila troche, wolno mi wiecej, ale kiedys nie wolno mi bylo nic i faktycznie wielu ludzi sie odwraca. Komu sie bedzie chcialo to znosic, ciagle odwolywanie spotkan, tlumaczenie. Ja ostatnio ojcu nie takie grabie przynioslam, to mi powiedzial, ze zostane w domu, bo musze nauczyc sie myslec. Mamy troche tych pieniedzy ale na wakacjach nigdy nie bylam, ja nawet nie jestem nauczona ogladania TV! Nie jestem nauczona odpoczywac, jak sie czasem mi zdarzy pobyczec mam wyrzuty sumienia. I mam cale mnostwo innych dolegliwosci emocjonalnych:) z ktorymi staram sobie radzic jak moge. Chlopak chcial mnie przytulic a ja mialam takie odruch ze sie odsuwalam, zlbo chcialam zaslonic, jakby mnie mial uderzyc. A on podniosl reke tylko zeby mnie objac. ale to bylo pare lat temu. Teraz sama jestem straszna przylepa:) Chcialam jako nastolatka popelnic samobojstwo bo myslalm ze to wszytsko przeze mnie. Przeze mnie cos nie wyszlo, przez mnie deszcz pada... Ale powoli, powolutku nauczylam sie cenic siebie, mam troche kompleksow, ale ogolnie moge powiedziec, ze nie jest zle. Jak mialam nascie lat siedzialam w domu, czytalam duzo, rozmyslalam i ukladalam wizje siebie i swojego zycia. Kogos dobrego i wrazliwego, ale umiejacego sobie radzic. Czytalam mnostwo pierdolowatych poradnikow, ktore teraz wydaja mi sie glupie ale wtedy mi pomagaly. I powiem Wam, ze sie zblizam do tego. A tez czesto nacierpialam sie strasznie, nie ma dalej w sumie tygodnia zebym nie plakala. Z bezsilnmosci czesto, czasami zeby wyladowac emocje. Bo jak to inaczej mozna zrobic skoro trzeba siedziec w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slooneczko
Przemoc psychiczna boli bardziej niz fizyczna. Oberwalam juz raz porzadnie, w sumie za to ze jestem krotkowidzem. :) Nie miala okularow z daleka widze posatc tylko, twarzy nie rozpoznam, pewnego dnia bieglam za znajomymi, akurat pech chcial ze ojciec szedl z drugiej strony pijany (jak nigdy nie chodzi, tylko jezdzi autem). Nie poznalam go bo byl dosc daleko, po prostu widzialam tylko sylwetke nawet nie przyszlo mi do glowy ze to on. A on po alkoholu ubzdural sobie ze przed nim uciekala + mam cos na sumieniu. Zawolal mnie, na nic zdaly sie tlumaczenia, ze go nie poznalam. Za wlosy zaprowadzil do domu, pierwszy raz popchnal na schody wejsciowe, drugi raz juz w domu na sciane. Dosc mocno uderzylam glowa, moj brat w ryk. Z placzem polecial na gore. Pamietam jak pytalam sie Mamy :Co sie stalo? Za co? Naprawde nie wiedzialam. Pozniej uslyszalam : "Na ziemie k.... Kladz sie. Ukleknelam na kolana, a pozniej przez chyba 2 godz. obrywalam seriami po glowie. Piesciami, jeszcze kleczalam w waskim przedpokoju, to tez sie o sciane pare razy omilam. Dostawalam za kazdym razem kiedy mowilam prawde, a on myslal ze klamie i ze mnie w koncu przekona do tego, zebym sie przyznala ze uciekalam. Nawet mnie tak bardzo wtedy nie bolalo, jak bil nie krzyczalam nie plakalam, na kazde pytanie odpowiadlam prawde. I dostawalam w pysk. W koncu kazal mi wyp... z domu. Wyszlam, ale mama wybiegla za mna: "niegdzie nie choc, on Cie znajdzie" Po pol godz. siedzenia na schodach kazal mi wracac do domu i isc spac. "Porozmawiamy sobie jutro". Nie moglam spac bo bolal mnie kazy zab, cala szeka, wstalam z podbitym okiem, rozcieta warga, guzem na glowie, ukruszonymi zebami. pieknie wygladalam. Mamusia zadzwonila do szkoly :"Corka ma grype" Ojciec poszedl myslec do lasu jak wytrzezwial. Nie wiem, czy cos wymyslil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slooneczko
Telefony zaufania.... a co tam powiedza: porozmawiaj, powiedz co czujesz, wytlumacz na czym Ci zalezy. Tylko jakos calkiem inaczej to wyglada w praktyce. Gdybym choc raz zadzwonila na policje, ktos by sie dowiedzial, dostalabym taki wpieprz ze juz bym sie chyba nie pozbierala. To wlasnie nie jest takie proste. Tu nic nie jest proste. Albo sie zlamiesz i skonczysz jak rodzice, albo przy ogromnej silnej woli i odrobinie szczescia wyrwiesz sie i zaczniesz nowe zycie. I tak nie wiem, czy kiedys nie bede potrzebowala pomocy psychoterapeuty. Jestem za bardzo wrazlwa, za nerwowa... boje sie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slooneczko
Albo jeszcze jedno - poszlam do ortodonty, bo dentystka powiedziala, ze mam cos za bardzo starte zeby. A ortodonta od razu powiedzial - bruksizm wykluczymy, bo nie wygladasz na dziecko z rodziny patologicznej. I co mialam powiedziec przy Mamusi? "Myslisz idoto ze to tak wszytsko widac?" Bruksizm to scieranie zebow na tle nerwowym , czesto w nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milo z Twojej strony ze probujesz nam pomoc i ja wcale nie umniejszam wartosci tej pomocy. Nie nie dzwonilam, bo przypuszczam, ze albo to beda wlasnie takie rady psychologiczne, jakie sa na tej stronie ktora podalas (weszlam na nia) albo propozycja twardego dzialani - proces itd. Pierwsza trudno jest stosowac z praktyce, jak Cie ktos od dziwek wyzywa za 20 minut spoznienia a drugie po prostu nie wchodzi w gre, bo zanim by to wszytsko ruszylo ojciec by mnie juz zabil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisalam ze to nie jest take proste. A co jest? No napisz mi ze jest? Wiekszosc z nas jest tak wytresowana i zastraszona ze balaby sie zrobic cokolwiek wbrew rodzicom. Ja nawt nie to ze mam wykonywac polecenia, ja mam sie DOMYSLAC o co moze im chodzic. Jestem jak pies, mam byc posluszna tania w utrzymaniu i nie sprawiac problemow. Siedziec cicho!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola245
ostatnio mialam awanture o to ze kliebasa ktora smaze pryska . potem wyzwiska od kur... pogonienie mojej kumpelki z domu i yzwanie jej... awantura .. mama sie na mnie rzucila zaczela mnie szarpac bic ... z calej sily ja odepchalam i szarpnelam nia rzucilam kluczami i ucieklam z domu. jak wrocilam to spytala czy zrobic mi kanapeczki do pracy ? to jest dopiero psychoza a mam 23 lata ale nie dam sobie nie ma takiej opcji ! oko za oko . nie jestem gowniara nikt nie bedzie mnie bil! tak bardzo chce sie wyprowadzic ale nie mam gdzie :( oko za oko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hbjb
bardzo wam wszystkim wspolczuje bo ja nigdy nie mialam tak w domu dzieki mojej kochanej mamie ktora kopnela mojego durnego ojca w dupe az sie za nim kurzylo.gdyby mogla toby mi lub mojemu rodzenstwu gwiazdke z niema dala.chciala nawet mieszkanie o ktorego kupno walczyla kilka ladnych lat sprzedac i zamienic na mniejsze zebym mogla pojsc na dzienne studia ale ja znalazlam prace i poszlam zaocznie bo wiem jakim jej marzeniem bylo to mieszkanie. co do tel.zaufania to mam zle doswiadczenia.gdy moja najlepsza kumpela wpadla w narkotyki chcialam jej pomoc.zadzwonilam na taki telefon i pani sie mnie pyta od ile juz czasu bierze codziennie(nalogowo)to mowie ze od 4-ech miesiecy a ona zaczela sie smiac i powiedziala ze juz dawno by nie zyla.i to ma byc pomoc??!!ale i tak udalo sie jej wyjsc.od 5 lat nic nie wziela. pozdrawiam was wszystkie i zycze duzo szczescia w zyciu i wytrwalosci.znajdzcie prace i idzcie na studia zaoczne.wcale nie sa gorsze od dziennych.pozdrawiam:-):-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie minister
Powinie powstać Urząd Kontroli Kultury i Bezpieczeństwa w Rodzinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Woman, rzeczywiście to przykre, że Cię wycięli, bo Twoja wypowiedź była jak najbardziej na temat i ...i w ogóle... czy na forum panuje dyskryminacja drodzy Moderatorzy??? Potwierdza się reguła, kto przy władzy to choćby po trupach to musi pokazać kto górą...szkoda, że i tutaj tak się dzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydawaloby sie, ze rodzice sa starsi, nie powinni sie tak zachowywac, a tu prosze! i z jakiej racji moja matka mowi mi ze jestem gowniara, ze mysle nie tymi kategoriami, ze powinnam wydoroslec (tylko ze moja doroslosc ja wkurza). ja tez strasznie nie lubie braku szacunku! moja matka uwaza ze przede wszystkim jej sie szacunek nalezy, przeciez dzieciom z jakiej racji.. bedac z moim poprzednim chlopakiem nauczylam sie dbac o siebie, szacunku do samej siebie, zmalaly kompleksy:) jeszcze dluga droga przede mna, ale duzo sie zmienilo:) kochany chlopak to naprawde duza pomoc:) rodzice nawet sobie chyba nie zdaja sprawy ze dzieci z rodzin o jakich tu piszemy maja gorszy start w zyciu niz inne. jak kiedys poszlam pierwszy raz do kolezanki i zobaczylam jak oni sie w domu zachowuja, jaka ona jest w ogole na co dzien, no po prostu chcialo mi sie plakac ze ma taka kochana rodzine. wszyscy sie wspieraja, ona jest pewna siebie (nie zarozumiala), kazdemu pomoze, optymistka, niczego sie nie boi itd itd jak ostatnio matce wypomnialam ze ubierala mnie w jakies okropne ciuchy ze wstydzilam sie w nich chodzic, to stwierdzila ze przeciez dziecko jej nie bedzie dyktowac w co sie ubierze! teraz jestem dosc silna, chociaz szybko potrafie sie rozplakac, jestem taka rozchwiana i zagubiona troche. ale mimo wszystko na tle innych czuje sie gorsza. ja wiem ze moja matka, ojciec tez mieli strasznie w swoich domach. oni nigdy mi o tym nie opowiadali, wiem to od rodziny.. mojego ojca matka traktowala go jak smiecia (reszte dzieci tez), nie dawala im jesc itd. natomiast mojej matki ojciec byl pijakiem, wyzywal ich, bil, babcia po 20 latach powiedziala dosc, ale sama nie byla lepsza.. myslicie ze po takim wychowaniu mozna stworzyc normalna rodzine???? ja sie bardzo boje! do chlopaka tez czasami tak warkne.. strasznie mnie to meczy.. moja matka tez mi mowi, ze przeciez mnie wychowuje, jem u niej (!!!), spie. tyle kasy na mnie wydaje a ja jestem taka niewdzieczna. moj pokoj to nie jest MOJ pokoj, tylko JEJ. Slooneczko, ja tez sie kontroluje przy rodzicach. uwazam na to co mowie, nie wyrazam swoich opinii, nie jestem do konca soba. a wyrzuty sumienia? tez mi sie zdarzaja...ale raczej z tym to sobie dalam juz rade:)) 3majcie sie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do założycielki 1 tematu
twoja mam ma cos z garem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bulinko trzeba sie zastanowic, co mozna zrobic, zeby tez bagaz nie szedl za nami do konca zycia, ja tez chce bardzo zalozyc normalna rodzine. Miec partnera lepszego niz wlasny ojciec, nie powtorzyc scenariusza. I tez nie wiem za bardzo jak to zrobic....... A raczj czy posuwam sie w dobrym kierunku z moimi dzialaniami. Tez czasami warkne na mojego chlopkaa, tak ja Ty, jestem zbyt nerwowa, ale przynejmniej tu jest jedna roznica - zawsze przepraszam i staram sie wyjasnic pozniej na spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jesli juz warkne to przepraszam:) jest mi wtedy strasznie glupio. moj chlopak jest taki cieply, kochany, ma dobre relacje z mama szczegolnie, opiekuje sie mlodsza siostra, chyba damy rade:) jego rodzina trzyma sie razem. On z mama swoja rozmawia na rozne tematy:) moja mama teraz po ostatnich awanturach jest dla mnie milsza:) moze zaczyna co nieco myslec, bo sie stawiam i to bardzo:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irish..
Dziewczyny sluchajcie! Ja sama mam akurat świetne relacje z rodzicami, ale chcę Wam napisać, że możecie się wyprowadzić od swoich rodziców!!!! Akurat studiuje we Wrocławiu- jednym z najdroższych miast w Polsce. Można tu wynająć pokój (stancję) juz za 200zl - w mniejszych miastach jest na pewno taniej! A stojąc na promocjaw w markecie zarabiam 200 zl w 3-4 dni (weekend). Wiec w weekend mozecie sobie zarobic na mieszkanie a reszte ktora zarobicie wydac na jedzenie i jakos to pójdzie. Jeżeli jeszcze macie jakies stypendia to tym bardziej wszystko jest realne. Mi rodzice daja pieniadze na wszytsko, ale i tak pracuje zeby sobie dorobic, wiec wiem, co mowie. To nie jest takie trudne! Naprawde! Zacznijcie cos planowac, uzbierajcie jakoś te 200zl i zmykajcie czym predzej, spakujcie sie i wyjdzcie pod ich nieobecnosc. To jest naprawde proste! Wynajmiecie pokoj i odpoczniecie. Bedziecie mialy sile, aby troche zarobic, dacie rade!! Ja w to wierze. Tylko jeszcze Wy musicie uwierzyc ze to nic trudnego! Skoro innym sie udaje to Wam też. Trzymam za Was kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moje pragnienie...
ja nie chce mówić o swojej rodzinie..moim marzeniem jest zeby kiedyś miec prawdziwy dom taki normalny jakiego mi brakuje, tak bardzo brakuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi stara tak gada
żle siedzisz , ta koszulka jest nie taka jak powinna , talerz za bardzo wysuniety do przodu ,nie garb się,zle poczesana, śpisz w złej pozycji ,to źle ,tamto żle , przez cały czas trzeba sluchać pierdolenie jak jestem w domu Zwariowac można !!!!!! Wszystkiego się czepia tylko tato trochę mądrzejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja narazie nie musze uciekac z domu, ale... Irish, pamietaj ze na promocje czesto ciezko sie zahaczyc. tez kiedys stalam i bylo tak ze stalam tydzien, 2 dni albo w ogole nie moglam nic zlapac.. mieszkam w tanszym miescie niz Wroclaw. i owszem...za 200zl mozna cos wynajac ale dochodza do tego oplaty wiec nic nei jest takie kolorowe. poza tym dzieci z takich rodzin (jak opisywane) nie sa az takimi optymistami. mamy obawy ze cos nie wyjdzie, wtedy nie bedzie jak wrocic do domu moze... 3majcie sie wszyscy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Akurat tego pomyslu nie popieram, wyprowzdenie sie z domu w wieku 20 lat z 200 zl, liczac tylko na prace hostessy? Trzeba co jesc, w cos sie ubrac, zima na pewno nie bedzie to 200 zl. Wiem, ja tez chce sie uwolnic z domu, ale musze byc rozsadna, nie mozna uciekac \"za wszelka cene\", szczególnie my powinnysmy byc bardzo rozsadne bo za kazdy blad cierpimy potrojnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba pojde do ksiegarni i pobuszuje, moze cos znajde o \"toksycznych rodzicach\" Moze tam cos znajde.... Juz mi nie chodzi o naprawianie sytuacji, ale przede wszytskim o to, zeby umiec sie od tego jakos odsunac. Nie mozemy stracic wiary ze nasze zycie zalezy od nas, rodzice decyduja prawie o wszytskim, ale musimy pamietac, ze to życie jest tak naprawde nasze. Kiedys pisalam w pamieniku:\"mozecie zniewolic moje cialo, ale serca i duszy i tak Wam sie nie uda, uczucia i mysli sa moje! To tez duzo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sloneczko, poszukaj na necie tytulow ksiazek:) o ile pamietam byla kiedys taka ksiazka \'Toksyczni rodzice\'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×