Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość posluszna corka

Upokarzające rozmwoy w moim domu.

Polecane posty

Gość Magda_2111
Mi też jest ciężko czasem, niedługo skończe 24 lata. mieszkam z rodzicami, w tym roku skończyłam dzienne studia, pracuje od roku. Wszystko zdane w terminie, dobra praca, mam chłopaka od prawie 3 lat i ciągle słyszę "mało, mało"!!! Ciągle za mało mojej mamie. Jestem darmozjadem, pasożytem, nierobem, leniem śmierdzącym...... ciągłe gadanie, ze mój chłopak mnie nie kocha, ze mnie wykorzystuje, i ze gdzie znajdzie drugą taką "głupią dziwkę którą będzie mógł posuwać za darmo"....... smutno mi i źle, nie mam komu tego powiedzieć.... codzienne dołowanie mnie "on cię nie kocha, nie szanuje, znajdzie sobie młodszą (a ja jestem młodsza od niego), znudzisz mu się, itp itp. A mój chłopak jest cudownym dobrym człowiekiem, zawsze mogłam na niego liczyć..... nie mam żadnej prywatności, to co mam wywalczyłam pazurami i kłótniami bo mama wszedzie by się wpieprzała..... smutno mi i źle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magda, moja mama potrafila mojemu poprzedniemu chlopakowi powiedziec, ze jestem beznadziejna, ze zachowuje sie bezczelnie itd. On stal i nie wiedzial co powiedziec a ja w takiej sytuacji mowilam do Niego \'wychodzimy\' i tyle. On sie raczej nie przejmowal tym gadaniem i mnie wspieral:) ja po prostu zaczelam tak sie stawiac rodzicom, stalam sie zdecydowana i konkretna, mimo ze jestem niesmiala i zagubiona. trzeba ich tez troche nauczyc! a ojciec jak na mnie podniesie reke to ja na niego tez:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda_2111
Bulinka - rozumiem, moja mama mówi mojemu chłopakowi, że jestem nienormalna i jakie to ze mnie skąpiradło :( rękę na mnie podniosła ostatni raz 2 lata temu jak wróciłam do domu po weekendzie spędzonym z chłopakiem. A wiedziała gdzie jadę, z kim i mi pozowoliła!!!! Paranoja co się dzieje w moim domu!!!! Nie mogę wytrzymać, duszę się tam. Jeszcze jakiś rok i mnie tam nie będzie!!! A mama ciągle mi mówi "gdzie bedziesz miała tak dobrze jak w domu? "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moi rodzice mojego chlopaka nawet do domu nie chcieli wpuscic:) Madziu po rpostu nie wierz w zadne takie slowa matki, sama juz jestes na tyle dorosla, ze wiesz najlepiej co dobre, dla Ciebie. Jak sie slucha takich kilkanascie/kilkadziesiat razy dziennie naturalna reakcja jest to, ze zaczynamy watpic w siebie. Wcale nie jestes beznadziejna, musisz byc cudowna osoba skoro zainteresowal sie Toba dobry facet:) i razem z Toba chce to wszytsko znosic. Glowka do gory. Moze ona po prostu w jakis sposob jest zazdrosna o Wasze szczescie? Nie przejmuj sie matka, tylko tym, zeby stosunki z chlopakiem byly jak najlepsze:) Pozdrawiamserdecznie wszytstkie bidulki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irish..
Prace hostessy podalam tylko jako przyklad... no nie wiem. Ale widocznie nie jest Wam az tak zle skoro jednak wolicie siedziec w rodzinnym domu niz troche pokombinowac i byc samodzielnym. Ja nie wyobrazam sobie zeby ktokolwiek, nawet rodzice tak sie do mnie odzywali, czy tak mnie traktowali. Mam 21 lat i uwazam, ze dla moich rodzicow jestem juz partnerem a nie smarkulą, którą mogą dyrygować. Poza tym, że krzywde wyrządzają Wam rodzice to dodatkowo krzywdzicie jeszcze same siebie. Uciekacie przed samodzielnoscią i tłumaczycie się brakiem optymizmu. Weźcie los w swoje ręce, bo pamiętajcie, że tylko iwyłącznie od Was zależy Wasze życie. A nie od Boga, jakiegoś glupiego przeznaczenia, szczęścia czy tym bardziej od rodziców !!! Może to brutalne słowa ale musicie przestać życ pod takim kloszem bo w pewnym momencie może być juz za późno i już nie będziecie potrafiły sprzeciwić się niczemu. A w życiu zawodowym też trzeba się rozpychać niestety żeby coś osiągnąć, więc radzę poćwiczyc. 3mam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Irish samodzielnosc a RACJONALNE podejmowanie decyzji to 2 rozne rzeczy. Wpasc z deszczu pod rynne to nie filozofia. Ja ide na studia dzienne i jednoczesnie zaoczne, w dobrym wypadku bede miala 4 dni wolne w miesiacu, rodzicow zostawiam 70 km id siebie, awantury, krzyki, juz teraz mam swiadomosc ze zrobie wszystko zeby dostac jakies stypendium, bo o prace hostessy bedzie mi trudno z tak mala dyspozycyjnoscia. Chyba ze jakiej chalupnictwo wezme. lub cos co mi pozwoli na nienormowany czas pracy. Po co wpierac komus: wyprowadz sie, 200 zl Ci starczy na zycie, a o prace sie nie musisz martwic. Tych hostess nie potrzebuja wszedzie, zreszta mysle ze dziewczyny maja wieksze ambicje. Nie sztuka harowac w jakiejs fabryce za 600 zl .Moze na zycie by starczylo, ale mysle ze to tez nie o to chodzi. Jest jeszcze jedna sprawa, nam czesto brakuje milosci, czulosci, zrozumienia i szacunku a w domu akurat czesto pieniedzy wystarcza. JA sie nigdy nie zastanawialam, ktory kupic chleb, gdzie dostac najtanszy cukier bo nie musialam. Musialabym sie bardzo szybko przestawic na zycie za 200 zl, nie wiem czy tych rzeczy jak na jedne raz nie byloby zbyt wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialam Ci zwrocic uwage na jeszcze jedno, wiele dzieci z rodzin dysfunkcyjnych nie UCIEKA jak to okreslilas od odpowiedzialnosci. Po prostu maja tak niskie poczucie wlasnej wartosci i calkowity brak wiary we wlasne sily, ze zycie w norlamnych warunkach moze im sie wydawac niemozliwe a co dopiero po prostu w trudnych finansowo. To nie jest jakiestam TCHORZOSTWO, to naprawde sa duze zmiany w psychice, ktore poniekad usprawiedliwiaja ta biernosc. Ty sobie nie wyobrazasz zeby Ciebie ktos mial tak traktowac, wiec nawet nie potrafisz sie postawic w naszej sytuacji. Po prostu nie potrzebujemy tu takich rad, ktore jeszcze oslabia to niskie poczucie wlasnej wartosci. Ja sie nie uwazam za osobe uciekajaca od odpowiedzialnosci, umiem zrobic bardzo wiele rzeczy, od zmiany opony w samochodzie do sporzadzenia bilansu. Owszem, trzeba wziac sprawy we wlasne rece, masz racje, ale klocilabym sie o obszar w jakim nalezy dzialac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zreszta to samo napisalam, ze trzeba wziac sprawy we wlasne rece, po prostu polecam metode malych kroczkow, rzucenie sie od razu na gleboka wode nie wydaje mi sie dobrym pomyslem. Bo osoba, ktora w siebie nie wierzy, pozwoli sie pokonac przez pierwszy problem, jakie spotka ja na tej samodzielnej drodze. A tu chodzi o to, zeby takie osoby zwyciezaly, a nie przegrywaly. A co bedzie jak tej pracy sie znalexc nie uda, pieniadze sie skoncza a nie bedzie gdzie wrocic? Zastanow sie co sie stanie z osoba, ktora bedzie mzuszona wrocic do domu i prosic o litosc. Wtedy dojdzie do wniosku ze faktycznie do niczego sie nie nadaje i jest przegrana, calkiem przegrana. Rodzice beda powtarzac: \"a nie mowilam/em\" Wiesz, duzo jest pomocnych ludzi jak trzeba powiedziec, napisac, gorzej ze zrobieniem. Bo kto przygarnie dziewczyne, ktora nie bedzie miala nic? I bedzie sie nawet bala zrobic cokolwiek, bo cale zycie jej powtarzano, ze i tak wszystko spieprzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość irish..
slooneczko --> wlasnie czytając to co teraz napisalas jak najbardziej uwazam, że jestes sobie w stanie poradzic :) To prawda, że prawdopodobnie nie jestem w stanie i nigdy nie bede zrozumiec tego, co czujecie. I nie chodzi mi o to, żeby zyc za 200zl i ledwo wiazac koniec z koncem. Może źle mnie zrozumialas , moze ja zle sie wypowiedzialam. Tylko kiedy czytam, że dziewczyna jest rozliczana z kazdej minuty swojego wyjscia z domu przez rodzicow, że nawet sie nie moze spoznic jak wychodzi ze sklepu, ze nie ma gdzie poznac nowych ludzi to mnie to przeraza. To kiedy zrobic jakikolwiek maly kroczek?? No kiedy??? W takiej sytuacji nie da sie isc do przodu nawet o centymetr! Wiem, że patrze na to inaczej, bo cale zycie mialam wielka wiare w siebie, budowana takze m.in. przez moich rodzicow i brak niepowodzen w jakiejkolwiek sferze zycia. I przepraszam jesli kogos urazilam, ale jak to czytam to po prostu sama bym Was wziela za reke i pomogla. I mowie to bez zadnej ironii, po prostu mam w sobie tyle sil. Wszystkiego, co najlepsze :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sloneczko, jestem pod wrazeniem tego co piszesz:) naprawde madrze i do rzeczy:) masz racje z tym niedowartosciowaniem. ja sie ciagle ucze, ze sobie poradze, ze bede dobra, ze cos mi wyjdzie, naprawde w zyciu raczej mi wychodzi, ale boje sie. bardzo sie boje ze to ulotne chwile, ze za jakis czas bedzie inaczej, czyli zle! Pozdrawiam cieplutko:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasami czuję się w domu
jak w więzieniu!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam już swoje dzieci i nie mieszkam z rodzicami, ale jak wychodziłam za mąż to obiecywałam sobie , że do matki to się juz nigdy nie odezwe. Nienawidzilam jej za to jak mnie traktowała, Muszę Wam jednak powiedzieć , że teraz (8 lat później)nie mam już żadnych do niej pretensji. Sama do niej chodzę jak mi się nudzi w domui mamy dobry kontakt. W jednym domu jednak mieszkać nie mozemy bo byśmy się zabiły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Junika
Macie tez przechlapane... ja naprzykład z moim straym sie pokłóciłam ze mam miesiaczke! ja mu mówie że nie chcem z nim rozmawiać a on do mnie że chce wiedzieć....i tak z półgodziny te same zdanie potem walną mnie w twarz i wyszedł do pracy......nie mogłam nic zrobić....nie nawidze jak sie zachowuje jak nie wiem kto a zazwyczaj jest normalny!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sam mam kiepsko
z rodzinką, ale jakoś nie widzę perspektyw na poprawę (brak pracy)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Belkaaaa
Ech, tym bardziej doceniam moja mamuske. Wyrozumiala, zawsze na wiele mi pozwalala, jak ukarala, to za godzine juz odstepowala od kary. Kochana babka :) eraz to ja juz stara baba jestem i dawno z mama nie mieszkam, ale wiem, ze los dal mi cudowna mamusie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bulinko, te watpliwosci sa normalne, najwazniejsze ze jednak cos tam w tym zyciu nam wychodzi. :) Własnie dziewczynki, dla odmiany, poprosze o Wasze male i wieksze sukcesiki:) Czekam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sukcesy? uzbieralo sie tego troche:) nie jestem taka beznadziejna, ale nie mam wiary w siebie:/ wydaje mi sie ze ktos zrobi cos lepiej, szybciej... od razu przychodzi mi do glowy dostanie sie do najlepszego liceum w miescie (bez zadnych problemow, a mama myslala ze moze jakichs znajomosci poszukac), zdanie na studia (prostackie egzaminy jak dla mnie). w ciagu studiow sporo zwolnien z powodu dobrych ocen:) ale ogolnie oceny mialam srednie:P Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosia 28
pracę mam za 1300-zl ,mieszkam sama uffffffffffnareszcie chłopaka mam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Srednia na swiadectwie ukonczenia szkoly sredniej - 5,28, srednia z matury 4,75, finalistka Olimpiady, wlasnie zaraz jade na rozdanie nagrod starosty:) cudowny facet, prawo jazdy.... to takie wieksze, a ogolnie kazdy maly sukcesik tez sie liczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do irish
Widać, że jesteś jeszcze bardzo młodziutka i niewiele wiesz o życiu. 200 zł TO NIC, jeśli chce się nadruszyć kontakty z rodzicami, byćmoże nie dostanie się od nich żadnego wsparcia finansowego. Jak będziesz mieć szczęście znajdziesz lokum za 200 zł, u mnie w mieście to niemożliwe, ale załużmy że tak jest. Do tego policz stałe opłaty: gaz, prąd, wodę, jakiś telefon/internet (niekoniecznie, ale czasami się przydają). Jeść też trzeba, pić, jesienią może złapać przeziębienie - będą potrzebne pieniądze na leki. Do tego dochodzą podręczniki i zeszyty na uczelnię, ubrania, jakieś kieszonkowe np. żeby wyjść od czasu do czasu z koleżanką na kawę. Nie wiem czy na stojąc promocji na to zarobisz. Szczególnie, że nie jest to stałe źródło dochodów. Można rozdawać ulotki itp... Ja np. jestem na dosyć trudnych studiach i wiem, że nie byłabym w stanie zarobić na własne utrzymanie, chyba że kosztem nauki, na co sobie nie mogę i nie chce pozwolić. I co mi doradzisZ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z przedmowca...
tez studiuje na szczescie mieszkajac w domu. nie mam szans pracowac chyba ze w sobote i niedziele bo mam duzo zajec i to takich ktore nie pozwalaja ich olac. laboratorium to znaczy obecnosc OBOWIAZKOWA bezwzglednie. moze sa ludzie ktorzy jakies lajtowe studioa koncza wiec sobie moga pracowac. ja moge najwyzej czasem w spoldzielni studenckiej bo pracy poza tym nie ma za wiele. alke to mi nie pozwolilo sie utrzymac. zreszta jak powiedzial jeden profesor do studenta ktory sie wykrecal ze nie umie bo pracowal ;;;;" albo studia albo praca " proste ?? mozna pojsc na humanistyczne jakies lajtowe studia i sobie pracowac kiedy nie trzeba lazic na cwiczenia tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam kryzys:( ojciec juz mnie tak wyprowadza z rownowagi ze nie moge wytrzymac! Ale przynajmniej moje Kochanie mi otwarcie powiedzialo, ze kiedys bedzie mnie chcialo stad zabrac i zapewnic lepsze zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I znow powtorka z rozrywki......... Zadyma bo kwiatek niepodlany, bo samochod krzywo stoi. Za chwile niby w porzadku, zeby za moment znow uslyszec... \"Zamknij morde bo ci przyp....!:( wiecie co? jak faktycznie obrywalam za jakies palenie papierosow czy inne wieksze przewinienia to to tak nie dolegalo psychicznie... A tu czlowiek sie tak stara, coraz wczesniej staje, coraz wiecej z siebie chce dac, coraz mniej ma sily a tu ciagle zle. Na 18 urodziny zrobilam sobie kolczyk w pepku - ojciec bym mnie zabil jak by sie dowiedzial, moze i to byl niezbyt madry pomysl, ale mialam ten swoj maly manifest niezaleznosci. Nawet jakbym wtedy wpieprz dostala, to bym wiedziala za co. A teraz?? Przeciez ja sie powinnam domyslec ze trzeba zrobic to, ze trzeba zrobic tamto. obrywam nie wiem czemu - za to, ze ojciec jest niezadowolony ze swojego zycia, wygladu, ze musi cos zrobic a mu sie potwornie nie chce, ze zle sie czuje bo chlal 3 dni, ze mu sie znow chce pic.... za to ciagle mi sie dostaje.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sloneczko, a jak jest u Ciebie? klocisz sie ze swoimi rodzicami? przeciwstawiasz sie im? buntujesz sie? mowisz im ze Ty masz inne zdanie? bo ja sie wkoncu tak zaczelam buntowac, pyskowac, ze rodzice tez zobaczyli ze jestem starsza i sobie tak nie pozwole. chociaz tez musialam sie nauczyc z takiej potulnej i cichej dziewczynki stac sie zdecydowana i stawiajaca na swoim kobieta! tak musialo byc! Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem w ten sposob... jak sie buntuje gorzej na tym wychodze. Ojciec mnie ewentualnie pobije jak sie bede mocno stawiac. Ale za 10 dni przeprowadzka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaaaaaaaaaaaaaaaaa
Ja takze mialam klopoty z rodzicami a raczej z mama ktora jest okropna pedantka i jak tylko bylo gdzies nie posprztane nie dalo sie obejsc bez awantur i to dosc konkretnych. Teraz mam 20 lat i na szczescie jest juz troche lepiej... Mam propozycje dla tych ktorzy mowia ze nie warto uciekac ze ciezko sie utrzymac itp. Ja od pazdziernika wyjezdzam do Londynu bede zarabilal okolo 1500 zl na tydzien dziewczyny to jest realne zeby wyrwac sie z domu a nawet zeby trafic na pozadna rodzinke (programy au pair). Wlasnie teraz jestem w Angli na wakacjach pracuje u rodzinki wspanialej razme z chlopakiem jest supoer,.. Polecam, mozna zarobic duze pieniadze wrocic do Polski i zaczac studia. Podaje fajna stronke www.nannyjob.co.uk mozecie z a darmo znalezc porzadna prace, jest pelno agencji ktore nie pobieraja zadnych oplat. Pozdrawiam i polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szara kobietka
Poradźcie mi co mam zrobić. Wracam do domu wieczorem, spóźniam się 15 minut. Awantura gotowa. Że to nie jest hotel, że mam być punktualnie, że źle się prowadzam, bla bla bla. Jak mam na takie coś reagować, bo nie wyrabiam już... Przeprowadzka nie wchodzi w grę. Mam już 22 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×