Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w smutku

jak poradzić sobie z taką tragedią

Polecane posty

Gość Aga 21
A ja w bezczasie wciąż trwam , " z pustką sam, na sam, jak mam żyć ?? nie ma sensu nic..." W mojej głowie wciąż mieszka ten straszny lęk :( bardzo chcę do Ciebie iść - Ty o tym wszystkim wiesz... Wczoraj mama przyszła do mnie ze zdjęciem moim i Pysia i powiedziała, że może godzinami je oglądać, ale gdy jest na cmentarzu, to nie wierzy, że ON naprawdę odszedł...że Jego już nie ma...:( moja mama...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłam na cmentarzu, lubię tam chodzić, chociaż nie czuje że On tam jest. . . Ma piękny grób, jest na nim codzinnie Jego mama i przyjaciel, ja z powodu odległości znacznie rzadziej. . . Płaczę zawsze ilekroć tam jestem. . .płaczę choć dzisiaj mija pięc miesięcy od wypadku. . . Jutro pojadę do Niego,a później do Jego siostry Często myślałam sobie, że nie chciałabym żeby Jego śmierć okazała się bezsensowna (choć chyba żadna śmierć nie ma sensu) i uświadomiłam sobie że to ja mogę coś zrobić. Że mogę się czegoś nauczyć, nie pozwolić by pamięć o Nim i o tym co się nam przytrafiło poszło na marne. . .Więc nauczyłam się, że nigdy nie ma \"później\" , że trzeba jak najlepiej wykorzystać dany nam czas, że każdy dzień trzeba uczynić jak najszczęśliwszym bo może okazać się ostatnim. Mam nadzieję, że właśnie to chciałby mi powiedzieć mój kochany gdyby mógł, bo wtedy te tragedia nabiera choć najmniejszego sensu... Smutek nie odchodzi, tylko cichutko zagnieżdża w sercu, bardzo głęboko i jest jak malutkie ziarenko piasku. . . pozwala żyć, ale nie pozwala o sobie zapomnieć. . . Pamięć o Nim zawsze będzie wieczna bardzo gorąco was pozdrawiam i życzę sił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
tak bardzo mo smutno ... tak bardzo łzy napłyaja do oczu ;((( tak bardzo tesknie , i slepo trwam w tej miłości i w przeszłości kocham ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
"A kiedy zasnę,schowajcie mnie w lipcowe szkrzypeczki. Pod głowę dajcie mi moją wiarę,moją miłość. A kiedy zasnę,przytulcie mnie do waszej przyjaźni. I mówcie,mówcie mi,że pamięć jest wieczna. A kiedy zasnę,ogrzejcie mnie pocieszeniami. I zamknijcie nimi moje drobne oczy. A kiedy zasnę,kochajcie mnie,kochajcie mnie mocno. I grajcie mi na drogę moją ukochaną pieśń "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
Odkąd zabrał Cię złego losu gniew w samotności trwam wpatrzona w drugi brzeg Liczę każdy wschód może jutro już wrócisz tu A ja w oknie będę stać .................................. Przyrzekam poczekać nie zwlekaj bo czekam .................................. Razem z Tobą znikł zapach kwiatów mych nawet księżyc lśni jakby mu brakło sił Wieczorami przed snem cicho modlę się By następny dziń do mnie przywiódł Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eee to chyba Poswiatowska
miloby bylo jakby ktos poslugujac sie cudza poezja jeszcze napisal czyja to, W smutku bardzo serdecznie Cie pozdrawiam a czas koi rany....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
nie, to nie jest mój tekst ... poprostu znalazłam i bardzo mi sie spodobał, nie był podpisany .. smtno , patrze obłednie w zdjecie ... tak bardzo tesknie ... na 100 % znacie te uczucia, pewne co dzien tak jak ja wstajecie i macie nadzieje ze to nieprawda .. Boże jak ja Go kocham ... widze wszystkie chwile, Jego twarz ... niczym w filmie, a w tle słychać Goy-e ... ;((( dziewczynki ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rok temu zmarł mój młodszy brat miał 21 lat wracał z 18stki kolega wyrzucił go z samochodu a nadjerzdzający z przeciwka zabił go minął już rok a ja nadal niewierzę się w to co się stało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to
go wyrzucił z samochodu;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos taki
ktos taki szukalam takiego topiku jak ten... moi najblizsi nie chorowali... brat zginal w wieku 23 lat pod kolami pociagu... ktos widzial jak go wyrzucili, ale policja umowrzyla sledztwo, twierdzac ze wyskoczyl sam z pociagu... moze... nie wiem... w kazdym razie zdazyl sie ucieszyc ze jego nowoposlubiona zona zaszla w ciaze... drugi brat zginal poprzez blad mojej mamy i lekarza... moj tata zginal przez swoj blad... wybuchl... razem z domem... moich dwoje nienarodzonych dzieci zginelo nie iem przez czyj blad... pewnie moj... dziadek chorowal, ale jak umarl tata, to juz nie chcial zyc i chowal morfine pod poduszke... babia chorowala, ale bylam mala i niewiele pamietam... przywyklam do straty, wsiaklam w nia, oddychalam nia wiedzac ze za chwile moze mi zabraknac oddechu... jestem dziennikarka, prowadzilam aktywne zycie, bo jutro moglo go nie byc... gryzlam sie w jezyk zeby nie mowic przykrych rzeczy, bo jutro moze kogos nie byc... za duzo w mojej pamieci zlych, wypowiedzianych slow... ale dzis mam dziecko... natalka ma trzy miesiace... jest niezwykla... jest tak grzeczna i taka oddana w swojej milosci do mnie... jak wstaje, bo placze i sie pochylam nad luzeczkiem ona promienieje w usmiechu, jakby chciala powiedziec: "no jestes w koncu, tak za toba tesknie" jest calym moim zyciem... nie potrafie wrocic do pracy, mimo ze fiola dostaje teskniac za nia... ale nie chce sie z moja coreczka rozstawac nawet na chwile... tak mnie potrzebuje, jest taka ufna.. nie moge uwierzyc ze jest taka cudowna... wydaje mi sie ze jest taka, bo za chwile moze ktorejs z nas zabraknac i Bog nam daje szanse nacieszenia sie soba, pokochania.... tak bardzo sie boje... strach przeslania radosc...biore ja w rece i juz nie chce przywykac do straty... tule ja bojac sie ze moze to ostatni raz... boje sie... nie umiem sobie z tym poradzic... moj maz mysli chyba ze popadam w paranoje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mogę sobie wyobrazić co musiałaś czuć, mnie nie dotknęła nigdy taka tragedia, wszyscy bliscy mi ludzie są obok mnie... Ale czytając ten topic zdaję sobie sprawę jak bardzo kruche jest ludzkie życie i jak bardzo trzeba doceniać każdą chwilę w naszym życiu, bo może okazać się ostatnią. Szczerze współczuje wszystkim, którym los odebrał ukochane osoby, życzę sił i nadziei w to, że jeszcze warto żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
to jest bardzo dziewne uczucie... wiecie na pewno- na pewno tez tak czułyście/czujecie, chodzby przez moment... czuję sie jakby świat zatrzymał się w miejscu, w dni Jegi śmierci. nie mam juz zadnych momentów na które czekam wzyciu, nic nie cieszy jak daniej- nic.... niby jestem TU, a tak naprawe nie ma mnie, bo myslami ciagle szukam naszych miejsc .... poczucie putski jest takielkie, a bezsilnośc i samotnośc jest przeogromna. tak, czas leczy rany ... ale sa takie rany ktorych nawet czas nie uleczy, zdałam sobie z sprawe jak bardzo szybko mija czas...a ja tkwie bezsilnie w przeszłości... nie zauwazyłam kiedy minelo tak wile chwil ... czuje sie taka sama i taka mała w tym wszystkiem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
odezijcie sie dziewczynki ... smutno mi samej ... co tam u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja Ci mogę pomóc??Ja tu sobie cicutko siedzę i czekam na wiadomości od Was:)Bo mi tak.....smutn...że nie moge Wam pomoc, ze chyba nikt nie możę Wam pomoc....😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny, nawet nie wiesz jak dobrze rozumiem to co mówisz. . . chyba każdy przechodzi przez takie momenty. . . ja przeżyłam kiedyś najgorszy czas, gdy pomyślałam, że życie bez Niego nie ma sensu, że zawsze będę tylko płakać, że ból zostanie już na zawsze i nie ma sensu tak się męczyć, myślałam, że pójdę do NIego, że już nie wytrzymam. . . Myślałam, że cierpiąc i płacząc jestem bliżej Niego, dziś już tak nie myślę Dziś gdy patrzę na Jego zdjęcia potrafię się uśmiechnąć i wierzę, że jest Mu dobrze Tylko czasem, gdy robi się za pusto, za cicho płaczę i znów czuję tamten dzień, minuta po minucie. . . telefon, szok, płacz, niedowierzanie, później rozpacz najczarniejszą i najsmutniejszą, potem pamiętam pogrzeb, choć nadal nie wierzę, że to Jego ciało. . . a potem. . . potem nic nie czułam... żyłam na siłę. . . Dzisiaj żyję, bo chcę, obiecałam kiedyś, że będę żyć za nas dwoje i tak zrobię. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
Witulka dziekuje ze tu zagladasz wiem ze tu jetes ;) W SMUTKU duzo szczescia ;) podziwaim ... dla mnie cxhyba za wczesnie o wiele za wczesnie jestem z wam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ciekawa jestem co u Agi, jak sobie radzi, jak żyje. . . a jak u Ciebie z19, jak wygląda twoje codzinne życie ? ? ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
" Nie potrafię zapomnieć " Gdy spojrzę na moje dłonie Pamiętam jak trzymałeś je w swoich. Gdy dotykam swojej skóry Czuję jak gładzisz ją opuszkami palców. Gdy maluję usta Wspominam nasz pierwszy pocałunek. Gdy zamykam oczy Niemal czuję twoją obecność. Gdy przechodzę obok ciebie Z trudnością oddycham. Gdy całuję kogoś innego Oczyma wyobraźni widzę ciebie. Gdy uśmiechasz się do mnie Przeżywam niezapomniane chwile rozkoszy. Gdy tańczę Nie potrafię zapomnieć o tym co nasz łączyło " tak badzo krwawi me serce i dusza ... nie daje juz rady co raz gorzej mi zyc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czasem smutek tak głęboki jak zimowe noce. . . tak trudno wciąż w to uwirzeyć, że można być, żyć, kochać, marzyć. . . i zniknąć w jednej sekundzie, po prostu przestać oddychać i w tym ostatnim tchnieniu zamknąć wszystko, wszystkie plany, marzenia, całą radość i uśmiech, całe życie, nie tylko swoje, ale tez ludzi dla których było się cząstką świata. . . Może czas leczy rany, może pozwala zapomnieć, lub zobojętnieć na tą tragedię, ale ani czas, ani ludzie, ani żadna teoria nie pozwala zrozumieć i zaakceptować, nawet czas nie każe uwierzyć w tą śmierć. . . Czas. . . zaraz pół roku minie, a ja mam wrażenie, że wczoraj mówił do mnie i wciąż pamiętam te słowa. . . Można żyć, normalnie funkcjonować, ale nie da się wyrzucić z serca smutku. . . Są dni, gdy cała jestem smutkiem, wspomnieniem Twoich rąk, historią Twojego życia, dowodem że naprawdę byłeś. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
„Nikt kto tego sam nie doświadczył, nie potrafi sobie wyobrazić, jak smutna i długa jest noc, którą spędza się bez zmrużenia oka z myślą utkwioną w przyszłości wyzutej całkowicie z nadziei.”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
Nigdy nie jesteśmy tak bardzo bezbronni wobec cierpienia jak wtedy, gdy kochamy, nigdy tak beznadziejnie nieszczęśliwi jak wtedy, gdy straciliśmy przedmiot miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W smutku-muszę Ci powiedzieć,że jesteś niesamowitym człowiekiem,odważnym i bardzo \"głębokim\"-gratuluję Ci tego :) Brakuje mi tchu i słów żeby wyrazić co czuję jak czytam to co napisałaś Podziwiam Cię z całych sił... Pozdrawiam serdecznie i nie zapominaj,że trzeba żyć dalej bo kiedyś ktoś inny będzie żył dla Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z19
Witam was bardzo serdecznie!! Dawno juz nie "zawieralam głosu", choc dość czesto tu zagladam .. " W Smutku " pytałas mnie jak wyglada mój normalny dzien ... jednym słowem moge powiedzieć ze wyglada ... Niby normalnie jak kazdy człowiek wstaje, myje zeby, ubieram sie .. ale On jest cały czas ze mna ... dla mnie ciagle jestemy My, zyje tak jakbym znajdowała sie w próżni, cały czas na Niego gdzieś w podświadomości cvzekam , tak jkaby miał zaraz wrócić.. jakby wyjachała, był daleko- ale wróci. Nie dociera do mnie to że umarł. Cały czas przed oczy mam jego uśmiecghnieta twarz, każde słowo, kazdy gest, zachowanie,fragment ciała - wszystko znam na pamieć ... Tesknie, tesknie całym sercem, całą duszą- całą sobą ... Przecież Tak mocno mnie kochał, ja przy nim umieralam ze szczescia , a teraz umieram z rozpaczy ... czasami nawet ciezko jest oddychac ...Nie ma nocy bez łez, i bólu tej świadomości ... przecież On zawsze był, zawsze blisko, zawsze mnie spierał, całował ..a teraz jest pustka ... Nie mam tak naprawde siły ani ochoty na nic. Nie interesuje mnie co sie dzie do okoła. Mój świat zatrzymał sie w chwili kiedy zatrzymało sie Jego serce.Wszystkie dni wygladaja tak samo, nie mam zadnych celów i "punktów zaczepienia" nie patrze w przyszłosć, bo tak naprawde zyje przeszłościa... mam wrazenie jakby to wszytsko wydarzyło sie wczoraj - nie moge w to uwierzyc , Nawet, pisząc te słowa zastanaima sie o czym ja mówie przecież to jakas abstakcja, Choc jest tez tak , ze mój swiat przeplata sie z usmiechem ... śmieje sie z zartów, wychodze ze znajomymi, nie umiem przełamac sie aby tanczyc - wcale nie chce, .... ale to jest juz jakis inny smiech ... ( wydaje mi sie ze zrozumi ten , kto śmiejać sie ciałem rozpacza duszą ..) nie umiem tego opisać .. Wiem ze On jest zawsze przy mnie, czuje to, nie bede w to sie wgłebiac bo rónież to jest nie do opisania... Ale brak tej najbliższej osoby i świadoność życia bez Niej ... jest OKRUTNIE MIAZDZACA rozpacz towarzyszy mi cały czas, wiem , zdaje sobie sprawe ze sa staszniejsze zeczy na swiecie ale TO UCZUCIE I ON BYŁO DOLA MNIE NAJWAZNIEJSZE! i jesli ktoś uwaza ze ze sie rozczulamy nad soba - TO NIGDY NIKOGO PRAWDZIWIE NIE KOCHAŁ ... na wszystko miał być czas ... nikt w zyciu nie spodziewał sie ze którąś z nas to spotka - przeciez takie zeczy dzieja sie w filmach ... Nie wiem ile jest mi jeszcze dane , ile przeznaczona do zycia, moze tydzien .. moze rok moze piecdziesiat lat ... Nie którzy powtarzaja ze to Jego zycie sie skonczyło ...a nie moje .. ale On był wieksza czescia mojego zycia ... nie boje sie powiedziec ze caym mym zyciem tak bardzo Go kocham i tak bardzo tesknie .. miłośc nie zna czasu - dla mnie kazda chwila jest wiecznościa bez Niego... nie chce juz zyc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Potrafię wczuć się w twoje położenie, każda z nas przecież przez to przechodzi. . . Nigdy nie uwierzyłam, że On nie żyje, nigdy nie zrozumiałam, że odszedł bezpowrotnie. Czuję jakby miał tu wrócić, choć na chwilkę, wrócić by się ze mną pożegnać. Czasem zastanawiam się co Mu powiem, gdy już wróci. Jasne, że tęsknię, ale nie jest to już tęsknota, która tak bardzo mnie przytłacza, nie pochłania mnie zupełnie, nie odbiera chęci do życia. Kiedyś nie chciałam już żyć, dziś wiem, że muszę żyć, że mam jeszcze wiele przed sobą. Nigdy się nie pogodzę z Jego śmiercią, przyzwyczaiłam się tylko, że nie ma Go przy mnie fizycznie, nie dzwoni, nie pisze. Trudno uwierzyć, że nie ma Go wogóle, że nie widzi gwiazd na niebie, dzieci biegnących na ulicy, swoje siostrzeńca. To takie niesprawiedliwe, że tyle go omnineło. I nasza przyszłość, której nie doczekał, a miała być spełnieniem marzeń. Kiedyś byłam zła, gyd widziałam kogoś w Jego wieku beztrosko chodzącego, myśląc, że to on mógł zginąć a nie mój chłopak. Dziś już nie mam w sobie tyle gniewu... może tylko niezrozumienia, ale tego nie da się pojąć. . . Odnajduję Go czasem, gdy rozmawiam z Jego mamą, czy będąc u Jego rodziny... wtedy nadal czuję Jego obecność, to że jest Jego cząstka w tych ludziach i we mnie. . . On żyje w ludziach, którzy Go kochali... żyje we mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy popatrze wstecz na moje zycie, tak sobie mysle, ze mam prawo do narzekania, bycia w dolku, do smutku. pomijajac choroby moje i meza, przezylismy smierc dwojki dzieci. kiedy zmarlo pierwsze, myslalam, ze juz nic takiego nie moze sie powtorzyc, nic bardziej mylnego, po latach jednak wiem na pewno, ze czlowiek to silna bestia i da rade stawic czola wszelkim przeciwnosciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda. . . . człowiek jest w stanie przeżyć wszystko. . . nie wiem skąd w człowieku te niewyczerpalne zapasy, jakaś wieczna iskierka nadziei, skąd ta wytrzymałość... Myślałam, że nie przeżyję tej tragedii, że nia mam w sobie tyle siły, że zwyczajnie umrę z bólu... I nagle okazuje się, że żyję. Nie wiem jak to możliwe, teraz gdy myślę o tym, to nie wiem czy dałabym radę po raz kolejny przeżyć coś takiego... Współczuję każdej osobie, która musi przechodzić przez to. Wiem, że nic trudniejszego nie ma. . . .Myślę sobie, że jak przeżyję się taką tragedię, to przeżyje się wszytsko inne, każdy inny problem wydaje się taki błahy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga 21
Witajcie dziewczyneczkiJ Ojj tak długo nie dałam wam żadnych wiadomości o sobie, że aż mi głupio :P wybaczcie… Ale zaglądam na forum i czytam Wasze posty… W tym czasie, kiedy troszkę słuch o mnie zaginął musiałam sobie inaczej zacząć radzić z tą sytuacją, z życiem „bez życia”, bez mojego szczęścia… Na samym początku ogromną ulgę dawało mi to forum- zresztą widać to po ilości postów każdej z nas… Przez ostatni czas szukałam ukojenia w inny sposób – publikacje, gazety, z których chłonęłam wszystko, co dotyczyło życia „po życiu”… Tak bardzo wierzę, tak bardzo chcę zawsze wierzyć i nigdy nie zwątpić w to, że ON jest tu cały czas ze mną, w to, że, mimo, iż śmierć rozdzieliła nasze ciała, to jednak nie rozdzieliła i NIGDY NIE ROZDZIELI naszych serc i dusz złączonych miłością… Same dobrze wiecie, jakie to trudne do ogarnięcia naszymi małymi rozumkami…;) Ale w końcu tylko dzięki temu możemy nie pogrążać się w tej okropnej beznadziei, w tym świdrującym głowę poczuciu wielkiego bólu i rozpaczy…Jestem silna – to już wiem na pewno, ale nie na tyle, żeby ciągle się zadręczać, – bo tego nikt nie jest w stanie znieść, dlatego dziękuję Bogu, że najgorsze już jest chyba za mną…Ta rozpacz, ogromne poczucie bezsensu wszystkiego i „bezczas” Szymona Wydry, z którym całym sercem się utożsamiałam… Tak jak napisałaś „w smutku” - teraz uśmiecham się do wspomnień, kiedy oglądam nasze zdjęcia czuję radość, wracają fantastyczne wspomnienia,…ale nie zawsze…czasem tak po ludzku, tak po prostu jest mi ogromnie żal, że było tak pięknie i mogło być jeszcze piękniej,…Ale w takich momentach myślę sobie, że Bóg ZAWSZE wie, co robi i zawsze podejmuje takie działania, aby w końcu nas uszczęśliwić, – jeśli nie tu, na ziemi, to może TAM, gdzieś, gdzie teraz przebywają nasi ukochani…Cierpienie uszlachetnia – to prawda, uczy pokory, dystansu do całego świata i życia, chociaż nigdy nie chciałabym przeżyć znów takiej straty, to jednak wierzę w to, że TO ma jakiś sens, tylko teraz musze go odnaleźć. A z takich bardziej przyziemnych informacji to właśnie piszę pracę licencjacką, od miesiąca pracuję ( wczoraj dostałam pierwsza wypłatę J ), obronię się w czerwcu, a od października pójdę dalej na studia, jeśli chodzi o życie „osobiste” no to jak ostatnio mówię, od śmierci Adriana nie mam życia osobistego – tzn. każdy jakieś tam ma, ale ja nie mam „tego” życia osobistego- wiecie o co chodzi ;) Ostatnio w pracy kolega powiedział mi – „Aga jest piątek zamiast siedzieć z chłopakiem, to jesteś w pracy, idź do domu” …ojj taki mały dreszcz przeszedł mi po sercu ( ten kolega nic nie wie), i mówię mu, że wolę być w pracy niż siedzieć w domu…a on na to „gdyby twój chłopak to usłyszał…”, no to powiedziałam mu, że cztery miesiące temu pewnie by usłyszał, ale teraz to już na pewno nie… Czasem ludzka niewiedza może sprawić przykrość, no, ale w końcu to nie jego wina, że nie ma pojęcia o stanie mojego „życia osobistego”, a ja nie chwalę się tym wszystkim nowopoznanym osobom, no bo chyba nie ma sensu, kiedy nie trzeba… Wtedy właśnie tak smutno mi się zrobiło, że już nie mam mojego chłopaka, dla którego chciałabym wyjść wcześniej z pracy, posiedzieć, pomilczeć i poprzytulać się… Ale jeszcze coś wam powiem-, kiedy wypowiadałam słowa” teraz to już na pewno nie usłyszy” to moje serce zawołało –„hej! Jak to? Przecież Adrian słyszy, widzi, czuje, jest obok ciebie i kocha cię cały czas!” i tak błogo zrobiło mi się w duszy…bo ja naprawdę wierzę, że ON jest ze mną cały czas…J

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny. . . Gdy On umarł przyszła ogromna złość na człowieka, który przyczynił się do Jego śmierci i każdy składał sobie obietnicę, że ten człowiek odpowie za to co zrobił... choć nie można przywrócić Mu życia, chcieliśmy sprawiedliwości... Ten człowiek się nie przyznawał, twierdził, że to mój chłopak był sprawcą tego wypadku... I wtedy ja i Jego rodzice postanowiliśmy, że dowiedziemy niewinności i sprawiedliwości... To jedyna i ostatnia rzecz jaką mogliśmy dla Niego zrobić.... Udało się... ten człowiek przyznał się... Obroniliśmy Go, gdy nie mógł bronić... Zrobiliśmy już dla Niego wszytsko... Jesteś wolny... Idź tam gdzie będzie Ci dobrze... przychodź tylko czasem do nas w śnie... bo my za Tobą tęsknimy... Bądź szczęśliwy i wolny... Do zobaczenia... kiedyś... gdzieś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×