Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w smutku

jak poradzić sobie z taką tragedią

Polecane posty

Gość z19
jako.s to zycie toczy sie dalej ... ale tak Ciezko bez Nich ... wszytsko jest takie ciezkie ... kiedy zabraknie Ci kogoś kogo kochasz... miłoscia z Twego wyboru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KOBIETAposzukujacaPRAWDY
"Ponoć ludzie żyjący w szczęśliwych związkach, jeśli stracą partnera, łagodniej przechodzą żałobę. Gdzie kryje się źródło tego paradoksu? Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście zwykle tak się dzieje. Znam kilka takich sytuacji i myślę, że w tych związkach nie było niezałatwionych spraw albo było ich mało, bo partnerzy otwarcie się ze sobą komunikowali. W jednej z książek z serii "Balsam dla duszy" pewna kobieta wspomina rozmowę z ojcem po pogrzebie matki. Kiedy powiedziała mu, jak bardzo żałuje, że mama nie doczekała swoich 85. urodzin, ojciec odpowiedział, że chętnie by je świętował, ale cieszy się, że dożyli w szczęściu jej 84-lecia." TO SIE ZGADZA MOJ PZYJACIEL STRACIŁ ZONE, ALE BYLI PARA NAPARWDE WESOŁA I SZCZESLIWA...TERAZ JEST SZCZESLIWY Z INNA KOBIETA, A MIMO TO PAMIETA O NIEJ CAŁY CZAS:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytałam, doskonały artykuł, pomaga ułożyć sobie parę rzeczy w głowie, chociaż to jest tylko początek. Szczególnie jeden fragment bardzo mnie poruszył: \"Kiedy mamy poczucie, że ktoś zbytnio się nad sobą roztkliwia, to raczej oznacza, że sami nie jesteśmy w stanie być blisko tak intensywnych emocji. Czasem potrzebne są dwie, trzy osoby,bo dla jednej towarzyszenie przez dłuższy czas komuś pogrążonemu w głębokiej rozpaczy jest zbyt trudne, wręcz nie do zniesienia.\" Poczułam ostatnio nieprzychylność ze strony innych ludzi, których śmierć nie dotknęła tak blisko. Dawały mi do zrozumienia, że robie źle tyle płacząc, że zbytnio roztkliwiam się nad sobą. To zabolało. Nie zarzucam nikomu niczego, ale chciałabym żeby dali innym prawo na okazywanie smutku. Nikomu nie życzę, by sam musiał to przeżyć. Po takich insynuacjach poczułam, że odebrano mi nawet prawo do płakania po Nim. Wierzcie mi, to nie jest tak, że na siłę wywołuje smutek, płacz i tęsknotę. Te uczucia po prostu we mnie są. Nie zamykam się w sobie, nie szukam powodów do płaczu, ale ten smutek jest we mnie wciąż. Próbuje żyć normalnie, robię wszystko to co inni ludzie, ale nie mogę zupełnie wrócić, nie mogę zapomnieć. Z tą tragedią żyje się do końca życia, nie można zapomnieć, zawsze w trudnych chwilach to wspomnienie będzie wracać... od tego nie można się uwolnić. Z każdym dniem mój ból i smutek zmienia się, ale już sama nie wiem czy to znaczy, że jest lepiej... czasem mam wrażenie że boli bardziej niż na początku. Ale muszę to przejść, muszę żyć(choć czasem to tak bardzo trudne), muszę żyć za dwoje. Oby mi się kiedyś to udało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowatutaj
zycze wam powodzenie dziewczyny, dacie rade, wierze w was...wasza miłosc do nich wam w tym pomoze wytrwac i znow byc szczesliwymi bo to w zyciu chodzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowatutaj
smuteczku napisz ksiazke o swoim umarłym chłopaku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W smutku-->przykre jest to, ze tak odczułaś reakcje innych,choc też warto sie zastanowić, jak inni to odbieraja(nie sugeruje, ze powinnas przy innych udawać, ze juz ci dobrze-wrecz przeciwnie) wracając do tematu,to oni zachowują sie tak bo poprostu nie wiedzą jak maja sie zachowywac-rozumieli to pewnie przez pierwsze tygodnie, ale dalej jest to dla nich niepojete-sama zauwazyłaś, ze tych ludzi smierc nie dotkneła tak blisko!Może warto im powiedziec dokładnie to, co nam tu napisałaś: że czujesz sie jak by ktos odebral ci prawo do smutku,tesknoty!Płacz po Nim,okazuj to innym i samej sobie to najważniejsze!Dać upust swoim emocjom.A tym ludziom powiedz wprost, ze zdajesz sobie sprawe, ze Twoja sytuacja emocjonalna sprawia u nich byc moze zaklopotanie, ale chcesz zeby traktowali Cie najnormalniej i pozwolili na chwile zadumy/płaczu/wyzalenia sie/smutku... Mam nadzieje, ze jakos Ci pomogłam...buziakisilne i życzę powodzenia z \"otoczeniem\".!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śni mi się co noc, i zawsze znika w tym śnie, a ja chcę Go zatrzymać, uratować choćby we śnie... w rzeczywistości to się nie udało. Każdego dnia gdy wstaje, zastanawiam się czy On naprawdę nie żyje, czy można tak po prostu zniknąć z czyjegoś życia. I na każdym kroku odnajduje ślady po Nim, ludzi, którzy Go znali... Czasem czuję jakby świat zatrzymał się w chwili Jego śmierci, mój świat, moje życie... Żyję jakby z boku, jakby to co się dzieje nie dotyczyło mnie. Nie zauważam pogody, nie zwracam uwagi na ubrania, jedzenie, na powierzchowne rzeczy. Moje życie zatrzymało się wtedy, z chwilą gdy Jego serce przestało bić... Dziękuje Wam za rady. Pomysł o książce jest dobry, jednak dla mnie za wcześnie - każde wpomnienie powodowałoby ogromny ból, może nawet taki ból, którego nie byłambym już w stanie znieść. On żyje w mojej pamięci, w moich myślach, tak jakby żył we mnie. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W smutku \"rozumiem\" Twoją ogólna apatie i niechęć do życia i brak zainteresowania tym co jesz, co ubierasz.A może własnie warto byłoby to zrobic??Dla Aniołka na górze i przedewszystkim dla siebie? Zamień sie z NIM miejscem na chwilke i popatrz na siebie z góry JEGO oczami-co ON chciałby żebys ty robila,jak robiła(czyt. dbała o sobie).Myślę, ze warto. A niemyśłałaś o wizytach u psychologa?Nie wiem jaki masz do tego stosunek ale myśle, ze w tej sytuacji byłby najlepszym rozwiązaniem??Może zadzwon na niebieska linie i dowiedz sie czy w twoejej okolicy sa jakies poradnie?Bo może nie odrazu na prywatne wizyty??Ja sama korzystam/łam z porad psychologa...nic żenującego(jak pisałam nie wiem jaki masz do tego stosunek,bo niektórzy uważaja to za ostatecznosc, albo kojarzy im sei to z lekarzem dla umysłowo chorych i jest wstydliwe-kiedy nie ma naprwade czego ei wstydzic). Z19 i Aga21??/Co u Was dawno sei nie odzywałyscie??Napiszcie jak sobie radzicie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minęły 3 lata. Nie miałam do tej pory czasu na użalanie. Wyszedł do pracy jak codzień, o 12 zadzwonił, że spóźni się trochę na obiad bo jedzie obejrzeć robotę (fuchę - zbieraliśmy na remont samochodu).O 13.30 zadzwoniła policja potem to już nic jakbym oglądała jakiś cholerny dramat w telewizji a ja w roli głównej. Tego dnia nie było obiadu, Pamiętam moje przerażenie dwoje dzieci i ja bez pracy(tego dnia był to ostatni dzień mojego wymówienia). Jest koniec 2005 r. syn studiuje na 1 roku córka jest w 2 klasie liceum ja mam pracę tylko jego brak i wspólnej kawy i łóżko takie jakieś za duże i zimne. Ale jakoś idzie. I to tyle.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
ciezko kobietki ... ciezko ... wszedzie czuje Jego obecność ... wszedzie .... tak, tak jakby był ze mna... ale naprawde ( przynajmniej fizycznie) Go nie ma ... i tak cholernie bolui braj tej najblizszej osoby. Bo to własnie z Nim mozna było pogadac na kazdy temat i nie musalałam sie martwic ze "zawracam mu głowe" Bo On był cześcia mego świata a Jego byłam jego historią . Tak cholernie boli i spraai trudnośc mówienie w czasie przeszłym ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doskolanle rozumiem to co mówisz, czuję dokładnie to samo, ten wielki ból i tęsknotę. Ale są już momenty gdy patrzę na Jego zdjęcie i potrafię się szczerze uśmiechnąć do Niego, do nas i dziękować że mogłam poznać tak wspaniałego człowieka. Czasem jest to tylko uśmiech przez łzy, ale uśmiech... Jakiś ból i tęsknota zostanie na zawsze, bo On był częścią mnie, kawałkiem mojego serca. . . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
cięzko powstrzymać łzy ... ciezko gdy ta świadomośc jest jak miazdzaca nas siła ktora za kazdym razem uświadamia cp sie stało .... ze jednak jest to prawda ... ciagle jedno pytanie dlaczego? .. dlaczego on?, dlaczego my? ... tak ciezko to pojac... przecziez nie umiem sobie wyobrazic bez Nich zycia ... no bo jak? cholernie ciezko budzic sie i zasypiac bez Ciebie, nie słyszec juz Tego głosu .... wszystko w jednej sekundzie zycia roztrzasakało sie drobny mak ... "MIŁOŚĆ JEST GRZECHEM KIEDY NIE MOŻEMY BYC Z OSOBA KTÓRĄ KOCHAMY "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tu ciągle jestem...czekam na głosy od Was dziewczynki... Jak wam słonka musi być cięzko...😘Niech Wam się przyśnią Wasze ANIOŁKI!!!!Niech Wam skradna całuska w czółko😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
cholernie smutno ... tak chciałabym sie przytulic ... pocalowac , pogadac ... wypic razem herbate ... zobaczyc, usyszec... a stawiam jedynie kwiaty i znicz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najokrutniejsze jest to świat ani na moment się nie zatrzymał w momencie gdy On umierał, nie zatrzymał się ani na chwilkę, nie pozwolił wypłakać, nie dał czasu na rozpacz... Świat nie zna słowa żałoba... Nie pozwala mi się zatrzymać, zapłakać, świat biegnie jak gdyby nigdy nic... i wciąż czegoś ode mnie wymaga, rób to, rób tamto, nie pozwala zatrzymać się by wspominać, by pozwalać przeżywać żałobę w sercu... Świat i czas są tak bardzo nie czułe... Niedawno mineły trzy miesiące, wiecie że płaczę już trzy miesiące... czasem myślę, że to smutne że Jego śmierć zatrzymała moje życie, z drugiej strony \"my\" żyliśmy jednym życiem, więc to tak jakby część mnie, jakbym ja sama umarła.... Trzy miesięce... Świat nie daje możliwości wspominania, płakania... Jakby świat i czas wogóle nie poczuły tej straty... nie zatrzymał się... wciąż biegnie jakby nie wiedział że wszytsko się zmieniło... Nie walczę z czasem, nie walczę ze światem, czasem po prostu zatrzymuje się na chwilę, by zamyślić się i popłakać ze smutku i tęsknoty, stać się taką dziewczyną w czerni, w żałobie serca i ciała... Czas.. poddaję się mu, wierząc że przyniesie mi ulgę i lepsze dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W smutku...napewno czas przyniesie lepsze dni..napewno!! Ale spójrz na to z innej stony...gdyby nie czas, Ty zatrzymałabys się po Jego śmierci, nie było by tego czasu, który wymaga od Ciebie,nadaje Ci tempo,karze Ci iść do przodu,posuwac się, ....Gdyby nie ten czas, co Ty bys, biedactwo, zrobiła...zatrzymałabys się i byłoby Ci 1000000razy trudniej wroćić do rzeczywistości. Oczywsite jest to, że potrzebujesz czasu i miejsca na to żeby przezyc żałobę, żeby popłakac,przecierpieć....I sama sobie gospodarujesz tym czasem, kiedy możesz.Moze ten czas Ci własciwie pomaga??Swiat jest tak skonstruowany, że jest w ciągłym ruchu,ktos odchodzi,żeby ktoś mogl przyjśc..jak w przyrodzie..roślina więdnie,zostawiając ziarenka(nie wnikam w szczegóły)żeby mogło sie narodzić nastepne stworzonko!! Głowa do gór,spojrzenie w niebo i pomyśl jak przeszywa Cie niesamowity dreszcz energii od Twojego ANIOŁKA!!BUZIAKI SŁONECZKA, CHOĆ MOGE SOBIE TYLKO WYOBRAZIĆ wASZ BÓL I CIERPIENIE TO ROBIE TO DLA WAS I DLA WASZYCH ANIOŁKÓW BO MYŚLE , ZE W JAKIS \'MAGICZNY\' SPOSÓB BEDZIE WAM LZEJ... przecież śmierc to też magia,której my nie możemy pojąć😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
dziewczynkii co tam u Was? Witulka dziekuej ze tu zawsze jestes Obecnie mam teraz WIELKIE wspatcie od jednej osoby- dla której mój ujochany nie był tylko znajomym, ale przyjecielem ... wiec jakos sobie radze ... ale mimo upływajacego czasu mimo usmiechu na twarzy ... jest tak cholernie ciezko ... mielismy niedługo razem zamieszkac, wspolne zycie juz na tip top, przeciez ten piercionek juz o czyms swiadczył ... ;(( a wszytsko sie spierdoliło ... i pozostał tylko jeden wielki bol ... bol istenia ... bez Niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość metina
mam 20 lat mieszkam w UK.6 dni temu stracilam dziecko.To byl i wciaz jest ogromny szok.Dlatego ogromnie ci wspolczuje.Nie znam na to zadnego leku.Chyba jedyne co pozostaje to czas.Bardzo dlugi czas.Pozdrawiam serdecznie-trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
metina współczuje bardzo😘poradzisz sobe z tym bólem.Rozumiem,że poroniłas?Może pomoc taką jaką potrzebujez otrzymasz na forum \"ciąża obumarła - dlaczego?\"😍 z19 Nie ma za co😍 w smutku cieszę się bardzo, że juz czujesz, że troszkę Ci na sercu i na duszy lżej:)jej muszę Ci powiedziec, że zrobiło mi się lżej na serduchu. Związałam się już z wami i z Waszym bólem i też mocno to przeżywam..trudno sobie wyobrazić jak zupełnie obca osoba może coś odczuwać..a jednak to prawda sama sie zastanawiam nad tym. Prawdą jest to,że modlę się nadal i za siłe dla Was i za WASZYCH ANIOŁKÓW!! Może być tylko lepiej trzymajcie się cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
cześćziewczynki :) chciałam tylko dać wam znak że żyję i jakoś sobie radzę...no właśnie.. jakoś...w poniedziałek miną 3 miesiące...nadal jest beznadziejnie...napiszę więcej innym razem, bo teraz siedze na uczelni i nie bardzo mam jak pisać ;) trzymajcie się ciepło, ściskam Was mocno, W SMUTKU, Z19 , Witulka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aga21 kochana jesteś, że o mnie też pamiętałaś:) a ten uśmiech na początku Twojego postu sprawił, że się w serduchu uśmiechnęłam😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To racja, że w takich sytuacjach tylko czas może przynieść pocieszenie, tylko on potrafi ukoić jakoś ból. Żadne słowa nie są w stanie pomóc, żadna osoba nie potrafi zrozumieć... Zostaje tylko czas. Tylko on pozwala jakoś zrozumieć tą tragedię, a raczej pomaga przyzwyczaić sie do nowego życia... Jakże innego życia... Bo wszystko się zmieniło... Już nigdy nie będzie tak jak dawniej, i chociaż może się wydawać, że wkoło wszystko jest jak dawniej, ja inaczej już patrzę. Ta tragedia kazała mi wydorośleć, spojrzeć inaczej na życia, dostrzec to co najważniejsze, nie skupiać się błahostkach... Choć tak trudno czasem jest.... Nie da się uwierzyć, że go nie ma, można tylko powolutku przyzwyczajać się Jego nieobecności.... Bo cały czas mam nadzieje, że jest gdzieś obok, nie blisko mnie, ale gdzies dalej, ale jest... Bo przecież musi być, zniknął z mojego życia, ale nie mógł zniknąć wogóle.... Ale życie toczy się dalej, żyję... z każdym dniej, pełniej, z każdym dniem bardziej chcę żyć... Czasem zastranawiam się skąd było i jest we mnie tyle wiary i nadziei, tyle siły i uporu, że jakoś przeszłam przez ten największy ból i nadal pomimo wszytsko żyję i czasem potrafię się uśmiechnąć.,... Ta cała sytuacja wymagała odem mnie mnóstwa wiary, siły, mimo że wiele razy myślałam, że tego nie da sie po prostu przeżyć... i nie wierzyłam gdy ktoś mówił mi że jeszcze kiedyś będzie lepiej... Dziś gdyby ktoś był w takiej samej sytuacja jak ja cztery miesiące temu, powiedziałabym, że poytrzebny jest czas i ogrom miłości... Dziś patrzę z optymizmem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tęskni ę, ale to już inna tęsknota... nie taka samolubna, gdy po prostu mi Go brakowało, tylko żal mi że On nie może patrzyć na to co się dzieje. . . Na pewno byłby szczęśliwy i dumny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w smutku a mi jedyne co przyszło do głowy jak czytałam, to co napisałaś to to, że to co przeżyłyście jest tylko Wasze, to jak się zmieniłyście wewnetrznie jak wydoroślałyscie i dojrzałyscie przede wszystkim, inne spojrzenie na świat,umiejętność doceniania i dotrzegania tego, czego inni nie zauważą!To jest Wasze...Ja też jestem dumna z Was i przede wszystkim Was podziwiam!!O tak!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy zakładałam ten topik, nie wiedziałam, że będzie mi mogł tak pomóc... Wtedy chciałam znaleźć osoby, które już to przeżyły i mają ból za sobą. Nie wiedziałam, że ten topik będzie mi towarzyszył w moim smutku i rozpaczy, że to tu będę zaglądać gdy już nie będę mogła wytrzymać z bólu, dziś staje się dla mnie miejscem wewnętrzej przemiany, towarzyszem w leczeniu smutku... Dawno temu, gdy założyłam ten topik ktoś powiedział mi: \"\"kto wiele wycierpial, będzie wiedzial jak żyć\"\". Wtedy tego nie rozumiałam, dziś śmiało powtórzyłabym te słowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
coś się zmienia, ja się zmieniam... zmieniają się okoliczności, uczucia się zmieniają. . . U mnie jest dobrze, coraz lepiej, pojawiają się nowe możliwości, które wykorzystuje... choć zapomnieć się nie da i nie mogę się oszukiwać. Muszę czasem zatrzymać się, zostać w samotności i płakać, rozpaczać jak wtedy gdy usłyszałam najgorsze słowa: \"On nie żyje\". Muszę przeżywać to by kiedyś spokojnie pożegnać się z bólem i ogarniającym smutkiem... Brakuje mi Go. . . choć są przy mnie inni ludzie. . .tak bardzo brakuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×