Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GoskaPerla1208

moj maz sie zakochal....co mam zrobic??

Polecane posty

Gosiu, widzisz tak postąpiłby mój Mąż, czyli Tetraedr... Ja z kolei usunęłabym kogoś takiego ze swego życia... Czy będę mogła napisać do Ciebie maila, czy na razie masz ich zbyt dużo do czytania? Trzymam za Ciebie kciuki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz Gosiu są pewne granice w każdym z nas.Ja bym nie wytrzymała-za dużo już zostało powiedziane-na twoim miejscu,myslę,ze gro osób się ze mną zgodzi. Cały pic polega na tym ile ty mozesz zniesc?ciągłe ubliżanie,umniejszanie tobie.Zgadzam się z wcześniejszą wypowiedzią ,że on tak tą sytuację rozgrywa bo chce Twojego stanowczego odejścia.Pamiętaj \"kto pod kim dołki kopie....\" Zyczę powodenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TAKAJEDNAA
A nie uwazacie ze moze jednak im sie uda? A DZIECKO?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym nie chciala zeby
Ona byla z typem, ktory mowi jej, ze jest pojebana, psychiczna itp....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wtrace swoje trzy grosze... dlatego ze przezylam to co Gosia...powiem jak to u mnie sie skonczylo bo historia dluga jest...wiec moj maz tez mial inna, rok po slubie...pewnie sie zakochal chociaz on tego tak nie przedstawial ale pewnie tak skoro tak dlugo to trwalo i nadal sa razem. dla mnie dziwny taki zwiazek ale do rzeczy. wiec mial inna ale starannie to ukrywal, oczywiscie sie domyslalam kazda kobieta to wyczuje. pytalam zaprzeczal zaczelam sie \'przyglaADAc\' znalazlam dowpdy. nadal sie wypieral, zaczal mowic ze insynuuje wyzywac od wariatki jasne mialam urojenia. kochalam go strasznie bolalo jeszcze bardziej bo zimny byl nieczuly ale \'nic sie nie dzieje kochanie all ok\' przytulal tylko jak sie wypieral ze nie ma innej. taK chyba ze trzy lata trwalp schudlam bylam u kresu wytrzymalosci zamknelam sie w sobie nie mialam komu sie zwierzyc glupio tak. przyznal sie w koncu ale tylko po to zeby powiedziec ze jemu tak dobrze ze on nic nie robi jak chce to moge odejsc (wiem ze moge) on nie moze wybrac. nadal mieszkal ze mna a ze mieszkanie bylo jego nie moglam go wyrzucic. nie wyprowadzilam sie bo glupia chcialam cos ratowac...pomogla mi kafeteria topic zdradzanych zon...wygadalam sie zobaczylam ze nas duzo takich samuych tak samo cierpiacych wspieralysmy sie poznalam nowa przyjaciolke. postanowilam zawalczyc o siebie odnowilam przyjaznie (bo wczesniej byla tylko rodzina - on i dziecko). zadbalam o siebie, spedzalalm mnostwo czasu z dzoeckiem rzucilam sie w prace rozwinelam. on nadal mial kochanke i chyba mu ten uklad odpowiadal dom obiadek i ona na doskok. nie wiem co to za kobieta tzn wiem jak wyglada i jak sie nazywa ale nie wiem jak ona to mogla znpsic w zyciu bym z nia nie chciala nawet rozmawiac nie szanuje takich co rozwalaja rodzine cokolweiek by jej nie opowiadal dopoki sie nie przyznal byl miedziy nami sex i prwie normalnie choc czulam ze nie do konca jest dobrze...jak ona mogla na dwa fronty i tak tylko na troche to nie wiem. w kazdym razie odsunelam sie i nic to nie pomoglo ale teraz wiem ze tak mialo byc bo poznalam fantastycznego faceta zakochalam sie . walczylam z tym uczuciem bo chcialam nadal ratowac malzenstwo dla dziecka ale teraz wiem ze to bylo bez sensu. on i tak nie chcial a glowa muru nie przebijesz, nie chcial rozmawiac wyjasniac ale nie chcial tez odejsc. byl niemily obrazal mnie itp. przestalam gotowac zylam ja i dzoeco on na uboczu; pojawial sie bylam mila acz chlodna. rozwiedlismy sie i ja wyszlam za maz i wyjechalam za granice. jestem szczesliwa. dzisiaj uwazam ze dalam mu szanse ale jej nie wykorzystal. jestem przekonana ze nic sie nie dzieje bez przyczyny. w poprzednim malzenstwie to ja kochalam on albo wcale albo nie do konca prawdziwie. nie wierze ze mozna kochac i kogos ranic. mozna sie zakochac ale przeciez jak sie jest doroslym to sie mysli i czuje i wybiera tak aby nie ranic innych rowniez. tak mnie wychowano. on myslal zeby bylo jemu tylko dobrze. chociaz nie szanuje kochanki i wiem ze sama sie wpakpwala rowniez musiala cierpiec , chyba ze jest zimna i wyrachowana. ja jestem szczesliwa i mam naprawde cudownego meza wiem ze nie powinno sie porownywac ale poprzedni nie dorasta mu do piet.moja rada tak jak juz chyba ktps tu mowil - nie zabiegaj o niego odsun sie zajmij sie soba dbaj o siebie dziecko ktore ma miec szczesliwa usmiechnieta matke. z perspektywy czasu mysle ze osobiscie powinnam wystapic o rozwod wczesniej i tobie tez to radze. jesli oprzytomnieje to niech o ciebie zabega i zaczniecie na nowych zasadach. nie mozesz byc z nim a on z kochanka. zobCZYSZ BEDZIEsz szczesliwa czewgo ci z calego serca zycze buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akusia
Droga Atrido i Tetraedrze.Abyście nigdy nie mieli okazji skonfrontować Waszych poglądów z rzeczywistością.Chociaż z drugiej strony na tego typu forum wchodzą ludzie pokręceni przez los,ktorzy mają za sobą bagaż doświadczeń.Więc skąd się wzięło tak wzorowe małżeństwo? A może czymś się z nami nie podzieliliście?????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Akusiu... Broń Boże nie jesteśmy wzorcowym małżeństwem!!! A skąd! Potrafimy się na siebie gniewać, mamy ciche godziny(bo do dni nigdy nie dopuszczamy, bo to chore...)... Ale zawsze pamiętamy o tym, że się kochamy, jesteśmy ludźmi i miewamy złe dni... Poza tym, od samego początku postawiliśmy na szczerośc w naszym związku... A jeśli chodzi o życiowe przejścia... Oboje byliśmy kiedyś zdradzani przez byłych partnerów... A ja byłam dość dotkliwie i długotrwale krzywdzona przez swego byłego... Sądzę, że tyle wyjaśnień co do iluzorycznej doskonałości małżeństwa mojego i Tetraedra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O wzorcowym małżeństwie będę mógł powiedzieć, gdy stuknie nam z żonką 70 lat wspólnego życia, oboje będziemy już starzy i pomarszczeni - w ciąż będziemy się kochali. Tylko wtedy, mogąc spojrzeć z perspektywy czasu, można mówić o wzorcowości lub nie. Konfrontacja poglądów z rzeczywistością? Sądzisz, że odczuwam chorą przyjemność z okłamywania was wszystkich? Ja JESTEM tym o czym mówię - jak to śpiewał Kaczmarski: \"Jestem egzemplarz człowieka, a to znaczy: diabli, czyśćcowy i boski\". Najwięcej chyba diabli - bo nie wybaczam doznanych krzywd i mściwa ze mnie bestia... Czemu tu jestem? Własny bagaż doświadczeń już mam - czemu więc? Może dlatego, że czuję irracjonalną potrzebę by pomóc tym, którzy, w przeciwieństwie do mnie, nie zawsze radzą sobie? A nie podzieliłem się wieloma sprawami - i nie oczekuj, że się podzielę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka laska ze hej
wiecie co? życie jest przewrotne - kazdy dostanie co mu pisane. Ja martwilam sie o kogos a ten kogos kiedy to uslyszal napisal mi w mailu: "nie uzalaj się nad sobą". Nie poprawil sobie humoru, bo nie zaciągnął mnie do lozka a teraz się mści. To tak tytulem mężczyzn zdradzających, bo ten pan twierdzil, że mu się rozpadlo malzenstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akusia
Kochani moi, nie pisałam że jesteście wzorcowym małżeństwem ,tylko wzorowym na skalę forum oczywiście.To jednak znaczy trochę coś innego.Zaznaczam że kazdy posiada zarowno swoj wzor ,jak i wzorzec i kady ma do tego prawo.Ja Tetraedarze nie prosiam Cie o spowiedz i to co napisales zupelnie wystarcza,aby zrozumiec ,co robicie na topiku.I jeszcze raz powtarzam.nie wypowiadajcie glosno(szlag mi trafil polskie litery) tak drastycznych deklaracji,bo nigdy nie wiadomo co wiatr przywieje.I przeciez tak naprawde zadne z Was jeszcze nie okrzeplo po poprzednim bolu.a swoja droga jaki jest wasz staz malzenski?Bo moj 18 lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co? życie jest przewrotne - kazdy dostanie co mu pisane. ---- to fatalizm czystej wody. To, powiedz mi może, czy jako jednostki ludzkie, wolne i dumne, nie jesteśmy w stanie nic zmienić? Brednie! By zmienić swą przyszłość trzeba tylko siły i samozaparcia oraz wiary w sens... tobie tej wiary chyba zbrakło... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga akusiu Moja wola nie dym, by byle wiatr mógł ją rozwiać ;) Staż u nas niewielki, co nie znaczy, że nie wiemy nic i nie powinniśmy się wypowiadać. Wiesz, spotkałem wiele małżeństw z długim stażem, które choroba jak rak toczyła od środka. Jedno tylko \"wzorcowe\" miałem dane spotkać. Trudno zatem mówić byśmy byli dla kogoś przykładem czy coś. Ale mam rozum i swoje przeżyłem, a jak coś komuś radzę, czy się wypowiadam - to święcie wierzę w to, że rada moja przyniesie więcej dobrego niż złego. Widzisz, ja nie wierzę w przeznaczenie, fatum ani reinkarnację - to co robimy czyni nas tym czym jesteśmy. Ja mogę z podniesioną głową patrzyć w lustro, a wy?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka laska ze hej
"tobie tej wiary chyba zabrakło..."---> chwilowo tak, bo sama mialam potworne klopoty a martwilam się o faceta, ktory zarabia podobno kupę pieniędzy[wiem, jak sie zarabia w tej branzy]. Wychodzę z depresji i gdybym poszla z zonatym do łózka wpadlabym w jeszcze większą. Chodzi mi o niego - moze on w koncu dostaje szkolę od życia, bo przyzwyczajony do powodzenia u kobiet i w zyciu nie zwracal uwagi na cudze potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka laska ze hej
on mial szczęśliwy dom, a ja uslyszalam niedawno majac 30lat od wlasnej matki, ze "gdyby nie ona nic by ze mnie nie bylo, bo palcem mnie popychala do wszystkiego". Wszyscy mówią mi o moim fatalizmie, ale do wyjscia z niego potzreba mi tylko faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda - ale nie pierwszego lepszego tylko TWOJEJ połówki. Cierpliwości - z doświadczenia wiem, że jak przestaje się szukać, to w przeciągu krótkiego czasu (u mnie zawsze do pół roku było ;) ) znajduje się coś o niebo lepszego, niż się szukało ;) Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka laska ze hej
dzienx za slowa wsparcia - koles jest atrakcyjny i znany i myslal, że mnie zaciagnie do lozka a nie udalo mu się nie dlatego,że nie zaiskrzylo, ale dlatego wlasnie ze zaiskrzylo a ja nie uwierzylam w ten jego rozwód. No i po 3mies.się dowiedzialam. To byl palec opatrznosci,z e mi z sadystą nie wyszlo na starcie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka laska ze hej
znaczy dowiedzialam, że mam się nad sobą nie użalać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akunia
Tetraedrze,uwierz mi,że na Ciebie nie napadam,ani tym bardziej nie twierdzę,że nic nie wiesz,bo masz krótki staż.To nie o to chodzi.Zakładam,że każdy stawia na szczerość,bo inaczej nie ma sensu nic budować , ale powiedz na Boga,bo niejestem w stanie zrozumieć skąd masz pewność,że w waszym życiu nie będzie zawirowań? Albo,że do końca zachowacie klasę? Acha,wstaję codziennie rano i bez obaw patrzę w lustro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka laska ze hej
ech, dzięki naprawdę...ale nie wyglądał na sadystę...3 miesiące wspominam wieczór z nim jeszcze zanim dowiedzialam się, ze mam sie nie uzalać na sobą napisal , że jego dopiero co urodzona siostrzenica ma na imię jak ja. I po co tak klamać? To jakaś socjotechnika jest - miesiac temu facet z netu napisal mi,ze jego mama ma na imię jak ja....tez się rozwodzil i też pogoniłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pod.noszę
...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A kto u licha mówi, że nie będzie??? czy tak to wyraziłem??? gdzie??? Jeśli się nie mylę to stwierdziłem, cytuję: Wola moja nie dym i byle wichura jej nie rozwieje. Chodzi o to, że nie jest ważne ile tych \"zawirowań\" będzie - my, z żonką i tak się im oprzemy. Nie chodzi tu o chwalenie się ale siłę zdobywa się przez... nie tego nie powiem. Powiem tylko, że nie ważne jak wielkie zawirowania by nie były - przetrwamy je, bo stanowimy jedność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akunia
Oj Tetraedr,coś się nie rozumiemy.Znasz powiedzenie "co Cię nie zabije,to Cię wzmocni:?.Uwierz,z tego TEŻ czerpie się siłę.Metoda pały i arszeniku nie jest odpowiednią metodą na osobę,którą się kocha,nawet jeżeli krzywdzi.Dajmy Gosi spróbowaćrozwiązać problem po swojemu.A swoją drogą kto Cię tak strasznie skrzywdził człowieku,że na życzliwość odpowiadasz biciem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijkijkij
Gosiu, nie przeczytałam wszystkich wypowiedzi ale z mojego doświadczenia wynika, miałam podobna sytuację, że nie ma się co narzucać, najlepiej odpuścic i pokazać mu, że ma się własne życie, jeśli to jest zauroczenie to on wroci do Ciebie, ale tylko wtedy kiedy Ty bedziesz szanujaca siebie kobieta z klasa on tak bedzie o Tobie myslal. Wiec nie ma co wyzywac jego, tej kobiety, klocic sie, wystarczy pokazac mu ze, tak jak napisalas,ze jestes ponad tym, masz wlasne zycie i potrafisz sobie radzic bez niego, a on wczesniej czy pozniej, pozaluje tego co zrobila i poprosi Cie o wybaczenie, ale jesli Ty mu sie bedziesz narzucala caly czas to nie bedzie mial o co prosic, moze on powinien poczuc ze to ON CIEBIE stracil, a nie Ty go..... ( ? )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Męczą mnie już te przepychanki słowne - nie jestem tu po to, by się tłumaczyć ani też po to by cokolwiek udowadniać. Odbiegliśmy od głównego założenia tak bardzo, że dalsze pisanie nie przyniesie choćby kszyny otuchy tym, które tego potrzebują. Przechodzę wtenczas w trzyb OBSERWATORA. Jeśli ktoś będzie chciał rady mej - wie gdzie mnie znaleźć. Buziaczki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich. Przepraszam za moja wczorajsz nieobecnosc, ale nie mialam dostepu do komputera. U mnie narazie cisza. Wczoraj dostalam smsa z prosba abym przynisola zaswiadczenie o zarobkach (do rozwodu). Napisalam ze dzis nie dam rady isc do ekonomistki. Nastepnie mi odpisal zebym dala rade i nie przeginala. Ale czego to nie wiem?? :-) Wczoraj spoznil sie godzine do domu, ale nie pytalam o nic. Spytal o zaswiadczenie, powiedzialam ze mu jednak nie przyniose bo nie chce w tym maczac rak. Nic nie powiedzial. Poszlam pozniej z maluszkiem na spacer, pozniej na cmentarz do mojej mamusi. Wrocilismy jak bylo ciemno. Spytal sie malucha gdzie bylismy. Maly powiedzial....na randce :-) pozniej rozmawialam z koleznka przez telefon, po zakonczonej rozmowie mowi do mnie...\"zadnego kocham Cie, zadnego tesknie???...zalosne....\" nie skomentowalam. Przeczytalam wczoraj ksiazke \" milosc toksyczna, jak sie z niej uwolnic\". Musze byc spokojna. Nie dac sie prowokowac. Czekac. I bede czekala tylko nie wiem jak dlugo. CZas pokaze. Tak jak to ktos napisal, co jest mi pisane to sie stanie. Dziekuje Wam wszystkim za pomoc. Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akusia
Cześć Gosiu, napisałam Ci co s na maila.Bo tu chwilowo zrobiło się za ciepło.Buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może jestem zbyt młoda ale jesli Twój mąz sie wacha to moze oboje powinniscie isc do psychologa? może on Wam pomoze i rozwodu nie bedzie? pozdrawiam ciepło i głowa do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akusia
Do psychologa chodzi Gosia,ale co to za psycholog- kobietka po przejściach ,z negatywnym nastawieniem do facetów......A wiek tu nie ma nic do rzeczy.Można być deklem nad grobem i bardzo mądrą nastolatką................. ( ja jestem tak po środku-wiekowo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×