Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sanlea

związek ateistki z prawdziwym katolikiem

Polecane posty

Gość sanlea

Witam. Pragne w kilku zdaniach poruszyć problem ktory ma miejsce w moim związku, a 20 lat wcześniej dotyczył moich rodziców. Problem tym sa moje przekonania religijne, a raczej ich bra. Teoretycznie jestem katoliczką, przez pewien czas byłam nawet katoliczką praktykującą. Od 4 lat podobnie jak moja mamam jestem ateistka. Do tej pory nie stanowiło to dla nikogo żadnego problemu...az w koncu poznalam wspanialego chlopaka. I tu zaczynają się schody...Znamy sie juz prawie rok, a od paru miesuiecy jestesmy parą...On jest osobą wierząca i powoli moj ateizm przeszkadza mu. nie potrafi uszanowac moich pogladow, na sile zabiera mnie ze soba na rozne uroczystosci koscielne.ja nie protestuje,bo nie chce go stracic. ale co to za zwiazek, gdzie musze zyc w klamstwie:( On od poczatku wiedzial, ze jestem niewierzaca...mial w to nie ingerowac:( co mam robic? rozmawialm z nim, ale nasze rozowy na ten temat zawszekoncza niczym. Zalezy mi na nim, ale chyba moje racjetez sie icza:( co robic? proszeokontakt osoby ktore doswiadczyly podobnej sytuacji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze byc ciezko...
ja mam swoje chwile zwatpienia ale wiem ze dla pewnych ludzi ( min mnie ) to jest bardzo wazne. jesli bardzo powaznie do tego podchodzi to znaczy ze mozesz miec problemy. bo jakby na to nie patrzec wiara stawia pewne wymagania i jesli deklarujesz sie jako ateistka to bedziesz czasem znosic ich skutki. w dalszym zyciu mozna jakos dziekli zyczliwisci duzo przejsc ale poczatek moze byc bardzo trudny o ile mowie dla niego to powazne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migdali
dla mnie sprawy duchowe,wiary sa b.wazne,nie wyobrazam sobie budowac trwalego zwiazku z kims,kto np.nie wierzy w Boga Biblii. Zreszta z katolikiem tez nie moglabym byc(nie chce tu dyskryminowac nikogo i zadnej religii,po prostu nie zgadzam sie z dogmatami k.katolickiego) Jesli dla 2 osob religia nie ma znaczenia ,to nie ma wiekszego problemu,ale jesli jedno z nich wierzy to moze nie byc porozumienia. I to nie tylko na plaszczyznie religijnej,ale i w pogladach na zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Coccco
Z dwojga osob, ten ktory przeczy Jego istnienu moze byc najblizej Niego:) Jak dobry czlowiek, to brac;) Czy ateista, czy nie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tolerancja
To kwestja tolerancji a nie religii ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm.... jesli dla niego religia ma duze znaczenie i ciągle masz o to do niego pretensje to lepiej sie rozstancie:-) może jemu na poczatku to nie przeszkadzało i myslał ze z czasem uda mu sie przekonac Ciebie do powrotu do wiary:-) smutne ale może prawdziwe wielu mysli ze mozna zmienic ludzi a tak naprawde nie mozna mozna siebie jedynie zmienić:-( prosta rada albo wroc do katolicyzmu albo sie rozstancie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ateistka
Byłam kiedyś w związku z prawdziwym katolikiem. To odpada. Jeśli już teraz nie jest w stanie zaakceptować Twoich poglądów to dalej znaczy się: po zaręczynach, urodzeniu dziecka będzie tragedia. Wiem, gdyż pochodzę z dość dużej rodziny ateistów i wiem jak się toczą losy różnych małżeństw. Małżeństwo ateista-katolik jest możliwe tylko wtedy jeśli katolicka strona jest tolerancyjna. Inaczej takie związki bardzo szybko się rozpadają. Szczególnie kiepsko jest w przypadku gdy kobieta jest niewierząca. Pamiętaj że żenisz się nie tylko z mężczyzną ale również jego rodziną, dla których będziesz poganką... Będą ciągłe kłutnie o dzieci, o to w jakim światopoglądzie je wychowywać (teściowa na pewno wtrąci swoje 3 grosze). Więc puki jeszcze nie zaszło to za daleko nie pakuj się w to. Gra nie warta zachodu. Wiem, że miłość nie sługa, ale nawet ona nie przetrwa ciągłych konfliktów w rodzinie, których największymi ofiarami będą wasze wspólne dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bedzka
Nie da rady tak. ja nie wierze. A najbardziej nie wierze jak to sie stalo, ze 1 religia przerodzila sie w taki ogromny klan. Wszystko to jest dla mnie glupie (przepraszam, nie chce nikogo urazic - to moja opinia tylko). Wiec jak moglabym byc z wyznawca tego co dla mnie jest nie do przyjecia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to sie nie uda...
jesli oboje traktujecie powaznie -- on wiare a ty pewnien swiatopoglad to nie ma szans. ja nie widze mozliwosci porozumienia. powazne traktowanie wiary niestety albo stety naklada na czlowieka obowiazki czego wiwle osob sie boi i dlatego swoje religie tworzy albo wypacza istniejace odcinajac co pasuje tylko. to zbyt wielka roznica. o ile dwie osoby wierzace w Boga ale innejgo wyznania to jakos sie da dogadac bo w kwesti fundamentalnej sie zgadzaja w zasadzie to ateista z katolikem bedzie ten uklad prowadzil do prob nawracania i nie mowie ze koniecznie tylko ze strony wierzacego. a to doprowadzi do konca zwiazku w pewnym momencie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga1979
Ja jestem w podobnym zwiazku. Tyle tylko, ze to ja jestem ta wierzaca katoliczka. MOj maz tez jest katolikiem, ale raczej tylko na papierze. U nas to wyglada tak, ze ja zwykle sama chodze do kosciola, angazuje sie w zyciu kosciola. A on mnie przy tym po prostu wspiera. Jak planujemy jakas akcje w kosciele, to on mi w niej pomaga jak moze- ze wzgedu na mnie, zeby mnie troche odciazyc. I bardzo to cenie. Nie staram sie go na sile nawrocic, bo wiem, ze na sile, to nic sie nie uda. Jedynie czasami rozmawiamy na temat jego watpliwosci co do wiary w Boga. Zwykle te rozmowy wychodza od niego. Raczej nie staram sie sztucznie zaczynac dyskusji. Czasami chodzimy razem do kosciola, bo bardzo mi na tym zalezy. W tym wspolnym chodzeniu nie chodzi o chec nawrocenia go, ale raczej o wspolne spedzenie czasu. Ja chodze z nim na spacery po lesie (za czym nie przepadam zbytnio) i na imprezy w jego rodzinie. On za to towarzyszy mi czasami na mszach. Robi to tylko dla mnie. I zwykle po takich mszach jedziemy do jakiejs restauracji albo na spacer, zeby podkreslic ten charakter swietowania i bycia razem. Dla Ciebie mam taka rade: Porozmawiajcie konkretnie o tym, ze nie chcesz, zeby on myslal, ze nawroci cie. Uzgodnijcie, ze bedziesz z nim chodzic do kosciola, ale tylko zeby mu towarzyszyc, a nie w celu nawrocenia. Pomysl, gdzie on by ci mogl potowarzyszyc za to. Bo zwiazek polega na kompromisach. Nie musisz sie wcale zgadzac z jego wiara. Ale pojscie z nim do kosciola raz na jakis czas (co dla niego najwyrazniej jest bardzo wazne), nie oznacza od razu tego, ze sie lamiesz- to po prostu kompromis, po ktorym ty nie zmienilas swoich pogladow, a on jest szczesliwy, ze z nim bylas w kosciele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga1979
Mój mąż smaruje klamke od drzwi wejściowych smalcem jak ksiądz ma przyjść po kolędzie :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehehhhe
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorki topicu
Twój facet to nietolerancyjny psychol. Co to znaczy, że nie potrafi zaakceptować twoich poglądów. Zostaw go jak najszybciej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tych tekstów wynika że ten osobnik to jest poprostu kryminalista(zmuszanie do uczestniczenia w obrzędach religijnych jest przestępstwem.A wspaniały jak widać to nie jest.Najlepiej podrywać ateistów bo zwykle tak nie rozkazują kobietom:D .A ten kotolik to chyba nie jest prawdziwy jak się dopuszcza takich czynów ani tym bardziej wspaniały.On może zostać co najwyżej twoim wrogiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sanlea
Dziękuje wszsytkim za komentarze:) Widze, że w większości odradzacie bycie w związku takim jak moj. smutne, ale chyba prawdziwe:( chociaż ja jeszcze dam sobie szansę i spróbuje wypracować kompromis. Moim rodzicom udało się to, ponieważ tato jest bardzo tolerancyjny. Tyko jakiś czas o ślubie mama towarzyszyła mu w mszach, potem przestałą. i do dziś sytuacja wygląda tak samo. Wiara nie stanowi dla nich żadnego problemu, nie wymaga od niej chodzenia do Kosćioła. Oczywiście mają ślub kościelny, ja przyjęłam różne sakramenty. Mama nigdy nie ingerowała w te obrzędy katolickie> nasz ateoizm nie polega na negowaniu Kościoła i wiary. Dla nas to po prostu jedne z pogładów na świat:) Jedna z osób napisała, że teściowa w przyszłości mogłaby wtrącać sie w wychowanie dzieci w wierze katolickiej. Ale nie ma problemu:) bardzo chętnie ochrzczę dzieci itp:) jeśli będą chciałąy chodzic do kosciola to beda:) ja tak bylam chowana rodzice niczego nie nakazywali ani nie zakazywali. wiara to sprawa indywidualna, a ateista wcale nie msui byc gorszy od katolika:) Ago 1979 właśnie taki układ jaki panuje u Ciebie zamierzam realizowac w moim związku. Wyjście na msze nie stanowi problemu, nawet słub kościleny( ewentualnie kiedys:P:) problem to to ze on jest chyba za malo tolerancyjny:( chyba ze uczucia do mnie go zmienia. ja jak najbardziej chce kompromisu i staram sie, ale do tangatrzeba dwojga....no ale skoro swiaodmie zwizal sie ze mna to chyba mu zalezy...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sanlea
Amacie Wszech Czasow on nie jest taki straszny, bo inaczej w ogole bysmy nie byli razem.:) , nie przy moim kocim charakterku. co do tego, że może stać się moim wrogiem...fakt to możliwe. Osttanio nawet zwróciłam mu uwage, iż zdarza mu się trktować mnie jak wroga, tak jakby nasz związek był forum walki...on zaprzeczył, nie widzi tego problemu. Podobno chce dla mnie jak najlepiej, chce mi pomóc...On jest dobry tak poza tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
będzie Cie chciał zbawiać itp. z doświadczenia wiem już, że nie wychodzi, jeśli strony nie akceptują swoich poglądów religijnych. podstawą każdego związku jest tolerancja, a u ciebie jej za bardzo nie ma:( tak jak piszesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwiazek katolika z osoba niewierzaca jest mozliwy tylko wtedy, kiedy obie strony wzajemnie szanuja swoje przekonania i stawiaja je na rowni. jesli Twoj chlopak chce dla Ciebie dobrze i ciagnie Cie do kosciola, to znaczy, ze uwaza Twoj swiatopoglad za gorszy. A jego przekonania o wyzszosci jego swiatopogladu zle rokuje na przyszlosc. Co do slubu koscielnego, to mozna wziac go jednostronnie (nie wiem, czy to oficjalna nazwa), katolik slubuje normalnie, osoba niewierzaca tylko sklada zobowiazanie i nie przysiega na Boga. u Ciebie sytuacja komplikiuje sie, bo teoretycznie jestes chrzescijanka (jestes ochrzczona) a praktycznie nie. wiele osob robi cyrk ze spowiedzia i komunia tylko dla slubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akusia
z tym ślubem to nie do końca tak.Jest normalna przysięga,tylko nie ma sakramentu komunii.My jesteśmy po takim właśnie ślubie już 17 latek i wszystko funkcjonuje ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ateista w przysiedze nie odwoluje sie do Boga, sakrament ma charakter jednostronny, bo ateista przeciez sakramentow nie przyjmuje. Dowiadywalam sie tego w zeszlym roku. No i taki slub trzeba zalatwiac przez kurie- tak mi powiedziano.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paszczakowa
Mój facet jest ateistą , ja jestem katoliczką. W życiu by mi nie przyszło do głowy go nawracać albo zmuszać do czegokolwiek , nie rozumiem , do czego Twojemu facetowi to jest potrzebne. Może fajnie , jakby poszedł ze mną raz do roku na pasterkęi drugi raz - poświęcićjajka , ale to też nie jest mi konieczne do szczęścia , zresztąjakbym poprosiła , to by poszedł na pewno , bo nie próbuję go nawracać, tylko po prostu milej z nim pójść niż samej. Dziwi mnie to wszystko , w końcu nic nie masz przeciwko wychowaniu dzieci w wierze katolickiej , ani żeby chodziły do kościoła - to o co chodzi w ogóle ? To tak , jakby Cię nie tolerował , bo nie wierzysz w ufo. Bycie porzxądnym człowiekiem nie ma nic wspólnego z byciem katolikiem Powiedz mu , że się czujesz nieakceptowana , kiedy on urządza takie akcje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niech Twoje przekonania zostawi w spoku, świętym,jeżeli mu na tym zależy. Podziwaim Cię, że dajesz się prowadzać do kościoła, wysłuchiwać tego wszystkiego. Ale to dobre na krótka chwilę, w zyciu bez tolerancji z jego strony nie macie szans:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ja ja ja
Znam jedną rodzinę, w której żona jest ateistką a mąż praktykującym żarliwym katolikiem i układa się u nich wspaniale - dzięki tolerancji męża- nigdy nie "zmuszał" ani nie namawiał żony do niczego Szanuje jej poglądy Do kościoła chodzi sam a ona na niego czeka- ale to tylko jeden jedyny znany mi przypadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanlea
Ananke czy on mi chce pomoc???? hm on uwaza ze ja tak naprawde wierze w Boga tylko jestem tego nieswiadoma. Hm chyba po części masz racje. Z tym że on uważa, że to onma racje absolutną i wie najlepiej co dla mnie najlepsze. Najlepiej to ja sama siebie znam:( sacreble..ciężko oj cięzko...gdyby on był bardziej tolerancyjny, ale on nie jest:( z tego co wiem jego porzednia dziewczyna zostawiła go z tego powodu, że to on WIEDZIAŁ ZAWSZE LEPIEJ!!!!!!!!!! a ze mna jest tak , ze nie dam sie totlanie ustaiwac - mam dosc nowoczesne ale i zdrowe podejcie do zwiazkow. Podoba mi sie partnerski układ:) a moj miły uwaza, ze to niepoprawne i kobieta ma swoją rolę a mężczyzna swoją i to on jest głową. a kkkkuku i tu sie myli...............Im bardziej analizuje ten uklad, dostrzegam coraz wiecej plaszczyn konfliktowych. Z tym ze ja jestem skora do kompromisow...ale ilez mozna?? aaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanlea
Droga "jajajaja" ja tez chcialabym taki związek stworzyć:) Amancie nie wątpie, że jesteś dobry, ale cyz od razu lepszy?????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dwa warkocze...
jesli zacznie uwazac jej partner ze obydwa swaitopoglady nazwe to sa jednakowo prawdziwe to zastnaow sie co ty piszesz moze. przeciez to bzdura. jak katolik moze twierdzic ze ateista ma racje i jest wszystko ok. ?? troche trzeba myslec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawdziwy katolik nie związe
się z ateistką ... nie ma takiej siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vinca
Wprawdzie nie jestem ateistka, tylko niepraktykujaca (podobnie jak autorka topiku urodzilam sie w katolickiej rodzinie, a po bierzmowaniu przestalam chodzic na msze i zasadniczo zerwalam z Kosciolem, z tym ze w Boga wierze nadal), ale sytuacja w praktyce analogiczna, wiec sie wypowiem :-) Jestem w zwiazku z praktykujacym katolikiem od prawie 3 lat i nie widac, zeby kwestia religii byla lub miala sie stac u nas problemem... Rozmawialismy na ten temat w swoim czasie sporo - nigdy nie ukrywalam moich pogladow, on je zaakceptowal, absolutnie nie probowal mnie "nawracac". W sumie "w praniu", na co dzien ta kwestia okazuje sie dziwnie malo istotna :-) On chodzi w kazda niedziele na msze, ja nie - jaki problem? A ogolnie dogadujemy sie swietnie... Mysle, ze w zwiazku, gdzie nie ma jednomyslnosci w kwestiach religijnych, bardzo liczy sie: 1) tolerancja i dojrzalosc strony wierzacej (bardziej istotne jest dla niego/niej przestrzeganie sztywnych norm, bycie w zgodzie z doktryna - np. chodzenie na msze - czy to, JAKIM SIE JEST CZLOWIEKIEM NA CO DZIEN?) 2) czy - pomijajac kwestia religii - wyznajecie takie same wartosci, macie podobne podejscie do zycia (sprawy domu, pracy, rodziny, rownouprawnienia, seksu, pieniedzy...), idealy, cele, marzenia? Jesli nie - ciezka sprawa... A odnosnie takich osob, ktore na sile chca nawracac swoje drugie polowki - moze powinni sobie odswiezyc znajomosc Nowego Testamentu? O ile dobrze pamietam, Chrystus raczej zachecal do tolerancji, a potepial doktrynerstwo i faryzeizm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×