Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość meg11

Do zdradzanych - DLACZEGO SIĘ ICH TRZYMACIĘ ??????

Polecane posty

Gość meg11

Czytam dziś cały dzień te posty o zdradzie i nie mogą w to uwierzyć co piszecie. Dom, dzieci, wspólna praca a on mnie zdradza, co zrobić żeby wrócił , zrozumiał, jak mu wybaczyć....................... te słowa kołatają w głowie. Dlaczego wy się ich trzymacie? Dlaczego po prostu nie zaczniecie żyć własnym życiem, a jak się sytuacja w związku potoczy to czas pokaże. Może czeka was jeszcze wspaniała przygoda, nowa miłość, praca, wyzwania.... a może po pewnym czasie wrócicie na stare śmieci i zaczniecie życie na nowych zasadach i z nowymi doświadczeniami. CHCĘ IWEDZIEĆ JAK TO JEST? Czy to kwestia charakteru, czy może upływającego czasu, czy .....czego jeszcze????????????? Jestem z moim mężem razem od 6 lat, mamy synka, wspólną firmę iiiiiiiiiii no właśnie, ja nigdy w ten sposób nie myślałam i nie stanowiłoby to bariery gdybym chciała z jakiegoś powodu odejść. Może jestem naiwna, ale głęboko wierzę w to, że wszystkoby mi się poukładało. Więc, może jestśmy z krótko razem..... może po 10 - 15 latach będę myśleć. Szcerze- to boję się tego. Tego że się zmienię i nie będę już miała tyle siły, odwagi....... chmmmm a taka odrobina niepewniości w podtekśce, w relacji między dwojgiem ludzi bardzo ożywia długi związek...... przynajmniej mój. Zawsze trzeba się starać o siebie, zbiegać, dbać o związek, bo każde z nas może przecież odejść.... nie tylko ja mam takie prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co to za miłość
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ty w ogóle
wiesz o czym piszesz?A Twoj związek to co?Bo ani to miłośc,ani małżeństwo.Zwykły układ w którym jest seks,bo to chemia,zwizek konta bankowebo z drugim kontem.Bleeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, to wszystko prawda jak się teoretyzuje. Ja też kiedyś myślałam, że jak zostanę zdradzona to nie ma powrotu, że nigdy nie wybaczę, że go nie dotknę , że nie bedę chciała go znac. Ale życie weryfikuje nasze przemyślenia. Mój mąż zrobił coś, czego nie brałabym pod uwagę w najczarniejszych scenariuszach. Po prostu nie wpadłabym na to w swojej naiwności, że coś takiego może mnie spotkać z jego strony. Nie tylko miał przez dłuższy czas kochankę, ale do tego ma z nią dziecko. Ale nie związał się z nią na dobre. Chce żebyśmy byli razem, mówi, że mnie kocha, że mu zależy, stara sie, tłumaczy, że czegoś brakowało w naszym związku, że czuł się samotny, że to była odskocznia od problemów, że to nie był jakiś intensywny związek , że gdyby nie ciąża dawno by się to skończyło, że popełnił starzsny błąd, którego żałuje - banały? I tak i nie. Potem było kilka strasznych miesięcy, wiele trudnych rozmów, morze łez, rozpacz, ból,poczucie krzywdy, analizowanie za i przeciw i nagle okazało się, że ciągle wiele nas łączy, że ciągle bardzo go kocham, że bardzo trudno mi żyć ze świadomością że mnie oszukał, zdradził, ale równie trudno byłoby mi żyć bez niego. Dlatego jesteśmy razem, proces gojenia ran jeszcze trwa, są dni kiedy to mnie przerasta, kiedy czuję, że nie dam rady, że nie mogę z nim dalej żyć po tym co zrobił, że nigdy nie zaakceptuję jego dziecka i nie zniosę tego, że musi utrzymywać kontakt z jego matką. To wszystko jest strasznie trudne.Ale życie w ogóle jest trudne i trudne są wszystrkie wybory, jakich w nim dokonujemy. A krótka odpowiedź na twoje pytanie brzmi : MIŁOŚĆ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba w trzkcie pisania umknęło mi jak dokładnie brzmi pytanie. A brzmi z mojego punktu widzenia źle - \"trzymać sie kogoś\" ma znaczenie pejoratywne, kojarzy się ze słabością, rezygnacją, taką kobietą - bluszczem, która bez męża ani rusz i w związku z tym wszystko zniesie i na wszystko się zgodzi byle z nią został - a to nie tak .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
Nie chodzi mi o to, aby odchodzić przy każdym najmniejszym nieporozumieniu, ale o to, ze czasami nie warto trwać w związku, lepiej poszukać czegoś innego, a może po czasie okaże sie to 1000x lepsze. Chodzi o to żeby w życiu podejmować odważne, świadome decyzje, a nie płakać nad rozlanym mlekiem. Dla mnie związek, taki długotrwały, nie zauroczenie, opiera się przede wszystkim na zaufaniu. Jeżeli umawiamy się, że będziemy razem, że będziemy sobie wierni, to umowy należy dotrzymać. Jeżeli któraś ze stron łamie umowę to to jest MĘCZARNIA. Rozumiem, że można popełnić błąd, ale jeżeli ktoś popełnie ten błąd np. przez 2 lata.. Ma wszystko, i dom i kochankę, czyste ubrania i romantyczne randki jednocześnie. To jest jest jawne wykorzystywanie sytuacji!!! Czy ktoś kto cię kocha, mógłby ci tak długo robić krzywdę i jeszcze wmawiać, że to on jest ofiarą?? Czy warto żyć z kłamcą?? Jeżeli ktoś okłamuje najbliższą mu osobę, to do czego jeszcze może być zdolny?? Dla mnie rodzina to baza, na której mogę się oprzeć i stawić czoło całemu światy.........jak można opierać swoje życie na kłamstwie?? Czy nie lepiej odejść z podniesioną głową i nie oglądać się wstecz?? Moim zdaniem: NIE MA TEGO ZŁEGO, CO BY NA DOBRE NIE WYSZŁO!! Ten mechanizm psychologiczny przypomina mi to co się dzieje z bitymi kobietami, facet je leje od lat a one wierzą ciągle, że się zmieni, że będzie dobrze. Wolą trzymać się tego co znają niż podjąć ryzyko odejścia.... WIEC CHCĘ WIEDZIEĆ JAK TO JEST: Czy tego "strachu" nabiera się z czasem?? czy.........właśnie: z czego on wynika?? Jakie są Wasze powody?? Że trwacie, przebaczacie po raz 100, wypłakujecie się na tym forum....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
Do " nie wiem" Tak uwazam takie trwanie w związku za pewnego rodzaju słabość. Co innego, jeżeli potrafisz się z tym pogodzić, ale ty piszesz, ze nigdy tego nie zaakceptujesz. Czy w tej sytuacji możesz być na prawdę szczęśliwa?? Czy w swoim związku jesteś równoprawnym partnerem, czy on, chodźby podświadomie, czuje że może sobie wobec Ciebie na wiele pozwolić?? PS. Każdą miłość można zabić. Wiem z doświadczenia, bo to mój drugi poważny związek. Gdy się zozstałam z pierwszym chłopakiem, na początku też bardzio cierpiałam, chciałam żeby wrócił za wszelką cenę.On też mnie mamił wizją powrotu...... ale teraz, po latach widzę, że nie chodziło mu o miłość tylko o WYGODĘ. Potem wzięłam się w garść i zobaczyłam, że jest świat poza Nim....inny, ale równie piękny. A teraz wiem, że O WIELE PIĘKNIEJSZY!!!!!!!!!!! o nie, to wcale nie było proste doświadczenie, ale kto powiedział, że cierpienie jest złe, że trzeba cały czas być szczęśliwym?? Przecież po trudniych przeżyciach tym bardziej docenia się szczęście. !!!!!!!!!NAJWAŻNIEJSZE, ABY ZAWSZE POZOSTAWAĆ W ZGODZIE ZE SOBĄ!!!!!!!!!! nawet gdy droga nie jest usłana różami.... to klucz do szczęścia (moim zdanie oczywiście)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę podpisać się pod pozostawaniem zawsze w zgodzie z samym sobą. Nie zmienia to jednak jednej zasadniczej kwestii - jak zachowasz się w danej sytuacji, jesteś w stanie powiedzieć kiedy rzeczywiście jej doświadczysz. Inaczej pozostaje to tylko toeretyczne założenie, że w tej sytuacji zrobiłabym tak ... Jeśli nawet wcześniej powiemy sobie z partnerem - jeśli zdradzi którekolwiek z nas żegnamy się itp. to nie zawsze z wielu różnorakich powodów tak się zachowamy kiedy stajemy przed albo raczej po fakcie. Ile zdrad tyle różnych zachowań i powodów za i przeciw. W tym przypadku moim zdaniem, trudno zakładać schemat zachowań na wypadek \"Z\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
No właśnie trafiłaś w 10, to tylko teoria.... dlatego chcę poznać opinie z praktyki..... teraz czuję się silna, ale jak byłoby w praktyce czy starczyłobe mi odwagi, zeby znów zacząć odnowa?? chmmm teraz może tak, ale za rok, 5, 10 lat.... Piszcie o motywach swojego postępowania, to mnie interesuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Meg11>>Masz rację,jestem podobnie jak i Ty głęboko zamyślona nad opiniami kobiet walczących o faceta,który ugodził w nie i dzieci. Oczywiście,zdrada nie bierze się z reguły tylko z winy faceta.Ale te kobiety walczą o małżeństwo,próbują z nim rozmawiać.A on albo nie chce,albo już nie może.Wybrał,niestety nie żonę,inną kobietę.Pass.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
do "co to za miłość" dla mnie prawdziwa miłość to : SZACUNEK I ZAUFANE, STANOWIENIE JEDNOŚCI WOBEC ŚWIATA ( i nie chodzi tu o seks czy konta bankowe- zapewniam) Więc, czy dla mnie jest miłość w praktyce: Niedawno załarł mój tato....... mój mąż nie powiedział wtedy ani słowa, żadnych pustych frazesów w stylu "wszystko będzie dobrze". Ale ZAWSZE BYŁ ZE MNĄ, odwoływał spodkanie, przypominał o rzeczach, których nikt nie pamięta w takiej chwili, rozmawiał z moją mamą...... mimo, że nie zawsze byłam miła i uprzejma.... cóż stres zrobił swoje... był wtedy kiedy go potrzebowałam, stał za mną twardo.... TO JEST WŁAŚNIE MIŁOŚĆ Kiedyś mój kumpel ze studiów powiedział: -Facet powie wszystko kobiecie, aby osiągnąć cel.... spytałam co ma na myśli odpowiedział - nie oceniaj faceta po jego słowach, ale po CZYNACH. Jeżeli cię kocha zrobi dla ciebie wszystko.... ale nie usłyszysz od niego ani słowa. Moim zdanie coś w tym jest, więc jeśli gość mówi że, bardzo cię kocha, a wieczorem umyka do kochanki..... to moim zdaniem o miłości można zapomnieć. I czy ten wyświechtany frazes "Kocham Cię" jest warty tego aby poświęcić mu swoje życie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic dodać,nic ująć.Ale to niezbyt popularne poglądy,zaraz polecą kamienie.Wejdz na topik\"kochanka powinna dostać za swoje\".....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaajajaja
ja mysle ze kobiety te naprawde silne zrywaja z takim facetami bo sie szanuja i chca chodzic z podneisiona glowa a le te ktore trwaja szukaja wymowek. ja znam pana pewenie swietni eklamie choc ja odgadlam po 2 teelfoni ze klamie ale jego kobieta jest nim bo bo on swietnie zarabia utrzymuja ja i spelnia jej zachcianki. nie wierze ze ona nie wie ze on ja zdradza i oszukuje. normalnie nie wierze. wydaje mi sie ze kada srednio inteligenta dziewczyna jest w stanie cos takiego zauwazyc. mezczyzna nie wiem nie znam zdradzonego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja uparcie powiem - nawet jeśli poznasz w tym topiku motywy postępowania setek kobiet nie będzie to równoznaczne z odpowiedzeniem sobie na pytanie - czy wystarczy mi odwagi, sił itp. Tylko ty sama i w konkretnej sytuacji ( czego nie życzę ) będziesz wiedziała na co w danej chwili cię stać. Reszta to doświadczenia, rozważania innych. Może warto uczyć się i wyciągać wnioski z błędów, najlepiej cudzych ale ... nie ma dwóch jednakowych osób - mężczyzn, kobiet i w tym tkwi niewiadoma. Popatrz - jeśli zapytałabyś o definicję partnerstwa, miłości pewnie uzyskasz odpowiedzi, w których znajdziesz elementy wspólne ale czy oznacza to, że takie same ? I czy mam sens ubierać choćby je w definicje, zrobić regułą, tak trochę uprzedmiotowić ? A może sens znaczenia tkwi między dwojgiem ludzi, ich rozumieniem ( wzajemnym ) pewnych wartości i uczuć i wcale nie będzie brzmiał tak samo jak pary \"przy stoliku obok\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
a jaajajaja Tak, tak, układ to zupełnie inna sprawa.... Jeżeli korzystasz z kasy męża i pasują ci jego zdrady, to OK, twoja sprawa.... czysty układ.... ale ja tu idealistka jestem..... w życiu dążę do szczęście..... wierzę, że jak się ma pasję i ciężko pracuje to pieniążki same się znajdą..... a miłości nie można nimi zastąpić. poza tym los bywa przewrotny, taki nadziany mąż może stracić majątek i co wtedy.... nie masz nic, tylko gorycz zmarnowanego życia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyjęłaś mi to z ust.Tak właśnie jest i w moim przypadku.Jestem idealistką i jestem z tego dumna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
kwiatek, czytałm ten temat, o którym pisałaś i to kolejna intrygująca sprawa.... kobiety zdradzane atakują kochanki zamiast skupić się na swoich partnetach.... tego też nie rozumiem..... znam taki przykład z życia, kolezanki mąż znalazł sobie młodzuitką kochankę.Oona jak się o tym dowiedziała zrobiła jej dym w szkole (do której tamta jeszcze chodziła), zadzwoniła do jej rodziców, a mężowi załatwiła pracę za granicą..... żeby nie miał okazji do spodkań. i chyba uważa, ze sprawa jest rozwiązana.... ale cz na prawdę.... jej maż, którego dość dobrze znam, nie wyciągną z tej historii żadnych wniosków. Uważa po prostu, że mu sie udało zaliczyć fajną d*** i chyba zrobiłby to przy najbliższej okazji znowu.... ona jest rozgoryczona i upokorzona, a ta zemsta chyba nie wiele jej pomogła, bo ciągle ją to męczy. I boi się, że on może to znowu zrobić kochanka natomiast ma przechlapane, z tego co wiem zwieszona w szkole, zakaz wychodzenia z domu itp. wszyscy ucierpieli, nikt niczego się nie nauczył.... czy o to chodzi, żeby tak rozwiązywać konfliktowe sytuacje w życiu?? i na koniec pytanie: CZY JEST TU JAKAŚ MĄDRA BABKA, KTÓRA PORADZIŁA SOBIE W TAKIEJ TRUDNEJ SYTUACJI I TERAZ JEST SZCZĘŚLIWA?? z nim cz też z innym obojętnie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
więc jaka jest Twoja recepta.... komuś może bardzo pomóc..... albo uchronić przed kłopotami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie nazwę tego receptą - dlaczego napisałam wcześniej. Powiem, że warto zawsze warto rozmawiać i usłyszeć co mówi druga osoba. To clou wielu mniejszych i większych problemów. Podejmowac decyzje - niż żałować, że się ich nie podjęło. Próbować ratować, jeśli uznajemy że to słusze z indywidualnych powodów ale nie na siłę, nie za dwoje, bo czasem bywa tak że druga strona traktuje nasze zachowanie jak przyzwolenie na swoje naganne zachowanie i mogą nadal cierpieć np. dzieci biorące w tym udział. Rozwód - oddzialenie rozwodu ludzi dorosłych od bycia rodzicami wspólnych dzieci, tak czy inaczej wspólnych do końca życia. Wreszcie pozycie się gniewu, chęci zemsty, negatywnych emocji bo one niszczą również a może przede wszystkim nas. Szukanie \"małych szczęść\" bo one składają się na te duże. Mimo żywych w pamięci doświadczeń otwarcie się na drugiego człowieka i przypomnienie sobie wartości, naszych, tych sprzed i wiara że nadal są aktualne, mimo wszystko. Życie w zgodzie z samym sobą z własnym sumieniem. To tak z grubsza jesli chodzi o mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeeeeeeeetam
HMM ILE RAZY TRZEBA ZDRADZIC BY NAUCZYC SIE WIERONOSCI-SMUTNE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
Cleo zgadzam się z tym co napisałaś, tylko mało tu konkretów.... Jak postąpić, aby taką trudną sytuację jaką jest zdrada godnie przeżyć. Wyciągnąć wnioski i stać się silniejszą i bardziej szczęśliwą. Na przykład moja recepta na dzień dzisiejszy wyglądałby mniej więcej tak: 1. Natchmiastowe rozstanie. Naturalne dla mnie - reakcja odrzucenia, obrzydzenia do niego. Również - Odcięcie od wygodnego życia. No i nie chciałabym aby dziecko patrzyło jak udajemy, bo uczę je prawdomówności przede wszystkim. W myśl zasady: lepiej najgorsza prawda niż najsłodsze kłamstwo. I wierze że nawet maluchowi mozna wszystko wytłumaczyć. 2. Wszystkim bym o tym powiedziała ( jego rodzicom i swoim przede wszystkim) , tak aby nie czuł się kryty, usprawiedliwiony, żeby otoczenie zrozumiało motywy mojego postęponania.( z resztą żona podobna dowiaduje się ostatnia więc jak powie to głośno to chyba nic złego) 3.Skoncentrowałabym się na sobie, jakiś nowy kurs, nowe znajomości, drobne przyjemności, wycieczka może. Tak aby złapać dystans do sytuscji. 4.Obserwowałabym co się z nim dzieje. Czyli np: czy ma mnie głęboko gdzieś. Czy z nią zerwał. Jak się zchowuje w stosunku do mnie, dziecka, kolegów itd. 5.Pozwoliłabym aby upłynęło trochę czasu. Czas i rozstanie najlepiej weryfikuję uczucia (moim zdniem oczywiście) 6. I : a) gdyby ciągle było między nami to coś. zdecydowalibyśmy co dalej. Ale już jako inni ludzie na nowych zasadach. Oczyszczeni z błędów przeszłości, moglibyśmy budować nowy związek. b) gdyby okazało się że miłość się wypaliła, to trudno, rozstajemy sie na dobre. Nawet gdybym do końca życia miała być sama, nie chciałabym żyć z człowiekiem które mnie nie kocha. I tylko z kalkulacji wspólnych interesów jest ze mną.... Ale to tylko teoria..... dlatego czekam na wypowiedzi praktyków :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaajajaja
no walsnie mi uklad nie pasuje kocham faceta ale nie godze sie byc zdradzana zerwalm montakty kiedy sie upewnilam ze kalmie i juz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba masz złe informacje
Meg, nie wierzę, żeby ta dziewczyna była zawieszona w prawach ucznia. Po prostu nie ma na to podstaw prawnych, wiec pierwsza wizyta jej rodziców w kurartorium skończyłaby się sporym zamieszaniem dla dyrektorki szkoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
Ja sytuacię tej laski zanm najsłabiej.... ale matka tej zdradzanej koleżanki właśnie w kuratorium pracuje.... i z tego co wiem, wiele może.... a laska na pewno nie została zwieszona bezpośrednio z powodu zdrady, ale wiesz jak się uprzesz to na każdego można coś znaleźć i się przyczepić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
a jeszcze z tego co pamiętam, to ona wyjeżdżała z tym gościem np w tygodniu za granicę na 2-3 dni, więc pewnie kłamała w szkole, jekieś lewe usprwiedliwienia może dawała, czy coś.... i już masz podstawę prwaną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anka...
sory Meg 11, ale widać, że Twoje rozważania są czysto teoretyczne. Ja też zawsze mówiłam, że ze zdrajcą NIGDY dłużej. Ale życie to zweryfikowało. Pogodziłam się w ostnich dniach z tym, że moje małżeństwo nie istnieje. Ale to nie znaczy, ze rzucę wszystko i wyprowadzę się, żeby dłużej na zdrajcę nie patrzeć. Z kilu powodów: 1) mieszkanie jest męża, więc to ja muszę go opuścić, a w tej chwili nie mam dokąd - mój własny dom będzie się nadawał do zamieszkania za jakieś 1,5 roku 2) dziecko jest w ostatniej klasie gimnazjum, czeka go egzamin, wybór nowej szkoły - wszelkie zmiany w tym okresie nie są pożądane i tak bym mogła jeszcze wiele wymieniać, ale po co, skoro i tak pewnie będziemy miały odmienne zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meg11
jasne Anka ty już przegrałaś, to widać w Twojej postawie.... już złożyłaś broń i poświęciłaś swoje szczęście, tylko w imię czego?? Na Boga, tylko nie mów, ze poswięcasz się dla dziecka, i nie myśl że ono nic nie rozumie!!!!!!!!!!!!!! Zaręczam Ci że rozumie więcej niż ci się wydaje, i na dodatek obarczasz go swoim poświęceniem, a uwierz mi to bardzo ciężki bagaż na start w dorosłe życie.... I tu znowu odwołam się do własnych doświadczeń ( tylko je posiadam) podobną sytuację miałam gdy byłam dzieckiem, widziałam jak Rodzice się razem męczą i nie mogłam tego znieść, byli ze sobą dla mnie, dla zasady, dobrego obyczaju, na pewno NIE Z MIŁOŚCI, gdy tylko skończyłam 18lat spakowałam rzeczy i uciekłam. Zacząłam zyć na własny rachunek i uwierz nie było łatwo, tez nie miałam mieszkamia, pracy, oparcia w nikim. I co dałam radę, a nie jestem jakimś supermanem, tylko zwykłą dziewczyną. A tak nawiasem mówiąc to teraz to mąż mieszka w moim mieszkaniu!! choć nie ma to dla nas najmniejszego znaczenia. Nie wierzę, w takie wymówki, jak się czegoś bardzo, bardzo pragnie, to zawsze jest jakaś furtka. "BÓG NIGDY NIE ZAMYKA JEDNYCH DRZWI NIE OTWIERAJĄC NASTĘPNYCH" Sorry za te ostre słowa, ale to jest to właśnie czego w kobietach nie rozumiem mimo, ze sma nią jestem.... Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Meg11>>Kobieta zawsze zawierza mężczyznie,nie poddaje w wątpliwość tych wartości,które dla niego powszednieją. jestem teoretykiem w tej materii i oby tak pozostało,ale na wszystkie świętości zaklinam Was-nie żyjcie w świecie iluzji,nie skazujcie swoich dzieci na dom z tatą,który pogrążył matkę w rozpaczy,który sprzedał na pchlim targu uczucia swoich dzieci. Wiem,że są sytuacje,kiedy kobieta w małżeństwie ponosi winę za romans męża,ale rozmawiamy o zdecydowanej wiekszosci,czyli o zdradach mężowskich. Zycie jest tak krótkie i przewrotne,tak piękne i ulotne,że łamanie sobie go bólem i cierpieniem zadawanym przez tak bliskiego człowieka,jest zupełnym brakiem poszanowania dla własnych chwil na tym padole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×