Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość maliniak

FATALNE ZAUROCZENIE - on jest instruktorem

Polecane posty

Gość do piwoniiiiiiii
🖐️ 'dziwnie dziwnie' odpisalam Ci na topicu pod nickiem 'do autorkiiiiii' zajrzyj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Suzan
Ja w sumie niewiem tak do końca czego chcę...:/ Już samo to jest wystarczająco żałosne... Jestem w związku od 3 lat! Niedawno zaczęłam kurs na praffko no i niestety spodobał mi się instruktor. Jest starszy (wydaje mi się, że conajmniej 10 lat a może i więcej) , on też ma kogoś ale odnoszę wrażenie, że mu się podobam. Niemam zamiaru traktować tego poważnie... On podoba mi się poprostu. Podejżewam, że ta znajomość zakończy się razem z kursem. Może trochę szkoda, może to lepiej... Sama niewiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monia24 -
Mnie też taka historia spotkała z instruktorem... długa bo trwa już 1,5 roku ale w skrócie ją opowiem... Gdy poszłam na kurs od razu wpadł mi w oko... nigdy nie lubiłam takich facetów jak on ale podobało mi się jak na mnie patrzy... ma facet coś w sobie. Jest starszy o 22 lata... to dużo ale to najmniejszy problem. Po wykładach właśnie on został moim instruktorem... Już jak szłam na pierwszą lekcję czułam dziwne mrowienie w brzuchu. Przed każdą lekcją bardzo się denerwowałam, ale rozmowa się kleiła, opowiadał mi dużo o sobie... nie miał obrączki więc miałam nadzieję że nie ma żony... ale moje nadzieję prysły gdy powiedział... "Ty wiesz o mnie więcej niż moja własna żona..." rozwaliło mnie to zdanie nie wiem jak dojechałam do domu Pomyślałam że odpuszczę sobie. i tak zrobiłam. Tylko raz byłam na imprezie u koleżanki i za dużo wypiłam, wysłałam mu smsa że miło mi się z nim spotykać na lekcjach i takie tam... rano dostałam odpowiedz który świadczył że nie wiedział od kogo ten sms. bałam się i nie odpisałam nic a na kolejnej lekcji przeprosiłam i tyle. on wtedy posmutniał... minęło trochę czasu i lekcji... zaczeliśmy pisać do siebie... na początku takie normalne smsy że miła była leckja i takie tam. przed samym egzaminem na ostatniej lekcji chciał mnie pocałować... ale ja powiedziałm że nie chce... nie mogłam ...żona... zdałam egzamin ... był tam ze mną ale tylko jako przyjaciel... widziałam że był smutny że zdałąm... bał się że stracimy kontakt. Ja już wtedy wiedziałam że go kocham. po kilku dniach poprosił o spotkanie zgodziłam się... długo rozmawialiśmy. tak było kilka razy... w końcu pozwoliłam się pocałować i wiedziałam już że to prawdziwa moja pierwsza miłość... bałam się jak każda z was że nie jestem jedyna... i długo mi to udowadniał (nie będę tego opisywać bo było dużo takich sytuacji) kiedyś rano zadzwonił i powiedział że będzie zaraz po mnie... pojechaliśmy o 9 rano do hotelu... czułam że może chcieć się ze mną kochać... zanim zdązyłam powiedzieć nie byliśmy już w hotelowym pokoju... bałam się... a on mocno mnie przytulił i powiedział że wreszcie możemy się poprzytulać i byc ze sobą bez patrzenia innych ludzi... nie kochaliśmy się nawet nie rozbieraliśmy się po prostu byliśmy razem... spotykaliśmy się tak często, często posuwaliśmy się dalej ale nigdy nie namawiał mnie na seks... tak minęło 6 miesięcy... i wtedy już wiedziałam że chce z nim być... tamtego dnia kochaliśmy się 5h bez przerwy... to był najcudowniejszy dzień w moim życiu... i tak jest do tej pory widujemy sie ciągle ale do hotelu jezdzimy co jakiś czas... on mówi że nie chce bym myślała że ma mnie tylko do tego... jest mi ciężko bo wiem że ma żone... nawet mam wyrzuty sumienia, rozmawiamy otwarcie o jego żonie rodzinie o wszystkim... często mówi że mnie krzywdzi a nie chce tego i zrozumie jak bede chciała odejść chodz nie chce mi na to pozwolić... wiem co pomyślicie o mnie... ale my się na prawde kochamy, mówił otwarcie o tym że może dla mnie odejsć od żony jak tylko powiem słowo... ale nie wiem czy chce to robić, przecież będzie cierpiała i dzieci też. On czasem mówi że jestem młoda i jeszcze znajde kogoś młodszego dla siebie... wiem że tak może być kocham go ale nie mogę budować szczęścia na niesczęściu jego żony. czasem myśle że chciałabym kogoś poznać by o nim zapomnieć.... myśle że choć się kochamy mogłoby nam nie wyjść wspólne życie 22 lata różnicy to dużo, on juz nie bedzie chciał miec dzieci a ja tak... ja chce się bawić on nie bardzo... wiecie o co chodzi... ale póki możemy się spotykać to czerpiemy z tego. Dlatego rozumiem was wszystkie... jestem z nim szczęśliwa i nawet jak nie będziemy razem zawsze będe to miło wspominać ;-) się rozpisałam... sorry ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalka81
hello. tez mam podobny problem ..podoba mi sie przystojniak z ktorym jezdze,...jest sexowny ..ale mam glowe na karku i nic sobie nie wyobrazam ..bop wiem ze nic nie bedzie. gdy jezdze z nim to malo mowie,nie wiem nawet jakie ma oczy bo nigdy nie patrzylam ..po prostu jestem strasznie niesmiala,,,,ale ostanio zaczelam z nim rozmawiac ,uzywa takich sexownych perfum....po prostu jest pociagajacy .. i na pewno wielu kobietom sie podoba nie wiem czy ma panne moze nie ale i tak miedzy nami nic nie zajdie.......chyba ze on cos zrobi wtedy ja b.b.b.b chetnie przystane na jego propozycje ... poki co...zycze wam pomysleno rozwiazania spraw ze swoimi instruktorami .. ps..poza tym ciekawe czy jakis instruktor czytal te posty....mam nadzieje ze moj nie..ale w sumie i tak by sie nie skapnal bo ja mu nie daje nic do zrozumienia..chyba ze on sam wyczuwa ze mnie pociaga glownie EROTYCZNIE..PAPAPPPAPP i zycze powodzenia .. .buziaczki zauroczone instruktorami :):)):)):):):

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalka81
do suzan ....ja mam tak samo ..napisz czy skonczylas juz kurs i jak ta sprawa z instruktorem..bo ja mam podobnie dokladnie tak samo ,odczuwam wrazenie ze mu sioe podobamale wiem ze nic z tego nie bedzie:()))((( moze to i lepiej ..dzis w trakcie jazdy dostal smsa ale nie odpisal ..pewnie od jakiejs panny nim zauroczonej..niesety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mikaa81
a ja jestem żoną instruktora... i jest mi żal siebie, was i ich. Mój jak myslałam super cudowny małżonek, czuły, kochający... zdradzał mnie ze swoją kursantką. Ona jest stasza od niego o 7 lat. Mężatka- jej mąż starszy od niej o 30lat, mają małe dziecko... więc znalazła sobie dwudziestoparolatka. Świętowała z nim ostatnie godziny, przywiozła alkohol- wypili i stało się. Stawało się przez 3 miesiące. A mi jest tak strasznie przykro... Nie życzę żadnej z was być w mojej sytuacji. tak strasznie jest mi przykro... i nie jestem w stanie pojąć jak inne kobiety mogą rozbijać związki innych Tak strasznie przykro... bo chciałam mieć normalną rodzinę i wszystko na to wskazywało, aż bańka prysła... Teraz nie wiem co zrobić... od 4 m-cy tylko płaczę i zadaje sobie pytamie- dlaczego ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tacy instruktorzy maja klawe zycie co prae miesiecy nowe miesko swieze do wyruchania :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mikaa81
super... nowe może i tak... ale czy takie świeże to nie byłabym tego taka pewna. Myslałam, że to nie jest sprawa tego co się robi tylko tego kim sie jest, ale chyba sie pomyliłam. Do tej pory idealny facet... jednak okazja czyni złodzieja. Dlatego chyba nie cieszcie się z tego jak wasz facet chce dorobić na L-ce... Wszystko sie może zdarzyć. Niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZakochanaBezPamieci
tak sobie czytam ten temacik i strasznie rozumiem większość z was... Również się zakochałam, TO trwa już rok i było obustronne. Nie wiem jak sobie wytłumaczyć, że nic z tego nie będzie ;| On jest starszy o 11 lat, Próbowałam wszystkiego: machanie na ulicy (w sumie to ciągle go wypatruję), potem dodatkowe godziny przed egzaminem (zdałam za 1 razem, na swoje nieszczęście), a dalej był sms z życzeniami na święta, ostatnio 'spacery' z psem o odpowiedniej godzinie, żeby tylko go zobaczyć :( teraz czuję, że się wypalam, nie mam na nic sił :( On teraz chyba ma kogoś, wtedy był sam, świetnie sie rozumieliśmy... dobrze, że nie jestem z tym problemem całkiem sama - nikomu ze znajomych ani przyjaciółce nie chcę tego opowiadać (mieszkam w raczej małej miejscowości) ;) co jeszcze można zrobić (a czego nie wymieniłam), żeby instruktor zwrócił uwagę? :| '...jakie stare, takie głupie...'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Qobra
Ba..ja takie zauroczenie mialam nie jedno i za kazdym razem nic z tego nie wychodzilo, bo trafialm zawsze na tych co juz uwikłani byli w małżeństwo..więc nawet nie mialam na co liczyc..okazywalam tam jakąs sympatie wtedy do takiego kogos bo trudno jest tę sympatie wtedy ukryc..i mialam tak samo "nie sypialam nocami, myslalam ciagle " i to jest w tym najgorsze..obecnie zauroczył mnie znowu znajomy, ktory mieszka w tej samej klatce co ja..niestety znowu ta sama sytuacja - ma zone..na nieszczęscie robi u mnie remont w mieszkaniu..kurKa..i nie moge sobie ze sobą dac rady..wiem ze to nie jest zadna milosc, nie kocham go, ale dogadujemy sie jako przyjaciele i w ogole zaczęła mnie kręcic jego fizjonomia (a raczej podejrzewam że zadziałała chemia) wszystko stanęło na głowie, pochrzaniło sie dokumentnie,jestem jak gorejący krzew i mam dosc ..kiedy go widze to serce mi chce wyleciec z ramek.Na domiar złego dzień wczesniej byl u mnie od 12.00 - 22.00 i kładlismy panele...kurKa...co to był za dzień..cały dzien sie smialam..bylam szczesliwa jakbym wygralla jakas wielką sumę na loterii...wszystko prysło jak on poszedł sobie..do swojej grubej żony, ktora akurat ma dzisiaj imieniny..;] zostalam zaproszona ale chyba nie pojde..nie moge na niego patrzec bo znowu mi hormony zagrają nie chce tego ..;( P tym dniu jestem jakby mnie walec drogowy rozjechał nie ma we mnie życia, jest mi przykro, i w ogole to nie jest jakies pozytywne zdarzenie w moim zyciu poniewaz wiem ze zawsze konczy sie rezygnacją i zapomnieniem..jestem rozbita, płakac mi sie chce i jednoczesnie smiac ze 27 kobieta i 50paroletni żonaty mężczyzna mogli sie tak świetnie bawic przy remoncie mieszkania ..przeciez to chore i smieszne.. ja nie jestem chyba normalna.. ..zaproponowalam mu przejazdzke, jak skoncze robic prawo jazdy.."niby to z takiej okazji i tak dalej "-dla niepoznaki czy coś..chcialabym zeby byla miedzy nami chociaz przyjazn..Recepty na zauroczenie nie ma ..musi samo minąć..wyblaknąć na tle codzienności..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agggitka
Jestem również w takiej sytuacji,ale u nas jest również zwykła prosta szczerość.Wiemy ,że nie bedziemy razem na wieki,niczego sobie nie obiecujemy.Spotykamy sie,dzwonimy a potem czas pokaze.Nie zyje złudzeniami na wielką miłość.Narazie jest cudownie........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Moni 24
zaciekawiła mnie twoja historia, może dlatego, że jest trochę podobna do mojej... możesz napisać jak to się dalej wszystko potoczyło między wami? jesteście jeszcze razem? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Mam 18 lat a jazdę mam od lipca. We wrześniu zmienił się mi instruktor z 53-latka na 20-kilkulatka. Może jestem durna, ale chyba się w nim zakochałam. Wiem, że on musi być uprzejmy dla każdej kursantki... ale to uczucie, które mnie ogarnia gdy o nim myślę, gdy go widzę... Dzisiaj, przy mnie zadzwonił do jakiejś kobiety. Powiedział, że się melduje i mówił do słuchawki, że tęskni...Poczułam się tak podle... Byłam wściekła... Mimo, że jechałam dobrze, w momencie gdy usłyszałam te słowa specjalnie wjechałam na krawężnik... On zakończył rozmowę. Najbardziej lubię gdy \'pomaga mi kierować\'-wtedy łapie mnie za rękę... dzisiaj tak zrobił... Miał ciepłe ręce, aż przez chwilę wyobrażałam sobie jak fajnie było by być w jego ramionach... Wiem, że to nie ma sensu... Ale on... To moja pierwsza miłość (nie licząc zakochania w sportowcach, aktorach, itd.) Zakochałam się... Koleżanki mówią mi, że to głupie... Wiem o tym, ale to uczucie jest silniejsze... Ja go kocham... on mnie nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amorada
Hm.. w zyciu nie przypuszczalam, ze tak wielu osobom przytrafia sie to co mnie. I wiele Waszych historii ma cos wspolnego z moja. Moj instruktor zostal mi przydzielony na doszkalanie, wczesniej mialam innego, po ktorym do glowy by mi nie przyszlo, ze cos takiego moze mi sie przydarzyc. Strasznie glupi to problem, ale jednak jest i pewie jak wiele z Was weszlam tu, bo tylko ktos kto sam tego doswiadczyl, moze zrozumiec. A o to tu chyba glownie chodzi:) On byl ode mnie troche starszny, niewiele, moze 5-6 lat, ale nie jestem w stanie okreslic dokladnie. Jezdzilam z nim tylko kilkanascie godzin i przez pierwsze spotkania nie dopuszczalam mysli, ze moglabym sie zakochac w instruktorze. Bardzo mnie oniesmielal od samego poczatku, bo strasznie mi sie podobal, ale wiedzialam, ze nie moge stracic glowy, ze nie moge sobie na to pozwolic oraz ze powinnam skupic sie na tym, po co oboje tu jestesmy... bo to takie banalne, a poza tym wiedzialam, ze zobaczymy sie jeszcze tylko kilka razy i koniec! a nie chcialam potem rozpaczac... Ale stalo sie, on mnie po prostu rozbrajal; swoimi powiedzonkami, zartami, sposobem bycia... no i ten usmiech, oczy, glos... podczas jazd nie rozmawialismy specjalnie o niczym innym, ale generalnie stwarzal taka mila atmosfere, kilka razy zagadal o cos, ale ja nie bardzo odpowiadalam, glownie z powodu oniesmielenia, ktore zreszta probowalam ukryc (bo przeciez nie chcialam, zeby sie czegos domyslil). Czesto tez po prostu potrzebowalam skupic sie na drodze, wiec ograniczalam sie do potakiwania, usmiechania, czy pomrukiwania. Zanim sie zorientowalam, nie moglam doczekac sie kolejnych spotkan i wciaz odplywalam myslami w jego strone. Kilka razy podczas koncowych jazd poruszylismy jakies inne tematy niz prawo jazdy, ale generalnie czulam niedosyt, chcialam go lepiej poznac i pocieszlam sie faktem, ze na pewno bede mialam jeszcze okazje, bo przeciez nie ma szans, zebym zdala za pierwszym razem. To strasznie glupie, ale nie wyobrazacie sobie jakie mieszane uczucia - szczescia i rozpaczy mialam na raz, gdy okazalo sie, ze jednak zdalam! Ogarnelo mnie przerazenie, ze wiecej go nie zobacze... ale okazalo sie, ze musze odebrac jedna rzecz, ktora zostawilam u niego w aucie. To byl ostatni raz, kiedy sie widzielismy, ponad miesiac temu, a ja wciaz nie potrafie na dluzej skupic mysli na czyms innym niz on... i tak bardzo tesknie! Najlepsze jest to, ze nie dawal mi prawie zadnych powodow, zebym mogla podejrzewac, ze tez byl mna zainteresowany... cos takiego zasugerowal jego kolega instruktor podczas naszego ostatniego spotkania, ale nie wiem ile z tego bylo prawdy, a na ile nas (mnie) podpuszczal. Podejrzewam, ze on byl dla mnie taki, jka dla kazdej innej kursantki... wiec ciekawe ile dziewczyn/ kobiet przede mna i po mnie skonczylo kurs z ciezkim sercem;) Jakies 2 tyg. temu ostatni raz kontaktowalam sie z nim smsowo, ale jego odpowiedz nie mogla byc juz bardziej neutralna:( Widzialam go kilka razu w okolicach, w ktorych jezdzilismy, bo czesto sie tamtedy poruszam i serducho rwalo mi sie do niego za kazdym razem, ale on nawet mnie nie widzial. Nie wiem, co mam ze soba zrobic, bo to nie chce minac! pozdrowienia i dziekuje za wytrwalosc w czytaniu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to z autopsji
Ja tez czytajac wasze historie czuje sie jakbyscie opowiadaly moja. Rozumiem cie amorada, wiem jak to jest kiedy szukasz jakiejs zyciowej rady, ale wszyscy i tak mowi to samo, bo nie wiedza jak to jest:) trzymam kciuki zeby cos sie zmienilo i potoczylo w dobrym kierunku dla was wszystkich (i dla mnie:)), albo najlepiej zebyscie znalazly sobie szybko kogos innego, lepszego i zapomnialy o tych instruktorach, tak jak oni zapominaja o nas przy nastepnych kursantkach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość farfalla87
Jakie to zalosne, rozpisywac sie na ten temat w internecie. Ale sama tego nie zrobie tylko dlatego ze moj przypadek rowniez zostal tu juz kilka razy opisany :) Kazda z nas doswiadczyla podobnych rzeczy bo tak to jest, jak nie mozesz znalesc porzadnego faceta i nagle trafia Ci sie taki jako instruktor, a przynajmniej wydaje Ci sie ze taki jest, bo jest mily, cieply, cierpliwy... i do tego niestety przystojny. Moja poprzedniczka dobrze mowi, trzeba sie wziasc w garsc i nie plakac, bo oni za nami nie placza :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amorada
Niektorzy moze i placza... To chyba faktycznie obciach umieszczac swoje rozterki w internecie, teraz zaluje, ze mnie ponioslo, ale poczulam solidarnosc z otoczeniem i chec wyzalenia sie;] A teraz mam stracha... to jest chyba jeszcze glupsze, bo ON przeciez w zyciu tu nie trafi, ale mimo wszystko... No nic, glowa do gory zakochane bidulki! wczesniej czy pozniej, to wszystko minie. Tylko nie wiem czemu mialoby mnie to cieszyc...;\ pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiu.....
MONIA 24 ... kiedy przeczytałam Twoją historię poczułam jak bym czytała o sobie. Dokładnie ten sam motyw. Mój instruktor jest starszy ode mnie o ponad 20 lat. Również ma rodzinę. Tyle że my od początku czuliśmy pociąg do siebie. Nie muszę dodawać że spotykamy się co jakiś czas mimo że juz zdałam prawko. Ja bardzo sie przywiązałam do niego i ciągle o nim myślę. Zaczynało się tak niewinnie a skończyło prawdziwym oddaniem. Ciągle mamy kontakt ze sobą ale chyba coś czuję do niego i ze względu na jego żonę próbuje sie usunąć w cień ale nie wychodzi...... piękne chwile spędzone z nim przysłaniają mi całe życie....a on traktuje to raczej jak przygodę...takie mam wrażenie:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maleńka1234
Słowa romans-instruktor-żona-rodzina są baaardzo silnie powiązane ze sobą w 98% przypadków. Uczucia jakie Wam towarzyszą znam doskonale na własnym przykładzie, a opis całej historii pozostawię dla siebie. Łatwo się mówi, by dać sobie z tym spokój, zakończyć i zapomnieć. Gorzej z realizacją tego. Nawet ciągłe wyrzuty sumienia, brak jakiejkolwiek PEWNOŚCI i co najważniejsze STABILIZACJI w życiu nie ułatwiają decyzji o rozstaniu. Przebrnęłam przez to, a raczej jestem na końcu drogi. Jaka jest na to recepta? Chyba czas, bo rady przyjaciół nie sa nawet brane pod uwagę. Chociaż może warto zadać sobie w którymś momencie pytanie czy ciągła albo nieustannie powracająca depresja z powodu sytuacji, apatia, niechęć do podejmowania jakichkolwiek działań i nerwowe zerkanie na telefon jest stanem w którym chcecie tkwic przez miesiąc, 3, 6, może kilka lat. Czy niemożność zadzwonienia do faceta o każdej porze dnia bądź nocy nie stanowi problemu i możecie tak funkcjonować dalej? Wiem....., na początku jesteście w stanie góry przenosić i jesteście pewne ze zniesiecie wszystko bo KOCHACIE. Dlatego nie zadawajcie sobie tego pytania zbyt szybko. Odpowiedź jest oczywista. IFaceci zapewniają że zon nie kochają ale nie moga ich zostawić ze wzgledu na dzieci, bo ponoć to krzywda dla tych maluchów. Z tym że prawda wygląda tak, że dzieci wiedzą i czują więcej niż nam się wydaje a relacje między rodzicami odbierają jak barometr. Ciekawe czy dziecko będzie szczęśliwsze gdy rodzice sie rozstana (oby tylko jakoś bardziej cywilizowanie) i stworzą nowe związki czy może gdy będzie świadkiem awantur i krzyków. W którym wypadku będzie miało bardziej wypaczony obraz rodziny? Ale wiadomo, że kobieta z silnie działającymi instynktami macieżyńskimi, wzruszy się nad losem tych sierotek i powie że rozumie i przeprasza za naciski i pytania. A na koniec: Może warto czasami samemu przetestować takiego faceta? Może podsunąć jakąś koleżankę? Może zobaczyc jego reakcję na oświadczenie że już nie dajecie rady, kochacie ale nie dajecie rady i chcecie to zakończyc? Zobaczcie wtedy czy będzie walczył o tą znajomość? Jak długo? Co powie? Tylko bŁAGAM nie rzucajcie sie w ramiona po dwóch ich prośbach o dalsze spotykanie.I nie jest to brak zaufania, a jedynie ostrożność, by potem móc jakoś funkcjonować w przyszłosci. WIEM ZE TO TRUDNE, ALE WIEM TEZ ZE DACIE RADĘ. WIERZĘ W WAS DZIEWCZYNY :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziwny jest ten świat+++++
Wielki instruktor----Debil i tyle....jak sie dupczy z kursantkami. Przyjdzie czas zapłaty-bez obaw!!!Tylko wtedy bedzie płacz i zgrzytanie zębami,bo straci żonę ,dzieci,rodzinę i moze i firmę.Cóż za idioci!!! Instruktorzy w większości mają przerost ambicji nad formą a głupie gówniary utrzymują ich w tym przekonaniu!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość warte śmiechu
Wmawiacie sobie zauroczenie----a to jest zwykłe kurestwoooooo!!!!! Z obu stron.A taki instrurtor to zwykła szuja!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość warte śmiechu
Czemu nie zakochujecie się w panach z mięsnego?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój mąż jest instruktorem
Codziennie sprawdzam czy spakował do pracy prezerwatywy.Dbam ,żeby nie przyniósł jakiegoś syfa od tych napalonych cipek. A z drugiej strony to powinien na AIDS zdychac powoli,skoro nie potrafi trzymać "wacka" w spodniach!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość młoda kierownica
Moj instruktor nie jest debilem,i nie rzuca podtekstow sexualnych.Widocznie normalni tez istnieją!!!! A że dziewczyny się zakochują to juz ich prywatna sprawa.Trzeba tylko rozróżnić miłość od zauroczenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Księżniczka Megi B
... przerazilam się gdy przeczytałam wpisy. kurcze widzę dopiero teraz ze bardzo duzo dziewczyn ma ten sam problem. To staje się juz jakąś normą - zauroczenie w instruktorze. Wiecie jak okropnie się teraz czuję1?;( Jestem idiotką zachowuje siejak idiotka! Wgrywam sobie jakieś akcje. To trzymanie za rękę, uśmiechy, żarty, rozmowy o wspólnej pasji. Robię z tego wielkie halo a tak naprawdę dla niego to normalka,. Pewnie tak samo zachowuje się w towarzystwie innych kursantek. Na co ja w ogóle liczę!? Jest 20lat ode mnie starszy. Ma żonę i dziecko (jedynie 2lata młodsze ode mnie! -Żałosne co nie?) Sorki, po prostu musiałam to napisać bo aż się poryczałam po przeczytaniu waszych wpisów. pozdrawiam i współczuję podobnej sytuacji;*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Megi B
weź tu i pisz jak nikt nie odpisuje;) Jestes jedyna! Ja juz skonczyłam swój kurs, zdałam za pierwszym razem. I niestety juz Go nie bede tak często widywać . To boli. Ale cóz... wiedziałam że tak bedzie i tak musi być! ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślęże
Przespałam się z Nim.I co z tego? Żona sie dowiedziała,ale jest na tyle mało ambitna,że udaje iż jest nadal wsio OK.....Takie przyzwolenie na mężowskie pier...olenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myślęże
Wcale,nie żałuję....tylko nie zakochiwać się i będzie OK!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reheheheheeh hahaha
Mój były mąż tez jest instruktorem....BYŁY podkreślam hahahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×