Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiatek74

DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

Polecane posty

Gość oświecona
ale no to wam przywale jest zbyt pochłonieta chwaleniem się swoja sytuacja materialna by o tym wiedzieć tomoja ulubienica, po prostu osmiesza pierwsze żony jak dla mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki szkiełko . Tylko jak sie usunąc skoro obecnie mieszkamy w odległosci 600 km. Żeby odwiedzic dziecko on musi do mnie przyjechac, Dziecko bedzie tam jeżdzic ale w ferie , wakacje i niektóre świata. A cały rok to mój ks bedzie musiał przyjechac zeby spotkac dziecko. Do tej pory zatrzymywal sie u mnie ale jak zaczne nowe żcie z kims to nie bedzie to w porządku ani wobec niego ani mojego nowego partnera. Niestety bedzie mu cięzko ale nikt nie powiedział że bedzie miał latwo. To tez mógl przewidziec. Ja niestety nie jestemw stanie mu pomóc i chyba nie chce mam swoje problem . Przez całe 10 lat usuwalam mu je spod nóg teraz powinien sam jak chciał zając sie swoim zyciem. mam nadzu\\ieje , że mu sie uda .i nie bedzie mnie winił za rozpad związku. Ja tylko jestem juz prawie była żoną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem i dlatego najbardziej żal mi ich wspaniałych relacji ojciec -córka. Sama tak sie chowałam i wiem ,że nigdy mój ojciec nie był mi tak bliski jak matka przy ,której byłam. Pamiętam grzecznościowe rozmowy ale nie takie od serca. Została taka rezerwa. Mój ojciec mieszkał z nami do 7 roku życia (mojego). Nasza mala ma 4 lata i jeszcze szybciej straci tę więź. Teraz wszystko w jego rękach żeby nie stracic tego kontaktu. Ja ze swojej strony zrobie wszystko żeby mala go nie straciła. A drugie niestety będą musiały pogodzic sie z tym ,że on od czasu do czasu przyjedzie do Nas na kilka dni. a jak mala tam bedzie to tez na dluższy pobyt bo to zbyt wielka odległosc zeby wpasc tylko na godzinkę.I niestety do Nas bo mala mieszka ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja uważam, że \"no to wam przywalę....\" jej sytuacja wcale nie jest taka kolorowa i rewelacyjna jak ona to opisuje. Dla mnie rzeczą normalną jest fakt, że jak żyjemy w związku formalnym czy nie formalnym, ale razem pod jednym dachem to pieniądze są wspólne, i nikt przed nikim nie ukrywa żadnych wydatków. U nas jest tak, że za moją pensję spłacamy ratę kredytu, i wszystkie inne świadczenia (czynsz, prąd, telefony etc...) Za jego pieniądze żyjemy, i odkładamy na „w razie, czego”. Bank kiedyś przesłał na jego stary adres zamieszkania wyciąg bankowy, na którym były wyszczególnione nasze oszczędności, był cyrk przez jakiś czas, była zazdrosna, że mamy (on ma) odłożone jakieś pieniądze, które de facto już nie są jej, ale NASZE, na nasze wydatki. Dodam, że nie jesteśmy małżeństwem! To samo tyczy się „no to wam dowalę”, ona jest zazdrosna, że on nie pracuje na nią tylko na obecna partnerkę. Dlatego tak walczy o wszystko, co może wyrwać ex mężowi, broni się dzieckiem, ale wie, że dziecku nie potrzeba, bo przecież sama świetnie zarabia. TO ZŁA ZAZDROŚĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem 2-ga zoną od 3 lat. I zastanawiam sie na ile ten fakt ma wplyw na spojzenie na to co sie dzieje miedzy mna a moim mezem 9 a dzieje sie coraz mniej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tzn ze zyjemy \"obok siebie\".sa dzieci-jego, jest córka-moja.tak jakos sie porobiło.I nie czuje zebym miała rodzine.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz szkiełko to co pisałam. Nigdy nie wiesz co cie czeka. Na przykładzie powyższym zyją obok siebie. I nie zawsze jest jak w bajce. Współczuje tej drugiej i współczuje jej męzowi. niektóre decyzje zbyt pochopnie podjęte niosą za soba nieodwracalne konsekwencje. ja zanim złożyłam pozew dawałam czas męzowi na przemysłenie. Tylko , ze czasami oni są tak zaślepieni , ze nie widzą co robia. A jak juz zobacza to niestey nia ma juz czego ratowac. Jaknapisał mój mąz jest po 30 i nie ma nic. ALE na własne życzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorek v
tak ma moja siostra - on ma syna, ona przeszła powazną operacje i nie może być matka. Ona czuje to tak - on ma cos swojego, odgrodzonego od niej / jego ex wyszła za mąz i zezwala tylko na sporadyczne kontakty jego z synem/. Ona poszła w prace, charytatywność, pracuje w hospicjum. I cierpi,bo sie kochają ale jednak cos ich dzieli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie-cos dzieli .Tylko co? I nie weszłam w tamten zwiazek \"z butami\'- najpierw sie rozpadł a pozniej sie zwiazalismy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorek v
ona tez nie weszła - byli rozwiedzeni od 6 lat. Ja czasami coś tu czytam,zeby jej pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dlaczego nie zaakceptowałas jego dzieci. I czemu nie ma kontaktuz Twoimi. Ja mysłe że gdyby moje dziecko nie zaakceptowało mojego partnera i nie dalo sie go przekonac odpusciłabym sobie . a na pewno nie byłabym z kims kto nie akceptował by mojego dziecka. Jezeli bede druga to przyjme takiego faceta z calym dobrodziejstwem. w końcu wybor nalezy do mnie i bede wiedziała na co sie decyduję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorek v
czasami drukne jej wypowiedzi tutaj. Ale ogólnie staram sie zrozumiec, wczuc w sytuacje kobiety z partnerem z przeszłościa. Mała - akceptacja dziecka tak, ale one je akceptuje tylko jest on dla niej i ona dla niego obca osoba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zaczynam spotykac sie z facetem z przeszłoscia sama tez ja mam. Mamy dzieci on 2 synów ja corke. Ja nie znam jego dzieci sa w australi. Ale moja mala za nim przepada i bardziej słucha jego niz mnie. J aprzez rok depresji rozpusciłam swoje dziecko i teraz wchodzi mi na głowe.ale fakt jest taki , ze mimo ze znają sie krotko to rozumieja sie jak nikt ona ma 4 lata on 38. I czasami jak sie rozgadaja uwielbiam słuchhac ich dyskusji . i mysle ,że jezeli mialabym sie kidys związac to tylko z facetem , który miałby taki kontakt jak on z moja córka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabolalo...
zabolalo mnie jak znalazlam rzeczy i zdjecia ex zony mojego meza w naszym domu. wprowadzilam sie do Niego niedawno to mial byc nasz dom a tu taka niespodzinka... jak pomysle sobie o tym jak mowil ze to jest moj dom ze tu bedziemy rodzina czuje sie jak idiotka!przesadzam? powinnam przejsc nad tym do porzadku dziennego? boje sie otworzyc barek chociazby zeby nic nie znalezc przypadkiem,kiedy zapytalam meza co toma znaczyc powiedzial:przeciez to normalne mieszkala tu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabolalo...
sorry tej buzki nie mialo tam byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zabolało, nie ważne to co było- ważne to co zrobiliście z tymi zdjęciami i innymi fantami po jego byłej żonie, jeżeli on tego nie zniszczył (czytaj wyrzucił) to miało prawo Cię zaboleć, natomiast jeżeli to wywalił to czym się przejmujesz? Mój M. też znalazł zdjęcia moje i mojego byłego, było mu przykro ale wytłumaczyłam mu że one nic dla mnie nie znaczą – wywaliłam je :) Kwestia podejścia. Każdy ma jakąś przeszłość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabolalo
ja nawet nie poprosilam zeby je wyrzucil. I nie byloby w tym wszystkim nic zlego gdyby mi o tym wszystkim sam powiedzial..a kiedy chcialam porozmawiac na ten temat On zapytal: mam wyrzucic to wszystko? to nie bedziemy mieli na czym spac bo lozko tez bylo nasze wspolne to samo wanna etc... teraz sie czuje jakbym byla u tej kobiety w domu. kiedy tam wracam po pracy i spojrze na cokolwiek to czuje jakbym dostawala w twarz na przywitanie.Kiedy zbliza sie wieczor i mam tam isc spac to jakbysmy spali we troje. Jestem zalamana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zabolało
mój sąsiad wyznaje zasadę nowa żona, nowy dom małżeństwo się rozpadło, a stary dom sprzedał, żeby kupić nowy ale nie wszyscy mężczyźni tak myślą.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabolało, kochana nie możesz myśleć w taki sposób, jej tam nie ma! ona tam jest tylko dlatego że na to pozwalasz. Nie możecie wyrzucić przedmiotów takich jak meble, wszyscy zgodzimy się że było by to głupie, ale możesz zacząć wprowadzać swoje dekoracje, pomysły, modernizacje, ten dom będzie taki jakim go stworzycie, jeżeli coś Ci się nie podoba to wynieś to gdzieś a postaw w miejsce tego coś co tam wg Ciebie pasuje, albo nic nie stawiaj! Meble są tylko meblami, przedmioty są tylko przedmiotami, Ty możesz nadać temu wszystkiemu nowy kształt i wizerunek. Chociaż coś jest w tym że dom powinno się zmienić, wierzę w to że złe emocje pozostają w murach co wpływa na nasze życie czy tego chcemy czy nie. (ale to już moje wymysły)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupieojgłupie
Jesteście wszystkie. Same nie wiecie ci\o by was zadowoliło. Najpierw piszecie : pierwsza żona wyłudza pieniądze. Nie pracuje i żyje z alimentów na dzuiecko. Naciagaczka. Jak widziecie wpis, że pierwsza żona dobrze zarabia i w dodatku wymaga alimentów na dziecko to znowu lament - jak ona śmie ! Przecież zarabia dobrze - powinna się zrzec alimentów na rzecz waszych kruszynek. Oj głupie baby. Już wiem ! Zadowoliłaby was wymazana przeszłość waszych partnerów. Ale takiej mocy nie macie i to was najbardziej boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupieojgłupie
I zapamiętajcie sobie- bez względu na to co wasi partnerzy mówią, aby wam dogodzić - oni kochali swoje pierwsze żony. Była to napewno miłość inna niż ta do was, bo żadna miłość nie jest taka sama. Ale napewno je kochali. Pogódźcie się z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drugaaga
Przebrnęłam przez kilkanaście ostanich stron... To straszne co tutaj wypisujecie. Zarówno pierwsze jak i drugie ... Okropne. Jestem drugą żoną i w dodatku to mnie mozna przypisywać rozbicie pierwszego małzeństwa. W kazdym bądź razie to moje pojawienie się w życiu M. pomogło mu podjąć decyzję o zakończeniu pierwszego związku. Moja sytuacja nie była łatwa. I w dalszym ciagu często nie jest. Przed paroma dniami pojawił sie tu apel o zawieszenie broni z uwagi na tragedię jaka stała się w Katowicach. Tak łatwo Wam wszystkim współczuć obcym ludziom a nie potraficie choć przez chwilę wczuć się w rolę pierwszej, porzuconej żony albo dzieci, którym rozpadła się rodzina ? W ocenie psychologów stres zwiazany z rozpadem rodziny jest równomierny ze stresem jaki przeżywa się po śmierci bliskiej osoby. Żadna z Was nigdy nie próbowała poczuć się przez chwilę w roli osoby, która traci grunt pod nogami bo rozpada się jej małżeństwo ? A tak łatwo Wam przychodzi współczucie obcym, których dotknęła tragedia katowicka? Nie wierzę że Wasze współczucie jest szczere. Spróbujcie zrozumieć te pierwsze żony, te dzieci których tatusiowie zamieszkali z inną kobietą. Zrozumienie rodzi tolerancję. Starałam się poczuć w roli eks żony mojego M. Może dlatego, choć spotkało mnie z jej strony mnóstwo przykrości, nie reagowalam agresją. Starałam się zrozumieć jej ból, jej załamanie poczucia własnej wartości. Poza tym, jakby nie było, to w jakiejś mierze właśnie jej zawdzięczam to jaki mój M. jest teraz. Gdyby nie jej postępowanie on być może nigdy nie zdałby sobie sprawy z tego co dla niego jest ważne w związku. Może by nie dojrzał i nie wiedział co w życiu się liczy i czego chce od siebie i innych. A z kolei pierwsze żony, może Wy spróbujcie zacząć żyć własnym życiem. Nie łatwo jest pokonać ból i spojrzeć prawdzie w oczy, że związek z eks to przeszłość. Karmienie się przeszłością nigdy niczemu dobremu nie służyło. Mój M. ma dzieci. Już nie malutkie ale jeszcze potrzebujace jego uwagi. Jego miłości potrzebować będą zawsze. Ile spokoju i próby zrozumienia ich emocji musiał im mój M. dać aby ich nie skrzywdzić poprzez rozwód. Tak, on chciał być szcześliwy. Szczęsliwy ze mną ale jednocześnie chciał zminimalizować skutki takiego wyboru. Nigdy nie stawalam pomiędzy nimi. I nigdy nie stanę. Jestem dumna z tego jaki mój M. jest. Mimo okropnych zachowań jego eks i dzieci nie odpuścił sobie kontaktu z nimi. Powolutku wszystko wraca do normy ale zdarzają się chwile buntu ze strony dzieci. Mój apel do Was,drugie i pierwsze, nie wspólczujcie wtedy kiedy to wspólczucie nie wymaga żadnego wysiłku. Spróbujcie postawić sie w sytuacji osoby, która Was w jakiś sposób krzywdzi i ją zrozumieć. To jest prawdziwe współczucie. Nie to na pokaz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorek v
a mnie tylko zastanawia dlaczego piszecie ,że osoba której małżeństwo się rozpadło jest skrzywdzona? Przecież to nie stało się z dnia na dzień. Dwie strony małżeństwa dopusciły do takiej sytuacji. Rozstanie zawsze boli,że się nie udało,że się skończyło,nowa sytuacja ale ale nie można ciągle jechac na współczuciu,bo mąż odszedł a jak niewinna. To zakłamanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorki grugaaga, ale nie lapie o co ci chodzi? o czym ty piszesz? ty to jestes dopiero zaklamana!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madyja
i nie zawsze to mąż zostawia żonę, nie ona jest porzucona tylko on, to on może czuć się skrzywdzony i żyć z ciągłą urazą i pretensją do byłej żony, to nie zawsze jest tak, może ta pierwsza żona dość juz miała zycia z tym mężczyzną a teraz czuje sie uwolniona a nie porzucona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to wam przywalę....
Szczerze powiem, żę nie bardzo rozumiem o co wam chodzi. O to żę mój były płaci alimenty? Płaci bo to jego obowiązek. Jak pójdzie do sądu i sąd obniży te alimenty na 200 zł to dopilnuję aby płacił 200. Proste? Na razie ma zasądzone więcej i więcej płaci. Kropka. I nigdy (czytajcie ze zrozumieniem) mąż mnie nie utrzymywał. Jeżeli już to raczej ja jego - moje zarobki zawsze były o wiele większe niż jego. W nową rodzinę byłego się nie wciskam. Nie dzwonię (były dzwoni do dziecka), nie interesuję się ich wyjazdami, ich zakupami itd Czy według was, ponieważ finansowo radzę sobie dobrze, powinnam zrezygnować z alimentów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wam dowalę .......... Kobieto ty to już śmieszna jesteś poprostu. DObrze że dostajesz alimenty , świetnie że je egzekwujesz a twój były się nie uchyla i nie kombinuje . Super. Żyj sobie i idż sobie już. PRzecież nikt do ciebie już nic nie napisał.NIkt nie napisał że masz się czegoś zrzekać kobieto! A miej sobie te alimenty . Więc po co jeszcze tu jesteś ??? Żałosne jest nie to że masz alimenty że je egzekwujesz i że się ich nie zrzekasz to jest normalne ! Żałosna jesteś bo bardzo chcesz zwrócić na siebie uwagę naszą. Żenujące. Idz już sobie i ciesz się szczęściem kobieto ! POWTARZASZ SIĘ. A nikt tu nic nie mówi co ty masz robić. Odpuść sobie i rób co chcesz :) Biedulko emocjonalna oczywiście hihhi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wogóle proponuję już nic nie mówić o tych kiedyś żonach serio. W końcu to przeszłość i po co to roztrząsać dziewczyny !!!!!!!!!! APEL nie reagujmy na nie , a jeśli już to z pobłażliwością a niech sobie mówią co chcą . My jesteśmy w terazniejszości . Olać tamto . Mówię wam jest lepiej. Mój mąż się ucieszył ,bo to ja mu przypominałam on już dawno zapomniał. Więc zapominamy razem. Dziecko jest. Ona już jest przeszłością. :))))))))))) PIęknego dnia dziewczyny !!!!!!!! :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×