Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość *zmartwiona*

Samookaleczanie się! Co o tym sądzicie??

Polecane posty

Gość mee
Witam Was! Moja koleżanka samookalecza się...tnie się nożem,żyletką,cyrklem oraz nożyczkami...Tnie sobie ręce i nogi.Cały czas nosi bluzki z długim rękawem i spodnie również długie.Ona nie tyko Tnie się...ona wbija cobie cyrkiel np. w żyłę.Mówi,że chce umrzeć i zapomnieć o całym świecie. Jej rodzice zostawili ja-> uciekli.Ona została pod opieką swojej babci,ale jej babcia była już w starszym wieku więc nie dawno umarła.Teraz opiekuje się nią jej ciocia.Ciocia ma męża i dziecko.Ciotka wykorzystuje ją bardzo-> każe jej prać,prasować,zmywać podłogi,wieszać zasłony,prać dywan...Ona może wyjść dopiero o 20:00 do 21:00...co poradzić? POMÓŻCIE! TO JEST MOJA NAJLEPSZA PRZYJACIÓŁKA!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mee
Twoja przyjaciolka wiele wycierpiala, ale to, ze ciotka jej kaze pomagac sobie prowadzic dom to nie jest wykorzystywanie. Dzieic powinny byc uczone pomagac w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Punky
Twoja przyajciólka powinna sie zbuntowac, powiedzieć swoejej cioci "NIE! Treaz sama sobie posprzątaj, odkąd moi rodzice ode mnie odeszli nie znaczy, ze mogę być traktowana jak śmieć i biegac na każde Twoje zawołanie!" Powinna się zbuntować... jak dla mnie mieskza u Twojeje cioci, nie dlatego, ze nie ma domu, ale tylko po to, żeby sprzatała, gortowała itp. Taka służąca x/. Jeśli sie nie zbuntuję bedzie całe wieki miała takie życie...., a jesli to nie wyjdzie niech ucieknie do Ciebie... jeśli się Twoi rodzice zgodzą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mee
ale ona jak powie nie (już próbowała) ciotka ją bije...ona woli pracować. a ciotka ją wykorzystuje! ona nic nie robi tylko "odpoczywa" :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaagggggggg
zaczęłam się ciąć nie za mocno ale z krwią i mimo strachu i bolu bylo mi "dobrze" najczesciej w wannie, potem krew wypełniała wannę zamiast wody w sensie koloru...skończyłam z tym tak mi się wydaje,ale nie chciałabym powtórki z rorywki ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Punky
Na miejscu Twojej przyjaciólki mee, uciekłabym z domu do przyjaciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Punky
Tez kilka razy chciałam w wannnie, ale zawsze cos mnie zatrzymywało to, zeby nie robic tego w wannie. NIe wiem czemu... Jeśli skonczyłaś to gratuluję, a jeśli nie, to zamiast siebie ciąc, wyżywaj się na drewnie, zeszycie lub czymś innym, byle nie na siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mee
hmmm...sprawa rozwiązana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mee
znaczy u mnie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Punky
Jeśli jesteś jej jedyną przyajciólką i mo ze ona liczyć tylko na Ciebie, to myśle, że u Ciebie, a jak nie u Ciebie to ja już nie mam pojęcia... może wyżal się rodzicą, niech porozmawiaja z jej ciocią, może oni coś zdziałają? Pomyśl nad tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mee
Nie! już wiem sprawa się rozwiązała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezeli toja przyjaciolka ma problemy takiej miary to pomocy powinna szukac w instytucjach do tego przeznaczonych!!! a nie buntowac sie czy jeszcze gorzej uciekac... skad wiesz ze jak ucieknie nie stanie sie gorsza krzywda.. moze ciotka oburzona jeje zachowaniem bedzie jej szukac i jak ja znajdzie to moze ja bardzo bolesnie skrzywdzicc... czy tego chcesz???? pomoz jej namawiajac ja do rozmowy z pedagogiem szkolnym lub psychologiem... oni juz beda wiedzieli co z tym zrobic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na poczatek pewnie nie bedzie chciala tego zrobic ale da sie ja do tego przekonac, urzyj ku temu jakis argumentow, ktore na nia podzialaja.. w najgorszym wypadku bedzie dalej sie meczyc z ciotka( ktorej byc moze jest potrzebna pomoc tak samo jak twojej kumpeli) a w najlepszym wypadku trafi do innegoczlonka jej rodziny lub bid.... ....... ale o tym wole nie myslec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mee
Ona porostu nas oszukiwała! mnie i inne osoby! Ona probuje się popisać nic więcej................................. Pozdrawiam,Mee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Punky
Jak oszukiwała? Znaczy dobra to nie moja sparwa! ;| wybacz, że zapytałam...., ale myślę, ze to jest dobry pomysł by posłać ja do szkolnego psychologa czy pedagoga. Mam nadzieje, ze poradzicie sobie i tzrymam kciuki x)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mee
jej inna koleżanka to zgłosiła do pedagog.groziło jej,że wyleci ze szkoły..............................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezeli grozilo jej takie cos to wydaje mi sie ze szkola przestraszyla sie tego problemu albo bala sie ze popsuje jej to prestirz .... to nie jesr szkola tylko pi pi tam przedewszystkim nalezy niesc pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nigdy się
nie cięłam. Ogromnie wam współczuję, popłakałam się czytając wasze wypowiedzi. Rozumiem was. Znęcałam się nad sobą inaczej. Dusiłam się. Stawałam przed lustrem w łazience, zaciskałam gumową rurkę do czegoś tam na szyi aż do momentu, gdy moja twarz była fioletowa, a oczy bolały, potem było zasłabnięcie i leżałam na podłodze. Potem stawałam przed lustrem i wyzywałam siebie od najgorszych, że nie starcza mi siły na dociśniecie tej rurki... Znęcałam się nad sobą psychicznie- właśnie też takim stawaniem przed lustrem i poniżaniem się wyzwiskami, mówieniem sobie samej tylko o tym, co we mnie jest złe. Do dzisiaj zostało mi tak, że mimo, iż mam na coś ochotę, coś, co wiem, że sprawi mi przyjemność ( to może być cokolwiek: lód, ciastko, owoc, nowe ubranie, buty etc.) i mam możliwość sprawienia sobie tego, to ja sobie tego jednak odmawiam. Mówię sobie, że ja na to nie zasługuję. Karam się za to , jaka jestem. Mówię sobie: "Jesteś do niczego, nie zasługujesz na to". Jestem strasznie zagubiona. Mam różne problemy rodzinne i nie tylko. Nie widzę wyjścia z sytuacji, w których sie znalazłam. Nie czuję siły na mocowanie sie z życiem, a wszyscy wkoło oczekują, że ich zbawię, uratuję (rodzina). Najchętniej wzięłabym nóż i sie pocięła- ale nie ileś tam razy, tylko ten jeden jedyny ostateczny. Ale jestem tchórzem. I są dwie sprawy, które trzymają mnie z dala od noża: mój narzeczony, którego kocham ponad wszystko ( nawet własną ulgę od problemów po śmierci) i praca, którą lubię i w której zaznałam wiele dobrego od ludzi tu będących. Gardzę soba za to tchórzostwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LenQaaa
To bardzo niedobrze ze w dalszym ciagu tak myslisz... Powinnas skonsultowac sie z psychologiem... W moim wypadku bylo troche podobnie... Tyle ze ja sie cielam... Ale tak jak i Ty mialam sie za nic... Nienawidzilam siebie i karalam sie za to jaka jestem... Troche mi z tego zostalo... Nawet wiecej niz troche... Pozniej jednak spotkalam czlowieka, ktory wskazal mi droge. Pozwolil zauwazyc mi absurdalnosc tego, co do niedawna bylo jedynym wyjsciem z problemu... Teraz sie nie tne... Tyle ze pale (a mam 16 lat... :/)... I wciaz mam te cholerne blizny, ktore dodatkowo szpeca moje i tak nieidelane cialo :/ No ale dobra :/ Teraz staram sie jakos trzymac, choc wciaz zdarza mi sie nie wytrzymywac tego, co wokol mnie sie dzieje (rodzina, znajomi)... Ale staram sie to zdusic w sobie... Bardzo sie ciesze, ze ktos postawil na mojej drodze te osobe... Gdyby nie ona (a dodam ze jest 11 lat starsza - jest nauczycielka w szkole, do ktorej chodzilam, ale nie uczyla mnie; przypadek sprawil ze sie z nia poznalam), to pewnie dalej bym sie ciela, a moze nawet bym juz tu na forum nigdy nie napisala... Pozwolila mi odnalezc radosc zycia i jest moim przyjacielem... :) Czasem wystarczy jeden usmiech, lub zwykle wysluchanie, by komus zrobilo sie lekko na duszy :) I dlatego wlasnie nigdy nie zapomne tego, co dla mnie zrobila i wciaz robi, bo tratuje mnie lepiej, niz moja wlasna rodzina... Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Punky
Myśle, że każdy jest tchorzem w popelnieniu samobójstwa. Móiwsz, ze Twój chłopak odciąga Cie od noża. Więc masz dla kogo żyć. Za każdym razem, gdy chcesz się dusić, pomyśl o nim. Wyjedź w przyszłość i wyobraź soibie jak on sie bedzie musiał poczyc gdy dowie sie co Ty ze soba robisz. Każdy ma porblemy. Ale ze wszytskiego jest wyjście. Pogadaj z nażeczonym, wyżal mu sie, ze nie radzisz sobie z niektórymi sprawami, popros go o pomoc, albo sama się zgłoś do psychologa, lub w najgprszym przypadku to psychjatry. A najlepeij powiesz swojemy nażeczonemu o tym co robisz i postaraj się juz tego nie robić, jesli on bedzie Ci pomagał. Mam nadzieje, ze sobie poradzisz i licze na to. Trzymam kciuki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co? teraz to ja mam problem... to wszystko do mnie raca i nie wiem co mam robic... chcialam innym pomagac a przez to samam sie pogubilam...:( ostatnio pisalal z pewna dziewczyna ktora naprawdw ma problem... wszystko pieknie i cacy do czasu kiedy ogladalam zdjecie swoich dawnych dloni troche zakrwawionych.. zaczelam na nowo rozbijac szklane figorki. wazony... itd. czuje ze historia sie powtarza z tym ze wiem teraz lepiej jak sie maskowac itp. moze to przez to ze mam zbyt duzo wolnego czasu, co? prosze doradzcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIco_Ol
To zalezy od osob króre to robio bo napewno majo powiody dla ktorych sie tno a tak wogole to ich srpaw i nikt nie powienien si e w ich zycie wtrocac a zw laszcza opcy i znojomi powieni to rodzice zalatwic pogadac z niemi i wyslychac a nie odrazu do pedagogow itp ich zzaprowadzac bo to bez sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIco_Ol
;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LenQaaa
... Nie wracaj do tego... Jak juz wrocisz to juz mozesz nie skonczyc... :( A co spowodowalo ze znow zaczelas o tym myslec? Moze jak bardziej rozwiniesz problem, bedzie nam latwiej Tobie pomoc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LenQaaa
Trzymaj sie tam ;***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz troche tego jest ale najbardziej meczy to ze nie uklada sie z matka i ma mnie gdzies. juz jej za bardzo nie obchodze tylko jak mam cos dla niej zrobic a dla siebie nic... nie mam za duzoczasu dla siebie a tak samo jest z prywatnoscia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LenQaaa
No to jest powazny problem. Jezeli istnieje, bardzo ciezko zbudowac normalna relacje... Zapewne masz do niej zal (calkiem sluszny) o to jak jest i dlatego jest ciezko... Jednak jezeli znow siegniesz po zyletke... To nie pomoze... A tylko jezeli zauwazy bedziesz miec gorzej... Na poczatku nigdy nie chcialam sie zgodzic z twierdzeniem, ze to bardzo rozpaczliwe wolanie o pomoc, zrozumienie... Mowilam, ze to wcale nie tak, ze ja to robie by ukarac siebie za to, jak beznadziejna jestem... A tak naprawde to byl jeden wielki krzyk (glownie do rodzicow), aby mnie zauwazyli... By odpuscili swoje chore ambicje (dodam ze w podstawowce - kiedy zaczely sie problemy z zyletka i samooakceptacja - bardzo dobrze sie uczylam... Glownie dla starych...) i zaczeli mnie widziec jako ich corke, ktora MA PROBLEMY ze soba, a nie idealna osobe z gazet, ktora mogli sie pochwalic. Uczylam sie dla nich, by tylko zauwazyli ze oprocz syna (bo mam starszego brata) maja jeszcze corkee. Walczylam o jak najlepsze stopnie, by w koncu ktos mnie pochwalil, przytulil, powiedzial mi ze jest ze mnie dumny... Zamiast tego byla ignorancja i odzew krytyki za kazdym razem gdy przynioslam gorszy stopien. Po poltorej roku nie wytrzymalam z poczuciem wlasnej beznadziejnosci i sie cielam... W koncu przestalam dzieki pomocy zaufanej osoby... Zrozumialam ze to byla proba zwrocenia na siebie ich uwagi... Choc zachowanie to stalo sie pozniej automatyczna relacja na problemy w kazdej sferze mojego zycia. Dlatego nie polecam Ci powrotu do tego. Narobisz sobie nowych blizn i bedziesz z obrzydzeniem patrzec na swoje cialo a to i tak ulgi Ci nie da. Ja teraz mam gdzies opinie moich rodzicow o mnie. Wiem, ze jest pare osob, ktore tak naprawde mnie znaja i na ktore moge zawsze liczyc... Mysle ze i Ty powinnas poszukac takiego punktu zaczepienia i porozmawiac z matka o tym, jak Cie traktuje. Ale SPOKOJNIE. Bez wyrzutow, klotni (wiem ze latwo sie mowi, a trudniej zrobic... Ale warto sprobowac)... A jezeli znow sie potniesz... Do Twojej mamy nie dojda argumenty dlaczego... I tak nie przyzna ci racji bo niestety rodzice nie potrafia przyznac sie przed dziecmi ze popelnili wiele bledow wychowawczych pomimo tego, ze maja ich swiadomosc. Mysle ze lepszym wyjsciem jest rozmowa z kims zaufanym za kazdym razem, gdy bedziesz chciala sie skrzywdzic... To nie zalatwi problemu, a tylko wszystko skaplikuje... Niestety :) Ale mysle ze o tym dobrze wiesz, bo czytalam Twoje poprzednie wypowiedzi :) Za kazdym razem jak bedziesz chciala siegnac po zyletke napisz swoje odczucia na kartce... Opisz problem... Mozesz napisac maila do kogos (np do mnie), albo smsa :) Potem przeczytaj to sobie i posatraj sie podejsc do tego z dystansem... Pomysl sobie czy warto przez to, ze ktos zachowuje sie nie w porządku (i w sumie to ona powieniem teraz myslec ze jest taki a nie inny i zachowal sie nie fair) dodac do swojej "kolekcji" jeszcze jedna blizne, ktora bedzie kolejnym krokiem wstecz do wolnosci od zyletki... Pamietaj ze problem kiedys minie, a blizna zostanie i zawsze bedzie Ci przypominac ciezkie czasy... No i w sumie mysle ze najlepszym wyjsciem z tego wszystkiego jest znalezc osobe, na ktorej bedzie Ci zalezec... Chlopak, przyjaciolka... Ktokolwiek kogo obdarzysz zaufaniem i kto nie pozostanie na to obojetny... Kogos, komu gdy sie wygadasz i uslyszysz pare cieplych slow i zrobi Ci sie lzej :) kogos na kogo bedziezsz mogla liczyc w kazdej sytuacji, o kazdej porze... Ciezko taka osobe znalez, ale uwierz mi jest to mozliwe :) a moze juz masz taka osobe? Takiego swojego prywatnego aniola stroza :) I wiesz co uslyszalam kiedys ciekawe zdanie: " Wiesz jaki jest gorszy moment od tego, gdy myslisz ze nie dasz rady? Ten, w ktorym dochodzi do Ciebie ze dasz" :) Dasz rade zerwac z zyletka tylko musisz tego naprawde chciec :) No i w zasadzie pewnie chcesz byc wolna... A uzaleznienie od zyletki znacznie ogranicza wolnosc, a chyba nie chcesz byc znow zalezna, od malej blaszki? Ps Trzymaj sie ;*** Trzymaj sie jak najdalej od zyletki... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LenQaaa
* zamiast relacji - reakcja :) maly blad przy pracy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oik
hej...jak przeczytalam kilka odpowiedzi ( dokladnie to cala 9 i 10 strone) to sie poplakalam...naprawde...tez mam problem... mam 11 lat.w klasach 1-3 bylam najlepsza uczennica w klasie 4 troszke sie to zmienilo...zakochalam sie w chlopaku ktory ma juz dziewczyne...kocham go nad zycie,ale...nie umiem tego jakos pogodzic,ze ona ma juz inna...przez to opuscilam sie w nauce...gdy przynioslam gorszy stopien...mama nawet nie krzyczala,ale...ja szlam do lazienki i..."podpalalam"sie... wsadzalam palca do ognia,w piecyku.potem go zalewalam woda...mama tego nie wiedziala.potem sie dowiedziala...powiedziala,ze jak sie nie uspokuje to...wyzuci mnie przed dom i nie bede juz tu mieszkac...mam 3 letnia siostre...mama skupia sie tylko na niej.Na mnie nawet nie patrzy...jest tylko "moja ukochana coreczka"(tak mowi na moja siostre) zastanawiam sie czy nie lepiej by bylo,jakbym umarla...mysle juz o samobujstwie...pomozcie mi :( juz nie wiem co robic :( jestem zalamana psychicznie na maxa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×