Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ksiezycowka

Maksymalna depresja - sposoby na zwalczenie..

Polecane posty

Cześć dziewczyny, dziękuję za słowa wsparcia. Też się cieszę, że jesteście! Mam kogoś w szpitalu, więc ostatnio nie mogłam napisać, za dużo spraw. Teraz też nie najlepiej się czuję. Asentre biorę nadal, a skutków ubocznych specjalnych nie czuję, szkoda tylko, że nie czuję również żadnych pozytywnych zmian. Może Czarownica ma rację, że lepiej sobie pobiegać itp. Tylko, że ja już przerabiałam sport i tego typu rzeczy, ale niestety myślę, że w moim przypadku czas najwyższy był sięgnąć po leki antydepresyjne. Za dużo tendencji samobójczych, a wcale nie jestem pewna, czy tego się nie da leczyć, musiałam spróbować...może jednak czeka mnie jeszcze połowa przyjemniejszego życia ? Jak nie spróbuję, to się nie dowiem. Dlatego poszłam w końcu do psychiatry i psychologa. Pozdrawiam Was i jeszcze raz dzięki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosa-Yo-Ma
Witajcie. Opowiem moją historię. Zawsze byłam osobą bardzo wrażliwą. Prowadziłam pamiętnik od 13 roku życia. Mniej więcej w wieku 15 lat zaczely pojawiać się tam zapiski o tym że jestem brzydka, okropna, głupia. Np. robiłam tabelkę - powody dla których powinnam umrzeć i powody dla których powinnam żyć. Tych pierwszych znalazło się 50... w tym strasznie głupie (dla mnie teraz), np. jestem blada. W wieku 16 lat miałam pierwszą próbę samobójczą. Nałykałam się prochów. Było płukanie żoładka i krótki pobyt w szpitalu. Powód był konkretny, ale myślę że to był tylko pretekst (koleżanka spotkała się z chłopakiem z którym ja się wtedy spotykałam i całowała się z nim - głupie co? :O ). Moi rodzice dbali o mnie potem, z koleżanką zerwałam kontakt. Jednak w moim pamiętniku znów zaczely się pojawiać zapiski że chcę umrzeć. Mam te pamiętniki do dziś - kartki są podarte, powyrywane, słowa wypisane na całych stronach. Zaczął się etap okaleczania. Cięłam się i przynosiło mi to ulgę niczym środek uspokajający (do dziś mam blizny). Do teraz słowa na kartkach pamiętnika są rozmazane przez łzy i krew. Nic nie miało sensu. Nie chciało wstawać mi się z łóżka. Nie chciało mi się żyć, oddychać, z 2 strony - bałam się śmierci. Czułam się jak na dnie jakiegoś mulistego bagna. Chciałam spać... przespać wszytsko, nie myśleć. Cokolwiek bym zrobiła - wszedzie była Smutna Droga. Życie, wstawanie, obcowanie z ludźmi. Lub zabicie się. Nie czułam radości z niczego. Potem miałam kolejnego chłopaka, który musiał wyjechać na miesiąc. Do dziś nie wiem czemu po raz drugi chciałam się zabić. Tkwiłam w depresji i chyba nie ma sensu szukać przyczyny. Miałam wtedy 19 lat. Tym razem chciałam być pewna że umrę. Dla kurażu wypiłam kilka piw. Potem zjadłam liść difenbachii (w jakimś Bravo czytałam że tak można się zabić), opakowanie środków nasennych i podcięłam sobie żyły. Więcej nie pamiętam, ocknęłam się po paru dniach w szpitalu. Okazało się że piwa mi pomogły - wymiotowałam, a cięcia na nadgarstkach były dość płytkie. Po 2 tygodniach wróciłam do domu - rodzice byli dla mnie oschli, nie rozmawiali ze mną. Potem się dowiedziałam że tata powiedział mamie że ja i tak zrobię to kiedyś skutecznie i trzeba się przygotować. Potem miałam okres buntu. Uciekałam z domu, piłam. Babcia mi kiedyś powiedziała że może gdybym wtedy się zabiła, dziś byłoby lepiej. Wtedy mnie to zabolało, ale teraz jakby to rozumiem... Mama płakała przeze mnie ciągle. Dodam, bo to chyba ważne, że kobiety w mojej rodzinie zawsze miały jakieś ciągoty samobójcze. Moja mama, gdy byłam mała, zawsze gdy wypiła alkohol, sięgała po tabletki i wrzeszczała że chce umrzeć. Potem przestała, obecnie upija się na wesoło. Moja babcia również - ciągle mówiła że popełni samobójstwo. 3 lata temu w końcu jej się to udało, ale to inna historia... Mi w każdym razie zaczęło przechodzić. Zaczęłam zarabiać jakieś swoje marne pieniądze i kupowałam tylko rzeczy dla siebie. Odnowiłam kontakty ze starym przyjacielem, a on poznał mnie ze swoimi znajomymi. Chodziłam na imprezy (ale nie mylić tego z seksem, bo tego nie robiłam), poznawałam chłopaków. Czułam się piękna, atrakcyjna, młoda. Nie wiem jaki był powód tego, że mi przeszło... Nowe znajomości, nowa miłość, pieniądze... Nagle miałam po co życ i zaczelo mi to sprawiać przyjemność. Zaczęły mnie cieszyć małe rzeczy - kupno nowej płyty, fajny film w tv. Wcześniej tego tak nie czułam... Minęło 8 lat od tamtego czasu, teraz mieszkam z narzeczonym, zarabiamy dość dobrze, mamy plany. Nie do pojęcia jest dla mnie jak mogłam chcieć umrzeć. Kocham życie. Wydaje mi się że właśnie opisałam historię obcej osoby, to nie mogłam być ja... Ja kocham każdy nowy dzień, cieszę się z każdej drobnostki. JEstem szczęsliwą osobą. W ciągu tych 8 lat zdarzały mi się schody... np. zdrada przyszłego męża który mnie potem zostawił. A jednak nigdy nawet przez myśl nie przeszło mi zabicie się... OCzywiście, swoje odchorowałam. 2 TYGODNIE! A zaraz potem włączało mi się myslenie "tak musiało być, to jest szansa na poznanie jakiegoś lepszego, teraz muszę zadbać o siebie i znów zacząć wychodzić, ani się obejrzę a znów będę zakochana" - i głeboko w to wierzyłam. I to sprawiało że znów czułam się szczęsliwa. W każdym razie - cieszyła mnie myśl że wszytsko przede mną. Jestem przykładem tego że można wyjść całkowicie z depresji bez leczenia. Tzn. w tym czasie byłam u 2 psychologów. Jedna wrzeszczała że nie jestem pępkiem świata, a druga powiedziała że przyczyną wszystkiego jest moja matka (stały tekst psychologów).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosa-Yo-Ma
aha, opowiem jeszcze krótko historię mojego znajomego. Niepijący od kilkunastu lat alkoholik, żonaty, dzieciaty, poznał dziewczynę i się zakochał. Rozwiódł się, wpadł w depresję. Mówił to samo co ja pisałam wyżej - nie chciało mu się nawet wstawać z łóżka. Mieszkał z tą kobietą, ona się starała, a on wpadał w tę otchłań... Byli razem u psychiatry, który przepisał Prozac. Nie pomogło mu. W końcu wybuchło - on zaczął pić, dziewczyna go zostawiła. On wrócił do ex żony. Totalnie dotknął dna - pił, zadłużył się i miał myśli samobójcze. I tknęło go wtedy że to nie jest to, czego chce. Chce tej dziewczyny. Przestał pić, zmienił środowisko, ona mu wybaczyła, przeprowadzili się na drugi koniec Polski. Depresja minęła bez śladu. Teraz to człowiek tryskający szczęściem. Ta historia to dowód na to, że w depresji może pomóc jakiś silny kop, dotknięcie dna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć ! wszystkim Coś tu pusto ostatnio , może to i lepiej , może to oznacza , że wygrzebałyśmy sie ze swoich problemów i demony nas już nie dopadają. Ostatnie wpisy są ogromnie dołujące, może dlatego się nie odzywacie , bo tak szczerze każda / y / z nas zajrzał tu chyba tak trchę w celu aby się wyżalić ale i poprawić samopoczucie. A nuż się uda ? Może jednak będę mówić za siebie , tak bezpieczniej , bo to wiem na pewno . U mnie nastroje różne. Dziś obchodzę urodziny , straszne ile mam lat , nie chcę o tym pamiętać . Największym zaskoczeniem dla mnie było to, że pamiętał o tym mój M, który normalnie nie pamięta jaki dzień był wczoraj. Przysłał sms i 20 przepięknych czerwonych róż . Nie do końca wiem jak interpretować jego gest / do myślenia daje szczególnie dołączony bilecik / . Ale dosyć , dziewczyny co u Was ? Jak działanie leków? Jabłko ! opanowałaś swoje emocje w związku z \" sytuacją szpitalną \" , jaka reakcja na lek dalej . Może masz racje sekutnico , że lepsze od leków jest zbawienne działanie wysiłku fizycznego . Może dlatego dziś przez 3 godziny grabiłam , grabiłam i paliłam liście. Jutro nie będzie po tym śladu , będzie następna porcja do grabienia. Dawno nie czytałam brokatka, ciszy......... co u Was ? Pozdrawiam Anna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam :) 🖐️ 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻 Aniu Wszystkiego najlepszego 🌻🌻🌻,życzę Ci ,żeby sprawy osobiste ułożyły sie po Twojej myśli ,zobaczysz ,jeszcze zaświaci do Ciebie słoneczko 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻 Jabłuszko jak sie czujesz? Wiedźmo ,cisza ,brokatek ❤️ Ja jakoś niedomagam ostatnio ,nie wiem czy po lekach ,ale już kolejny dzień boli mnie głowa i chodze jak pijana :o nawet zaliczyłam takiego orła ,że potłukłam sie konkretnie...nawet mam założonego jednego szwa na czole :D:D:D Trzymajcie sie cieplutko i nie poddajcie sie smutkowi 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich takze sie moge przylaczyc... Leczylam sie jakies 2 lata temu, kilka miesiecy na asentrze , potem byla wyrazna poprawa nastroju, zadnych skutkow ubocznych, ale powoli zaczelo sie pogarszac. Pozniej z powodu wyjazdy odstawilam, chcialam tez zobaczyc czy dam rade sama , przeciez nie bede w nieskonczonosc jechac na antydepresantach. Teraz znow jest zle, chyba tak samo jak wtedym wszystko wrocilo, stalam sie smutna i placzliwa. Najgorsdze ejst to ze bez wiekszego powodu. Powinnam byc sczczesliwa i wdzeiczna za to co mam a ja tymczasem non stop sie doluje i widzer wszystko w czarnych barwach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam 21 lat a czuje sie wypalona. Zaczynam powoli olewac studia na ktorych mi tak zalezalo i wiele innych spraw, Najchetniej bym nie wylazila z lozka. Jak chce ktos pogadac to ja bardzo chetnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc wszystkim !!! Cześć ja**ja** Dzięki za życzenia i pamięć . Witam serdecznie nowych uczestników niedoli, choć wolałabym się zapoznawać w innych okolicznościach. Co u Was dziewczyny słychać , nie odzywacie się , zresztą ja też . Ale ja ostatnio nawet nie wiem jak się nazywam. Wykańcza mnie szkoła syna , ja stara baba z problemami emocjonalnymi muszę się codziennie uczyć , wspierać syna, pomagać opanować program , przygotowywać do spradzianów i klasówek , to niełatwe w moim stanie emocjonalnym. Nie ma też dnia, abym nie rozważała sprawy cholernego rozwodu, jestem targana emocjami, raz nie chcę nigdy więcej iśc do sądu / trauma dzieciństwa siedzi we mnie głęgoko / , raz chcę to zakończyć jak najszybciej / bo może krócej będę cierpieć / , a raz myślę sobie --- za cholerę , nic nie zawiniłam , nic nie będę ułatwiać , niech się też pomęczy jak my . Co robić???????????/// Został mi niecały miesiąc na podjęcie decyzji. Wiem ,że mój M szczęśliwy nie jest , jest sam , cierpi , że syn nie chce go znać / przeliczył się , uważał, że odejdzie od nas a jego relacje z synem będą takie same . Niestety , to niemożliwe, zmieniło się wszystko , przede wszystkim psychika syna -- i to jest dramat / / Może obiektywnie patrząc podpowiecie co robić . Pozdrawiam Was wszystkie . Odezwijcie się Anna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu ,myślę od rana co mam Ci napisać ,jakoś nie mogę pojąć ,że TM zawalił cały Twój świat ,nie mówiąc o synu,bo niestety dzieci są w takiej sytuacji stroną niewinną i najbardziej pokrzywdzoną :( Nie rozumiem tego ,że masz wobec niego jeszcze jakieś skrupuły...Już Ci kiedyś pisałam co na ten temat myślę :Twojemu M nie należy się żadna taryfa ulgowa ,powinien ponieść konsekwencje swojego czynu.Myślę ,że nie powinnaś mu niczego ułatwiać... Aniu ...Ty masz prawo do złości ,żalu ,płaczu ...TM powinien wiedzieć ,że zrobił krzywdę nie tylko waszemu dziecku ,ale również Tobie :( W dalszym ciągu nie rozumiem po co jest potrzebny rozwód...wiem ,że to nie jest moja sprawa ,ale po prostu myślę ,że jeśli TM nie chce sie z nikim związać ,to po co mu rozwód...???? Dlaczego się chce od Ciebie uwolnić??? Jeśli myśli ,że to mu przyniesie ulgę ,to prawdopodobnie przeliczy się po raz kolejny... To jest oczywiście moje zdanie ,nie znam Twojej sytuacji zbyt dobrze ,więc mogę nie mieć racji...jedno wiem ,że aby osiągnąć jako taki wewnętrzny spokój ,trzeba postępować w zgodzie ze sobą . Trzymaj się Aniu i daj nam od czasu do czasu znać co się u Ciebie dzieje. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć!!. Ja* ja* !!! dzi ś się z nim widziałam , powiedziałam , że nie przyjdę do sądu i jest mi wszystko jedno. Wiesz co usłyszałam ??? Ja też nie przyjdę , i już nie chcę rozwodu . Co o tym myśleć ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu TM chce wrócić do Ciebie i syna?? Co o tym myślisz?? Jeśli tak ,to chociaż Was nie znam ,ucieszyłabym się ,bo mi Ciebie i Twojego dziecka bardzo szkoda . Jeśli obydwojgu jest ten rozwód niepotrzebny ,to przynajmniej przełóżcie tą traumę na później ,a może na zawsze... Ja tak dobrze już się czułam i niestety wczoraj znów przyszło załamańsko :( Nic wielkiego sie nie stało ,a znów deprecha rozłożyła mnie na łopatki...wstrętna jesień :( Po takim popołudniu i nocy żyć się nie chce ,dziecko nie cieszy ,czuję sie dziś jak robot ...chyba bez dodatkowego leku dziś sie nie obejdzie :(:( Jabłko odezwij sie ,co u Ciebie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny !!! Gdzie jesteście ???????????//, szkoda , że się nie odzywacie, smutno dodatkowo. Nie ukrywam, że było miło pogawędzić , posłuchać , poczytać , podzielić się nawet smutkiem, on wtedy nie był taki straszny. Nie wiem jak u Was , ale mniepodnosiły na duchu Wasze wpisy, czasami bardzo osobiste, nieraz zdawkowe, a nieraz takie bardzo obnażające , sama takie pisałam . Szkoda byłoby , żeby ten topic umarł śmiercią naturalną , ale może to znaczy , że desperatki mają lepsze nastroje, ? ?? / oby // Ja**ja** , jak tam Twoja rana , po szwie chyba zostanie blizna, odezwij się . U mnie chyba znowu / a właściwiej byłoby napisać cały czs dół / , wyjeżdżam na to śmutne święto , uznałam , że więcej smutku nie zniosę i choć to święto smutne wszędzie , ale nie będę go potęgować siedzeniem w domu. Zabieram syna i zobaczymy co tam słychać w naszych Beskidach. Pozdrawiam Anna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Aniu 🖐️ Beskidy mówisz? Jeśli to nie tajemnica ,to może zdradzisz o jakich okolicach mowa... Moja blizna na czole jeszcze trochę boli ,ale już jest ok..Gorzej u mnie z psychiką ,jestem przygnębiona i mam doła nie wiadomo z jakiego powodu :o... O tej porze roku ,już od kilku lat mam takie stany i nie bardzo sobie z tym radzę ... W sobotę przyjeżdżają do mnie goście ,więc muszę przygotować bazę na ich przyjazd,do tego sprzątanie na cmentarzu .Ech zajęć mi nie zabraknie. Jabłuszko ,wiedźma odezwijcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hotel Gołębiewski w Wiśle to nasza stała baza , lubię tam jeżdzić , odpoczywam tam a poza tym park wodny hotelu to rewelacja. Pomoczę swoje stare kości , a może i dla duszy coś się znajdzie , Ciekawe co z resztą naszych forumowiczek, dlaczego się nie odzywają Anna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też sie martwię o nie ,a szczególnie o jabłko... Ja niestety w Wiśle jeszcze nie byłam i narazie nie zanosi sie na to... ech ... Jabłuszko ,może Cię czymś uraziłam??? Odezwij się 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam was jeden może dwa topiki mi na kafe zostały godne uwagi.. gdzieś ludzie się zaczną odzywać to sie dosłownie gównem obrzucają albo takie rzecy piszą ,że głowa mała... zaczeło mnie kafe wkurzać ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj czarownico :) Chociaż Ty jesteś na posterunku :);) Martwię się o nasze dziewczyny,a szczególnie o Jabłko :( Mam nadzieje ,że nie odzywa się do nas ,bo ma sie już lepiej... Aniapewnie jeszcze nie wróciła skoro sie nie odzywa ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
C ześć ! wszystkim, już jestem , wróciłam dziś.Podróż była nieciekawa, jechało się kiepsko całą drogę w deszczu. Powiem Wam coś , chciałam uciec przed smutkiem, stresem , złym nastrojem , a chyba tylko go spotęgowałam. Ten DÓŁ jest we mnie bardzo głeboko , myślałam naiwnie, że jak wyjadę , to się uwolnię choć na jakiś czas. To głupota, to trudny czas, ludzie wtedy są ze swoimi bliskimi, z nimi chcą być , trzymać się za rękę , przytulać się i po prostu być ze sobą. Napatrzyłam się aż nadto , i napłakałam się też aż nadto cholera jakoś nadal nie umiem się odnależć w tej nowej dla mnie roli --- kobiety samotnej. Stwierdziłam też , że na większej powierzchni / mam na myśli nasz dom / czujemy się z synem lepiej / , w metrażu pokoju hotelowego --- / choć on jest spory w tym hotelu / chyba mamy się dosyć / może to nienormalne , jak myślicie ?????????????? Naprawdę obydwoje tęskniliśmy za \" swoją przestrzenią \" , Boże , może nie jestem nienormalna , a tylko przyzwyczajona do większej powierzchni. DOSYĆ. Jabłko !! Dośc tego , napisz co u Ciebie , niepokoimy się , Każda z nas boryka się ze swoimi \" demonami \" , ale może nie zapanowały nad Tobą . Naprawdę się martwimy. Próbowałyśmy , żadna z nas nie ma namiarów na Ciebie. Zlituj się , Ja Cię o to proszę !!!! , To powinno mieć dla Ciebie sczególną wymowę. Ja* Ja * dzięki za troskę Tobie i reszczie , jestem z Wami Zdołowana Anna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aniu ,tak sobie myślę ,że przecież przez cały czas nie może być źle...w końcu nasza sytuacja musi się polepszyć... Zastanawiam się Aniu ,jakie masz na co dzień przyjemności..takie tylko dla Ciebie.Piszesz ,że poświęcasz się dla syna ,ale nic nie piszesz ,co z Tobą. Napisz mi ,oczywiście jeśli chcesz,jaka jest szansa ,według Ciebie ,że Ty i TM będziecie znów razem.??? Pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarownico takie zniechęcenie ma chyba każdy ,kto tu pisze...chociaż muszę przyznać ,że mimo kolejnych dołków,które od czasu do czasu mnie dopadają jest już o wiele lepiej niż np.na wakacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem może to dlatego,że idzie zima .... ja dojeżdżam50 czasami 70 km(w jedna stronę) na uczelnię mieszkania są koszmarnie drogie w tej chwili wynajem jest tak drogi ,że mnie nie stać a o kupnie nawet nie marzę.... bo przy takich cenach to przez całe życie nie zarobiłabym na to :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×