Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ksiezycowka

Maksymalna depresja - sposoby na zwalczenie..

Polecane posty

Nie zraniłaś mnie swoimi wywodami, bynajmniej. Powiem tyle, tych metod już próbowałam , odnowiłam garderobę zmieniłam kolor włosów, wyjechałamz synem na wakacje najpierw w kraju , potem za granicę . I co , ? szczęśliwsza nie jestem , wszystko to o dupę potłuc , nawet samochód zmieniłam na nowiutką terenówkę z salonu / myślisz, że się cieszę , - nie - nic mnie nie cieszy, I co mam zrobić , jak postąpić kiedy doskonale wiem , że CIERPIMY WSZYSCY , łącznie z tym padalcem , którego nadal kocham . Nie potrafię tego wytłumaczyć i nie potrafię przestać , cholera jasna jest mi bliskim człowiekiem / a przecież wiem co się wydarzyło / , ale ma mnie na skinienie palcem . Powinnam się już zamknąc w psychiatryku ? Czy mam jakąś szansę na siebie i na życie ???????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
56.anna Poradzisz sobie, mówię Ci. Jesteś na dobrej drodze, wcale nie do psychiatryka. Szkoda, że nie mieszkamy blisko qrcze (choć może nie chciałabyś mnie widzieć...), bo bym Ci troszkę pomogła się "podnieść" w tym wszystkim. Będę spadała, do jutra 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pa jabłuszko / lubię Cię czytać , czuję jakąś dziwną bliskość ?????????????? / , pa wszystkim , pozdrawiam , nie zostawiajcie mnie Anna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich :) ja nikogo nie pogonię.... dla ani 56 moja ciotka też jest po rozwodzie kupę czasu (brali slub kościelny no a rozwód urzędowy) kobieta jest psychiatra(specjalizuje się w leczeniach uzależnień przypadków beznadziejnych alkoholików i narkomanów)... męża miała (może i ma bo jest katoliczką) psychopate i alkocholika ale jest osobą b.wierzącą i powiedziała ,że nawet po tym wszystkim pozwoliła by mu wrócić...dlatego anny nie potępiam... ja nie mogę w to uwierzyć ,że takie słowa wypowiada psychiatra no ale została wychowana w bardzo pobożnym domu z rodziny wielodzietnej....jak prawdziwy chrześcijanin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brokatek
Witam Was kochane 👄 Cofnęłam się dzisiaj o parę postów w wstecz i przeczytałam historię Anny... Aniu - teraz widzę jak ciężkie chwile przeżywasz i jaka wielka przykrość Cię spotkała ... Po czymś takim można faktycznie mieć niezłego doła ... Byliście szczęśliwym małżeństwem, mieliście wszystko oprócz dzieci ... postanowiliście wziąć dziecko do adopcji ... podziwiam Was za odwagę że odważyliście się wziąć chore dziecko na swoje barki ... myślę że tu dużą rolę zagrały pieniądze że mając je poradzicie sobie z wychowaniem takiego dziecka zapewniając mu dobrych lekarzy, różne zajęcia itp.... i wszystko miało być proste bo we dwoje jest wychowywać lżej... aż po kilkunastu latach nastąpił szok dla Ciebie bo okazało się że z tym dzieckiem które wymaga podwójnej opieki musisz sobie radzić sama ... Ja nie wiem jak bym to zniosła ... Ty okazujesz się w moich oczach silniejsza ... dużo silniejsza ... W takiej sytuacji sprawa obwiniania która strona jest bardziej winna wydawałaby się prosta ... ale dla mnie nie do końca ... Po tym co spotkało mnie już ocenianie ludzi nie jest dla mnie albo czarne albo białe ... Sama byłam w takiej sytuacji jak TM ... po piętnastu latach małżeństwa wspaniałego, szczęśliwego, niczego niby nie brakowało a ja zakochałam się w facecie z pracy... i to bez opamiętania ... wiedziałam że to nie ma przyszłości i nie ma sensu ciągnąć dalej ale nie mogłam zrezygnować z niego... aż on sam zrezygnował ze mnie ... Do tej pory minęły już prawie trzy lata a ja cięgle jeszcze zapominam ... Ale nie to Ci chciałam napisać... Ja się cały czas zastanawiam jaka była przyczyna tego że moje zmysły powędrowały do kogoś innego... i myślę że dlatego bo siedzą we mnie jakieś niespełnione marzenia z młodości które uaktywniły się pod wpływem nowo poznanego, ciekawego faceta ... Niby moje małżeństwo wyglądało z boku na niewiadomo jak szczęśliwe ale nikt nie wie co tak naprawdę we mnie siedziało i siedzi do tej pory... nie mam własnych dzieci - to jedno niespełnione marzenie, wychowuję dzieci MM mimo że się o nie nie prosiłam - jest mi z tym ciężko bo tu nic nie mogę zrobić tylko się godzić na wszystko ... I z takim poczuciem że tak musi być żyję już tyle lat... to potrafi zmęczyć i czuję że zupełnie zatraciła się gdzieś moja prawdziwa tożsamość, moje prawdziwe ja , moje potrzeby i moje uczucia ... i jak tarfił się gdzieś taki świeży powiew obcy ale podziwiający mnie jako kobietę, dostrzegajacy mnie i tylko mnie... nie majacy żadnych zobowiązań wobec swoich dawnych powiązań bo ich nie miał i pachniał wolnością, niezaleznością, wszystkomujednością itd.... Strasznie się w nim zakochałam i myślałam że ucieknę z nim na koniec świata od tych moich problemów które dusiłam w sobie, że się wyswobodzę... Dlatego Anno - ja jakbym rozumiała TM że mógł popaść w coś podobnego - taki odlot od rzeczywistości być może męczącej dla niego... nieraz człowiek nie może sobie poradzić z problemami i szuka ucieczki... a później jak ochłonie i dojrzeje do sytuacji która go przerastała bo do wszystkiego trzeba dojrzeć to myśli że da radę jakoś podźwignąć ten problem... Ale doskonale wie że stracił w Twoich oczach zaufanie, którego już nie odbuduje i być może dlatego zastanawia się czy warto wracać do Ciebie bo z takim utraconym zaufaniem nie wiadomo jak długo możecie być razem i że to się szybko może skończyć mimo dobrych chęci... Myślę ze najlepsze dla Was teraz powinny być długie rozmowy razem o was i o wszystkim innym... to możesz Ty więcej wyciągać rękę ale w taki sposób aby nie poczuł narzucania się tylko zrozumienie z Twojej strony... i myślę że już dużo zapracowałaś na swój dobry wizerunek kobiety niezależnej i silnej w jego oczach więc nie psuj tego ... niech ma wrażenie że do takiej własnie kobiety chce wrócić bo takiej mu teraz potrzeba... pzdrawiam Cię cieplutko ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim zdołowanym! Zauważyłyście, że wieczory spędzamy przy kompie żaląc się wzajemnie i szukając pocieszenia ? . No może jedna wiedżma podpisuje w ciągu dnia , ja niestety nie mam wtedy absolutnie czasu , jestem w kieracie : zawieżć do szkoły , / czasami tak jak dziś jestem tam 3 razy , bo muszę z każdym z nauczycieli syna / tych nowych , bo jest w I kl.gimn. i dosz ło mu sześć nowych przedmiotów / zobaczyć się , porozmawiać i przybliżyć problem chłopaka, bo to coś zupełnie innego niż praca ze zdrowymi dziećmi, muszę zrobić zakupy , normalnie prowadzę dom / mimo , że na 2 osoby / następnie odebrać syna ze szkoły, odrobić wszystkie lekcje , a każdego popołudnia znowu zawieżć na dodatkowe zajęcia / basen, logopeda , ćwiczenia rehabilitacyjne itd. , każdego dnia . Dziewczyny ja nie żyję ja wypełniam obowiązki . No ale dosyć zalów. Brokatku! Jedno wiem , Ty nie jesteś szczęśliwa, i nie wiem , czy uda Ci się to zmienić . Zatraciłaś się w czymś , co już nie istnieje i chyba nie wróci . Ale ja Cię doskonale rozumiem , żyjesz iluzją , wspomnieniami , przechowujesz je w sobie jak relikwie. / To dokładnie tak jak ja . / Widzisz, ja doskonale rozumiem , że to nie zawsze brak szczęścia jest przyczyną zdrady w małżeństwie, ale zawsze zdrada prowadzi do jakiegoś braku szczęścia w małżeństwie a przynajmniej i na pewno do obniżenia jego poziomu i jakości. Mam taką teorię / możesz się z nią nie zgodzić / ale myślę , że większość przedstawicieli obu płci można skłonić do zdrady, to tylko kwestia sposobu i okoliczności. Bardzo często zaczyna się od niewinnych rozmów, doradzania w kłopotach , zwierzeń , aby prędzej czy póżniej dojść do wzajemnej fascynacji, i do przekonania, że za póżno się spotkali. Tylko , czy jest taka fascynacja i czy ma rację bytu , która warta byłaby cierpienia , jakie funduje się rodzinie przez zdradę ? Naprawdę wiem coś o tym Mówisz powinniście rozmawiać . Otóż bardzo chętnie, ja chcę , ale M boi się spojrzeć mi w twarz , nie umie ze mną rozmawiać , unika .Wielokrotnie prosiłam o rozmowę , odmawiał , teraz już nie będę . Emailuje do mnie w typie : jestem pogubiony, boję się , że zginę mam chorą głowę nie mam innej rodziny, nie wiem co ze mną będzie , nie umiem żyć sam , wszędzie widzę nasze szczęśliwe życie \" Takie maile odbieram, a spotkać się nie chce , bo nie umie. Wiem, że jest sam , i sam ze sobą sobie nie radzi . Zresztą z tą wersją się wyprowadził : daj mi czas , bo muszę dojść do ładu z samym sobą \" Naprawdę są momenty, że już nie mam siły , nie daję rady , mam na głowie wielki dom / 270 m/ ogród , szkołę , zajęcia . Tylko do cholery , gdzie w tym jestem ja i moje życie. Tatuś przychodzi z pracy , wgapia się w telewizor i próbuje rozwiązać swoje egzystencjalne problemy , a ja , ja padam na pysk. Sorry za tę gorycz na końcu , ale dziś miałam trudny dzień , 3 razy w szkole, ostatnie koszenie trawy przed zimą , przegląd kosiarek , basen syna , wróciłam o 20 - jak wrak. Ale pewnie znowu nie będę mogła spać Rany ależ się rozpisałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brokatek
Widzisz Aniu ja po tych moich przykrych doświadczeniach tak bardzo potrzebowałam czasu na powrót do harmonii, do zapomnienia tego co było i tak bardzo chciałam wtedy być sama a nie mogłam ... dlatego myślę że jak dobrze ma TM że moze sobie sam przemyślać swoje prawy i powoli wracać do Ciebie... bo jednak mimo wszystko jeszcze się długo pamieta osobę z którą się zdradziło i jeszcze ona gdzieś siedzi w sercu ... więc w takich chwilach naprawdę dobrze jest być samemu ... Jego zapewne boli i była partnerka i Ty ... a zarazem brakuje mu przyjaciela któremu mógłby się wyżalić i który mógłby mu pomóc dlatego żali się Tobie... W moim przypadku musiałam dochodzić do siebie przy mężu, który wtedy wydawał mi się bardzo daleki ... nie mogłam nigdzie się zaszyć żeby sobie spokojnie wracać do rzeczywistości i wtedy właśnie psycholog stał się moim powiernikiem i pomógł mi wybrać drogę po której miałam wracać... Takie załamania z wpadaniem w depresję towarzyszą mi już od lat ... Nie miałam szczęścia w miłości z wzajemnością ... jak się zakochiwałam to tylko z mojej strony było uczucie a później wielkie cierpienie... uwierzyłam że ze mną jest coś chyba nie tak skoro wszyscy mnie rolują ... przestałam siebie lubić... strasznie tęskniłam za każdym który odchodził i wydawało mi się że dopiero to jest prawdziwa miłość skoro się tak bardzo tęskni za kimś ... Zaczęłam sobie tłumaczyć że bardzo kochamy kogoś kto nas zostawia a nie zabiega o nas... MM jest odwrotnością tych moich wydarzeń bo to on się we mnie zakochał bez opamietania i może dlatego brakuje mi tej pogoni za kimś i zdobywania... może jak by mnie zostawił dopiero bym wiedziała czy naprawdę go kocham... Eeeech... takie to pogmatwane albo ja jakaś jestem nienormalna ... Aniu bardzo podoba mi się Twója teoria na temat sposobów powstawania zdrad ... masz dużo racji że chyba można każdego omotać... Wydaje mi się że powinnaś w tej chwili wykorzystać swoje pieniadze jako swój największy atut ... one mogą Ci dużo pomóc ... Możesz wyjechać parę razy z synem w wolne dni na jakiś dłuższy wypad gdzieś dalej... to pomoże odświeżyć otoczenie i dotychczasowy klimat a może pozwoli nabrać pewnego dystansu do sprawy ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popatrz, jakie różne są losy , Ty ciąglę szukasz tej \" prawdziwej miłości , ciągle myślisz, że to nie to ,szukasz kolejne i to znowu nie to , jak to się różnie plecie . Ja swoją znalazłam dawno temu , tą jedną i jedyną , jestem wierna temu uczuciu, choć teraz to uczucie tylko z mojej strony, ale nie żałuję, ta miłość zawsze była i nadal jest żródłem mojej siły. A ja jej teraz bardzo potrzebuję. Tylko czasamo myślę , czemu nie można się razem zakochać i odkochać , czemu / tak uważam / zawsze ktoś kocha bardziej. ? Ale z drugiej strony , ja doskonale wiem , co zrobił mój M, mnie , dziecku , sobie , i co ? myślisz , że po tym wszystkim , z tą swoją wiedzą mogę oddziaływać na swoje uczucia , ? NIE. ja kocham tego cz lowieka z jego zaletami i wadami z bólem i stresem , jaki wszystkim nam / łącznie z sobą samym / nam funduje . Wiedżmo !!!!!!!!!!!! wiem co powiesz, ale sorry , to nieważne . Ja może jestem stara / na pewno / , naiwna / jeszcze bardziej / , ale ja mam takie poglądy i nie zmienię tego / bo musiałabym być innym człowiekiem a to niemożliwe / Uważma , że kocha się tylko raz , a potem ucieka przed samotnością . Ja nie będę uciekać , ja nie mam innej drogo bo ja k.... Pozdrawiam Anna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popatrz, jakie różne są losy , Ty ciąglę szukasz tej \" prawdziwej miłości , ciągle myślisz, że to nie to ,szukasz kolejne i to znowu nie to , jak to się różnie plecie . Ja swoją znalazłam dawno temu , tą jedną i jedyną , jestem wierna temu uczuciu, choć teraz to uczucie tylko z mojej strony, ale nie żałuję, ta miłość zawsze była i nadal jest żródłem mojej siły. A ja jej teraz bardzo potrzebuję. Tylko czasamo myślę , czemu nie można się razem zakochać i odkochać , czemu / tak uważam / zawsze ktoś kocha bardziej. ? Ale z drugiej strony , ja doskonale wiem , co zrobił mój M, mnie , dziecku , sobie , i co ? myślisz , że po tym wszystkim , z tą swoją wiedzą mogę oddziaływać na swoje uczucia , ? NIE. ja kocham tego cz lowieka z jego zaletami i wadami z bólem i stresem , jaki wszystkim nam / łącznie z sobą samym / nam funduje . Wiedżmo !!!!!!!!!!!! wiem co powiesz, ale sorry , to nieważne . Ja może jestem stara / na pewno / , naiwna / jeszcze bardziej / , ale ja mam takie poglądy i nie zmienię tego / bo musiałabym być innym człowiekiem a to niemożliwe / Uważma , że kocha się tylko raz , a potem ucieka przed samotnością . Ja nie będę uciekać , ja nie mam innej drogo bo ja k.... Pozdrawiam Anna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brokatek
Spokojnej nocy wszystkim 👄 dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brokatku, tak mądrze mi się przed chwilą napisało , i cholera coś pochrzaniłam nie doszło, teraz już chyba nie umiem tego powtórzyć . ALE CHYBA SOBIE PRZYPOMNIAŁAM . Chodziło mi o to , że Ty wciąż szukasz tej \" prawdziwej miłości \" nie jesteś pewna czy to właśnie to , i czy oddać się jej bezgranicznie . Widzisz, ja tych wątpliwości nie mam , ja swoją miłość spotkałam dawno temu i ja jestem temu uczuciu wierna, choć wiem dobrze, że na dzisiejsze standarty to głupota. No cóż jestem niedzisiejsza. Wiem doskonale co się wydarzyło, wiem jak bardzo mój M poeksperymentował na nas wszystkich / wiem , że mu nie wyszło , szczęśliwy nie jest / i co myślisz, że to zmienia moje uczucia - cholera NIE, jest to dla mnie najbliższy człowiek Gdybyś mnie zapytała dziś czy potrfiłąbym znowu z nim żyć .......?????????????????? o , to odpowiedż nie byłaby łatwa. Powiedziałabym tak : chciałabym, ale nie wiem , czy bym temu sprostała. Ale z drugiej stony wiem, że miłość małżeńska jest najtrudniejszym z uczuć , bo kocha się drugą osobę ze wszystkimi jej wadami i zaletami , po prostu ona jest , akceptuje się ją w pełni. Takie jest moje zdanie i za dużo mam lat aby je weryfikować . Ale z drugiej strony, czy ktoś powiedział , że to łatwe uczucie . Nie Anna . Nie idę spać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kowal losu
bede z Toba na krańcu istnienia.gdybys tylko chciala poszedlbym z Tobą do końca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic nie mówię ale jak widać ania 56 nie czytała moich postów(o kimś wspominałam) ja nikogo nie potępiam, może i twój M zabłądził... ale z tego co czytam nie wychodzi,że jest takim skur.. jak mąż mojej cioci która by wybaczyła mu i pozwoliła mu wrócić... bo została wychowana za bardzo po chrześcijańsku i maja jeszcze ślub kościelny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba też zacznę się powoli wygadywać;) ... mam jakiś uraz do ludzi... na wielu osobach się zawiodłam szczególnie na znajomych(przyjaciel to słowo zbyt dużej wagi)...tu trafiłam i widzę,że są osoby z problemami... i depresją jak ja ...to może łatwiej mnie zrozumieją.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiedżmo, czytała, czytałam, rozumiem Twoją ciotkę , jestem dokładnie taka sama, poza tym dla mnie przysięga małżeńska to nie puste słowa, dla mnie te słowa mają wartość i są wiążące, też zostałam tak wychowana. A co do Ciebie , zacznij nawijać o swoich problemach, zawiedzionym zayfaniu etc. Jeżeli nie pomożemy , to może choć trochę będzie Ci lżej Pozdrawaiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem mam chyba pecha do ludzi....zawsze jak oni coś chcieli/chcą to pierwsi ..no a ja na nikogo nie mogłam liczyć....bardziej zawiodłam się na \"przyjaciółkach\" niż \"przyjaciołach\"... najgorsze jest to ,że trafiam na takie osoby i nie mam pojęcia jak tego uniknąć...jeden z ostatnich przypadków to współlokatorka ponad rok temu... teraz jakoś się cieszę ,że mam zerwany ten kontakt... potem się okazało ,że każdy kto ją poznał to uciekał nie ważne czy znajomi czy faceci....najgorsze było to ,że ona straszna zazdrośnica o wszystko... była zdolna prawie do wszystkiego (czasami miałam wrażenie,że ma jakieś urojenia straszne problemy ze sobą i jej miejsce jest naprawdę w psychiatryku z najgorszymi świrami)... po takich przejściach co niektórych mam straszny uraz do ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
osoba która uważała ,że ma prawo wpierdalać się z buciorami w czyjeś życie bo swojego nie umiała ułożyć....jeszcze jak byłam z facetem(psychopata) to jej to strasznie nie pasowało... zawsze była zła jak mnie odwiedzał albo nawet jak wyczaiła,że do mnie dzwonił....albo jakieś głupie pierdolenie ,że jej szkoda jak ktoś jest razem i żeby ktoś mnie nie odwiedzał bo jej wtedy przykro... takie dziwne jazdy miała ... jak po każdym miesiącu miałam jej dość i chciałam się wyprowadzić to ta w ryk,że ja chce zostawić co ze mnie za koleżanka ,że z nikim nie będzie sie jej tak dobrze mmieszkać no i przekonała mnie tak jeszcze ze 3 miesiące ale po każdym takim przekonywaniu mineły nie 3 dni i ta dalej swoje... potem jak się dowiedziałam od koleżanki z jej pracy(pracowała w centrum handlowym) dowiadywałam się dziwnych rzeczy.... szczególnie o sobie przypadkiem... a tego dowiedziałam się jeszcze od innej osoby... masakra...przez ten cały cyrk ja i jeszcze jedna osoba nawet się przyjaźnimy... też swoje przeszła i zdrowia zjadła (przez szurniętą)...byle najmniejszy powód do wzbudzenia jej zazdrości starczył,żeby potem dostawała chorego szału...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak na marginesie przypomniało mi się... jak ktoś mówi o innych same złe rzeczy(szurnięta taka była) to nie ma co sie oglądać na taką osobę... bo wiadomo,ze ona akurat na pewno święta nie jest i o nas będzie mówić to samo...albo jak ktoś się zbytnio interesuje naszym życiem osobistym to też ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale się żale sorry.. ale właśnie najczęściej jest tak ,że to właśnie przez innych ludzi łapiemy doły, mamy depresję spada nam samoocena, właśnie u mnie została zachwiana pewnosć siebie i samoocena

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobra jeszcze cos dorzucę... dla mnie najgorsze było czasami moje podejscie usiłowałam zrozumieć dlaczego coś ma miejsce i tak się dzieje co było/jest przyczyna zachowań/postępowania u takich osób.... zostałam może wychowana/ułożona nie tak jak trzeba....może faktycznie duzo lepiej jest tym co wszystko olewają i tylko patrzą jak innych wykorzystać albo ich wygryźć skądś tam... na studiach nie raz taką sytuację zaobserwowałam....mam uraz mówienia czegoś więcej o sobie o tym,ze mam coś z głowy... mam wrażenie ,że z ludźmi jest tak im młodsi tym gorsi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No przychodzi wieczór / już przyszedł / , gdzie jesteście dziewczyny i być może panowie ? może znowu coś obgadamy, brakuje mi tego , oprócz koniecznych spraw nie ruszam się z domu , nie udzielam towarzysko, i brakuje mi kontaktu z ludżmi. Ale tak, do rodzin iść nie wypada i nie chcę , bo to zwiększa mój ból , do samotnych tym bardziej , bo mój dół się pogłębia , więc właściwie nie ma gdzie . Więc wypełniam obowiązki dalej , nie mająć zupełnie swojego życia. Może czas położyć się do trumny , ale syn dopiero niedługo skończy 14 lat . Cóż to za wiek 15 lat ? Najtrudniejszy dla dziecka . Tylko skąd mam czerpać siłę ??????????????????/////

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ania, Wiedźma, Brokatek i inni Wiedźma, widzę, że mamy zbliżone doświadczenia. Ja ostatni kontakt z jedyną kumpelką zerwałam, jak się okazało, że ona \"już miała dość mojego marudzenia\" - tak za plecami gadała. Wcześniej też mi się jakoś te kontakty nie udawały. Nie wiem czy to my widzimy samo zło, czy rzeczywiście ludzie tacy są ? Jeszcze z podstawowej pamiętam, jak koleżanka potrafiła z dnia na dzień przestać się do mnie odzywać, żeby przejść do paczki nadzianych dzieciaków, ot tak. To było przykre, bo łączyły nas zainteresowania. I tak całe życie nie mam przyjaciół. Jeśli będę pracować to też nie liczę na znajomości, tylko na kasę. Smutne to, ale życie mnie tak nauczyło, już nie szukam, nie chcę. Jedynym kumplem jest mój M. Ania Zdrada rzeczywiście zaczyna się różnie, czasem niewinnie...zdziwiłabyś się, jak to było w moim przypadku - bo ja autentycznie tego nie chciałam (i nie są to puste słowa). Mój M bardzo szybko zakończył swoje małżeństwo, a że nie jest religijny jakiś, było mu łatwiej. W każdym razie dzięki temu co mi się przytrafiło przestałam tak strasznie obwiniać kobietę do której odszedł mój eks M. Nie jest mi jednak łatwo do dziś. Często o nich myślę...Paranoja nie ??? Zwłaszcza, że nie chciałabym go już. No ale dla mnie też przysięga to coś więcej niż słowa - pewnie stąd ten ból, i poczucie winy, że jednak coś w tym moim życiu jest nie tak, jak bym chciała. Bardzo ciężko mi się z tym budzić i zasypiać. O ile łatwiej byłoby żyć, gdbyśmy zawsze trafiali na właściwe osoby, gdyby ludzie byli sobie wierni, gdyby im nie odbijało. Też mi jest źle, że się z nikim nie widuję, że nawet już nie chcę, nie umiem, a jedyny mój kontakt to internet. Skąd brać siłę - nie wiem, może skoro jesteś wierząca, to z wiary...może powinnaś też znaleźć jednak jakąś miłą pomoc do domu ? Też czuję z Tobą jakąś więź, bo chyba mimo wszystko w coś tam jeszcze wierzę...a Ty jesteś taką nadzieją...Poza tym przeżyłam swoje, wiem co czuje kobieta zdradzona, przeżyłam to bardzo, ile wypłakałam to moje...możesz mi wierzyć...i przeżywam do dziś. W ogóle to za moje późniejsze zachownia winię w dużej mierze eksa...bo doprowadził mnie do strasznego stanu. No dobra, dość tego smędzenia. Miłej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich... nie wiem co powiedzieć... mnie najbardziej wkurza to,że tych co znam odzywają się wtedy jak mają interes do mnie...albo chwila wolna nie mają co robić i najchętniej wyciągnęły by plotki albo kogos obsmarowały... ja raczej taka nie jestem, denerwuje mnie plotkowanie wszelkiego rodzaju obrabianie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hauck
Witajcie Ja też mam depresję i przypadkiem zobaczyłem ten temat. A co jeśli masz wypaczoną osobowość i poczucie (niskie) własnej wartości? Nie masz zaufania do ludzi i boisz się komukolwiek zaufać żeby wejść w jakiś związek? A bardzo ci tego brakuje? Ja nie potrafię się przełamać i mimo, że próbuję to nie mam na to odwagi. I przez mam wrażenie, że tracę ludzi, z którymi mogłoby coś wyjść... A tak pozatym to jestem normalny... Chyba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć Hauck bywa tak oj bywa :) niestety.. ja nie mam raczej zaufania do ludzi zbyt wiele osób mnie zawiodło... kiedy ja tak naprawdę się starałam... błędy dobrego wychowania chyba najlepiej chyba jest brać , kombinować... innych olewać i myśleć tylko o sobie tacy mają dużo łatwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×