Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość głupio_zakochana

Kocham tego, który mnie ignoruje, a ignoruję tego, który mnie kocha...

Polecane posty

Gość głupio_zakochana

Witam serdecznie, mam poważny dylemat: od jakiegoś czasu ponownie szukam miłości(może raczej partnera, no poprostu kogoś kto by był), gdyż mój poprzedni związek poprostu się zakończył(w szczegóły nie wchodzę, poprostu tak miało być, nie żałuję, jesteśmy kumplami). Poznałam faceta i po raz pierwszy zrozumiałam co to znaczy, że "miękną Ci nogi", a najdziwniejsze, że nawet nie potrafię sprecyzować co on ma w sobie takiego, że tak na mnie działa. Widujemy się średnio raz w tygodniu (rzadko...on tłumaczy, że nie ma czasu...dziwne, nie wierzę...ale chcę wierzyć) - no to są najcudowniejsze chwile z całego tygodnia...Nie jestem naiwną laską (choć czasem myślę, że wygodniej by mi tak było..., wiem, że nie mogę liczyć na nic więcej jak tylko na tę namiastkę związku z jego strony, ale to jest jak narkotyk... Druga strona medalu jest taka: kumpel, który poprzez zbieg dziwnych okoliczności, na przyjacielskim piwku, w przypływie szczerości, uzewnętrzniania swoich miłosnych dylematów, no cóż stał się kimś więcej. Jest extra, czuły, opiekuńczy, jest przede wszystkim zawsze wtedy gdy dorwie mnie jakas deprecha, samotność. Jest tylko jeden problem - nie podoba mi się - nie w tym rzecz, że jeste jakiś szczególnie nieurodziwy, bo pod tym względem jest ok, ale właśnie nie ma "tego czegoś". Podsumowując, mnie ignoruje ten pierwszy, ja ignoruję tego drugiego(pomijając sytuacje, kiedy go potrzebuję - wredna świnia jestem), drugi czuje się tak jak ja się czuję względem pierwszego - co zrobić? Chcę poprostu pogadać, bo nie mam z kim - sytuacja jest conajmniej moralnie niepoprawna, więc wiem, że koleżanki by mnie wyklnęły, a ja już tak nie mogę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Morga
oj niestety tez tak mam shit :( i tez nie wiem co robic trwam tak i czekam sama nie wiem na co :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I to jest właśnie typowy przykład marnowania czasu i najlepszych lat swojego życia oraz niskiej samooceny, drogie panie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakal
ja tak zrobilam 3miechy temu czyli bylam z facetem na ktorym mi nei zxalezalo wogole spotkalam tego w ktorym sie zakochlam i niestemy chyba sie okazuje ze zamienilam zly model na gorszy !!czyli jemu na mnie nei bardzo zalezy widujemy sie codziennie wszycy uwazaja ze jestesmy razem a tak nei jest ostatnio byla sytuacja iedy przy naszysch wszystkich znajomych ktos spytal sie go czy my jeste,my razem i nastala cisza ani on ani ja si enie odezwalismy ...laczylo nas juz cos ale on stwierdzila ze nie chce zwiazkow i to sie wszystko tak szybko potoczylo ale dalej sie spotykamy trzyma mnie za reka na imprezach opiekuje si emna jest ok ale ja czegos takiego nei chce ja mam juz dosc bo przyjaciolka ja nei chce byc i ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupio_zakochana
Właśnie tego się boję, bo wielokrotnie przekonałam się, że on(tzn ten, którego pragnę) ma swoje życie - imprezy, znajomych itd( tzn no ja też, ale jeśliby tylko on zechciał to oczywiście chętnie bym poznała jego znajomych, przedstwaiła bym mu swoich - no ale nie wyczuwając inicjatywy nie będę się narzucać ze sobą); a ten drugi wiem, że akceptuje moje środowisko, jego koledzy też są w porządku - wyczuwam akceptację - no aleeeeee to taki głupie, zawsze myślałam, że jestem przesiąkniętą do szpiku kości pragmatyczką, która nie da się wodzić facetowi za nos i co i....dupa, wskakuje do łóżka facetowi co wyśle mi sms'a raz na kilka dni (i na dodatek jest takim beznadziejnym kochankeiem ;), a temu który zasypuje mnie wyrazami sympatii, szacunku reglamnetuję buziaki.....to jest chore, samej przed sobą jest mi wstyd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakal
no to widzisz ja nie chce byc jego kolezanka a ni przyjaciolka bo to bezsensu on mnie przedstawia wszystkim nawet swojej mamie siostrze kolegom to standard ale nie jestesmuy rtazem i jedne dni sa tekie ze przyjezdzaj ojejeku a drugie tak jak dzis wrocilam od niego dzis o 17 i caly dzien mowqilismy ze jemy u mnie obiad to to zlal wogole siedzi teraz w domu i nawet na gg sie nie odezwie ze nie przyjedzi ebo cos tam .sluchaj ja sie z nim codziennie widze spie u niego razem wszystko robily obiad itd wiec nie czaje akcji czemu tak dalejk jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze...aż sie uśmiechnęłam. Tak bardzo podobnie mam do Ciebie..:) Też szukam,też jest ich dwóch..też wierze w ten brak czasu ( u mnie to jeszcze rzadziej)...ale to są najmilsze chwile. Jeśli masz ochote napisz maila:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupio_zakochana
Do jakal; hmmm ale najgorsze jest (tzn ja tak to czuje), gdyby postawic sprawe na ostrzu noza i zagrac w otwarte karty: zapytac czego on wlasciwie chce, ze taki uklad nie pasuje itd - bo ja bym sie bala, ze on poprostu odejdzie.....wole juz cieszyc sie tym co mam, ale tego nie tracic; Alta: dzieki za maila juz sie naprodukowałam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakal
ok spoko tylko ze my juz rozmawialismy na ten temat i wszystko jest raczej jasne on nie hce zwiazku bo ma dosc nigdy nie wiadomo co bedzie dalejk takie slowa usluyszalam przeciez jeszcze noe bylismy razem ...no a te zachowanie ja nie che czegos takiego przyjaciolki na teraz a jak sie pojawi ktos inny to narazie .nie chce byc panna na zastepstwo a chyba tak jest..wszyscy sie upieraj ze jestesmy razem mnie tez jujz to denerwuje bo ciagle musze odpowiadac na te pytania ze nie nie jestesmy razem ..nie chce chyba juz spedzac z nim tak duzo czasu jak teraz bo mnie to zaczyna juz bolec powoli bo ile mozna tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Wam, wiem o czym piszecie, bo też miałam tak do jeszcze niedawna. Jest ich dwóch: jeden zakochany we mnie, ale z mojej strony nie było \"tego czegoś\" i ten drugi... Ten drugi może nawet nie tyle nie zwraca na mnie uwagi, bo zwraca, ale nie ma żadnej pewnosci, jak to się skończy.To znaczy-czy skończy sie tak, jak ja bym chciała. W każdym razie w taki podwójnym układzie męczyłam się wystarczająco długo, ale przemyślałam sprawę i ostatecznie powiedziałam temu zakochanemu we mnie, że nic z tego nie bedzie. Nie zrozumiał, ale nie spodziewałam sie tego. To była ciężka rozmowa, ale chyba nie żałuję. Takie asekurowanie się jest bez sensu. A bez zaangażowania nie da się stworzyć nic trwalszego. Mimo to, że kogoś lubimy, nie jest to jednoznaczne, ze chcielibyśmy z nim być. Teraz pozostało mi staranie się o względy TEGO DRUGIEGO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mędzicie koleżanki
😴 💤 😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤😴 💤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakal
xena ty sie olepiej zastanow czy nie zmienilas zlego mogelu na gorszy hehe ja tak zrobilamn i jestem jego przyjaciolka chyba czego ja nie chce a mozna powiedziec tez ze jestem przechowalnia na czas kiedy on nie jest z nikim spoko co ...tak mi sie wydaje dochodze teraz do tego i daje jus sobie spokoj zwykly fakt ze wcoraj mial prztjechac i mu sie nie chcialo no bywa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj baby baby
oj kobitkom to nie dogodzi :-)...coś wiem o tym bo sama nią jestem :-) Głupio_zakochana przede wszystkim nie trać czasu... szkoda życia na to. Ja też kiedyś byłam w takiej sytuacji jak Ty teraz i powiem Ci że mimo iż ten drugi był mi obojętny na początku, a do tego pierwszego wzdychałam wiedząc że i tak nic z tego nie będzie to wybrałam to..co najwazniejsze- poczucie bezpieczeństwa i przyjaźń. A jak już wybrałam to zaraz pojawiła się też miłość :-) i teraz (po 2 latach) wiem że to była bardzo dobra decyzja. Powodzenia!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W momencie, kiedy wiem, że do tamtego nic nie czuję, nie będę stwarzać pozorów, że jest ok. Wtedy on angażowałby się bardziej. Mozliwe, że z tym, który mnie kocha byłoby mi bezpiecznie i przyjaźnie, ale co z tego, jeśli bez zaangażowania z mojej strony. Jak zawsze pozostaje pytanie, czy wybrać to, co sie ma, czy ryzykować i walczyć dalej. Stoję na stanowisku, że jednak warto iść za głosem serca (czyli starać sie o to, na czym naprawde zależy). Rozsądek owszem, jest potrzebny, ale wiem, do kogo czuję coś, co unosi mnie kilka cm nad ziemią. A poniewaz nie mam żadnych przesłanek, że to się zakończy klapą, myślę, ze warto próbować. A w tej sytuacji przynajmniej tamten wie, na czym stoi. Nie wiem, czy mu z tym łatwiej, czasem lepiej nie wiedzieć, ale tak jest bardziej fair. Mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakal
jest fair jest tylko czy ten drugi bedzie??ja sie strasznie zawiodlam bo zrezygnowealam z jednego na rzecz drugiego...ale wlasnei to kest bez sensu bo mi na nim nie zalezaloa na tym dlaej nawe jak wychodzi na to ze traktuje mniej ako kolezanke czy cos tam ...najbardziej mnie meczy to ze nie jestemy razme a spotykamy sei co dziennie ze wszystko razem robimy jakbysmy byli para dziw ne to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _zakłopotana_
Ja tez znalazłam sie w podobnej sytuacji i denerwuje mnie to, wyjasniłam sobie wszystko z osobą do której nic nie czuje ona dalej nalega i meczy mnie co jeszcze bardziej odpycha mnie o niej. I teraz jeszcze bardziej drazni mnie jego zachowanie a nie chce mu powiedzieć wprost ze nie jest w moim typie i nie chodzi tutaj tylko o wyglad (chociaz jest nizszy odemnie) ale też o charakter ale widze ze bede musiała. No i jest ten drugi ale o nim nie bede się rozpisywała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy bedzie fair, to się okaże, ale ja nie moge rezygnowac z niego tylko dlatego, że nie wiem, jak się to zakonczy. Bo jakby sie nie zakończyło, do tego, który się we mnie zakochał tak czy inaczej nic nie czuję, więc nie mogę z nim być tylko po to, zeby być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może nie zabrzmi to poważnie - ale poszukaj sobie trzeciego, któremu będzie zależeć jak drugiemu , a Tobie będzie z nim tak dobrze jak z pierwszym. Bo by byc z drugim sie nie zmusisz, a pierwszy raczej nie rokuje zbyt pozytywnie (ten typ tak ma).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny mam identyczna sytuacje jaka opisała założycielka topicu. Jakbym czytala swoja obecną historię ;) Jednak ja wytłumaczyłam sobie wszytsko z osoba ktora mnie kocha. On wie ze nic z tego nie bedzie, bo aj uwazam ze jesli na poczatku nie ma tego ognia miłości to ono nie przyjdzie (wiem to z wlasnego doswiadczenia, dlatego nie chcem sie pakowac w taki jednostronny zwiazek). A co to tego ktorego ja kocham to.............smutna sprawa;/ Lecz nie jestesmy razem to mamy układ: jeśli mamy ochote sie popieścić to poprostu tel i zaspokajamy swoje potrzeby. Czasami imprezujemy razem jednak on nigdy nie wprowadzal mnie do konca w swoje towarzystwo :( Jak z nim jestem to czuje sie najwspaniajej na swiecie i czuje to samo z jego strony. Jednak on bardzo lubi mnie olewać, czesto mowi ze nei am czasu po czym dowiaduje sie ze poszedł z kolegami na piwo;/ smutna sprawa ale nie potrafie urwac z nim kontaktu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Joł-Asia Nio ja własnie znalazłam trzeciego, probowalamz nim być, ale... mimo wszystko nie potrafiłam ułozyc sobie z nim życia, gdyż nadal kocham tego chłopaka... Teraz wiem jedno albo on albo żaden, bo nie mam zamairu ranić kolejnych facetów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeci najlepszy :) Jakby na to nie patrzeć, nie powiedziałam, że pierwszy mnie olewa, bo tak nie jest. Po prostu coś jest między nami, ale jeszcze nie wiadomo do końca co. Prędzej czy później się dowiemy wszyscy. Rokowania są na szczęście dośc dobre ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakal
a ja mam to wszystko juz gdzies ...mam chyba dosc...jak kolezanak to po co sie spotykac codziennie hahaha dobre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no w gore bo fajny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głupio_zakochana
Ja też jestem zdania, że najlepiej znalezc tego trzeciego, który łączyłby w sobie te cechy, które jak to się mówi "kręcą". A ztym asekuranctwem (nawet rozważałam by taki nick przybrać) to sprawa jest beznadziejna - gdyby ten fajny, powiedział mi: kobieto weź ty się w końcu zastanów czego chcesz, chcesz być ze mna oki, nie chcesz zostańmy kumplami; ale on chyba dokładnie czuje do mnie to co ja do tego, który mnie olewa - czeka więc na mój znak, jak mam gorszy czas, proszę o spotkanie on już jest zanim zdązę uronić łzę, jednocześnie daje mi wolną rękę - "jak się zakochasz - zapewnia - poprostu powiedz, ja zrozumiem"...w gruncie rzeczy najgorsze jest to gdy facet jest zbyt dobry - paradox; a tak w ogole cieszę się, że nie tylko ja jestem zakręcona jak ruski termos i sytuacja w której się znalazłam nie jest aż tak kosmiczna jak mi się wydawało, pozdrawiam wszystkich co ślad zostawili :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×