Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość arabika200

Zakochalam sie , ale mam juz faceta....co robic?

Polecane posty

Gość arabika200
I co u was slychac dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska kredka
Ano nic... jestem po spotkanku wlaśnie... Odezwijcie się! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doswiadczonanieznajoma
i jak sieczyjesz po tym spotkaniu? co wywnioskowalas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska kredka
Hejka Wam. Po spotkaniu czuję się tak jak zwykle - troche niedosytu z jednej strony, trochę rozżalenia na siebie samą z drugiej. Problem jest dość złożony, naprawdę. Sama czasem tego wszystkiego nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doświadczona ---> przeczytałąm Twoje wypowiedzi i jakbym czytała o sobie. W maju z moim facetem stuknęło nam 7 lat. Tak ogólnie, bo konkretnych nie było wiele. 2 miesiące temu poznałam faceta i nie mogę przestać o nim myśleć. Jest sam, pracuje w tej samej branży co ja, jest przystojny i 9 dni ode mnie starszy!!! Gotuje się we mnie jak go widzę! Też nie wiem co robić. Ze \"starym\" facetem planowaliśmy w tym roku ślub, ale nastąpił poważny kryzys (zresztą nie pierwszy) no i nic na razie więcej na ten temat nie słychać. On jest bez jaj i bez iskry, tak jak u CIebie. Nawet jak przyjeżdżam do niego (sama bo jemu nie chce się po mnie 6 km jeździć), otwieram drzwi, to on nawet nie podejdzie się przywitać, tylko z pokoju sprzed kompa powie cześć. Denerwuje mnie to i smutno mi z powodu braku zainteresowania. I powiem tak - jak tylko nadarzy się okazja, to spotkam się z tym nowym. Seksu od razu nie będziemy uprawiać, a spotkanie w pubie to jeszcze nie zdrada. Mam 26 lat. Pzdr!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska kredka
kiko - przeczytałam Twoją wypowiedź i Cię rozumiem!!! Też nie uważam, aby spotkanie w pubie było zdradą... Dlatego też przed takowymi spotkaniami oporów nie mam... Zresztą, nie ma jednej, ogólnej definicji zdrady, dla każdego jest to coś innego... Czy kochasz swojego faceta? (tego, z którym jesteś od siedniu lat?) Wielka szkoda że rozmowy ucichły... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niebieska kredka---> Rozmowy ucichły, bo trzeba było iśc spać. Ale juz jest nowy dzień i możemy dyskutować:) Ja nie wiem czy kocham jeszcze swojego faceta. Nie umiem już teraz oddzielić miłości od przyzwyczajenia. Za każdym razem gdy mówię, że to już raczej koniec, to on wtedy się zmienia. Dzwoni, uśmiecha itd. A tak to nawet nie cieszy się na mój wiedok, wiecie jakie to przykre? No i jeśli chodzi o współżycie, to taka wielka namiętność już niestety się ulotniła. Kurcze nie wiem co robić. Na razie nie startowałam do nowego, bo nie chcę go zranić i niepotrzebnie napalać. Ale wiem, że gdybym tylko postanowiła to zrobić, to zdobycie go jest dla mnie osiągalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dośiwadczona
=> kiko=> no to jedziemy na tym samym wózku! ;-) pytanie tylko czy z naszymi nowymi miłościami nie stanie się tak jak ze starymi? bo wiesz, ja teraz jestem na etapie poznawania i rozmawiania tylko z tym nowym, ale jest super bo oboje dostajemy szału jak siebie widzimy :-) Kurcze to takie trudne! cięzko jest odejśc od czegos co się budowało przez 7 lat! A to nowe może okazać się klapą! zwariuję kiedyś! Dzisiaj sobie wróżyłam i wyszło mi ze mam związać sie z tym nowym!!! ;-)))))) hehehehehe! A jutro idę na kawkę z nowym, porozmawiać trochę, bo zarówno ja jak i on bardzo sie męczymy w tej sytuacji! Cieszę się dziewczyny, że jesteście, bo już myślałam ze jestem nienormalna albo ze mi odbiło! :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska kredka
Hej Kobietki! Kiko i Doświadczona ---> Ja nie jestem wprawdzie z moim facetem aż tak długo jak Wy (bo "tylko" 4 lata), ale też momentami zadaję sobie pytanie: "Czy to jeszcze miłość, czy już przyzwyczajenie i rutyna?". Nie ma już tej iskry, co kiedyś, nasze spotkania są nudne i kompletnie nieemocjonujące. Dodatkowo wyczuwam (nie wiem, czy trafnie, czy nie, ale wyczuwałam to już bardzo dawno, jeszcze zanim poznalam JEGO ;) ), że On traktuje mnie jak stary mebel... To jest momentami mocno irytujące i odbiera chęć do czegokolwiek. Pogoda w naszym związku zależy tylko i właściwie od jego "humorów"... Natomiast ON wprowadził w moje życie coś innego, coś emocjonującego i nie pozwalającego mi spać po nocach! To szalone i niewytłumaczalne uczucie, prawda? Jest jeszcze cała masa spraw i aspektów, których nie będę na razie poruszać, żeby Was nie zanudzić ;) Pozdrawiam Was mocno i życzę dużo siły!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannaZdolem
mam to samo faceta od ponad roku do ktorego od poczatku nie czuje niczego co by sie nazywalo miloscia jestem z Nim bo to dobry czlowieczek ale nie potrafi rozpalic we mnie namietnosci za to ten nowy dziala na mnie jak nikt dotad ale zwiazku z Nim na pewno nie zbuduje - wydaje mi sie ze nie jest na takie zobowiazanie gotow-ja to mam dopiero glupia sytuacje chyba sobie w leb strzele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska kredka
pannaZdolem---> Witaj! :) Czemu masz takiego nicka? Czy ten dół dotyczy właśnie sytuacji, której opisujesz? Myślę, że jednak moja sytuacja się troszkę różni od Twojej, bo ja mojego obecnego faceta kocham... Kocham Go bardzo, choć momentami kompletnie opadają mi ręce i nie wiem co robić, jak do Niego dotrzeć, jak zagadać, żeby choć trochę się do mnie zbliżył. I żeby przestał mnie obwiniać za swoje niepowodzenia... Na wiele tematów mamy bardzo różne zdania, ale jest to człowiek, z którym wiele przeżyłam, człowiek który mnie kocha i któremu ufam... Nie ma między nami wprawdzie gorącej, hiszpańskiej miłości, ale jest właśnie ten spokój i zaufanie... Natomiast do TEGO KOGOŚ, kto zjawił się w moim życiu niedawno, żywię uczucia zgoła inne - dreszcze na plecach, pragnienie spotkania, prąd przeszywający ciało na wskroś, przy każdym, nawet przypadkowym dotyku! Nie mówiąc już o bliższym kontakcie na który sobie pozwalamy... (nie mówię tu o seksie). Dodatkowo świadomość, że ON mnie kocha i pożąda robi swoje, uwierzcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannaZdolem
mam dola bo przeze mnie ma go moj facet-wszystko to bardzo skomplikowane.Ja Go nie kocham moge to chyba przyznac ale jestem z Nim bo daje mi poczucie bezpieczenstwa i bliskosc wiem ze On bardzo mnie kocha-a ja nigdy tak nie mialam w poprzednich zwiazkach!Natomiast TEN KTOS DRUGI wywyluje we mnie ogromne pozadanie,ciesze sie kazdym Jego spojrzeniem slowem i dotykiem(sexu "czystego" tez miedzy nami nie ma)Choc wiem ze On tego bardzo chce uwielbia moje cialo ale o takich uczuciach jak milosc nie mozna mowic w ogole nie rozmwiamy na ten temat LUBIMY sie fakt ale zadne z nas nie posuwa sie do dalszych wyznan...beznadziejna sytuacja chyba powinnam byc singlem bo zycie "we dwoje" cos mi nie wychodzi ale nie chce starzec sie sama ani tez z facetem ktory 5 lat po slubie okaze sie "swinia"Czy lepiej zyc z facetem ktoremu mozna ufac i czuc sie przy nim bezpiecznie ale bez milosci czy lepiej przezyc ogromna milosc i rozczarowanie faktem ze facet okazal sie inny niz sobie go wyobrazalysmy ....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy się cieszyć czy płakać, że jest nas więcej. Raźniej mi, ale szkoda że tyle osób to przeżywa. Ja chyba pozostanę przy swoim długoletnim związku. Nie zarzekam się, ale raczej będę do tego dążyć. Obawiam się, że w kazym związku dojdzie kiedyś do rutyny i to mnie najbardziej hamuje przed rzuceniem:) się na nowego. Gdybym była pewna że takie zauroczenie przetrwa wieki, ale wątpię, bo swoim obecnym. też byłam bardzo zauroczona. Między nami na szczęście nie ma kontaktu cielesnego żadnego, więc może będzie łatwiej zaprzesta. Pozdrawiam z rana!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie! ja już nie śpię po nocach! Miałam się spotkać z tym nowym, żeby chociaż porozmawiać, a tu nie wypaliło! przełożyłam to za tydzień! A mój obecny facet... szkoda mi go... jak sobie pomyślę, że robię mu takie rzeczy (bo przecież nie chciałabym żeby podkochiowawał sie w jakiejś swojej koleżance!). On jest taki dobry, a ja :-( czasami myślę sobie: ze zycie jest takie krótkie, że warto żyć chwilą i cieszyć sie wszystkim,a potem dopada mnie straszny wyrzut sumienia, co ja robię! Chcialabym móc zdecydować i ponieśc konsekwencje tego, bo nie chcę żyć w sercu w dwoma mężczyznami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska kredka
Dziewczyny, jak dobrze, że tu jesteście. Dodaje mi to otuchy! Wiem, że wszystkie przeżywamy mały koszmarek, ale razem raźniej, nawet jeśli rozmawiamy o tym tylko przez internet... Co do wyrzutów sumienia - też je mam! Nie jestem przecież bez serca... Czasem mam tak straszne, że chcę sobie coś zrobić 😡 A czasem nie mam ich zupełnie - zwłaszcza kiedy sobie przypomnę oschłość mojego faceta w stosunku do mnie. Szukam rozwiązania, ale znaleźć nie mogę. Zagalopowałam się za daleko - TEN DRUGI czuje do mnie zbyt wiele. Mimo, że od początku wie, że jestem w stałym związku z facetem, którego kocham. To typ upartego optymisty... Kocha mnie, ale daje mi wolną rękę. Summa sumarum też skłaniam się do opcji pozostania w swoim starym związku, jednak wizja romansu (pełną gębą) na boku jest coraz bardziej realna. I tego się boję... Bo czy jest szansa na odnalezienie księcia z bajki? Czułego, opiekuńczego i kochającego przyjaciela, a zarazem pożądającego, szalonego i ognistego kochanka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie raczej nie i to musimy sobie uświadomić - nie ma ideałów! Zawsze czegoś będzie brak, co można odnaleźc w tym drugim (bo inaczej by nas nie zauroczył). Teoretycznie to nawet mi wszystko fajnie wychodzi:-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość arabika200
Dziewczyny to jest moj ostatni post w tym watku.... Ja sprobowalam z tym NOWYM - i nie zaluje, choc tez jest mi trudno. Ale u mnie to bylo za silne :D Zrobicie jak uwazacie - ja uciekam i zycze wam powodzenia (obyscie pozniej byly SZCZESLIWE ze swoich wyborow!).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pesto
Mój staż to 13 lat z pierwszym, a roczna znajomość z tym drugim. Ja też chciałabym móc dokonać trafnego wyboru, ale póki co nie jestem w stanie. I stwierdziłam , że dam se luz, poczekam. A kto powiedział, że na gwałt mam wybierać, uczepiać się kogos pazurami? Doszłam do wniosku, że musiało mi brakować czegoś w tym pierwszym związku, skoro ten drugi tak bardzo mnie zauroczył, dlatego jeżeli mam być naprawdę szcześliwa, to poczekam. Coś się stać musi. Albo ten pierwszy zrozumie, że nie jestem tylko jego na własność, że mam również wielbicieli poza nim i wreszcie zdecyduje się na małżeństwo ze mną (tu jest pies pogrzebany), znowu rozpali w sobie odrobinę romantyzmu i chęć zdobycia mnie na nowo, bo nie zamierzam przed nim ukrywać, że idę z kolegą (tym drugim oczywiście) np. kawę. No co, zabroni mi? Ja naprawdę nie robię nic złego. Albo ten drugi (przy najbliższej okazji mu to powiem) jeżeli będzie pragnął tego najbardziej na świecie, to zdoła mnie przyciągnąć do siebie, ale ja muszę także być tego pewna najbardziej na świecie. Póki co tej pewności nie mam, a nie chcę kochać mocniej niż partner (tego mu już nie powiem ;)). Mam rację? Nie chcę się w tej sytuacji zagubić, chcę się odnaleźć (właściwie). Pozdrawiam Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hehe 22 haha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×