Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lost highway

pieniądze w drugim związku

Polecane posty

Ja też chciałabym poprzeć simi. I chciałabym dodać coś jeszcze. Nie chcę czuć się zmuszana do lubienia czy wręcz kochania Jego dzieci. Muszę powiedzieć to głośno: to są dla mnie obce osoby. Wiem, że teraz pewnie spadną gromy, ale taka jest prawda... One są częscią jego...ale co z tego? Co to dla mnie oznacza? Niewiele. Nie chcę udawać i publicznie ogłaszać, że kocham te dzieci - nawet ich za bardzo nie znam...one są dla mnie niemiłe, jestem pewnie synonimem zła, bo nowa rodzina, wiadomo.... Ja też przyznam szczerze, nie robiłam zbyt dużo, aby się zaprzyjaźnić. STarałam się zawsze aby spotkania byly miłe, aby stosunki były poprawe. Wszelkie próby \"dotarcia: - bezcelowe - przynajmneij na razie, a wiec też nie staram się bo mi nie zależy przyznam szczerze. Zależy mi na tym,, żeby wreszcie mieć własne dziecko i to jest moim (naszym) priorytetem. Ale nie znaczy to też że jestem potworem. Chcę, żeby ludzie to zrozumieli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co z tą kobietą
co do Francji napisz proszę więcej na ten temat, jak jest tam teraz z zasiłkami na dziecko ? Ja tak właściwie napisałam, że Francuzi są radośniejsi, ale może tylko " ci moi " Drugie żony, myślę, że żadna z pierwszych nie napisała, masz kochać jego dziecko, choć może się mylę. A mnie chodzi tylko o próbę zrozumienia takiego malucha. Jednak pieniądze dużo potrafią popsuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co do francji..
zasilki na dziecko wzrastaja z liczba dzieci..ale dopiero od trzeciego dziecka zaczynaja cos znaczyc-tzn sa dosyc wysokie. Ale z tego przywileju korzystaja bardziej ubogie rodziny,imigranci z narowoscia francuska,lub te ktore naprawde maja ochote na 3 dzieci (tych we Francji jets coraz mniej) Nie przecze ze ludzie sa bardziej radosni.. przez ta roznice w zarobkach,zasilkach..? fakt faktem,maja chyba mniej problemow z uzyskaniem zasilku dla bezrobotnych czy dodatku do mieszkan etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popieram oczywiście simi. To jego syn,ale mam wiele zastrzeżeń do jego zachowania,oczekiwań,podejścia do ojca.Nie muszę go lubić,mąż o tym jak najbardziej wie. Moje dziecko z poprzedniego małżeństwa,to inna sprawa.Moje dziecko jest z nami i mąz ma niezmienne,niepodważalne oczekiwania wobec mojego dziecka.Są stałe,syn wie co robi wg ojczyma dobrze,co nie.Ja wpływu na syna męża nie mam wcale.Nie jest zdany na mnie 24h,nie jestem jego oparciem,nie muszę być.Jestem nową żoną ojca,tak jak nowy mąż mamy,tyle,że ten facet ma współwychowywać.Ja nie.Ja mam kogo wychowywać i kochać.Naprawdę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga 2
lost... czytając ciebie mam wrażenie jakbym swoje losy czytała..hmmm :) chyba się z tobą zaprzyjaźnię:):):) Nie chcę udawać i publicznie ogłaszać, że kocham te dzieci - nawet ich za bardzo nie znam...one są dla mnie niemiłe, jestem pewnie synonimem zła, bo nowa rodzina, wiadomo.... Ja też przyznam szczerze, nie robiłam zbyt dużo, aby się zaprzyjaźnić. STarałam się zawsze aby spotkania byly miłe, aby stosunki były poprawe. Wszelkie próby "dotarcia: - bezcelowe - przynajmneij na razie, a wiec też nie staram się bo mi nie zależy przyznam szczerze. i znowu zacytowałam ...:) ale po cóż tworzyc coś nowego jak babi piszecie dokładnie to co ja czuję i myślę lost...ja mam nasze dziecko...już mamy 5 cio miesięczną córeczkę...i jest naszym skarbem...zobaczysz jak to fantastycznie!!!!!! a jego dzieci ...nadal są niemiłe..hmmm więc dlaczego ja mam być wiecznie świętym mikołajem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
dzieci w pierwszego związku niemiłe? w ogóle nie wiem o czym mówicie...jak ostatnio otworzyłam drzwi za którymi stał właśnie nie mój syn, to nawet dzień dobry nie powiedział, tylko warknął : "ojciec jest". "Nie ma" - słodko odpowiedziałam, więc odwócił sie na pięcie bez słowa. aha, zdążyłam jeszcze zapytać: "może coś przekazać jak wróci?" ale chyba nie usłyszał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
no tak , bo przecież nie ma co ukrywać, że ten przyjazny stosunek to wynik ciężkiej, niekiedy bardzo twórczej pracy ich mam, bardzo zatroskanych o dobre relacje tatusia z dziećmi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co z tą kobietą
no i proszę, znów wiadomo, kto jest winny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
nie wiem cz "wiadomo" do niektórych niewiele dociera. Ja wiem na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już pisałam na drugich żonkach..że jego synek na ulicy udawał że mnie nie widzi..a szłam tak bliziutko....odwrócił głowę, a dzień dobry wydusić z siebie nie mógł..hmmmm a ja nie mam zamiaru nikogo kultury uczyć, ojciec to załatwi... i powinnam tu zacytować lost..że ja nikogo lubić nie muszę...to działa w dwie strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
no cóż, ja nie wymagam, żeby mi sie od razu na szyję rzucał, ale jak ktoś przychodzi do domu w którym mieszkam, to chyba obowiązuje jakieś minimum dobrego wychowania... MINIMUM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Musze powiedziec, że nie wiem jak to jest być ta 2. żoną, ale nasuwa mi się jedna myśl jak czytam Wasze wypowiedzi. Fajnie, że jesteście zaradne, ale te chłopy Was po prostu wykorzystują. Inaczej tego nazwać nie można, skoro dorosłemu facetowi pensja starcza na dzieci, fajki i benzynę. Ciekawa jestem jak oni by się utrzymali, gdyby Was nie było?? Kurcze, może czas na radykalne posunięcia? Skoro nie mają na utrzymanie domu i jedzenie to moze warto by było pomyśleć o sprzedaniu auta? Jakby nie było ubezpieczenie i paliwo trochę kosztują... Wydaje mi się, że powinni was traktować jako zabezpieczenia swojego spokojnego bytu. Nie o to chodzi w związku. Nie wiem... może jestem materialistką (choć nigdy mi się tak nie wydawało), ale chyba po jakimś czasie znienawidziłabym takiego gościa. Tym bardziej, gdyby takie jego zachowanie powodowało niemożność zrealizowania moich marzeń (np. kosmiczne zobowiązania względem pierwszej rodziny uniemożliwiałyby nam postaranie się o dziecko). Chyba potwornie bym się w takiej sytuacji czuła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego mnie i dziecim niczego nie brakuje,to jest ten warunek.Gdybym musiała rezygnować z tego co mam,nie byłoby tak jak jest.Za bardzo kocham dzieci.Swoje.Mąż wziął prawie wszystko na siebie,a ja nie przestanę go przecież kochać,bo ma eks harpię!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wejdzie komornik i zabraknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
nie no, pomysł rewelacyjny - zostaw faceta bo ma chciwą byłą małżonkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drogie drugie
a nie zauważyłyście pewnej dziwnej prawidłowiści w waszych relacjach? Dzieci byłych są beee, ich byłe żony jeszcze bardziej beeee. A ci panowie, którzy z tymi byłymi spłodzili te dzieci są kochani, cudowni, wspaniali. Podobnie wy. Nic sobie do zarzucenia. Wasze dzieci też będą cacy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
no cóż, nie da się niestety przewidzieć co wyrośnie nawet z najlepszego materiału genetycznego. No a poza tym, mój cudowny i kochany to tylko połowa składników... i niekoniecznie dominująca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do lost - Podpisuję się pod Twoją ostatnią wypowiedzią, to prawie moja historia i całkowicie moje odczucia. Ale z drugiej strony dlaczego mają się na Ciebie posypac gromy za tą wypowiedź? Najważniejsza jest szczerośc i nieudawanie. Masz prawo do takich odczuc i jest to naturalne. W koncu jego pierwsza żona pewnie nie będzie kochała Twojego dziecka gdy się urodzi (czego CI życzę) ani nie będzie miała na uwadze jego dobra.Jestem w b. podobnej sytuacji. Wiec ja się pytam dlaczego mam się poswiecac i udawac wielką sympatię do nich. Jestem correct, zachowuje się kulturalnie i przyjażnie. Lepiej sie czuje nie udając, że wszystko jest super, bo nie jest w relacjach mąż - jego dzieci - ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wszystkich żalutek
"mój cudowny i kochany to tylko połowa składników... i niekoniecznie dominująca" Moja droga, to, jak wychowane są dzieci to nie tylko wynik "składnikow" ale przede wszystkim wychowania rodziców i to nie tylko jednego. Do pewnego czasu, kiedy mieszkał w domu, kultury swoje dzieci uczył także ojciec i co? Jak widać, niczego Wasz partner ich nie nauczył!!! Albo sam jest niekulturalny ale narazie ta druga ma różowe okulary i nic nie dostrzega (jak z nim trochę pomieszka to przejrzy na oczy) albo .... w ogole nie przykladał się do wychowania dzieci, uganiając się w tym czasie za panienkami. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
no cóż, teoria o wychowaniu piekna, ale niestety nieprawdziwa. Wystarczy się trochę rozejrzeć, żeby zauważyć, że małżeństwo wychowuje troje dzieci, a jednak każde z nich jest inne, bo jednk decydujący wpływ mają geny. wychowywane tak samo i co? jeden ksiądz, drugi pijak a trzeci rozwodnik. Tak wygląda teoria o skuteczności wychowania. to tylko jeden składnik i to niestety zawodny. no, chyba że znasz kogoś, kto wychowywał swoje dziecko na pedofila, złodzieja albo mordercę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drogie drugie
żalutek, daj spokój ;) Zaczynasz niebezpiecznie przeginać w tych swoich rewelacyjnych stwierdzeniach. Na razie jesteś tylko śmieszna, ale jeszcze jeden podobny wpis i stanbiesz się żałosna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
no cóż widzę że tobie brakuje argumentów i przykładów i przechodzisz do obelg. BRAWO. To dopiero metoda na prowadzenie dyskusji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drugie i Pierwsze
może któraś z Was napisze, czy ten topik coś jej dał. Czy okazał się tylko zawracaniem kijem Wisły, zarówno przez pierwsze jak i drugie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wszystkich żalutek
"małżeństwo wychowuje troje dzieci, a jednak każde z nich jest inne, bo jednk decydujący wpływ mają geny. wychowywane tak samo i co? jeden ksiądz, drugi pijak a trzeci rozwodnik." Więc jednak geny???? W takim razie któore z rodzicow było księdzem, które pijakiem, a które rozwodnikiem, skoro takimi są ich dzieci???? To jeszcze gorsza dla żalutków teoria, bo skoro jednak geny to chamstwo dzieci jest w 50% chamstwem ojca ..... a idąc tym torem dalej, to właściwie matka nie jest niczemu winna nawet jeśli napuszcza dzieci na ojca, bo to zdaniem żalutki nie wychowanie a geny! Po co więc obwiniać matkę???? Oj, żalutek, żalutek.... :D :D :D Czy sama siebie nie wpędziłaś w kozi rog??? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drogie drugie
jakie mam podać argumenty wobec twoich? Wystarczy się DOBRZE rozejrzeć i zauważyć jak wychowanie determinuje rozwój dziecka i wpływa na jego osobowść. Chyba jednak ten topik się przydał - pomimo wszystko. Toż to skarbnica wiedzy o zachowaniach ludzi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krucza
Poczytałam i dziękuję, bo interesująca ta wasza dyskusja, choć stosunek do tematu mam / nie ukrywam / z lekka ironiczny. Zaskoczyły mnie sumy jakimi drogie "drugie " operujecie - takie mało realne dla większości. To trochę tak jakby te "biedniejsze" problemu nie miały. One po prostu wiedziały, że będzie krucho bo trzeba się dzielić. Wy zdobywałyście panów z odzysku, z określoną pozycją i ... dochodami, a tu taka niespodzianka :) Jakoś współczuć nie potrafię ale jestem przekonana, że poradzicie sobie, właściwie to bardziej współczuć można by waszym mężom, miotającym się pomiędzy rozsierdzoną pierwszą i drugą a poczuciem braku dzieci i chęcią wynagrodzenia im utraty domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krucza
Poczytałam i dziękuję, bo interesująca ta wasza dyskusja, choć stosunek do tematu mam / nie ukrywam / z lekka ironiczny. Zaskoczyły mnie sumy jakimi drogie "drugie " operujecie - takie mało realne dla większości. To trochę tak jakby te "biedniejsze" problemu nie miały. One po prostu wiedziały, że będzie krucho bo trzeba się dzielić. Wy zdobywałyście panów z odzysku, z określoną pozycją i ... dochodami, a tu taka niespodzianka :) Jakoś współczuć nie potrafię ale jestem przekonana, że poradzicie sobie, właściwie to bardziej współczuć można by waszym mężom, miotającym się pomiędzy rozsierdzoną pierwszą i drugą a poczuciem braku dzieci i chęcią wynagrodzenia im utraty domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drugie i Pierwsze
dzięki Krucza za podsumowanie. Nie zmieniłabym ani jednego słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żalutek
no tak, rzeczywiście, zapomniałam, że żeby zostać księdzem, tzreba byc wychowywanym przez księdza, najlepiej do spółki z zakonnicą. drogie panie, kto się wróblem urodził, ten orłem nie będzie, choćby go stado bielików chowało. a jeśli chodzi o przewagę genów, to nie da sie ukryć, że pewne aspekty wychowawcze dlatego raz się udają a raz nie, że albo jest poddatny grunt, albo go nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×