Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Bardzo boję się bólu, więc kiedy zaczyna mnie dopadać, próbuję zająć wyobraźnię kolorowymi przyjemnymi obrazami. Tak min. uczono mnie kiedyś w poradni leczenia bólu w Warszawie. Czasami pomaga. Linka, Aleks- spróbujcie, a nóż się uda? Dawno temu wspominałam na tym topiku, że lubię porównywać inscenizacje, ekranizacje i inne \"-cje\" znanych dzieł literatury polskiej i obcej. Teraz, kiedy mogę ściągać z internetu wiele filmów, stworzyłam sobie kolekcję filmów opartych na powieściach Jane Austin. Mam min. pięć wersji \"Dumy i uprzedzenia\", łącznie z tą ostatnią - z Bolywood z Indii. Mam kilka wersji \"Rozważnej i romantycznej\", dwie wersje \"Emmy\". Najczęściej wracam do wersji czarno białej \"Dumy i uprzedzenia\" z 1941 roku. Bomba. Ale w mojej kolekcji na CD jest też mleczarz Tewe ze \"Skrzypka na dachu\". Jego mogę słuchać pasjami. Niestety nie mam innych wersji. Ciekawa jestem, kto jeszcze na świecie sfilmował tę sztukę. Sienkiewicz też doczekał kilku ekranizacji. To wiecie. Amerykanie, Włosi i my Polacy spróbowaliśmy coś zrobić z \"Quo vadis\". Ja - jak narazie mam tylko polską wersję. Kupiłam całkiem niedawno.Teraz czekam kiedy uda mi się ściągnąć z internetu dwie pozostałe. Oglądanie wielu wersji tego samego dzieła pomaga mi poznać inny punkt widzenia. Pomaga mi zwrócić uwagę na inne ważne znaczące momenty i zobaczyć wyobrażoną sobie wcześniej scenę oczami scenografów, charakteryzatorów, dekoratorów i reżyserów w końcu. To bywa naprawdę pasjonujące. Przynajmnie dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam stracha jak pisze na tym topiku. Tu sie strasznie zwraca uwage na bledy. Kurcze, a co bedzie jak ja jakis zrobie? Nie mam slownika pod reka, kiedy pisze. Nie mam czasu sprawdzac. Czytalam regulamim forum. Podobno bledy sa dozwolone. A jak jest na tej werandzie? czy pogaduszki moga byc z bledami? czy grozi mi, ze mnie wyrzuca? Lepiej przestane pisac. Po co sie narazac na przykrosci. Fajna jest Aleks_555 i Idalia i Linka58 i Aurinko. Was bede czytac. Aurinko nie martw sie, twoje bledy mi nie przeszkadzzja. Kurcze, mialam pisac o czyms innym, a wyszlo inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aurinko pytalas mnie kiedys o stragan z owocami. Wciaz jest. Chyba ten sam. na rogu Drugiej i 83 rd ulicy. prowadzi go od lat chinska rodzina. Nawet tam czasami kupuje. Ale wole ten ma 84 rog 1 Av. Czy go znasz? Chyba nie bo jest nowy-tak mi sie wydaje. A kiedy ty mieszkalas na Manhattanie? Moze sie spotkalysmy, a nie wiemy o tym? :) O to cie mialam zapytac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deMello
chyba jesteś nieprzemakalną podporą wracam do Ciebie jak bumerang. 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na WERANDZIE jest cichutko, ja tu siedzę i czekam, może porozmawiamy sobie. Pewnie jak biorę, muszę dać, tak Alekss_555.❤️. Czekam na Ciebie na opowiadanie o Twoim Nero. Czy uraziłam Ciebie czymś? Przepraszam. \" Tym, którzy o przyjaźni prawią, nie ufaj, bo w nieszczęściu Cię zostawią! Ale tym ufaj i waż ich ze złotem, którzy są przyjaciółmi, a nie mówią o tym!\" Słonecznej pogody i słonecznego humorku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CDN...... Witam Werandę :) Dzień bardzo piękny,aż się chce żyć ! Może i ja wyjdę z tego choróbska wreszcie ? A jeżeli nie ? To trudno,widocznie KTOŚ wie,że wszystko co miałam tu zrobić - zostało wykonane. A to jest rzecz bardzo względna,bo mnie się wydaje ,że jeszcze dużo ról w życiu nie zagrałam.Nie wiem w ogóle ,na czym polega rola babci.Mało tego - przyznaję się bez bicia,że małe dzieci mnie denerwują.A co będzie jak tą babcią zostanę ? I taki przewód pokarmowy,ubrany w ciałko,rączki i nóżki będę musiała pokochać? A może ze mną jest coś nie tak ? Moje przyjaciółki /a mam ich tyle ,ile moli na wiosnę ma focze futro cioci Heli/ twierdzą,że miłość do wnuków jest niewyobrażalna,że etap dzieci można sobie spokojnie darować i od razu przejść do etapu \'dziadowania\' ..J a nie wiem,może to herezja ? Tak więc,nie mając wnuków,a dużo wolnego czasu,zrobiłam sobie w lipcu wycieczkę po Jurze.Pomysleć - tyle lat tu mieszkam,a zawsze ciągnął mnie świat - nie te przecudne okolice. Po raz pierwszy byłam w Lelowie. To jest miejsce pielgrzymowania Żydów z całego świata do grobu cadyka.Skoro grób został uszanowany nawet przez Niemców,musiał to być wielki człowiek. Tam w Lelowie jadłam potrawy z kuchni żydowskiej. Konia z rzędem temu,kto wie co to czulent i gęsi pipek ? Ja Wam powiem,ale później... Uściski - Aleks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleks_55 Wszystko dobre z czasem mija, Wszystko idzie w zapomnienie, Jedno tylko - szczera przyjaźń Zawsza prosi o wspomnienie. Miej malo pragnień - to Cię uszczęśliwi, Miej mało przyjaciól - niech będą prawdziwi! Jeszcze nie babcia ale kocham dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..przez moment Aninnonss wpatrywała się w wycelowaną w siebie broń. Na widok Boronss ogarnął ją blady strach. Widząc nieruchomą, zgarbioną postać w czarnej garsonce poczuła falę zimna, przebiegającą po plecach. Instynkt podpowiadał jej, że to morderca, i że zaraz do niej strzeli. Nie było odwrotu. Z desperacją wpatrywała się w rząd luster, wyjście znajdowało się w odległości około 10 stóp. Zebrała się w sobie i skoczyła do przodu. Gdy się poruszyła, Boronss strzelił... cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wow.. Zaczynam się bać... Lepiej wyjrzę przez okno... Już w porządku,słoneczko świeci...tylko ta zołza -sroka,znowu wyjada suchą karmę z psich misek.:) O czym to ja mówiłam ? Acha,o cadyku i gęsim pipku... -Wszystko w swoim czasie,bo mi się coś przypomniało... W pierwszych latach mojej edukacji,gdy obowiązywał ulubiony przeze mnie i Stellę elementarz Falskiego,miałam koleżankę - Esterkę. Esterka ...mój pierwszy w życiu kompleks,będący równocześnie zauroczeniem.Gdy zamknę oczy-staje przede mną.Nic a nic się nie zmieniła - to ja jestem inna.Prześliczna buzia zaopatrzona w parę czarnych,rzewnych oczu...nad czołem pokręcony wicherek włosów i te warkocze - olbrzymie,długie do pasa.. -Jakże żałosne wydawały mi się moje,w kolorze żyta..i te banalne modre oczy.. Mieszkałyśmy blisko siebie i zawsze wracalyśmy razem ze szkoły. Droga wypadała nam obok ruin spalonej przez Niemców synagogi. Ruin wtedy było pełno wszędzie,więc żadna z nas nie zwracała uwagi na tą szczególną. -Później ,po wyprowadzce z kamienicy do własnego domu i zmianie szkoły straciłam z oczu Esterkę.Podobno wyjechała z całą rodziną do Francji. Nie dziwię się. Trudno chyba mieć poczucie bezpieczeństwa na ziemi,która była świadkiem kaźni tylu bliskich. -Czasami wspominam Esterkę.Wyobrażam ją sobie jako np.Romę Ligocką - słynną \'dziewczynkę w czerwonym płaszczyku \'.. Nieraz myślę - jaką trzeba było być bestią,aby tysiące takich Esterek z zimną krwią kierować na śmierć. I czemu wtedy Bóg był ...milczeniem.. -No..w tym nastroju,nie mogę opowiadać o gęsim pipku. Stwierdzam tylko,że jest to PYCHA.. Skoro pogaduszki - to pogaduszki... Jak mi ktoś zrobi dobrą kawę,to przyjdę i dokonczę... Pozdrawiam - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pliss
Jacobsa w pieknej filzance!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleks_555, już Ci robię i ciasteczko dobre dołożę, tylko nie bój się mnie kochanie, przy mnie nic Ci się nie stanie. Pisz, pisz, opowiadaj, pięknie! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta kawa pewnie czeka na mnie? Tak,miałam dokończyć ...swoją wyprawę do Lelowa. Jest tam restauracja \'Lelowianka\",gdzie serwują potrawy z kuchni żydowskiej i również -czulent i gęsi pipek.. -Czulent - to nic innego ,tylko potrawa z wołowiny,kaszy,fasoli i ziemniaków- z dodatkiem cebuli. -A gęsi pipek ? Pod tą frywolną nazwą,kryje się ....szyja gęsia z nadzieniem z wątróbki i przypraw,obgotowana a później usmażona na gęsim smalcu....Pycha...jedno i drugie... -W soboty,w czasie sabatu w miasteczku widać przybyszów z Izraela z pejsami ,w chałatach,misiurkach .Zaginiony świat. Wydaje się,że czas zatrzymał się w miejscu... O rzut beretem od Lelowa,leżą Żarki .. Żarki - Miasto to typowe małe miasteczko,zamieszkałe przed wojną głownie przez społecznośc żydowską..z niską zabudową,charakterystycznymi podwóreczkami i bramami. ...Tylko ich mieszkańcy ,wyrwani stąd brutalnie,nigdy już tu nie wrócili... Żarki - Letnisko..urokliwa miejscowość .Las sosnowy ,w którym zbudowano piękne stylowe domy i wille .To stąd pochodzi Magda Cielecka,i tu nad zalewem zdobywała pierwsze w swoim życiu pieniądze,pracując w smażalni frytek - swoich rodziców.. Miła była ta przejażdżka ,tym milsza ,że również w czasie... A jaskinie w Górach Sokolich ? To już inny rozdział,tylko tego już chyba nie przeczytam.. Tam trzeba mieć inną kondycję ! Uściski - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieki
Aleks za ten pipek,,,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór🌻 coraz gorzej u mnie z kondycją:D nie wiem czy Góry Sokole jeszcze dla mnie:D A tak lubiłam i lubię chodzić po szlaku! Pamiętam pierwszy raz wyruszyłam na szlak z okazji wakacji na obozie ZMS,sic!w Karpaczu:D Co to były za wakacje!Z założenia miał być to obóz szkoleniowo-wypoczynkowy i rzeczywiście.Tam właśnie poznałam smak wina wytrawnego:DCodziennie bale,wieczorki i ogniska,chłopców duuużo,dziewczyn mało:D Ja sama miałam ze czterech adoratorów: jeden od wycieczek,chętny do pomocy na szlaku,bardzo silny,podobno był bokserem w klubie:D,drugi do tańczenia,trzeci do zaopatrzenia:D,no a w czwartym,obożnym:D:D zakochałam się przy okazji. Pamiętam te romantyczne randki,gdy księżyc wyłaniał się zza Śnieżki..... Rozmarzyłam się,ale myślę,że Wy też macie takie młodzierzowe wspomnienia. 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewik🌻,bo doczytałam. W tym topiku nikt nie zwraca uwagi na błędy! Twoje amerykańskie impresje są naprawę świetne i naprawdę w tym momencie nie jest ważna ortografia. Gorzej,gdy ktoś wyłacznie czepia się ortografii a nie umie napisać zwykłego postu to już jego problem! Ja nie czytałam pomarańczowych postów,tak sprawnie zostały skasowane,no zwyczajnie same się kasują🌻 To stare wejścia,ciągle o tym samym,nuuuuda! Ewik,nie czytaj pomarańczowych wstawek tylko pisz sobie spokojnie. Dobranoc👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze o przyjażni........ Dziś rano budzi mnie telefon!Kto dzwoni? Moja przyjaciółka Anna! Słuchaj,mówi,jestem w sanatorium w Horodyńcu Zdroju,ale tu jest mnóstwo grzybów,czy mam dla Ciebie nazbierać i ususzyć? Jasne,po to też ma się przyjaciół,dobranoc👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Werando dziś, dzień dobry Paniom jutro (już dziś). Przez kilka dni byłam na wsi w moim domu i ogrodzie - dziś pożegnałam lato: tylko formalnie i tylko formalnie powitałam jesień. Dzień był dziś kolejnym pięknym dniem. Posiłki jedzone na tarasie były ucztą dla wszystkich zmysłów. Oglądałam zieleń w tak wielu odcieniach na krzewach liściastych i iglastych. Przez ażurowe już drzewa sączyły się ciepłe, łagodne promienie słońca i prześwitywało lekko zamglone niebo. Wiewiórka-matka pędzila jak szalona po drzewach i przedziwnym glosem nawoływała wiewiórkę-dziecko. Mała wiewióreczka była śliczna, nigdy jeszcze takiej małej nie widziałam. Słuchałam śpiewu ptaków; odlatujące organizowały się szybko i składnie, pozostające pieknie śpiewały. Zapach późnego lata rano był chłodno trawiasty z rosą pozostającą długo na roślinach, potem nuta zapachowa ocieplała się i stawała się słodka. Pomyślałam, że znowu trzeba będzie czekać na następne lato, więc starałam się zapamiętać jak najwięcej i zachować w pamięci jak komputer. Pomyślałam o Werandzie i przywiozłam nowe serwetki - pamiętniki. Wyszyłam na nich różne kwiaty, które lubię. zwana Serwetki są kremowe, owalne. Nawłoć, zwana polską mimozą: długa zielona łodyga, lekko wygięta, pokryta drobnymi, długimi listkami. Na końcu intensywne, drobne, żółte kwiatki, gęsto pokrywające delikatne rozgałęzienia łodygi. Samo piękno rozsypanego złota. Na innych jest wrotycz, koszyczki kwiatowe z żółtymi kulkami na sztywnych łodygach. Są też wcześniejsze, dlugo kwitnące aksamitki żółto-brązowe, bez zapachu, bo nie wszyscy go lubią - ja lubię. Rozłożyłam serwetki na stolikach, a w dużym zielonym wazonie postawiłam pęk nawłoci - niech niesie piękny słodki zapach. W narożniku werandy postanowiłam rattanową komódkę. W szufladach mieszczą sie kolorowe pelerynki z miękkiego polaru. To przygotowanie do chłodnych poranków i zimnych wieczorów. Uszyłam je dla wszystkich Pań z Werandy z tkaniny lekkiej i ciepłej, w wielu kolorach. Świadomie zrezygnowałam z kolorów ciemnych i smutnych na rzecz jasnych i wyrazistych. Nad komódką powiesiłam kosz z gałązkami modrzewia z szyszkami i bukszpanu. Będziemy do niego wkładać kolorowe suszone kwiaty i liście - jest bardzo pojemny, bukiet będzie więc różnorodny. Nad stolikiem - pomocnikiem powiesiłam zioła z mojego ogrodu; są bardzo dorodne w tym roku. Zastanawiałam się, siedząc na tarasie, jak będziemy rozmawiać na werandzie zimą i proponuję zbudowanie kominka. Propopnuję kominek zamknięty drzwiczkami (z wkładem francuskim), grzejący jak piec. Ponieważ weranda jest duża zrobimy rozprowadzenie, ukryte pod sufitem, wtedy ciepło będzie się rozchodziło ku wszystkim stolikom. Płomienie widoczne przez oszklone drzwiczki są bardzo malownicze, a cieplo takie naturalne. Zupełnie inne niż przekazywane przez kaloryfery. Trzeba tylko poszukać zduna i będziemy mieć kominek. Potrzebne też będzie wysuszone drewno, tu czekam na propozycje od pań mieszkających bliżej lasu, u mnie zdobycie dobrego drewna do kominka jest trudne. Tu odpowiedzi do Pań - nie do wycięcia!!!! Do Ewikkk - cieszę się, że moja propozycja firanek poziomych znajdzie zastosowanie za oceanem. Do LInki 58 - poprzedni wystrój werandy nie zagubił się. Dziś zrobiłam małe przemeblowanie. Czasowa zmiana dekoracji. Mój drugi tekst trochę się skrócił: obcięty został adresowany do Pań akapit z podziękowaniami za miłe przyjęcie i proponowany temat do dyskusji. Więc teraz dziękuję ponownie. Do Szymonki - bardzo podobają mi sie opowieści \"z podwórka\", z przyjemnościa je czytam. Aleja Szucha jest mi dobrze znana, przez kilka lat chodziłam tu do dentystki, wtedy ulica ta nazywała się Al. 1 Armii WP. Kiedy nowe obserwacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapachniało aksamitką,zapiękniało mimozą,ociepliło pelerynką Idalii🌻🌻 Witam Cię po krótkiej przerwie🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Werandę.. ...znowu w innej scenerii ,i znowu za sprawą Idalii.. Czytałam post Idalii z wielką błogością w sercu.Ja to wszystko... ...WIDZIAŁAM.. Moja wyobraźnia zawsze była wybujała i nosiła mnie całe życie,jak mustang kowboja na rodeo.. ..Wystarczy ,powiesz -drzewo,ja myślę -korweta Kolumba.Dlaczego te dziwaczne skojarzenia ? Nie wiem ? ..Wizja Werandy,namalowana przez Idalię była tak realistyczna,że aż chciało się tam być -natychmiast.Te pelerynki -wzruszyły mnie bardzo,tym bardziej ,że Idalia umieściła je w rattanowej komódce,a w takiej właśnie ja trzymam swoją bieliznę. ...Wrotycz,nawłoć - co to w ogóle jest? Już jestem zachwycona,chociaż nie wiem jak wygląda.Ja, człowiek z lasu,kwiatki mam tylko w skrzynkach na tarasie.Tam ,gdzie są sosny -nie urosnie nic poza grzybami.. ...Ale za to mam całe wiadra szyszek do naszego kominka,bo jak najbardziej on mi się marzy.. I marzą mi się takie zimowe wieczory na Werandzie,przy blasku ognia z kominka i przy dźwięku pękających szyszek.... ...Chciałabym bardzo,aby dołączyły do nas inne kobiety,które tak jak my \" czują Józefa\" / pamiętacie to powiedzenie z Lucy Maud Montgomery / i lubią też takie wycieczki w czasie jak my . ...A także,żeby zawsze towarzyszył nam de Mello,ze swoimi niezwykle trafnymi sentencjami.Łapię się na tym,że jak nie widzę jego pomarańczowego wpisu ,to jestem zawiedziona... Dzień znowu bardzo piękny ,a ja go nadal oglądam przez szybę.Oznaki zbliżającej się zimy widzę po ptakach,które zaglądają w okna,sprawdzając,czy panstwo są zdrowi i czy będą mieć siły dźwigać wory ziarna .Dzisiaj widziałam dwa dzięcioły pod samym oknem;one są amatorami słoninki i orzechów laskowych.. Pozdrawiam - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obudziło mnie dzisiaj słońce. Zaraz pomyślałam o Werandzie. Tyle miałam do czytania. Dziękuję za piękne opisy babiego polskiego lata. Nie będę się powtarzać. Czuję i widzę to samo. Jest absolutnie pięknie. Kiedy jeszcze poruszłam się samodzielnie, to wtedy uciekałam z domu w takie dnie. Daleko, daleko, gdzie byłam sama ze swoimi wspomnieniami. Na łąki. Za naszym miasteczkiem rozciągają się zielone łąki. O każdej porze roku są piękne. Dzisiaj przychodzi do nas dziewczyna naszego syna. Ma przynieść placek drożdżowy ze śliwkami. Jej matka słynie ze swoich jesiennych wypieków. Lubię placek ze śliwkami i lubię tę dziewczynę. To będzie miłe popołudnie. Życzę słonecznego ciepłego weekendu 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de Mello
komuś spodobał się mój - nie mój nik. "de Mello". Widzę, że tu jest więcej wielbicieli jego mądrości. Żona Nasruddina chciała mieć zwierzątko, więc przyniosła małpkę. Nasruddin nie był zadowolony. "Co ona będzie jadła?" zapytał. "To samo, co my jemy". powiedziała żona. "A gdzie będzie spała?" "Razem z nami w łóżku". "Z nami? A co z zapachem?" "Jeśli ja potrafię go wytrzymać, to małpka też potrafi".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Wielki dzięki dla poczytującej za przybliżenie🌻 Te zdjęcia są tak wyraziste i prawdziwe,doskonale pokazane. Dokładnie chyba takie kwiatki przyniosła Idalia na Werandę❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleks wspomniała o swojej koleżance Esterce. Ja wspomnę moją przyjaciółkę - Bronkę. Przez całą szkołę podstawową na warszwskim Mokotowie przyjaźniłyśmy się serdecznie. Nie bywałam u niej, bo mieszkała daleko, a do szkoły dojeżdżała tramwajem. W czasach, kiedy byłyśmy małe chodziło się do szkoły nawet w soboty. Bronka nigdy nie zostawała na ostatnich lekcjach, a ja nie rozumiałam dlaczego, zresztą nie pamiętam, czy aż tak mnie to interesowało. Kiedyś, na początku maja 1968 roku, postanowiłam zrobić Bronce niespodziankę i wybrałam się w niezapowiedziane odwiedziny. Byłam zdumiona, kiedy na liście lokatorów zobaczyłam, że jej ojciec ma na imię Mordohaj (albo jakoś podobnie) a matka Estera. Skojarzyłam to z dziwnie brzmiącym nazwiskiem i już wiedziałam, że moja Bronka jest Żydówką. Dla mnie nie miało to najmniejszego znaczenia, ale dla niektórych - niestety tak. Bronka, a właściwie Ruth - bo tak brzmiało jej pierwsze imię (wcześniej mi nieznane), wyjechała z kraju wraz z rodziną zaraz po marcowych wypadkach w 1968 roku. Głupia polityka nas rozdzielła raz na zawsze. Przedwcześnie. Bronka pisała do mnie kilkakrotnie z Izraela i skarżyła się na ciężką pracę na plantacji pomidorów. Dziwiło mnie wtedy, co może robić inżynier geodeta na plantacji pomidorów. Dużo później doszły mnie słuchy, że cała jej rodzina przeniosła się do USA. Gdzie teraz jest moja Bronka niestety nie wiem. Zostały mi tylko wspomnienia liścików podawanych potajemnie pod ławką, nasze tajemnice \"na śmierć i życie\" i jedno jedyne zdjęcie pięknej Ruth, zrobione na zabawie szkolnej. Nie wiem czy bardziej tęsknię za nią, czy to tęsknota za minionym czasami. Aleks 🌻wywołała wspomnienia, stąd ta opowieść. Dobrze jest czasami powspominać. Mnie to wzbogaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mamy samochodu. Na Manhattanie trzymanie samochodu to podwojny koszt. Kilka dni temu zanjoma zostawila nam swoj samochod. Na dwa tygodnie. Najpierw cieszylam sie. Zrobilam plan wycieczek za miasto. Taki plan do lasu i do rezerwatu, gdzies dalej, i nad rzeke. No tak, zeby pojezdzic. Wszystko dobrze, tylko nie pomyslelismy o parkowaniu. Na garaz nas nie stac. A na ulicach nie ma miejsc. Jak wracilismy dzisiaj to ja z dziecmi do domu, a maz pol godziny, albo dluzej szukal miejsca. krazyl po ulicach i czekal, az ktos wyjedzie. W naszej dzielnicy jest duzo restauracji i pubow, wieczorem nie ma wolnych miejsc na parkingach. Samochod tylko ladnie sie nazywa. Ford Mustang. Ale jest do bani. Drzwi ma zamykane, nie - otwierane- na srubokret. Bagaznik trzeba przywiazywac sznurkiem. Wszystko trzeszczy. Taki grat. A tak sie cieszylismy. Lepiej bylo wziac metro. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de Mello
...Co więcej, tak naprawdę, nie potrafię rozwiązać pańskiego problemu... Dyrektor naczelny dużej firmy był bardzo podziwiany za swoją energię i przedsiębiorczość. Jednakże cierpiał na pewną kłopotliwą słabość: za każdym razem, gdy wchodził do biura prezesa, żeby złożyć tygodniowe sprawozdanie, moczył spodnie! Dobry prezes poradził mu, żeby poszedł do proktologa. Kiedy zjawił się u prezesa w następnym tygodniu, spodnie miał dalej mokre! "Nie był pan u proktologa?" zapytał prezes. "Nie. Nie było go. Byłem u psychologa. Jestem wyleczony. Nie czuję się już zakłopotany!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wieczorkiem ... ...takim ciepłym,może już ostatnim w tym roku... Ogary poszły w las :) -No przy odrobinie wyobraźni moje kundle mogą udawać mickiewiczowskie ogary...a ja czym bym mogła być ? Na Telimenę jestem stanowczo za stara...a cymbały Jankiela - to już przesada moje drogie werandowiczki. - Tak ,tak ...wiem,że to nie Wy - ale to wszystko jedno. W ten czarny humor wpędziła mnie mimowolnie Ewikk,wywołując we mnie wspomnienia o moim pierwszym... Dla nas kobiet ten pierwszy raz ma kolosalne znaczenie... Pierwszy elementarz,pierwsza przyjaciółka ,pierwszy chłopak z którym się pocałowałyśmy...itd..itd... -Szczęściary mogą wspominać z rozrzewnieniem pierwszego męża,z którym się ładnie rozwiodły,wypuszczając go z małżeństwa w kapciach i rzeczami osobistymi w reklamówce z Biedronki... Ja niestety nie mam takich wspomnień,z tej prostej przyczyny,że mój pierwszy mąż ,stał się zarazem ostatnim... -Za to nigdy nie zapomnę mojego pierwszego .......samochodu! Epoka gierkowska.Ja ,świeżo upieczona posiadaczka prawka jazdy. I on.Ten ,o którym śniłam od tygodni -Fiat 126p-kolor ....wściekły groszek,taki jak na puszce Pudliszek.... -Odbiór w Tychach,bezpośrednio u producenta...A co babo myślałaś,że ci go ktoś przywiezie bliżej ? I ciesz się,że w ogóle go sprzedadzą,wszak na to cudo jest taaaaka długa kolejka chętnych. Procedura odbioru - kto to przeszedł ,to wie - trwała kilka godzin.. -Gwarancja podpisana,a jakże.. Ja ,dumna jak wszyscy diabli...włos ...jednym rzutem do tyłu...rączki zaopatrzone w 2 złote pierścionki na kierownicę giganta... -Odpaliłam za pierwszym razem / a z maluchem nie było to takie oczywiste/,wyjeżdżam za bramę fabryki...bramka opada.Straż zakładowa pod wrażeniem mojej urody,wzmocnionej blaskiem nowiutkiej limuzyny - haltuje mi przy bramie .Jadę...jadę... - Upłynęło 10 minut i mój ukochany -ZDECHŁ ! No cóż-myślicie sobie-nic się nie stało,w końcu to było pod samą fabryką..Błąd ! Ja też tak myślałam ! Niestety ,droga pani...fabryka jest od produkcji,a serwis gwarancyjny to inna sprawa ! A w końcu podpisała pani papiery odbioru,a fabryka bierze odpowiedzialność tylko do bramy... - A serwis gwarancyjny jest bliziutko,tylko 50 km stąd,ale trzeba się wcześniej umówić !! Nnnno ! Poradziłam sobie ! Nie chcę nawet wspominać w jaki sposób! Sam Belzebub lepiej by tego nie załatwił ! -Odholowano mi tego krążownika szos do serwisu,naprawa trwała 5 minut...jakaś banalna rurka się urwała...i dojechałam... Jeździłam nim chyba 5 lat i płakałam jak go sprzedawałam .Młody człowiek zapewniał mnie na wszystkie świętości,że będzie go traktował dobrze,ale kto go tam wie... Innym razem opowiem Wam,jak w czasie jazdy owym cudem,zgubiłam moją przyjaciółkę...Całe szczęście,że to było na zakręcie i nikt nie jechał.!!! Życzę wszystkim dobrej nocy - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ogary
to nie Mickiewiczowi poszły w las:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HEJ;) Jak już wysłałam,to wiedziałam ,że coś spieprzyłam.Myślałam,że nikt nie zauważy.;) Jak nie Żeromskiemu,to się poddaję! I tak mi runęła koncepcja \' cymbałów \',bom do Poli Raksy nijak niepodobna/ oczywiście ,jak grała u Wajdy/...bo teraz ? kto wie ? - Aleks .. PS.swoją drogą u Mickiewicza też musiały być jakieś psy ? Chyba ? Wojski gołymi rękami ? ...i samym rogiem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×