Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

🌻 A mnie się ..ten ..tego ..przypomniało.A właściwie to dzięki papie Aurinko...Ot sklerozka - bieriozka,jak mawiali starożytni Rosjanie... Z okazji wspomnień samochodowych,miałam kiedyś napisać,jakim sposobem z wehikułu pt.Fiat126p,udało mi się zgubić przyjaciólkę.. ...Tak,tak..nie koło na pewno,bo to, to innym razem i innym samochodem. Otóż wybrały się dwie - ja i moja Ewa,osoba bardzo gadatliwa i wyjątkowa kręcipupa.Limuzyną - moją.Siadły,poprawily fryzury / obowiązywał aniołek Charliego ,pamiętacie ? / i zajęły się każda swoim.Jedna- czyli ja -jazdą,w wielkim skupieniu.Druga - Ewunia -składaniem mi relacji z dwóch dni,w których się nie widziałyśmy. ...Pech chciał,że Ewunia we wdzięcznym półobrocie - kątem oka - zauważyła na moim tylnym siedzeniu,reklamówkę z logo Peweksu. ....Moje kochane... Pamiętacie boga o imieniu Peweks ? To tam-łamiąc wszystkie ustawy o obrocie dewizami-kupowałyśmy rzeczy,które obecnie są w każdym markecie /jak chociażby czekolady,prawdziwe- nie czekoladopodobne /.. No także jakieś bluzczyny i sukienczyny z tkanin naturalnych... ...No właśnie... Moja Ewcia rzuciła się na tę reklamówkę,jak zgłodniała lwica na antylopę impala...opierając się o drzwi pojazdu.Ja akurat weszłam w zakręt - ostry niestety ,a pasów w owym czasie nikt nie zapinał.. I stało się..drzwi otworzyły się same.W limuzynie została mi lewa noga Ewuni,z przyległościami. Reszta szorowała po jezdni,próbując hamować prawym łokciem.. ...O Jezu... Dobrze,że wtedy nie było takiego ruchu !!!! Ach,dobrze się wszystko skończyło ! Chociaż straty były ! Nie mówię już o zdartej skórze na ręce i nodze !O krwi,która się polała ! Ale poszły białe spodnie ! Przywiezione z NRD !! Przyjechałysmy do domu Ewy.Zaprowadziłam ranną ,kulejąca prosto w objęcia męża.I tu wyszła na wierzch wstrętna natura samca! ...Już mistrz Adam pisał - słowicze dźwięki w mężczyzny głosie,a w sercu lisie zamiary !!! Wyobraźcie sobie moje drogie,że ów podły człowiek - na wieśc o tym co się stało - zaczął śmiać się...nie ..co ja mówię !..on zarykiwał się śmiechem. Taka sama również była reakcja mojego / wtedy młodego / starszego pana...No nie ! Otworzyły nam się oczy ! I komu oddałyśmy nasze młode życie ? ...Co gorsza - to wydarzenie jest źródłem radości dla naszych starszych panów do dzisiaj.A podobno nas kochają ...Kłamią..nic innego...kłamią.. Uściski dla wszystkich Werandowiczek i gości również - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och,Aleks:D,przepraszam,ale też zarykiwałam się ze śmiechu! Opisałaś to tak obrazowo,że już widziałam biedną Ewunię szorującą po asfalcie i Ciebie,zszokowaną,ale jednak chyba ostro hamującą:D I miny obu młodszych panów!!! 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sorry...🌻 Wróciły ...OGARY ! ! Powinno być - słowicze wdzięki w mężczyzny głosie,a w sercu lisie zamiary ! Przy pisaniu zapaliło mi się czerwone światełko,ale wierna swojemu postanowieniu nie zabierania na Werandę pomocy naukowych,sprawdziłam po wysłaniu.:):):) Dobrej nocy !!!- Aleks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dobrze, że włączyłam przed chwilą komputer. 🖐️ A przecież ogłosiłam dzień dzisiejszy - dniem wolnym od komputera. Wiadomo - wzrok, bolące oczy. Ale watro było. Ubawiła mnie przezabawna historia Aleks 🌻. Czytałam ją dwa razy, pośmiałąm się razem z moim mężem i wcale nie zauważyłam OGARÓW, cytat wydawał mi się bezbłędny. Mnie zdarzyła się podobna, ale zupełnie inna ;), związana z Maluchem i nowoupieczoną \"kierowniczką\", jak mawiał mój mały synek wieki temu. Koleżanka zrobiła prawo jazdy i postanowiła zawieść mnie do domu. Z jej ursynowskiego mieszkania, gdzie plotkowałyśmy klika godzin, było do mojego - mokotowskiego - 10, 15 minut drogi. My jechałyśmy godzinę. Równo godzinę, bo...koleżanka nie skręcała w lewo... bała się i już. Okazała się wtedy prawdziwą mistrzynią i niepokonaną znawczynią Warszawy. Nie mam pojęcia jak my dojechałyśmy, ale udało się. Przy okazji zwiedziłam kawał mojego miasta. Ja teraz muszę wyznać rzecz straszną. Nie prowadzę samochodu. Nie umiem, nie chcę, nie lubię, nie potrzebuję. Przez całe życie wożą mnie inni.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też nie prowadzę samochodu. Teraz. Mnie też wszędzie wożą. Teraz. Nie narzekam, mogło być gorzej. Szymonko 🌻 witam w klanie nie \"kierowniczek\". Jest mi raźniej po twoim wyznaniu. Aleks 🌻wspomniała, że nic się nie zmienia w Polsce, w polityce. Linka wspomniała o \"Folwarku zwierzęcym\". Że to wciąż aktualne. Mieszkam w małej mazowieckiej mieścinie. Bywałam jednak w teatrach. Czasami. I właśnie o takiej wiecznie aktualnej sztuce chciałabym wspomnieć. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie. To \"Łaźnia\" Majakowskiego (\"dramat z cyrkiem i fajerwerkami\"). Wystawiona została w Teatrze Nowym, ale wtedy, kiedy prowadzony był (krótko) przez Mariusza Dmochowskiego. Nie pamiętam obsady, ani reżysera. W głowie zostało mi przesłanie wynikające z tej niby komedii. Niby politycy i aministracja państwowa rozumieją absurdy przepisów. Niby współczują konsumentom, klientom, petentom. Sami padają ofiarą bezduszności i głupoty administracji , ale nic w tej mierze nie robią, nic nie zmieniają. Sprawa beznadziejna. Pamiętacie ostatnie słowa Rewizora ( tego od Gogola?)...\"Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie...\" (niech pomarańczowa \"korektorka\" wstrzyma się z poprawkami!). Pamiętacie? Politycy oglądają kabarety, słuchają żartów i kawałów na swój temat. I co? Nic nie poprawiają. Nic nie zmieniają, nic nie rozumieją. Jak w łaźni. :) ale mnie wzięło. Na Werandzie mało się pisze o polityce. Więc do tego tematu nie będę już wracać. Popatrzę na jesień, poczytam o jesieni. Będę marzyć o kolejnym spotkaniu z Werandą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam na małą chwilunię🌻 Stello,mnie polityka bardzo interesuje.Zawsze mnie interesowała.. Ale w chwili,kiedy drugi prezydent III Rzeczpospolitej,mówi o czwartym /czyli ,o ile dobrze policzyłam - Lechu-o Lechu /...małpa z brzytwą,to ja bardzo przepraszam.Idę sobie na tę wewnętrzną emigrację z powrotem.. Nic mnie tu dobrego nie spotka. No chyba,że polityka zagraniczna.Fidel bardzo chory - ale co mnie to obchodzi ? Na każdego przychodzi czas.I tak ma lepiej,niż jego przyjaciel Che,który zginął rostrzelany w egzekucji,a nie jak myślano do niedawna - w ogniu walki.. Fidel to przykład człowieka,który chciał dobrze i też mu nie wyszło - tak jak naszym bonzom .Tylko jemu było było łatwiej.Na Kubie było ciepło-nie było górników i kopalni \'Wujek\' ,a także stoczni im.Lenina. Biedak... ...Przejął Kubę murowaną,a zostawia zruinowaną... Zresztą co tam Castro... Nie ma już Marka Grechuty ! Całe nasze pokolenie wychowane na jego muzyce,wstrzymało oddech.Taki subtelny człowiek.Depresja.Czy ona go zabiła ? To chyba niemożliwe ? Wszak już wychodził z niej,podobno.. Przeminął...teraz przekracza Tęczowy Most...Czy ogląda się na swych rówieśników ? A może poczeka na nas ? I może ,kiedy tam się znajdziemy - usłyszymy: \' I ty,tylko ty ..będziesz moją panią \'... Pozdrawiam - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O Marku... Wiadomość o śmierci Marka Grechuty sprawiła mi bardzo wielką przykrość. Stosunkowo niedawno oglądałam w TV benefis z Krakowa, w którym było o Marku bez Marka. W jego imieniu wystąpiła żona, pani Danuta Grechuta. Mówiła w jego imieniu, to co chciał, żeby zostało powiedziane tego wieczoru, godnie go zastępowała, ale był to chyba pierwszy benefis bez głównego bohatera. Wydawało mi się, że wszyscy mówią o nieobecnym w tym życiu artyście; usiłowano odtworzyć specyficzną aurę, jaką wytwarzały jego piosenki. Mimo tych starań coś zostało, ale więcej uleciało gdzieś w przestrzeń. Muzyka i poezja wypełniały teatr jakoś inaczej. Pomyślałam wtedy, że dobrze się stało, iż piosenki z przeszłości znalazły nowych wykonawców - współczesnych nam aktorów i piosenkarzy, bo przez to nadają tym \"perełkom\" nowe barwy. Teraz słucham piosenki o Krakowie, śpiewanej przez Marka z zespołem Myslowitz, jak pożegnalnego hymnu tego Wielkiego Artysty. Mam nadzieję, że muzyka i poezja Marka Grechuty będą nam towarzyszyć mimo wszystko. Jeśli zabraknie ich w radiu i telewizji - pozostaną nam nagrania na płytach i będzie można wchodzić w magiczny poetycki świat obłoków, wijących się pnączy, pachnących kwiatów - krainy łagodności, pięknych obrazów i dźwięków. Czy wszystko przemija? Nie, wspomnienia pozostają w nas ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór🌻 Aurinko🌻,Idalio🌻,Stello🌻,Aleks🌻 Jak przykro,nie ma Marka Grechuty,nie ma Marka Perepeczko,nie ma Niemena.Sami najmilsi sercu chłopcy odeszli.... Perepeczko,śliczny Janosik,Grechuta,przecież jak zaczynał był jeszcze studentem,a Niemen,facet,który się ładnie ubierał:D Pamiętam jakiś wywiad z tamtych czasów,gdy zapytany o swoje niekiedy bardzo ekscentryczne stroje estradowe Czesław Niemem odpowiedział: przecież ja się ładnie ubieram! Aleks🌻 naprawdę Lechu tak powiedział?!Hm,hm,co zrobię,ale lubię jego dosadny język:DMałpa z brzytwą mówisz,no nieżle,nieżle,działa na wyobrażnię:D A co do liczebników to wydaje mi się,że pierwszy Lechu był I w III,a ten drugi I w niby IV. Coś mi to przypomina,chyba szampon z odżywką:D Nadal mamy piękną jesień.Moje zwięrzątko jednak bardzo wyrażnie przygotowuje się do zimy,dużo je,nabiera futerka i przysypia coraz chętniej. A jak tam jest z Waszymi brytanami?:D Dobranoc,kochane👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Linko,powiedział Lechu - na bank.Sama słyszałam - małpa z brzytwą. :):) A co do kolejności,to chyba był jednak drugi.Zapomniałaś ? A Wojciech Wstydliwy ? W okularach przeciwsłonecznych marki Gucci? Przypomniałaś mi Niemena...i młode lata.Jakie one były piękne ! ..Hej \'ciuciubabka \'...Ada Rusowicz i Wojtek Korda.. ..\' czy mnie jeszcze pamiętasz \'.. Gdzie są chłopcy z tamtych lat ? Jeden jest całkiem blisko -ale on to czy nie on ? Niby tak,ale nie całkiem.Muszę chyba wybrać się do okulisty ,aby w tym siwym panu -zobaczyć 20-letniego chłopaka,który wywijał marynarką na koncercie Czesława Niemena.. Szkoda,że to tak zleciało.Może ,jakbym wiedziała,że życie pędzi jak ekspres...może zatrzymałabym się ...nad czymś,co uleciało już bezpowrotnie.Tu na Werandzie,próbuję uchwycić ludzi,wydarzenia ...smutne,lub zabawne.Ale mój ekspres do tyłu nie pojedzie - on nie ma wstecznego biegu.A dzisiaj na stacji znowu ktoś z niego wysiadł. Ale maszynista - czyli ja- jedzie dalej ! A ze mną cała Weranda ! Nawet jak topik się skończy ,Wy nadal ze mną zostaniecie... Moje Sieciowe Przyjaciółki.🌻.. Uściski - Aleks. Ps.Moje brytany trzymają się jakoś,jak na swój wiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak miło Linko wejść na Werandę w dobrym towarzystwie! Wspomniałaś Wielkich Wspaniałych, którzy odeszli. Dodaję do nich jeszcze dwie postaci. Stanisław Jopek, wspaniały śpiewak i wartościowy człowiek o ciekawym życiorysie. Pamiętam Jego żywiołowy występ wraz z Mazowszem i dowcipną przemowę pani Miry Zimińskiej w Sali Kongresowej niedługo przed śmiercią wielkiej Maestry.Tak skromny, że mówił o sobie: jestem ojcem sławnej córki. I Lucjan Kydryński; krytyk muzyczny i konferansjer, dziennikarz, autor wielu ciekawych książek. Ostatnia z nich \"Przejazdem przez życie\" była czytana w radiu (wybrane fragmenty) tuż po śmierci pana Lucjana. Tytuł \"Przejazdem przez życie\" brzmiał dla mnie jak proroctwo. A przecież w czasie mojej młodości mknęłam do radia, żeby wysłuchać kolejnej Rewii piosenek. Z osobą Niemena łączę jego wypowiedź: o tych, którzy widzą i odczuwają mniej niż inni; są tak bardzo ubodzy duchem, że należy im współczuć. Dobranoc wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idalko ,moja miła... Zderzyłyśmy się w drzwiach Werandy...:) Mirę Zimińską miałam okazję poznać.Młoda kobieta w mocno starszym wieku,a przy tym wielka dama. Też już wspomnienie.Ale za to jakie ! Dobranoc- Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje Drogie Werandowe Przyjaciółki 🖐️ Tak bardzo chciałam napisać wczoraj coś o moich uczuciach, które zrodziły się albo raczej obudziły w związku z wiadomością o śmierci Marka Grechuty. Nie udało się. Moja sieć internetowa znowu padła i nie miałam łączności ze światem cały wieczór i całą noc. Dzisiaj rano przeczytałam wszystkie wasze posty i nie mam nic do dodania. Wszystkie czujemy Józefa, wszystkie tak samo reagujemy, a więc ja mogę się tylko podpisać ze smutkiem wielkim pod tym wszystkim co Wy moje Drogie napisałyście. Mnie te odejścia \"bliskich nieznajomych\" (osobiście ich przecież na ogół nie znamy), którzy mieli na nas tak duży wpływ (Kalina Jędrusik, Agnieszka Osiecka, Andrzej Drawicz, Czesław Niemen, Marek Grechuta - wszyscy po 60 lat lub rok więcej!) przypomniały zamierzchłe czasy, kiedy jako młoda osoba słuchałam takich samych słów żalu. Wypowiadali je rodzice i ich przyjaciele na wieść o odejściu swoich \"bliskich nieznajomych\" - Kurakiewicz, Woszczerowicz lub z młodszego pokolenia - Cybulski czy Kobiela. Mogłabym tych nazwisk wymienić więcej, ale dam spokój. Przecież Wy je doskonale znacie. Każde pokolenie dorasta do takiego wieku, kiedy przychodzi czas żegnać swoich idoli, swoje wzorce, swoje młodzieńcze platoniczne miłości (ja kochałam się w Jasiukiewiczu). I to wcale nie jest do końca takie smutne. Wszyscy spotkamy się kiedyś na gwiezdnych łąkach, w siódmym wymiarze i urządzimy pogaduszki na werandzie. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Widziałam CD mojej córki. Same jakieś dziwne okładki. Płyty z dziwną muzyką. Ni to jazz, ni ... nawet nie wiem jak to nazwać. Ale wczoraj leżała na wierzchu stosu płytowego płyta CD z piosenkami Marka Grechuty. Dawna. Wcale nie najnowsza! Pożyczę, posłucham, powspominam. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Werando witaj🌻 Aurinko wspomniała Jasiukiewicza.I znowu u mnie błysk podświadomości.Retrospekcja.Widzę go ,jak żywego.W białym habicie. Częstochowa zimą.Jasna góra oblężona przez tłumy widzów. Takiego wydarzenia w mieście nie było dawno;jest kręcona jedna z najważniejszych części\' Potopu\' -obrona Jasnej Góry.W roli przeora Kordeckiego- Stanisław Jasiukiewicz.Od czasów \'Matki Joanny od Aniołów \'- mocno zmieniony,już zmagający się z chorobą. ...Zaraz,zaraz moje miłe...a Anna Ciepielewska grająca w tym filmie swawolną zakonnicę,rodowita częstochowianka - też już na tamtym brzegu.A Lucyna Winnicka ? Niezapomniana przeorysza,a również rozpieszczona żona dyplomaty w \'Pamiętniku pani Hanki \'...co z nią? Może wiecie ? ...Pamiętam jak kręcono ten film....mówię o \'Potopie\'.. Nie było śniegu,więc pracowały armatki.Tłumy statystów,a między nimi..Oni..nasi idole.Daniel Olbrychski...już zawsze Andrzej Kmicic będzie mi się kojarzył z jego wizerunkiem...I te kamuszki /brylanty,rubiny/..rzucone niedbale na stół przeora,na chwałę Jasnej Panienki..Pamiętacie tę scenę ? I ja taka młoda byłam wtedy.Miałam taki piękny kożuch,rodem z Nowego Targu.Pamiętacie miłe,jakiego szyku zadawało się takim kożuchem ? I włosy długie - do polowy pleców-proste,z przedziałkiem na środku głowy.I ta radość z jaką szłam przez Aleje ! Życie przede mną,to był ląd do odkrycia,mimo że jego brzegi już były mi znane - wszak byłam już żoną i matką małego dziecka. No starczy tych miłych wspomnień.Przed chwilą widziałam naprawdę kolubrynę przed wałami jasnogórskimi i siebie ,całkiem niedaleko... Pozdrawiam - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleks, przepraszam za moje roztargnienie, nie zauważyłam Ciebie w drzwiach Werandy, ach to moje roztargnienie... Wybacz mi, proszę, wczorajszy dzień dostarczył mi dużo przeżyć. Kiedy weszłam dziś na Werandę stwierdziłam, że jeśli o czymś nie napiszę, to natychmiast będzie to uzupełnione przez Panie z Werandy. Stanisław Jasiukiewicz. Znakomity aktor, w którym kochałam się. Podobało mi się w nim absolutnie wszystko: uroda, głos i uduchowienie. Kiedy chodziłam do szkoły aktorzy Teatru Polskiego często odwiedzali naszą szkołę. Na szkolnej scenie mogliśmy zobaczyć fragmenty sztuk, granych w teatrze, posłuchać poezji recytowanej i śpiewanej. I On Jasiukiewicz. Wielkim przeżyciem było dla mnie wręczanie Mu kwiatów na scenie. Wydawało mi się, że otarłam się o wielkość i wspaniałość. Chodziłam do Teatru Polskiego na wszystkie sztuki, w których grał. Dziady, Bracia Karamozow i wiele innych. Po śmierci przeczytałam wspomnienie, w którym padło stwierdzenie: otarł się o wielkość, nie wykorzystano jego talentu. Doszłam do wniosku, że wtedy, jako uczennica, czułam to i czekałam, że zostanie uznany za aktora wielkiego formatu. Nie udało się, może nie zdążył, może grał nie w tym teatrze. Teatr Polski nie był teatrem wiodącym w tamtym okresie. Ale i tak wielka sympatia do Niego pozostała we mnie. Dziękuję Aurinko za przypomnienie o Nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obiad juz się gotuje, to dobrze ! siadam więc na chwilkę do komputera, aby zajrzeć na Werandę i sprawdzić, czy któraś z przyjaciółek nie zostawiła przypadkiem na naszym wiklinowym stoliku kolejnej wiadomości.:) Przeczytałam ponownie kilka poprzednio zostawionych postów i zauważyłam krótką uwagę Aleks o Fidelu i Kubie. Dawno dawno temu, kiedy mieszkałam jeszcze na Manhattanie ( ukłony dla Ewikkk, mojej \"sąsiadki\"🖐️) spotkałam pewnę Kubankę rodem z Hawany. Czekając na nasze dzieciska ubierające się godzinami w przedszkolnej szatni, opowiadała mi o swoim kraju. Pamiętam, że zdziwiły mnie te opowieści, bo nie zgadzały się z obrazem, jaki pokazywała wtedy TV amerykńska. Moja znajoma ceniła sobie kubańską rewolucję, bo pochodziła z najbiedniejszych warstw społecznych i dla niej i jej rodziny - Fidel Castro był wybawcą. Opowiadała mi o straszliwej biedzie i poniżeniu przed rewolucją, biedzie skrywanej skrzętnie za fasadami wspaniałych amerykńskich hoteli i kasyn. Opowiadała, że Kuba była dla Amerykanów prawdziwą Mekką, gdzie za marne centy można było kupić młodą dziewczynę, chłopca lub dziecko (pedofilia wtedy kwitła, ale się o niej tak jak dzisiaj, nie mówiło). Budowano tylko hotele, tylko kasyna i ekskluzywne apartamenty, ale tylko na wybrzeżu, zapominając o reszcie kraju. Nie było szkół, szpitali i innych temu podobnych. I rzeczywiście telewizja \"od wieków\" pokazuje nam tylko starego Castro i tylko kilka starych samochodów. Czasami obdrapane domy i braki w sklepach. Mówi się o więzieniach i więźniach politycznych. Ale przecież medal ma dwie strony. Warto czasami popytać, poobserwować i wyrobić swój własny pogląd. Ja na Kubie niestety nie byłam; później już nikogo z tamej strony globu nie spotkałam, więc tak naprawdę to nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Pewnie jak zwykle - prawda jest po obu stronach. I propaganda tez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za oknem już ciemno, tylko światła nad wejściem do klatek schodowych rozświetlają podwórze. Trudniej teraz będzie dostrzec naszych mieszkańców wracjących z miasta i trudniej będziej obserwować życie podwórza. Dobry wieczór wszystkim miłym paniom 🖐️ Skoro nie o podwórzu, to napiszę o Lucynie Winnickiej. Ta piękna kobieta, doskonała aktorka po rozstaniu się ze swoim mężem i równocześnie \"nadwornym\" reżyserem, przestała grać w filmie i zajęła się sprawami \"nie z tej ziemi\". Chyba wszystko zaczęło się od podróży do Indii, ale tego nie wiem na pewno. Lucyna Winnicka popełniła kiedyś świetną książkę :\"Dookoła świętej krowy\". a później - w późnych latach siedemdziesiątych założyła \"szkołę życia\" (nazwy nie pomnę) na Nowym Mieście w Warszawie. Moja przyjaciółka uczęszczała wtedy na jej zajęcia uczące medytacji. Wiele mi o nich opowiadała. Nasza Matka Joanna od Aniołów była niewątpliwie uduchowioną kobietą. O ile się nie mylę, to i Małgorzata Braunek poszła tą samą drogą. Życzę spokojnej nocy i pięknych snów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Ach moje kochane...ja też !! Jestem uduchowiona ! Niekiedy ! Nie wierzycie ? To posłuchajcie,czym ja się karmię poniekąd . \"Życie w prawości,prawdzie,miłości,pokoju i niekrzywdzeniu ... /dharma,sathya,prema,shanti,ahimsa /powinno być twoim celem...\" \"Te pięć cnót kardynalnych powinno zawsze tworzyć nić przewodnią twojego działania \" Nnno.. Z każdej religii,z każdej kultury ,możma wybrać coś dla siebie - w zależności na którym etapie życia się znajdujesz.. Małgorzata Braunek.Niezwykła kobieta.Przerwała swoją karierę w jej szczytowym punkcie,rozeszła się z Andrzejem Żuławskim i wyjechała do Indii.Zaimponowała mi niesłychanie ! Przebaczyłam jej tę Oleńkę,która mi nie pasowała ,jak mało co . ...Bo powiedzcie same,czy na miejscu byłoby ogniste zdanie pana Andrzeja - \' już tę brew,to waćpanna chyba korkiem przypalonym malujesz ? \'...do Małgosi ? ..o jasnej oprawie oczu ? ...Jej Oleńka,to była dziewczyna bardzo współczesna,dosyć kłótliwa zresztą.I nijak mi nie pasował zachwyt....\' Juno we własnej osobie,czy inne jakoweś bóstwo ? \' Tak jest zawsze z ekranizacją znanych dzieł.Każdy nosi w sobie jakieś wyobrażenie postaci i stąd łatwo o rozczarowanie.. A czy pamiętacie wydarzenie,jakim był \'Faraon \' ? I młodziutki,19 - letni Jerzy Zelnik ? Cudowna Barbara Brylska w roli Kamy.. Pamiętam \' Filipinkę \', z jej zdjęciem na okładce..To dla nas był niedościgły wzór urody..ach.. A wracając do Indii...to moje marzenie...dłuższy tam pobyt.Wiem,że zbyt długo to odkładałam.Już nie pojadę,szkoda.. Uściski,razem z życzeniami dobrej nocy - Aleks.. PS.a de Mello o nas zapomniał ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de Mello
W poczekalni u lekarza był tłum ludzi. Starszy pan wstał i podszedł do rejestratorki. "Proszę pani", powiedział uprzejmie, "byłem umówiony na dziesiątą, a teraz jest już prawie jedenasta. Nie mogę dłużej czekać. Czy mogłaby mnie pani zarejestrować na inny dzień?" Jedna kobieta w tłumie czekających pochyliła się do drugiej i powiedziała: "On musi mieć przynajmniej osiemdziesiąt lat. Jakiego rodzaju pilną sprawę może mieć, że nie może sobie pozwolić na czekanie?" Mężczyzna usłyszał wyszeptana uwagę. Obrócił się do tej pani, ukłonił i powiedział: "Proszę pani, mam osiemdziesiąt siedem lat. I właśnie to jest przyczyną, dlaczego nie mogę sobie pozwolić na zmarnowanie ani jednej minuty, z tego cennego czasu, który mi pozostał". 🌻 🌻 🌻 Oświeceni nie marnują ani minuty, ponieważ zrozumieli względną błahość wszystkiego, co robią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Werando, witaj Szymonko, pisałaś wczoraj o dwóch aktorkach-gwiazdach, z różnych pokoleń, które przerwały swoją pracę i zwróciły się ku mądrościom wschodu, postanowiłam przedłużyć ten wątek. Lucyna Winnicka stworzyła Akademię Życia i prowadziła ją około 10 lat. Indie odwiedzała wielokrotnie, interesowały ją aszramy, leczyła się tam, chyba poddała się nawet operacji bezinwazyjnej, wierząc w niekonwencjonalną medycynę. Miałam okazję wracać z nią samolotem do Polski; widziałam ją na lotnisku w Bombaju załatwiającą sobie biletu do Polski. Byłyśmy sobie przedstawione na lotnisku w Warszawie. Nic więcej z tej znajomości nie wynikło. Rzeczywiście była i pozostała piękną i utalentowaną kobietą. Zagrała kilka ról w polskich filmach, na scenie teatralnej nie zaistniała. Występowała w jakiejś sztuce chyba w Teatrze Dramatycznym. Pisała natomiast bardzo ciekawe artykuły w \"Przekroju\", czytałam je bardzo dawno temu; napisała też kilka książek, żadnej z nich nie czytałam. Prowadziła w telewizji cykl audycji, poświęconych chyba medytacjom. Wielokrotnie widywałam ją w bibliotece na Koszykowej z mnóstwem książek i czasopism. Ma syna, który chyba podobnie jak ojciec Jerzy Kawalerowicz jest reżyserem i córkę. Małgorzata Braunek zaczęła podróżować jak zwykła turystka, a nie gwiazda filmowa. Jest buddystką, prowadzi zajęcia, jest wolontariuszką w hospicjum. Spotkałam ją wiele lat temu w Bułgarii. Przechodząc koło niej, stwierdziłam, że jest ode mnie niższa, czego się nie spodziewałam. Była ikoną - urody, mody. Dziewczyny chciały być podobne do niej. Smukła, bardzo zgrabna, o słowiańskiej pszenicznej urodzie z długimi włosami Niedawno zobaczyłam w telewizji fragment jakiegoś programu (nie wiem jaki to był program). Moją uwagę zwróciły dwie siedzące obok siebie panie. Jedna z nich miała sympatyczną, uśmiechniętą twarz, kobiety dojrzałej, z siateczką zmarszczek i z niezwykłym urokiem. To była Małgorzata. Obok niej siedziała młodsza kobieta, ogładkiej twarzy, lekko spięta. Okazało się, że są to rówieśnice. Małgorzata - naturalnie prawdziwa i pani - chyba kosmetyczka - po operacji plastycznej. Toczyła się dyskusja na temat poprawiania urody przy pomocy operacji plastycznych. Małgorzata powiedziała, że nigdy nie zdecydowałaby się na taki zabieg, bo lubi swoje zmarszczki; każda z nich ma swoją historię a jej twarz odbija jej życie. Teraz pani Małgorzata ma dorosłego syna, który ma na swoim koncie zrealizowany film \"Chaos\" i córkę, której nadała egzotyczne imię Orinka. Czasem gra w filmach.Za rolę w filmie Tulipany dostała nagrodę na festiwalu w Gdyni. Jeśli w moim tekście są literówki i jakieś niezgrabności - to dlatego, że piszę ten tekst po raz trzeci i nie będę już na niego patrzeć. Dwa poprzednie zostały pożarte przez komputer. No i dobrze, bo były znacznie dłuższe, a ten jest skrótem. Pozdrawiam wszystkie panie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję serdecznie naszej Idalii za jej bardzo ciekawy post🌻. Dobrze jest wiedzieć więcej i więcej każdego dnia. Ja nieustająco jestem głodna wiedzy, wszystkiego o wszystkim ( no, prawie!), nawet plotek. Zachłaniennie czytam posty z Werandy, notuję je, sprawdzam, zostawiam do przemyślenia. A mam od kogo się uczyć. Dziękuję Wam, moje drogie panie. Jak napisał de Mello, czas nieubłaganie pędzi przed siebie i niewiele nam go zostało. Nam, paniom po pięćdziesiątce (myślę o czasie pełnej sprawności intelektualnej). Więc póki co - uczyć się, poznawać, próbować, kosztować, starać się zrozumieć, to jest zadanie dla mnie na najbliższe lata. Linka ma blisko do uniwersytetu trzeciego wieku. Szczerze zazdroszczę. Na szczęcie mam komputer, a dzięki niemu okno na świat i ....mądre przyjaciółki w sieci. Więc wszystko jest OK. Zaciekawiła mnie droga, jaką wybrała sobie Małgorzata Braunek. Pewnie ja sama tak bym nie potrafiła. Ja wybrałam spokój wsi i puszczy i trochę samotności. Tak mi jest chyba najlepiej. Siedziałam dzisiaj cały wieczór nad rodzinnym albumem fotograficznym. Przecież kiedyś trzeba w końcu zrobić porządek z tą ogromną masą zdjęć. Cyfrowe aparaty fotograficzne to prawdziwa pułapka. Nieprawdaż ? Życzę spokojnej nocy 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za chwilę wyłączę komputer. Domownicy już wielokrotnie mi o tym przypominali. Napiszę tylko kilka słów i \"gaszę światło\". Witam wieczorową porą. Od jakiegoś czasu oglądam znaczniej częściej telewizję. Jest dużo programów wrażliwych reporterów. Przedstawiają jakiś problem. Angażują się. Starają się być obiektywni i rzeczowi. Dobrze. Ale ja ciągle czekam na dalszy ciąg przedstawianych historii. Zawsze chcę wiedzieć, co się później dzieje z bohaterami reportaży . Idalia opowiedziała o dalszych losach Braunek i Winnickiej. Dziękuję. Żegnam się już dzisiaj. Wstąpię na Werandę jutro rano. Może znajdę tam dalszy ciąg jakiejś opowieści?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O wielkiej aktorce, prawdziwej damie... Dawno, dawno temu, jechałam tramwajem z Erzabeth, znajomą Węgierką. Rozmawiałyśmy po polsku, ja mówiłam bardzo powoli, starając się używać prostych konstrukcji zdaniowych i łatwych do zrozumienia słów - ona łamaną polszczyzną dzielnie podtrzymywała rozmowę. W pewnym momencie tramwaj szarpnął gwałtownie i pani o dobrze mi znanym głosie zaczęła usilnie przepraszać Erzabeth, że nadepnęła jej na nogę. Była to Hanka Bielicka. Powiedziałam jej, że pani jest Węgierką a ona odpowiedziała, że zwróciła uwagę na to, że mówiłam bardzo powoli, pochwaliła też Erzabeth, że dobrze mówi po polsku. Tramwaj jechał dalej. Po chwili - kolejne szarpnięcie tramwaju i - Erzabeth straciła równowagę i nadepnęła na nogę. Czyja to była noga? Oczywiście Hanki Bielickiej. Chwila konsternacji i charakterystyczny Smiech pani Hanki i słowa:Bardzo się cieszę, rachunek wyrównany i nie muszę już mieć wyrzutów sumienia. Było jeszcze parę dowcipnych kwestii wypowiedzianych przez Hankę Bielicką. Zbliżał się przystanek przy ulicy Hożej, Pani Hanka pożegnała się, wysiadła i udała zapewne do swojej kawiarni \"Pod Gwiazdami\", którą wtedy prowadziła. Tam się wtedy chodziło. Wieczory urozmaicone były kameralnymi występami estradowymi, często oczywiście z udziałem Hanki Bielickiej. Hanka Bielicka pochodziła z Łomży. Często ze wzruszeniem wspominała miasto swojego dzieciństwa, szkołę, liczne zajęcia pozaszkolne, rodzinę. Opowiadała o matce, która dbała o wykształcenie córek, posyłała je na lekcje francuskiego (pani Hanka studiowała romanistykę), bez żalu rezygnując z kupna nowego kapelusza. Pani Bielicka będąc już mocno starszą panią występowała często w reklamach telewizyjnych, reklamując m. in. leki. Nie musiała tego robić, ale przyświecał jej szczytny cel. Pieniądze uzyskane z reklam przekazywała dzieciom z domów dziecka. Uważała, że jeśli może im pomóc w ten sposób - to warto wystąpić w reklamie. Pani Hanka kochała kapelusze. Miała ich bardzo dużo i zapisała je w testamencie swojemu miastu. Miasto odwazajemniało jej przywiązanie. Mieszkańcy Łomży szczycili się, że właśnie tu urodziła się ta wspaniała aktorka i taka wspaniała dama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam Werande i wtedy jestem na chwile w kraju. Nie mam czasu na czytanie gazet. Na werandzie sa takie ciekawsze rzeczy. Idalia napisala o Bieleckiej. Moja mama bardzo ja lubi. Ja zreszta tez. Ja tez spotkalam kiedys slawna osobe. Na Manhattanie. To byl Woody Allen. Maly smieszny starszy pan. Wcale nie wygladal na w i e l k i e g o rezysera. Nie rozmawialam z nim. Gdzies sie spieszyl. Przeczytalam w Wikipedii ze jego prawdziwe nazwisko to Allen Steward Konigsberg. Szkoda, ze nie znam go osobiscie. Od wczoraj wielkie zamieszanie na Manhattanie. Z powodu wypadku samolociku. Trudno bylo po atakach we wrzesniu 2001. Teraz znowu strach, ale na szczescie - tylko dwie godziny i wszystko wyjasnili. Nikt z moich znajomych i bliskich nie ucierpial. Ani teraz ani wczesniej. Strach ten sam pozostal. Zaraz czas isc po synka i zabrac go z przedszkola. Wychodze z Werandy. Ale wroce. Jak mama przyjdzie wieczorem, to przeczytam jej wszystko nowe z Werandy. Razem czytamy. Namawiam mame, zeby sama pisala. Nie lubi komputera. Moze sie boi? Czesc 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Moje Miłe Panie z Werandy 🖐️ Kiedyś Stella przyznała się do urodzin. Długo się zastanawiałam, czy i ja mogę? Przecież to już pięćdziesiąte czwarte. (Wolałam napisać literami niż cyframi. lepiej wygląda.) W głowie szumi jak u młodej pełnej życia i obietnic dziewczyny, a w kościach skrzypi i coś gada za każdym razem, kiedy chcę klęknąć lub wskoczyć na stołeczek! No więc dobrze - wyznaję. Urodziłam się 13 października 1952 roku. A więc w drugiej połowie dwudziestego wieku :) Urodziłam się w Bydgoszczy, wychowałam w Warszawie, a \"dożywocie\" spędzam na kurpiowskiej wsi. Ale bilans! Ale najważniejsze to to, że bilans wychodzi mi na PLUS. Mnie się życie udało;) Jutro przygotuję naszą Werandę, zostawiając na wirtualnym stoliku kilka smakołyków i nalewkę mojego męża. Ale tak naprawdę to wolę na urodziny nasze pogaduszki. Napiszcie coś proszę!:) Pozdrowienia i uściski 👄🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór🌻 Było o teatrze,potem o kinie,a teraz estradzie?:D Muszę się przyznać,że już w czasach liceum byłam zapaloną kinomanką.Może stało się to dlatego,że mama mojej koleżanki była bileterką i wpuszczała nas bez biletu zaraz po zgaśnięciu światła.Miało to trochę posmak owocu zakazanego,bo do kina chodziłyśmy na wszystko. Pamiętam takie tytuły jak \"Siedmiu wspaniałych\",\"Rio bravo\" i wiele innych westernów,tak że czasem niedobrze mi się robiło od tego ciągłego przepędzania bydła!:D:D Ale też były też filmy o miłości z Clarkiem Gablem,Marylin Monroe,Kirkem Douglasem,Spencer Tracym i moim ulubionym Gregory Peckiem. Pamiętacie \"Zabić drozda\"? Film polski tak naprawdę zaczął się dla mnie od Krystyny Jandy! \"Człowiek z marmuru\",a potem \"Ziemia obiecana\",niezapomiane obrazy! No dobra,teraz bardziej prozaicznie:D.Wyobrażcie sobie,że w Poznaniu po raz drugi w tym roku topole sieją białe kłaczki!I od nowa kicham,kaszlę i się podduszam:DTego to doprawdy za wiele! Noce są coraz chłodniejsze,więc moje rybki,pamiętacie 2 szt!,zostały wyłowione.Okazały się naprawdę grubaskami,z bliska można było dokładnie im się przyjrzeć!Kot czychał na nie przy wiaderku,ale nie było mu dane:D Rybki pojechały do większej sadzawki u mojej koleżanki,aby mogły przeżyć zimę.Brakuje mi ich,mimo że nie były najbardziej rozmowne:D Aurinko🌻,jak się czuje Czata? Aleks🌻,a co jest z mądrym psem Nero? A co słychać u Ewika🌻 na Manhattanie? Pozdrawiam hurtowo:Idalię🌻,Szymonkę🌻 i Stellę🌻 Dobranoc państwu👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To są niesamowite rzeczy. Wywołuję Ewikę🌻,a w tym czasie już jesteś na Werandzie,to takie jakieś telepatyczne myślenie,ale wyobrażacie sobie tak daleko!!!!!! Myślę o Aurinko🌻 i już jest!!! Więc jutro od rana świętujemy?!🌻 Myślę,że zaraz zjawi się Aleks🌻 ze swoim psem👄 Dobranoc🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×