Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Gość de Mello
Reporter starał się wydobyć historię życia od bardzo wiekowego mężczyzny w państwowym domu dla starców. "Dziadku", powiedział młody reporter, "jakbyś się czuł, gdybyś nagle dostał list mówiący, że daleki krewny zostawił ci dziesięć milionów dolarów?" "Synu", rzekł staruszek powoli, " i tak miałbym dziewięćdziesiąt pięć lat, nieprawdaż?". ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Stelli.🌻 Dalszy ciąg wiersza,który Ci się tak podoba... -o w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, Dżdżu krople padają i tłuką w me okno... Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną I światła szarego blask sączy się senny... O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny... Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny... Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny... Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię... Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie... Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło. Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło, Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno... Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną... Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą... Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą... To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny, Dżdżu krople padają i tłuką w me okno... Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną I światła szarego blask sączy się senny... O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny.. 🌻cdn... Stanowczo wolę czytywać pogodną poezję.Dlatego wolę mimo wszystko Słowackiego,bo był miłym,zabawnym człowiekiem..Nawet Balladynę uśmiercił w sposób niekonwencjonalny...i z dużą dozą fantazji...:) A wieszcz Adam ? Myślę,że Marylka Wereszczakówna miała nosa...i nie był to nos do tatara...z cebulką... Pozdrawiam - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie się przypomniał taki wiersz: Jest listopad, czarny, trochę złoty mokre lustro trzyma w ręku zemia, w oknie domu płacze żal tęskonty, nie ma listu, listonosza nie ma. Już nie przyjdzie ni we dnie nie w nocy wiatr mu torbę .../nie pamietam co?/ list za listem po drodze sie toczą /i pewnie coś dalej, ale nie pamiętam/. Bardzo lubilam ten wiersz i przetrwał w mojej pamięci, acz nie do końca! Kto to napisał? Może Wam też się spodaoba? Pozdrawiam wszystkie Werandowiczki!!!! Nie mam czasu na dłuższe wejścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj nostalgiczna Werando🌻 Lubiłabym może Staffa,gdybym przez niego nieomal się nie wyłożyła na maturze.Dostałam do ręki tomik,wyszukałam wskazany wiersz i się zaczęło!Co też poeta chciał zechciał przez ten wiersz przekazać,dlaczego go napisał,na co,po co,jak,dlaczego,no nie, nigdy nie miałam nerwów:D,na szczegółową analizę wiersza.I nigdy to co o nim myślałam, nie pokrywało się z tym co wypisały na ten temat uznane autorytety. A w wierszu wpisanym przez Aleks🌻 zachwyca mnie wyłącznie rytm i nostalgiczna słodycz. No i jak bym wyglądała z taką recezją na maturze? Aurinko🌻 u mnie w domu w użyciu(ale nie w użyciu) była również chlubka:DMoże to dlatego,że moja babcia pochodziła z Kurpiów! Pamiętam opowieści babci z czasów jej dzieciństwa.... Jak mieszkali niedaleko Narwii i jedna z sióstr,a było ich chyba cztery,niemal się utopiła.Jak daleko było do kościoła,i jak całą noc trzeba było jechać saniami na pasterkę do Myszyńca,albo na odpust do Kadzidła. Najmilej było wtedy,kiedy nas odwiedzały siostry babci Barbarka i Marysia.Po kolacji i kilku kieliszeczkach nalewki zaczynały się śpiewy i przyśpiewki kuriowskie:D W mojej pamięci został tylko początek jednej z nich: W kieliszeczku dziurka,wydziobała kurka.... Wszystkie siostry były uzdolnione muzycznie,tata pełnił obowiązki organisty,wtedy gdy ksiądz,rzadko bo rzadko przyjeżdżał odprawić mszę u nich na wsi. Dzisiaj mamy znowu polską,zlotą jesień.......... Pozdrawiam słonecznie🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 Witaj Werando... ...Chciałam bardzo,bardzo serdecznie podziękować pomarańczowemu nikowi,za frajdę jaką mi sprawił tym linkiem,który wynalazł gdzieś w czeluściach internetu - chyba specjalnie dla mnie.. Maria z Kossaków - zwana w rodzinie Lilką,tak jak i ja - moja ukochana poetka.A tu rarytas - jej pierwsze wydanie poezji.Ach, jakby chciało się wziąć go do ręki.. Jestem w Krakowie często.Mieszka tam moja córka.Jeżeli tylko mogłam,zawsze stawałam przed Kossakowką i myślałam o życiu tej trochę zwariowanej - jak na Kraków - rodziny. Obie siostrzyczki - również Magdalena Samozwaniec - przysporzyły swemu ojcu siwych włosów na głowie.Ale wszystko ma swe dobre strony ; przecież gdyby nie ich kosztowne stroje,eskapady i rozwody - czy Wojciech byłby w stanie się zmobilizować do tak wydajnej pracy ? I ja mam jednego Kossaka w domu.Tylko tak naprawdę nie wiem,czy czasem nie malował go jakiś zdolny uczeń - a skołatany Wojciech tylko go podpisał ? Córeczki tatusia mają zawsze wymagania - wiem coś o tym.Ja kochałam przebywać z moim Ojcem,a i on wolał wyjeżdżać tylko ze mną - bez swoich dwóch synów.A to z nich przede wszystkim powinien być dumny,nie ze mnie.To ja przysparzałam klopotów swoim rodzicom - bijąc chłopakow na podwórku /wszak miałam pole do popisu w domu /.Dla moich braci byłam tabu -świętą krową ,którą nie wolno było tknąć nawet kwiatem - jak zapowiedział Ojciec. To chyba idzie genami - z matki na córkę.Taka sama wypisz -wymaluj,jest moja córunia.Duma i ukochanie - starszego pana. Nie ma na świecie rzeczy,która byłaby dla niej za dobra.Mężczyzna godny jej - chyba się jeszcze nie narodził,bo to co jej towarzyszy, jest traktowane przez tatusia - lekceważącym wzruszeniem ramion. Dobrze się stało,że w rodzinie są silne kobiety.Ja nie zgłupiałam do reszty - dzięki swojej matce.Moja córka wyszła na ludzi - też dzięki mnie,tępiącej jej szalone pomysły na życie.Docenia to,ale od niedawna. No i proszę.Znowu lawina wspomnień. Wiersze przesłane będę dzisiaj wieczorem czytać z przyjemnością i ciepłem skierowanym w stronę anonimowej,życzliwej duszy.. Natomiast z utęsknieniem czekam na rozwinięcie tematu myszynieckiego przez Linkę.🌻 ...Te dwie ciocie - toż to sam miód !! Pozdrawiam - Aleks. ps.Maniu,podeślij też coś jak będziesz mogła.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Werandę po przymusowej przerwie. 🖐️ Ciągłe kłopoty z internetem. Wiadomo - prowincja. Internet \"przychodzi\" do mojej wsi kiedy chce.;) Teraz jest wszystko w porządku, korzystam więc z okazji, że mam łącze ze światem i przybywam, aby pobyć na Werandzie z wszystkimi miłymi paniami. Droga Linko🌻, skoro twoja ciocia jechała do kościoła do Myszyńca, i machała czasami chlubką, to były to na pewno - Kurpie Zielone. I jeśli wybierała się do Kadzidła - to też Kurpie Zielone. 100 kilometrów dalej na północny wschód od Warszawy. Mnie przyszło mieszkać na Kurpiach Białych, tych bliżej Warszawy. Zapewne, z powodu tej bliskości wielkiego miasta poczucie tożsamości Kurpiów Białych uleciało dawno dawno temu. Nikt w mojej okolicy nie przyznaje się już, że on Kurp i to \"biały\". Szkoda. Aleks 🌻wspomniała o wspaniałych kobietach z przełomu wieków. O dwóch pannach z Kossakówki. Był okres w moim życiu, kiedy fascynowały mnie obie, każda na swój sposób. \"Maria i Magdalena\" zaczytana była wielokrotnie. Z Marią Pawlikowską - Jasnorzewską kojarzy mi się przyjemne zdarzenie, takie z dziedziny prezentów urodzinowych. Na swoje 33 urodziny dostałam równocześnie trzy tomiki jej wierszy, od trzech różnych, nie znających się osób - moich serdecznych przyjaciół. Od przyjaciółek z pracy (pracowałam wtedy w archiwum państwowym), od przyjaciółki \" z podwórka\" i od znajomego - mojego sympatyka - jeśli wolno mi tak o nim powiedzieć. Miłe, że wszyscy kojarzyli mnie z tą właśnie poetką. Dziękuję za link, który podał nam pomarańczowy nik. Zapisałam go w zakładkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Aleks 🌻, nie wiedziałam, że słowa\"\"o szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny\"... pochodzą z tak smutnego wiersza. Tyle razy słyszałam te słowa. Nie pamiętałam nigdy dalszego ciągu. Przykro mi, że wpłynąl on na twój humor. Ale chyba się nie dałaś? Prawda? Wokoło panuje jednak lepsza pogoda niż u Staffa. Dziękuję jeszcze raz :) Aleks wspomniała o Balladynie. Dla mnie była to pierwsza sztuka na Ziemi. W szkolnej czytance był tylko jej fragment. Wzięłam z ojcowskiej biblioteczki przedwojenne wydanie Słowackiego i przeczytałam całą Balladynę. Z wypiekami na twarzy. Kiedyś całe nasze liceum było w Warszawie na wycieczce. Byliśmy też w Teatrze Narodowym na \"Balladynie\" właśnie. Goplaną była wtedy Bożena Dykiel, o ile dobrze pamiętam. Ja sobie tę Balladynę inaczej wyobrażałam. Zresztą w rzędzie przede mną siedział ON. Cały czas wpatrywałam się w jego kark. Takie tam wspomnienia. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stello ,moja miła🌻.. Staff miałby popsuć mi humor ? Nigdy w życiu ! A w Teatrze Narodowym na tej Balladynie wyreżyserowanej przez Adama Hanuszkiewicza ,też byłam.I też miałam mieszane uczucia widząc Goplanę - Dykiel,wjeżdżającą na scenę - motocyklem.A za nią Skierka i Chochlik...No nie ! Z całym szacunkiem dla mistrza- ale to była przesada.Jak dla mnie.Ale cóż ja ? Czy ja mam prawo wydawać jakąs opinię?... Nie mogłabyś Stello bardziej się wypowiedzieć na temat \' JEGO \'.. którego kark tak podziwiałaś ? ...I słusznie ! A może byłyśmy tam jednego dnia ? I teraz też skrzyżowały się nasze drogi ? Uściski dla wszystkich - Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To niebywałe. :) Ja też byłam w Teatrze Narodowym na \"Balladynie\" Słowackiego ? ? ? nie, nie, ja byłam na \"Balladynie\", ale Adama Hanuszkiewicza. Byłam ze szkołą, naszym liceum z ulicy Zakrzewskiej w Warszawie. Chłopakom z naszej klasy bardzo się ta inscenizacja podobała. Te motocykle, rumor, hałas. Coś się działo. Ale ja znałam już Balladynę wcześniej i wyszłam z teatru rozczarowana. Zabrakło mi magii i romantyzmu. Niemniej było to coś wżnego w moim życiu, skoro to zapamiętałam. Po dyskusji na lekcji języka polskiego, jaka odbyła się w dzień po przedstawieniu, postanowiliśmy sami wystawić Balladynę. Przedtem wydawało mi się to takie proste: tekst, reżyser, aktorzy, czasami teatr i przedstawienie gotowe. Nic łatwiejszego. Okazało się jednak całkiem inaczej. Już samo skracanie tekstu rozpalało nas do czerwoności. Dla każdego co innego było ważne. A interpretacja? Raz, że nie byliśmy aktorami i graliśmy okropnie, dwa - każdy chciał grać główne role. To była jedna z pierwszych, prawdziwych lekcji pracy w zespole. W moich archiwach jest jeszcze zdjęcie z tego przedstawienia, kiedy graliśmy przed kolegami i rodzicami. Nie było ona spektakularnym sukcesem, ale zajęło ważne miejsce w pamięci, nie tylko naszej. Och! jak fajnie powspominać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Panie na Werandzie! Rozmowa o \"Balladynie\", wystawionej przez Hanuszkiewicza, przypomniała mi czasy świetności warszawskich teatrów i modnego wówczas awangardowego reżysera Adama Hanuszkiewicza oraz zainspirowała do napisania tych słów. Teatr Powszechny, wystawiła wówczas dużo sztuk z polskiej klasyki. Pamiętam Pana Wokulskiego i Fantazego z tamtego okresu. Potem Hanuszkiewicz został dyrektorem Teatru Narodowego, którego filią stał się teatr Mały, usytuowany w ówczesnych Domach Towarowych Centrum. Na scenach tych teatrów Hanuszkiewicz wyreżyresował dużo sztuk. W Teatrze Narodowym Bożena Dykiel brawurowo wjeżdżała na scenę elegancką hondą; pamiętam głośny dżwięk tego motoru i ciszę na widowni. Tu także można było oglądać rozśpiewane barwne widowiska, takie jak Beniowski, czy Norwid. Wystawiony został także Kordian i Hamlet. W Teatrze Małym przedstawienia były bardziej kameralne ze względu na specyfikę tego miejsca. Pamiętam wspaniałą Antygonę z młodą Anną Chodakowską w tytułowej roli. Niezapomnianych przeżyć dostarczał dramati Iwana Turgieniewa Miesiąc na wsi z Zofią Kucówną w roli głównej, z pięknymi olbrzymimi psami spacerującymi po trawie pokrywającej scenę. Była też wystawiana Fedra Racine\'a. Do teatrów Hanuszkiewicza \"chodziło się\" wtedy. Kolejna premiera stawała się wydarzeniem teatralnym, komentowanym w mediach. Adam Hanuszkiewicz był zawsze reżyserem kontrowersyjnym, krytykowanym za zbyt swobodne przenoszenie klasycznych utworów na scenę, awangardowe adaptacje oraz wypaczanie intencji autorów, odbieranych przez całe lata w jeden, ukształtowany przez krytyków literackich sposób. Przystojny, zawsze elegancki pan wzbudzał wielkie zainteresowanie wśród pań. Jego żony były wspaniałymi aktorkami (Zofia Rysiówna, potem Zofia Kucówna). Zofia Kucówna grała w wielu jego sztukach. Zafascynowana wielkim reżyserem byłam stałą bywalczynią wjego teatrach. Oglądałam też spektakle Teatru Telewizji i innych teatrów (wtedy było kilka teatrów telewizyjnych, m.in.Studio Poetyckie). Z tego okresu pamiętam znakomite Opowieści mojej żony według Mirosława Żuławskiego (ojca Andrzeja), wyreżyserowane przez Adama Hanuszkiewicz z Zofią Kucówną - tytułową bohaterką. Była też inscenizacja Pana Tadeusza, ze wspaniałymi aktorami. Szkoda, że telewizja nie zachowała taśm. Zostały tylko szczątkowe fragmenty, czasem można je zobaczyć jako ilustracje jakiegoś programu. No i jeszcze Idy marcowe, które oglądałam z zapartym tchem, czekając na następny odcinek. Oczywiście, telewizja była wtedy w kolorze czarno-białym. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki pomaranczowy niku!!! Tak myślałam, że to właśnie ta autorka! No, jednak trochę zapomnialam jak to \"szło\", ale wiersz jest piękny!! Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry w jesienne popołudnie 🖐️ Kiedy czytałam post Idalii, to ożyły dawne \"teartalne\" wspomnienia. Masz rację Idalio, w latach siedemdziesiątych \"chadzało się\" w Warszawie na Hanuszkiewicza. To był taki szpan. Ale jakże wzbogacający nasze życie kulturalne. Pamiętam iscenizację \"Kordiana\" J. Słowackiego ( tu ukłon w stronę Aleks - wielbicielki talentu naszego wieszcza), kiedy niezapomniany Andrzej Nardelli stał na drabinie i wygłaszał swój monolog. To dopiero była nowinka inscenizacyjna. Pamiętam też tę wspomnianą przez Idalię zieloną (prawdziwą!) trawę na scenie Teatru Małego. Teatr jest malutki, więc każdy miał wrażenie, że siedzi wraz z aktorami na cudownej ławeczce wśród zielonych brzózek (prawdziwych !) i słyszy szmer strumyka (prawdziwego!) i ma możliwość pogłaskania dwóch wspaniałych hartów. Z całej obsady zapamiętałam tylko Zofię Kucównę. Ale myślę, że wszyscy aktorzy byłi doskonali (jak zawsze u Hanuszkiewicza - perfekcjonisty). Gdyby tak była możliwość dowiedzieć się, kto był autorem dekoracji... \"Chadzało się też na Szajnę do Teatru Studio. Pamiętam \"Szewców\". Właściwie to trudno powiedzieć, że pamiętam, bo w głowie został mi tylko obraz ogromnej góry butów i wijące się pośród nich półnagie ciała aktorów. Czy rozumiałam przesłanie autora, czy też nie, to nie było wtedy ważne (miałam 17 lat) ważne, że na kilku przedstawieniach Szajny byłam, a owszem. Dużo można by tak pisać i wspominać. ;) Czekam na wspominki z innych miast Polski. 🖐️ PS. Chyba zagadnę naszą młodziutką aktoreczkę z naszej oficyny. Przecież ja nawet nie wiem w jakim teatrze ona gra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Werandowiczki...🌻 Wam to było dobrze.Wiadomo - warszawianki.A ja ? Zapyziała prowincja,chociaż za Gierka - miasto wojewódzkie.Teatr jeden.Ale miał szczęście do dyrektorów z Warszawy.Przewinął się i August Kowalczyk,i Tadeusz Bartosik,i Henryk Talar...i wielu innych wspaniałych,którzy ściągali za sobą obsadę dobrych aktorów - chociaż na jeden sezon. Ostatni dyrektor - to wielka miłośc Częstochowy - Marek Perepeczko ....Jak on był tu kochany ! Nie mógł przejść Alejami ! Wszędzie otaczało Go ciepło i gościnność.I on ukochał ten region.Niejednokrotnie wypowiadał się,że jego marzeniem jest spędzić jesień życia na Jurze.On tę Jurę ukochał.Umarł w Częstochowie,w podjasnogórskiej dzielnicy - zostawiając po sobie pamięć,o niezwykle dobrym,ujmującym człowieku... Przeminął .Szkoda,że tak szybko. Ja tak jakoś mam,że nie oddzielam sztuki od wykonawcy... Jak autor...czegoś tam..jest draniem,jego twórczośc znajduje we mnie uznanie / o ile jest tego warta / ,ale bez tego ognia,który niejednokrotnie towarzyszy w odbiorze arcydzieła... ...Tak było z wieszczem narodowym,i tak z twórcami współczesnymi. Adam Hanuszkiewicz.Wielki człowiek.Uroczy mężczyzna. ....Ale ja pamiętam jeden wywiad z Zofią Kucówną.Zmagała się z rakiem - sama.Na zabiegi odwoziły ją koleżanki - wszak artysta, jakim był jej mąż - był na to zbyt wrażliwy.Przykro mi,ale i na jego sztukę patrzę z dystansem.Ale to jest tylko moje zdanie - absolutnie nieobiektywne-świadczące pewnie o mojej nieznajomości realiów życia...i naiwności... Za to dzisiaj byłam w Cinema City.\'Diabeł ubiera się u Prady\' - film o legendarnej naczelnej Vogue\'a - Annie Wintour. Świat wielkiej mody i wielkich nazwisk .Niezwykła szefowa,która nigdy nie podniosła głosu.Jestem po raz któryś w życiu pod wrażeniem aktorstwa Meryll Streep.Niezwykła kobieta w życiu prywatnym - niezwykła aktorka na ekranie,która potrafi tak zagrać wstrętną babę,że wychodząc z kina - czujemy sympatię do wrednej szefowej. ...Podobno Anna Wintour była na premierze.Podobno nawet się uśmiechnęła. Pozdrawiam ,polecając film wszystkim kobietom - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha... ...te szałowe ciuchy,które nosi Miranda...no nie,mnie nigdy się to nie znudzi...nawet na katafalku chyba ! Te buty Manolo Blahnika,to futro z szynszyli....nie,futer nie noszę...ale jakby tak sztuczne ? Wygląda jak poświata księżycowa ! Prawdziwe odpada.Widziałabym mordkę zwierzaka.. Och,powiedzcie moje miłe ! Kiedy kobieta przestaje być kobietą ? -Aleks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️Jestem juz na Werandzie. Bylo trudno czekac. Lubie Werande i lubie wszystkie panie, ktore na niej pisza.🌻 Nie zawsze mam czas pisac.:( Jak Nowy York, to Manhattan. Jak Manhattan to Broadway. Jak Broadway to teatr. Dla niektorych 42 Ulica ;) , ale ja chce pisac o teatrze. Mam male dzieci i nie mam z kim ich zostawic. Babysitter kosztuje duzo. Do teatru chodzimy z mezem na raty. Ja z kolezanka, on z kolega (rzadziej, bo on woli kino lub koncert. A tak naprawde to woli mecz!!!) Widzialam kilka przedstawien. Najbardziej podobaly mi sie \"Koty\". Nawet sie poplakalam. W Warszawie rzadko chodzilam do teatru. Pamietam Teatr Wspolczesny na placu Zbawiciela. Czesto grali tam komedie. Komedie lubie najbardziej. Widzialam panie z usa, ktore pisza na topikach. One moze ogladaja teatry polskie w usa. Ja z polonia sie nie spotykam, dla mnie to trudne. Nie wiem czym oni sie zajmuja. Dobrze, ze piszecie o teatrze. Jak przyjade do Polski, zaraz kupie bilety. Na komedie. W nas w telewizji jest \"kanal 13\" Public Broadcasting TV. Tam daja teatry. Raz bylo przedstawienie z Polski, z teatru z Gdanska. Niestety nie pamietam tytulu. Bylam wzruszona. Jak bylam mala napisalam sztuke. Mam ja do dzisiaj i czasami sobie czytam i zawsze sie smieje. Mialam wyobraznie, nie ma co mowic. Pa 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🌻 Ależ teatralnie się zrobiło na Werandzie od wczoraj🌻 Wtedy gdy panie zbliżone do kręgów warszawskich🌻 chodziły do teatru na Hanuszkiewicza,my z Wielkopolski:D wystawałyśmy w długachnych kolejkach po bilety na kabaret \"TEY\" Laskowika! Cały Poznań,ba zjeżdżały się autobusy z całej Polski walił na ulicę Wożną na Starym Rynku,aby zwijać się,skręcać i szaleć ze śmiechu z pewną nutą zadumy nad czasem,w którym wtedy żyliśmy. Laskowik,facet o niezwykłym uroku osobistym i ogromnej charyzmie potrafił tak to zrobić,że jego spektakle długo się pamiętało! Oczywiście kabaret TEY stanowiła cała ekipa,ale mózgiem,scenarzystą,autorem pieśni i skeczy był sam Laskowik,szczególnie w póżniejszym okresie. No,nie samym kabaretem się wtedy żyło! Do Teatru Nowego chodziło się na Cywińską,do Opery na Polski Teatr Tańca Conrada Drzewieckiego. Wtedy to, w latach 70 -tych oglądałam\" Krzesanego\" z muzyką Killara w wykonaniu tego Baletu i teraz po 30 latach miałam okazję zobaczyć go znowu z takim samym przejęciem i wzruszeniem! A do Nowego już pod dyrekcją Eugeniusza Korina chodziło się na \"Lot nad kukułczym gniazdem\". Znacie? Znacie zapewne tę powieść Keseya.I film z Jackem Nicholsonem! W Nowym głowną rolę zagrał Janusz Andrzejewski i jak zagrał! Aż drzazgi leciały.Zresztą cała obsada była znakomita,do dziś pamiętam to przedstawienie, byłam na nim kilka razy i zawsze było świetne. Tak to jest,że dobre przedstawienie zawsze zostawia w duszy jakiś ślad. A o teatrze można bez końca..... Pozdrawiam Was teatralnie👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewik🌻 weszłyśmy razem:D \"Koty\",coś mi to przypomina,czy w chwili obecnej nie są czasem wystawiane w Warszawie przez Józefowicza? 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewik🌻 raz jeszcze. Czy ta sztuka,którą napisałaś nie mogłaby zostać opublikowana na Werandzie? To tylko skromne pytanie,pomyśl o tym,może w odcinkach:D Może i ja bym poszukała moich bardzo młodzieńczych wierszy:D ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam z wielkim zainteresowaniem teatralne posty naszych Werandowniczek. Okazuje się, że teatr czaruje swoją magią każdą wyobraźnię, pod każdą szerokością geograficzną. Witajcie🖐️ Przypomniałam sobie, jak bardzo musiałam używać swojej wyobraźni, kiedy w marcu 1990 roku siedziałam na widowni Teatru Narodowego w Helsinkach i oglądałam \"Portret\" Mrożka, reżyserowany przez estońskiego reżysera Matti Unt, a grany przez sławy scen fińskich - --- po fińsku! Ja umiem powiedzieć tylko jedno zdanie w tym języku ; \"mine en puhu suomea\", co znaczy - \"nie mówię po fińsku\".;) No, ale do czego jest nam dana wyobraźnia? Spektakl był super, a spotkanie za kulisami jeszcze bardziej fascynujące. Poznałam wtedy osobiście reżysera i wspomniane wcześniej sławy. Nigdy później nic podobnego mnie nie spotkało. Nasuwa mi się na myśl wiele wspomnień teatralnych, ale jest już późno i czas spać. Tym bardziej, że poprzedniej nocy czuwałam przy moim psie. Po operacji, jaką miała moja jamniczka -staruszka Czata, musiałam się nią opiekować jak dzieckiem w czasie ząbkowania. Operacja się powiodła - pies się wybudził z narkozy i teraz mogę już spokojnie pospać. Życzę spokojnej nocy, a Ewikkk życzę miłego wieczoru ( ta róznica czasu!)🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Linko 🌻 wstąpiłam tylko, żeby potwierdzić, że \"Koty\", rzeczywiście są grane w Warszawie w teatrze \"Roma\". Nie jestem jednak pewna, czy reżyserował je Józefowicz. Spróbuję poszukać w internecie, bo teraz nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Skoro o teatrze wciąż mowa, to wyznam, że chciałabym zobaczyć jakąś najnowaszą inscenizację w Operze. Mamy nowego dyrektora. Jestem ciekawa, co on pokaże na \"wejście\". Mówi się o baletach Szymanowskiego. Pamiętacie \"Harnasie\"? Trudne, ale jakże piękne. Spokojnej nocy życzę 🖐️👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość harnasie
pamiętam, to byli czasy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na Werandzie bardzo teatralnie, a ja mam teatr \"ludowy\" za oknem. A raczej kabaret. Witam i kłaniam miłym paniom!🖐️ Pamiętacie może przesławny skecz Tuwima, znany z repertuaru kabaretu \"Dudek\", w którym pan Kobuszewski i pan Gołas - obaj \"fachowcy\", naprawiali kran, albo cieknącą rurę ( już nie pomnę) biednemu \"klientowi\"? grał go chyba pan Michnikowski. Majster uczył wtedy swego ucznia fachowych terminów, obcych każdemu, kto wcześniej nie naprawiał cieknącego kranu. I radził: \"...wężykiem, wężykiem podkreśl....\" Dzisiaj w południe majster, który miał robić dach na naszym garażu, odmówił roboty, bo nie było rynajz - r y n a j z - powtarzam. Byłam sama, mąż gdzieś pojechał coś załatwiać, i nie miałam pojęcia co to są rynajzy i gdzie mogę je znaleźć. Majster odjechał zniesmaczony, a mąż kiedy wrócił, zaczął być niezadowolony, bo przecież rynajzy są! Są w stodole i czekają. Zakupione, przywiezione - od tygodnia czekają na majstra, który ze złośliwością kurpiowską wciąż nas omijał.( Na Kurpiach brak dekarzy, to się daje zauważyć.) Kiedy w końcu majster zdecywował się do nas wstąpić - ja wystąpiłam z tymi rynajzami! :( Do końca życia ich nie zapomnę! Szkoda, że Tuwim nie wstawił tego słówka do swojego skeczu, może nie byłoby całego tego zamieszania. Pa 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma mnie dzisiaj w Warszawie. W Warszawie jest natomiast wielu innych ludzi. Wiecują, maszerują niosą flagi i białe róże i twierdzą, że tylko oni kochają Polskę. Warszawa stała się szczególną sceną teatralną. Ja nie poszłam jednak na żaden spektakl. Jestem na \"emigracji wewnętrznej\" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie moje miłe...w domu,czyli na emigracji.... Fajnie jest być emigrantką.Nic cię nie obchodzi.Włączasz tv,patrzysz szklanym wzrokiem na szklaną pogodę - a tam przemawia...kto?...a to wiadomo,jak oni tacy podobni.Wyłączasz - idziesz sobie na Werandę...a co...musisz coś robić dla Polski ? Nie ! Już robiłaś ! I okazało się ŹLE !Więc nie psuj więcej i zajmij się innymi sprawami....ooooo...Polska potrzebuje dziś spokoju...on tak mówi,więc idź kobieto i nie mąć ! Taaa....tu jest przyszłość.Aa -to był premier,no popatrzcie - za cholerę nie wiem który jest który... Koniec .To na tę moją emigrację doszły echa tego co dzieje się w Warszawie... Aurinko,co to za urządzenie które wymieniłaś ? Pierwszy raz o tym słyszę.A majstrowi trzeba było odpowiedzieć cytatem z tego skeczu ....\' chamstwo zwalcza się siłom i godnościom osobistom \'...ooo... Czata choruje,a dzisiaj zaniemógł mój Kuba - staruszek.Ja i starszy pan wtaszczyliśmy go do samochodu,bo unieruchomiły mu się tylne łapy.U pana weta zachowywał się z godnością,jak przystało na psa z dobrego domu i jeszcze w wieku poważnym.Leczenie długie - a wynik niepewny.Ciężki jest los miłośników czworonogów.Czy tego chcesz,czy nie - po latach spędzonych razem,następuje personifikacja zwierzaka.Ból spowodowany jego chorobą jest przeogromny. ...A powinnam się przyzwyczaić.Tyle już zwierząt przewinęło się przez moje życie.Tyle odeszło.Nieraz sobie myślę....czy jak przyjdzie mój czas ,i będę przekraczać Tęczowy Most - czy wybiegną mi na spotkanie ? ...Chciałabym aby tak było .Ale kto to wie,czy Tęczowy Most w ogóle istnieje ? Szymonko - emigrantko.Dobrze że Cię nie ma Warszawie...Teraz padają wielkie słowa..Roman....zwyciężymy ! zwyciężymy !.... Deja vu,czy co ? Gdzieś i kiedyś to już słyszałam ...ale u licha co to było ? Czy tow.Wiesław ? ...czy tow.Edward ?...A może ...Lechu ? ...Dużo było tych majstrów od naprawiania tego biednego kraju... Wszyscy się starali,tylko - nie mogli - bo narzędzia ?...w stodole, powiedzmy.Więc pozostało machnąć ręką i pomyśleć o sobie. ...wężykiem Jędruś...wężykiem...cholerka.... Pozdrawiam - Aleks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Cię🌻 emigracjo wewnętrzna:D Aurinko🌻 czy powiesz nam co to są r y n a j z y ?:D Zrozumiałam,że to coś do dachu robienia,ale co:D? A wiecie co to są BISZONGI NA ŁAZARZU?:D Kilka lat temu miałam to wyjaśnione,ale już zapomniałam i Wam nie powiem.W każdym razie owe biszongi należały do stałego repertuaru mojej prawdziwie poznańskiej koleżanki z pracy. A oto jeszcze kilka jej powiedzonek: MIEĆ WIĘKSZE ASPIRACJE NIŻ NOŚPŁATA PIES:D Kto to jest ten nośpłat?Też nie wiem,tyle że w Poznaniu płat mówi się na ścierkę do mycia podłogi:D I jeszcze: NIE BADŻ TAKA HEJ DO PRZODU BO CIĘ SZNUROWADŁA OD PAPCI WYPRZEDZĄ:D I znowu: UŚMIECHAĆ SIĘ JAK KONDUKTOR DO DROBNYCH:D A w sytacjach kryzysowych: ZOSTAŁ TYLKO RÓŻANIEC I NOWENNA:D I o pieniądzach: MÓJ KOT NAWET NIE MRUCZY ZA DARMO:D Tych powiedzonek mam ze 3 stroniczki,część z nich jest jednak niekoniecznie cenzuralna:D:D Szary i deszczowy był dzisiaj dzień. Idzie zima,kupiłam już długie,ciepłe buty,najnowszy krzyk mody produkcji chińskiej:DWłaśnie w nich siedzę na werandzie i piszę:D:D 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Werando witaj..🌻 ...w piękną słoneczną niedzielę.Zresztą wczoraj też było pięknie i słonecznie,więc nie w głowie mi kupno kozaczków. Twój post,Linko ,przeczytałam przed pójściem do spania - te kozaczki made in China - spowodowały pewnie mój sen o kitajcach.Śnił mi się Wielki Mur. No bo co by innego na jawie mnie tak zajęło ? Dobrze,że nie przyśnił mi się np....Andrzej Chrobry,z Renatą w klapie... ...Ciii...co ja piszę... Może właśnie Wielki Brat patrzy na mnie ? A pamiętacie \' Rok 1984 \' ? Orwella ? Jura o tej porze roku jest piękna.Podobno wygrała ranking najpiękniejszych reginów w Polsce.Jest tylko jedno ale... Najazdy szaleńców ma crossowych motocyklach.Skałki jurajskie to nie miejsce dla hałasu i spalin.Na szczęście ma być powołana policja konna - mają być surowe mandaty ,z konfiskatą sprzętu - włącznie. A z mojego okna znowu widać rydze...Wczoraj ich nie było..biegnę do nich,zanim zadepczą je psy.. Miłej niedzieli - Aleks.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🌻 Jej,to moje modne kozaczki:D okazały się przyczynkiem snu chińskiego Aleks🌻? Mam nadzieję,że to był piękny sen,pełen słońca i zieleni.... Wspomniałaś Orwella Aleks🌻 Pamiętam z jaką szybkością przeczytałam jego \"Folwark zwierzęcy\",dostałam go dosłownie na kilka godzin:D Co jakiś czas łapałam się za głowę,tak wszystko mi się zgadzało! Potem \"Rok 1984\",no już wtedy to raczej włosy stawały na głowie! Książki te były u nas i nie tylko u nas zakazane przez cenzurę,ale pewne przecieki szufladowe były przecież. Zdanie: \"wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych\" z \"Folwarku zwierzęcego\" nie traci nic ze swej aktualności,Aleks🌻 Albo:\"Celem prześladowań są prześladowania. Celem tortur są tortury. Celem władzy jest władza.\" Czy Ci na górze:D nigdy nie czytali Orwella?:D Mimo wszystko miłej niedzieli życzę👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry Werando ozłocona słońcem! Opowieść Aurinko o rynajzach znakomicie poprawiła mi nastrój. Kilka lat temu, kiedy kupiliśmy i remontowaliśmy nasz dom na wsi pojawił się dziwny człowiek. Mój mąż załatwiał jakieś sprawy w pobliżu i byłam sama. Ów człowiek powiedział, że jest dekarzem, będzie nam malować dach i zakładać rynny. Obejrzał budynek, mówił coś na temat farby, zaczął obliczać długość rynien i powiedział, że będą potrzebne rynajzy. Oczywiście nie wiedziałam co to są rynajzy, dowiedziałam się wtedy jedynie, że rynajzy można kupić albo zrobić. Po chwili zjawił się mój mąż i rozmowa nabrała bardziej konkretnego charakteru. Po wyjściu dekarza spytałam co to są rynajzy i dowiedziałam się od męża: \"rynajzy to są rynajzy\". Zniecierpliwienie w głosie wskazywało, że lepiej nie drążyć tego problemu. Kiedy rynny zostały założone obejrzałam wszystko dokładnie i stwierdziłam co następuje. Rynny przymocowane są do dachu na półokrągłych zawieszkach, które podtrzymują rynny. Więc to na pewno są rynajzy. Powiedziałam o moim odkryciu mężowi, który odpowiedział mi śmiejąc się: przecież wiadomo, co to są rynajzy. Odrębną sprawą, związaną z osobą dekarza, jest język, jakim się posługuje. Po pierwszym spotkaniu z nim powiedziałam mężowi, że nie chcę więcej rozmawiać z człowiekiem, który używa takiego plugawego języka. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że jest to język powszechnie używany przez \"fachowców\" z tego rejonu, a ów dekarz okaże się najsolidniejszym i najuczciwszym człowiekiem. Polubiłam dekarza i jego liczną rodzinę a mój język wzbogacił się o słowa i zwroty, które już teraz rozumiem. Wcześniej zastanawiałam się, jak można rozmawiać używając wąskiego zasobu słownictwa; głównie zaimków, kilku rzeczowników (tych, których najszybciej uczą się cudzoziemcy) i kilku przymiotników. Skąd wiadomo o czym się rozmawia. W powszechnym użyciu w tej wsi jest forma \"ony poszły\", \"ony zrobiły\", \"ja żem poszedł\", rzeczowniki \"więzień\" (więzienie), \"kiszel\"(kisiel), czasownik \"poszłem\". W Warszawie na targu staroci używane jest przez handlarzy pytanie: \"co pan waguje?\" w znaczeniu: co pana interesuje? Tyle na dziś spraw językowych; można o tym pisać bardzo dużo. Polecam dziś spacer - kumulowanie ciepła i słońca na czas zimy. Wsypuję do kosza błyszcące piękne kasztany. Miłej niedzieli Werando.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej, hej na Werandzie🖐️ Droga Idalia już mi pomogła i wyjaśniła co to są te rynajzy. Teraz cała Weranda jest uświadomiona i gdyby kiedyś ktoś rynajz potrzebował - nie będzie problemu. Można je kupić albo zrobić! ;) Doskonale czytało mi się sobotnie i niedzielne posty zostawione na werandowym stoliku przez Linkę, Aleks i Idalię. Nie odniosę się do wszystkich od razu, bo mój post okazałby się najdłuższy. Poruszę tylko ...zaimki. Idalia wspomniała o tych zaimkach, z taką lubością używanych przez niektórych \"językowo leniwych\". Wraz z wiekiem i ja zaczynam posiłkować się coraz częściej zaimkami, czasami z ogromną wdzięcznością, że istnieją. Kiedy pamięć zawodzi, czyż nie fajnie jest powiedzieć: - \"podaj mi TEN, no tam, leży w tamtym...\" Kiedy byłam całkiem młoda i jeszcze jeździłam z rodzicami ich zabawnym Zaporożcem, usłyszałam taką ich rozmowę . - \"Ten tego Władziu, ten tego...\" - krzyknęła przerażona mama. Tata uspakajająco i całkiem poważnie odpowiedział - \" Ten tego, Teniu, ten tego...\". \"Konwersacja\" odbyła się w sytuacji, kiedy mój papcio jak zwykle nieprzepisowo (prowadził makabrycznie) wyprzedzał na trzeciego. Oni zrozumieli się wtedy doskonale. Ja musiałam czekać dziesięciolecia, żeby zrozumieć przyczynę takich odzywek i zacząć, tak jak oni, porozumiewać się ze swoim mężem podobnym \"zaimkowym\" kodem. Na pociechę mam fakt, że wokoło mnie coraz więcej ludzi korzysta z zaimków. I to niekoniecznie ludzie starsi, młodym to też się zdarza. ...a może to nie jest objaw zaniku pamięci.... ...ten, tego, a co to tu ja chciałam jeszcze napisać? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×