Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

alekas

JAK ROZKOCHAĆ W SOBIE KOBIETĘ, NA KTÓREJ NAM ZALEZY?

Polecane posty

Gość przelotem
Jeff, my kobiety pragniemy miłości od pierwszego wejrzenia. No, może nie od pierwszego, ale długo czekać nie lubimy. Ale lubimy chcieć się starać o mężczyznę - wtedy coraz bardziej nam zależy. Mówią, że przyjaźń może przerodzić się w miłość. Ale raczej dzieje się tak tylko u jednej strony, która najczęściej jest mężczyzna. Możliwe, że sprawa nie jest przegrana. Ja bym na Twoim miejscu próbowała wzbudzić w niej zazdrość - np. poopowiadała trochę bajeczek o nowopoznanej ślicznej koleżance.;) A najlepiej byłoby, gdyby zobaczyła Cię z inną. I faktem jest, że odległość nie sprzyja zacieśnianiu więzi, ale zbyt częste widzenie się może spowodować poczucie znudzenia partnerem, monotonii, co dla relacji - wiadomo - korzystne nie jest. W najbliższym czasie - skoro jesteście studentami - możesz zabrać ją gdzieś na ferie - niech sobie odpocznie od współlokatora i trochę pobędzie z Tobą. Ale nie bądź na każde jej zawołanie, za dobrze też być nie może, trochę niepewności i asertywności jest jak najbardziej wskazane. Trudno doradzać - każdy jest inny i co innego go kręci. Ale sa też elementy wspólne - jednak gdybym je znała, pewnie nie byłabym nieprzerwanie samotna.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nudny dzisiaj i jakiś taki spokojny i cichy dzień :-D aż miło przeczytać o nowych pomysłach z którymi wychodzi dziewczyna o niku \"przelotem\". Popracujemy, zobaczymy. A o feriach myślałem ale boję się że się nie zgodzi :-/ ale oczywiście próbować będę. Dziękuję przelotem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
fajny topik, pocieszajace ze sa mezczyzni ktorym tak zalezy na rozkochiwaniu kobiet ze az zaciagaja rad na forum internetowym. Ale chcialam zwrocic uwage ze samo rozkochanie nie wystarczy, trzeba jeszcze umiec taka rozkochana kobiete utrzymac przy sobie na stale, a to o wiele trudniejsza sztuka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kafeterianka oczywiście ma racje. :) I podejrzewam, że większość obecnych na forum zdaje sobie z tego sprawę, że przekonanie kobiety do siebie to maleńki kroczek całej \"wycieczki\" :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
p.jeff - a moglbys podac pare przykladow na to w jaki sposob mezczyzna okazuje, ze mu zalezy na kobiecie, ze ja kocha i ze jest ona dla niego najwazniejsza? Bardzo mi na tym zalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie potrafie konkretnie sprecyzować. Wszystkie szczegóły ujawniają się w życiu. Masa niespodzianek, kwiatki na codzień :-D spacerki, rozmowy, wyjazdy, przytulanie, słuchanie, śmianie się z jej żartów mimo że nic w nich śmiesznego :-D trzymanie kciuków za jej np. egzaminy, rzucanie wszystkiego nawet wbrew sobie i lecenie z pomocą :) dzwonienie nigdy z nudów tylko zawsze z troski :-) komplementy i jeszcze wiele tego... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość so far away
@agathhka tekst że się nie pamieta czegos po wypiciu alkohlu to ściema, żeby nie pamietac musiał by wypic tyle żeby byc nieprzytomny, a wtedy nie dał by rady Cie pocałować ;) co do tego czy zależy facecie na dziewczynie...hm najłatwiej poznać to po prezentach, czym facetowi bardziej zależy tym droższe je kupuje... uwzględniając oczywiście jego możliwości.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
Dzieki wielkie za wypowiedzi!:) ja mam wlasnie problem z mezczyzna ktory cos sie za bardzo nie stara... Jesli mielibyscie wolna chwile i zechcielil spojrzec meskim okiem na moja sytuacje to bylabym bardzo wdzieczna. Moze przesadzam? A moze milosc mnie zaslepila i nie widze ze jest zle, jak twierdza moi znajomi. Chcialabym poznac obiektywna opinie tych, ktorzy sie staraja;) bo juz nie wiem co mam myslec... od strony 4 na samym dole, podaje link: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3655902&start=90

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość so far away
trudno raczej stwierdzić co siedzi w jego psychice, przeważnie facet nawet jak idzie gdzieś z koleżanka to upiera się żeby zapłacić a co dopiero z dziewczyną, na pewno uraziło by to jego męską dumę... szkoda mu kasy na wyjścia, smsy i dzwonienie do Ciebie a zarazem lubi sie Tobą chwalić ciągając Cie na spotkania rodzinne ....bylaś za dobra a on to niestety wykorzystuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
ehhhhhhhh... wszyscy mi mowia ze jestem za dobra:( ale ja tego akurat nie potrafie zmienic:( ja bym chciala zeby o tez staral sie byc dobry dla mnie. I owszem, mam poczucie ze on czasem wykorzystuje te moja dobroc (albo naiwnosc jak uwazaja niektorzy) ale wg mnie jak ktos kocha to chcialby gory przenosic dla tej drugiej osoby! A on chyba chcialby zebym byla mu wdzieczna za sam fakt ze ze mna jest... a jeszcze odnosnie tego placenia - raz wyszlismy ze znajomymi na pizze i tak mi bylo strasznie glupio gdy moj facet czekal na kase ode mnie gdy szedl zlozyc zamowienie z chlopakiem znajomej. Poszedl dopiero jak powiedzialam ze oddam mu pozniej bo nie mam drobnych przy sobie... myslalam ze sie pod ziemie zapadne jak zobaczylam miny znajomych. To takie drobne zdarzenia, ale strasznie potrafia zrobic przykrosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja
czesc wszystkim, kafeterianka 23, co Ty robisz z tym facetem?? Wiem, ze wtracam sie w polowie watku, ale poczytalam poczatek i koniec :P i troche przypominasz mi mnie sama. Tez bylam naiwna, ale taka juz chyba jestem jak trace glowe dla faceta. Ale trzeba sie ocknac. Zobacz co pisza w tym temacie faceci... jak komus zalezy to sie stara. Koniec kropka. Mnie udalo sie zakonczyc taki zwazek i mimo tego, ze od poltora roku jestem wciaz sama (a stuknela mi juz 30-tka) to jestem pewna, ze byla to sluszna decyzja. Wole polegac na sobie niz na facecie, ktory od czasu do czasu ma przyplyw uczuc (choc moja sytuacja byla bardziej zagmatwana, to tak w skrocie mozna ujac). Mysle, ze ten "wlasciwy" zachowywalby sie inaczej w stosunku do ukochanej, gdyby ja prawdziwie kochal. Szkoda czasu i Twojego zycia na takiego... :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do agathhka hej, ja myślę,że on jest bardzo nieśmiały... i skoro nie był jeszcze w prawdziwym związku to się waha, bo jednak bycie z Kimś diametralnie zmieni jego życie i może tego się obawia... początki zawsze są trudne... Dodam, że mój pierwszy związek rozpoczął się od takiej sytuacji: pomomo tego iż bardzo podobała mi się jedna dziewczyna i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu (mieszkaliśmy w internacie) to jednak trudno było się zbliżyć do siebie, dopiero gdy ona była pod wpływem alkoholu nie wytrzymała i jako pierwsza powiedziała mi że żależy jej na mnie... oczywiście mi również zależało... i tak spędziliśmy ze sobą 5 fajnych lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agathhka
dziekuje roberto za odpowiedz czyli ja musze jednak wykonac ten pierwszy krok???/ tylko jak to zrobic wlasnie nie wiem czy sie odwaze z nim porozmawiac na trzezwo a gdy po pijaku to moze byc zawsze tak ze nie bedzie pamietal i znouw bede w punkcie wyjscia prosze o jakies wskazowki z meskiego punktu widzenia powiedzcie jak to rozegrac tak aby wkoncu bylo dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naiwny sentymentalny głupiec
No widać ten temat cieszy się popularnością mimo że jest trudny i każdy ma dość odmienne zdanie na ten temat bo różni ludzie oczekują czego innego. Więc kożystajac z okazji też podziele się swoim "doswiadczeniem" mimo że dalej nic z tego nie wychodzi(oczywiście opowiem to tak jak widze to ja, bo różne osoby różnie to oceniają); Dziewczyne znam można powiedzieć od zawsze, ta sama klasa, w większości ci sami znajomi...i pewnego dnia popatrzyłem na nią i mnie olśniło "to ta jedyna", mimo że przez 4 lata zawsze byłem koło niej mimo, nie robiłem tego w celu "patrz jestm blisko i o Ciebie dbam", przez ten czas przewineło się kołoniej kilku facetów, ale zazwyczaj w taki czy inny sposób "wyperswadowałem" im że ona nie jest dla nich, lub sami odchodzili, w takie przypadki nigdy nei wnikałem dlaczego aby się nie zdradzić...no ale nie bede tu opowiadął całej historii a więc wracąjąc do meritum: wkońcu stwierdziłem że nie ma potrzeby się ukywać z tym jakże szlachetnym i wielkim uczuciem, więc umuwiliśy się na rozmowę kiedy się spotkaliśy było z nami kilku znajomych, ja w sumie nie jestem dobry w te klocki więc wymyśliłem już jakieś obejscie rozmowy a słysze od niej "chodźmy się przejsc" (podobno wszyscy znajomi i ona wiedzieli co ona dla mnie znaczu mimo to byłem zaskoczony jej zachowaniem) no i poszlisy powiedziałem co wiedziałem, a ona "i to mi tyle chciałes powiedzieć?" i rozmowa się urwała, później przez tydzień gnębiłem ją o decyzję bo w sumie sprawa była nierozwiazana (i to był chyba moj pierwszy błąd który jak zauważyłem poruszyłą chyba p. Justyna) No i oczywiscie dziewczyna sie wkurzyła ostro i na tym pierwszy etap można powiedzieć się skończył, potem był około dwu-tygodniowy okres milczenia z jej strony a potem powolutku zaczeło się normować bo niby się umuwiliśy żę zapominamy o sprawie zeby było łątwiej...ale od tamtej pory całkiem "spadłem w otchłań" bo zaczołem się angażować w coś czego w sumie formalnie nie było...tak przez pół roku wogole zachamowałem jakiegolwiek działani ale mojej głowie coraz bardziej nasilała się myśl żę jej potrzebuję i chcę aby ona była szczęsliwa( z przeświadczeniem że tylko ja moge jej to szczescie zapewnić) jako żę jak juz mówiłem nie jestem dobry w te klocki to poprstu słucham co ona do mne mówi, raz w czasie rozmowy padło zdanie z jej strony "jeśli nie chcesz mojej zguby krokodylla daj mi luby" (nie muszę chyba tłumaczyć skąd to tekst :) ) no i myślę "mówisz masz"...jako że wybieraliśmy się na urodziny znajomej razem kupowalisy prezent i wogóle wydawało mi się że idziemy razem to pomyślalem że zanim dojdizemy to juzrazem będziemy tak naprawdę, formalnie...podarowałem jej pierścionek z podobizną krokodyla, móiłęm zę mi naprawdę na nie zależy i takie tam bzdety a jej komentarz brzmiał "znowu zaczynasz" ,ta akcja miał miejsce niedawno czyli powtarza się sytuacja z poprzedniej próby, jakiś tydzieńdwa milczenia..ale tym razem nie chcę udawać że nic nie było , bo zabardzo siew to wszystko zaangażowałem i każda chwila moich myśłi jest poswięcona jej... a ona stwierdziła że msuzę zrozumieć że nie beziemy razem bo oan mnei nie kocha. I tu macie moje kochane toważystwo dopiero temat do rozpraw naukowcyh, ja powoli tracę jakiekolwiek nadzieje bo do teg osie nei da zmusić, ale może ktoś mi cośpodpowie jak mogę zmienić jej nastawienie, bo jeśli ja jakocham nad wszystko to myśle że to nie może po niej spływać jak woda, całe te moje wieloleletnie "spiski i plany" miały na celu pokazanie jej że staram sieo to tyle lat, a na niej to nie robi żadnego wrażenia. Więc proszę o jakąś pomoc w tej już beznadziejnej sytuacji...może ktoś ma jakieś genialne pomysły, oprócz wielkich słow i prezentów bo to raczej na nią nie działa :) [ tekst był pisany bez sprawdzanai gramatyki i pisowni tak porpstu jak leci pomijajac wady klawiatury, wiec pardon jeśli ktoś wrażliwy na stylistykę jezyka ;) ) Pozdrawiam wszystkich któym nei wychodzi w tak "prostych" sprawach .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kafeterianka23, wybacz ale moim męskim okiem to Ty sama nie masz sprecyzowane co Ci tak najbardziej przeszkadza? Owszem, te numery z pożyczaniem od Ciebie kasy są żenujące i poiżej pasa, tak się facet nie powinien zachowywać. Ale do sedna - nie radzę Ci w tym konretnym związku co masz zrobić bo radzić jest zawsze łatweij niż działać będac kimś z boku i nie znając wszystkich szczegółów. Uważam, żeby ktoś mógł znać Twoje potrzeby i jak ma je uprzedzać to musi z Tobą mieszkać dzien w dzień ze 2-3 lata przynajmniej. Oczekując że spotkasz księcia który będzie Ci czytał w myślach i jeszcze to wszystko spełniał jest równe zero. Kazdy facet ma inne poczucie romantyzmu itp rzeczy ale żaden nie umie czytać w waszej pokrętnej psychice. Dopiero po wielu wspólnie spędzonych latach pod jednym dachem daje mozliwośc odgadywania potrzeb drugiej strony. Więc odrazu wybij sobie te brazylijskie seriale z glowy, w real life to nie działa w ten sposób. I jeśłi jest facet przytomny to po twoich rekacjach powinien się domyślić czy to coś Ci sprawiło przyjemność czy jest odwrotnie. Ale to wymaga bycia empatycznym i w miare małym egoistą, który skupia się tylko na swoich reakcjach... A i tak nie ma pewności czy Twój grymas na twarzy jest spowodowany chwilowym bólem żóładka, a nie reakcją na jego kawał ;). Dlatego trzeba delikatnie rozmawiać, bo dialog jest jedynym sposobem na komunikację między ludźmi, a nie fochy i zale do przyjacółki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naiwny sentymentalny głupcu, Kiedyś mając ok 20 lat dwa lata zdobywałem koleżankę, myślałem że to ta jedyna. Dwa lata za nią chodziłem robiłem wszystko, w końcu jej to powiedziałem cos w takim stylu jak Ty i zrozum: jeśli ona mówi, że Cię nie kocha to masz szanse równe zeru, że to sie zmieni. Tak już jest. Ona mmoże siętulić w Twoich ramionach, mówic Ci jak dla nie jesteś ważny, ale jesli nie czuje do ciebie wewnętrznego ognnia to za cholerę jej nie będziesz miał. I tu jest mała nadzieja, trzeba w niej rozpalić ten wewnętrzny ogień - nie prezentami, miłymi słówkami tylko musisz rozpalić w niej fizyczne pożądanie do ciebie jako samca, a nie ciapowatego romantyka. One potrzebują mężczyzny, jego silnego EGO opakowane w atrakcyjne dla nich ciało (what eva it means) Zrozum, tu masz jedyną szansę. Popytaj kumpli kobieciarzy jak się rozpala w panienkach to coś, że ida do łóżka z nieatrakcjyjnym na pozór facetem itp itd. Tylko wten sposób będziesz dla niej inny od reszty... Nie jest to łatwa sztuka gdy wiesz że jesteś dla niej tylko przyjacielem. Musisz zmienić wszystko w swoim życiu, co sie do tej pory z nią wiązało - oprócz jednego - tego że ją kochasz. Ale ostrzegam szanse nikłe, a jeśli nawet Ci sie uda ją rozpalić to łatwo moze odejść, tak to już jest... nie ja to wymysliłem... PS. po wielu latach jak już na dobre się od tej mojej jedynej odkochałem i poznałem ją jaka jest dziękuję do dziś Bogu, że mnie nie chciała, byłbym już po rozwodzie uffffffff....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja
Chlopaki, jest jeszcze cos takiego: jak olewasz dziewczyne to jej zaczyna na Tobie zalezec. Tak wiec to tez jest metoda, ale w wyczuciem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naiwny sentymentalny głupiec
No wiesz Desperado, to że nic na siłe to oczywiste i jak nie to nie, i tak sobie myśle "srał to pies, nie to nie" ale potem wraca myśl że to przeciesz mój sens życia, i to mnie najbardziej wkurza że jakoś sie dziwnie uzależniłem od tego...co to pociągu fizycznego, to poza tym że nie jest ze mnie przysłowiowy Brat Pitt, to jestem takim w pewnym sensie snobem w sensie wapniak, a dziewczyna w pewnym sensie można powiedzieć lubi sie zabawić, poza tym wstyd się przyznać ale bawiłem się nawet kiedyś feromonami ale to też nie dało skutku zauważalnego... Może poprostu nie wszyscy mogą być kochani, mogą tylko w ciszy swojego umysłu kochać kogos i cierpieć.... Pardon że pierdole taki chłam ale pewnie to wpływ tej literatury romantycznej którą byłem przez lata karmiony albo inne nieracjonalne bzdety. (sam się ostatnio siebie boje jak powiem coś w tym stylu :P) Dla facetów którzy mają takie problemy a mają dobrą pamięc polecam medytacje zezen, bardzo pomaga w oczyszeniu umysłu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
Naiwny sentymentalny ---> wiesz, bo w tym caly jest ambaras, zeby dwoje chcialo na raz;) ja tez mam kumpli, ktorych znam od lat i nawet by mi do glowy nie przyszlo zeby probowac z nimi cos wiecej, mimo ze sa fajni, mili, z poczuciem humoru. Tekst tej dziewczyny "znowu zaczynasz" moze swiadczyc o tym ze to juz dla niej zamkniety rozdzial i chce Ci dac jasno do zrozumienia ze masz sobie nie robic nadziei. Ja tez jak nie chcialam zeby jakis facet sie angazowal zbytnio w znajomosc ze mna to przestawalam sie odzywac (najlatwiej, najwygodniej, najskuteczniej i teraz wiem rowniez ze to zalosne...) ale mysle tez ze podswiadomie czekalam na jego reakcje, chcialam nawet zeby pokazal iz rzeczywiscie mu zalezy i choc bylam nieugieta to jednak mialam nadzieje na jakas wiadomosc, telefon.. mysle ze po prostu chcialam miec 100% pewnosci ze naprawde duzo dla niego znacze, co wiecej - jak taki dawal w koncu za wygrana to bylo mi smutno i zle i niejednokrotnie mialam ochote odezwac sie pierwsza! ale rezygnowalam wmawiajac sobie ze on juz na pewno nie chce mnie znac... Zawsze sobie mowilam ze jak spotkam tego jedynego to poczuje taka chemie, od razu bede wiedziala ze ten albo zaden. I tak sobie czekalam na te moja wielka milosc, dajac kosza kazdemu ktory probowal mnie poznac, a przy ktorym ja nie czulam przyslowiowych "motylkow". Ciagle czekalam na tego jedynego, nie robiac nic by kogos poznac (zadnych imprez, najwyzej wyjscia ze znajomymi, tylko nauka, obowiazki itp) W koncu pomyslalam ze cos musi byc nie tak: 23 lata na karku, a ja sama, nieszczesliwa i czekajaca na cud... Jestem bowiem typem kobiety, ktora za nic w swiecie nie zrobilaby pierwszego kroku. Musze zostac poderwana i juz! To mezczyzna ma wyjsc z inicjatywa bo to dla mnie znak, ze mu zalezy. Chocby mi sie podobal nie wiadomo jak bardzo to ja pierwsza nie zagadam, nie zaczne flirtowac w zaden sposob. Wiele kobiet tak do tego podchodzi. Chcemy zostac zdobyte. Obecnie jestem w stalym zwiazku, nie jestem do konca szczesliwa ale nie o tym chcialam tu napisac. Pare dni temu zwierzylam sie swojemu dobremu koledze z tego ze mam problemy ze swoim partnerem. Od slowa do slowa zaczelismy rozmawiac o moim niepowodzeniu z facetami, ze dlugo czekalam az w koncu jakis mnie w sobie rozkocha i powiedzial mi cos co mnie strasznie zaskoczylo! - ze zawsze bylam niedostepna, faceci na roku od poczatku sie za mna ogladali a ja nie dawalam zadnego sygnalu do tego ze chcialabym ktoregos blizej poznac i ze tylko do siebie moge miec pretensje bo wg niego chetnych bylo wielu tylko ja ciagle sprawialam wrazenie ze kompletnie mnie to nie obchodzi! Bylam zszokowana tymi slowami bo ja zupelnie inaczej to odbieralam - ze po prostu nie ma zadnego chetnego, ze sie nie podobam widocznie skoro zaden nie zagaduje, nie zaprosi na kawe, nie pogada. Bylam wsciekla na siebie, nie wiem czy mam w to wierzyc, wg mnie jak facetowi zalezy to sie stara to okazac, zabiega... z drugiej strony zajeta czekaniem na swego ksiecia z bajki rzeczywiscie moglam nie zwracac uwagi na to co dzialo sie pod moim nosem... Do czego zmierzam - dowiedzialam sie ze rowniez moi dobrzy koledzy mieli nadzieje na cos wiecej i podobno starali sie mi to okazac ale ja w zaden sposob nie pokazalam ze moglabym byc zainteresowana znajomoscia z nimi na innej stopie niz kolezenska. Gdyby wtedy ktorys z nich jasno dal mi do zrozumienia ze chcialby ze mna byc, to na pewno zaczelabym sie nad tym zastanawiac i patrzec na niego nie jak na kolege, tylko jak na mezczyzne ktoremu sie podobam. Mysle ze mezczyzna musi skladac jasne deklaracje, jak mu zalezy to powiedziec i czekac na reakcje, nie narzucac sie, nie wymagac natychmiastowych odpowiedzi tylko pokazac ze to dla niego wazne. Niektore kobiety po prostu same sie nie domysla ze moga byc obiektem westchnien jakiegos fajnego chlopaka jesli on im nie da tego jasno do zrozumienia. A im wczesniej tym lepiej. Despero desperski - ja wiem co mi przeszkadza i pisalam o tym wczesniej. Nie chce zamieszkac ze swoim mezczyzna tylko po to zeby on nauczyl sie odczytywac moje potrzeby, bo u mnie to sie odbywa akurat w druga strone - zamieszkam tylko wtedy gdy juz bedzie umial. Wiem ze musze nauczyc sie z nim rozmawiac, wymagac od niego, krytykowac zachowania ktore mi sie nie podobaja, tylko ze nigdy wczesniej taka nie bylam i dlatego jest mi z tym tak trudno. "(...) bo dialog jest jedynym sposobem na komunikację między ludźmi, a nie fochy i zale do przyjacółki..." - masz absolutna racje, tyle ze wlasnie ja nie umiem stroic fochow!!! Gdy on sprawi mi przykrosc swoim zachowaniem to jest mi tak niewyobrazalnie smutno ze nie wiem co powiedziec, wtedy wole sie nie odezwac tylko zdusic ten smutek w sobie, przemeczyc sie z nim choc mam ogromne poczucie niesprawiedliwosci w takich sytuacjach. On to moze nawet odbierac jako foch z mojej strony skoro ja milcze z uporem maniaka - i co wtedy mam? Focha z jego strony! Tylko rozmowa moze tu cos zmienic wiec jak tylko nadarzy sie okazja mam zamiar szczerze z nim pogadac. A czego oczekuje? Zeby mnie kochal, ale nie tylko by umial o tym pieknie mowic, ale przede wszystkim zeby umial mi to okazac. To czyny, a nie slowa swiadcza o czlowieku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
oj przepraszam za tego klona, moze ktos wie jak to wykasowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość so far away
a ja się nie zgadzam z tym że kobieta mimo że nie poczuła do nas cos na samym początku to jesteśmy spaleni Mój kumpel jest z swoją dziewczyną 7 lat, a z początku dała mu chyba z 10 razy kosza. Ale po każdej odmowie nie było płaczu, żalów, pretensji (co robi 99% facetów), tylko dalej do niej chodził nie przejmując sie za bardzo, uzależnijąc ją coraz bardziej od swojego towarzystwa. Po kilku miesiącach sama stwierdzila że ją wzieło. Moim zdaniem wszystko zależy od kobiety i skoro milość nie przychodzi od 1 wejrzenia trza jej pomóc. Zreszta piszecie że "cały ambars w tym żeby dwoje chciało naraz" a szansa że nagle oboje będzie chciało naraz zdarza się bardzo rzadko, życie to nie telenowela ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do kafeterianka23 piszesz ze kiedy nie chcialas zeby jakis mezczyzna sie do ciebie bardziej angazowal to przestawalas sie odzywac ale w podswiadomosci czekalas na jakis znak od niego - czyli jednym slowem chcialas miec 100% pewnosci zeby miec nad nim przewage i kto wie moze nawet to wykorzystywac miedzy innymi podbudowujac tym swoje ego, przykro mi ale tylko tak to rozumiem, zle postepowalas, trzeba bylo jednak sie do niego odzywac i dawac jakies znaki ze jednak moze byc z tego cos, oczywiscie stopniowo. Bo milczenie kobiety oznacza tylko jedno - \"Nie jestem nim zainteresowana\". Ja tkwie w takiej sytuacji ze pewna kobieta podobnie ze mna postepuje ale ona z kims jest i widze u niej statusy ze go kocha, wiec ja juz nie zrobie nic. To kobieta wybiera prawda? wiec niech sie stara o mnie jesli chociaz troche jej mysli krazą wokol mnie. niech dokonuje wlasciwych wyborow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naiwny sentymentalny głupiec
A ja się pochwalę w pewnym sensie. Wczoraj po rozmowie z moją "miłością" doszedłem do wniosku że to rzeczywiscie nie ma sensu i dałęm sobie spokój z okazywaniem jej swojego uczucia bo to i tak nie daje. Pewnie zaraz odezwą się osoby które mówiły "upur, upur i jeszcze raz upur" ja nie mówie że całkiem daje sobie spokuj bo tam wśrodku zawsze zostaje ślad i zawszę będę blisko niej, tak jej powiedziałem ale Ona jak zwykle niewierzy :P, tylko jest dziwne to że to Ona zawsze zaczyna nawijać o tym a nie ja, zaczyna to mówić żeby mnie kolejny raz uświadomoć że Ona jest na niet (was panowie też wkurza to babskie "ja ja ja i ja" ? o nas nie myślą wcale). Ciekawe jest to że myślałem że jak dopuszcze tą myśl do siebie to będzie mi smutno, ale mimo to że jąkocham a nie mogęz niąbyć t oczujęw jakimssensie satysfakcję, bo kiedyś przyjdize czas kiedy noga się podwinie i wszyscy inni się odwrócą...zostanie tylko jeden ten prawdziwy i mam nadzieje że to będę ja. Troche schodze z tematu bo to forum z radami a nie żalami wiec, ja także będę się starał coś wnieść tutaj, na mairę mojej wiedzy i doświadczenia :) I odrazu do kafeterianki23: Czyli nieodzywając się do faceta któy się o Ciebie stara, sprawdzasz czy naprawdę mu zależy ale nawet jesli bardzo mu zależy to i tak się nie zaangażujesz? bo tak to zrozumiałem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Naiwny sentymentalny głupiec
Jeszcze raz do kafeterianki23: czy teraz myślisz zę trzeba było "łapać okazję" ? czy teraz wiesz że któyś z nich to był ten własiwy a że ty nie poczułas nic do niego odrazu to odrzuciłąś jego uczucie.... jak śpiewał artysta "O Ela straciłaś przyjaciela, może się wreszcie nauczysz że miłosci nei wolno odrzucić itd" :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja
uwazam, ze jak ktorys z zainteresowanych kafeterianka23 mial byc tym jedynym to na pewno ona by o tym wiedziala. Jak to mowil moj pierwszy chlopak: "Co ma wisiec, nie utonie". Jak ktos ma byc z kims, to chocby uciekal i tak bedzie. Zaden facet nie odpuscilby jej sobie gdyby miala byc jego partnerka na cale zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelotem
Rozkręciliście się, że ho ho. Także jest tak, jak myślałam - moja obecność jest tu zbędna. Powodzenia zatem życzę i pozdrawiam. I pamiętajcie - każdy jest dla siebie samego najlepszym doradcą. Wystarczy tylko czasami spojrzeć na daną sytuację a. z boku, b. z pktu widzenia drugiej osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja
Naiwny sentymentalny... cos mi sie wydaje, ze ta Twoja "milosc" to nie do konca ma Cie w nosie. Skoro to ona w kolko wraca do tego tematu to pewnie chce sie czuc sie wyjatkowa i jedyna dla Ciebie i wciaz pragnie slyszec to samo. Ot, taka babska proznosc. Hihi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No no no, Sentymentalny, widzę postępy ;). Jesteś na dobrej drodze. Takie postawienie sprawy ściąga z Twojej twarzy błyskający napis: ta albo żadna - czyli to co najbardziej odpycha. Na razie jesteś w takim stanie, że nie interesuje Cię żadna inna. To dobrze, to Twój najlepszy w tym momencie atut. Ruszaj w miasto, nie jesteś w desperacji to kazdy podryw będzie piece of cake.. niech ona widzi że się świetnie bawisz, że adorujesz inne, Twoje ego momentalnie wzrośnie, ona to wyczuje. Zobaczysz jak jej będzie świdrować w głowie: kurcze, jaki on fajny, jak się pewnie czuje z tymi babkami, jak je zabawia, ehh szkoda, że byłam taka głupia. Jeśli tylko stanie się coś, że zacznie do ciebie świrować, masz być jak GŁAZ - niewzruszony, tylko kumpel, baw ją, zabawiaj , ale tylko jak kumpel, zero patrzenia w oczy w nieskończoność, dotykania itp. I to ona zacznie Cię zdobywać, ale już do końca nie mozesz pierwszy okazać coś więcej, aż ona sama się na ciebie rzuci z pożadania. Może to zadziała. Gwarancji nie daję żadnej bo jej nie znam. Jeśli nie, to rzeczywiście nie byłes w jej fizycznym typie (nie chodzi mi tylko o wygląd) , a to jest podstawa. (oczywiscie zależy jaką panna ma samoocenę - te z b. niską biorą co leci - bez obrazy dziewczyny :) ) facet77 \"jednym slowem chcialas miec 100% pewnosci zeby miec nad nim przewage\" Tak, o to tu chodzi - flirt to przepychanka kto kogo. Jak wiemy to babka kręci głową faceta i muis mieć ta pewność że tak jest. Tak samo we flircie. Stosują rózne myki, aby nas przetestować na ile jesteśmy silni psychicznie - one nie znoszą psychicznych słabeuszy. Mozesz być ofermą, potykać się na liściu ale psychicznie musisz być silny. I po to są te testy... jak się tak zastanowić to jest to fajna zabawa kto kogo ;) - jak w chowanego :D. echh tylko czemu czasami to boli jak się człowiek sparzy :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafeterianka23
no to biegne sie wytlumaczyc... to iz zrywalam kontakt z chlopakami i przestawalam sie zupelnie odzywac wcale nie bylo spowodowane checia by miec nad nimi przewage! Raczej tym ze nie wiedzialam jak w inny sposob dac im do zrozumienia ze nie jestem zaintresowana kontynuowaniem znajomosci. Bylam mloda i glupia, zamiast szczerze porozmawiac to wolalam uciec bez slowa - teraz inaczej bym sie zachowala. Poza tym czasem takie natychmiastowe urwanie kontaktu i uparte milczenie bylo jedynym skutecznym sposobem by zniechecic do siebie delikwenta. I wiem ze bynajmniej nie jest to powod do dumy z mojej strony, raczej mialam po takim zachowaniu wyrzuty sumienia. zreszta latwiej jest zerwac bez slowa niz prosto w oczy wylozyc cala litanie tego co mi w danej osobie nie odpowiadalo, gdy zadala wyjasnien I prosze mi tu nie pisac ze postepujac tak chcalam podbudowac swoje ego! Juz nie zlicze nocy ktore przeryczalam w poduszke z powodu straty kolejnego fajnego kolegi! Wychodzilam bowiem z zalozenia ze kontakt trzeba zerwac definitywnie i nie ma mowy nawet o kolezenskich stosunkach. Urywalam bo chlopak przy blizszym poznaniu mi sie nie podobal (zachowanie, charakter, styl bycia itd) ani tez nie trafila we mnie strzala amora, mimo iz wielokrotnie chcialam tego i przed kazda randka mialalm nadzieje ze to moze juz ten! A ze w glebi duszy, cichutenko cieszylo mnie ze jednak takiemu zalezy bo nie daje za wygrana to juz inna sprawa... I choc nie widzialam sensu w dalszym randkowaniu, to mile bylo ze jednak dla kogos moge znaczyc cos wiecej i ten ktos tak latwo sie nie poddaje. Wiem ze w taki sposob zranilam kilku fajnych facetow, ale wiem tez, ze nie chcialam z nimi byc i na pewno bym nie byla. Po takim zerwaniu kontaktu zazwyczaj nie mialam ochoty na kolejny "bo znow bedzie to samo" Zostawalam sama jak palec, nieszczesliwa i zla na siebie ze taki potwor ze mnie, mialam chwile ze zastanawialam sie - a moze jednak zadzwonic, napisac, moze jeszcze pamieta, nie zywi urazy, ale wiedzialam ze nie powinnam zaczynac na nowo tych znajomosci bo i tak by nic z tego nie wyszlo... eh takie pokrecone to ale mam nadzieje ze mimo poznej pory udalo mi sie wyjasnic choc troche.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MarianM
No tak jakby... widzisz, to wszystko nie jest tak proste na jakie wygląda. Ja mam dziwne szczęście do kobiet. Moja sytuacja po sylwestrze zmieniła się, porozmawialiśmy, wspólnie uznaliśmy że damy sobie na wstrzymanie i zobaczymy sami co będzie dalej. Od tego momentu stało się wiele, bo ona w sumie oddała mi siebie, sypiamy ze sobą od niedawna . Dalej widujemy się codziennie, spędzamy ze sobą cały wolny czas. Gdy jesteśmy razem czas zwalnia... Wydaje się że doskonale się rozumiemy. Z tego co napisałem można by pomyśleć że lepiej się nie da, prawda? A jednak historia nadal jest daleka od idealnej :( Dała mi siebie fizycznie, ale nadal nie jest w stanie nawet powiedzieć jak nazwać nasz związek, ciągle słysze od niej że jestem najlepszym co ją spotkało do tej pory... zarazem jednak mówi że nie chce mi się deklarować bo źle by się czuła dając mi nadzieje. Non stop słysze że nie jest pewna jutra, że nie jest taka dobra jak myśle... Poprzedni związek wpędził ją w depresje i kompleksy... gość ją zniszczył, bił i źle traktował. Ona zakochana tkwiła w tym za długo... teraz boi się okazać uczucia, boi się związać z kimś... Dla mnie to jest przyczyna tak dziwnej sytuacji między nami i tylko dlatego dalej chce to znosić. Mam chwile gdy ciężko mi to wytrzymać... ale staram się. Cierpliwe czekam aż poradzi sobie z tym, chciał bym jej pomóc, ale nie mam o tym pojęcia. Ciekaw jestem czy ktoś z Was miał podobną sytuacje i może mi coś doradzić? Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×