Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lalala

Zakochać się w przyjacielu..

Polecane posty

No u mnie koles zareagowal jak pewnie kiedys pisalam...brakiem reakcji..tzn. nie skreslil mnie jakos czlowieka, bo kontakt wzgledny mamy i nalezy od do poprawnych, ale nigdy od tego czasu nie bylo mowy o budowaniu zwiazku (i dobrze, patrzac z perspektywy tak by the way..) Pojawil sie ktos inny, kto jest wart zainteresowania wieckit z tamtym:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle
najlepszym rozwiązaniem jast powiedzieć prawdę - postawi się delikwenta pod ścianą i bedzie musiał zadecydowac co dalej, byc może tez cos czuje,a byc może jego odpowiedz zwieje całą nadzieje. jest jeszcze szansa że zachowa sie jak była sympatia " lalala" i przemilczy sprawe.wiem że to najlepsze rozwiązanie, ale ja nie mam odwagi żeby to wyznać, boje sie odrzucenia, boje sie go stracić. wczoraj widziałam go jak przejezdzał na miescie-on mnie nie.spotykałm sie z kims innym od 3 tyg - nagle przestałam odbierac tel bo znów mysle o przyjacielu, nawet mi sie z tamtym nie chce gadac.w dodatku przysnił mi sie. i to taki był we mnie wpatrzony w tym snie, zakochany, zabiegał o mnie, całował, rany... teraz to juz zupełnie wszystko ożyło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy...
Zdecydowalbym sie powiedziec, bowiem tak prawde mowiac... To jedyne rozwiazanie, nie chce wiecznie meczyc sie nadzieja, ze moze, ale jednoczesnie zastanawiam sie, czy nie za wczesnie? Znamy sie pol roku, z drugiej strony, taka deklaracja naprawde moze wystraszyc ja. Z drugiej strony, nie wiem, w jaki sposob, a dokladniej - okolicznosciach - to zrobic. Czy twarza w twarz, a moze poprzez sms? To drugie wyjscie jest o tyle dobre, ze dalbym jej czas na przemyslenie calej sprawy, wiem rowniez, ze bylaby wowczas ze mna bardziej szczera niz podczas rozmowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaaaaa
wlasnie tez sie zastnawialm, w jakich okolicznosciach pwoeidziec..czy przez gg czy na zywo,a le na zywo chyba zabrakloby mi odwagi..czekam na jakasimpreze, gdzie razem bedziemy,wtedy zawsze jest lawtiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle
ja to raczej i tak nie powiem, on i tak mnie nie kocha wiec ze mną nie bedzie, jedyny plus że może da mi spokój jak go o to poprosze, łatwiej bedzie mi żyć. chyba ze postanowi spróbować, ajj cięzka sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka_21
To muszę wam powiedzieć, że zakochałam sie w żonatym przyjacielu... ja sama jestem też mężatką... poczatkowo było tylko kumplostwo... jak zauważyłam, że najzwyczajniej w świecie sie zakochałam...poprosiłam, żebysmy zerwali ze soba kontakt... nie chcialam mówić dlaczego, bo to by nie pomogło ani mnie ani jemu... ale nie chciał sie pożegnać bez podania powodu. Z trudem, ale powiedziałam, przeprosiłam. Nie tak miało być, wcale tego nie chciałam, nie chciałam stracic tego co mam. Bardzo kocham męża. Zrozumiał. Bardzo mu było szkoda, bo nie chciał stracic kumpeli. Powiedział, że będzie czekał jak już będzie dobrze. Chyba mi lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazn na dobre i na zle
sluchajcie, ale z waszych wypowiedzi wynika, ze nie bylo wczesniej dlugiej przyjazni, dobrze rozumiem? ja nie moge postawic faceta pod sciana i powiedziec zeby sie zdecydowal, bo nigdy nie dalam mu do zrozumienia, ze czuje cos wiecej. od kilkunastu lat jestesmy jak brat z siostra, na komentarze znajomych reagowalismy smiechem, opowiadamy sobie o swoich milosciach, romansach, a jak bylismy w zwiazkach to sie spotykalismy parami. bylo super, bo nie bylo podtekstow. a teraz z mojej strony są i boję się, ze jak to powiem to poczuje sie oszukany :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dawno mnie tu nie było, ale wpadłam zeby przedstawic wam moja historie, moze ktos jakies wnioski wyciagnie z niej: byłam zakochana w przyjacielu moim, on we mnie widział jedynie swietna kumpele, nigdy kobiete....bardzo sie z tym meczyłam, on widział ze cos jest nie tak, ale jak pytał, to go zbywałam czymstam, co najlepsze....domyslał sie po kilku miesiacach zmagan ze soba, z uczuciem dojrzałam do tego by mu wyznac prawde....była to najlepsza decyzja mojego zycia nie, nie jestesmy razem, powiedział ze nie bedziemy nigdy, dlatego ze jestemy przyjaciólmi, a nie para i własnie dlatego szkoda by było niszczyc to co jest miedzy nami było ze man naprawde zle, dochodziłam do siebie przez 2 miesiace, w koncu powiedziałąm sobie: dosc! basta! koniec umartwiania! wziełam sie za siebie, zmieniłam troche wyglad, podejscie do zycia, zaczełam wychodzic do ludzi, usmiechac sie i skupic na tym co akurat najwazniejsze (matura) hmm, nagroda za ten postepek przyszła sama, poznałam kogos cudownego, zakochalismy sie w sobie oboje, teraz widze, ze warto było czekac...bo prawdziwa miłosc sama przyjdzie odwzajemniona i zapuka do kazdego jestem teraz z tym facetem, nigdy nie było mi tak dobrze, tak rozowo, spontanicznie, nigdy nikomu nie zalezało na mnie tak bardzo, kochamy sie oboje i planujemy wspolne zycie zaskoczyło mnie to kompletnie, zreszta jego rowniez(był po nieudanym zwiazku i nie w głowie mu były kolejne sercowe dylematy) a moj przyjaciel....coz, jest zazdrosny, jest to typ psa ogrodnika....nie obchodzi mnie to juz, jest on nadal moim kumplem, ale tylko kumplem, nie kocham go juz jako faceta i dziekuje mu ze mnie odrzucił...tak, dziekuje mu za to oto po krotce przedstawiam swoja sprawe, gratuluje jak ktos dobrnął do konca, ale mam nadzieje ze zastanowicie sie teraz nad własna i wyciagniecie z tego prawidłowe wnioski...prawda przynosi jedynie korzysci, moze nie od razu ale z czasem okarze sie korzystna :) goraco podrawiam i zycze szczescia 🌻 P.S. miło mi Cie widziec lalala :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę sie, że Gabeli się poukładało i że jest ona przykładem jak taki \"kop\" z pozoru jest potrzebny. U mnie skończyło sie podobnie.. Jakieś 2 miesiące się otrząsałam, potem wyjachałam raz i drugi, poznałam nowych ludzi, odświeżyłam garderobę, zmieniłam kolor włosów. Nie bałam się być jaka jestem naprawdę i spotkałam się z wieloma życzliwymi opiniami i gestami w moim kierunku. Na razie z nikim się nie spotykam,ale może? :) Poznałam kogoś fajnego. Może to jest to? Nie wiem.. Nie myślę, nie reżyseruję, jestem na fali i nic nie przeszkodzi mi w tym by się tym cieszyć;) Takie wyrzucenie z siebie jakiegoś balastu to dla mnie był świetny detox. Nie lubię kumulować w sobie negatywnych emocji i dlatego to było dobre posunięcie. Miało plusy i minusy (nasz kontakt sie ograniczył, były plotki na mój i jego temat), ale wszystko to minęło, a ja czuję się szczęśliwa :) Czego i Wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaaaaa
fajnie tak sobie czytac, ze wam sie jakos udalo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazn na dobre i na zle
mój nie odzywa sie od tygodnie. coś chyba jest na rzecxzy, bo ostatnio widywaliśmy si e prawie codziennie i tak dziwnie jakoś było. zajmuję sie więc czym się da, żeby o nim nie myślec, nie dzwonić i w ogóle nie zawracac sobie głowy. nie powiem mu, bo i tak pewnie nic z tego nie będzie, zabiję to nieszczęsne uczucie i mam nadzieję, że mi sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaaaaa
tydzien...oj to dlugo my to max 2 dni sie nie odzywamy do siebie..ale to mzoe dlatego ze mamy gg i caly zas ze soba gadamy..i jakos nie wyobrazam sobie zeby nagle to sie skonczylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazn na dobre i na zle
malaaa, ale my się znamy parenaście lat.. mamy oboje prawie 3 dychy, więc praca i inne obowiązki. zdarzało sie nam nie wiedzieć sie kilka miesięcy - czesto wyjezdałam z pracy, stypendium i inne albo będąc w stałych związkach., byly maile, telefony, ale nie tak częste. jednak zawsze wszystko co jakiś czas wracało do starych praktyk i zaczynało sie od nowa. nie dziwiłabym się, że tydzien sie nie odzywa, gdyby nie to, że akuratnie ostatnio kontaktowalismy sie prawie codziennie. jak mnie uczył trzymac rakietę do tenisa i dotykał mojej ręki to oboje byliśmy zmieszani. i to się czuło. i teraz ta cisza :-/// ratujcie, starej babie odbija :-/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazn na dobre i na zle
malaaa, czytałam o twoim pomyśle z imprezą. ja myślę, że to jedyne wyjscie. przynajmniej ja na trzezwo nigdy nie pisnę z siebie ani słowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jakiej przyjaźni Wy piszecie
? :o zakochane w przyjacielu? to juz nie jest przyjaźń!!!!!! przyjaźń damsko-męska nie istnieje! Wy jesteście tego przykładem :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mery8390
Ja jestem z tej drugiej strony. Wczoraj odkryłam, że moj Przyjaciel czuje do mnie coś innego niz przyjaźń, że się we mnie zakochał. Czuje się z tym kiepsko. Bo go uwielbiam, znamy sie od wielu lat, razem podróżujemy. Chciałabym czuć do niego to samo, to wspaniały facet, ale nie potrafie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mery8390
to prawda przyjaźń k - m nie istnieje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazn na dobre i na zle
ja tez zaczynam tak myslec, nasza przyjazn miala racje bytu, bo oboje ciągle z kimś bylismy. a jak tylko zdarzyła sie po latach!!! sytuacja, że oboje jestesmy sami zaczyna sie wszystko kwasić. jak to ktoś napisal: przyjazn miedzy męzczyzna a kobieta polega na nadziei jednego z nich, że jest to coś wiecej niz tylko przyjazn. bo ja moge sie przyjaznic z facetem, ktory nie podoba mi się izycznie, ale wtedy okazuje sie, ze to ja jemu sie podobam. macie racje, dziewczyny, nie ma idealnej przyjazni z facetami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazn na dobre i na zle
mozna sie kumplowac, spedzac ze soba czas, ale na dluzsza mete nic dobrego z tego nie wynika i tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spragniony_jej
Wczoraj przyszla do mnie, zadzwonila i spytala czy nie mam zadnych planow. Gdy weszla z butelka czegos mocniejszego, od razu wiedzialem, ze cos jest nie tak. W pewnej chwili przeblysk - a moze to teraz, moze powiedziec jej o tym, co czuje? Wypilismy duzo, domyslalem sie, o co chodzi, ze ma juz dosc swojego faceta, wciaz tylko problemy, probowalem delikatnie poruszyc temat, ale powiedziala, ze bardzo prosi, ale nie chce o tym rozmawiac, bo gdybym zaczela, na pewno rozplakalaby sie. Nie wiem, kiedy ujawnic to, co czuje. Niech czas pokaze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upuuu upuuuuu
tez mysle ze nic dobrego nie wynika...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natka1975
Spragniony_jej wiesz nie zazdroszcze Ci .... ale marzy mi sie ze kiedys ktos ... jakis przyjaciel najpier zakocha sie we wmnie to byloby cos wspanialego ... pozdrawiam i trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wieki mnie tu nie bylo i przyznam sie szczerze ze wcale nic nie wymyslilam madrego w tym czasie, niczego nie zmienilam..............nie potrafie ,nie chce? sama nie wiem czego chce bylo tak ze napisalam tego posta w sytuacji kryzysowej ........tzn takiej jaka ma \"przyjazn na dobre i na zle\"........tzn nieodzywanie sie po serii fantastycznych dni. i sie wlaczyla mi myslowka ze jednak ja tak nie chcee, ze zasluguje na cos wiecej, a ze on mi tego nie chce/nie moze dac to ja zrezygnuje. otoz, jestem beznadziejnym przypadkiem, przyznaje sie do tego uczciwie. nie potrafie z nim zerwac tak z dnia na dzien tej pseudo-przyjazni moze byloby latwiej gdyby wyrzadzil mi jakas wielka krzywde, gdyby powiedzial cos obrazliwego....cokolwiek. a przeciez nie moge sie od niego odwrocic tylko dlatego ze on nie potrafi sprostac moim niewypowiedzianym marzeniom ...... to jest uzaleznienie.ja to wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaaaaa
bardzo ladnie to napsialas..zgadzam sie w pelni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ryguś
Ja zakochałem się w przyjaciółce. Byliśmy bardzo zżyci. Trudno było mi się przyznać do miłości. Ja jako chłopak powinienem być twardy, ale nie byłem. Płakałem po nocach i myslałem caly czas o tej jedynej. Po próbach przekonań znajomych wyznałem jej miłość. Była zaskoczona, ale wydało mi się ze czuła ze ją kocham. Dziś kontakt z nią mi się urwał. Nie dogadujemy się. Kłucimy się. A ja i tak ją wciaż kocham. nie moge bez niej żyć. Chyba na zawsze zostanę sam?!!JA JA KOCHAŁEM< KOCHAM I KOCHAĆ BEDE!!!!!!!!!!!!Tylko ze to nieodwzajemniona miłość, Zeby tos sie znalazł kto by pomógł mi o niej zapomniec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przyjaciółce powiedziałem o uczuciu właśnie przez SMS (choć podejrzewała, co się kroi). Odpowiedziała, bym nigdy więcej nie mówił jej takich rzeczy w takiej formie :) bo do naszego spotkania układała różne scenariusze, bo mi powie. Lepiej więc chyba powiedzieć bezpośrednio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eizabeth
rygus kłocicie sie? czy raczje ona owteia ci oczy na sprawy zycia takie jak milosc, szacunek? wiesz bo chyba mi nie powiesz ze okazuje sie szacunek tak wieleki slowo kobicie, ktoa urodizla dziecko nie dosc ze z oszustwa to jeszcze wyklela nienarodozne dziecko jego obencje dziewczyny/ ona nie jets godna nazywac sie matka..nawet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eizabeth
tak lepiej bezposrednio, ale milo jets np widziec to napisane nie tylko smsm ale np w poezji, wyznaniu:) to najpiekniejsza rzecz miex ukochana i przyjaicplke w jednym:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spragniony_jejS
Siedze i mysle o tym, by zadzwonic do niej, wyslac sms, cokolwiek, byle tylko uslyszec, przeczytac kilka jej slow. Ale czy to ma sens? Czy nie lepiej bedzie, jesli pozwole, by zaczela tesknic, jesli w ogole teskni? Czy zbyt czeste kontakty nie sprawia, iz to, co pomiedzy nami, spowszednieje, a moze wrecz przeciwnie - umocni to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×