Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lalala

Zakochać się w przyjacielu..

Polecane posty

Gość Spragniony_jej
I tak koncza sie marzenia. Wczorajszy wieczor... A alkohol jest zdecydowanie zlym doradca. Nie dzialal na mnie, nie wiem zupelnie, dlaczego. Nie moglem rozluznic sie, wciaz bylem spiety, nie wiedzialem, jak zaczac rozmowe. W koncu, zrobilo sie tak pozno...Postanowilem, ze skoro jestem takim tchorzem, dam jej kartke, wczesniej przygotowana. Polozylem na stole, gdy wyszla do toalety. Chyba wiedziala, co to jest. Siedzielismy naprzeciwko siebie, nie wiem, dlaczego puscilem taka smetna muzyke, zapadla absolutna cisza, jesli chodzi o slowa. Nie otwierala koperty, poprosilem, by zrobila to dopiero po powrocie do domu. Nagle wyobrazilem sobie, ze najprawdopodobniej ja strace, ze wlasnie zrobilem cos zlego, ze to nie ta chwila, ze nie powinienem. Bylo ciemno, zapalona swieczka, mala, rzucala niewielki snop swiatla. Powiedziala, nagle powiedziala, ze za bardzo mnie lubi, ze nie chce mnie ranic, nigdy. To przewazylo, bylem juz prawie pewny, ze pomylilem sie, ze zle ocenilem sytuacje. Przegralem. Zobaczyla, ze po moim policzku plynie lza, choc probowalem to ukryc. Usiadla obok mnie, juz nawet nie pamietam co mowila. Chyba, ze przeprasza, ze nie chce, zebym plakal przez nia, ze to jej wina. Wiedziala, co jest w kopercie, jestem pewny. W pewnej chwili nie wytrzymalem, powiedzialem, ze chyba powinnismy juz pojsc polozyc sie, ze nie chce, by patrzyla na moja porazke... A dzis... Przyszla.. Prawie sila wyciagnela mnie z lozka, wiedziala, ze cos jest nie tak, prosila, zebym jej tego nie robil. Ale, czego? Nie wiem. Zostawila kartke. Nie wiem, co jest na niej napisane. A ona byla dzis taka dziwna, niespokojna. Boje sie. Otworzyc. Wiem, ze musze poniesc odpowiedzialnosc za swoje decyzje. Ale jestem po prostu tchorzem. Przegranym. Trzymam ja w dloni i nie wiem, czy mam odwage przeczytac... Stracilem Cie, jestem pewny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spragniony_jej
A jednak:) Przeczytalem i... Rowniez i jej nie jestem obojetny, prosila tylko o troche czasu:) Dzis przyjdzie do mnie, by porozmawiac, na powaznie, o tym, co czujemy:) Moze i do mnie w koncu usmiechnie sie szczescie? Nie wahajcie sie ryzykowac i... zyczcie mi powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! Cieszę się, że zaryzykowałeś. Ja kiedyś też dostawałm liściki, sama czasami także pisałam. Może to dobry sposób na wydobycie z głębi siebie samego uczuć i myśli, których nie potrafilibysmy powiedzieć kochanej osobie wprost. Czyli jednak warto zarykować. Trzymam za Ciebie, za Was kciuki i mam nadzieję, że szczęście będzie zawsze blisko Was. Z pozdrowieniami - B.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-izabeth
A jednak Przeczytalem i... Rowniez i jej nie jestem obojetny, prosila tylko o troche czasu Dzis przyjdzie do mnie, by porozmawiac, na powaznie, o tym, co czujemy Moze i do mnie w koncu usmiechnie sie szczescie? Nie wahajcie sie ryzykowac i... zyczcie mi powodzenia super:) warto ryzykoac:) czemu moj nie cche?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spragniony_jej
Mimo wszystko, juz chyba jestesmy takimi typami osobowosci, ze mowienie o uczuciach nie przychodzi nam latwo. Jeszcze daleka droga przed nami, nawet - bardzo, bardzo odlegla, ale pojawilo sie male swiatelko, to cieszy. Czuje sie zdecydowanie lepiej, dobrze, ze wyrzucilem to wszystko z siebie. Powiedziala, ze na razie nie chce niczego deklarowac, ze musi byc pewna, nie chce pozniejszych rozczarowan. I ja ja rozumiem, nie bede naciskal, nie ma sensu spieszyc sie. Chociaz, oczywiscie, chcialbym choc odrobine przesunac sie do przodu. Co jest najpiekniejsze... Moge siedziec obok niej, bez slow, spogladac, jak jej palce przebiegaja po zwienczeniu szklanki z sokiem i... Wowczas chcialbym, by juz zostala, by nie odchodzila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tyle wypowiedzi. od razu przyznam sie,ze przeczytalam tylko kilka.. chciałam sie tylko podzielic wlasnymi doświadczeniami w tym temacie. ja tez zakochalam sie w moim przyjacielu. po roku intensywnej przyjazni, spotkan, rozmów o wszystkim. zakochałam sie w momencie, gdy jego patologiczny zwiazek z poprzednia rozpadł sie definitywnie. nie od razu, ale rany były jeszcze świeże. powiedziałam mu szczerze jak sprawa wygląda. wyznania obkupione były ogromnym strachem;) ale podołałam. zdziwił sie, ale widać było radość w jego oczach. długo obiecywalismy sobie, ze damy sobie \"okres próbny\", zeby niczego nie zepsuć, nie stracić, w razie czego zachowac dystans.. ale jestesmy ze soba już rok. i dopiero od niedawna odbijaja sie na mnie negatywne strony tej decyzji... dzis uwazam, ze to mężczyzna powinien zrobić pierwszy krok.. bo oczekiwanie na to, aż on zapomni o swojej poprzedniej dziewczynie i pokocha mnie były bardzo bolesne. ona sama nie szczędziła sobie komentarzy, plotek.. jestem szczęśliwa z ukochanym. ale za wszystkie wylane łzy moge winić tylko siebie. wiec jesli czujecie,ze jestescie na siłach zniesc ewentualna porażkę, bądź tez wziac na siebie wiele konsekwencji swojej decyzji to próbujcie. i zycze powodzenia 🌻 :) ale sie rozpisałam :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spragniony_jej
Cokolwiek sie stanie, jednego jestem pewny - nie bede zalowal swojej decyzji. Ale wierze, ze bedzie dobrze. Musi byc. Dowiedzialem sie, ze gdy zobaczyla mnie po raz pierwszy, poczula, ze to cos wyjatkowego; wraz z kolejnymi spotkaniami dochodzila do wniosku, iz wpada w to coraz bardziej, poczatkowo myslala, ze to tylko zauroczenie, ze wkrotce przejdzie, ale trwa do dnia dzisiejszego. Przede wszystkim, mam nadzieje, ze nie popsuje niczego. Teraz bedzie juz zdecydowanie latwiej, wiem bowiem, jak wyglada rzeczywistosc, na czyms stoje. Hmm... Jedyne, czego mi brakuje, to doswiadczenie w postepowaniu z kobietami, ktore dlugo skrywaja swoje uczucia, nie jest im latwo o nich mowic. Ale... Bede walczyl o Ciebie i mam nadzieje, ze niedlugo bedziemy razem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-izabeth
warto walczyc:) tak jak ja walcze o Ciebie:) mam inna sytuacje, to On;) nie cche deklaracji, tak jak ona, rozumiem to tak jak Ty:) musi byc dobrze, bo wiemy na czym stoimy, jakie sa nasze uczucia:) zatem jaka porazka? jak wiemy, ze czujemy do siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spragniony_jej
Czy cos zmienilo sie od naszych ostatnich wyznan? Chyba nie. Aczkolwiek poczatkowo myslalem, ze poczuje sie zdecydowanie lepiej, ze bedzie mi latwiej, nie bedac zmuszonym zyc w niepewnosci, przez kilka chwil faktycznie tak wlasnie bylo, a teraz... Czuje sie dziwnie, wiedzac, ze nie jestem jej obojetny, zaluje, ze juz teraz nie moge byc z nia, z natury jestem niecierpliwy i wlasnie to oczekiwanie, o blizej nieokreslonym czasie, bez wyznaczonego terminu, chociaz wiem, ze nie sposob go wyznaczyc, zaczyna przypominac trudnosc zycia z wczesniejsza niepewnoscia. Zastanawiam sie, czy jest sens robic drobne kroczki do przodu, czy moze pozwolic, by wszystko toczylo sie takim samym torem, jak dotychczas? Potrzebuje jej bliskosci, ale jednoczesnie boje sie zrobic ow krok. Mam jednoczesnie wrazenie, ze ona chcialaby. Spytala bowiem, jak teraz bedzie, a gdy odpowiedzialem, zaskoczony troche owym pytaniem, ze najlepiej tak, jak dotychczas, chociaz ja oczywiscie moglbym chciec duzo, ale to od niej teraz wszystko zalezy; mialem wrazenie, ze nie takiej odpowiedzi oczekiwalaby...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazn na dobre i na zle
a czy jest tu ktos, kto sie nie zachochal po roku czy dwoch przyjazni, ale po 10, 15, 20 latach???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg2005
Dołączam się do tematu ;) U mnie sytuacja jest troszeczkę inna. Mam kolegę, z którym znam się bardzo długo. Nigdy nie łączyło nas nic więcej niż dobre koleżeństwo. Spotykaliśmy się zawsze w biegu, gdzieś na ulicy, ale wtedy nagadać się nie mogliśmy. Znam wszystkie jego problemy z dziewczynami, z którymi się spotykał. Niestety on jest chodzącą poczciwotą i dziewczyny potrafiły to wykrzystać. Nigdy wcześniej nie patrzyłam na niego jak na chłopaka, z którym mogłabym być. Tydzień temu dowiedziałam się, że szuka ze mną kontaktu, bo chce się umówić na spotkanie. Zna moją przyjaciółkę (pracuje z jej mężem) i w rozmowie z nią (by wyciągnąć informacje o mnie) stwierdził, że ja jestem kobietą jego życia, że od dawna darzy mnie uczuciem itp. Umówiłam się z nim (zanim się tego dowiedziałam), a teraz jestem przerażna tą deklaracją. Ja nie wiem, co do niego czuję. Czekam na to spotkanie. Co ja mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e-izabeth
ni boj sie, oboje chcecie ja che ty chesz, nie ma niczego procz spelnionego szczescia:) megg czas sie przekonac, zatem dos sptokan z usmiechem, wspolnych rozmowach:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upuuu upuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurrrcze, przyjaźń na dobre i na złe ma faktyznie dużo gorzej/lepiej od tych przypadków \"zaledwie\" kilkuletnich, kilkumiesięcznych. co innego uciec przed osobą która jest fragmentem życia, a co innego ukrywać się przed kimś kto stanowi połowę (?) lub prawie połowe życia......... hej, dziewczyno! czy naprawde Twoje uczucie nie ma szans na odwzajemnienie? bo o to przecież chodzi w tym topicu. Tak sobie myślę, ze skoro przyjaźnisz się z Nim tyle czasu to chyba nie zlekceważy sobie Twoich uczuć? nie zrani Ciebie świadomie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Meg2005
Fleger, czy ta wypowiedź była skierwana do mnie? Jeżeli ktoś myśli, że łatwo jest umówić się na randkę z przyjacielem, bądź też z bliskim kolegą... jest w błędzie. Trudno jest przejść do porządku dziennego, gdy ktoś, kogo znasz dłuuuugo, mówi Ci, że jesteś kobietą jego życia ;) Spotkałam się z nim już nie na stopie koleżeńskiej :) Wiem, że dwoił się i troił, by wszystko wypadło wspaniale. I tak było. Problem jest ze mną, bo muszę przestać widzieć go jako kolegę, a uwierzcie jest to bardzo trudne. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazn na dobre i na zle
flanger, on na pewno nie zranilby mnie swiadomie. ale czy mozna kogos zmusic do uczucia? ja nie wzdycham do niego jak nastolatka, potrafie bez niego zyc, czasem zaganiani nie mamy czasu do siebie zadzwonic przez dwa, trzy tygodnie, ale to nie ma znaczenia. jest osoba, ktorej moge nie widziec miesiacami, a i tak wszystko pozostaje bez zmian - rozumiemy sie, pomagamy sobie, nigdy zaden facet nie byl mi blizszy. dlatego nie potrafie nagle wyskoczyc z wyznaniem, ze moze sprobowalismy spojrzec na siebie inaczej. to ja czulabym sie nie w porzadku. musialabym miec najpierw pewnosc, ze on mysli podobnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiecie co? zastanawiam się (a właściwie wiem to) czy te nasze \"zakochania\" nie sa po prostu jakąs formą bliskości (emocjonalnej, duchowej) z drugim człowiekiem. Tylko że nakarmione harleqinami, romantycznymi filmami na którch Tom Hanks zawsze odnajdzie swoją Meg Ryan, widzimy w tym \"miłość\"? Przyjaźń to też miłośc przecież z tymże w innym trochę wymiarze niż ta erotyczna. może nasze/moje uczucia są zmanipulowane przez masową kulturę?hę? z moich życiowych obserwacji wynika że trudno o prawdziwą przyjaźń, a to głównie dlatego ze ludzie nie mają zaufania do siebie nawzajem. podejrzewaja że ktoś może wykorzystać ich jak rzecz. i może te nasze \"przyjaźnie\" są tym trudniejsze że są jeszcze mniej spotykane niż przyjaźnie tej samej płci? (homo-przyjaźń). i może dlatego mylą się nam/mi z miłością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bym była daleka od nazywania tego, co siedzialo mi w głowie pół roku temu miłością. robię to teraz, z perspektywy czasu to oceniając. może jest mi dlatego łatwo to pisać, bo to była jakaś fascynacja, potrzeba chwili. kiedy jest się samemu przez dłuższy czas, a tak było w moim przypadku, łatwo popaść w skrajności. człowiek tak bardzo szuka bliskości, zrozumienia, jakiejś jedności z drugą osobą, obserwując to u swoich kolegów , koleżanek, ogólnie wśrod otaczających ludzi, że łatwo wmawia sobie pewne rzeczy. kilka razy spotka się z ciepłym gestem tego \"przyjaciela\" , dorobi sobie własną historię do słów przez niego wypowiedzianych i \"miłość\" gotowa. to wcale nie jest trudne. i ktoś czytając moje słowa, powie \"tak nie jest w moim przypadku, u mnie to jest prawdziwa miłość na dobre i na złe\". ja jednak nie byłabym tak radykalna w przekonaniach. z perspektywy czasu, człowiek łagodnieje w swoich poglądach, a te troski, które zdawały się być nie do przejścia naprawdę nie są juz takie straszne. jeszcze pół roku temu nie wyobrażałam sobie momentu naszego rozstania na 3 miesiące (kolega w którym się \"zakochała\" spędza każde lato za granicą) wczoraj , kiedy widzieliśmy się po kilkunastu dniach niewidzenia się, kiedy on mówił:\"to do zobaczenia za 3 miesiące\" nawet mną nie zatrzęsło, nawet mu sie nie rzuciłam w ramiona (ciekawe czy tego oczekiwał), powiedziałam spokojnie, no to \"do zobaczenia, odezwij się jak będziesz na miejscu\". ten moment uzmysłowił mi jak łatwo pomylić fascynację z miłością. Miłość wymaga 2 osób i ich obupólnego udziału, a nie 1 i wyimaginowanego, często wyidealizowanego obrazu. Może tym wywodem przemówię któremuś skołowanemu sercu beznadziejnie zakochanemu bez wzajemności...trzymam kciuki za tych, którzy chcą powiedzieć co czują, niewykluczone, że to może byc początek czegoś wielkiego. oby ta druga strona czuła to samo..:) Pozdrawiam sedecznie lalala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upuuu upuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konwalijka*
czekamy na spotkano, jesli nie cche on nie bedzie powaznje rozmowy w stylu to co para z nas:)? bede go po malu uwodzidc w stylu para z nas:) cmok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaaaaaaaaaa
a jesli mam watpliwosci czy kocham to moze ja ejdnak nie kocham i to rzeczywisice tylko przyjazn..juz sama nie wiem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytam Wasze posty i widzę że każda/każdy z nas ma inną zupełnie historię, inny przypadek i trudno o jakiekolwiek uogólnienia, reguły, zasady. To chyba normalne jeśli chodzi o ludzi i ich uczucia:nie ma reguł. chociaż każdy z nas szuka rady, pocieszenia, a może po prostu chce się wygadać ze swojej \"miłości\" wśród innych \"zakochanych\". ja sama mam pełno wątpliwości jeśli chodzi o moją znajomość ....sama nie wiem czego chcę , czego on może chcieć.....czy potrafiłabym żyć bez jego obecności w moim zyciu? czy potrafiłabym się podzielić z jakąs inną kobietą nim? obecnie jesteśmy sami, tzn mamy siebie nazwajem, i nikogo więcej nam nie trzeba, ale kto wie co będzie za pół roku?za rok? boję się tego że przeoczę coś ważnego, cennego jeśli będe za bardzo skupiona na moim przyjacielu, a ajednocześnie nie chcę aby on poczuł się odepchnięty. trudno to wytłumaczyć w prau postach,prawda? te wszystkie niuanse które sprawiły że to akurat on ija stworzyliśmy tą wspaniałą przyjaźń, którą rządzi się swoimi prawami, zupełnie niezrozumiałymi dla wszystkich wokól. czy starczy nam sił żeby to utrzymać>żeby nie zaniedbać? takie to moje niedzielne przemyślenia po kolejnym wspólnym klubowo-nocnym wyjściem pozdrawiam burzowo znad morza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze ...
to trzeba sprawidzic a nie tak na odleglosc musicie spotykac sie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam przyjaciółkę. Znamy się jakieś 3 lata. Choć przez ostatni czas jakoś inaczej zaczęłem na nią patrzeć. Stała mi sie w jakis sposób bliższa. Nie chce jej powiedzieć z wolnej stopy co się dzieje bo boję się ze przyjażń padnie. A z drugiej strony jakoś dyskretnie musiałbym to okazać. Nie dawno jeden kumpel do niej sie przystawiał. Szedł ostro. Z tego co wyczułem popędziła go. A boje się że mnie podobny los spotka. Tym bardziej ze nigdy nie umawialiśmy sie sam na sam na jakieś spacerki tylko w całym gronie. Jeżeli teraz to jej zaproponuje o od razu zacznie cos podjerzewać. A co najgorssze ja nie wiem czy ona ma kogoś już na oku. No co ja mam zrobic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeszcze co najgorsze boję się z nią spotkać ponieważ nie wiem czy rozmowa będzie się kleiła, nie wiem jak rozpocząć rozmowę itd. Jutro jedziemy razem do miasta, choć nie jest to spotkanie z mojej woli tylko z musy. Musi mi pokazać gdzie jest jeden sklep.:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaaaaaaaaaa
a mi niesttey sie nie udalo....:( on mnie uwaza tylko za przjaciolke..nie wiem co robic:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy ktoś tu jeszcze zagląda? widze że powoli umiera ten topik i może słusznie? sama zauwazam że nurzanie się w swoim beznadziejnym zawieszeniu uczuciowym nie przynosi nic dobrego . a ja sama wypowiedzi zamieszczałam tylko wtedy kiedy zwątpienie i niepewnośc co do dalszych losów nie dawaly spokojnie siedzieć. tak jak dziś :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja się odezwę. Spotykam się z nowym cudownym mężczyzną, który w ogóle nie jest związany z dawnym obiektem westchnień i dobrze. Wyszłam na tym doskonale. Przyjacielowi zagrałam na nosie moim szczęściem. Teraz sam się kisi za granicą i niech wie co stracił. Moje ego się w ten sposób przyjemnie połechtało, kiedy mu mogłam powiedzieć, że estem super-szczęśliwa w ramionach innego, wiedząc, że on jest sam. Troche to okrutne, ale takie jest życie. Tak miało wyjść. Wam też wyjdzie, tylko jest warunek: nie trzymajcie się kurczowo jakiejś osoby. jak zluzowałam, nawinął się moj obecny mężczyzna. Potrwało to 2,5 miesiąca zanim mogłam powiedzieć , że jesteśmy razem, ale teraz jedno jest pewne JESTEM SZCZĘŚLIWA i tego Wam życzę:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazn na dobre i na złe
kris, jesli nigdy nie spotykałes się z nią sam na sam i boisz się to zapronować to może to chyba nie jest to jakaś wielka przyjaźń tylko zwykłe koleżeństwo, albo znajoma - nie masz się czego bać tylko wal do przodu ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×