Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lalala

Zakochać się w przyjacielu..

Polecane posty

Gość a mój przyjaciel jest daleko
łączyło nas wszystko oprócz...uczucia:) było bosko, jedyny facet z którym bylam dotąd w 100% szczera, do tego wspaniałe, wspólne wieczorki;) Tak więc polecam i przyjaciela i faceta, lepiej zeby kazde z was miało swoje drugie zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracuję w restauracji
i odświeżam kotlety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paweł Lipiec
Ja zakochałem się w przyjaciółce o rok starszą nazywa się Patrycja Stefanik.I love her.Ale ona otym nie wie ale sądze że teżmnie lubi. DACIE JAKIEŚ RADY PLIS!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paweł Lipiec
Dodam żę gadaaamy ze sąbą szczerze i mamy współne spacery itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rayla
Ja mam podobny problem jak Wy. Jestem z kims zwiazana od 3 lat jednak teraz wyjezdzajac na studia w nowym miescie poznalam cudownego chlopaka. Zaprzyjaznilismy sie, czesto sie spotykalismy przegadywalismy cale godziny. Wszystko zaczelo sie od niewinnego przytulania sie na "dziendobry" i "dowidzenia" i bylam naprawde szczesliwa, ze mam kogos z komu moge sie wygadac i miec w nim podpore. Jednak po jakims czasie zaczelismy sie coraz bardziej do siebie zblizac az w koncu on mnie pocalowal. I teraz nie wiem co mam zrobic? Oboje jestesmy w stalych zwiazkach a jednak zachowujemy sie jakbysmy byli para. Wiem ze to nie jest normalne i nie w pozadku wzgledem mojego chlopaka ale mi to odpowiada i nie jestem pewna czy chce to zmieniac-tzn. przytulac sie do przyjaciela calowac sie z nim a z tamtym po prostu byc. Nie wiem nawet co on sam o tym mysli bo jakos boje sie spytac bo obawiam sie ze go strace.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taki jeden gość
Smutno się czyta ten wątek. Trudno się pocieszać tym, że historii podobnych do własnej nie sposób policzyć. Moja jeszcze nie ma zakończenia. Z moją przyjaciółką znam się od małego. Właściwie razem się wychowaliśmy. Nie bawiliśmy się razem na podwórku, ani nie rozmawialiśmy zbyt wiele w szkole mimo, że chodziliśmy do jednej klasy i mieszkaliśmy obok siebie. Spędzaliśmy za to mnóstwo czasu we dwoje. Spacery, rozmowy do późna w nocy w jej domu. Mieliśmy różne charaktery, różnie się uczyliśmy. Ona była prymuską, ja raczej kiepskim uczniem; ja raczej urodą nie powalam, ona wzbudzała u koleżanek dziką zazdrość. A mimo wszystko traktowała mnie jak kogoś równego sobie. Wybaczaliśmy sobie swoje wady i nie było między nami żadnego dystansu. Oczywiście każdy podejrzewał, że \"świrujemy ze sobą\". Nasi rodzice też po cichu widzieli nas jako przyszłe małżeństwo. Śmialiśmy się z tego, bo w końcu byliśmy jak brat i siostra. Jak prawdziwe rodzeństwo, tylko że z wyboru. Nasze drogi rozeszły się nieco w szkole średniej. Ja się przeprowadziłem, a obydwoje mam taka wadę, że słabo utrzymujemy kontakt nawet z bliskimi nam osobami. Widywaliśmy się rzadziej, ale więź nie osłabła ani trochę. Dojrzewaliśmy i stało się to, co można było z łatwością przewidzieć. M była piękną i mądrą dziewczyną. Miała wszystko to, co cenię w kobietach. W dodatku znałem ją na wylot i wiedziałem, że mogę nigdy nie spotkać dziewczyny, do której będę miał takie zaufanie. Spędziliśmy razem cudowne wakacje i pojawiła się między nami mała iskra. M nie była ślepa i nie chciała, żeby moje zauroczenie zmieniło się w cos poważniejszego. Oświadczyła mi z całą swoją brutalną szczerością, że traktuje mnie jak przyjaciela i brata, ale jako chłopak nie miałbym u niej najmniejszych szans. M zawsze wbija sztylet patrząc prosto w oczy, a ja byłem jej pierwszą ofiarą. Od tamtego momentu starałem się nigdy nie okazywać, że to nie było tylko krótkie zauroczenie. Trzeba było schować dumę do kieszeni i nie pozwolić, żeby żal i głupia zazdrość wzięły górę nad tym co razem zbudowaliśmy. Przecież nikt nie obiecywał, że pierwsza prawdziwa miłość będzie spełniona. M szukała wtedy księcia z bajki, a ja raczej nie pasowałem do tego wyobrażenia. Świat mimo wszystko się nie skończył. Nasza przyjaźń trwała nadal. Każda wspólna chwila była dla nas jak oddech po wynurzeniu się z wody. I każdą z nich musiałem odpokutować potem w samotności. Mój błąd polegał na tym, że za bardzo uciekłem od ludzi. Starając się żyć bez miłości można zrobić sobie tylko krzywdę. Jeżeli wtedy nie czułem się wart miłości M, to potem było tylko gorzej. Przez 8 lat ona szukała swojego szczęścia, a ja starałem się uporać z tym co do niej czułem. Mały przełom przyniósł dopiero ostatni rok. Ona poznała zakochanego w niej na zabój faceta, ja straciłem głowę dla pewnej koleżanki z czasów szkoły średniej. I znowu niezbyt szczęśliwe historie. Koleżanka wybrała powrót do faceta, który ją rzucił, a M uwikłała się w związek z facetem traktującym ją jak swoją własność. Dostałem drugą bolesną lekcję i tym razem wyciągnąłem z niej wnioski. Zmieniłem radykalnie swoje życie i podejście do wielu spraw. Zacząłem naprawiać popełnione błędy i wiem czego chcę od życia, którego najlepszy okres przepuściłem przez palce. M nadal tkwi w fatalnym związku. Nie czuję się dobrze oceniając decyzję swojej przyjaciółki, ale w jej wypadku facet, który próbuje ją zdominować prosi się o \"kopa w dupę\". Boję się, że jeżeli jej tym razem nie wyjdzie, ja zdobędę się na odwagę... To może będzie koniec tej historii. Chcę być wolny, albo szczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katja*
Miałam przyjaciela.Miałam,bo teraz jest on dla mnie kimś szczególnym,wyjątkowym...Uzmysłowiłam to sobie po pierwszym naszym pocałunku.Pomyślałam wtedy,że już wiem dlaczego tak długo jestem sama,że to miało swój ukryty sens,ze zwyczajnie miałam czekać,aż dojrzeje do tej chwili.Pomyślałam,że że teraz będzie już lepiej,przecież tak dobrze sie znamy,tak nam zawsze jest dobrze w swoim towarzystwie..Widziałam zakłopotanie w jego oczach,ale widziałam też szczęście.Ale wiedziałam również,że on boi sie zaangażowania,że boi się poważnego związku i że dopóki nie poczuje całym sobą,że to jest to,to nie będzie wchodził w żaden związek,przecież tyle razy mi to powtarzał.I właśnie to samo usłyszałam,gdy spotkaliśmy się,żeby tym razem porozmawiać o nas.Ostatnie co pamiętam,to tyle,że nasza przyjaźń jest dla niego ponad wszystko i ze boi sie zaangażowania.Powiedziałam ok,ze nie było tematu,ale w sercu miałam mały dramat...I teraz potencjalnie dalej sie przyjaźnimy,tylko,ze ja już nie potrafię traktować go jak kumpla.Boje się,że w końcu nie będę miała nic..ani faceta ani przyjaciela...:(((( co robić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upadłem
Katja, wydaje mi się, że w Twoim wypadku to właśnie przyjaźń może "urodzić" coś fajnego... ale Jeśli stawiasz przed sobą wybór: albo facet, albo przyjaciel, zawsze coś stracisz. Jeśli nie ma szans, że między Wami się zmieni, że on otworzy wreszcie oczy, albo ten związek... rozkwitnie... w którąkolwiek stronę, postaw wszystko na jdną kartę, daj ultimatum. Zobacz, w całym tym forum szczęśliwe wydają się tylko osoby, które nie bały się ryzyka. Nawet jeśli to miało oznaczać ogromne cierpienie... Z tego, co napisałaś, wnioskuję, że ta niepewność także sprawia Ci ból. Ale dlaczego sama niesiesz to brzemię? Jeśli dotychczas był Twoim przyjacielem, PRZYJACIELEM!!!, niech nie traktuje Ciebie jak przygodnie poznanej panienki, z która może znajdzie wspólny język (such an ambiguity;), której będzie pewny... podobno łzy przyjaciół wypalają w nas dziury. Czy on jest jeszcze cały? Osobiście, jak wiele osób z tego forum, (już) nie wierzę w przyjaźń (damsko-męską). Często taka "przyjaźń" to ucieczka do spokoju, zaufania i bliskości, jakich podświadomie pragniemy. Kiedy stajemy się z wzajemnością właśnie taką ostoją dla kogoś, to według mnie to jest miłość. Chyba, że ktoś przyjaźni się dla własnej wygody, dla zabicia czasu albo z przyzwyczajenia. biada nie kochającym przyjaciół ;p Katja, Twój ból to cena za Twoje własne szczęście. Zasługujesz na to, by być szczęśliwą, nie zapominaj o tym. Jeśli to jedyna droga, WALCZ O MIŁOŚĆ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katja*
do osoby o nicku: ''upadłem'' Dziękuję za słowa otuchy.Naprawdę nie sądziłam,że słowa praktycznie obcej osoby mogą tak nastroić pozytywnie.Żałuję tylko,że przeczytałam o to dopiero dzisiaj (wyjechałam za granice na święta i postanowiłam,że do czasu powrotu będę starała się nie myśleć sprawie).Szkoda,bo teraz wszystko już jest jasne,a może gdybym prędzej to przeczytała,to faktycznie zawalczyłabym o własne szczęście.Ale ja już postanowiłam,zresztą razem postanowiliśmy:zostajemy nadal przyjaciółmi.Nie odważyłam sie powiedzieć mu,że będzie to dla mnie szczególnie trudne; obiecałam tylko,że zrobię wszystko,by było jaki kiedyś.I robię...:(( Nie pomyśl,że jestem kolejną męczennicą,bo nie w imię tego,żeby jemu było najlepiej wyrzekłam się tej miłości.Stwierdziłam,że po prostu nie będę przekonywać go do czegoś,czego sam nie czuje,jeśli nie widzi sensu w naszym związku,to dla mnie również będzie lepiej jak zostaniemy tylko przyjaciółmi.Boli...ale cóż mogę zrobić...Najbardziej przykre w tym wszystkim jest fakt,że on już jakiś czas temu poznał pewną dziewczynę.Z jego relacji wiedziałam,że podchodzi do sprawy ostrożnie (ta jego obawa przed zaangażowaniem),ale teraz,jak nasza sprawa sie "wyjaśniła", zaczyna opowiadać mi o niej w taki sposób,że czuje ,że mojego kumpla zwyczajnie powoli trafia.A że jestem jego przyjaciółką,to znam relacje jego uczuć i przewidywanych zachowań. Wiesz,jaka jest największa paranoja sytuacji? Taka,że ja instynktownie czuję jakąś szczególną więź z nim ( i to zarówno z jego strony) stał sie jakoś nad wyraz opiekuńczy,czasem wręcz dociekliwy...Wyjaśniam sobie to tylko tak,że to wyrzuty sumienia dyktują mu właśnie takie zachowanie (sam przyznał,że czuje sie tak, jakby mnie zawiódł). I tak sobie tkwię w bezsensowności i zawieszeniu,z milionem sprzecznych uczuć.Powoli uczę się jednak nie zaczynać i nie kończyć dnia myślą,że nam naprawdę mogło sie udać.Przecież przyjaźń może być również wspaniała... Takie małe pytanie: co sam robisz na tym forum? Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki...:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Heh...mam problem podobny do wszystkich Zakochalam sie w przyjacielu ,z którym się znam od 2 lat ...Mysle ,ze to nastepowalo stopniowo z dnia na dzien i niedawno uswiadomilam sobie,ze go kocham ... Caly problem polega na tym,ze on caly czas mi powtarza ,ze ja mu sie podobam,ze go krece,ale nie ma sie czym cieszyc ,bo jemu chodzi o wyglad =/ Moje zainteresowanie wzroslo po niedawnej naszej wspolnej imprezie - alkohol ,klimat iiiiiiiiiiiiiii prawie wyladowalismy w lozku ;P Heh Potem on sie bal,ze ja jestem zla na niego za to co zaszlo Dzieki Bogu to szalenstwo nie pogorszylo miedzy nami relacji ;) Ale pogorszylo moje samopoczucie =/ On sie czesto pyta kto jest tym moim ksieciem z bajki Czuje sie podle klamiac mu w oczy,tym bardziej,ze sobie obiecalismy,ze zawsze sobie wszystko powiemy nawet ta "zla" prawde =/On widzi ,ze cos krece i sie denerwuje,ze nie jestem szczera A teraz bedac w tej sytuacji najzwyczajniej sie boje =/ ze go strace ze on nie bedzie potrail sie odnalezc w tym Jednak rownie dobrze wiem ,ze im dluzej zachowam to dla siebie coraz wiekszy mur bedzie rosl miedzy nami =/ Czasem budzi sie we mnie nadzieja ,ze on moze tez cos podobnego czuje,bo mowi mi jak mnie kocha i zawsz mowi ,ze jest zazdrosny o moich innych kolegow i o chlopakow ,ktorzy mnie pociagaja ... ale to wg mnie jest hmmm takie przyjacielskie przywiazanie ,uczucie Zawsze on denerwuje sie,gdy opowiadam o kims w relacji damsko meskiej heh tylko,ze to raczej strach o to ,ze jak kogos bede miala stracimy kontakt =( Boshe co robic ? szczeroscia moge go stracic,brakiem szczerosci moge sama sie zguubic =/ Potrzebuje opini kogos z zewnatrz dlatego pisze na tym forum ;) I niech nikt nie mowi,ze jestesmy przykladem na to,ze przyjazn m-k nie istnieje Wg prawdziwa przyjazn to przetrwa ;) Polega na tym,ze gdy jedna strona sie zakocha druga to zaakceptuje,ale jednoczesnie zakochana osoba zrozumie,ze to jest nieodwzajemnione i relacja sie nie zmieni nie tracac przy tym nic ;) Tylko problem polega na strachu...ryzykowac czy nie ? =/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropka_kropka
zakochanawprzyjacielu, ja niedawno miałam podobny dylemat - powiedzieć mojemu przyjacielowi, że czuję do niego coś więcej, czy nie powiedzieć? W czasie świąt zebrałam się w sobie i powiedziałam. Uznałam, że jeśli nie powiem, nie poznam nigdy jego reakcji i mimo wszystko będę cierpieć. Nie chciałam go oszukiwać, udając, że z mojej strony to \"tylko\" przyjaźń. Moja sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana, bo poznaliśmy się, kiedy zakochałam się w jego koledze, z którym zresztą byłam przez jakiś czas...a on w tym czasie zakochał się we mnie. Dowiedziałam się o tym dopiero w czasie tej naszej świątecznej rozmowy. Teraz jest odwrotnie: ja jestem w nim zakochana, a On powiedział, że już chyba nie potrafiłby poczuć do mnie tego, co wtedy, ale kocha mnie jak przyjaciółkę. To, że powiedziałam mu, co czuję, nie zakończyło naszej przyjaźni. Z tego, co On pisze, widać, że bardzo zależy mu na tym, żeby między nami nic się nie zmieniło, chce spędzać ze mną wiele czasu, rozmawiamy codziennie jeśli nie na żywo to przez Internet... Z jednej strony cieszę się, że mam w nim przyjaciela, i mam nadzieję jakoś zapomnieć, stłamsić w sobie to uczucie do niego. Z drugiej strony mam pewną nadzieję, że dawne uczucie do niego powróci, że skoro jestem mu tak bliska, znowu coś drgnie i spojrzy na mnie w inny sposób...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Kropka podziwiam Cię - tak jak i wszystkich,którzy na tym forum zdecydowali się podjąc to ryzyko ;) hmm skoro Twój przyjaciel raz już czuł coś do Ciebie to są spore szanse,że znów poczuje ;) Bo jak to mówią "Stara miłość nie rdzewieje" ,a nawet jeśli nie to jesteście oboje tak wspaniałymi osobami,że Wasza przyjazn na tym nic nie stracila ;) Nie dziwie CI sie,ze cieszy Cie fakt ,ze dalej jestescie przyjaciolmi , jak i to,ze masz nadzieje Bo nadzieja umiera ostatnia :) Ja sie boje mu to wyznac ;/ Z jednej strony wydaje mi sie,ze mamy przyjazn tak mocna,tak silnie zzyta,ze to przetrwamy Z drugiej jednak mam watpliowsci " a jesli sie nie uda, jesli to nas przerosnie " Nie wiem co robic =/ Nie wiem jak sie do tego zabrac ,a boje sie ze nie moge czekac ,bo moze byc za pozno . Moj przyjaciel jest zdania ,ze jesli ktos jest zajety nie mozna mu wyznawac milosci On teraz jest wolny ,teraz mam szanse A jesli bede zwlekala - nigdy nic nie wiadomo- moze znalezc sobie dziewczyne ,a wtedy juz mu nic nie powiem =/ Bosheeee jak ja bym chciala zeby caly ten koszmar niezdecydowania sie skonczyl =/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropka_kropka
Właściwie nie wiem, co Ci poradzić, bo musisz sama podjąć decyzję. Jeśli mimo wszystko czujesz, że ta przyjaźń może przetrwać (ja wcale nie byłam pewna!), i uważasz swojego przyjaciela za wyjątkową dla Ciebie osobę, zrób to. Ja nigdy wcześniej nie ujawniałam pierwsza żadnemu chłopakowi swoich uczuć tak otwarcie, ale po raz pierwszy uznałam, że warto. Bo z żadnym innym facetem nie rozmawiam tak szczerze i nie mam takich podobnych gustów i poglądów. Całkowicie się zgadzam z Twoim przyjacielem (jeśli chodzi o wyznawanie komuś już zajętemu), bo w takim wypadku można bardzo skomplikować komuś życie. W moim przypadku akurat okazało się, że w czasie, kiedy powiedziałam o swoich uczuciach, mój przyjaciel od paru dni spotykał sie z inna dziewczyną. Nie wiedziałam o tym, a gdybym wiedziała, nie powiedziałabym mu nic. Dziewczyna jednak, jak sie okazało nie była nim zainteresowana, wiec nadal jest wolny. Stąd moja nadzieja, że może na tym tle wypadnę lepiej :). Jesli jednak Twój przyjaciel nikogo nie ma, nawet "na oku", może powinnaś jednak spróbować. A łatwo nie jest, ja przyznaje że napisałam mu o tym przez Internet, bo chyba nie odwazyłabym sie być taka szczera w rozmowie oko w oko...a i tak siedzac przed komputerem przezywalam najgorszy stres w zyciu. Ale teraz nie cofnęłabym mojej decyzji i ciesze sie ze to zrobilam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Teraz z nim rozmawiam przez neta heh jak tu go nie kochac ,gdy daje mu zwyklego buziaka na gg na poprawe humoru ,a on mi na to ze jestem cudowna ... Skarb jednym slowem :) On stal sie tak wielka czescia mojego zycia ,ze nie wyobrazam sobie teraz by moglo go zabraknac ... Szczerze nie wiem jak jest u niego z kwestia damska =/ Bo powiedzial mi ,ze kusi go dziewczyna "zakazany owoc" a boi sie,ze ma za duzo do stracenia ...boshe jak ja bym chciala by mowil o mnie =( Slonce dla mnie czy przez internet czy na zywo to i tak mega duze wyzwanie oraz wielka odwaga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upadłem
Do Katji* Pokochałem "zbyt mocno, jak na przyjaciela" Już się nie uśmiechała, nie rozmawiała... banalne i płytkie wszystko dokoła ... milczało. Szukałem odpowiedzi, a znalazłem Twoje pytanie. To nawet lepiej. Odpowiedź już nic nie zmieni...;) Pozdrawiam mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katja*
do: :upadłem To tak,jak u mnie...nawet nie chce już rad i pomysłów jak rozwiązać tę sytuację.Chyba potrzeba mi było zwyczajnie czasu i dystansu. Podziwiam Cię jednak,że mimo własnego niepowodzenia,masz nadal w sobie siłę,by przekonywać innych,że warto walczyć o swoje szczęście...to naprawdę rzadka umiejętność w takich okolicznościach... Musisz mieć doprawdy niesamowicie mocną osobowość...pozdrawiam gorąco :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wiec ja mam to za soba...Jak było? hmm dziwnie.. Nie powiem ze nasz kontakt sie nie zmienił i ze teraz suma sumara nie ma walki o Przyjźn bo jest i to ostra. Tyle ze miedzy nami do czegos doszło Trwalo to krotko ale.. Teraz on jest znow ze swoja była i Chyba tak jest lepiej Ustalilismy ze bedziemy przyjaciołmi Mimo ze duzo wdało sie klamstw siła rzeczy miedzy niego a jego kobiete I nie powiem ze moralnie mi z tym ok.. I hmm powiedzcie Mi czy ona pozwoli nam miec kontakt?? Czy myslicie ze dobrze było jakbym z nia pogadała i jej wyjasniła ze juz nie ma zadnych uczuc ale przyjaźn? Bo inaczej ona zawsze bedzie miała jakies ale a Mi na tej przyjaźni zalezy Pomozcie:|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaja-25
skąd ja to znam sama swego czasu zakochałam się w przyjacielu on dopuścił do tego bym się zakochała a sam podbudowywał swojego ego znałam go jak nikt dziś co mam z tego ból i cierpienie niema przyjazni damsko-męskiej takiej naprawdę przyjażni 100% on mówi mi wszystko ja jemu zawsze mozemy na siebie liczyć chyba że taka przyjażn powieszchowna ale nie taka głeboka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takaja-25
chwilowa- daruj sobie nie warto ona zawsze będzie problemem dla was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
heh tu tak naprawde nikt Ci nie da rady ... =/ A rozmawiałaś z nim o tym co jego dziewczyna myśli o Tobie , o Waszej przyjaźni ? Jedyne co Ci moge doradzic to to ,że chyba musisz wyczuć sytuację =/ Kiepska rada wiem, tylko,że sama nie potrafie sobie pomóc co dopiero innym ;/ Zakochałam się w najlepszym przyjacielu i nie mam pojęcia jak sobie dać z tym rade ... być szczerą czy nie ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmm myśle ze szczerośc ponad wszystko Jeśli naprawde jemu zależy na waszej przyjźni to jesli nawet nic do Ciebie nie czuje Powinien byc przy Tobie..i nie fochowac sie czy uciekac Bo niby czemu?:| A z moim przyjacielem tak rozmawiałam o tym co ona o mnie sadzi Rozmawiałam nawet z nia ale nie w 4 oczy I ona jest zazdrosna boi sie ze moge go podrywac czy cos:| Nie jest za bardzo przychylna Ale mysle ze ta rozmowa mogła by duzo wyjasnic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Trudna sytuacja ;/ Z jednej strony wydaje mi się ,że warto z nią porozmawiać,- szczerość ponad wszystko ;) Z drugiej jednak hmm...nie wiesz jak ona zareaguje ;/ Ale może postaw się w jej sytuacji i pomyśl co Ty byś chciala będąc na jej miejscu ...czy chciałabys by przyjaciółka Twojego chlopaka Ci to powiedziała,dała zapewnienie,że nie będziesz go podrywała ,ani nic w tym stylu ...Gdy tak Ci to pisze to myśle sobie ,że warto z nią pogadać,choć tak naprawde nie wiem bo jej nie znam :) Jeśli czujesz ,że ta rozmowa jest Wam potrzebna no to zaciśnij ząbki i heja :) Ja heh zdecydowałam się,że mu powiem w ciągu najbliższych 2 tygodni ,taki termin sobie dałam ;) Pojawia sie tylko problem jak to zrobić , jak zacząc, jak mu to powiedzieć ...;( nie mam pojęcia ,boje się tego Tymbardziej ,że niecałe 2 tygodnie temu mieliśmy heh romans na imprezie,ale to był alkohol =( A jak Ty to zrobiłaś ? Ile się zbierałaś w sobie ? :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm ja?.. powiedzmy ze na początku wyszły pewne sytuacja miedzy nami a pozniej ja mu powiedziałam co czuje i to po prostu.. bez zadnych tajemnic najbardziej dokladnie i szczerze jak umiałam.. jeśli on tez wysyła Ci jakies sygnały to.. hmm Pomysl ze przeciez twoje uczucie nie wzieły sie z powietrza tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Czasem mam nadzieje,że on może też coś więcej czuje po tym jak się zachowuje,co do mnie mówi albo ,gdy widać,że jest zazdrosny ... pytanie tylko czy to zazdrość o kobiete czy o kogoś z kim miło się rozmawia i dlatego nie chce się tracić żadnej minuty z tą osobą ... Nie wiem ,nie wiem , wiem tylko,że musze mu powiedzieć ... ale nie wiem jak ... =(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedz prosto Faceci sa mało domyslni wiec nie zostawiaj miejsca na domysły. Poza tym powiedz ze nie wiem wasza przyjaźn jest wazna i w ogole..I ze zawsze mimo wszystko nim bedzie A pozniej co czujesz:) naprawde jesli to twoj dobry przyjaciel Zrozumie w kazdej sytuacji Uwierz:) w siebie i Niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Oj będe musiała jakos sie w sobie zebrać ... pytanie tylko jak :) Ale cóż - życie ... POtwornie się boje jego rekacji ... no nic zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .H
Po przeczytaniu całego wątku, może to zabrzmieć odrobinkę dziwnie, ale napawa on (przynajmniej moją osobę) specyficznym optymizmem.. i potrafi wiele nauczyć. Naprawdę. Wiele historii tutaj jest podobnych... i w większości opowiadają je kobiety. Może dlatego, że łatwiej im mówić o emocjach? Nie wiem, i nie jest to dyskusja na ten temat. Dla mnie jest to ważne, ponieważ potrzebuję spojrzenia z Waszej strony. To co zaszło w moim życiu jest bardzo, bardzo zbliżone do większości podobnych zdarzeń. Sześć dłuuugich lat, które się zaczęły w gimnazjum (ah, te beztroskie dziecinne problemy ;) ), kilka zgrzytnięć, w którym mimo wszelkich przeciwności zostaliśmy przyjaciółmi. I to bardzo, bardzo bliskimi. Na przekór początkowi (gdy usłyszałem "możemy sobie być zwykłymi szkolnymi znajomymi"), wszytko potoczyło się inaczej niż powinno. Pięć lat cichej, upartej miłości, starań i pracy po to by usłyszeć "jesteś wyjątkowym wśród najbardziej wyjątkowych". Nie, bynajmniej nie jest to happyend. A szkoda. Zawsze największą przyjemność sprawiło mi dostarczanie radości Jej. Choćby kosztem kilku nocy, własnych planów, marzeń. To zawsze było najważniejsze. Nasza bohaterka ma kogoś. Są szczęśliwi, a to najważniejsze. A jednak, jak ich widzę razem z jednej strony czuję radość, a z drugiej gdzieś chowa się ból, że to jednak nie ja. Że to nie na mnie tak patrzy. W tym momencie zajmuję się spędzaniem z Nią miło czasu, dostarczaniem Jej takiej ilości radości jak tylko mogę. Staraniem się o każdy uśmiech, wywoływaniem go gdy tylko mogę. Poznawaniem Jej rodziców, Jej przyjaciół.. A jednak, ciągle czuję, że to nie to ;). Przypuszczam, że wiecie jakie to uczucie. A przyszłość? Od dawna nie zrobiła niczego by dać znać, że "pozostaniemy tylko przyjaciółmi". Co prawda, bezpośrednio nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy, ale to widać, da się poczuć. Mam zamiar poczekać, za rok, półtorej (mam nadzieję, i robię wszystko by się nam udało) pójdziemy na studia do Wawy. Tego, że ja się dostanę jestem pewien, teraz pracuję nad tym by Jej w tym pomóc. Może wtedy? Czekałem tyle lat, mogę jeszcze poczekać.. Zawsze mnie ciekawiło, "jak myślą kobiety?" To spojrzenie z drugiej strony. Mam nadzieję, że czegoś się dowiem. Co Was zafascynowało w przyjaciołach, w osobach które wydawałoby się znacie tak dobrze? Co spowodowało tę zmianę? To bardzo ważne ;) Tak sobie pomyślałem, że jeżeli tak wielu Wam się udało zakochać w przyjacielu, to jednak to uparte czekanie ma sens. Nie tylko symboliczny ;) Wiem, nie podałem wielu szczegółów, nawet wieku - bo nie lubię być z jego powodu traktowany jak dziecko. To że większość zachowuje się jak się zachowuje nie pociąga za sobą faktu, że wszyscy są tacy. Mając 18 i 17 lat można być odpowiedzialnym ;) PS. Miło było Was poczytać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz zakochać w przyjacielu to czasem nie problem ale wiekszośc tych historii jak widać nie kończą się ok Po nieudanych zbliżeniach do siebie..Pozniej trudno jest znow ułozyc wszystko jak było..Ale cieżka praca można wszystko A czy ty powinienes mysleć i czekać tylko na to by postarć sie o nią By odbic ja z rak tamtego gościa? Hmm nie wiem obyś nie walnoł głową w mur Kiedy Ci sie nie uda..czego nie zycze ale bierz to pod uwage.. Mysle ze jesli chcesz byc jej dobrym przyjaciem pozbyj sie nadzieji i zacznij starac sie walczyc traktowac ja jak przyjaciołke.. Bo nie można byc przyjacielem a gdzies w srodku liczyc na to ze ona zerwie czy jej sie nie uda z jej facetem.. Rozumiesz? Nie zycz nikomu zle.. Choc wiem ze serce nie sługa.. Daj sobie czas na zapomnienie i nie zostawiaj jej o ile masz tyle siły w sobie:) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochanawprzyjacielu
Heh...wg mnie czekanie często się opłaca ;) Tylko tak jak mówi Chwilowa chyba musisz wyczuć sytuację ,żeby nie zaprzepaścić tego co macie ... Ale moim zdaniem warto poczekać jeśli czujesz,że to ta kobieta,że może coś z tego wyjdzie Sekret w tym by wyczuć ten kompromis, zauważyć czy warto czekać czy lepiej starać się pozostać tylko na stopie przyjaźni ;) Pytasz co nas zafascynowało w przyjaciołach ... hmm pamiętam,że pierwszy moment,w którym poczułam,że go kocham nie tylko jak przyjaciela ,że to nie jest tylko fascynacja - był gdy rozmawiałam z nim o sercowym dylemacie i dał mi rade bym sobie przemyślała kto mnie dobrze rozumie , kto czyta w moich myślach ,traktuje mnie z szacunkiem , z kim moge zawsze i o wszystkim porozmawiać ,z kim się wypełniam nawzajem , z kim się dobrze czuje ... I wtedy zdałam sobie sprawe ,że do jego rady perfekcyjnie pasuje on . Uświadomiłam sobie,że gdy miałam chłopaka ,chodząc na randki myślałam własnie o przyjacielu . Przyjaciółce codziennie opowiadałam o przyjaclelu z entuzjazmem ,werwą, tą iskrą , a o chłopaku ledwo coś przebąkiwałam . Ona wtedy też zwróciła na to uwagę. Z chłopakiem się rozstałam ,bo nie mogłam i jego i siebie oszukiwać. Mój przyjaciel zafascynował mnie samym sobą Tym,że nie musze nic mówic on wie o czym myśle ... I cyk stało się - kocham go ,jak nikogo do tej pory ... powinnam się uśmiechnąć teraz,bo miłość to coś wspaniałego :) Tylko,że to jest tzw.zakazany owoc ...eh Nawet ,gdy mam mega dołka,chandre ,gdy tylko go zobacze,gdy tylko on dzwoni odrazu mi lepiej :) Z nim i posmucić się jest milo :) W moim przypadku zmiana z przyjacielskiego uczucia w miłość następowała długo , z czasem zdałam sobie sprawe,że się zakochuje,ale nic na to nie poradzisz kogo kocha serce... Teraz mam problem jak mu to powiedzieć ,a powiedzieć muszę ,bo on widzi ,że coś jest nie tak. Widzi,że coś ukrywam A poza tym chce zrzucić ten ciężar ze mnie ,decyzję podjęłam już,że powiem ... Nie wiem tylko jak to zrobić,żeby nie przeżył szoku :) Choć myślę,że on podświadomie czuje,że coś się święci , przecież zna mnie najlepiej =) Może Ty drogi H masz jakąś rade dla mnie jako chłopak , jak to zrobić ,by nie dostał zawału heh ;):P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×