Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kali27

wczesna ciąża -dolegliwości

Polecane posty

Cześć dziewczyny, dawno Was nie czytałam... U mnie 17ego USG prenatalne, więc mały strach jest. Poza tym nadal mi się nic nie chce. Dzisiaj zmusiłamsię, żeby jechac na zakupy, bo w sobotę impreza i tak chodziłam i chodziłam....zastanawiałam się nad spodniami. Jestem w 11tygodniu, brzucha nie mam jakoś tak, ale wiecie..szkoda kasy wyrzucac zwłaszcza,że nie wiadomo co po porodzie będzie. Zajrzałam do HM i znalazłam sobie spodnie w miarę eleganckie,ciążowe, które teraz są nawet nawet (niskie, na biodrach a na górze gumka) i nie widać pod bluzką tej gumki. Wzięłam, bo wyglądają jak zwykłe a jak brzuszek urośnie, to będą w sam raz:) I to jedyna rzecz, która mi się spodobała. Samopoczucie chyba gorsze, bo na wymioty się zbiera,zwłaszcza w pomieszczeniach, gdzie jest duszno. NIe wiem jak sobie z tym poradzić. Ogólnie to mam kiepski tydzień. Pracodawca mnie okrzyczał przez telefon (znowu L4) i stwierdził, że skoro mogę chodzić, to może bym przyszła w czwartek na szkolenie:( Jest mi przykro:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fadeintoyou
Hejka :) Kika 23 zycze powodzenia na badaniach, napisz jak wrocic co ci gin powiedzial o tej owulacji. Ja narazie jestem w kropce i po prostu staram sie nie myslec i spokojnie czekac. Jak nie dostane @ (mam taka nadzieje) to zrobie jeszcze test w przyszlym tygodniu i wtedy zobaczymy. Glamyx przykro mi z powodu twojego pracodawcy. Czasami ludzie sa jak ostatnie tlumany, ktore niczego nie rozumieja. Skoro jestes na zwolnieniu to znaczy ze masz ku temu podstawy i niech sie ciebie nie czepia. Nie mysl o nim bo nie warto sie przejmowac takimi typami. Duzo zdrowka zycze dla ciebie i twojej dzidzi. Trzymaj kciuki oby i mi sie udalo i byla to dzidzia, a nie spozniajacy sie @. Buziaki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
Hej, mi zostalo jeszcze troche czasu do @: 5-7 dni. Stresuje sie... boje sie zrobic test, a juz od ponad tygodnia mam bole w podbrzuszu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
Edyta, nigdy wczesniej nie mialam takich boli. NIGDY. Jesli juz mnie cos bolalo, to w czasie okresu, no moze czasem dzien wczesniej. Ale tak zeby mnie bolalo przez ponad tydzien bez powodu to nie... a zaczelo bolec po stosunku, ktory byl w 'planowo' plodny dzien...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HOPE25
Olapolap - masz jeszcze trochę czasu żeby się zastanawiać bo do okresu jeszcze 5-7 dni a to sporo.Wiem jednak jak ten czas sie może dłużyć dla kogoś kto pragnie dzidziusia. Ja dziś mam złe wiadomości....Robiłam test i niestety nie było tych 2 upragnionych kresek...Trochę sie zdołowałam bo naprawde miałam nadzieję że coś sie pojawi...A okresu jak nie ma tak nie ma (już 41 dzień cyklu) i bóle brzucha też nie ustępują.Da się je wytrzymać ale to nic przyjemnego.Oprócz tego to jestem strasznie śpiąca - wyobraźcie sobie, że dopiero co wstałam a oczy mi się nie chciały otworzyć.Niewiem co zrobić z pracą bo pracuje co drugi dzień po 12 godz ale w ogóle nie czuję się na siłach.A ciąża jeszcze nieudowodniona więc jestem w kropce...Ach doła mam jakoś...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
Moze zrob bete? Moze okres sie nie pojawia, bo Ty nie chcesz zeby sie pojawil i ciagle masz nadzieje... Oczywiscie zycze Ci zeby kolejny test (lub beta) pokazaly fasolke :) Smutno mi jak mysle ile kobiet wpada i wcale nie chca dzieci... a my, ktorym tak zalezy, strasznie sie meczymy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mija30
Witam was dziewczynki kochane:), to forum to miejsce gdzie naprawde mozna sie wyżalić, to pomaga. Wiele z was boryka sie z podobnymi problemami co ja, choć są i takie które maja powody do radości, jak np. Glamyx, nawet jesli ma kłopoty w pracy. Hope, fadeintoyou na pewno przeżywacie rozterkę bo nie wiecie co się dzieje. Nadzieja-bywa zgubna a czasem dodaje siły.To prawda ze testy czasem wykrywają ciąże w nieco późniejszym czasie, u mnie jednak jak robiłam testy zawsze były negatywne i to sie zawsze potwierdzało, niestety. Zawsze kiedy mam zrobić taki test to serce bije mi jak oszalałe, przeżywam niezwykłe emocje i strach przed rozczarowaniem oj znam to uczucie, a potem..okazuje sie ze porażka. Znów z miesiąca na miesiąc przychodzi kolejna nadzieja i znów oczekiwanie. Wsłuchiwanie sie w swój organizm czy aby przypadkiem nie czuje czegoś co mogłoby sugerować ciąże. No i to nakręcanie się. Znacie to? Obecie jestem po owulacji i po przytulankach, ale teraz nastawiam sie na to ze w ciąży nie jestem, nie chce wiecej nadziei sobie robić. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze przytulanki nie sa juz tak spontaniczne jak kiedyś, myśli sie o zajściu a nie o przyjemności a to może popsuć wszystko. Podobie jak wy pragnę dzidziusia z całego serca ale nic na siłę, nie myślcie o tym na okrągło bo można wpaśc w jakąs psychoze. Najlepiej mi jest kiedy jestem w pracy, wtedy moje troski znikają. Zycze wam abyście zostały mamusiami, ale niech to sie stanie nieoczekiwanie i w poczuciu zaskoczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
Oj tak... to rozczarowanie jest najgorsze. Mnie sie juz teraz chce plakac jak mysle, ze test nic nie wykaze. Gdybym chociaz mogla miec nadzieje, ze jak nie teraz, to po okresie znowu sprobujemy... ale ja wiem, ze nie sprobujemy i dlatego tak mi smutno... albo sie udalo teraz albo nie bedzie nawet cienia szansy przez dlugi czas ;(((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HOPE25
Mija masz w 100% racje....odczuwam to samo co ty...ten strach przedz zrobieniem testu...ta nadzieja która się burzy wraz z tą tylko jedną kreską no i te wyczekiwania czy ciało tak czasem się nie zachowuje inaczej niż zwykle...MASAKRA!!!No ale cóż, nic się z tym nie da zrobić bo jak wmówić sobie że nie chcesz zajść w ciąże i przestać myśleć skoro to samo przychodzi...Ja próbuję zająć się czymś, nie myśleć, nie czekać...ale to i tak przebija sie przez wszystko co robię...Trudno...Fakt że jeszcze nie straciłam całkiem nadziei bo ile było przypadków że testy nic nie wykazały a jednak sie udało?Pozostaje więc czekać...... Olapolap też nie mogę zrozumieć tej niesprawiedliwości świata gdzie dzieci wyrzucane są na śmietnik, gdzie wpadają małolaty kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego co się dzieje....A my czekamy w kolejce tak długiej żeby mieć pod serduchem tą kruszynkę...A powiedz mi dlaczego piszesz że nie spróbujecie po okresie...?dlaczego bez szans na długi czas?Przepraszam za te pytania ale jakos mnie to poruszylo.... Trzymajcie się dziewczyny i pamiętajcie - NADZIEJA UMIERA OSTATNIA!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
HOPE... moj maz nie chce na razie dziecka... za to ja mecze sie juz ze 2 lata, tlumie w sobie instynkt macierzynski... obsesyjnie pragne ciazy, mam dni kiedy nie potrafie o niczym innym myslec... ciezko mi :( To byl przypadek, ze w poniedzialek w zeszlym tygodniu stalo sie to, co sie stalo... wiem, ze maz nie zgodzi sie zebysmy zaczeli sie regularnie starac... To mnie tak cholernie boli :( Jak widze male dzieci, to sobie wyobrazam jakie to musi byc cudowne uczucie trzymac taka kruszynke na kolanach, jakie to musi byc wspaniale moc glaskac malucha po wloskach, opowiadac mu bajki i pokazywac swiat... ale jesli teraz sie nie udalo, to moge sie pozegnac z marzeniami na dluuugi czas, a na pewno potrafisz sobie wyobrazic jakie to trudne zyc z mysla, ze starania zaczniemy dopiero za 3-4 lata o ile w ogole uda mi sie przekonac meza ;(((( mam gule w gardle, chce mi sie plakac z tej bezradnosci i z poczucia tego, ze maz nie spelnia moich potrzeb :((( czemu faceci nie maja takiego instynktu jak my i kieruja sie chlodna kalkulacja i wygodnictwem? ;((( Ciezko mi, strasznie mi ciezko :( Chucham teraz na siebie i dmucham, zeby tylko zmaksymalizowac szanse, ze jednak sie udalo... Nigdy nie mialam takich boli podbrzusza, ale teraz zaczynam myslec, ze moze to pecherz... ze wszystko sobie wymyslilam, ze to moje obsesyjne myslenie pojawia sie tylko dlatego, zebym miala pretekst zeby sie nie uczyc... ja tak pragne dziecka... czuje, ze jesli nie bedzie dwoch kresek to sie rozrycze i ciezko bedzie mi sie pozbierac, a przeciez nie zmusze meza zebysmy sie starali o dziecko, skoro on nie chce ;( Boze, tak mi zle... chcialabym pojsc do apteki, zrobic test i zobaczyc dwie kreski... a potem donosic ciaze... urodzic zdrowe dziecko... ale to wydaje mi sie takie nierealne - chociaz pewnie kazda kobieta tak ma, ze kiedy juz sie stara o dziecko, to potem wydaje jej sie niemozliwe, ze przytrafilo sie jej to szczescie... tak bardzo bardzo bardzo bym chciala... nie potrafie o niczym innym myslec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HOPE25
Och Olapolap...bardzo mi przykro...Nie miałam pojęcia, że przechodzisz przez coś takiego...Nawet sobie nie wyobrażam jak musisz się czuć chcąc dziecko, mogąc je mieć a jedynym powodem jest mąż, który tego nie chce..A powiedz, długo już jesteście małżeństwem??Aż serce się kraje jak czytam Twoją wypowiedź - emanuje z niej wręcz smutek i beznadzieja.A rozmawiałas z mężem o twoich uczuciach?Napewno tak....I on nic sobie z tego nie robi??Jakie ma powody, że nie jest jeszcze gotowy na dziecko??Czy on zdaje sobie sprawę z tego, że to może dużo zmienić w Waszych relacjach??Boję się, że odwrócicie się od siebie, że przyjdzie moment kiedy zamkniesz się w sobie i będzie mu ciężko odzyskać Cie wesołą i pełną życia....Myślę, że powinnaś tak poważnie porozmawiać z mężem, powiedzieć mu o wszystkim co czujesz, o tym że już praktycznie żyć nie potrafisz normalnie bo cały czas myślisz o dziecku...Myślę, że jeśli się kochacie to dojdziecie to jakiegoś rozwiązania....Bo przecież nie można tak ranić swojej drugiej połówki...Nie o to chodzi w małżeństwie....Czy przed ślubem on mówił Ci że nie chce dziecka??Bo uważam że powinien...Bardzo Ci teraz wspólczuję....I nie potrafię znaleźć słów które mogłyby Ci pomóc, nie potrafię nic doradzić bo przecież niewiem jak jest między Wami, na czym opiera się wasze Małżeństwo no i nie znam zdania męża dlaczego nie chce dać Ci tego czego tak bardzo pragniesz..Bardzo często jest tak, że mężczyzna boi się powiększania rodziny, bo nowe obowiązki, bo strona finansowa która zależy tylko od niego...Ale jak poczuje ruchy dzidzi jeszcze w łonie matki i zobaczy tego małego skarbka w ramionach kobiety którą kocha, to często jego nastawienie się zmienia....Porozmawiajcie szczerze i może coś z tego będzie...Życzę Ci tego z całego serca....I dużo siły...My kobiety potrafimy dużo znieść, więc głowa do góry....Pozdrawiam Cie gorąco!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fadeintoyou
Witajcie:) Strasznie smutno sie tu zrobiło. A ja wcale nie mam dobrych wiadomosci. Moje najgorsze obawy sie potwierdzily. Z ciazy nici, dzisiaj dostalam @. Boze jaka jestem wsciekla i rozczarowana. Hope mam nadzieje, ze chociaz tobie sie udalo i mimo negatywnego testu nosisz fasolke pod sercem. Ola, bardzo mi przykro z powodu twojej sytuacji. Nawet nie wyobrazam sobie co czujesz. Hope ma racje ze musicie z mezem szczerze porozmawiac i dojsc do jakiegos kompromisu. W koncu on nie moze lekcewazyc twoich uczuc i potrzeb. Zreszta jak same tutaj widzimy tak latwo nie zachodzi sie w ciaze i czasem mija sporo czasu od momentu staran zanim sie uda. Jakos mi smutno dzisiaj. Prawie sie poplakalam w pracy. Jedynie pociesza mnie fakt, ze mam naprwde cudownego meza, ktory bardzo mnie wspiera. Milego dnia wam zycze, trzymajcie sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
Zaczelam pisac i mi sie wszystko skasowalo, ehh... Jestesmy malzenstwem krotko, bo niecale 4 miesiace. Rozmawialam z mezem o moich uczuciach, powiedzialam mu jak strasznie sie czuje kiedy on sie wzdryga gdy rozmowa schodzi na dziecko. Powiedzialam mu, ze negatywnymi reakcjami odziera mnie z istoty mojej kobiecosci i potwornie mnie rani. Ta rozmowa zyskalam tylko tyle, ze juz sie nie wypowiada negatywnie.. po prostu nic nie mowi. Czasem mi mowi, ze nie ma ochoty na sex, bo BOI SIE CIAZY.... Jego wymowki sa standardowe jak na faceta: 'chce cos jeszcze w zyciu osiagnac' (jakby dziecko to bylo NIC...), 'chcesz cale zycie mieszkac w takim malym mieszkaniu? Trzeba najpierw kupic wieksze' (a po co wieksze, skoro przy niemowlaku i malutkim dziecku to im mniejsze tym lepsze, bo nie trzeba wstawac zeby karmic w nocy i latwo miec dziecko na oku...), 'chce skonczyc studia' (on jest na ostatnim roku studiow zaocznych, wiec w ciagu tygodnia pracuje, ale ja tu nie widze zadnych przeszkod, przeciez to nie on by byl w ciazy tylko ja...) itd. W mojej opinii on postrzega dziecko jak kotwice, ktora trzyma czlowieka w domu i jak kosztownego darmozjada..... a po co sie pchac w cos takiego, skoro mozna miec lekkie zycie, pelne przyjemnosci, bez zbednego balastu... ;(((( On zarabia duzo, ale i tak w jego wizji gdyby pojawilo sie dziecko, to on musialby zapierniczac do nocy na dwa etaty... a to nieprawda, nie przy jego zarobkach i nie przy mnie, ktora wydaje BARDZO malo pieniedzy (praktycznie nic sobie nie kupuje, wiec jedyne wydatki z mojej strony to jedzenie...). Mowisz zeby z nim porozmawiac i powiedziec mu, ze nie moge normalnie funkcjonowac bo mysle non stop o dziecku... sadze, ze to nic nie da... jesli on sie nawet zgodzi to tylko dla swietego spokoju i znowu bede sie czuc jakbym go do czegos zmuszala - czy on nie moze po prostu chciec dziecka sam z siebie?... zreszta on zawsze znajdzie 1000 powodow zeby nie bylo dziecka i bedzie chcial ze mna ustalic, ze na przyklad za 2 lata sie wezmiemy - ale ja tyle nie wytrzymam!! Ja juz mam te obsesje od powiedzmy 2 lat, i czekac jeszcze kolejne 2? zwariowac mozna... szczegolnie, ze w ciaze wcale latwo zajsc nie jest, wiec zakladajac, ze bedziemy mieli jakies porazki, to ten okres sie na pewno znacznie wydluzy.... nie mam juz sily HOPE... Tak, przed slubem mi mowil to samo co napisalam wyzej. On mi przed slubem powiedzial, ze ma opory jesli chodzi o pobieranie sie, bo boi sie, ze zaczne nalegac na dziecko - dlatego ja od slubu nie poruszalam tematu... trzymam to wszystko w sobie, gleboko i cierpie po cichu... Co do tego, ze bedzie mu trudno odzyskac mnie wesola - niestety masz racje, chodze przygnebiona i smutna, nie mam ochoty na seks skoro wiem, ze i tak nie bedzie z tego dzieci... ostatnio sie troche polepszylo jesli chodzi o seks, bo kochamy sie na poczatku bez zabezpieczen, a dopiero pozniej on sie zabezpiecza, wiec ja sie ludze, ze cos tam na poczatku sie do mnie dostalo i ze moze jakims cudem cos z tego bedzie.... wiec chetniej sie z nim kocham, skoro mam te nadzieje, ale ogarnia mnie wielki smutek kiedy w pewnym momencie on mowi, ze musi zalozyc prezerwatywe ;((( i wtedy juz mi sie odechciewa... :/// Ja jestem przekonana, ze gdyby on mogl wziac dziecko na rece, od razu by je pokochal... ale zeby moc je wziac, to trzeba je najpierw zrobic... fadeintoyou - wiem, ze on nie moze lekcewazyc moich potrzeb, ale czy ja nie lekcewazylabym jego potrzeb, gdybym zaczela nalegac na dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fadeintoyou
Na poczatek prosze Olu nie linczuj mnie za to co napisze ;) Jesteście malżenstwem dosyc krotko i moze twoj maz potrzebuje odrobine wiecej czasu, aby przekonac sie do posiadania dzieci. Moze w przeciagu kilku miesiecy, jak juz nacieszycie sie soba twoj maz dojrzeje do decyzji o podjeciu staran. Powiedz mu, ze nawet jesli zaczniecie starania to i tak minie troche czasu zanim wam sie uda, wiec to nie jest tak od razu. Ja sama jestem mezatka dopiero od lipca tego roku i moj maz takze na poczatku chcial sie zabezpieczac, bo chcial sie nacieszyc byciem tylko we dwoje, ale z czasem jakos tak samo wyszlo, ze zaczelismy sie kochac bez zabezpieczenia. Zreszta kochana nie mozesz tak obsesyjnie myslec o dziecku, bo psychika kobiety odgrywa tu duza role. Jesli bedziesz traktowac seks tylko jako droge powiekszenia rodziny to psychika moze splatac ci figla i nawet jesli nie bedziecie sie zabezpieczac to moze nic z tego nie wyjsc. Wiem, ze trudno o tym nie myslec, bo ja sama czesto o tym mysle i zastanawiam sie kiedy bede w ciazy, ale trzeba sprobowac wywarzyc to wszystko. Zycze ci abys jakos dogadala sie z mezem i zebyscie wypracowali wspolny kompromis. Zarówno twoje jak i meza potrzeby sa wazne. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
Tylko, ze u nas sytuacja jest troche inna... my sie soba cieszylismy wczesniej juz 2.5 roku mieszkajac razem, wiec to nie chodzi o to, ze maz chce zobaczyc jak to jest w malzenstwie i chce sie mna nacieszyc, bo wczesniej nie mial okazji. Jak napisalam mial duuuzo czasu na to, bo przez te 2.5 roku zylismy ze soba jak malzenstwo. Dla na slub to bylo tylko sformalizowanie tej sytuacji. To co sie zmienilo po slubie to to, ze (jak napisalam we wczesnijeszym poscie) zaczelismy sie kochac bez prezerwatywy - ale tylko na poczatku stosunku, potem zawsze koniec juz jest z prezerwatywa... Z ktorego lipca jestescie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich Popieram fadeintoyou, Olu pozwól swojemu mężowi dojżeć do tej chwili, zresztą skoro ci mówił przed ślubem że nie chce narazie dziecka to dlaczego mu wtedy nie powiedzialaś prawdy. Miłość nie opiera się na wzajemnych niedomówieniach tylko na szczerości i prawdzie. Pozwól facetowi skończyć studia, sama wiem jak to jest, sama się czymś zajmij, za dużo myślisz o dziecku idź do szkoły albo pracy cokolwiek żyj, na dzieciątko zawsze przyjdzie czas. Ja jestem pod koniec 11tego tygodnia, jest dobrze, dziś zrobilam wszelkie badania, nawet Toksoplazmoze i HIV... Co moglam to za jednym razem zrobiłam, kosztowało mnie to 250zł, ale to chyba nie za dużo. Pozdrawiam wszystkie brzuszki z fasolką i te oczekujące, oby wam się udało. Pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HOPE25
Po pierwsze - bardzo mi przykro fadeintoyou, że się nie udało tym razem i że @ jednak przyszła...Wyobrażam sobie jaka jesteś wściekła.Ale tu znowu trzeba powiedzieć standardową rzecz, że nie ma sie co załamywać, zaczyna się nowy cykl i nowe starania i może tym razem się uda...Ale racją jest, że nie można o tym non stop myśleć bo to zmniejsza szansę na powodzenie, a zwiększa na ześwirowanie..Więc dziewczyny podejdźmy do sprawy bardziej lajtowo :)Fakt, że strasznie smutno się zrobiło tutaj i jakoś nie zaglądają tu dziewczyny którym się udało i które mogłyby wnieść troszkę szczęścia i optymizmu... Ola ja podzielam zdanie fadeintoyou, że stosunkowo krótko jesteście małżeństwem wię może faktycznie nie czas na obsesyjne myślenie o ciązy a bardziej na spontan i cieszenie się sobą...Bo przecież te początki małżeństwa są czasem, kiedy należy się troche wariactwa, radości z tego, że połączyliście się związkiem małżeńskim, trzeba się nacieszyć mieszkaniem razem i tym, że przecież się kochacie!!!Może Twój mąż dojdzie do tego szybciej niż myślisz i niż on myśli....Może to, że przestaniesz o tym cały czas mówić i kochać sie tylko po to żeby zajść w ciążę sprawi, że on sam zacznie o tym myśleć i bez uprzedzenia nadejdzie ten dzień, kiedy on nie będzie przerywał aby założyć prezerwatywę....Musisz o tym pomyśleć w ten sposób...Bo takie męczenie się naprawde nic tu nie da i w niczym nie pomoże a wręcz może zaszkodzić.Nie możesz obwiniać męża za to, że teraz nie chce dziecka, bo to przecież początek Waszego małżeństwa... My jesteśmy już po ślubie 5 lat!!!Byliśmy za granicą przez 4 lata i to zawsze odwlekało decyzję o staraniu się o dziecko...I pomalutku razem dojrzewaliśmy do tego, aby być na to gotowym...Więc u nas jest tak, że i ja i mój mąż pragniemy dziecka z taką samą siłą...I on bardzo mi pomaga teraz kiedy mam takie wachania i rozterki i stresy...Wciąż mi powtarza ,że jest dobrej myśli a nawet jeśli teraz się nie udało, to uda się następnym razem,że to przecież nie koniec świata...Takie słowa otuchy ze strony męża są chyba najlepszą metodą na to, aby poczuć się lepiej!!! Tak więc Ola - głowa do góry i myśl pozytywnie!!!I uśmiechaj się częściej - to najlepsze lekarstwo na wszystkie smutki...Ja jak jest mi źle podchodzę do lustra i po prostu się uśmiecham...To nastraja mnie jakoś tak bardziej pozytywnie.... Trzymajcie się dziewczyny wszystkie! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HOPE25
hehe ja pisałam i pisałam a tu już tyle odpowiedzi....Ola ok teraz rozumiem jak sprostowałaś co do swojego małżeństwa.. :) Asiek dużo zdrówka życzę i oby fasolka rozwijała sie jak najlepiej!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
Witaj Asiek27, Alez ja mu mowilam przed slubem, ze chce dziecko. On doskonale o tym wie - stad te jego opory, ze moze lepiej sie nie pobierac, bo po slubie na pewno bede bardziej nalegac. No ale przeciez instynktu nie wyrzuce sobie z glowy. Facet nie chce, bo dziecko to 'niewygodna' sprawa - beczy po nocach, same z tym problemy, obciazenie finansowe, nerwy, stres itd. - kto normalny by sie w cos tak nieoplacalnego pakowal, skoro mozna sie bawic, chodzic z kolegami do pubow, jezdzic na spacery do lasu itd. itp. On konczy studia niebawem, ja zreszta tez (studiuje dziennie). Dlatego uwazam, ze to najlepszy moment na ciaze. Przez to, ze studiuje, to moge byc czesciej w domu niz gdybym pracowala - jestem bardziej elastyczna. A co mu przeszkadzalabym ciezarna zona przy konczeniu studiow, skoro on i tak pisze swoja magisterke w czasie pracy? Ciesze sie, ze u Ciebie dobre wyniki, szkoda tylko, ze musialas tyle za to zaplacic - no ale czasem lepiej wylozyc z wlasnej kieszeni niz czekac miesiacami w kolejce... HOPE - tak jak napisalam wyzej, mieszkamy razem juz od prawie 3 lat, wiec dluuugo sie juz soba cieszymy. Poza tym ja wcale to a wcale nie mowie o dziecku... naprawde od slubu ani slowa o tym nie bylo, zadnego proszenia, zadnego skamlenia, zadnego planowania, nic. No i on nie wie, ze czasem kocham sie z nim tylko dlatego, ze mam nadzieje, ze cos jednak z tego bedzie... tak na marginesie to moj maz ma strasznie niski poped... zawsze taki mial, ale to dla mnie dziwne, ze facet nie czuje potrzeby seksu... kochamy sie raz na tydzien lub dwa tygodnie... a jak sie okres pojawi to i potrafimy miec 3 tygodnie przerwy... dziwi mnie to strasznie i zle wrozy na przyszlosc :/// nie wiem co jest grane :/// jak go o to pytam to mowi, ze jest zmeczony po pracy, ale cholera mnie bierze, bo on w tej pracy siedzi 7h dziennie (pon-pt) i do tego wiecej tam leniuchuje niz ma stresow i powaznej roboty......... dziwny egzemplarz mi sie trafil....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fadeintoyou
Bylam dzisiaj rano wsciekla i rozczarowana, ale teraz wole myslec pozytywnie, ze w nastepnym, albo nastepnym cyklu sie uda. Od dzisiaj zaczynam brac wiesiolek na poprawe sluzu - takze jakos mi tak lepiej z ta mysla. My slub bralismy 19 lipca a w sumie znamy sie 2 lata. Praktycznie dopiero po slubie tak naprawde zamieszkalismy razem we wspolnym mieszkanku. Narazie cieszymy sie urokami mieszkania razem i bycia razem. Zgadzam sie ze wspierajacy maz to naprawde wazna sprawa - moj jest pod tym wzgledem naprawde kochany. Dzisiaj jak mu wyslalam smsa z niemila wiadomoscia to od razu zaczal mnie pocieszac i mowic ze nic sie nie stalo i ze jestem jego wymarzona zona itp. Asiek - ciesze sie ze badania wyszly w porzadku, czasem lepiej zaplacic i miec pewnosc, ze wszystko w porzadku. Ola - nie wiedzialam ze mieszkacie juz tyle czasu, to zmienia wszystko. Ale dopoki twoj maz nie dojrzeje na tyle by chciec sie starac o dzidzie to nic go do tego nie zmusi. Musisz byc cierpliwa i moze z czasem samo naturalnie wyjdzie, ze przestanie uzywac prezerwatywy - moze nawet nieswiadomie. Trzymaj sie tego i sprobuj nie swirowac z mysleniem o dzidzi. Trzymajcie sie dziewczynki. Dobrze, ze mozna sie tu wyzalic i zawsze znajdzie sie ktos kto nas pocieszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
Taki maz jak Twoj to szczescie :) Najlepiej dziala na czlowieka wsparcie tak bliskiej osoby... wiec skoro maz mowi, ze nic sie nie stalo, to nic sie nie stalo i warto probowac dalej - a nuz za miesiac sie uda? :) 19 lipca... No patrz, my jestesmy z 12.07 ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fadeintoyou
Wiem, ze mam ogromne szczescie bedac z takim facetem jak moj maz. czasem nawet mam wyrzuty sumienia ze moze marudze za bardzo, albo cos, ale staram sie raczej pozytywnie podchodzic do wszystkiego. Mysle, ze jak jestesmy usmiechniete i pogodne to nasi mezowie tez to doceniaja. To jesli chodzi o staz malzenski jestesmy na podobnym poziomie olu, chociaz jednak wy jestescie o tydzien do przodu ;) ja niedlugo uciekam na kurs angielskiego, takze powoli sie zegnam. Buzka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mija30
Tak sie przypatruje waszym wypowiedziom, które wnoszą na pewno sporo racji i to w 100%, ale próbuje się wczuć w sytuację Oli. Wszystko jest proste jak sie na taką sytuację patrzy z boku i wtedy daje się rady. Jeśli sie czegoś pragnie z całego serca to trudno o tym zapomnieć. Doskonale to rozumiem, bo ja pragne dziciątka juz od czasu kiedy skonczyłam 10 lat, to głupie ale prawdziwe, zawsze wiedziałam co jest moim powołaniem.Dlaczego ma sie rezygnować z tego powołania. No ale do tego szczęścia potrzeba obojga partnerów i obydwoje muszą tak samo tego chcieć. Przede wszystkim nie wolno ci pod żadnym pozorem milczeć! nie duś tego w sobie, jeśli jesteście małżeństwem to szczerośc być musi. W małżeństwie nie można kierowac sie egoizmem, wymaga przede wszystkim dojrzałości i odpowiedzialności. A może to właśnie strach przed odpowiedzialnością. Jeśli trudno jest ci na ten temat rozmawiać z mężem i już wiesz ze ta rozmowa do niczego nie doprowadzi, chociaż mimo to spróbuj, to napisz mu to wszystko co nam napisałaś. Mąż bedzie miał okazje przeczytać dokładnie słowo po słowie to co czujesz, bez przerywania w pół zdania.Spokojnie sie zastanowi, przemyśli i wtedy samam zobaczysz co z tego wyniknie. Tak ja bym na twoim miejscu zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kika_23__
Czytam te posty i jesli moge cos napisac to tylko tyle,ze faceci boja sie zmian w naszym przypadku dzieciatka,bo im jest wygodniej ale to tylko do momentu mysle kiedy dzidzius sie nie pojawi.Cudne sa chwile kiedy widzi jak brzuszek rosnie itd.Ja w ciazy nie jestem poki co,kto czytal posty znajdzie moje wypowiedzi.....Uważam ze taka obsesyjna chec zajscia w ciaze da tylko i wylacznie odwrotny skutek,sex jest zaprogramowany pod katem dziecka a nie uczuc i przyjemnosci tej calkowitej,ale to kazda z nas wie :( Wspaniale kiedy oboje partnerzy razem decyduja sie na dziecko i go pragna,wtedy przytulanki sa pewnie milusie,jednak do nikogo nie mozna zmuszac poprostu trzeba poczekac a martwic sie wtedy kiedy statecznosc jest i wszystko z tym zwiazane a partner sie wymiguje nadal.Bedzie dobrze,ale trzeba do tego tanga dwojga :/ Prawda stara jak swiat,tylko gorzej jak sie odklada bo kariera itd,a potem okazuje sie ze wszystko sie ma a dziecka nie mozna miec... Tak zle i tak niedobrze...ech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HOPE25
Myślę, że pomysł z napisaniem swych uczuć na kartce jest trafem w dziesiątkę!!!Wiadomo, że zawsze jest łatwiej napisać niż powiedzieć, a z drugiej strony lepiej przeczytać wszystko na spokojnie i się nad tym zastanowić w samotności, a nie z myślą że ktoś spogląda nam w twarz i czeka na odpowiedź.Ola myślę, że to naprawdę ma szansę na powodzenie a nawet jeśli nie przyniesie skutku od razu to i tak napewno Was do siebie zbliży i pozwoli zrozumieć.Tym bardziej, że wiemy jacy są faceci - raczej nie lubią i nie potrafią rozmawiać o swoich uczuciach...A problem jest między Wami i to duży więc może warto spróbować? Ja tak dzisiaj czytałam wszystkie wypowiedzi po parę razy i nastawiłam się do wszystkiego z większym luzem....Fakt, że wciąż chodzi mi po głowie ta ciąża ale jakoś nie myślę o niej tak obsesyjnie...Przecież cokolwiek będzie to nie koniec świata....Jeśli nie udało się teraz to z pewnością uda się za którymś razem....Przecież musi - bo innej opcji narazie nie przyjmuję do wiadomości.Cieszę się, że mimo wszystko podchodzimy z mężem do starań nie jak do przykrego obowiązku i tylko w dni płodne, a zawsze kiedy mamy na to ochotę.To sprawia, że dalej jest w nas ten spontan i radość z każdych przytulanek nawet jeśli nie spowodują one ciąży..No ale cóż - pożyjemy zobaczymy.Napewno będę informować na bierząco czy coś się u mnie zmieniło ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dasmusa
Witam ponownie ;) Dawno tu się nie udzielałam, ale codziennie czytam Wasze posty. Tyle przygotowań do ślubu i potem dojście do siebie zrobiły swoje. Wiem, że łatwo jest mówić żeby odpuścić sobie starania o maluszka. Ale znam to z autopsji. Staraliśmy się z moim obecnym mężem o kruszę prawie rok i za każdym razem rozczarowanie, płacz, smutek, przygnębienie. Okropna myśl, że jest coś ze mną nie tak. Mój przyjaciel mówił mi, zebym sobie odpuściła. Obiecywałam sobie ze tak zrobię i przychodził kolejny cykl, znowu przytulanie z myślą o dziecku i znowu objawy ciąży i jedna kreska. Aż przyszedł maj, dużo pracy, moje urodziny i weekend w łóżku. Zero myślenia o ciąży. Zajeliśmy się wyłącznie sobą. Nie myślałam, że mogę być w ciąży, bo pogodziłam się już z myślą o tym, że po prostu nie dane mi będzie być matką. Zbliżała się data @, rzadnych objawów, jedynie ból podbrzusza i sutków, niesamowite zmęczenie. Mój misiek powiedział mi jedynie, że mi strasznie piersi się powiększyły. Ale uważałam ze to objawy tak jak zawsze przed @. Dzień po spodziewanej @ wracałam właśnie z nocnego dyżuru i przy okazji zakupów kupiłam sobie test, bardziej z przyzwyczajenia. Zrobiłam zaraz po powrocie do domu. Najpierw pojawiła się tylko kreska testowa i nagle zaczęła pojawiać się druga. Byłam w szoku, nie mogłam uwierzyć. Nie czułam się przecież w ciąży. Nie miałam śluzu, było sucho. Poleciałam po kolejne testy. Potwierdziły wynik pierwszego. Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, ze noszę pod sercem malutką mimo powiększającego się brzuszka i jej ruchów. Jestem w 24 tc i jestem przykładem tego, że psychika potrafi spłatać figla. Także dziewczyny, spróbujcie się wyluzować, zapomnieć na chwilkę o ciąży i oddać się partnerom całkowicie a na pewno zaowocuje :) Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fadeintoyou
Witajcie :) Dasmusa twoje slowa sa prawdziwa otucha dla nas. Masz racje, ze przez psychike mozna sie zablokowac i wtedy nic nie wyjdzie. Ja naprawde staram sie wyluzowac i nie myslec i nawet troszke mi sie to udaje. Jak dostane @ to po przyplywie gniewu i frustracji, a czasem mysli ze wlasnie moze ze mna jest cos nie tak, po 2-3 dniach "zapominam" i zajmuje sie swoimi sprawami - az do czasu zblizajacego sie @. Wtedy mysli o ciazy same naplywaja i wyobrazam soobie jakby to fajnie bylo zobaczyc te dwie kreski. Takze to wcale nie takie proste. Dla mnie takie mysli przed sama @ sa jak odruch bezwarunkowy. Nawet zapisalam sie na kurs angielskiego by zajac sie czyms oprocz pracy ;) Mam nadzieje, ze w koncu nam sie uda i za jakis czas bede mogla sie z wami podzielic dobra nowina :) Trzymajcie sie dziewczynki. Milego weekendu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapolap
Witajcie, Dzieki za rady dziewczyny. Wiem, ze powinnam z nim pogadac albo napisac do niego... Ale tak bardzo boje sie jego negatywnej reakcji... Tego, ze on nie zrozumie jakie to dla mnie wazne... ehh... Milego weekendu!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×