Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Gość z_mazur
Witam Trochę z odrobiną niepewności ale postanowiłem napisac. Dawno mnie już nie było, ani tutaj ani na siostrzanym wątku o molestowaniu psychicznym ale nadal widzę tutaj trochę znajomych nicków. Przypuszczam że niektóre osoby mnie pamętają. Może z nienajlepszej strony ale jednak. Jak sobie przypomnę moje niektóre posty sprzed półroku :) Co mnie skłoniło do ponownego napisania? Drobny zakręt którymi się ostatnio przydarzył i wytrącił mnie ponownie z już trochę ciężko wypracowanej równowagi. Moja separacja trwa już 8 miesiąc. W ciągu ostatnich kilku miesięcy stanąłem trochę na nogi, terapia zaczęła powoli przynoscić efekty, opadły największe emocje. terapeutka stwierdziła w pewnym momencie żę nie widzi sensu kontynuowani terapii w dotychczasowym kształcie (tzn cotygodniowe spotkania) bo praktycznie już się zakończyła. Byłem nawet z tego trochę dumny bo czułem te efekty. Odzyskanie wiary w siebie i poczucia własnej wartości. Było mi już z tym dobrze. Problemy mojego małżeństwa przestały mnie tak mocno dotykać, pogodziłem się trochę z sytuacją. Zacząłem nawiązywać nowe znajomości. Przez peweien czas trochę się tym upajałem, poprawiało to moje samopoczucie i samoocenę. No i w pewnym momencie zaczął się problem, moja zona zauważyła chyba zachodzące we mnie zmiany, ponadto "życzliwi" zrobili swoje i donieśli jej pewne informacje nie zawsze do końca zgodne z prawdą. Jeden, drugi telefon, propozycja spotkania, prośba o pomoc, miła kolacja, miła atmosfera, no i wylądowaliśmy w łóżku. No i tu zaczyna się problem ja jak idiota dałem się wciągnąć. Odżyły wszystkie emocje, pojawiła się nadzieja a wraz z nią ponowne zaangażowanie. Zabiegi, staranie się, nadskakiwanie, oferowanie pomocy. Wydawało mi się, że teraz to już tylko kwestia czasu i nasze relacje ulegną dalszej poprawie. Zresztą tak na początku wyglądało. Potem jednak jakby się coś zacięło, a ja zacząłem naciskać (kurde jak ja nie lubię powtarzać swoich własnych błędów). No i w ten weekend doszło do poważnej rozmowy, z której dowiedziałem się, że żona jednak nie wyobraza już sobie nas razem. Cholera zabolało znowu. Może troszkę mniej niż parę miesięcy temu ale jednak. Poprosiłem ją tylko, żeby była w takim razie konsekwentna i złożyła w końcu pozew bo nie chcę już mieć pretekstów do reanimowania w sobie tej nadziei. Bo to za każdym razem boli. Wynika z tego wszystkiego jednak, że ten topic jest jak najbardziej dla mnie. Uzależniłem się emocjonalnie od żony i detoks się jeszcze nie zakończył. A to co się wydarzyło to było jak kieliszek dla alkoholika. :( Tylko miałbym prośbę żeby mi dzisiaj nie dowalać (idaalia i present) :) Nie chodzi mi o jakieś rady czy nawet wsparcie. Po prostu chciałem się trochę wygadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam z mazur 🌻 oczywiscie ze ten temat jest jak najbardziej dla Ciebie :) juz nawet sie zastanawialam co sie dzieje z Toba:) no i mamy:) czytam i czytam i wlasciwie chyba sie niczemu nie dziwie bo mam podobnie wytlumaczylam sobie to tak ze jak zaczelam stawac na nogi i zyc wlasnym zyciem to gdzies ucieklam od niego (ty od zony) wymykamy sie a oni widzac to chca nas zatrzymac czyli na zasadzie psa ogrodnika a my dalismy sie zlapac z sentymentu zalu i glupoty nadziei itd.bo jeszcze nie mamy mielismy na tyle sily aby postawic tej grubej kreski ale niestety trzeba jest takie powiedzenie ze dwa razy sie do tej samej rzeki nie wchodzi :) u mnie tez jakos tak mija 8 czy 9 miesiecy i zupelnie jestem inna tak pewnie jak i Ty i chyba nie chce pamietac tamtej swojej slabosci to porownanie z tym alkoholem ....swietne tez go uzywam ....tak to jestjak sie napijesz jego jej to plyniesz wiec rada unikac bardzo serdecznie Cie pozdrawiam i ciesze sie ze Cie tu widze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z_mazur 🖐️ jedziemy na tym samym wózku. A nie mówiłam... to syf nad syfy. PRESENT nie umiem zaakceptować tego, że ...(kocham??!! / jestem uzależniona) od kogoś dla kogo jestem ... (nie będę siebie obrażać) Jak ĆMA - dokładnie jak ĆMA na zatracenie lecę, wiem i wiedza nie pomaga. To jest UZALEŻNIENIE :( 😭 z_mazur UCIEKAJ, Wy przynajmniej razem nie mieszkacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
To że to jest uzależnienie to wiem od jakichs 5 miesięcy. Wydawało mi się że się już z nim uporałem. Ale widać nie do końca. Co do jednego masz rację niemieszkanie razem ułatwia sprawę. Co wcale nie znaczy że jest łatwo :) Zmobilizowałem się wewnętrznie, skoro koniec to koniec. Postanowiłem być konsekswentny. Skoro nie było przez ostatnie dni potrzeby kontaktowania się (niestety czasem jest bo sporo jeszcze formalnych sprawa nas łączy) to nie kontaktowałem się. To śmieszne ale to były raptem dwa dni. I dzisiaj dostałem do pracy maila czy jestem obrażony i czy nie mam zamiaru się odzywać, a poza tym że czekają na mnie dwie przesyłki w tym jedna polecona (no czyli kontakt był uzasadniony). Nawet nie zdązyłem na niego odpisać (bo akurat byłem mocno zajęty) i po kilkunastu minutach dzwoni telefon, z pytaniem dlaczego nie odpowiadam i czy jestem obrażony. Spokojnie odpowiedziałem, że nie jestem tylko jestem trochę zajęty, że po przesyłkę zgłoszę się w ciągu tygodnia. Na co usłyszałem że już jest "w ciągu tygodnia". Cholera znowu jestem wytrącony z równowagi, którą odzyskiwałem przez dwa dni, przez które stoczyłem kilka wewnętrznych pojednynków zmuszając się do niewykręcenia numeru telefonu. Z jednego tylko jestem zadowolony jak tylko dostałem tego maila sięgnąłem po telefon i wykręciłem numer. Szczęśliwym zrządzeniem losu był zajęty. z_mazur

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z_mazur, to straszne jak my łatwo dajemy się wkręcić w ich gierki: zabawę w kotkę/a i myszkę/a :( Co my się pozbieramy, unizaleznimy, trochę oddalimy, to oni ... sprawdzają, czy jeszcze jesteśmy wrażliwi na ich punkcie. Nie wiem na ile to świadome??, ale z pewnością dla nas okrutne i bardzo niszczące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja powiem inaczej oni sprawdzaja a tak naprawde wszystko zalezy od nas samych od naszego zachowania..... mamy tyle na ile sobie pozwalamy..... pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zmiana postawy spowoduje ze przestana probowac tylko znowu nastepne pytanie czy tego chcemy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolega_znajomego
miłość uzależnia tak już jest to czasem cena posiadania jej lęk strach... a jednak wciąż z nią silne uczucia chory związek jutro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Ćma To nie do końca tak, że przestaną próbować. W psychologii jest coś takiego jak reguła niedostępności. Coś czego nie posiadamy jest dla nas bardziej pociągające. Niestety najczęsciej ten porzucony partner(rka) zachwuje się dokładnie przeciwnie do tego jak powinien (wiem to z autopsji). Zaczynamy bałagać, prosić, przekonywać, krótko mówiąc robimy się żałośni, tylko potwierdzjąc w oczach partnera słuszność podjętych decyzji o odejściu. Działanie powinno być dokładnie przeciwne, tylko że to cholernie trudne. W moim przypadku dokładnie tak było. Jak się uniezależniłem, zacząłem żyć własnym życiem, do córki wpadałem uśmiechnięty i zadowolony z życia, na dodatek trochę o siebie zadbałem (dla własnego dobrego samopoczucia), parę dobrych ciuchów, dobre buty, nowa modna fryzura. I wszystko to dla siebie nie dla niej, to stałem się nagle atrakcyjniejszy, pojawiły się wątpliwości co do słuszności podjętej decyzji. No i ja w tym momencie popełniłem ponownie ten sam błąd. Zacząłem zabiegać i straciłem cały ten nowy czar, który zupełnie nieświadomie roztoczyłem. Tak przynajmniej ja to teraz widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z Mazur - smutno mi sie zrobilo, jak przeczytalam ta historie. Ale najlepsze jest to, ze ty rozumiesz blad. Mysle, tez ze ty powinnienes zlozyc ten pozew. Czegotegonie robisz? Wciaz masz nadzieje??? Dlaczego czekasz az zrobi to ona? Co do lozka: be, be i jeszcze raz be!! Ale stalo sie i nie ma co sobie wlosow z glowy rwac. Ja to rozumiem i nie rozumiem, ale ja jestem na innym etapie, ja przestalam sypiac z moim bylym duzo wczesniej, przestal mnie pociagac, ja sama zatracilam pociag, zniknelo... Nie przespalabym sie nigdy w zyciu z tym czlowiekiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z Mazur: Z calego serca Cie pozdrawiam...To co czujesz to bardzo ludzie.:) Koniec komentarza. :):) Zycze Ci po prostu powrotu radosci do zycia oraz tej \"ekscytacji\" jakie ono ze soba niesie. ❤️ Bardzo mi milo, ze sie odezwales. Pisz. Jestes baaardzo mile widziany. :):) Wszystkim milego tygodnia... Ja1972 ;) Nie katuj sie siostro :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala mroweczka
Hey dziewczyny nie chciala bym sie powtarzac bo wiem ze nie jedna juz z was pzreczytala o wspoluzaleznieniu-ale warto czasem sobie przypomniec.Tak dla siebie samej,poniewaz czasem nam sie wydaje ze wszystko ok,a tu jak obuchem w leb,i znowu jazda CHOROBA WSPÓŁUZALEŻNIENIA Współuzależnienie jest upośledzeniem dojrzałości spowodowanym urazem z okresu dzieciństwa. Osoby współuzależnione są niedojrzałe lub dziecinne w takim stopniu, że przeszkadza im to w życiu. Według Diland’s Medical Dictionary proces chorobowy to ,,ściśle określony proces cechujący się charakterystycznym łańcuchem symptomów. Może on obejmować całe ciało lub jakąkolwiek jego część, a jego etiologia, patologia i rokowanie mogą być znane lub nieznane.” Łańcuch charakteryzujący współuzależnienie nazywam symptomami rdzennymi lub pierwotnymi; określają one stopień, w jakim osoby współuzależnione nie są wstanie nawiązać zdrowych stosunków z samymi sobą. Oto wykaz pierwotnych lub rdzennych symptomów współuzależnienia: 1.Trudność w doznawaniu poczucia własnej wartości, czyli trudność w kochaniu samego siebie. 2.Trudność w wytyczaniu granic między sobą a innymi ludźmi, czyli trudność w chronieniu własnej osobowości. 3.Trudność we właściwym poznaniu obiektywnej prawdy o sobie, czyli trudność w określeniu kim się jest i w jaki sposób dzielić się sobą z innymi. 4.Trudność we właściwym adresowaniu swoich dorosłych potrzeb i pragnień, czyli trudność w troszczeniu się o siebie. 5.Trudność w doświadczaniu i wyrażaniu obiektywnej prawdy o sobie z umiarem, czyli trudność we właściwym przeżywaniu swojego wieku i różnych zewnętrznych okoliczności . Prócz tego występuje również pięć drugorzędnych objawów, które ujawniają, w jaki sposób osoby współuzależnione uważają zachowanie innych ludzi za przyczynę swoich własnych niepowodzeń w zbudowaniu zdrowych z nimi stosunków. Te błędne opinie, znajdujące wyraz w symptomach wtórnych, stwarzają osobom uzależnionym trudność w stosunkach z innymi ludźmi, ale w istocie wyrastają z rdzennego problemu, jakim jest niezdrowy stosunek do samego siebie. Te pięć symptomów wtórnych to:1) wadliwe umiejscowienie roli kierowniczej,2) oburzenie,3) upośledzona duchowość,4) różne uzależnienia lub schorzenia psychiczne czy fizyczne,5) kłopoty z nawiązaniem bliskiego, poufałego kontaktu z partnerem. 1.WADLIWE UMIEJSCOWIENIE ROLI KIEROWNICZEJ Ludzie współuzależnieni 1) starają się kierować innymi przez mówienie im, jacy powinni być, aby osoby uzależnione czuły się zaspokojone; lub też 2) pozwalają innym kierować sobą, akceptując rolę jaką inni im wyznaczają, aby czuć się zaspokojonymi. Każda forma wadliwego umiejscowienia roli kierowniczej wzbudza negatywne reakcje osoby, którą się kieruje, a owe negatywne reakcje każą ludziom współuzależnionym upatrywać w innych przyczyny swojej własnej niezdolności do wewnętrznego zaspokojenia samych siebie. UZALEŻNIENIA I SCHORZENIA UMYSŁOWE LUB FIZYCZNE Zdolność stawiania czoła rzeczywistości jest związana bezpośrednio ze zdolnością nawiązania zdrowych stosunków z samym sobą, co oznacza miłość własną, ochranianie siebie, identyfikowanie siebie, troskę o siebie i dostosowywanie się do zmiennych warunków. Przeżywanie takich zdrowych, ześrodkowanych relacji do siebie samego pozwala nam na pomyślną konfrontację z prawdą o nas samych, innych ludziach, o Najwyższym Autorytecie w naszym życiu, o naszej aktualnej sytuacji. Rozwijanie tych zdolności i umiejętności postrzegania jest rdzeniem procesu leczenia się ze współuzależnienia. Kiedy jednak nie potrafimy nawiązać funkcjonalnych, wewnętrznych stosunków z samym sobą i osiągnąć poczucia samowystarczalności, ból doznawany wewnętrznie oraz towarzyszący naszym stosunkom z innymi i z naszym Najwyższym Autorytetem, często prowadzi do pragnienia szybkiego pozbycia się bólu poprzez jakiś rodzaj uzależnienia. Dlatego wydaje mi się, że zwykle osoba pogrążona w jakimś nałogu jest również współuzależniona; i odwrotnie-osoba współuzależniona jest zwykle pogrążona w jednym lub kilku procesach nałogowych lub obsesyjno/przymusowych. Omawiany symptom wtórny jest więc pierwszorzędnym ogniwem między współuzależnieniem a innymi rodzajami uzależnienia-w szczególności nałogową miłością. Przeżywając często nierozpoznany ból porażki w nawiązaniu zdrowych stosunków z samym sobą i obwiniając innych o tę porażkę, Nałogowiec Kochania dąży do zbliżenia z inna osobą, wierząc, że jest ona w stanie i powinna złagodzić jego wewnętrzny ból przez darzenie go bezwarunkowa miłością, stałym zainteresowaniem i opieką. NAŁOGOWCY KOCHANIA I ICH PARTNERZY Nałogowa miłość jest więc uzależnieniem, które często ujawnia się dopiero w pewnej fazie leczenia rdzennych objawów współuzależnienia. Ujawnieniu tego nałogu może towarzyszyć głęboka destabilizacja uczuciowa, ponieważ opór przed przyznaniem się do niego i przed utratą złudzeń jest wyjątkowo silny. Tragiczne wzorce typowych problemów, na jakie napotkałam w nałogowej miłości ujawniają się szczególnie we wzajemnych stosunkach dwojga ludzi, z których każde ma pewne charakterystyczne cechy. Jedna strona jest skoncentrowana na partnerze i wzajemnych stosunkach; druga stara się uniknąć poufałej bliskości z partnerem, najczęściej poprzez uleganie jakimś innym nałogom. Pierwsza osobę nazywam Nałogowcem Kochania, drugą-Nałogowcem Unikania Bliskości. Układ stosunków między nimi nazywam związkiem wzajemnego współuzależnienia (co-addicted relationship) Osoby wzajemnie uzależnione są często małżeństwem, ale ów problem może się pojawić w przypadku niemal każdej realnej lub wyimaginowanej pary:rodzic-dziecko,przyjaciel-przyjaciel,doradca-klient,szef-podwładny,lub wyimaginowanego układu między jakąś osobą a osobistością publiczną lub popularnym idolem, np. Elvisem Presleyem (którego Nałogowiec Kochania mógł nigdy nie spotkać osobiście). Podstawą układu wzajemnego nałogowego uzależnienia nie jest zdrowa miłość, lecz duża intensywność emocji, pozytywna i negatywna. Szczególnie Nałogowiec kochania może doświadczać silnych, obsesyjnych i niezależnych od jego woli odczuć, myśli i zachowań związanych z układem wzajemnego uzależnienia, a także intensywnych odczuć wobec partnera, takich jak oburzenie, lęk, nienawiść, pożądanie i ,,miłość”. W następnym rozdziale zbadamy te szczególne cechy Nałogowca Kochania bardziej szczegółowo. WBUDOWANE POCZUCIE BEZRADNOŚCI Kiedy rodzice odrzucają dziecko, otrzymuje ono następujący komunikat: ,,Nie będziemy się o ciebie troszczyć, bo nie widzimy w tobie żadnej wartości”. Opuszczone dziecko doświadcza braku troski i potwierdzenia z zewnątrz, bo opiekunowie je porzucili; nie może też samo troszczyć się o siebie i potwierdzać, bo jest zbyt niedojrzałe i nikt mu nie pokazał na czym polega zdrowa troska i opieka. Dlatego też prawie wszyscy Nałogowcy Kochania wkraczają w dorosłe związki osobowe z wbudowanym poczuciem ułomności i braku wartości, oraz z przekonaniem o swojej bezradności. Źródłem tego stanu jest pierwotne porzucenie przez rodziców. Towarzyszy temu zwykle złudna fantazja, że jakiś biały rycerz wybawi wreszcie Nałogowca Kochania i spełni jego wyolbrzymione nadzieje, zrodzone w wyniku porzucenia. Kultura amerykańska sprzyja utrwaleniu tego wyobrażenia, zwłaszcza wśród kobiet. ROZRÓŻNIENIE MIĘDZY NAŁOGOWĄ MIŁOŚCIĄ A WSPÓŁUZALEZNIENIEM Nasze wyobrażenie o tym jak należy żyć, jest ukształtowane przez rodzaj więzi z opiekunami. Doświadczenie porzucenia utrwala w dziecku komunikat o jego bezwartościowości, oraz upośledza jego zdolność do właściwego troszczenia się o siebie. Kiedy nie pielęgnuje się naturalnych cech osobowych dziecka, rozwija ono w sobie chore zachowania osłaniające, które ilustruje pięć pierwszorzędnych objawów współuzależnienia opisanych w rozdziale 1. Zachowania typowe dla stanu porzucenia i poniżenia rozwijają się dlatego, że opiekunowie nie udzielają dzieciom należytej pomocy w rozwiązywaniu podstawowych problemów życiowych, szczególnie w zakresie umiejętności troszczenia się o siebie i nawiązywania zdrowych stosunków z innymi ludźmi. Nałogowcy Kochania przejawiają szczególnie wyraźnie pierwszy i czwarty spośród pięciu rdzennych symptomów współuzależnienia: znikome poczucie własnej wartości i niezdolność do prawidłowego troszczenia się o siebie. Towarzyszy temu zwykle trzeci symptom rdzenny: fałszywe wyobrażenia o rzeczywistości(kim jest partner);dwa pozostałe objawy również są zwykle obecne, ale mniej intensywne. Kiedy udręka współuzaleznienia staje się zbyt ciężka, wielu z nas wpada w inne nałogi, aby złagodzić ten ból, ponieważ nie znamy innego sposobu osiągnięcia ulgi. Znajdujemy jakąś substancję, przymusowe zachowanie lub osobę, aby ulżyć cierpieniu spowodowanemu niezdolnością do nawiązania zdrowych stosunków z samym sobą.. Jeśli owa substancja, przymusowe zachowanie lub osoba spełnia te oczekiwania, pozwalamy by proces trwał, chociaż szkodliwe konsekwencje dają o sobie znać coraz częściej. W końcu stajemy się uzależnieni od owej substancji, przymusowego zachowania lub osoby. Funkcja każdego uzależnienia polega na odizolowaniu od trudnej do zniesienia rzeczywistości. Często się mówi, że jesteśmy albo nałogowcami, albo osobami współuzależnionymi, ja jednak sądzę, że większość z nas należy równocześnie do jednej i drugiej kategorii, traktując nałóg jako sposób złagodzenia bólu spowodowanego niewyleczonym współuzależnieniem. Niektórzy z nas, wchodząc w związek z drugim człowiekiem, czynią to jako Nałogowcy Kochania pragnący ulgi w bólu spowodowanym przez podstawowy problem: nieleczone objawy współuzależnienia. Decydujemy się na przerwanie układu, który jest dla nas udręką, lecz jest to prawie niemożliwe, bo jednocześnie łagodzi on ból wynikający z poczucia pustki. Przymusowe zachowanie odnosi się więc do jakiegoś nałogu, podczas gdy ból i stres, jakich pragniemy się pozbyć, pochodzą ze współuzależnienia. Często spotykam osoby współuzależnione, które nadużywają alkoholu, jedzenia , narkotyków, religii, hazardu, pracy lub związków z innymi osobami, aby pozbyć się tego bólu i stresu. Tak więc nie wszyscy współuzależnieni są Nałogowcami Kochania. Nałogowiec Kochania często traktuje jakąś osobę lub jakieś przymusowe zachowanie w stosunkach z drugą osobą jako ,,narkotyk alternatywny” dla pozbycia się bólu, którego źródłem są trudności w stosunkach z samym sobą, jak to zostało określone w definicji rdzennych symptomów współuzależnienia. Inni ludzie współuzależnieni próbują złagodzić swój ból przez inne formy nałogowych zachowań, takich jak alkoholizm, nałogowe obżarstwo, nałogowy brak łaknienia, uzależnienia seksualne i religijne, pracoholizm itp. Współuzależnienie wyklucza zdrową miłość własną. Tych, którzy bez udziału swej woli muszą wciąż poszukiwać innej osoby, aby im powiedziała, że można ich kochać i że są kochani, nazywam Nałogowcami Kochania. Przeświadczenie Nałogowców Kochania, że ta druga osoba potrafi i będzie troszczyć się o nich, ma swoje źródło w trzecim i czwartym symptomie współuzależnienia: trudności z poznaniem i ujawnieniem prawdy o sobie, oraz trudności w zaspokajaniu swoich potrzeb i pragnień. Z drugiej strony obsesja na punkcie partnera, pragnienie nieustannego przebywania z nim, utrzymywania z nim bliskich kontaktów uczuciowych, fizycznych, każdych możliwych-wszystko to są specyficzne objawy współuzależnienia. Lol to sie rozpisalam chyba mi wybaczycie? Lala Cmok i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala mroweczka
Hey dziewczyny nie chciala bym sie powtarzac bo wiem ze nie jedna juz z was pzreczytala o wspoluzaleznieniu-ale warto czasem sobie przypomniec.Tak dla siebie samej,poniewaz czasem nam sie wydaje ze wszystko ok,a tu jak obuchem w leb,i znowu jazda CHOROBA WSPÓŁUZALEŻNIENIA Współuzależnienie jest upośledzeniem dojrzałości spowodowanym urazem z okresu dzieciństwa. Osoby współuzależnione są niedojrzałe lub dziecinne w takim stopniu, że przeszkadza im to w życiu. Według Diland’s Medical Dictionary proces chorobowy to ,,ściśle określony proces cechujący się charakterystycznym łańcuchem symptomów. Może on obejmować całe ciało lub jakąkolwiek jego część, a jego etiologia, patologia i rokowanie mogą być znane lub nieznane.” Łańcuch charakteryzujący współuzależnienie nazywam symptomami rdzennymi lub pierwotnymi; określają one stopień, w jakim osoby współuzależnione nie są wstanie nawiązać zdrowych stosunków z samymi sobą. Oto wykaz pierwotnych lub rdzennych symptomów współuzależnienia: 1.Trudność w doznawaniu poczucia własnej wartości, czyli trudność w kochaniu samego siebie. 2.Trudność w wytyczaniu granic między sobą a innymi ludźmi, czyli trudność w chronieniu własnej osobowości. 3.Trudność we właściwym poznaniu obiektywnej prawdy o sobie, czyli trudność w określeniu kim się jest i w jaki sposób dzielić się sobą z innymi. 4.Trudność we właściwym adresowaniu swoich dorosłych potrzeb i pragnień, czyli trudność w troszczeniu się o siebie. 5.Trudność w doświadczaniu i wyrażaniu obiektywnej prawdy o sobie z umiarem, czyli trudność we właściwym przeżywaniu swojego wieku i różnych zewnętrznych okoliczności . Prócz tego występuje również pięć drugorzędnych objawów, które ujawniają, w jaki sposób osoby współuzależnione uważają zachowanie innych ludzi za przyczynę swoich własnych niepowodzeń w zbudowaniu zdrowych z nimi stosunków. Te błędne opinie, znajdujące wyraz w symptomach wtórnych, stwarzają osobom uzależnionym trudność w stosunkach z innymi ludźmi, ale w istocie wyrastają z rdzennego problemu, jakim jest niezdrowy stosunek do samego siebie. Te pięć symptomów wtórnych to:1) wadliwe umiejscowienie roli kierowniczej,2) oburzenie,3) upośledzona duchowość,4) różne uzależnienia lub schorzenia psychiczne czy fizyczne,5) kłopoty z nawiązaniem bliskiego, poufałego kontaktu z partnerem. 1.WADLIWE UMIEJSCOWIENIE ROLI KIEROWNICZEJ Ludzie współuzależnieni 1) starają się kierować innymi przez mówienie im, jacy powinni być, aby osoby uzależnione czuły się zaspokojone; lub też 2) pozwalają innym kierować sobą, akceptując rolę jaką inni im wyznaczają, aby czuć się zaspokojonymi. Każda forma wadliwego umiejscowienia roli kierowniczej wzbudza negatywne reakcje osoby, którą się kieruje, a owe negatywne reakcje każą ludziom współuzależnionym upatrywać w innych przyczyny swojej własnej niezdolności do wewnętrznego zaspokojenia samych siebie. UZALEŻNIENIA I SCHORZENIA UMYSŁOWE LUB FIZYCZNE Zdolność stawiania czoła rzeczywistości jest związana bezpośrednio ze zdolnością nawiązania zdrowych stosunków z samym sobą, co oznacza miłość własną, ochranianie siebie, identyfikowanie siebie, troskę o siebie i dostosowywanie się do zmiennych warunków. Przeżywanie takich zdrowych, ześrodkowanych relacji do siebie samego pozwala nam na pomyślną konfrontację z prawdą o nas samych, innych ludziach, o Najwyższym Autorytecie w naszym życiu, o naszej aktualnej sytuacji. Rozwijanie tych zdolności i umiejętności postrzegania jest rdzeniem procesu leczenia się ze współuzależnienia. Kiedy jednak nie potrafimy nawiązać funkcjonalnych, wewnętrznych stosunków z samym sobą i osiągnąć poczucia samowystarczalności, ból doznawany wewnętrznie oraz towarzyszący naszym stosunkom z innymi i z naszym Najwyższym Autorytetem, często prowadzi do pragnienia szybkiego pozbycia się bólu poprzez jakiś rodzaj uzależnienia. Dlatego wydaje mi się, że zwykle osoba pogrążona w jakimś nałogu jest również współuzależniona; i odwrotnie-osoba współuzależniona jest zwykle pogrążona w jednym lub kilku procesach nałogowych lub obsesyjno/przymusowych. Omawiany symptom wtórny jest więc pierwszorzędnym ogniwem między współuzależnieniem a innymi rodzajami uzależnienia-w szczególności nałogową miłością. Przeżywając często nierozpoznany ból porażki w nawiązaniu zdrowych stosunków z samym sobą i obwiniając innych o tę porażkę, Nałogowiec Kochania dąży do zbliżenia z inna osobą, wierząc, że jest ona w stanie i powinna złagodzić jego wewnętrzny ból przez darzenie go bezwarunkowa miłością, stałym zainteresowaniem i opieką. NAŁOGOWCY KOCHANIA I ICH PARTNERZY Nałogowa miłość jest więc uzależnieniem, które często ujawnia się dopiero w pewnej fazie leczenia rdzennych objawów współuzależnienia. Ujawnieniu tego nałogu może towarzyszyć głęboka destabilizacja uczuciowa, ponieważ opór przed przyznaniem się do niego i przed utratą złudzeń jest wyjątkowo silny. Tragiczne wzorce typowych problemów, na jakie napotkałam w nałogowej miłości ujawniają się szczególnie we wzajemnych stosunkach dwojga ludzi, z których każde ma pewne charakterystyczne cechy. Jedna strona jest skoncentrowana na partnerze i wzajemnych stosunkach; druga stara się uniknąć poufałej bliskości z partnerem, najczęściej poprzez uleganie jakimś innym nałogom. Pierwsza osobę nazywam Nałogowcem Kochania, drugą-Nałogowcem Unikania Bliskości. Układ stosunków między nimi nazywam związkiem wzajemnego współuzależnienia (co-addicted relationship) Osoby wzajemnie uzależnione są często małżeństwem, ale ów problem może się pojawić w przypadku niemal każdej realnej lub wyimaginowanej pary:rodzic-dziecko,przyjaciel-przyjaciel,doradca-klient,szef-podwładny,lub wyimaginowanego układu między jakąś osobą a osobistością publiczną lub popularnym idolem, np. Elvisem Presleyem (którego Nałogowiec Kochania mógł nigdy nie spotkać osobiście). Podstawą układu wzajemnego nałogowego uzależnienia nie jest zdrowa miłość, lecz duża intensywność emocji, pozytywna i negatywna. Szczególnie Nałogowiec kochania może doświadczać silnych, obsesyjnych i niezależnych od jego woli odczuć, myśli i zachowań związanych z układem wzajemnego uzależnienia, a także intensywnych odczuć wobec partnera, takich jak oburzenie, lęk, nienawiść, pożądanie i ,,miłość”. W następnym rozdziale zbadamy te szczególne cechy Nałogowca Kochania bardziej szczegółowo. WBUDOWANE POCZUCIE BEZRADNOŚCI Kiedy rodzice odrzucają dziecko, otrzymuje ono następujący komunikat: ,,Nie będziemy się o ciebie troszczyć, bo nie widzimy w tobie żadnej wartości”. Opuszczone dziecko doświadcza braku troski i potwierdzenia z zewnątrz, bo opiekunowie je porzucili; nie może też samo troszczyć się o siebie i potwierdzać, bo jest zbyt niedojrzałe i nikt mu nie pokazał na czym polega zdrowa troska i opieka. Dlatego też prawie wszyscy Nałogowcy Kochania wkraczają w dorosłe związki osobowe z wbudowanym poczuciem ułomności i braku wartości, oraz z przekonaniem o swojej bezradności. Źródłem tego stanu jest pierwotne porzucenie przez rodziców. Towarzyszy temu zwykle złudna fantazja, że jakiś biały rycerz wybawi wreszcie Nałogowca Kochania i spełni jego wyolbrzymione nadzieje, zrodzone w wyniku porzucenia. Kultura amerykańska sprzyja utrwaleniu tego wyobrażenia, zwłaszcza wśród kobiet. ROZRÓŻNIENIE MIĘDZY NAŁOGOWĄ MIŁOŚCIĄ A WSPÓŁUZALEZNIENIEM Nasze wyobrażenie o tym jak należy żyć, jest ukształtowane przez rodzaj więzi z opiekunami. Doświadczenie porzucenia utrwala w dziecku komunikat o jego bezwartościowości, oraz upośledza jego zdolność do właściwego troszczenia się o siebie. Kiedy nie pielęgnuje się naturalnych cech osobowych dziecka, rozwija ono w sobie chore zachowania osłaniające, które ilustruje pięć pierwszorzędnych objawów współuzależnienia opisanych w rozdziale 1. Zachowania typowe dla stanu porzucenia i poniżenia rozwijają się dlatego, że opiekunowie nie udzielają dzieciom należytej pomocy w rozwiązywaniu podstawowych problemów życiowych, szczególnie w zakresie umiejętności troszczenia się o siebie i nawiązywania zdrowych stosunków z innymi ludźmi. Nałogowcy Kochania przejawiają szczególnie wyraźnie pierwszy i czwarty spośród pięciu rdzennych symptomów współuzależnienia: znikome poczucie własnej wartości i niezdolność do prawidłowego troszczenia się o siebie. Towarzyszy temu zwykle trzeci symptom rdzenny: fałszywe wyobrażenia o rzeczywistości(kim jest partner);dwa pozostałe objawy również są zwykle obecne, ale mniej intensywne. Kiedy udręka współuzaleznienia staje się zbyt ciężka, wielu z nas wpada w inne nałogi, aby złagodzić ten ból, ponieważ nie znamy innego sposobu osiągnięcia ulgi. Znajdujemy jakąś substancję, przymusowe zachowanie lub osobę, aby ulżyć cierpieniu spowodowanemu niezdolnością do nawiązania zdrowych stosunków z samym sobą.. Jeśli owa substancja, przymusowe zachowanie lub osoba spełnia te oczekiwania, pozwalamy by proces trwał, chociaż szkodliwe konsekwencje dają o sobie znać coraz częściej. W końcu stajemy się uzależnieni od owej substancji, przymusowego zachowania lub osoby. Funkcja każdego uzależnienia polega na odizolowaniu od trudnej do zniesienia rzeczywistości. Często się mówi, że jesteśmy albo nałogowcami, albo osobami współuzależnionymi, ja jednak sądzę, że większość z nas należy równocześnie do jednej i drugiej kategorii, traktując nałóg jako sposób złagodzenia bólu spowodowanego niewyleczonym współuzależnieniem. Niektórzy z nas, wchodząc w związek z drugim człowiekiem, czynią to jako Nałogowcy Kochania pragnący ulgi w bólu spowodowanym przez podstawowy problem: nieleczone objawy współuzależnienia. Decydujemy się na przerwanie układu, który jest dla nas udręką, lecz jest to prawie niemożliwe, bo jednocześnie łagodzi on ból wynikający z poczucia pustki. Przymusowe zachowanie odnosi się więc do jakiegoś nałogu, podczas gdy ból i stres, jakich pragniemy się pozbyć, pochodzą ze współuzależnienia. Często spotykam osoby współuzależnione, które nadużywają alkoholu, jedzenia , narkotyków, religii, hazardu, pracy lub związków z innymi osobami, aby pozbyć się tego bólu i stresu. Tak więc nie wszyscy współuzależnieni są Nałogowcami Kochania. Nałogowiec Kochania często traktuje jakąś osobę lub jakieś przymusowe zachowanie w stosunkach z drugą osobą jako ,,narkotyk alternatywny” dla pozbycia się bólu, którego źródłem są trudności w stosunkach z samym sobą, jak to zostało określone w definicji rdzennych symptomów współuzależnienia. Inni ludzie współuzależnieni próbują złagodzić swój ból przez inne formy nałogowych zachowań, takich jak alkoholizm, nałogowe obżarstwo, nałogowy brak łaknienia, uzależnienia seksualne i religijne, pracoholizm itp. Współuzależnienie wyklucza zdrową miłość własną. Tych, którzy bez udziału swej woli muszą wciąż poszukiwać innej osoby, aby im powiedziała, że można ich kochać i że są kochani, nazywam Nałogowcami Kochania. Przeświadczenie Nałogowców Kochania, że ta druga osoba potrafi i będzie troszczyć się o nich, ma swoje źródło w trzecim i czwartym symptomie współuzależnienia: trudności z poznaniem i ujawnieniem prawdy o sobie, oraz trudności w zaspokajaniu swoich potrzeb i pragnień. Z drugiej strony obsesja na punkcie partnera, pragnienie nieustannego przebywania z nim, utrzymywania z nim bliskich kontaktów uczuciowych, fizycznych, każdych możliwych-wszystko to są specyficzne objawy współuzależnienia. Lol to sobie pokopiowalam,chyba mi wybaczycie?:) Lala Cmok i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala mroweczka
najczęściej poprzez uleganie jakimś innym nałogom. Pierwsza osobę nazywam Nałogowcem Kochania, drugą-Nałogowcem Unikania Bliskości. Układ stosunków między nimi nazywam związkiem wzajemnego współuzależnienia (co-addicted relationship) Osoby wzajemnie uzależnione są często małżeństwem, ale ów problem może się pojawić w przypadku niemal każdej realnej lub wyimaginowanej pary:rodzic-dziecko,przyjaciel-przyjaciel,doradca-klient,szef-podwładny,lub wyimaginowanego układu między jakąś osobą a osobistością publiczną lub popularnym idolem, np. Elvisem Presleyem (którego Nałogowiec Kochania mógł nigdy nie spotkać osobiście). Podstawą układu wzajemnego nałogowego uzależnienia nie jest zdrowa miłość, lecz duża intensywność emocji, pozytywna i negatywna. Szczególnie Nałogowiec kochania może doświadczać silnych, obsesyjnych i niezależnych od jego woli odczuć, myśli i zachowań związanych z układem wzajemnego uzależnienia, a także intensywnych odczuć wobec partnera, takich jak oburzenie, lęk, nienawiść, pożądanie i ,,miłość”. W następnym rozdziale zbadamy te szczególne cechy Nałogowca Kochania bardziej szczegółowo. DWA LĘKI:ŚWIADOMY I UKRYTY Nałogowca Kochania dręczą zwykle dwa podstawowe lęki. Najbardziej uświadomionym lękiem jest lęk przed porzuceniem. Nałogowiec Kochania zgodzi się prawie na wszystko, byle tylko uniknąć porzucenia. Źródłem lęku przed porzuceniem są specyficzne przeżycia z okresu dzieciństwa. Jest paradoksem, że podczas gdy Nałogowiec Kochania pragnie za wszelką cenę uniknąć porzucenia i być związanym z partnerem w bezpieczny sposób, krępujący, zaborczy związek, jaki stara się on zbudować, przypomina bardziej usidlenie niż zdrową bliskość. Jest to związane z innym rodzajem lęku, trudniejszym do uświadomienia. Lęk ten ma również swoje źródło w przeżyciu fizycznego lub emocjonalnego porzucenia w okresie dzieciństwa. Nałogowcy Kochania nie doświadczyli nigdy dostatecznej bliskości swoich byłych, odrzucających ich opiekunów, więc nie potrafią kształtować swojej poufałej bliskości z partnerem w zdrowy sposób. Tak więc w okresie dorosłości, podczas gdy Nałogowcy Kochania często sądzą, że potrafią być serdeczni i bliscy, i że pragną zbudować intymny związek ze swoim partnerem, w rzeczywistości cofają się przed ofertą zdrowej bliskości, ponieważ nie wiedzą, jak się w takiej sytuacji zachować. Kiedy osiągną pewien stopień poufałości, często ogarnia ich panika i robią coś, co ponownie oddala ich od partnera. Te dwa lęki-lęk przed porzuceniem i lęk przed zbliżeniem-kształtują samoobronny dylemat, który dręczy Nałogowca Kochania. Nałogowcy Kochania świadomie pragną bliskości, lecz nie potrafią znieść zdrowej bliskości, dlatego całkowicie nieświadomie wybierają partnera, który nie jest w stanie zbliżyć się do nich na tyle, by zbudować zdrowy związek. PONIŻAJĄCE PRZEŻYCIA Z OKRESU DZIECIŃSTWA Doszłam do wniosku, że przyczyną popadania w nałogową miłość jest niewyleczona rana dziecięcego porzucenia, i przekonanie, że nie można czuć się bezpiecznie w świecie, jeśli ktoś się nami nie opiekuje. Nałogowcy Kochania są przywiązani do złudnej wiary w to, że ich partner ma dość siły i władzy by się o nich troszczyć, wspierać ich i w jakiś sposób dopełniać. Nieustannie próbują nakłonić Nałogowca Unikania Bliskości, aby spełnił ich nierealistyczne oczekiwania, a ów stały nacisk w poważnej mierze zatruwa stosunki między nimi. Nałogowcom Kochania zwykle brakowało właściwych więzi z ich opiekunami i prawdopodobnie przeżyli w dzieciństwie porzucenie(lub poczucie porzucenia).Małe dzieci odczuwają miłość, jeśli doświadczają opieki i troski. Troska jest komunikatem: ,,Jesteś kimś ważnym, liczysz się dla mnie, jesteś kochany”. Sądzę, że kiedy dzieci nie odczuwają wystarczająco silnej więzi z rodzicem i nie doświadczają jego troski, mają poważne trudności z samooceną, z poczuciem swojej wartości. Nałogowcy Kochania zwykle doświadczyli w dzieciństwie dojmującego bólu, smutku i goryczy porzucenia, ponieważ jakaś część ich osobowości nie mogła się właściwie rozwijać, kiedy zabrakło serdecznej troski ze strony ich opiekunów. Ten ból i smutek nazywam ,,bólem odrzuconego dziecka”. Jego źródła są bardzo głębokie i sięgają poza najwcześniejsze świadome wspomnienia. Jako dzieci, Nałogowcy Kochania przeżyli dojmujący lęk, ponieważ w żaden sposób nie mogli doświadczyć bliskości swoich opiekunów. Podczas terapii często opisują ten dziecięcy lęk jako poczucie utraty oddechu, jakby odcięto im dopływ powietrza, jakby się dusili. Opisują również poczucie pustki; była to pustka braku troski ze strony ich opiekunów. A ponieważ ten brak troski odbierali jako skutek nie dostrzegania ich wartości, nie potrafili być sobą i polubić siebie. Na dodatek wielu odczuwało rozdrażnienie i urazę z powodu niezaspokojenia ich potrzeb, jako, że zdarzają się przelotne chwile, w których takie dzieci są świadome poniżenia jakiemu podlegają. Głębokie osamotnienie w dzieciństwie-pierwotne doświadczenie porzucenia-ma zwykle toksyczny wpływ na dzieci, którego skutki rozciągają się na okres dojrzałości. Pierwotne doświadczenie porzucenia jest szczególnie naznaczone bólem, lękiem, wstydem i poczuciem pustki. Ponieważ dzieci nie mają gdzie wyrazić tych odczuć, magazynują je wewnątrz siebie i uwalniają wiele lat później, kiedy przeżycie porzucenia(lub zagrożenie porzuceniem)pobudza nagromadzone w dzieciństwie emocje. Wiele z tych dzieci nawiązało pewne ograniczone lub krótkotrwałe więzi z jakąś osobą np. z dziadkiem, które przyniosły im ulgę w bólu, lęku, urazie i poczuciu pustki porzucenia. Niestety mogło to jedynie skomplikować późniejsze problemy, ponieważ nauczyło je że tym co przynosi ulgę w udręce jest związane z inną osobą. Już jako dzieci Nałogowcy Kochania pragną się z kimś związać, należeć do kogoś, czuć się bezpiecznym przez związek z kimś, kto(jak sądzą)wypełni ich przeraźliwą pustkę i rozwieje ich poczucie niedostateczności. Tęsknią za osobą, która złagodzi stres pierwotnego przeżycia porzucenia. Kiedy dorosną, może to być każda inna osoba: kochanek, rodzic, przyjaciel, ich własne dzieci, doradca, ksiądz. Jeśli nawet ta druga osoba nie jest w rzeczywistości dostatecznie silna, nie ma to dla nich żadnego znaczenia. Nałogowiec Kochania wyposaży tę osobę w wystarczającą ilość wyimaginowanej siły i bezwarunkowej miłości, aby go uzdrowiła i uczyniła bezgranicznie szczęśliwym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala mroweczka
pobudza nagromadzone w dzieciństwie emocje. Wiele z tych dzieci nawiązało pewne ograniczone lub krótkotrwałe więzi z jakąś osobą np. z dziadkiem, które przyniosły im ulgę w bólu, lęku, urazie i poczuciu pustki porzucenia. Niestety mogło to jedynie skomplikować późniejsze problemy, ponieważ nauczyło je że tym co przynosi ulgę w udręce jest związane z inną osobą. Już jako dzieci Nałogowcy Kochania pragną się z kimś związać, należeć do kogoś, czuć się bezpiecznym przez związek z kimś, kto(jak sądzą)wypełni ich przeraźliwą pustkę i rozwieje ich poczucie niedostateczności. Tęsknią za osobą, która złagodzi stres pierwotnego przeżycia porzucenia. Kiedy dorosną, może to być każda inna osoba: kochanek, rodzic, przyjaciel, ich własne dzieci, doradca, ksiądz. Jeśli nawet ta druga osoba nie jest w rzeczywistości dostatecznie silna, nie ma to dla nich żadnego znaczenia. Nałogowiec Kochania wyposaży tę osobę w wystarczającą ilość wyimaginowanej siły i bezwarunkowej miłości, aby go uzdrowiła i uczyniła bezgranicznie szczęśliwym. Pozdrawiam wszystkie znajome laseczki Lala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala mroweczka
To sie nakopiowalam:) Pozdrawiam wszystkie dziewczyny bardzo serdecznie i pzresylam duzo energi milosci:) buzka all Lala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lalusia-mroweczko :):) a ja cie caluje i sciskam za te robote.❤️ Zycze Ci kochanie tez MILOSCI:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Mróweczko Te cytaty to chyba z "Toksycznej miłości" P. Melody. :) Radosnka, wiesz powiem szczerze, że nadal wierzę, że możemy być razem. Nie ma "tego trzeciego", konflikt dotyczy tylko nas, w tej chciwli nie ma w nas wrogości, raczej tylko obawa czy nie wróci to wszystko złe co było. Statystycznie rzecz biorąc 30% par decydujących się na separację schodzi się. Czytałem ostatnio świetny artykuł o separacji. Szkoda że go nie przeczytałem pół roku temu. Trochę inne w nim podejście do tematu, nie oceniające. Separacja jest o tyle dobra że potrafi bardzo skutecznie obniżyć ten ładunek emocji któy jest pomiędzy dwojgiem ludzi. Szkoda że w Polsce z przyczyn technicznych tak czasem trudno zdecydowac się na separację. Pary których rozwód poprzedzała separacja rozwodzą sie dużo spokojniej i bez walki. Teraz to już widzę. Dlaczego nie chcę złożyć pozwu. Nie wiem czy moja argumentacja Cię przekona, ale chodzi mi o pewną odpowiedzialność za czyny. Ja nadal jestem nieprzekonany do tego, że nie możemy już być razem. Nie potrafiłbym kłamać w pozwie. Poza tym jest też pewna odpowiedzialność przed moją córką, chcę móc jej zawsze spojrzeć w oczy i powiedzieć "zależało mi i zrobiłem wszystko". Poza tym mnie ta sytuacja aż tak bardzo nie doskwiera już w tej chwili. NIe jestem gotów układać sobie życia samemu. A rozwód nie jest nam potrzebny po to żeby się w końcu rozstać, bo przecież nie jesteśmy razem. Twoja sytuacja była trochę inna. Ty nawet po rozwodzie byłaś zmuszona mieszkać z mężem. My już od 8 miesięcy nie mieszkamy razem i to pomaga. Co do łóżka, hm, jakby ci to powiedzieć, moja żona nadal mnie pociąga, nie czuję do niej fizycznej niechęci, ona widać do mnie też nie, jeszcze całkiem krótko przed separacją wiedliśmy dosyć intensywne życie seksualne, więc problem tkwi gdzie indziej i chyba wiem gdzie. Ale to inna historia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmm..hmm..
heh... dzięki mróweczko za tekst Czasami tu do Was wpadam i czytam co nie co choć się nie udzielam. Ja chyba własnie mam problem z tym współuzależnieniem. Chyba na siłę szukam partnera, który zastąpi mi rodziców - opiekunow, który sie zaopiekuje mną. Niedawno odeszłam od męża. Związek był prawdopodobnie toksyczny. Ale winni byliśmy chyba obydwoje. Zarówno ja jak i on ma z tym problemy. Boje się teraz, żebym znowu nie wplątała się w cos takiego. Jak sobie radzić z miłością toksyczną? Z uzaleznieniem od kogoś? Poznałam teraz kogos, ale obawiam sie, że zniszczę to coś swoja toksyczną miłością. Nienawidze siebie za to. hmm, radosnka podaje zawsze duzo różnych książek Od której najlepiej zacząć? Od "miłości toksycznej"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ czytam ile mogę ćwicze rano, to na głowe pomaga POCHAĆ UTULIĆ SIĘ? A mama? Czy ona może mi pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm...hm ja tak zrobiłam, P. Mellody poszła na pierwszy ogień. Udalo mi się wyleczyć z własnych toksyn, mam nadzieje, zanim zniszczyłam kolejny związek. Chociaż, to też prawda, że to ten związek dopiero mi dał na to szansę, żebym się nie bała, hmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala mroweczka
Werset z ksiazki rozmowy z Bogiem: Twoja czaszka zawiera twój mózg, nie umysl. To gdzie jest mój umysl? W kazdej komórce ciala. Aaaa... To, co nazywasz umyslem, w istocie jest energia. To... mysl. A mysl to energia, nie przedmiot. Twój mózg jest przedmiotem. To fizyczny, biochemiczny mechanizm – najwiekszy, najbardziej skomplikowany, lecz nie jedyny – mechanizm znajdujacy sie w ludzkim ciele, za pomoca którego cialo przeklada, czy przetwarza, energie mysli na fizyczne impulsy. Twój mózg jest przetwornikiem. Jak cale twoje cialo. W kazdej komórce znajduje sie malenkie przetworniki. Biochemicy czesto podkreslaja, ze poszczególne komórki – na przyklad, komórki krwi – zdaja sie posiadac swoja wlasne inteligencje. I posiadaja naprawde. To nie dotyczy tylko komórek, ale i wiekszych czesci ciala. Kazdy facet na tej planecie zna pewien organ, który czesto wydaje sie kierowac swym wlasnym rozumem. Wiadomo teraz w jaki sposob stress funduje nam chorubska somatyczne gromadzace sie w ciele-:) Metoda Jose Silva pozytywne myslenie- Natychmiastowa zmiana postawy dzieki slownemu wyzwalaczowi Latwo powiedziec: “Zmien postawe, jesli jest negatywna". Taka zmiana w wielu wypadkach zachodzi tylko na poziomie s wiadomosci zewnetrznej, nie zas swiadomosci wewnetrznej. Ludzie niebawem powracaja do negatywnych wzorców zachowan lub, co gorsza, w ogóle nie umieja zapoczatkowac zadnych zmian, czesto nie zdajac sobie nawet sprawy, ze wpadli w pulapke w negatywnego myslenia. Aby zrozumiec, na czym ta pulapka polega, musimy najpierw odpowiedziec na pytanie: W jaki sposób mozna przejsc z katalogu plików negatywnych do katalogu pozytywnego? Czyli: Jak panowac nad zmiennoscia nastrojów? Przy zastosowaniu drugiej techniki natychmiastowej zmiany postawy kluczem pozwalajacym na przejscie z negatywnego nastroju na pozytywny jest slowny mechanizm wyzwalajacy, czyli uzycie “magicznego slowa", które jak trampolina wzniesie cie na szczyt dobrego nastroju. Chcac znalezc takie slowo i wprowadzic je jako wyzwalacz do mózgu, musisz przywolac z pamieci pozytywne doswiadczenie zwiazane z okreslonym wyzwaniem zyciowym. Najpierw przypomnij sobie jakies pozytywne wydarzenie z przeszlosci, trudna sytuacje, która zakonczyla sie pomyslnie. To bardzo wazne, by zawczasu dokonac selekcji takich wydarzen. Jesli bedziesz z tym zwlekal az do chwili, gdy znajdziesz sie w negatywnym katalogu, bedzie juz o wiele za pózno! Szesc kroków ku lepszej postawie Krok pierwszy: Przywolaj jakies pozytywne wydarzenie lub doswiadczenie, kiedy sukces zalezal od twoich dzialan. Krok drugi: Wejdz w stan alfa za pomoca metody 3-1(polegajacej na rozluznieniu kapletnym ciala). W tym stanie przypomnij sobie obraz wydarzenia ze wszystkimi szczególami. (Pózniej nauczysz sie dodawania do niego wiekszej liczby punktów odniesienia – wrazen pochodzacych ze zmyslów wzroku, sluchu, wechu, dotyku, smaku i z emocji – Krok trzeci: Nadal pozostajac w stanie alfa, jeszcze raz powróc do tamtej sytuacji, pamietajac o wszystkich szczególach, o tym, co zostalo powiedziane i zrobione. Uswiadom sobie przy tym uczucie, jakie towarzyszy sukcesowi. Krok czwarty: Wybierz magiczne slowo wyzwalajace, slowo specjalnie utworzone do przywolywania owego pozytywnego wydarzenia. (Na przyklad slowo DYPLORADOSC moze oznaczac szczesliwy dzien otrzymania dyplomu ukonczenia studiów, dzien, w którym udalo ci sie osiagnac dlugoterminowy cel). Krok piaty: Pozostajac na poziomie alfa, powtórnie “odegraj" pozytywne wydarzenie – dodajac jeszcze wiecej zapamietanych szczególów. Wypowiedz w myslach nastepujacy program: Za kazdym razem, gdy uzyje magicznego slowa wyzwalajacego (tu wstaw wybrane slowo), latwo sobie przypomne i wywolam przyjemne uczucie towarzyszace temu pozytywnemu doswiadczeniu. Nastepnie wyjdz z poziomu alfa, odliczajac od 1 do 5. Krok szósty: Gdy kiedykolwiek zapragniesz zmienic nastrój lub nastawienie do zycia, wystarczy, ze sie skoncentrujesz i wypowiesz magiczne slowo wyzwalajace. Od razu znajdziesz sie na drodze pozytywnego myslenia wiodacej do sukcesu. Jak widac umysl znajduje sie w calym ciele.Jose sylva-zacheca na wszelkie przerobki dotyczace naszego mechanizmu umyslu ,stosowac w stanie odprezonym zwanym ALFA-o wiele latwiej jest wtedy przyswajac nam nowy program ktory chcemy sobie wgrac:) Pozdrowka Present caluje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z Mazur, wiem, ze naszej historii nie ma co porownywac, ale zawsze tak jest, ze na innych sie patrzy przez pryzmat siebie... W kazdym razie, gdybym ja zostala z mezem tylko dlatego, ze on nie chcial sie rozwiesc... brrrr. Przeciez to mi przez lata wystarczalo, teraz jak na to wszystko patrze, ile znosilam, ile sie staralam, a on robil co chcial to mi przychodzi na mysl, ze przeciez musi cos do mnie czuc bo skoro ze mna jest... Na szczescie ta osoba, ktora bylam juz nie istnieje i dobrze, ze przestal mi wystarczac fakt, ze on nie chce sie rozejsc... nie chial bo mu bylo tak wygodniej... bo mogl udawac sam przed soba, ze nie jest z nim inaczej niz jest... bo mial z tego korzysci... bo byl za leniwy... Z drugiej strony nie chcial, ale jak stanowcza sie postawilam, ze koniec to trafilam w moment, ze nie walczyl, moze to bylo wbrew jego natury macho - macho pije, macho uderzy kobiete, macho bedzie przegrywal pieniadze, ale macho nie bedzie zebral by ktos zostal - w kazdym razie odegral sie za to pozniej nie raz, ale widzial ze nic sie nie da zrobic, skoncyzlo sie na slabym \"naprawde juz tego nei mozna naprawic?\" . Wiesz co, Mazur, jakby in sie upieral, jakby nie chcial tego rozwodu bo on uwaza, ze musimy byc razem, bo z jego strony... dostalabym szalu, znienawidzilabym go!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z Mazur, nie obrazaj sie - ale sama nie wiem czy ci zazdroscic czy wspolczuc tej wiary. Ja zostalam obdarta z calej swojej niewinnej dzieciecej naiwnosc, w glebi duszy bylam romantyczka, naprawde widzialam przez rozowe okulary, ubarwialam rzeczywistosc na bardziej kolorowo - smutno mi, ze nie moge juz nigdy taka byc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mazur, to mi sie podoba: \"...W psychologii jest coś takiego jak reguła niedostępności. Coś czego nie posiadamy jest dla nas bardziej pociągające. Niestety najczęsciej ten porzucony partner(rka) zachwuje się dokładnie przeciwnie do tego jak powinien (wiem to z autopsji). Zaczynamy bałagać, prosić, przekonywać, krótko mówiąc robimy się żałośni, tylko potwierdzjąc w oczach partnera słuszność podjętych decyzji o odejściu.Działanie powinno być dokładnie przeciwne, tylko że to cholernie trudne. W moim przypadku dokładnie tak było. Jak się uniezależniłem, zacząłem żyć własnym życiem, do córki wpadałem uśmiechnięty i zadowolony z życia, na dodatek trochę o siebie zadbałem (dla własnego dobrego samopoczucia), parę dobrych ciuchów, dobre buty, nowa modna fryzura. I wszystko to dla siebie nie dla niej, to stałem się nagle atrakcyjniejszy, pojawiły się wątpliwości co do słuszności podjętej decyzji. No i ja w tym momencie popełniłem ponownie ten sam błąd. Zacząłem zabiegać i straciłem cały ten nowy czar, który zupełnie nieświadomie roztoczyłem. Tak przynajmniej ja to teraz widzę...\" Jakos nigdy nie myslalam, ze i mezczyzna podejmuje takie dzialania, zawsze sobie wyobrazalam kobiete. Ja bylam uwielbiana ta na poczatku. Pozniej upewnialam go w przekonaniu ze wszystko zniose. Zaczal znowu zabiegac jak bylam na terapii i zaczelam sie zmieniac, stawalam sie zimna... Ech, ni ebede sie powtarzac, dopiero co o tym pisalam wczoraj na Czy jestes w zwiazku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×