Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Gość do Halls
zobacz jeszcze to: narcyzm Termin ten zaczerpnięto z greckiego mitu o młodzieńcu nieszczęśliwie zakochanym w swoim własnym odbiciu. W najbardziej ogólnym rozumieniu: przesadne umiłowanie samego siebie. Termin ten może jednak przybierać różne znaczenia, w zależności od teoretycznej orientacji autora. W teorii psychoanalitycznej występuje narcyzm pierwotny i wtórny; standardowa psychiatria oznacza współcześnie tym terminem osobowość narcystyczną. Narcyzm pierwotny w klasycznej psychoanalizie jest to wczesne stadium rozwoju, podczas którego libido jest całkowicie zainwestowane w ja lub w ego, lub też, prościej, w ciało. Nowo narodzone dziecko, narcyz pierwotny, nie postrzega jeszcze swojej matki jako odrębnego bytu, a co za tym idzie, myli uzależnienie od matki, która natychmiast zaspokaja wszystkie jego potrzeby, z własną omnipotencją. Od urodzenia musi upłynąć kilkanaście tygodni, zanim dziecko dostrzeże, że źródło potrzeb znajduje się wewnątrz, zaś źródło ich zaspokajania na zewnątrz ja. Stadium to uważane jest za normalne u bardzo małych dzieci, jeśli zaś utrzymuje się w okresie dorosłości, jest zazwyczaj uznawane za nerwicę, charakteryzującą się miłością do samego siebie, która przewyższa, jeśli nie wyklucza, miłość do innych. Narcyzm wtórny to w klasycznej psychoanalizie miłość do samego siebie, która jest efektem wycofania libido z obiektów i osób oraz zainwestowania go w samego siebie. Narcyzm wtórny jest „próbą uśmierzenia bólu związanego z zawiedzioną miłością [do obiektu]” oraz pokonania wściekłości dziecka na tych, którzy nie reagują natychmiast na jego potrzeby, lecz odpowiadają na potrzeby innych, co wytwarza w dziecku wrażenie, iż zostało porzucone: „odrzucona miłość zwraca z powrotem ku ja jako nienawiść”. Z narcyzmem patologicznym, który „nie może być po prostu uznany za fiksację na poziomie normalnego prymitywnego narcyzmu”, mamy do czynienia dopiero od momentu, gdy rozwój ego pozwala na odróżnienie samego siebie od otaczających obiektów. Pacjent – narcyz wtórny skarży się na niezadowolenie i poczucie bezsensu życia. Doświadcza poczucia pustki, depresji, charakteryzuje się niestabilną samooceną i brakiem umiejętności współżycia z innymi. Nie potrafi przeżywać żałoby i unika bliskich związków. Fantazjuje o własnej omnipotencji i wierzy w swoje prawo wykorzystywania innych do zaspakajania własnych potrzeb. Pragnie być podziwiany, ale tych, którzy go podziwiają, traktuje pogardliwie. Jego poczucie godności zależy od wsparcia i akceptacji osób podziwianych. Pomimo że odnosi sukcesy, życie wydaje mu się bezwartościowe. Psychoanalitycy zauważają, że zaburzenia narcystyczne stają się coraz bardziej powszechne. Koncentrują uwagę terapeutów w tej mierze, w jakiej na początku wieku skupiały ją histeria i nerwice obsesyjne. Zdaniem Christophera Lascha owo rozpowszechnienie jest wynikiem warunków społeczno-kulturowych: „Narcyzm wydaje się najlepszym sposobem radzenia sobie z napięciami i niepokojami współczesnego życia. Panujące warunki społeczne uwypuklają cechy narcystyczne, które są obecne, choć w różnym stopniu, w każdym z nas.” Zdaniem J.Kovela do tych warunków należą: rozniecanie infantylnych pragnień przez reklamę, przypisywanie sobie autorytetu rodzicielskiego przez media i szkołę oraz racjonalizacja życia wewnętrznego wraz z towarzyszącą jej fałszywą obietnicą osobistego spełnienia. Cechy narcystyczne, takie jak łatwość w wywieraniu na innych dobrego wrażenia czy nieumiejętność zawiązywania bliskich relacji, preferują u swoich pracowników duże firmy i organizacje. Warunki społeczno-kulturowe przekształciły także rodzinę, w której kształtuje się podstawowa struktura osobowości. Zbiorowość, która obawia się, że nie ma przed nią przyszłości, nie będzie poświęcała nadmiernej uwagi potrzebom następnego pokolenia, zaś wszechobecne poczucie braku ciągłości historycznej – plaga naszego społeczeństwa – jest szczególnie destrukcyjne właśnie dla rodziny. Wysiłki rodziców, aby dziecko czuło się kochane i chciane, nie wystarczą, by zamaskować podskórny chłód – oddalenie tych, którzy mają niewiele do przekazania następnemu pokoleniu i przyznają pierwszeństwo własnemu prawu do samorealizacji. Mieszanka emocjonalnego dystansu i prób przekonania dziecka o jego uprzywilejowanej pozycji w rodzinie – oto niezawodny przepis na narcystyczną strukturę osobowości. W 1889 wprowadzono pojęcie narcyzmu seksualnego do języka medycznego i oznacza osiąganie przyjemności seksualnej w miłości do siebie samego, wyzwalania podniecenia przez oglądanie własnego ciała w lustrze, własnych reakcji seksualnych. Ta forma narcyzmu (seksualna) jest jednak rzadko spotykana. Przejawami narcyzmu erotycznego mogą być: miłość ograniczona do własnego JA i własnego odbicia, do uznania przez drugą osobę, czyli „kocham go (ją), bo mnie podziwia i kocha”; kult falliczny u niektórych mężczyzn; kult własnych narządów płciowych u kobiet narzucających partnerom np. pieszczoty oralno-genitalne przy własnej niechęci czy wstręcie do obdarzania nimi partnera; częste zmiany partnerów seksualnych i mnożenie ich liczby jako przejaw przekonania o własnej potencji, atrakcyjności w tak licznie dokonywanych podbojach; obawa przed zarzutem bycia nudnym w ars amandi, stąd tendencja do mnożenia technik, pozycji seksualnych, aby „olśnić partnera i wzbudzać jego podziw, uznanie”; potrzeba szukania stałych, nowych sensacji seksualnych, by wzbudzić podziw dla samego siebie, udowodnić sobie bogactwo seksualnych możliwości; rywalizacja i agresja wobec osób postrzeganych jako atrakcyjne erotycznie, dążenie do ich ośmieszenia; włączanie do swego życia seksualnego wszelkich poznawanych nowości, form współżycia „aby być na bieżąco”, np. gwałtowne upowszechnianie współżycia grupowego po publikacjach na ten temat. Reber A. (2000). Słownik psychologii (s. 398). Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR. Lasch C. (2002). Narcystyczna osobowość naszych czasów. ResPublica Starowicz L. (1999). Słownik Encyklopedyczny Miłość i Seks. Wydawnictwo Europa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Halls
cd: aby „olśnić partnera i wzbudzać jego podziw, uznanie”; potrzeba szukania stałych, nowych sensacji seksualnych, by wzbudzić podziw dla samego siebie, udowodnić sobie bogactwo seksualnych możliwości; rywalizacja i agresja wobec osób postrzeganych jako atrakcyjne erotycznie, dążenie do ich ośmieszenia; włączanie do swego życia seksualnego wszelkich poznawanych nowości, form współżycia „aby być na bieżąco”, np. gwałtowne upowszechnianie współżycia grupowego po publikacjach na ten temat. Reber A. (2000). Słownik psychologii (s. 398). Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR. Lasch C. (2002). Narcystyczna osobowość naszych czasów. ResPublica Starowicz L. (1999). Słownik Encyklopedyczny Miłość i Seks. Wydawnictwo Europa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do \"do Halls\", Dzięki juz zdążyłam poszperać w necie. Więszość z przypisywanych narcyzowi cech można przypisać mojemu Ex. Ale to juz nie mój problem. Moim problemem jest to, dlaczego ja wiążę się z takimi osobami :-( (Mój poprzedni około 8 letni zwiazek, tez był toxyczny. Tamten facet, też narcyz). Co mną kieruje, że takich mężczyzn wybieram. Present, Szklanko, Ewa w raju i inne kobietki prosze napiszcie, jesli podejrzewacie co powoduje moją potrzebe bycia z takimi ludźmi? :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Halls
Masz rację, że problemem dla Ciebie jesteś Ty, a nie on (choć nadale niestety zajmuje wiele Twoich myśli). Odpowiedź na Twoje pytanie najlepiej znasz Ty sama, tylko musisz to z siebie wydobyć. Oczywiste jest, że pewnie szukałaś dowartościowania, może nie wierzyłaś, że ktoś Ciebie pokocha, więc wolałaś skupić się na swojej miłości do kogoś, a może też nie byłaś zdolna do partnerstwa (z lęku przed odrzuceniem no.) i dlatego wolałaś funkcjonować w takim "nirównym układzie". Dobra terapia pewnie pozwoliłaby Ci odpowiedzieć sobie samej, co jest Twoim bolącym punktem, przez który wchodzisz w takie związki, a co więcej pozwoliłaby Ci uchronić się przed kolejnymi tego rodzaju. Byłaś może na topiku? http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=283033

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety, gdzie jesteście? Czyżby moje wywody o narcyzmie Was wystraszyły? Mam nadzieję, że nie. Dzisiaj ładnie, w miarę słonecznie. Wybieram się na basen - cos ta woda popularna wśród nas. Buziaki. PS Czytam \"potega podświadomości\". Nigdy wcześniej nie wierzyłam w to, że jak np. będę sobie mówić codzinnie: spotkam troskliwego, bogatego, przystojnego mężczyznę, który zostanie moim mężem, lub jestem zdolna, inteligentna i w ciągu roku awansuję w pracy, to rzeczywiście tak się stanie. Uważałam to za brednie. Jakoś dalej nie chce mi sie wierzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hals🌻 ja jestem:) mam potege podswiadomosci sciagnieta na pulpicie ale jakoas do teog musze miec pełen spokoj,najlepiej cała noc,zeby spokojnie przeczytac bo to chyba długie jest.wiec czekam na taką noc i poczytam.A TO CO TAM PISza,ze jak bedziesz sobie powtarzac same dobre rzeczy to wcale nie brednie,twoj umysł to zaprogramuje w podswiadomosci i jak to sie stanie,to ty sama juz niewiele bedziesz musiała robic,bo wszystko dookoła ciebie bedzie na to pracowac i wszystko będzie ci sprzyjac:)🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Gazelko, Dobrze, że chociaż Ty się odezwałaś. Tak, \"Potęga podświadomości\" to obszerna lektura. Ale to dobrze. Dzisiaj mam wolny wieczór, bo Ex z synkiem - zatem do dzieła!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hals🌻 ja to ułozyłam sobie fajną złota regułkę i czasem nawet w myslach powtarzam potem napisze mneij wiecej jak ona brzmi bo teraz mam 5 osob na gg i nie nadazam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz co Halls? Ja bym powtarzala tak: Ten odpowiedni dla mnie mezczyzna juz zbliza sie...ja jestem wreszcie gotowa go dostrzec. I BUM !!!!!!! - moze sie okazac, ze facio sie krecil od jakiegos czasu kolo Ciebie, ale nie widzialas. Hahahahahahaha! Ile ja znam takich przypadkow. Caluje. Mrowkowska: Milczysz.... czy to dobrze, czy zle? Bo nie wiem. Ale wydaje mi sie ze z Toba to jest calkiem, ale to calkiem DOBRZE! Lece do obowiazkow.;) Ewa ❤️ Pelna Szklanka❤️ Quest❤️ Gazela❤️ Widziaalna❤️ Cma❤️ NoName❤️ Z Mazur❤️ Ja1972❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właściwie jestem, ale nie mam kompletnie weny twórczej. Oglądałam dzisiaj na \"Animal planet\" film o Steve Irvinie, (łowcy krokodyli), co zginął niedawno. Miał 44 lata i tyle życia w sobie...i tak bardzo kochał rodzinę, z wzajemnością. I jakoś mnie to wszystko przygnębiło, że pisać mi się nie chce. Ale pozdrawiam. Basen wczoraj zaliczony, dzisiaj odpuszczam. Jutro pójdę. Wczoraj byłam 30 minut, z czego 20 byłam sama! Miałam cały basen dla siebie, ratownik się nudził :D Ale tak wieczorem jest fajnie pojechać, ulice puste, nie ma problemu z parkowaniem, do samochodu mam jakieś 20 metrów, więc się nie przeziębię po drodze (to już sięgając w zimową przyszłość). Ale mam ciągle przed oczami tego Irvina, z jaką pasją robił wszystko w życiu, ech...chyba mu tego zazdroszczę. Człowiek, który robi to, co kocha, ma napęd atomowy w sobie, tyle energii i wiary. Przede wszystkim wiary w sens swojego życia. Pomyślałam, że może nie wszyscy. Niektórzy muszą się jeszcze zmagać z balastem wychowania, tymi wszystkimi watpliwościami, niską samooceną, itd. Ale on nie musiał, miał mądrych rodziców, i poszedł od razu, jak burza. Mówili o nim, że zawsze wierzył w sluszność tego, co robi, i nigdy się nie zmienił. Że sława go ani na jotę nie zmieniła. On sam - ze rozwija się ciągle, bo zastój, to cofanie się. No nic, idę poczytać. Dobranoc 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szklanka - jesli twoja córeczka jest niesportowa to weź ją ze sobą na basen. ja dzieci na razie nie mam, ale za swja corka , jakbym miala, tak bym zrobila pozdrowienia dziewczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszędzie na świecie ludzie poszukują miłości, gdyż każdy jest przekonany, że tylko miłość może zbawić świat, że tylko miłość nadaje życiu sens i tylko ona sprawia, że życie w ogóle ma jakąkolwiek wartość. Ale jakże niewielu ludzi rozumie, czym mi­łość tak naprawdę jest i w jaki sposób rodzi się ona w ludzkim sercu. Tak często jest ona utożsamiana z przyjaznymi uczuciami wobec innych ludzi, z życz­liwością, z rezygnacją z przemocy czy z gotowością niesienia pomocy innym. Ale te wszystkie rzeczy sa­me w sobie nie są miłością. Miłość rodzi się w mo­mencie przebudzenia i z chwilą osiągnięcia świado­mości. Pojawia się ona, o ile potrafisz zobaczyć drugiego człowieka takim, jakim on naprawdę jest tu i teraz. Nie ma jej, jeśli potrafisz kochać człowieka takim, jakim jest on w twoich wspomnieniach, w twoich pragnieniach czy w twojej wyobraźni. Ina­czej mówiąc, w takich wypadkach ty nie kochasz oso­by, ale ideę, którą sobie na jej temat wypracowałeś, albo kochasz tę osobę jako przedmiot twoich pra­gnień, a nie dla niej samej. Dlatego pierwszym aktem miłości jest widzieć tę osobę czy ten podmiot, tę rzeczywistość taką, jaka ona jest naprawdę. A to pociąga za sobą ogromną dyscyplinę porzucania własnych pragnień, przesą­dów, wspomnień, projekcji, wybiórczego sposobu pa­trzenia. To jest tak dalece wymagająca dyscyplina, że większość ludzi raczej woli rzucić się w wir do­brych uczynków i służby niż poddać się palącemu og­niowi tego ascetyzmu. Gdy podejmujesz się pomocy osobie, której nawet nie raczyłeś zobaczyć, to czy cho­dzi ci o zaspokojenie potrzeb tego człowieka, czy two­ich? A zatem pierwszym składnikiem miłości jest na­prawdę zobaczyć drugiego. Drugi czynnik jest równie ważny. Zobaczyć same­go siebie, rzucić bezlitosne światło świadomości na własne motywy, emocje, potrzeby, nieuczciwość, szu­kanie samego siebie, tendencję do kontroli i mani­pulowania. To oznacza nazywać rzeczy po imieniu, niezależnie od tego, jak bardzo bolesne może być to odkrycie i jego konsekwencje. Gdy osiągniesz ten ro­dzaj świadomości drugiego i siebie, będziesz wie­dział, czym jest miłość. Ponieważ twój umysł i serce staną się gotowe, czuwające, czyste, wrażliwe, bę­dziesz miał jasność widzenia, wrażliwość, która spo­woduje, że w każdej sytuacji, w każdym momencie odpowiednio zareagujesz. Czasem będziesz popy­chany do działania tak silnie, że nie będziesz się mógł temu oprzeć, innym razem będziesz powstrzy­mywany i hamowany. Czasami twoja miłość spowo­duje, że zignorujesz drugiego człowieka, a innym ra­zem poświęcisz mu tyle uwagi, ile on pragnie. Będą momenty, gdy będziesz łagodny i poddający się, kiedy indziej będziesz twardy, bezkompromisowy, stanowczy, nawet gwałtowny. Ponieważ miłość zro­dzona z wrażliwości przybiera wiele niespodziewa­nych form i odpowiada ona nie na sztucznie skon­struowane wskazówki i zasady, ale na obecną, konkretną rzeczywistość. Gdy po raz pierwszy doświadczysz tej wrażliwości, prawdopodobnie obez­władni cię przerażenie, ponieważ legną w gruzach wszystkie otaczające cię mury obronne, twoja nieucz­ciwość będzie wystawiona na pokaz, a twoje mecha­nizmy obronne zostaną wypalone. Pomyśl o przerażeniu, jakie ogarnia bogacza, gdy zaczyna on naprawdę widzieć żałosny stan biedaka; żądnego władzy dyktatora, gdy naprawdę popatrzy na położenie ludzi, których uciska; czy fanatyka w momencie, gdy ujrzy fałszywość swoich przeko­nań, które nie pasują do faktów. O przerażeniu, któ­re przeżywa romantyczny kochanek wówczas, gdy decyduje się zobaczyć prawdę, że nie kocha on swojej ukochanej, ale jej obraz. To dlatego najboleśniejszym aktem dla istoty ludzkiej, którego boi się najbardziej, jest akt widzenia. A tymczasem właśnie w tym akcie widzenia rodzi się miłość lub ściślej, ten akt widze­nia jest Miłością. Gdy raz zaczniesz widzieć, twoja wrażliwość za­prowadzi cię do świadomości nie tylko tych rzeczy, które chcesz widzieć, ale także wszystkich innych. Twoje biedne ”Ja” będzie desperacko próbowało przy­tępić tę wrażliwość, ponieważ będzie pozbawione ochrony, nie będzie miało żadnego zabezpieczenia, niczego, do czego mogłoby przywrzeć. Jeśli kiedy­kolwiek pozwolisz sobie na to, by to zobaczyć, to umrzesz. Dlatego miłość jest tak przerażająca, bo ko­chać to widzieć, a widzieć to umrzeć. Ale równocześ­nie jest to najwspanialsze, najbardziej zachwycające doświadczenie na świecie. Gdyż w śmierci Ja\" jest wolność, pokój, ukojenie, radość. Jeśli naprawdę pragniesz miłości, to natychmiast podejmij trud widzenia, potraktuj to poważnie i po­patrz na kogoś, kogo nie lubisz, i zobacz w prawdzie swoje uprzedzenie. Popatrz na kogoś, do kogo jesteś mocno przywiązany, lub na coś, bez czego nie możesz się obejść, i w prawdzie zobacz cierpienie, bezsens, niewolę tego przywiązania. Popatrz długo i z miło­ścią na ludzkie twarze i ludzkie zachowanie. Poświęć trochę czasu na zapatrzenie się w zachwycie na przy­rodę, lot ptaka, kwitnący kwiat, suchy liść rozsypu­jący się w pył, przepływ rzeki, wschód księżyca, syl­wetkę góry na tle nieba. Wówczas twoja twarda skorupa ochronna wokół serca będzie miękła i to­pniała, a twoje serce ożywi się wrażliwością i sub­telną otwartością. Rozproszone zostaną ciemności znajdujące się w twoich oczach, będziesz widzieć jas­no i przenikliwie i wreszcie będziesz wiedzieć, co to jest miłość. anthony de mello-wezwanie do milosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
buzka moje kochane dziewczynki:) ..z ktorymi dzielnie krocze droga duchowa:)) Pozdrawiam was serdeczniasto KAZDA Z OSOBNA !!!:) KAZDA bez wyjatku:))) Presencik jest wpoko,wszystko pieknie..choc troche nie jasno... Zostawilam mojego\'\'dupaczka\'\' albowiem zorientowalam sie ze nie kochalam jego a swoje potzreby w nim ulokowane:) ok skumalam.. Nie ma sensu,nie ma czasu,nie ma nic co mogla by mi ta relacja dac. WIem o tym najlepiej..ZERO-NIC-BEZINTERESOWNA.. Kuzwa zawsze facetow hmm..:) tloske wykozystyfalam:P :) a ten...normalnie ani wykorzystac do slubu,ani do presentow, ani mi ladnego czasu nie poswieca....Ja nie wiem juz.. ALe niestety jakos sie znowu dogadalismy,,i jakos mi cos,,, sie znowu poruszylo...Ale jakies inne to...nie jestem zazdrosna,, mysle o sobie,, odmawiam jak nie mam czasu i checi... a moze ja mam sie przy nim nauczyc co to znaczy kochac , i NIEWYRZEKAC SIE SAMEJ SIEBIE..nie wzne juz czy on mnie kocha czy nie.. Bo tak naprawde to w czlowieku odbija sie nasza wlasna milosc do siebie..WIec on poprostu sluzy za lusterko-odbicie mojej wlasnej milosci do samej siebie.. Nauczenie sie... mam strasznie pomieszane.. Kontenpluje nad tym co czuje.... troche niekumam...ale sie ciesze ,,ciesze sie siebie.. I wiecie co... ..a moze naprawde choc raz uda mi sie poczuc ta prawdziwa milosc??? jesli tak...to ,to co robie z nim... to moja lekcja prawdziwej milosci nie boje sie bo wiem ze milosc nie rani... Ta dobra milosc,,kochajaca MNIE,,,odbijajaca sie w nim.. nawet jak mnie zostawi..To ona ze mna bedzie nadal.. Poniewaz ON umozliwil mi ja zobaczyc.. Tak se mysle buzka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lalcia: Wiesz co, moze rzeczywiscie Ty masz sie nauczyc kochac...bez kochania z drugiej strony. Ja sie o taka milosc modlilam w styczniu...abym to ja wreszcie kochala bezwarunkowo....I zaznaczalam, ze jestem juz gotowa tego doswiadczyc. I prosilam, ze ktos nie musi mnie wcale kochac...ja chce tego doswiadczyc. Dla mnie samej. I przyszlo...choc dlugo zaprzeczalam...bo wolalabym, milosc latwiejsza...a ona nie jest latwa. Ale jest wlasnie taka...o jaka sie modlilam.....bez zazdrosci, nic nie chce....po prostu JEST. To jest ten wlasnie stan. Ona po prostu JEST. Jestem szczesliwa. Sladowo pojawia sie lekki strach (czasem) o strate tej milosci. Ale Lalacia nie mozna stracic czegos co jest we mnie. Prawda? Wiec ten strach trwa pare minut - i to rzadko. I odchodzi. Juz rozumeim Lalcia.!!!! Ta milosc nie jest uwarunkowana niczym. Jest sama w sobie zachwytem jedynie. I ten czlowiek, pomimo ze ja nie zabiegalam w ogole - oddaje mi to samo. Bo we mnie nie ma strachu juz. I w nim tez!!! Wiec mozna sie tylko soba zachwycac..... I to jest magia. Jak nie ma strachu! Caluje! Milosc jest mozliwa tylko bez strachu. Gdy jest strach - milosc jest nieobecna w tym momencie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Presencik:) Jak ja sie swietnie z toba dogaduje:)) Dzieki ci za to.. Bo tak naprawde trudno mi wyrazic i nazwac slowami to co czuje..niezupelnie cale wyobrazenia...Takie nie kompletne jeszzce.. Mysle ze ogladajac sie w lustrach innych osob.Rozumiemy to ze MY JESTESMY STWORZENI Z MILOSCI. Miloscia jestesmy my!!!.. Ja,ty,on,ona... Gdy to poczuje,to znaczy sie ze wypelnilam jekcje nr1.Pokochaj sie. Z tym ze to chaslo :\'\'pokochaj sie samemu\'\',moze byc roznie rozumiane..Jest ono ze tak powiem do nagiecia,dla kazdej osoby inaczej..Dla kazdego cos innego:) Ja mysle ze zamiast pokochaj sie,, powiedziala bym..Zrozum czlowieku jedno..Zrozum i zapamietaj sobie do konca swoich dni.. Nie musisz nic robic..nie musisz sie starac siebie kochac..Zrozum ze ty juz jestes miloscia..Jestes z niej stworzony..Jest ona twoja czescia..Tylko na milosc boska pozwol jej w tobie plynac!!!. :) Dlatego piszac ze On pozwala mi kochac..Odbija moja milosc jak w lusterku..ze ta milosc jest moja odbijajaca sie w nim..Ze ja sie w nim pzregladam...pasowala by do tego chasla,pokochaj siebie jak chcesz umiec kochac innych..a raczej zrozum ze miloscia jestes...Czy kochasz siebie czy inna osobe,jest to ta sama milosc,,nie ma znaczenia jak ja poczules w sobie.To ty ,w tobie, z ciebie,z twojego srodka ona plynie.ty jestes roznoszacym sie zapachem milosci.. To ja zawsze kochalam..to ja zawsze czulam to,czym obdarowuje innych..Izawsze byla to milosc..choc obstawilam ja murem,, kontrolowania, manipulacji, wyzysku,uzaleznienia,lub potrzeb.. No i po jakims czasie gubilam sie w chaotycznym chaosie SIEBIE SAMEJ.. Dlatego ta lekcja daje mi czysty obraz milosci..Bez uzaleznienia,bez wyzysku,bez potzreb,bez manipulacji..Pozwala mi na czysto ROZROZNIC uczucie milosci od reszty SIEBIE. Od reszty siebie -oprogramowan,,socjalu...mnie stworzonej przez zycie,panstwo,matke i ojca.. I to jest piekne...Choc delikatne..strasznie nikle jeszcze...jak platek babiego lata na wietrze..Przyleci-odleci..jest i nie ma.. a gdy chce zeby zostala i byla jak najdluzej w exstazie,,to ona uchodzi.ponosi ja wiatr.. Dlatego rozumie juz slowa...Milosc jest jak masz otwarte dlonie..gdy je zamykasz,chcac ja uchwycic..Zamykasz puste dlonie.. strach zamyka dlonie present.. Nie zamykajmy ich...otwartosc.. Ja wiem ze to trudno...Jasne ze trudno..Fajne uczucie ,i ego odrazu sie wlancza zachlanne ego..:)) W tym uczuciu plynacej milosci..Czy wazne jest ze facet cie zostawi,gdy ty jestes kochaniem?.Czy wazna jest samotnosc,gdy ty kochasz,jestes miloscia?.Czy wazne jest to cokolwiek sie stanie,gdy ty tkwisz w milosci?.. chyba nie co? :)) buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, Mrówcia, nieważne :) ❤️ Ja miałam dzisiaj piękny sen. Najpierw nie mogłam zrozumieć treści. Ale już nie pierwszy raz śniło mi się, że jadę wyciagiem narciarskim (krzesełkami) w górę, i trzymam się tej rurki. Jakoś już kiedyś odebrałam to symbolicznie, jako \"tylko w górę\" ! :D, i że trzymam się - nie jestem bezwładna w tym. A wczoraj/dzisiaj śniło mi się, że jadę, potem przesiadam się na jescze jedną kolejkę (z grupą jakichś ludzi, dość \"ważnych\" - w sensie autorytetów chyba). I już chcę ubierać narty, żeby zjechać, jak oni mówią, że nie, bo teraz jedziemy jakimiś pojazdami, jeszcze w górę, i tam, na szczycie (na polance pod szczytem) będą dopiero atrakcje, impreza na całą noc! (nie wiem jakie, nie chcieli powiedzieć). Ale ja byłam zła, bo tak bardzo chcialam już zjechać w dół (narobiłam sobie apetytu, oglądając potencjalny zjazd z krzesełka). Ale zrobiło się ciemno, wiedziałam, że samotny zjazd nie ma sensu, bo juz nie wrocę, a oni bedą mieć te jakieś niewiadome atrakcje. Oni jakby dobrze wiedzieli i znali te atrakcje, ale i tak się na nie cieszyli. Tak jak ja, na zjazd w dół. W końcu z nimi zdecydowalam sie pojechać, ale cały czas żałując tego nieodbytego zjazdu. I mając żal, że mi się przyjemność odwleka. I sen się skończył. Dopiero po kilku godzinach oświecilo mnie, że ten sen oznaczał : \"nie przywiązuj się do znanych przyjemności, bo mogą Cię ominąć o wiele większe, tylko dlatego, że boisz się nieznanego. Wyżej nie może znajdować się coś gorszego od tego, co jest niżej\" . Jakoś tak...:) I to się łączy z jednym z cytatów Deepaka, o nieprzywiązywaniu się. Pragniesz czegoś, zgłaszasz to (w \"podaniu do miłości\" :))...ale nie spodziewaj się ZNANYCH CI rezultatów. Po prostu odpuść oczekiwanie. Nie wykopuj codziennie posianych nasion, żeby sprawdzić, czy kiełkują. Bądź gotowy na nieznane, ale ufny, że to będzie tylko lepsze od tego, co już znasz. 🌻 dla wszystkich :):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szklaneczka:) ty zawsze jakos postawisz kropeczke w moich zdaniach wyobrazni:)). Ja za to nie mam snow, u mnie wiesz co sie dzieje..? Ze wzgledu na to ze do podswiadomosci nalezy rowniez wyobraznia.. Co by moglo byc?,,Jak by moglo byc,,, i jaka szerokosc wyobrazeniowa.. takie pelne niebo wyobrazni.. Wiesz jak to jest,jesli umysl ciasny to i nawet sobie nie wyobrazisz czegos o czym nie masz pojecia..To skad ja to pojecia i wyobraznie mam?? Skad niby mam te wyobrazenia?..Jesli nie od polaczen podswiadomosci i nadswiadomosci..Inaczej nie potrafie wytlumaczyc:) Czy ja sie wyrazam dostatecznie jasno? hahah:) juz sama nie wiem. u mnie to jak takie zdiecie nadchodzi,, Dzisiaj np.myslalam sobie o moim \'\'dupaczku\'\' :P i odrazu dostalam wyobrazenie jego jako malej delikatnej dziewczynki ktora sie boi pajakow..Taka slodka malutka laleczka,,slodka,kochaniutka,,pomocna MALA DOROTKA. Ta dorotka ta malutka, ta malutka, poszla sobie do ogrodka,do ogrodka..poszla sobie...zapomnialam..Mama mi to spiewala:) ..i on chyba taki jest w srodku...otoczony murami Bossa,wyksztalconego,silnego,,znajacego ludzi..potrafiacego powiedziec asertywnie, i dostatecznie ostro..ALe nie mucho-man..oj nie..:)Pewny siebie,odmawiajacy jak nie ma ochoty na cos..Nie dajacy sie pzrekonac, lub nie robiacy ustepstw tylko dlatego ze nie jest na tyle silny zeby odmowic..Wie kim jest i co chce.. Ale i tez moralny,,zadlawiajacy sie w poczuciu winy(przez nas).Moralny,pomocny,serdeczny..Dobry czlowiek...acha i nie klamie,,jest szczery az do bolu.:) Przepraszam czy ja mowie o sobie? hahaahah czy te cechy mi sie w nim podobaja,bo ja je tez mam i doksztalcam wiecej... A on..a on chyba widzi we mnie mniej strachu,, i sam chcial by sie strachu pozbyc..bo ja widze ze ma go cala mase..Mimo ze nie pokazuje..Bo facetowi nie wypada.. No nic on ma swoje cele, ja mam swoje cele.. On ma inna droge, i ja mam inna droge.. Ale sypmatycznie jest sobie byc:) Bo my i tak tu sobie tylko jestesmy:) wszyscy razem se tylko jestesmy,,a co.. pozdrawiam i ide zuc gume.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny ❤️ jakos mi dzisiaj smutno...............ale jutro tez jest dzien pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strach... A ja się boję;( Nie wiem , dlaczego. Dużo różnych zbiegów okoliczności ostatnio zmusiły mnie do myślenia o tym. Nie potrafię zrozumieć. Boję się straty.Nie w sensie , że ktoś mnie odrzuci. Martwię się o szczęście i zdrowie moich bliskich. Wiem , że w części tego strachu ukryty jest egoizm - raz- dlatego że widząc cierpienie innych obawiamy się , że nas spotkać może to samo. Dwa- ktoś nie da mi już tyle radości co kiedyś. Ale nawet po odrzuceniu tych egoistycznych powodów pozostaje strach o to by bliskie mi osoby nie cierpiały. Wiem, przyzłości nie zmienię , zrobię dla niej wszytsko co w danym momencie mogę. Nic więcej. Myślę , że nie mogę uciekać od moich wątpliwości ale jakoś nie mogę znależć klucza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cma 🌻 a może dziś mamy biomet niekorzystny? ;) Ja ufam , że tak to musi być. Wątpliwości, smutki i rozterki są potrzebne by dostrzec to co jeszcze powinnyśmy zrozumieć. Ja powoli uczę się przyznawać do swojej bezradności. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, że coś w tym jest. Ja też miałam swój sen jako odpowiedź na wątpliwości i ogólne zniechęcenie. Może za chwilę napiszę, teraz muszę odejść na chwilkę właśnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quest - to dobre porównanie. Wątpliwości, rozterki i smutki są po to, żeby odsiać nie tylko ziarna od plew...ale wybrać te najcenniejsze i dopiero ich pielęgnacją się zająć troskliwie, a nie wszystkim, jak leci. Jakość, jakość, nie ilość! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam cos dla ciebie quest:) FAŁSZYWE JA Wszystkie negatywne myśli i uczucia, które rodzą się, kiedy żyjemy poza chwilą obecną, spowodowane są stanem umysłu, który nazywamy „ego\" albo fał­szywym ja. Ego to coś, co stworzyliśmy ze strachu. Jest przyczyną wszelkiego cierpienia. Ego to wszystko to, co jest w nas fałszywe i łączy się albo z przeszło­ścią, albo z przyszłością. Fałszywe ja nazywamy także „ministrami\". Zwie­my je tak, ponieważ działa jak ministrowie w rzą­dzie. Rolą ministrów jest doradzać premierowi albo głowie państwa w sprawach rządzenia. Nasi mini­strowie spełniają podobną funkcję. Ich główną tro­ską jest dbanie o to, abyśmy nigdy nie przeżywali bólu. Ich działanie wynika z lęku i obawy o przeżycie. Kierują się różnymi strasznymi doświadczeniami z prze­szłości. Nie można być nieszczęśliwym, jeśli jest się w TE­RAZ. Jeżeli w to wątpisz, to następnym razem, kie­dy poczujesz się nieszczęśliwy, przyjrzyj się uważ­nie, jak to uczucie powiązane jest z czymś, co zda­rzyło się w przeszłości, albo z czymś, czego obawiasz się w przyszłości. A jeśli jesteś niezadowolony z obec­nych warunków czy sytuacji, to znowu dzieje się tak dlatego, że porównujesz je z przyjemnym wspomnie­niem albo z oczekiwaniami lepszej przyszłości. Naj­większe poczucie nieszczęścia wynika z porównań z przeszłością albo ze strachu przed przyszłością. Łatwiej to udowodnić w praktyce niż w teorii. Kon­centrując się całkowicie na tym, co się dzieje w chwili obecnej, odkryjemy wspaniałą prawdę. Przekonamy się, że ego po prostu nie istnieje; dlatego nazywamy je fałszywym ja. Ego (ministrowie) to tylko zbiór uczuć, idei i wzorców myślowych, które tracą nad nami wła­dzę, kiedy wchodzimy w chwilę obecną. Jeśli całko­wicie skoncentrujemy się na negatywnym uczuciu, nie zatracając się w nim, w świetle rzeczywistości ujawni się fałszywe ja i to uczucie zacznie się roz­puszczać, ponieważ zacznie znikać wspierający je sys­tem „kłamstw\" (ego). Jeśli w to nie wierzysz, spróbuj sam. Koncentrując się wyłącznie na TERAZ, potra­fimy zintegrować naszą przeszłość i przyszłość, wraz z ego i jego żalami, porównaniami i dumą z dni mi­nionych, z jego oczekiwaniami, lękami i niepokojami związanymi z przyszłością. Fałszywe ja jest więźniem czasu, natomiast kie­dy wchodzimy w chwilę teraźniejszą, uwalniamy się od naszych przywiązań i niepokojów, przeszłości i przy­szłości oraz od fałszywego poczucia siebie. Chwila obecna oznacza doskonałą wolność od naszego uwa­runkowanego ego. Chwila obecna jest jedyną istniejącą rzeczywisto­ścią. Wczoraj nie istnieje, jest tylko w naszej pamięci. Nawet ostatnia miniona minuta odeszła na zawsze. To, co będzie za pięć minut od teraz, nie istnieje; jest tylko w naszej wyobraźni. Nasze postrzeganie rze­czywistości przez większość czasu jest zamglone. Jeśli myślimy negatywnie, uciekamy w fantazje, mar­twimy się albo smucimy, myśląc o przyszłości, przeży­wamy dawne urazy lub żałujemy tego, co minęło, tra­cimy najważniejszy moment w całym naszym życiu - CHWILĘ OBECNĄ. Jeśli nie cieszy nas nasz przepływ świadomości w chwili obecnej, to jest tak z powodu naszego emo­cjonalnego zaprogramowania: wymagań, przywiązań i modeli życia opartych na martwej przeszłości albo pragnień i oczekiwań opartych na wyobrażeniach o przyszłości. Odciągają nas one od bycia tutaj i teraz. Nasz poziom świadomości pozostaje bardzo ograni­czony, jeśli ma nad nami władzę myślenie o przeszłości i przyszłości. Czujemy się także niespełnieni. W wiel­kim stopniu rządzą nami niekontrolowane emocje, które każą nam pragnąć ponownego przeżywania dawnych przyjemności, albo sytuacje, które pod­trzymują nasze oczekiwania co do tego, jak rzeczy powinny się przedstawiać. Te emocje i oczekiwania wystawiane są na próbę tylko wtedy, gdy coś psuje się w naszym życiu. Pozwól, że opowiem o pewnym wieczorze z 1983 roku. Wyruszyłem na ważne spotkanie i o milę od domu, na bardzo ciemnej i pustej wiejskiej drodze złapałem gumę. Zatrzymałem się na wzgórzu. W po­śpiechu zapomniałem zaciągnąć ręczny hamulec albo zostawić samochód na biegu. Wyskoczyłem i w ciemnościach zacząłem szybko zmieniać koło. Nie miałem latarki. Kiedy nakręciłem podnośnik do połowy, samochód zaczął się staczać. Nie potoczył się daleko, ale to wystarczyło, by zniszczyć podnoś­nik, który był na pompkę. Podniosłem poskręcane i bezużyteczne narzędzie. Wówczas, po raz pierwszy w życiu, naprawdę zdałem sobie sprawę, co się dzieje wewnątrz mnie. Najpierw ujawniło się moje dawne uwarunkowanie w postaci takiej wściekłości, że byłem gotów cisnąć podnośnikiem w przednią szybę samo­chodu. Moje uwarunkowanie i wściekłość wymagały, żebym znalazł kogoś albo coś winnego tej sytuacji. W myślach przebiegłem listę osób i rzeczy, na które mógłbym skierować gniew. Najpierw obwiniłem sa­mochód, potem warsztat, w którym go ostatnio na­prawiano, a następnie sprzedawcę, który wyciągnął ode mnie mnóstwo pieniędzy przy sprzedaży samo­chodu półtora roku wcześniej. Wyczerpawszy złość w tym kierunku, zacząłem się złościć na spodziewa­ne koszty naprawy i na to, że samochód się popsuł w tak nieodpowiednim momencie, uniemożliwiając mi udział w spotkaniu. Wściekałem się, że zostałem sam na pustej drodze. Wtedy zdałem sobie sprawę, że mam wybór: albo będę się dalej wściekał i wyła­duję swoją frustrację na okolicznych drzewach, nie osiągając niczego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd poza podwyższonym ciśnieniem, albo pozwolę sobie na odczucie swoich emocji i wez­mę za nie odpowiedzialność. Przyszło mi do głowy, że w istocie sam stwarzam swoje uczucia i że sytua­cja tylko je wyzwala. Następne kilka sekund stały się jednym z najważniejszych punktów zwrotnych w moim życiu. Kiedy tak stałem pośrodku tej wiej­skiej drogi, nadal trzymając podnośnik, oświeciło mnie, że naprawdę mam wybór, jak się czuć w tej sytuacji. Jej samej nie mogłem zmienić, ale swoje odczucia z pewnością mogłem. Wydawało się, że wstąpiły we mnie nowe siły. Następnie poczucie ak­ceptacji własnych uczuć, a potem samej sytuacji zaczęło przenikać do mojego umysłu, emocji i ciała. Kiedy postanowiłem dopuścić, a potem przyjąć z mi­łością i humorem to, co się ze mną dzieje, w jednej chwili zupełnie zmieniłem całe swoje życie. Było to dla mnie wielkie objawienie. „Mogę po­stanowić czuć się tak, jak chcę\". Słyszałem przed­tem, że istnieje taka teoria, ale niewiele dla mnie znaczyła, dopóki tego nie przeżyłem. Spokojnie poło­żyłem podnośnik obok samochodu i jak pięciolatek w podskokach pobiegłem do domu, śpiewając po dro­dze, pełen pięknych uczuć, szczęśliwy i kochający. Ominęło mnie spotkanie, ale przeżyłem coś zasad­niczego dla mojego rozwoju, dostałem lekcję tak cenna, że do tej pory z niej korzystam. „LEKCJA WYBO­RU\": albo nienawidzić sytuacji, nie uznawać jej, zig­norować ją lub się jej wyprzeć, albo dopuścić ją, polubić i zaakceptować. Udało mi się to odkryć tylko dzięki skupieniu się na chwili obecnej, co uwolniło mnie od przeszłego uwarunkowania. Dzięki dostrojeniu się do tutaj i teraz odkryłem, że mam, zawsze miałem i zawsze będę mieć w sobie dość radości, by cieszyć się każda, chwilą życia. Te momenty, w których nie doświad­czam naturalnego stanu radości, zdarzają, się dlate­go, że pozwoliłem - bo taki był mój wybór - by moje przeszłe zaprogramowanie lub oczekiwania wyobra­żonej przyszłości zdominowały moją świadomość tu i teraz. Zrozumiałem, że będąc w chwili obecnej, za­wsze potrafimy zaakceptować to, co było kiedyś nie do przyjęcia. Możemy zachować spokój, poczucie humoru i wykorzystać dane doświadczenie do oso­bistego rozwoju. Tutaj i teraz to brama do przeżywa­nia miłości, radości i wolności, których nie można doznać w żaden inny sposób. Kiedy opuszczamy chwilę obecną, tracimy związek z rzeczywistością i zaczynamy doświadczać uczuć negatywnych; przez nie prawdziwa część nas domaga się powrotu do Prawdy. Chwila obecna łączy nas ze wszystkimi obszara­mi życia. Tysiące przykutych do łóżka pacjentów mogłoby uzdrowić siebie, poznawszy tę tajemnicę. Wszelkiego rodzaju choroby psychosomatyczne są wynikiem presji, pod jaką żyjemy poza tu i teraz. Oto dobra myśl do zapamiętania: Mam wszystko, czego potrzebuję, aby cieszyć się, że tu jestem. Łatwo jest znaleźć lęki, które rozbudowujemy w umyśle i które wspierają naszą uwarunkowaną strukturę oczekiwań i wymagań; ale możemy też świadomie postanowić, że będziemy cieszyć się wszystkim w naszym tutaj i teraz. Zawsze mamy wy­starczająco wiele, by być naprawdę szczęśliwi, je­śli cieszymy się tym, co rzeczywiście mamy, i nie martwimy się, że czegoś nam brakuje. Niestety, tkwi w nas osad z przeszłości, rzeczy, które osądziliśmy źle z powodu naszego uwarunko­wania, które zabarwiają chwilę obecną, a także nie pozwalają nam nią żyć. Dlatego tracimy łączność z rzeczywistością i zastanawiamy się, dlaczego tak powszechne na całym świecie są choroby, psychozy i jest tylu nieszczęśliwych ludzi. Wiemy, że jeste­śmy w kontakcie z rzeczywistością o tyle, o ile doświad­czamy bezwarunkowego szczęścia, miłości i wolno­ści w danym momencie. Chwila obecna daje nam doskonałą wolność od wszelkich więzów - od wszel­kiego uwarunkowania, stłumionych przeżyć, sztyw­nych przekonań, wszystkiego, co nie jest w harmonii z prawami naturalnymi. Ludzie, którzy piętnują powyższe idee jako ideali­styczne i nie mające związku z trudną rzeczywisto­ścią prawdziwego świata, to ci, którzy pragną uspra­wiedliwić swój sposób życia. Trudno jest podjąć decyzję o zmianie. O wiele łatwiej jest pozostać w znajomych utartych koleinach starego stylu życia, nawet jeśli pełne jest ono napięć i lęków - przeplatanych odro­biną przyjemności. Trzydzieści czy czterdzieści lat zaprogramowania to dla niektórych ludzi coś, z czym po prostu nie potrafią się rozstać. A jednak jest to droga do tej prawdziwej cząstki nas, która zna jedy­nie Wieczną Ekstazę. Zatem pracę z oddechem można opisać jako pro­ces, który pomaga nam rozbić skorupę dawnego uwarunkowania i stłumionych wzorców, uwalnia­jąc nas z niewoli przeszłości. Wznosimy się wtedy na wyższy poziom świadomości, który nazywamy Świadomością Szczęśliwości. Skupianie świadomości podczas sesji oddechowej polega na intensywnym koncentrowaniu się na tym, co dzieje się w ciele albo z emocjami. Skuteczne jest skupienie się na uczuciach i doznaniach, które zwracają naszą uwagę w rezultacie aktywacji wzor­ców energii. Bardzo to pomaga w odzyskaniu świa­domego kontaktu z ciałem. W czasie sesji pojawia się wiele myśli. Ważne jest, aby pozostać w ciele i nie uciekać w wizje, obra­zy lub analizy. Kiedy energia zaczyna poruszać się w ciele, w postaci myśli, emocji albo wrażeń fizycz­nych, przenieś uwagę z oddechu na wzór energii, nie przerywając oddychania. Myśli: Jeśli pojawią się myśli, zauważ je i powróć do oddychania. Jeśli będziesz się starał ich pozbyć, tyl­ko się nasilą. To nic złego mieć myśli, ale pamiętaj, by skierować uwagę z powrotem na oddech. Najpraw- dopodobniej będziesz musiał robić to wielokrotnie. Emocje: Pozwól im się pojawić i być. Nie gub się w nich. Bądź świadom najważniejszej emocji, ale przyjrzyj jej się z boku, obiektywnie, jak gdyby prze­żywał ją ktoś inny. Doznania fizyczne: Pozwól im być. Kiedy przesu­wają się w ciele, przesuwaj uwagę wraz z nimi, cały czas oddychając. Bywa, że kiedy się na nich skupiasz, mogą się nasilić. Po prostu pozwól im być i pamiętaj, iż to, że jesteś ich świadomy, uzdrawia umysł i ciało. Przeżycia w czasie sesji są różnorodne; możesz być świadomy szczekania psów w pobliżu, mrowienia w palcach albo bardziej intensywnej energii w róż­nych częściach ciała. Może wystąpić cała gama uczuć, a także pełne albo częściowe przypomnienie sobie jakiegoś wydarzenia z dzieciństwa. Kiedy stłu­mienia zostają zakrywowane, możemy czasami prze­żywać myśli, a zwłaszcza emocje z tych chwil, kiedy nastąpiło stłumienie. Jeśli jednak zintegrujemy ów materiał na poziomie subtelnym, myśli te i emocje nie muszą się pojawić. Uważny ogląd tych doznań poszerza naszą świa­domość, nasz wszechświat i wzmacnia siłę życiową. Jest to po prostu skupienie całej naszej uwagi, albo świadomości, na tym, co się akurat dzieje; ale w ogóle się w tym nie zatracamy ani tego nie analizujemy. „Przebudzenie\" naszego ciała, emocji i myśli, jak najbardziej dogłębne, przyśpiesza nie tylko aktywację stłumionych wzorców energii, ale również integrację. Niekiedy naszą uwagę mogą przyciągnąć jedno, dwa lub nawet trzy zdarzenia, które zachodzą oddzielnie bądź równocześnie. Zdarza się to, kiedy zostają od­dzielnie zaktywowane różne części tego samego wzorca energii. Na przykład, kiedy integrujemy stłu­mione przeżycie związane z wypadkiem samochodo­wym, który mieliśmy w młodości, najpierw może po­jawić się strach, potem ból, a następnie złość. Rów­nież, w całościowym wspomnieniu, wszystko to może pojawić się równocześnie. Powinniśmy skupić się na energii, która jest wtedy najsilniejsza, czy będzie to doznanie fizyczne, czy emocja. collin p.sisson sztuka swiadomego oddychania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd poza podwyższonym ciśnieniem, albo pozwolę sobie na odczucie swoich emocji i wez­mę za nie odpowiedzialność. Przyszło mi do głowy, że w istocie sam stwarzam swoje uczucia i że sytua­cja tylko je wyzwala. Następne kilka sekund stały się jednym z najważniejszych punktów zwrotnych w moim życiu. Kiedy tak stałem pośrodku tej wiej­skiej drogi, nadal trzymając podnośnik, oświeciło mnie, że naprawdę mam wybór, jak się czuć w tej sytuacji. Jej samej nie mogłem zmienić, ale swoje odczucia z pewnością mogłem. Wydawało się, że wstąpiły we mnie nowe siły. Następnie poczucie ak­ceptacji własnych uczuć, a potem samej sytuacji zaczęło przenikać do mojego umysłu, emocji i ciała. Kiedy postanowiłem dopuścić, a potem przyjąć z mi­łością i humorem to, co się ze mną dzieje, w jednej chwili zupełnie zmieniłem całe swoje życie. Było to dla mnie wielkie objawienie. „Mogę po­stanowić czuć się tak, jak chcę\". Słyszałem przed­tem, że istnieje taka teoria, ale niewiele dla mnie znaczyła, dopóki tego nie przeżyłem. Spokojnie poło­żyłem podnośnik obok samochodu i jak pięciolatek w podskokach pobiegłem do domu, śpiewając po dro­dze, pełen pięknych uczuć, szczęśliwy i kochający. Ominęło mnie spotkanie, ale przeżyłem coś zasad­niczego dla mojego rozwoju, dostałem lekcję tak cenna, że do tej pory z niej korzystam. „LEKCJA WYBO­RU\": albo nienawidzić sytuacji, nie uznawać jej, zig­norować ją lub się jej wyprzeć, albo dopuścić ją, polubić i zaakceptować. Udało mi się to odkryć tylko dzięki skupieniu się na chwili obecnej, co uwolniło mnie od przeszłego uwarunkowania. Dzięki dostrojeniu się do tutaj i teraz odkryłem, że mam, zawsze miałem i zawsze będę mieć w sobie dość radości, by cieszyć się każda, chwilą życia. Te momenty, w których nie doświad­czam naturalnego stanu radości, zdarzają, się dlate­go, że pozwoliłem - bo taki był mój wybór - by moje przeszłe zaprogramowanie lub oczekiwania wyobra­żonej przyszłości zdominowały moją świadomość tu i teraz. Zrozumiałem, że będąc w chwili obecnej, za­wsze potrafimy zaakceptować to, co było kiedyś nie do przyjęcia. Możemy zachować spokój, poczucie humoru i wykorzystać dane doświadczenie do oso­bistego rozwoju. Tutaj i teraz to brama do przeżywa­nia miłości, radości i wolności, których nie można doznać w żaden inny sposób. Kiedy opuszczamy chwilę obecną, tracimy związek z rzeczywistością i zaczynamy doświadczać uczuć negatywnych; przez nie prawdziwa część nas domaga się powrotu do Prawdy. Chwila obecna łączy nas ze wszystkimi obszara­mi życia. Tysiące przykutych do łóżka pacjentów mogłoby uzdrowić siebie, poznawszy tę tajemnicę. Wszelkiego rodzaju choroby psychosomatyczne są wynikiem presji, pod jaką żyjemy poza tu i teraz. Oto dobra myśl do zapamiętania: Mam wszystko, czego potrzebuję, aby cieszyć się, że tu jestem. Łatwo jest znaleźć lęki, które rozbudowujemy w umyśle i które wspierają naszą uwarunkowaną strukturę oczekiwań i wymagań; ale możemy też świadomie postanowić, że będziemy cieszyć się wszystkim w naszym tutaj i teraz. Zawsze mamy wy­starczająco wiele, by być naprawdę szczęśliwi, je­śli cieszymy się tym, co rzeczywiście mamy, i nie martwimy się, że czegoś nam brakuje. Niestety, tkwi w nas osad z przeszłości, rzeczy, które osądziliśmy źle z powodu naszego uwarunko­wania, które zabarwiają chwilę obecną, a także nie pozwalają nam nią żyć. Dlatego tracimy łączność z rzeczywistością i zastanawiamy się, dlaczego tak powszechne na całym świecie są choroby, psychozy i jest tylu nieszczęśliwych ludzi. Wiemy, że jeste­śmy w kontakcie z rzeczywistością o tyle, o ile doświad­czamy bezwarunkowego szczęścia, miłości i wolno­ści w danym momencie. Chwila obecna daje nam doskonałą wolność od wszelkich więzów - od wszel­kiego uwarunkowania, stłumionych przeżyć, sztyw­nych przekonań, wszystkiego, co nie jest w harmonii z prawami naturalnymi. Ludzie, którzy piętnują powyższe idee jako ideali­styczne i nie mające związku z trudną rzeczywisto­ścią prawdziwego świata, to ci, którzy pragną uspra­wiedliwić swój sposób życia. Trudno jest podjąć decyzję o zmianie. O wiele łatwiej jest pozostać w znajomych utartych koleinach starego stylu życia, nawet jeśli pełne jest ono napięć i lęków - przeplatanych odro­biną przyjemności. Trzydzieści czy czterdzieści lat zaprogramowania to dla niektórych ludzi coś, z czym po prostu nie potrafią się rozstać. A jednak jest to droga do tej prawdziwej cząstki nas, która zna jedy­nie Wieczną Ekstazę. Zatem pracę z oddechem można opisać jako pro­ces, który pomaga nam rozbić skorupę dawnego uwarunkowania i stłumionych wzorców, uwalnia­jąc nas z niewoli przeszłości. Wznosimy się wtedy na wyższy poziom świadomości, który nazywamy Świadomością Szczęśliwości. Skupianie świadomości podczas sesji oddechowej polega na intensywnym koncentrowaniu się na tym, co dzieje się w ciele albo z emocjami. Skuteczne jest skupienie się na uczuciach i doznaniach, które zwracają naszą uwagę w rezultacie aktywacji wzor­ców energii. Bardzo to pomaga w odzyskaniu świa­domego kontaktu z ciałem. W czasie sesji pojawia się wiele myśli. Ważne jest, aby pozostać w ciele i nie uciekać w wizje, obra­zy lub analizy. Kiedy energia zaczyna poruszać się w ciele, w postaci myśli, emocji albo wrażeń fizycz­nych, przenieś uwagę z oddechu na wzór energii, nie przerywając oddychania. Myśli: Jeśli pojawią się myśli, zauważ je i powróć do oddychania. Jeśli będziesz się starał ich pozbyć, tyl­ko się nasilą. To nic złego mieć myśli, ale pamiętaj, by skierować uwagę z powrotem na oddech. Najpraw- dopodobniej będziesz musiał robić to wielokrotnie. Emocje: Pozwól im się pojawić i być. Nie gub się w nich. Bądź świadom najważniejszej emocji, ale przyjrzyj jej się z boku, obiektywnie, jak gdyby prze­żywał ją ktoś inny. Doznania fizyczne: Pozwól im być. Kiedy przesu­wają się w ciele, przesuwaj uwagę wraz z nimi, cały czas oddychając. Bywa, że kiedy się na nich skupiasz, mogą się nasilić. Po prostu pozwól im być i pamiętaj, iż to, że jesteś ich świadomy, uzdrawia umysł i ciało. Przeżycia w czasie sesji są różnorodne; możesz być świadomy szczekania psów w pobliżu, mrowienia w palcach albo bardziej intensywnej energii w róż­nych częściach ciała. Może wystąpić cała gama uczuć, a także pełne albo częściowe przypomnienie sobie jakiegoś wydarzenia z dzieciństwa. Kiedy stłu­mienia zostają zakrywowane, możemy czasami prze­żywać myśli, a zwłaszcza emocje z tych chwil, kiedy nastąpiło stłumienie. Jeśli jednak zintegrujemy ów materiał na poziomie subtelnym, myśli te i emocje nie muszą się pojawić. Uważny ogląd tych doznań poszerza naszą świa­domość, nasz wszechświat i wzmacnia siłę życiową. Jest to po prostu skupienie całej naszej uwagi, albo świadomości, na tym, co się akurat dzieje; ale w ogóle się w tym nie zatracamy ani tego nie analizujemy. „Przebudzenie\" naszego ciała, emocji i myśli, jak najbardziej dogłębne, przyśpiesza nie tylko aktywację stłumionych wzorców energii, ale również integrację. Niekiedy naszą uwagę mogą przyciągnąć jedno, dwa lub nawet trzy zdarzenia, które zachodzą oddzielnie bądź równocześnie. Zdarza się to, kiedy zostają od­dzielnie zaktywowane różne części tego samego wzorca energii. Na przykład, kiedy integrujemy stłu­mione przeżycie związane z wypadkiem samochodo­wym, który mieliśmy w młodości, najpierw może po­jawić się strach, potem ból, a następnie złość. Rów­nież, w całościowym wspomnieniu, wszystko to może pojawić się równocześnie. Powinniśmy skupić się na energii, która jest wtedy najsilniejsza, czy będzie to doznanie fizyczne, czy emocja. collin p.sisson sztuka swiadomego oddychania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd poza podwyższonym ciśnieniem, albo pozwolę sobie na odczucie swoich emocji i wez­mę za nie odpowiedzialność. Przyszło mi do głowy, że w istocie sam stwarzam swoje uczucia i że sytua­cja tylko je wyzwala. Następne kilka sekund stały się jednym z najważniejszych punktów zwrotnych w moim życiu. Kiedy tak stałem pośrodku tej wiej­skiej drogi, nadal trzymając podnośnik, oświeciło mnie, że naprawdę mam wybór, jak się czuć w tej sytuacji. Jej samej nie mogłem zmienić, ale swoje odczucia z pewnością mogłem. Wydawało się, że wstąpiły we mnie nowe siły. Następnie poczucie ak­ceptacji własnych uczuć, a potem samej sytuacji zaczęło przenikać do mojego umysłu, emocji i ciała. Kiedy postanowiłem dopuścić, a potem przyjąć z mi­łością i humorem to, co się ze mną dzieje, w jednej chwili zupełnie zmieniłem całe swoje życie. Było to dla mnie wielkie objawienie. „Mogę po­stanowić czuć się tak, jak chcę\". Słyszałem przed­tem, że istnieje taka teoria, ale niewiele dla mnie znaczyła, dopóki tego nie przeżyłem. Spokojnie poło­żyłem podnośnik obok samochodu i jak pięciolatek w podskokach pobiegłem do domu, śpiewając po dro­dze, pełen pięknych uczuć, szczęśliwy i kochający. Ominęło mnie spotkanie, ale przeżyłem coś zasad­niczego dla mojego rozwoju, dostałem lekcję tak cenna, że do tej pory z niej korzystam. „LEKCJA WYBO­RU\": albo nienawidzić sytuacji, nie uznawać jej, zig­norować ją lub się jej wyprzeć, albo dopuścić ją, polubić i zaakceptować. Udało mi się to odkryć tylko dzięki skupieniu się na chwili obecnej, co uwolniło mnie od przeszłego uwarunkowania. Dzięki dostrojeniu się do tutaj i teraz odkryłem, że mam, zawsze miałem i zawsze będę mieć w sobie dość radości, by cieszyć się każda, chwilą życia. Te momenty, w których nie doświad­czam naturalnego stanu radości, zdarzają, się dlate­go, że pozwoliłem - bo taki był mój wybór - by moje przeszłe zaprogramowanie lub oczekiwania wyobra­żonej przyszłości zdominowały moją świadomość tu i teraz. Zrozumiałem, że będąc w chwili obecnej, za­wsze potrafimy zaakceptować to, co było kiedyś nie do przyjęcia. Możemy zachować spokój, poczucie humoru i wykorzystać dane doświadczenie do oso­bistego rozwoju. Tutaj i teraz to brama do przeżywa­nia miłości, radości i wolności, których nie można doznać w żaden inny sposób. Kiedy opuszczamy chwilę obecną, tracimy związek z rzeczywistością i zaczynamy doświadczać uczuć negatywnych; przez nie prawdziwa część nas domaga się powrotu do Prawdy. Chwila obecna łączy nas ze wszystkimi obszara­mi życia. Tysiące przykutych do łóżka pacjentów mogłoby uzdrowić siebie, poznawszy tę tajemnicę. Wszelkiego rodzaju choroby psychosomatyczne są wynikiem presji, pod jaką żyjemy poza tu i teraz. Oto dobra myśl do zapamiętania: Mam wszystko, czego potrzebuję, aby cieszyć się, że tu jestem. Łatwo jest znaleźć lęki, które rozbudowujemy w umyśle i które wspierają naszą uwarunkowaną strukturę oczekiwań i wymagań; ale możemy też świadomie postanowić, że będziemy cieszyć się wszystkim w naszym tutaj i teraz. Zawsze mamy wy­starczająco wiele, by być naprawdę szczęśliwi, je­śli cieszymy się tym, co rzeczywiście mamy, i nie martwimy się, że czegoś nam brakuje. Niestety, tkwi w nas osad z przeszłości, rzeczy, które osądziliśmy źle z powodu naszego uwarunko­wania, które zabarwiają chwilę obecną, a także nie pozwalają nam nią żyć. Dlatego tracimy łączność z rzeczywistością i zastanawiamy się, dlaczego tak powszechne na całym świecie są choroby, psychozy i jest tylu nieszczęśliwych ludzi. Wiemy, że jeste­śmy w kontakcie z rzeczywistością o tyle, o ile doświad­czamy bezwarunkowego szczęścia, miłości i wolno­ści w danym momencie. Chwila obecna daje nam doskonałą wolność od wszelkich więzów - od wszel­kiego uwarunkowania, stłumionych przeżyć, sztyw­nych przekonań, wszystkiego, co nie jest w harmonii z prawami naturalnymi. Ludzie, którzy piętnują powyższe idee jako ideali­styczne i nie mające związku z trudną rzeczywisto­ścią prawdziwego świata, to ci, którzy pragną uspra­wiedliwić swój sposób życia. Trudno jest podjąć decyzję o zmianie. O wiele łatwiej jest pozostać w znajomych utartych koleinach starego stylu życia, nawet jeśli pełne jest ono napięć i lęków - przeplatanych odro­biną przyjemności. Trzydzieści czy czterdzieści lat zaprogramowania to dla niektórych ludzi coś, z czym po prostu nie potrafią się rozstać. A jednak jest to droga do tej prawdziwej cząstki nas, która zna jedy­nie Wieczną Ekstazę. Zatem pracę z oddechem można opisać jako pro­ces, który pomaga nam rozbić skorupę dawnego uwarunkowania i stłumionych wzorców, uwalnia­jąc nas z niewoli przeszłości. Wznosimy się wtedy na wyższy poziom świadomości, który nazywamy Świadomością Szczęśliwości. Skupianie świadomości podczas sesji oddechowej polega na intensywnym koncentrowaniu się na tym, co dzieje się w ciele albo z emocjami. Skuteczne jest skupienie się na uczuciach i doznaniach, które zwracają naszą uwagę w rezultacie aktywacji wzor­ców energii. Bardzo to pomaga w odzyskaniu świa­domego kontaktu z ciałem. W czasie sesji pojawia się wiele myśli. Ważne jest, aby pozostać w ciele i nie uciekać w wizje, obra­zy lub analizy. Kiedy energia zaczyna poruszać się w ciele, w postaci myśli, emocji albo wrażeń fizycz­nych, przenieś uwagę z oddechu na wzór energii, nie przerywając oddychania. Myśli: Jeśli pojawią się myśli, zauważ je i powróć do oddychania. Jeśli będziesz się starał ich pozbyć, tyl­ko się nasilą. To nic złego mieć myśli, ale pamiętaj, by skierować uwagę z powrotem na oddech. Najpraw- dopodobniej będziesz musiał robić to wielokrotnie. Emocje: Pozwól im się pojawić i być. Nie gub się w nich. Bądź świadom najważniejszej emocji, ale przyjrzyj jej się z boku, obiektywnie, jak gdyby prze­żywał ją ktoś inny. Doznania fizyczne: Pozwól im być. Kiedy przesu­wają się w ciele, przesuwaj uwagę wraz z nimi, cały czas oddychając. Bywa, że kiedy się na nich skupiasz, mogą się nasilić. Po prostu pozwól im być i pamiętaj, iż to, że jesteś ich świadomy, uzdrawia umysł i ciało. Przeżycia w czasie sesji są różnorodne; możesz być świadomy szczekania psów w pobliżu, mrowienia w palcach albo bardziej intensywnej energii w róż­nych częściach ciała. Może wystąpić cała gama uczuć, a także pełne albo częściowe przypomnienie sobie jakiegoś wydarzenia z dzieciństwa. Kiedy stłu­mienia zostają zakrywowane, możemy czasami prze­żywać myśli, a zwłaszcza emocje z tych chwil, kiedy nastąpiło stłumienie. Jeśli jednak zintegrujemy ów materiał na poziomie subtelnym, myśli te i emocje nie muszą się pojawić. Uważny ogląd tych doznań poszerza naszą świa­domość, nasz wszechświat i wzmacnia siłę życiową. Jest to po prostu skupienie całej naszej uwagi, albo świadomości, na tym, co się akurat dzieje; ale w ogóle się w tym nie zatracamy ani tego nie analizujemy. „Przebudzenie\" naszego ciała, emocji i myśli, jak najbardziej dogłębne, przyśpiesza nie tylko aktywację stłumionych wzorców energii, ale również integrację. Niekiedy naszą uwagę mogą przyciągnąć jedno, dwa lub nawet trzy zdarzenia, które zachodzą oddzielnie bądź równocześnie. Zdarza się to, kiedy zostają od­dzielnie zaktywowane różne części tego samego wzorca energii. Na przykład, kiedy integrujemy stłu­mione przeżycie związane z wypadkiem samochodo­wym, który mieliśmy w młodości, najpierw może po­jawić się strach, potem ból, a następnie złość. Rów­nież, w całościowym wspomnieniu, wszystko to może pojawić się równocześnie. Powinniśmy skupić się na energii, która jest wtedy najsilniejsza, czy będzie to doznanie fizyczne, czy emocja. collin p.sisson sztuka swiadomego oddychania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nic złego mieć myśli, ale pamiętaj, by skierować uwagę z powrotem na oddech. Najpraw- dopodobniej będziesz musiał robić to wielokrotnie. Emocje: Pozwól im się pojawić i być. Nie gub się w nich. Bądź świadom najważniejszej emocji, ale przyjrzyj jej się z boku, obiektywnie, jak gdyby prze­żywał ją ktoś inny. Doznania fizyczne: Pozwól im być. Kiedy przesu­wają się w ciele, przesuwaj uwagę wraz z nimi, cały czas oddychając. Bywa, że kiedy się na nich skupiasz, mogą się nasilić. Po prostu pozwól im być i pamiętaj, iż to, że jesteś ich świadomy, uzdrawia umysł i ciało. Przeżycia w czasie sesji są różnorodne; możesz być świadomy szczekania psów w pobliżu, mrowienia w palcach albo bardziej intensywnej energii w róż­nych częściach ciała. Może wystąpić cała gama uczuć, a także pełne albo częściowe przypomnienie sobie jakiegoś wydarzenia z dzieciństwa. Kiedy stłu­mienia zostają zakrywowane, możemy czasami prze­żywać myśli, a zwłaszcza emocje z tych chwil, kiedy nastąpiło stłumienie. Jeśli jednak zintegrujemy ów materiał na poziomie subtelnym, myśli te i emocje nie muszą się pojawić. Uważny ogląd tych doznań poszerza naszą świa­domość, nasz wszechświat i wzmacnia siłę życiową. Jest to po prostu skupienie całej naszej uwagi, albo świadomości, na tym, co się akurat dzieje; ale w ogóle się w tym nie zatracamy ani tego nie analizujemy. „Przebudzenie\" naszego ciała, emocji i myśli, jak najbardziej dogłębne, przyśpiesza nie tylko aktywację stłumionych wzorców energii, ale również integrację. Niekiedy naszą uwagę mogą przyciągnąć jedno, dwa lub nawet trzy zdarzenia, które zachodzą oddzielnie bądź równocześnie. Zdarza się to, kiedy zostają od­dzielnie zaktywowane różne części tego samego wzorca energii. Na przykład, kiedy integrujemy stłu­mione przeżycie związane z wypadkiem samochodo­wym, który mieliśmy w młodości, najpierw może po­jawić się strach, potem ból, a następnie złość. Rów­nież, w całościowym wspomnieniu, wszystko to może pojawić się równocześnie. Powinniśmy skupić się na energii, która jest wtedy najsilniejsza, czy będzie to doznanie fizyczne, czy emocja. sztuka swiadomego oddychania-colin p.sisson

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Istota skupiania świadomości polega na byciu świadomym chwili obecnej. Wiecznie obecna chwila odgrywa zasadniczą rolę w uwalnianiu od bólu i cier­pienia, a jednak jej znaczenie bywa przeoczane przez wielu uczonych, filozofów, psychologów, grupy reli­gijne i ludzi zajmujących się uzdrawianiem. Zasada wiecznie obecnej chwili ma zasięg tak ogromny, że trudno jest ukazać jej wartość. Zasadniczo, celem jest sprowadzenie naszej świadomości do chwili obec­nej i w ten sposób bycie świadomym wszystkiego tutaj i teraz; i to bycie świadomym w możliwie naj­większym stopniu. Jest to objęcie poszerzoną świa­domością wszystkich myśli, uczuć i doznań, a także świata zewnętrznego, wszystkiego jednocześnie. Na pierwszy rzut oka dla większości z nas może się to wydawać niemożliwe. Niewielu z nas potrafi dokonać takiego skoku świadomości i osiągnąć doskonałą integrację. Główną tego przyczyną są liczne blokady i stłumione treści w naszym organizmie, a także niedorozwój „wewnętrznej Esencji\". „Wewnętrzna Esencja\" jest krystalizacją Prawdy w naszym wnętrzu. Jej rozwój zostaje zahamowany, jeśli organizm zapychają stresy. Tymczasem jest nie­możliwością tłumienie czegokolwiek, odczuwanie nie­pokoju, poczucie braku wartości, przeżywanie lęku, zazdrości, gniewu, poczucie winy, odrzucenia, martwienie się, a nawet odczuwanie bólu fizycznego, kiedy żyje się na sto procent w chwili obecnej. Może­my odczuwać każdą emocję i mieć różne doznania, łącznie z bólem fizycznym, ale nie cierpimy z tego powodu w doskonałej chwili TERAZ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mróweczka - dzięki❤️, bardzo dzięki, wiem , że zrozumieć muszę sama ale wsparcie pomaga. Ja właśnie tak próbuję robiś- obserwuje swoje emocje, myśli. Nie tłumię ich bo wtedy rosną. Obserwuję je, przyglądam się, staram się zauważać z jakich moich oprogramowań wynikają. I wiem , że miną. Tylko , że te o których pisałam powodują u mnie prawie paraliż. Wtedy radość z życia, po prostu bycie tu i teraz okrywa się cieniem. Nie żyję w terażniejszości tylko mój strach żywi się projekcjami z przyszłości. Choć wierzę , że te wątpliwości są jakby wskazówką. Spróbuję techniki świadomego oddychania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×