Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

misiaczkowa

Zimowe starania 2005

Polecane posty

Eeee to podeslijcie troszke do mnie tego deszczu...plisssssssssssss Troszeczkę, taką chmurkę malutką...plissssssss :D Chce ktoś zupy ogórkowej ? 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyznajcie się! kto pod którym znakiem urodzony??? Baran - Mars (20.III - 18.IV) Urodzeni pod tym znakiem są z natury rzeczy ociężali umysłowo i z trudem uczą się najprostszych czynności. Tylko długotrwałym biciem Barana można skłonić do przyswojenia minimum wiedzy (tabliczka mnożenia, wyjątki na \"RZ\"). Ludzie spod tego znaku z powodu swojej tępoty w pracy dezorganizują wszystko, dzięki czemu awansują szybko na wysokie stanowiska. W kontaktach towarzyskich Barany są z reguły niezmiernie uciążliwe i z powodu najmniejszego pretekstu, a nierzadko i bez, wywołują karczemne burdy i bijatyki. Na szczęście żyją krotko. Byk - Wenus (19.IV - 19.V) Wdzięk powiatowego Casanovy . Niczym nie zmącone przekonanie, że jest pępkiem świata. Lubi mizdrzyć się zarówno przed lustrem jak i w pracy. Najbliższa rodzinę terroryzuje od urodzenia do późnej starości. Nigdy niczego nie czyta, choć o wszystkim ma z góry wyrobione zdanie. Poci się. Bliźnięta - Merkury (20.V - 20.VI) Ludzie spod tego znaku w ogóle nie osiągają dojrzałości zarówno intelektualnej, jak i uczuciowej. Jedyne co naprawdę potrafią, to raz w tygodniu wypełnić kupon Totolotka. Niezdarnie to ukrywają, ale największa przyjemność sprawia im dłubanie w nosie. Zapraszając takiego do domu należy pamiętać, ze kradnie i koniecznie przed wyjściem zrewidować. Rak - Księżyc (21.VI - 21.VII) Szkoda słów. Nie pomoże nawet oddział zamknięty. Urodzeni pod znakiem Raka oszukują na każdym kroku, zdradzają, uwielbiają podłożyć świnię. Rakom nie można wierzyć nigdy i w niczym. Jeśli np. Rak mówi, ze ceni sobie twoja przyjaźń, to można być pewnym, ze przed godzina napisał do szefa donos. Raki stale komuś czegoś zazdroszczą, a po dwudziestym piątym roku życia łysieją, garbią się i trąca zęby. Słusznie zresztą. Lew - Słońce (22.VII - 21.VIII) Urodzeni pod znakiem Lwa od najmłodszych lat maja skłonności do narkomanii, pijaństwa i najbardziej brutalnej rozpusty. Nie lubią się uczyć, z trudem kończą szkoły, nawet specjalne. Uwielbiają krzywoprzysięstwo i bardzo chętnie zeznają przed sadem. Zdemaskowani wywołują awantury i dantejskie sceny. W życiu rodzinnym Lwy na szczęście nie uczestniczą. Panna - (22.VIII - 21.IX) Bardziej osobiste wiązanie się z ludźmi urodzonymi pod tym znakiem to rzecz beznadziejna, bo Panna - zarówno rodzaju męskiego, jak i żeńskiego - jako partner erotyczny wykazuje wdzięk słonia i pomysłowość królika. Dzieci ze związku Panny z jakimkolwiek innym znakiem kończą na ogół w klinikach dla nerwicowców. Umysłowo Panna pozostaje zawsze stuprocentową dziewicą. Waga - Wenus (22.IX - 22.X) Trzeba mieć prawdziwego pecha, zęby urodzić się pod znakiem Wagi. To przesądza właściwie o wszystkim. Wagi maja krotka pamięć i wzrok, dwie lewe ręce, tępy słuch i dowcip, ambicje zawodowe i poczucie humoru w zaniku. Nie maja natomiast szczęścia do pieniędzy, powodzenia w miłości, rozumu i zdrowia. Ze względu na to, że maja to, czego nie mają inni, Wagi są idealnymi współmałżonkami. Skorpion - Mars (23.X - 21.XI) Ma manie prześladowczą. Nic nie jest w stanie zmienić jego przekonania, że licznym, stałym niepowodzeniom Skorpiona winien jest zawsze ktoś inny, a nie on sam. Ze strachu atakuje pierwszy i od tylu. Z przyjemnością dręczy zwierzęta i marzy o posadzie dozorcy w ZOO. Strzelec - Jowisz (22.XI - 20.XII) Osobnik spod tego znaku wykazuje dużo energii i pomysłowości - urodzony działacz społeczny. Oczywiście do czego się nie weźmie, to spieprzy. W dzieciństwie zabiera młodszym dzieciom cukierki. Ma skłonności do samogwałtu i podgląda w toalecie. Na starość pisuje wspomnienia od początku do końca zmyślone. Koziorożec - Saturn (21.XII - 19.I) Każde zdrowe i dbające o swój rozwój społeczeństwo powinno natychmiast izolować osoby spod znaku Koziorożca. Koziorożec, sam alkoholik i analfabeta, chętnie deprawuje młodzież, gwałci staruszki, póki nie popadnie w nieuchronna impotencje. Nadaje się wyłącznie do kopania rowów, a i to pod nadzorem. W życiu rodzinnym przeważnie bije. Wodnik - Uran, Saturn (20.I - 18.II) Ma szalony pociąg do gastronomii czwartej kategorii i nigdy nie oddaje pożyczonych pieniędzy. Mężczyźni spod tego znaku, wcześniej czy później, okazują się ekshibicjonistami, a kobiety nimfomankami. W zakładzie penitencjarnym czują się nieźle. Ryby - Jowisz, Neptun (19.II - 19.III) Bez przerwy powoduje ciągle nieporozumienia w pracy i w domu. Prochu na pewno nie wymyśli. Sprawdza się jako kontroler biletów autobusowych. Lubi pornografie. Bron Boże nie dopuszczać go do urządzeń bardziej skomplikowanych, niż tłuczek do kartofli, bo popsuje. Znak sprzyjający - żaden

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wróciłam z banku :D jakimś cudem było przede mną tylko pięć osób, a nie dzikie tłumy jak zwykle ;) ja jestem waga ;) u nas słonko praży i grzmi na górze...;) bedzie burza czy jej nie będzie kto co obstawia??? Asiku miłego odpoczynku :) Sabcialku szalonych ploteczek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszyscy się przyznają, poczekaj... Szkoda, że wcześniej nie wiedziałam z tą ogórkową. Wszamałam już risotto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem bliźniak! lepiej mnie nie zapraszać na spotkanie ;) bo jeszcze komu, coś zwinę... :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja pierwsza miłość urodziła się pod bliźniętami :)i przyjaciółkę też miałam spod bliźniąt :) dobre, znaki.. ciepli, otwarci ludzie :) mężuś jest spod wodnika...też sobie chwalę...nawet bardzo...;) Genewo 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem skorpionik :) Mężuś za to lew :) A dzidzius będzie wodnikiem....mieszanka wybuchowa hyhy :) Genewo...oh gdybym wiedziała, że masz risotto :D Gruba jestem :o ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gruby Miś czarnowidz hy hy :D wygrałam bluzkę!!! na allegro!!! alle była bitka!! do ostatniej chwili:D jutro ciąg dalszy..;) mężuś mi kompa zabiera 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z pamiętnika policjanta cz. I PONIEDZIAŁEK - Siedzę razem z kapralem Kluchą nad krzyżówką. WTOREK - Nadal siedzimy nad krzyżówką. SRODA - Przyszedł płk. Żelazny i powiedział, żebyśmy odwrócili krzyżówkę, bo leży do góry nogami. CZWARTEK -Odwróciliśmy, ale i w tej pozycji jest trudna. Siedzimy. PIąTEK - Zgłodniałem Kapral Klucha chyba też, bo krzyżówka zniknęła. SOBOTA - Ponieważ zabrakło krzyżówki z nudów zabraliśmy się do łapania bandytów. Ja złapałem jednego, a kapral Klucha 38. NIEDZIELA - Płk. Żelazny osobiście złożył przeprosiny na ręce attache ambasady Holandii za zatrzymanie autokaru z 38 pasażerami. A ja musiałem zwolnić kierowcę. Pech. PONIEDZIAŁEK - Kieruje ruchem na skrzyżowaniu. W radiowozie jechał płk. Żelazny. Pomachałem mu ręką. Mam teraz niezły karambol. WTOREK - Razem z kapralem Kluchą bierzemy udział w pościgu za skradzioną Toyotą. Musimy go jednak przerwać bo nogawka wkręciła mi się w łańcuch, a kapralowi Klusze pęd powietrza oderwał dzwonek. ŚRODA - Przesłuchuję zboczeńca złapanego w parku. Idzie w zaparte. Za to ja się cholera przyznałem. CZWARTEK - Dostaliśmy wiadomość, że przy ulicy Sennej w mieszkaniu nr 7 niejaka babcia Pelagia lewituje. Udaliśmy się na miejsce. Wiadomość się nie potwierdziła. Babcia Pelagia wcale nie lewitowała. Powiesiła się na żyrandolu. PIąTEK - Gram z kapralem Kluchą w karty. Wygrałem. Pięć asów na karetę jokerów. SOBOTA - Wczoraj wieczorem zauważyłem źle zaparkowanego \"malucha\". I do tego tuż pod moim oknem. Zapisałem sobie jego numer. Dzisiaj sprawdziłem go w kartotece. To mój \"maluch\". Chyba wezmę urlop. NIEDZIELA - Na spacerze pogryzłem wiewiórkę. Czuję też jakiś wstręt do wody. Może to angina? PONIEDZIAŁEK - Dostaliśmy zawiadomienie o zaginięciu kotka pana ministra. Pędzimy na sygnale. Tuż pod domem pana ministra, kapral Klucha na coś najechał. Sprawdzam co to było. Już nie szukamy kotka. WTOREK - W parku pojawił się ekshibicjonista. Zastawiliśmy na niego pułapkę. Niestety. Wymknął się. Został mi w ręce tylko jego płaszcz. Fajnie wyglądał, jak goły przedzierał się przez krzaki. W samej tylko koloratce. ŚRODA - Remontuję mieszkanie. Wstrzeliłem kołek w ścianę. Umówiłem się z sąsiadem, że w dziurę po kołku wstawimy drzwi. Nie protestował. Był nieprzytomny. CZWARTEK - W pracy same nudy. Przeglądam listy gończe. Jednego gościa jakbym skądś znał. Ale skąd? PIąTEK - Dzisiaj płk. Żelazny oddał mi moją ankietę personalną ze zdjęciem, która nie wiadomo czemu, zaplątała się między listy gończe. Teraz już wiem, skąd znałem tego gościa! SOBOTA - Badania kontrolne. Oddałem mocz do analizy. Wiadro mi oddali. NIEDZIELA - Cała komenda idzie do kina. To podobno smutna historia o miłości dwóch jamników. Tak mi powiedział kapral Klucha. Zapytałem się o tytuł. \"Psy 2\". Nawet się zgadza. PONIEDZIAŁEK - Od samego rana bolą mnie zęby. Niby sztuczne uzębienie a jednak?! WTOREK - Dzisiaj rano mieliśmy kurs daktyloskopii. Kapralowi Klusze tak się to spodobało, że zaczął wszystkim zdejmować odciski palców. Pułkownik Żelazny nie zgodził się jednak na zdjęcie butów i przyłożył kapralowi aktówką. ŚRODA - Nudzimy się w radiowozie. Grzebię w samochodowej zapalniczce. Palec mi się zaklinował. Przestałem się nudzić. Za to zacząłem się pocić. CZWARTEK - Dostaliśmy wiadomość o napadzie na bank. Pojechaliśmy tam czym prędzej, ale nie było się po co spieszyć. Ludzie już wszystko wyzbierali. PIąTEK - Kapral Klucha ruszył w pościg za pijanym rowerzystą. Klucha ostro prowadzi radiowóz. Dobrze, ze wcześniej wysiadłem na siusiu. SOBOTA - Dzisiaj łapiemy na radar. Coś nam nie idzie. Mamy dziwne wskazania. Dostaliśmy wiadomość z komendy, aby zwrócić echosondę, która jest dowodem w sprawie. NIEDZIELA - Razem z Kluchą i Paprochem pojechaliśmy na ryby. Dzien. bardzo udany. Szkoda tylko, że zapomniałem zabrać wędek dla naszego zgranego zespołu. PONIEDZIAŁEK - Dzisiaj zaspałem do pracy. Dociskam gaz do deski mojego \"malucha\". 50km/h - urwały mi się lusterka. 60km/h - lakier zaczął się łuszczyć, a wycieraczki przepełzły na tylnią szybę, 70km/h - maska zawinęła mi się na dach. Przechodzę na prędkość ekonomiczną. Minął mnie rowerzysta. WTOREK - Kapral Klucha przyniósł na komendę swój rodzinny album. Po obejrzeniu pierwszej strony, płk. Żelazny pobiegł do toalety. A ja niestety, zwymiotowałem dopiero w domu. ŚRODA - Dzisiaj przywieźli nam nowe umundurowanie. Ładne, ciemne kurtki. Widoczny napis POLICJA. Tylko te pompony na czapkach takie jakieś... dziwne. CZWARTEK - Mam dolegliwości żołądkowe. Cały dzień siedzę w toalecie. Papierkowa robota. PIąTEK - Komputeryzacja policji postępuje. Tak napisali w biuletynie, który został nam przysłany z komendy głównej razem z paczką dyskietek. Płk. Żelazny złożył podanie o przydział komputera. SOBOTA - Przyszedł jeden taki i zaczął się awanturować, że on płaci podatki, a my tu tylko siedzimy i pijemy kawę. Zaprzeczyłem. Kawa skończyła nam się w zeszłym tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIEDZIELA - Kurs udzielania pierwszej pomocy. Sztuczne oddychanie. Ćwiczy posterunkowy Paproch z manekinem. Coś tu jest nie tak. Nie wiem dlaczego posterunkowy Paproch rozebrał się do naga?! Wszedł Żelazny i wytrzaskał Paprocha po pysku. No i nie wiem jak to jest z tym sztucznym oddychaniem. Rozbierać się czy nie? A zima? PONIEDZIAŁEK - Dzisiaj posterunkowy Paproch powiedział, że idzie sobie ugotować jajka. Zawczasu wezwaliśmy pogotowie ratunkowe. Oj, jego żona będzie znowu wściekła! WTOREK - Razem z kapralem Kluchą znaleźliśmy zwłoki mężczyzny, leżące na ławce. Klucha przytknął mu lusterko do ust i stwierdził, że mężczyzna nie oddycha. Kiedy próbowałem sprawdzić dokumenty denata, zwłoki zaczęły chrapać. Klucha ma popsute lusterko. ŚRODA - Zawiadomienie o gwałcie. Pojechaliśmy na miejsce zdarzenia. Kapral Klucha przesłuchał dziadka Edka, który był ofiarą napaści seksualnej. Podejrzana o dokonanie tego czynu jest niejaka babcia Wiesia. Kapral Klucha udał się do babci w celu jej przesłuchania. Ku memu zdziwieniu, potwierdziło się doniesienie dziadka Edka. Kapral Klucha wyszedł od babci Wiesi po godzinie, bez czapki, paska, raportówki i munduru. W samych tylko kalesonach. CZWARTEK - Cały czas leje deszcz. Nudzimy się. Paproch zaproponował grę w butelkę. Odsunęliśmy się od tego zboczeńca na znaczną odległość. PIąTEK - Wespół z Paprochem, eskortowałem dziś pacjenta do domu wariatów. Nie rozumiem, dlaczego tak się nazywa ten zakład. Spotkałem tu przecież mnóstwo znanych wszystkim osobistości: Gagarina, Napoleona, Puszkina, a nawet Elvisa. Król rock \'n\' rola nie chciał mi jednak zaśpiewać tylko ugryzł mnie w rękę i napluł na daszek czapki. SOBOTA - Mobilizacja sił. Dzisiaj mecz w naszym mieście. Ochraniamy stadion. Gdyby Klucha nie krzyczał \"GOL\" kiedy bramkę strzeliła drużyna przyjezdna, być może wyszlibyśmy z tego cało. NIEDZIELA - Leczymy rany po meczu. Klucha leży na gastrologii, bo kibice kazali mu zjeść krawat i pałkę. Ja leżę na oddziale intensywnej opieki medycznej. Jakiś łysy przywalił mi ławką, a drugi w szaliku poprawił metalową rurką. Paproch leży nadal na boisku, bo jak go rzucili to wgryzł się w murawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heja Angela gratulacje za wygranie bluzki na alegro,wiem ze tam nie jest tak łatwo.Ja jestem z pod znaku raka a męzus panna.Jesli chodzi o mniam mniam to w łasnie jem lody o smaku szarlotki z sosem cynamonowym-jabłkowym i biszkoptami pycha:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Genewo-- wraz z mężem się popłakaliśmy ze śmiechu, łasnie drukuję dla rodziców..zarypiste :D Mężowaty aż się giął :) Angelo gratuluję wygranej, to tak jak ja licytowalam ubranka, też do ostatniej chwili ktoś walczył, aż mnie palce rozbolały :) Ale jaaa wygrałam, nie ma to jak mieć nadpobudliwć, czasem się do czegoś przydaje ;) Zmykam na Gotowe na wszystko :) Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję, że jesteście gotowe na kolejna cześć... Z pamiętnika policjanta ( cz.II ) Poniedziałek. Posterunkowego Paprocha nie ma od tygodnia w pracy. Pewnie w czasie drogi powrotnej na komendę znowu wjechał na rondo. To już nie pierwszy raz, więc znów trzeba mu będzie zanieść termos i kanapki. Wtorek. Dzisiaj degustowałem rosyjski koniak. Mam dziwne uczucie, jakby się nagle zrobiło ciemno. Środa. Tak ciemno to jeszcze nie było. Nawet latarnie ktoś wyłączył. Czwartek. Strasznie ciemno. Piątek. Trochę jaśniej, ale nadal ciemno. Sobota. Przejaśnia się. Zauważyłem nawet, ze przede mną stoi jakaś butelka. W gardle sucho. Napiłem się! Niedziela. No, teraz to dopiero ciemno! Poniedziałek. Kapral Klucha wygrał w Audiotele latarkę i komplet baterii. Ciężkie miał pytania. Jak się nazywa nasz kraj? 1. Burkina Faso, 2. Polska, 3. Bangladesz. Nie chciał mi zdradzić odpowiedzi. Siedzę i rozmyślam nad tym pytaniem a za oknem bangla deszcz. Wtorek. Z Kluchy robi się prawdziwy Europejczyk. Dzisiaj w restauracji \"Smakosz\", pokazał gest i zamówił dla wszystkich \"koktajl Mołotowa\". Ciekawe dlaczego ktoś wezwał brygadę antyterrorystyczna? Chyba nie wszyscy dorośli do unii europejskiej! Środa. Pułk. Żelazny przydzielił nam dzisiaj nowy radiowóz, pochodzący z darów społeczeństwa na rzecz rozwoju policji krajowej. Pułk. Żelazny poprosił tylko abyśmy zrobili mu lekki przegląd. Po zdjęciu z deski, kalendarzyka na 76\'ty rok, wklejeniu w lusterka wieczek od margaryny, zaspawaniu dziur w podwoziu i wymianie opon na bardziej okrągłe, pozostało nam tylko wymontowanie taksometru. Czwartek. W całym regionie, zakrojone na szeroką skalę, poszukiwania 6-cio letniego Jacusia. Społeczeństwo też pomaga. Kiedy rozwieszałem na latarniach zdjęcia zaginionego Jacusia, pomagał mi mały chłopczyk. Powiedział mi, że ma na imię Jacuś i ma 6 lat. To miłe, że nawet dzieci pomagają. Jak na razie, poszukiwania Jacusia nie odniosły skutku. Ale nadal szukamy! Piątek. Posterunkowy Paproch czyści broń. Siedzimy z Kluchą pod biurkiem, ale nie czujemy się pewnie bo Paproch łazi po całej komendzie i stale do nas zagląda. Sobota. Przyszedł pułkownik Żelazny, bardzo zamyślony i powiedział, że żona zabiła mu rano klina. Złożyliśmy pułkownikowi kondolencje a ja wysłałem radiowóz po morderczynie. Niedziela. Stoję na chodniku w galowym mundurze. Odpadł mi orzełek. Schyliłem się aby go podnieść. Spadła mi czapka. Podniosłem czapkę i orzełka. Wyprostowałem się aby przyczepić orzełka do czapki. Przejechał autobus i ochlapał mnie wodą z kałuży, aż mi z wrażenia wypadł z ręki orzełek i czapka. Schyliłem się aby je podnieść. Ktoś mnie kopnął w tyłek. Wyprostowałem się i odwróciłem. Przejechał autobus i ochlapał mi plecy wodą z kałuży aż mi z wrażenia wypadł z ręki orzełek i czapka. Nachyliłem się aby je podnieść. Za mną zatrzymał się autobus. Wysiadł kierowca i kopnął mnie w tyłek aż mi zęby wypadły na chodnik. Pozbierałem wszystko i odczołgałem się pod mur. Do dupy z takim Dniem Policjanta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejoo :D Witam z samego rana :D Widzę, że wieczorem impreza była....qurfa wiedziałam, żeby zostać ;) Ekstra ten pamietnik :D Batman.....wyglądał jak by się załatwiał na tej szafie ;) A piosenka baaaaardzo dziwna :) Troche trudne słowa, ale co ja nie dam rady sie nauczyć ;) Wczoraj była u na s giganyczna burza, a dziś jest duszo i parno, bo wszystko zaczęło parować. Siedze prawie goła, bo zdechnąć idzie .Ja to wszystko pierniczę, wyprowadzam się na Alaskę, poznam sobie jakiegoś miłego przeźroczystego z zimna eskimosa, będę wpieprzać śnieg z liśćmi, ale nie będzie mi gorąco :o Spadam zaraz do kardiologa, ciekawe co powie na te moje pomiary :) Miłegoo dnia :D 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
misiaczkowa, melduj nam się natychmiast po wizycie u lekarza:) Pamiętnik policjanta (cz. 3) Poniedziałek. Klucha przybiegł dziś na komendę bardzo zdenerwowany. Powiedział, że widział dziś dwie ciężarne, że to tak być nie może, żeby po ulicy chodziły żywe reklamy stosunków płciowych, że to nie po chrześcijańsku! Zaserwowaliśmy mu serię czopków na uspokojenie. Jednakże pułk. Żelazny, odmówił zaaplikowania ich kapralowi Klusze. Wtorek. Posterunkowy Paproch przyniósł z domu pistolet do wstrzeliwania kołków. Załadowaliśmy go czopkami. Paproch trzyma kaprala Kluchę (wypiętego) a ja celuje. Cel-pal. Z pięciu czopków, trzy poszły w Paprocha, jednym strąciłem doniczkę a ostatni sam sobie zaaplikowałem. Myślałem, że coś się zacięło, popatrzyłem w \"lufę\", no i jakoś niefortunnie wystrzeliłem. Pech. Wypiętego Kluchę wykorzystaliśmy do gry w salonowca. Środa. Razem z kapralem Kluchą wytropiliśmy nielegalne zgromadzenie. Prośba o rozejście się nic nie dała. Pałujemy. Czwartek. Zamiast spodziewanej nagrody, bura. Okazało się, że wczoraj rozgoniliśmy przyjęcie weselne. Ot i niefart. Piątek. Pułkownik Żelazny szykuje się do urlopu. Zamknął szufladę na klucz, żebym mu w niej nie grzebał. Nie rozumiem dlaczego mój ukochany przełożony mnie o to oskarża. Nigdy w niej nie grzebię. Tylko zaglądam. Sobota. Pułk. Żelazny pojechał na Karaiby. Tak nam powiedział. Ale za cholerę nie wiem po co pożyczał od Paprocha mapę Mazur? Niedziela. Od dzisiaj ja, przez dwa tygodnie rządzę naszą komendą. Podwładni się z tego cieszą. Tak mi powiedzieli. W nagrodę dałem im po miętowym cukierku. Niedziela (wieczór). Skończyły mi się miętówki. Klucha z Paprochem zamknęli się w toalecie i konspirują. Lecę do nocnego! Poniedziałek. Pułkownik Żelazny nadal na urlopie. Zaczynamy odczuwać jego brak. Kapral Klucha prawie zapomniał jak się mówi po polsku. Doszło do tego, że zatrzymuje przestępców na migi. Wtorek. Posterunkowy Paproch regulował dzisiaj ruch na skrzyżowaniu. Wrócił na komisariat jakiś taki siny i milczący. Próbowaliśmy coś od niego wyciągnąć, ale tylko jeszcze bardziej zsiniał, wyszły mu oczy i zaczęło gwizdać w płucach. Serdecznie poklepałem go po plecach aby podnieść chłopa na duchu. Wypluł gwizdek. Środa. W przerwach między przesłuchaniami, gramy w ping-ponga. Na wyjętych z futryny, drzwiach wejściowych. Czwartek. Dziś przybyła do nas ob. Kwiatkowska z informacją, że zabiła swojego męża, Kwiatkowskiego Leona. Uśmialiśmy się setnie. Nie damy się nabrać na tak prymitywny żart. Przecież tydzień temu sam, osobiście widziałem Kwiatkowskiego pod monopolowym. Kazaliśmy jej się umyć z tej czerwonej substancji, którą miała na rękach, i odesłaliśmy do domu. Piątek. Pułk. Żelazny przysłał telegram: \"TRZYMAJCIE SIĘ CHŁOPAKI. STOP\". Dziwny rozkaz. Cała robota stanęła. Stoimy sobie jeden za drugim i trzymamy się za stopy. Widok mam kiepski, bo mam przed sobą wypiętego kaprala Kluchę. Mam nadzieję, że nie jadł grochu na obiad. Sobota. A jednak, jadł! Niedziela. Docucili mnie. Teraz Klucha stoi na końcu. A posterunkowy Paproch z przodu. Mam nadzieję, że nie jadł grochu na obiad...a jednak...i nie uprzedził... Poniedziałek. Wrócił Żelazny! Z radości, ucałowałem pułkownika w czoło. Wyzwał mnie od pedałów i debili, i poszedł wytrzeć czoło pumeksem. Wtorek. Od razu inaczej się pracuje. Klucha wprowadza podejrzanego. Ja go przesłuchuję, a Paproch dezynfekuje pałkę. Same przyznania się do winy. Środa. Wpadł do nas Żelazny z pytaniem, czy nie było tu wczoraj jego szwagra? Sprawdziłem. Był, przyznał się do zdrady stanu. Żelazny mi przyłożył. A ten głupi Paproch zdezynfekował pałkę! Czwartek. Uczestniczymy w akcji likwidowania przestępczości zorganizowanej. Razem z Kluchą, schowaliśmy się w krzakach. Miejscowy ojciec chrzestny ma sklep z warzywami naprzeciwko komendy. Lepiej nie odcinać sobie źródła dopływu świeżych witamin. Piątek. Wezwanie na osiedle Koziołka Matołka. Dwie bandy nieletnich, obrzucają się kamieniami. Przystępujemy do akcji. Sobota. Akcja się przedłuża. Zostaliśmy otoczeni. Kapral Klucha, trzyma się na froncie między śmietnikiem a pierwszą latarnią. Ja jestem odpowiedzialny za łączność i dostarczanie amunicji, tzn. głośno krzyczę \"Na pomoc...policjaaa!\" oraz grzebię w śmieciach, w celu odnalezienia przedmiotów bojowych ( butelki, puszki, nogi od stołów ) oraz broni chemicznej ( stare ryby, odchody zawinięte w gazety, zużyte pampersy i podpaski ). Niedziela. Jesteśmy wyczerpani. Klucha oberwał cegłą w czoło i wygląda jak Indianin. Brakuje nam amunicji, wyczerpały się też środki opatrunkowe (obwiązałem Klusze głowę, moimi slipami...od razu się uspokoił). Cóż za wstyd! Poddać się bandzie dwunastolatków!? Poniedziałek. Posterunkowy Paproch, zgłosił się ochotniczo na konkurs poezji resortowej. Nie wiedziałem, że Paproch pisze wiersze. Ale z drugiej strony, kto wie, że jestem zapalonym nurkiem? Nikt! Ale kiedyś się pochwalę, i powiem ile miałem trudności ze zmieszczeniem się w wannie, razem z akwalungiem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wtorek. Paproch jeszcze nie wrócił. Trzymamy za niego kciuki. Razem z kapralem Klucha. Pułk. Żelazny, nie zgodził się trzymać moich kciuków. Środa. Wrócił posterunkowy Paproch. Wymięty i zapłakany, bo nic nie wygrał. Powiedział, że po deklamacji, komisja wylała go na zbity pysk. Kazałem mu przeczytać wiersz który napisał: Radiowozem pędzę śmiało Gaz do dechy, jeszcze mało! Wiec popycha kapral Klucha Nikt Policji nie wy... Nie wiem o co chodziło komisji. To przecież kawał prawdziwej sztuki! Czwartek. Pułkownik Żelazny powiedział, że tak dalej być nie może, że się opierdzielamy i wygnał nas wszystkich na patrolowanie okolicznego osiedla. Nawet nam nie zrobił kanapek na drogę! Piątek. Kapral Klucha zakomunikował mi dzisiaj, ze rzuca palenie. No i rzucił. Mógł tylko tego nie robić na stacji benzynowej, bo mi podmuch zerwał mundur i musiałem wracać na komendę w samych tylko kalesonach służbowych. Sobota. Siedzę w domu i oglądam mecz. Nasi prowadza 2:0. Żona pyta z kuchni: Kto strzelił? Nie dam się nabrać na ten stary dowcip, że pierwszą Boniek a druga Replay. Nie ze mną takie numery. Dobrze wiem, że Boniek już nie gra. Za to Replay jest wyjątkowo bramkostrzelny. Po kilka goli w każdym meczu. Szkoda, że gra po obu stronach. I u nas i u przeciwników. Dziwny gość?! Niedziela. Znowu służba. Komenda pełna zgłaszających. Przebrałem się w cywilne ubranie i stanąłem na końcu kolejki. Razem psioczymy na Policję. Czekam, aż ktoś otworzy wreszcie okienko i będę mógł zgłosić. Ale co? Chyba za bardzo się wczułem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Genewa i Gruby Miś- uśmiałam się:-) Jestem spod znaku Ryb. Misiaczkowa- melduj wszystko po powrocie od kardiologa! Ale burza była w nocy!!! Dobrze że mężuś był bo bym nockę pod kanapą spędziłą ze strachu:-) Nareszcie można oddychać, choć nadal bardzo ciepło. Do teściów jedziemy w niedzielę i zostajemy do wtorku. Sa bardzo fajni i w porządku i ... daleko:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka super Genewa ,zarciki sa ekstra.Asik ja tez lubie swoich tesciów są fajni no i nie mieszkają z nami hi hi hi.U nas tez trochę chłodniej od razu lzej.Miłego wypoczynku Asik u tescików. Misiaczkowa koniecznie melduj się jak wrócisz od lekarza.Wszyscy jestesmy z toba.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy reniol planowała wrócić??? misiaczkowa, powodzenia! samych dobrych wieści się spodziewam :) Telefon do weterynarza... - Panie doktorze, zaraz przyjdzie moja teściowa z naszą suka. Trzeba ją uspić, żeby się biedaczka nie męczyła, więc ja bym prosił, żeby pan jej dał najmocniejszy środek jaki pan ma. - A ta suka, sama trafi do domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HELLO :D przespałam burzę... 😭 rano się dowiedziałam od mężusia, że była i że u nas pada cały czas... a w domu nadal parno... zanim się dobrze wywietrzy to znów będzie parno :( Misiaczkowa trzymam kciuki za pomyślne wiadomości od kardiologia..👄 dobry ten pamiętnik policjanta :D mamy znajomego w policji, opiernicza się cały cas bez przerwy siedzi albo na urlopie albo na zwolnieniu to na dziecko, to na siebie... i z nudów wysyła nam na skrzynkę, sprośne kawały, albo głupie filmiki albo zdjęcia golasów...:O wstyd!!! już mu kilka razy mówiłam, że przynosi wstyd policji, że jest totalnym leniem i tylko miejsce zajmuje młodym-zdolnym, chętnym by pracować... bo już powinien iść na emeryturę policyjną dwa lata temu...(oni bardzo wcześnie idą...) a on tylko się śmieje... przedtem pracował w kryminalnym do spraw walki z narkotykami, ale tak już kombinował ze zwolnieniami, że komendant załatwił mu przeniesienie do nadzoru ruchu i siedzi teraz i wysyła powiadomienia o mandatach i nadzoruje kamery na ulicach... mamy też znajomych w wojewódzkiej w przestępstwach gospodarczych... tam to harują...nasza koleżanka bez przerwy jest w pracy, bez przerwy w akcji, sama wychowuje synka ( mąż ich gnębił to w końcu go wywaliła...:O potem się rozwiodła...dziecko śpi kiedy ona wychodzi i wraca z pracy...:O....ale się nie opierniczają!! wcale się nie dziwię, że nasze społeczeństwo ma takie zdanie na temat naszej policji...:O to przez takich jak tez nasz Artur, wielokrotnie mu to już mówiłam ale on tylko się śmieje...nierefolmowalny facet...wrrrr ale ogólnie rzecz biorąc szanuję naszą policję, często można trafić na uczynnych i z prawdziwego zdarzenia...którzy wykonują ta pracę z powołania... nie wiem, może poprostu miałam do tej pory to szczęście, że tylko na takich trafiłam...np taka historia z mego życia wzięta: co tydzień robię zakupy w centrum handlowym... ładuję cały wózek, odkąd nasze auta stoją i czekają na litość mojego męża aby je zrobił to wracam taksówką z pełnym bagażnikiem.. w okolicach 1 czerwca pod \"moim\" centrum h. był jakiś festyn z zabawami i grami dla dzieci... rozłożyli się akurat przy postoju taksówek pod centrum...:O była też policja ( dwie osoby) rozdawali dzieciakom papierowe czapki policyjne i jakieś inne gadżety...:) ja z pełnym koszykiem... zero na koncie w telefonie... miałam tyle, żeby puścić sygnał do meżusia, chciałam, żeby zadzwonił po taxi dla mnie.. bo mnie by się to już nie udało...: I oczywiscie jak to w takich chwilach....:O mężuś zostawił komórkę w biurze żeby się ładowałą... myślałam, że mnie coś trafi w końcu zostawiłam pełny wózek koło radiowozu i idę sobie do punktu obsługi klienta, może oni mi zamówią... a policjant drze się za mną: \"hej prosze pani!!!, niech pani nie zostawia tego koszyka bo ja go pilnować nie będę\" a ja mu na to: -a kto się odważy na oczach polichanta podpierniczyć koszyk, chyba jakiś desperat!!!\" odwróciałm sie pięcie i poszłam...;) wiecie, że ten biedak stał obok tego koszyka i miał go cały czas na oku...;) wracając przez cały parking mogłam go sobie poobserwować przez jakis czas...;) nie do uwierzenia :) w końcu dotarłam i już prawie ze łzami w oczach mówię do niego, że dziekuję, ze jednak przypilnował i opowiadam mu jaki mam problem ( w punkcie obsługi mieli w nosie i mi taxi nie załatwili ) a on... -\"niech pomyślę....jak pani pomóc...jak daleko pani mieszka?\" -no właśnie-mówię- ironią jest to, ze widzę swój dom, bo mieszkam po drugiej stronie rzeki, i pokazałam mu palcem widoczne znad wałów p/powodziwoych pierwsze piętro i dach domu mojej teściowej... -\"to może wrzucimy to do bagażnika i Panią odwiozę?\" po czym podszedł do swojej koleżanki która bawiła się z dzieciakami... poinformował ją co zamierza, po czym zaczął wyciągać z bagażnika resztę gadżetów....ale za chwilę zaczęliśmy się zastanawiać czy to aby dobry pomysł...:O ja się bałam pierwszej reakcji mojego męża kiedy radiowozem zajadę na podwórko, chyba by zawału dostał biedak...;) no i sąsiedzi :O a on zaczął się zastanawiać czy nie będzie miał bury gdyby któryś z przełożonych zechciał ich sprawdzić, czy rzeczywiście pracują przy tym festynie...:O w końcu zrezygnowalismy z tego pomysłu... jego koleżnka też stwierdziła, ze to było trochę poroniony pomysł i doradziła aby przez szczekaczkę poprosił dyżurnego o zamówienie taksówki :D no tak też sie stało.. wóciłam do domu z zakupami taxi zamówionym przez policję..;) historia niewiarygodna ale prawdziwa... wielokrotnie otrzymałam od nich pomoc... jeszcze gdy bardzo dużo jeździłam po Polsce, dlatego szanuję policję i wiem, że potrafią być uczynni i pomocni...:) ale i są wyjatki w postaci naszego znajomego... niestety...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
misiaczkowa, czekamy na jakieś wieści od Ciebie. A ja wyszłam wcześniej z pracy, bo źle się czuję. Jestem przepracowana i zmęczenie daje o sobie znać. Zaczynam dopiero gotować obiadek: wstawiam fasolkę szparagową i może usmażę pangę. pa, pa🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HEJ :D wygrałam spódnicę na allegro!!!!! :D:D alle była znowu bitka!!! http://www.allegro.pl/item113894534_next_fantastyczna_bojowkowa_nowa_spodnica_44.html zajerfajna!!! strasznie mi się podoba :D ciekawe co jeszcze mi się uda wylicytować...:D alle adrenalina!!! alle emocje :D no szok!!! :D dawno się tak dobrze nie bawiłam :D Genewo ja wczoraj miałam pangę, a dziś robię risotto ;) gdzie reszta ??? 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, hi, hi. Ja wczoraj miałam risotto, a dzisiaj robiłam pangę:D:D To co wymyślamy na jutrzejszy obiad?? Widzę, że mamy podobne upodobania kulinarne. gruby miś, angela - fajne spódniczki. A co z misiaczkową???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×