Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bonansa

niech mówią,że to nie jest miłość......

Polecane posty

malo tego...dlaczego tak wszystko to osadzasz..nie wierzysz w przyjazn...twoja sprawa.nie jestem suka,zdira i czym tam jeszcze chcesz....jest mnostwo facetow zdradzajacych swoje zony i mnostwo kobiet zdradzajacych swoich mezow....ja tez bylam zdradzona...... chyba njgorsze dla ciebie jest to ze ja czuje cos wiecej do kogos innego niz moj maz... wiele osob chodzi ze soba do lozka po kilku chwilach znajomosci ,i to jest ok????my sie znamy juz kawalek czasu a sex nie nastapil od razu. nie jestem uczciwa ok.zdaje sobie z tego sprawe i nie jest to takie latwe jak ci sie wydaje...ale zdecydowalam sie na to i jest mi dobrze. problem jest taki,ze gdybym napisala ze jest mi zle,nie wiem co robic uslyszalalabym mnostwo rad,cieplych slow,pociezania itd. ja powiedzialam tylko ze jest mi tak dobrze i ze jestem z tego powodu szczesliwa i chyba to tak najbardziej wszystkich wkurza. moze i to sie skonczy nawet dzis ,czy jutro....moze bedzie trwalo jeszcze dlugo....nie wiem co bedzie ale wiem ze jest warto przezyc cos takiego i uwierzyc ze zycie nie konczy sie spedzaniu czasu przed telewizorem,garach,pracy itd. :-) jestem egoistka ale tego wlasnie nauczylo mnie moje malzenstwo!!!! ale nie mam jeszcze na tyle sily by odejsc od meza,bez wzgledu na to czy uloze sobie ycie z kims innym czy bede sama......pozdrawiam cieplutko.... maalutka, i ja..., brait(jeszcze pogadamy),miska mala.maadagaskar,Karolina i cala reszte

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bonansa - a czego jeszcze nauczyło Cie małzeństwo ? Oprócz egoizmu ? A czego uczysz swoje dzieci ( dziecko) ? Też tego ? I co to za pokrętna \"filozofia życiowa\" - niby to, że Twój mąż nie zaspakaja Twoich potrzeb i kieruje się egoizmem daje Ci prawo do tego samego ? A jakby Cię Twój sąsiad okradł to co ? Poszłabyś okraść innego sąsiada, bo tamtem pierwszy Cie tego \"nauczył\" ? Mnie się wydaje, że Twoje myślenie jest na poziomie dziecka . Może dorośnij ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ela co straciła przyjaciela
zastanawiam się tylko, skoro Twój mąż jest taki nudny z jakiego powodu śpisz z nim, czy moze dlatego by Cię nei zdradzał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sypiam z nim...fakt ale bardzo rzadko i to nie jest moj wybor taki stan trwa juz dlugo. BRAIT-bardzo ci dziekuje,ze jestes :-) ,ale nadal bez zmian:-( bede na gg ok 10.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brait.nie mam gg cos sie spieprzylo,jak tylko odblokuja to sie odezwe.....:-(:-(:-:(:-(:-(:-(:-(:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bonansa - cytuj e :\" sypiam z nim...fakt ale bardzo rzadko i to nie jest moj wybor\" ... no tak ... to pewnie mój wybór :D:D:D obudź się, kobieto !!!!! Sama pisałaś, że Twoje życie to Twoje wybory !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akurat to nie jest moj wybor!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! bo taka sytuacja trwala zanim pojawil sie On.... ale wiesz co moze kiedys bedziesz w takiej sytuacji i dopierwo wtedy to zrozumiesz!!!!!!!!dzis nie masz o tym zielonego pojecia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brait
Boni :) Jak tylko "naprawisz" gg, daj znać - czekam :) Wcześniej nie zabierałam głosu w dyskusji, ale nie mogę dłużej czytać tych krzywdzących i bardzo często głupich wręcz komentarzy. Jestem w dokładnie takiej samej sytuacji, jak Bonansa. Mam Męża i od pewnego czasu w moim życiu pojawił się również On... To nie jest wszystko takie proste, jak się niektórym wydaje. Życie nie składa się tylko z bieli i czerni. Jest jeszcze duża paleta odcieni szarości... O moim małżeństwie nie mogę powiedzieć, że jest wzorowe. Nie mogę nawet powiedzieć, że jest dobre. Przez kilka lat nagromadziło sie w nim wiele złych emocji. Próbowałam je naprawić. Bardzo się starałam, bo kochałam Męża. Niestety nie można naprawić związku w pojedynkę, muszą tego chcieć dwie strony. Chociaż nawet nie o chęci tu chodziło, a raczej o możliwości każdego z nas... Kocham nadal Męża, ale jest to raczej miłość połączona z przywiązaniem, przyzwyczajeniem. Jesteśmy dla siebie mili, ale dawno już zgasła namietność. Szanuję go, bo jest ojcem mojego dziecka, no i przede wszystkim kiedyś łączyła nas wspaniała miłość... Po kilku latach człowiek przyzwyczaja się do danej sytuacji. Jeżeli nie jest ona bardzo zła, to zyje w niej i przestaje się zastanawiać nad tym, że mogłoby być lepiej... Gdy w moim życiu pojawił się On, na początku była to zwykła znajomość, nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Dopiero po pewnym czasie zaczęłam dostrzegać, że przy Nim czuję się znowu jak kobieta - w pełnym tego słowa znaczeniu. Przede wszystkim potrafił słuchać, interesował się moimi problemami, martwił się, gdy coś było u mnie nie w porządku. Przyszły uczucia, tęsknota...- to wszystko, o czym zapomniałam już w moim małżeństwie. To nie tak, że jestem nie fair w stosunku do mojego Męża. To prawda, zdradzam go, ale tak naprawdę odkąd pojawił się On, bardziej chyba dbam o Męża, chcę Mu to niejako zrekompensować. Wiem, że gdyby się dowiedział o moim drugim życiu, poczułby się zraniony, dlatego robie wszystko, aby się o tym nie dowiedział. Całe swoje dotychczasowe dorosłe życie przeżyłam tak, żeby nikogo nie zranić, ciągle myślałam tylko o innych, w tym Mężu, bardzo często rezygnowałam z wielu żeczy kosztem tego, żeby Jemu było lepiej. To mój Mąż kilkanaście razy zarzucał mi, że nie potrafię być egoistką, że z moim podejściem ludzie mnie wykorzystują, że mamy tylko jedno zycie i należy myśleć o sobie, bo to my będziemy z niego rozliczani... Tak więc od kilku miesiecy jestem egoistką. Jestem szczęśliwa, bo wiem, że jestem kochana, doceniana, wiem, że jest ktoś, kto o mnie myśli i zyczy mi wszystkiego, co najlepsze. Łatwo jest kogoś skrytykować, trudniej natomiast wejśc w skórę osoby, która przeżywa takie dylematy jak ja - wtedy opinie byłyby zdecydowanie inne. Prosze nie pisać, że mąż czułby się zraniony i czy ja chciałabym być na jego miejscu. Nie nie chciałabym być, chociaż do końca nie mogę przecież być pewna, czy nie jestem... Mój Mąż nigdy nie dowie się o tym drugim mężczyźnie - tego jestem pewna w 100%. I na koniec jeszcze jedno - ja również sypiam z mężem. Nie chcę, żeby przez to, że ja mam "drugie życie" On był poszkodowany w tej dziedzinie. To moje życie, moje decyzje... Chcę być szczęśliwa i będę !!!! Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brait
Boni, działa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uważaj...
Brait---> Kilka prostych pytań : Które konkretnie komentarze są głupie i krzywdzące? Nie wypadałoby przypadkiem odnieść się troszkę bardziej merytorycznie, do tego co Ci się nie podoba ? A kto twierdzi, że wszystko jest proste ? Owszem zasady są proste i jasne, bo gdyby było inaczej, nie byłyby zasadami. To my jesteśmy szarzy tj. w różny sposób radzimy sobie ( lub nie ) z ich przestrzeganiem. Dlaczego powtarzasz ten okrutny banał, że trzeba zdradzić, żeby móc mieć jakiś pogląd na zdradę ? Dlaczego zakładasz, że jeśli już ktoś zdradzi, albo zdradził to nie ma bata - musi poprzeć bonansę ? Jeśli coś jest tutaj "głupie i krzywdzące" to właśnie takie podejście do sprawy. A niby dlaczego nie można pytać, czy chciałabyś być na miejscu męża ? To przecież najlepszy sposób, żeby sprawdzić, czy postępujemy wobec kogoś właściwie. Piszesz " nie chciałabym być" - czyli co, jak Ty zdradzasz to jest ok, ale żeby mąż zdradził to już nie bardzo ? Nie widzisz w tym rażącej sprzeczności ? Apelujesz, żeby "wejść w skórę" drugiej osoby a sama nie potrafisz i nie chcesz "wejść w skórę" własnego męża ? Naprawdę życzę Ci, aby twój mąż nigdy o tym się nie dowiedział. Bo jeśli się dowie, wtedy dopiero zobaczysz, co czuje drugi człowiek. Wtedy dopiero zobaczysz, co to znaczy "byc poszkodowanym w tej dziedzinie". Myślisz, że jesteś mądrzejrza od wszystkich, bo zdradzasz i dobrze się maskujesz. Je też zdradzałem i - tak mi się zdawało - dobrze się maskowałem. Ale dotarłem troszkę dalej, bo moja kobieta dowiedziała się o zdradzie. I wiesz co ? Wszystkie te pierdoły o "motylkach w brzuchu" i "chwili szczęścia" są niczym, są nędznym kłamstwem wobec łez zdradzonej kobiety. Myślisz, że uda Ci się sprzedać tę historyjkę o "moim życiu i moich decyzjach" mężowi, gdy już się dowie ? Oby się nie dowiedział, bo - wierz mi - nie uda Ci się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BRAIT!!!!!! :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):) MIALAS RACJE!!!!!!!!!!!!!!!!DZIEKUJE CI BARDZO!!!!!!! uwazaj......maz nie zawsze sie musi dowiedziec...a soro tak bardzo przejmowales sie lzami swojej zony to dlaczego ja zdradzales??? moj maz tez mnie zdradzil i dokladnie wiem jak to boli!!!!!!!! wybaczylam bo go kochalam ...i dalej kocham wiec pewnie zaraz uslysze ze to co ja robie jest zemsta.... nie nie jest nia...bo tak jak napisala maalutka......mozna kochac wiele osob... maz sie przestal starac zeby wszysko bylo tak jak kiedys,a od kiedy ja sie przestalam starac zyjemy troche obok siebie..... a ja chce sie czuc kobieta!!!!!chce wiedziec ze jestem dla kogos wazna!!!!!i jestem!!!! i chce byc szczesliwa I BEDE!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bonansa - powiedz mi dlaczego wybierasz z wypowiedzi innych osób fragmenty tylko te, które Tobie odpowiadają pod różnym względem? Bo są albo potwierdzeniem Twojego postrzegania życia albo łatwo sie do nich \"doczepić\" ? Uważaj ... napisał, ze także myślał, że zdrada się nie wyda . Lecz stało sie inaczej i wtedy odleciały \"motylki\" a łzy jego kobiety pewnie zostawiły w jego pamięci bliznę. bonansa - piszesz, ze kochasz męża. Śmiem wątpić czy kochasz kogokolwiek poza sobą. Tak jak napisał uważaj... zasady są proste to my ludzie swoim postępowaniem próbujemy je wykrzywić aby usprawiedliwić nasze nikczemności. Nie jestem aniołem ani osobą, która w życiu nie poełniła zadnego błedu czy niegodziwości. Lecz już teraz wiem jedno, żyć trzeba tak ( starać się !!!! tak zyć) aby nikt przez nas nie płakał. Ty i brait nie liczycie się ze łżami osób zamieszanych w Waszą \"miłość\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uważaj...
bonansa---> Wybacz złośliwość, ale naprawdę wszyscy już wiedzą, że " CHCESZ BYĆ SZCZĘŚLIWA!!!!!!!!!!!!!!!!!". Ja chciałem tylko pobawić się trochę w Wujka Dobra Rada i skalkulować - specjalnie dla Ciebie - ile ta "chwila szczęścia" może Cię kosztować, zwłaszcza przy nieszczęśliwym zbiegu okoliczności. I zwrócić uwagę, że twoje argumenty, które w tej chwili wydają Ci się mocne i nie do zbicia w zetknięciu z prawdziwym bólem mogą okazać się niczym. A łzami żony przejąłem się dopiero wtedy, gdy je zobaczyłem, bo wcześniej wydawało mi się, że nigdy nie dam jej powodu, żeby przeze mnie płakała. Dokładnie tak samo jak Ty - nie zawracasz sobie głowy ewentualnym cierpieniem męża, bo myślisz, że nigdy się nie dowie, prawda ? Nie rób mi więć zarzutu z czegoś, co sama w najlepsze stosujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brait
Uważaj... Miałam na myśłi na przykład wypowiedź Sam sunga, jak i wszystkie wypowiedzi osób, które jako radę napisały, że Bonansa powinna odejść od męża. Litości. Twierdzę, że na ten temat mogą się wypowiadac konstruktywnie tylko te osoby, które chociaż przez chwilę były w takiej sytuacji. Uzasadniam to tym, że ja również nie byłabym w stanie powiedzieć, jak zachowałabym się w sytuacji, w której nigdy nie byłam. Nie twierdzę , że jestem mądrzejsza od wszystkich - ja po prostu to przeżywam i wiem jak się czuję. Wiem, jakie to jest trudne. Uważaj - krytykujesz, a sam jakiś czas temu zdradzałeś. Zostałeś przyłapany i może stad ta gorycz. Sam powiedz, było Ci łatwo zdradzać ? Czułeś się rewelacyjnie ? Daj spokój, przestań krytykować i cofnij się w czasie, przypomnij sobie, jak wtedy wygladało Twoje życie. I nie opowiadaj głupot, że motylko w brzuchu to idiotyzm. Motylki w brzuchu sa oznaka zauroczenia, zakochania i kropka. Nigdy nie możesz być pewny, że te motylkio nie przerodzą się w coś głębszego. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uważaj...
Brait---> No uśmiałem się :) Oto twoja logika: ci co nie zdradzili, nie mogą krytykować, bo nie wiedzą, o czym mówią. Ci co zdradzili, co prawda wiedzą o czym mówią, ale też nie mogą krytykować, bo wcale nie są lepsi. CZYLI NIKT NIE MOŻE KRYTYKOWAĆ. :) Pewnie powinien twoim zdaniem się tego wstydzić i w życiu do tego nie przyznawać, no ale niestety - nie było mi przyjemnie, gdy uświadomiłem sobie, co zrobiłem, gdy zobaczyłem, co się dzieje z moją żoną i - jeszcze raz serdecznie Cię przepraszam - pomyślałem sobie wtedy, że wszystkie motylki świata nie były tego warte. No i nie muszę się cofać aż tak daleko w czasie, żeby zobaczyć jak to "wtedy" wyglądało, bo jestem mądrzejszy o wiedzę, do czego to "wtedy" doprowadziło, jak wygląda życie PO. Na koniec pragnę jeszcze raz zapewnić o mojej trosce o wasze "motylki" i życzę Wam, żebyście nigdy nie musiały się dowiedzieć, jak to jest, gdy trzeba się z działania pod wpływem "motylków" wytłumaczyć. Piszę to zupełnie bez ironii. Pozdro :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak .jestem wredna egoistka,przez ktora ktos bedze cierpial ale ja juz wyplakalam morze lez!!!!!!!!!!!!i mam juz dosc uczucia beznadziejnosci,smutku,cierpienia.jestem mloda i chce brac z zycia to co najlepsze,a skoro nie daje mi tego moj maz i najwyrazniej nie chce dawac to znalazlam to gdzie indziej....nie szukalam nigdy nikogo,nie zdradzalam meza choc moglam,nigdy nie zrobilam w przeciwienstwie do niego niczego co mogloby zniszczyc nasze malzenstwo.................................................................... teraz znalazl sie Ktos.......moje zycie nabralo sensu,barw....cholera mi wreszcie chce sie zyc!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uważaj... :) Takimi radami nikogo przed niczym nie ustrzeżesz, wszystko tak rozkładasz na czynniki pierwsze, nie warto zapewniam Cię. Patrzę na opisaną sytuację obiektywnie bez emocji, historia jakich wiele było, jest i będzie, widzę trochę sprzeczności w część rzeczy nie wierzę. Nie słuchaj nikogo, a gdy Ci mówi samo wiele osób jak masz postąpić, zrób odwrotnie. Niedługo sama się przekonasz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uważaj...
maalutka---> Masz stuprocentową rację...każdemu wydaje się, że jego historia jest wyjątkowa, że nikt tak naprawdę nie wie, co w duszy siedzi a koniec końców zawsze kończy się tak samo i zawsze chodzi o to samo ;) Sama musi się przekonać...święte słowa :) pozdrawiam, jesteś spoko babka, zaimponowałaś mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak bonansa, moim zdaniem jesteś egoistką. I wcale nie usprawiedliwia Cię to ze wylałaś w życiu dużo łez. Już pisalam, że to jakaś taka pokrętna \"filozofia\" zyciowa. MASZ PRAWO być szczęsliwa. Miałaś do tego prawo jak wychodziłas za mąż. Miałas do tego prawo w trakcie małżeństwa. A to cz y z niego korzystałaś z tego PRAWA do szczęścia to TWÓJ wybór. I wtedy nie przyszło Ci do głowy zeby cos zmienić w swoim życiu aby móc w pełni realizować to PRAWO do bycia szczęsliwą. Tylko teraz głosno o tym krzyczysz , teraz kiedy zauroczyłaś, zakochałas sie. Tak głośno o tym krzyczysz, bo co? Chcesz zagłuszyć wyrzuty sumienia ? Masz PRAWO być szczęsliwa ale nie masz prawa unieszczęsliwiac przy tym innych. To tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedmioletnia
Brait, czyli pochwalasz pomysl, zeby bonansa kisila sie w domu przy niekochanym i oszukiwanym mezu, z ktorym ma zero porozumienia i z ktorym sypia z musu? no jasne, przeciez ty robisz tak samo. ale pomyslcie czasem, jedna i druga, ze tak nie bedzie wiecznie. jak nie zamierzacie konczyc swoich zwiazkow z malzonkami, to kiedys, jak zakonczycie sprawe z kochankami, bedziecie udawac normalne zony i matki? o wy swinie. to tak sie robi? teraz maz jest be i nudny jak flaki, a potem bedziecie udawac, ze caly czas go kochalyscie? zaklamane kretynki. i parszywe, bo uwazacie ze facet ktoremu przysiegalyscie, nie zasluguje na prawde z waszej strony. tylko ludzkie swinie moga zyc latami w zaklamaniu. normalne osoby nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak na razie nikogo nie unieszczesliwiam!!!!!!!!!!!!!! caly czas powtarzam ze nie wiem cio bedzie za chwile......nikt tego nie wie....pewnie sie kiedys przekonam sama.a w momencie kiedy wychodzilam za maz bylam bardzo szcesliwa i wierzylam w to ,ze tak bedzie zawsze,stalo sie inaczej.......:( nie mam wyrzutow sumienia i wcale nie chce ich zagluszyc. wiele razy probowalam zmienic moje malzenstwo ale jedna osoba nic nie jest w stanie zrobic!!!!!!!!!!! a teraz nam obojgu!!! jest wygodnie zyc tak zyjemy od dluzszego czasu..pozdrawiam wszystkich :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaper
bredzisz kobieto, chyba jestes nienormalna. spadaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obserwujac zycie realne ludzi ktorzy mnie otaczaja ,nie dziwie sie czasem ze szukaja jakiejs innej drogi,innej adrenaliny,byc moze tak musi byc??? Pozdrawiam wszystkich i tych krytykujacych i tych odpierajacych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siedmioletnia
oczywiscie, ze unieszczesliwiasz. twoj maz jest oszukiwany, zdradzany i nie wie o tym, wiec jest nieszczesliwy. gdyby ci ktos systematycznie wykradal pieniadze z konta, nawet gdybys nic o tym nie wiedziala, tez bylabys nieszczesliwa. piszesz ze on cie kiedys zdradzil i ze mu to wybaczylas? to trzeba bylo od razu go rzucic, a nie teraz, kiedy mysli, ze jest dobrze (rozumiesz, idiotko: on MYSLI i ZYJE W NIESWIADOMOSCI) go zdradzac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bonansa - wygodniej to jest tobie. A czy wygodnie jest Twojemu mężowi to ... po prostu go zapytaj czy mu dobrze, że go zdradzasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do rudej
Ile Ty masz lat ? 5 ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siedmioletnia ....sama jestes idiotką!!!! nikogo nie obrazam i sznuje opinie innych!!!!! nie musze sie z nimi zgadzac ale potrafie je uszanowac. powinnam rzucic meza po tym jak mnie zdradzil????pewnie i tak ale zrobilam wszystko zeby uratowac co bylo miedzy nami. on tez sie sam nie przyznal do zdrady,ale nie potrafil tego ukryc i dlatego o wszystkim sie dowiedzialam.zmienilo sie jego podejscie do mnie ,zmienilo sie wszystko. Ja zmienilam swoje zachowanie w stosunku do niego ale tylko na lepsze!!!! ale niestety nie jest to Jego zasluga;pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do rudej - nie ... mam trzy latka, trzy i pół. Sięgam głową ponad stół :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brait
Uważaj, Ty też mnie rozśmieszyłeś więc jest 1:1 :) Dlaczego nie czytasz ze zrozumieniem tego, co piszę ? Nie neguję wypowiadania sie na ten temat osób, które nigdy nie były w mojej i Bonansy sytuacji. Dla mnie każda opinia jest cenna, ale wybacz, jeżeli jedyne niemal opinie to takie, że powinnam powiedzieć o tym mężowi i zapytać sie jak sie z tym czuje, to ogarnia mnie zniecierpliwienie. Rozumiem tych, którzy są zdradą oburzeni - ja też nie jestem zwolenniczką zdradzania kogokolwiek. Niestety próbowałam Wam naświetlić, że to nie jest tak, że jestem wyrachowana zdrajczynią, która wręcz z dumą zdradza swojego meża. Pisałam, że próbowałam ratowac swoje małżeństwo. Płakałam, błagałam... Potem już przestałam błagać, tylko wyłam wieczorami w poduszkę. Po pewnym czasie przyzwyczaiłam się do myśli, ze moje małżeństwo bedzie letnim małżeństwem ( chodzi mi o ciepłotę uczuć). Przestałam się nad sobą użalać, rzuciłam się w wir pracy. W pewnym momencie mojego życia pojawił się On, i wybaczcie, ale jako kobieta nie za bardzo szczęśliwa, choć pogodzona z pewnymi faktami, uległam magii tej znajomości. Poczułam, że na nowo zaczynam żyć. Czy to jest grzech, czuć sie kochaną ??? Wiem, wiem...jestem mężatką...ale ja nie weszłam w drugi związek kosztem mojego małżeństwa. Wręcz przeciwnie, wiem, że idiotycznie to zabrzmi, ale moje małżeństwo na tym skorzystało. Życie zaczęło być znowu piękne, znowu jestem optymistką, po prostu chce mi się żyć... Moje małżeństwo nie jest idealne, ale pomimo wszystko nie chcę go kończyć, nie przestałam w głębi serca kochac Męża. Wiem, jestem egoistką, ale czy mam z tego wszystkiego zrezygnować ? Mam znowu czuć tą cholerną pustkę w życiu ? Dlaczego ? Dlaczego wszyscy jak jeden mąż pytacie o to, jak czułby się mój mąż, gdyby się dowiedział. Nie pomyśleliście o tym, że może gdyby się dowiedział, to zobaczyłby wreszcie, że może mnie stracić, że przez kilka dobrych lat nie zależało mu na tym, żebym była szczęśliwa ? Jeżeli mój mąż się dowie, to jestem osoba dorosłą, wiem, że trzeba ponosić konsekwencje swoich decyzji. Na dzień dzisiejszy nie mam zamiaru kończyc mojego romansu. Nie jestem masochistką, jestem szczęśliwa - czy tak trudno Wam to pojąć? Uważaj... mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie, a mianowicie może porozmawiasz ze mną o tym, jak na przykład czuje się kobieta, gdy rodzi dziecko, gdy dostaje pierwszy okres ? - przecież w końcu nie musisz urodzić dziecka, żeby o tym dyskutować, prawda ? A mi się wydaje, że nigdy tak naprawdę do końca nie będziesz wiedział, jak się właśnie w takiej chwili czuje kobieta :) - masz odpowiedź na swoje zarzuty, że jestem niesprawiedliwa i uważam, że o zdradzie mogą dyskutowac tylko osoby zdradzone, lub zdradzane. Dyskutowac moga wszyscy, ale nie wszyscy będa dokładnie wiedzieć, jak to naprawdę jest... I jeszcze jedno : wyraziłeś troskę o nasze " motylki". Wiesz, na forum erotycznym to dosyć śmiałe wyznanie ;) Siedmiolatka... Nie skomentuję Twojego wpisu, bo i po co :) Ruda, proponuję założyć Fanclub mojego męża. Zostaniesz szefową, obiecuję i gratuluję szerokiego patrzenia na całą sytuację :) Boni - pozdrawiam :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uważaj...
Moja urocza Brait :) a co tu jest takiego skomplikowanego do zrozumienia, czego nie mógłbym pojąć ? Ależ ja to znam doskonale, wiem jak to jest, bo sam przez lata w tym tkwiłem. Zdradzacz zdradzacza rozumie bez słów ;) Myślisz, że nie znam tego uczucia, tych emocji, tego wspaniałego podniecenia "owocem zakazanym" ? Jedno musisz mi przyznać, u podstaw zdrady leży nasze przekonanie, że zasługujemy na więcej, niz nam życie daje. Mamy tysiąc powodów, żeby zdradzać i bardzo łatwo wskazujemy winnych ( zwłaszcza naszych małżonków, którzy sami sobie na to zasłużyli ). My nie robimy nic złego, bierzemy tylko to, co nam się "należy", prawda ? Dlatego uważam, że to nie sztuka zrozumieć, co czujesz Ty albo bonansa, bo łatwo zauważyć, że jesteście w takim układzie szczęśliwe. Prawdziwa sztuka to zrozumieć zdradzonego, albo przewidzieć konsekwencje zdrady. Ja wiem, że wyznajesz pogląd, że póki zdradzany nie wie, że jest zdradzany, to tak jakby nie był zdradzany. Ale powiem szczerze, średnio mnie to przekonuje. A wiesz, co w zdradzie jest najbardziej demoralizujące ? Nie sam fakt niedochowania wierności, ale wieloletnie życie w kłamstwie. Teraz tego nie widzisz, bo nikt Ci jeszcze tego nie wytknął ( mąż po prostu o niczym nie wie ). Ale kiedy przyjdzie co do czego, zobaczysz, czy to tak łatwo "być osobą dorosłą" i "ponosić konsekwencje". Zobaczysz, co będziesz czuła , kiedy twojemu meżowi ( oby nie ) wszystko poskłada się w całość. Kiedy zrozumie, że oszukiwałaś go codziennie, codziennie dziesiątki razy w dzień i w nocy. Nie potrafisz sobie nawet teraz wyobrazić, jaki to wstyd. Nie jest mi trudno pojąć, że jesteś szczęśliwa. Ale czy Tobie tak trudno pojąć, że fundamentem twojego szczęścia jest czyjeś nieszczęście ? A z tymi "motylkami" to mnie zawstydziłaś...Widzisz jaki ze mnie erotoman ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×