Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nusia1

BPD- Borderline..kto żyje z taką osobą? jak z nimi żyć?

Polecane posty

Gość Majka37.
Mam nadzieje,ze jednak sie obejdzie,staram sie byc jak najlepsza matka i widze,ze sa jakies efekty,kiedys nie panowalam nad krzykiem ,teraz jest okey,ale za to wszystkie negatywne emocje spadly na meza,szkoda mi go,meczy sie ze mna,ale .....pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem z Nim ponad 6 lat. Od 3 lat czuję że się wykańczam, myślałam że ma depresję. On od jakiegoś roku widzi że jest problem ale nie chce słyszeć o leczeniu. Miesiąc temu to ja trafiłam do psychologa w stanie depresji i tam dowiedziałam się że On ma BPD. Jak mam mu pomóc? Jak żyć z taką osobą? Ja już nie daję rady ale nie umiem odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli udałoby mi się wreszcie go przekonać na chodzenie do psychologa to gdzie go wysłać? Obawiam się, że jak źle trafię to druga taka szansa może się nie powtórzyć? Gdzie są najlepsi specjaliści zajmujący się BPD?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, że topik w miarę aktualny... a mnie bardzo zależy na jakims kontakcie z osobą z bpd - w moim przypadku nikt mi nie wierzy, że mogę mieć jakiś poważiejszy poblem ze sobą. rodzice, chłopak - wszyscy są zdania, że moje zachowanie to wynik samoużalania się nad sobą. trudno wyobrazić sobie frustrację większą niż ta, kiedy nie możesz od nikogo oczekiwać pomocy, kiedy czujesz, że jej naprawdę potrzebujesz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiamkaramka
".kto żyje z taką osobą? jak z nimi żyć?" - z nimi nie ma zycia, nie da sie zyc z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki za namiary na szpial! "żyć się z nimi nie da" - moj facet jakoś daje radę, tylko wkurza się na moje 'odchyły' i nie przyjmuje do wiadomości jakichś psychicznych problemów. a potem i tak pyta, skąd mi się bierze takie zachowanie. no to niech sam sobie odpowie, jak nie przyjuje moich argumentów :( nie wiem, co robić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeh, to nic nie da- już mu kiedyś pokazałam inf. na głównej stronie o borderline... i nie rozmawialiśmy o tym więcej... chyba go to nie przekonało.. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotek32
Hej Mam BPD i jest mi bardzo smutno. Mam chłopaka od 1,5 roku i juz zobaczył niebo i piekło ze mną. Jeszcze mnie nie zostawił a i tak nie wierzę, że to miłość. Boje się, że mnie zdradza i to bardzo boli. Kiedyś byłam bardzo wesoła towarzyska osobą ale z czasem stałam się zupełnym odludkiem społeczeństwa. Nie umiem już rozmawiac z ludźmi i dlatego cięzko mi napisać cos więcej o sobie. Rada dla partnerów osób z BPD? Nie zdradzajcie i bądźcie uczciwi, nie doprowadzajcie do nudy w związku. Borderline nie znosi samotności, więc niech nie siedzi za długo sam czy sama :) Potrzebujemy szczerego uczciwego stabilnego ciekawego związku. To łagodzi objawy choroby a być może będą nawet niezauważalne. Jesli jednak chociaż raz podwinęla wam się noga to będzie masakra, nigdy nie zostanie to wybaczone ani zapomniane. Wtedy to chyba uciekajcie, chyba że bardzo kochacie. Pozdrawiam wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcepankowa
a tak z ciekawosci? osoby posiadajace to zaburzenie potrafia tak naprawde kochac? bo mialam do czynienia z pewnym chlopakiem i on zauroczenie, poczatkowa fascynacje nazywal wielka miloscia. dla niego przyjacielski seks to juz byla wielka milosc. nie odroznial pozadania od zauroczenia. twierdzil, ze kocha a tak naprawde to nie mialo nic wspolnego z rzeczywistoscia. byl w stanie wytrzymac z dziewczyna kilka miesiecy, szybko sie nudzil ta osoba, twierdzac, ze jest biala, nieciekawa i juz ja poznal na wylot. taa, prze zkilk amiesiecy poznal dobzre druga osobe. tak na marginesie: jestescie niezle popierdo.leni, zatruwacie zycie sobie i przy okazji innym. a z tym postulatem, ze niby jak partner was kocha bezwarunkowo, to objawy 'choroby' zanikaja, idzie o kant tylka potluc. hipokryzja na calego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotek32
Więc przez te kilka miesięcy naprawdę Cię kochał, tyle że zabrakło dodatkowych emocji, których potrzebował aby nie czuć pustki emocjonalnej. Pełnię mógł juz odnaleźć tylko w innej osobie, a potem w kolejnej itd. Tak to jest kiedy nie leczymy BPD. Ja juz nie zdradzam, staram sie bardziej kontrolować, przypominać sobie w kim się zakochałam i że już wybrałam tę właściwą osobę. Ps. Co do miłości bezwarunkowej to nie o takiej mówiłam, taką milością może obdarzyc co najwyżej matka. Chodziło mi o uczciwość w związku aby nie powstawały w osobie BPD paranoiczne myśli i podejrzenia, które nakręcają tak męczące was zachowania. Pozdrawiam tych zaburzonych i zdrowych. Kochajcie siebie i innych ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo matko....
Ja mam borderline i mam cudownego mężczyznę u boku, który mnie akpcetuję taką jaka jestem, czyli w pewnych sytuacjach [bardzo często] nieznośna, czyli podejrzliwa że mnie zostawi, że mnie zdradza, wybucham agresją, złością, wygrażam mu, chcę odejść. W innej chwili idealizuje go, tęsknie, kocham, po prostu uwielbiam np. teraz, mam niezły humor, chociaż w myślach mam cały czas myśl kiedy mnie zostawi i że mnie zdradza na pewno Monika borderline jakbyś pisała o mnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotek32
Czuję tak samo. Nie wiem czy moje podejrzenia mają podstawę czy są bezpodstawne. Nie ufam jemu, ale tez nie do końca ufam sobie czy dobrze widzę to co wydaje mi się, że widzę ;). Odkąd zaczęłam bardziej pracowac nad soba już nie wierze tak sobie w 100 % ale jemu tez nie. Boje się, że mnie zostawi, że zafascynuje sie kimś innym, że będzie mnie oszukiwał. Nie chcę być oszukiwana. Boje się zranienia ale rownież boję się samotności. Tak naprawde nie wiem jak to wszystko sie uloży i co powinnam zrobić - zostać z nim czy odejść i już go nie męczyc. Ale sama wiesz, nawet jesli powiem "odejdź lub odchodze" za chwilę będę wpadac w panikę i robic wszystko żeby został. To jest chore. Najlepiej byłoby odczuwać emocje mniej wrażliwie tak normalniej. Najważniejsze nie traćmy kontaktu ze społeczeństwem. Ja zaczęłam od forum. Moze to mały krok ale mówię zaczęłam cokolwiek mówić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo matko....
Sporo cech mnie dotyczy ..... chociaż nie mam absolutnie żadnych napadów agresji, raczej zamykam się w sobie i ukrywam ból, staram się grać w towarzystwie ze wszystko jest ok tak samo przed rodziną, mam zaniżone poczucie własnej wartości ale zbudowałam swój wizerunek w otoczeniu tak że każdy myśli iż mam wysokie poczucie własnej wartości, najgorzej jest z zazdrością nadmierną, tego nie potrafię ukryć raczej mam skłonność do wyolbrzymiania i w każdej sytuacji znajdowania jakiegoś podstępu, cały czas myślę że ktoś mu się podoba ze wolał by być z inna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotek32
Ja mam chwiejną samoocenę. Raz wydaje się sobie atrakcyjna mądra itd a potem nic nie warta i tak w kółko w zaleznosci od sytuacji i od nastroju. Tez kiedys zbudowałam taki wizerunek pewnej siebie osoby, wiele osób w to wierzy nadal np. w pracy, w które dobrze sobie daje radę. Tylko, że juz dłużej nie umiem udawać. Stąd odsunęłam się od swiata. Może kiedys bedę umiała byc sobą, bo co to za bycie sobą z tą wiecznie założoną maską ? Męczące nieprawdziwe a my cierpimy czy mamy usmiech na twarzy czy tez nie. Trzymaj się. Cieszę się, że Twój mężczyzna Cię akceptuje, mój tez mnie akceptuje jako osobę. Nie akceptuje jedynie moich skrajnych zachowań w sytuacjach kryzysowych. Mówię sobie, że on mnie kocha i ja jego też ale gdzieś w głębi duszy zawsze ten smutek i niepewność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawski facet
zapytam z ciekawosci? czy te Wasze zaburzenia wyrosly przypadkiem na kanwie zlych doswiadczen z dzicinstwa? Moze ojciec Was strofowal, nie poswiecal zbytniej uwagi, czulyscie sie odsuniete, niekochane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo matko....
nie wiem z czego to się zrodziło, tzn. może z tego że mój ojciec miał "napady" pijaństwa - co jakieś pół roku lub więcej pił 3-4 dni pod rząd, wracał do domu i się wszystkich czepiał, mnie nie bo byłam mała, ale np. mamy lub rodzeństwa... ale poza tymi dniami był naprawdę OK pamiętam zabawy z nim, śmieszny był :) Jak sobie z tym radzicie? mówię do tych co mają świadomość ze coś z nimi nie tak, z resztą nie wiem jak można nie mieć takiej świadomości... to się czuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotek32
Jak byłam bardzo mała rodzice musieli oddać mnie do sanatorium na bardzo długie leczenie. Dwa razy po pół roku. Myślę, że to wtedy. Nie wiedziałam czemu nagle zniknęli. Teraz boje się opuszczenia przez najbliższe osoby. Tak jakby znowu sytuacja miała się powtórzyć, że nagle znikną Ci którzy się Tobą opiekują, od których jesteś zależna. Nie wiedziałam od początku co mi dolega. Miałam udane dzieciństwo i wczesną młodość. Problemy zaczęły się w stałych związkach. Jednak w dwóch pierwszych uważałam, że mam świętą rację i że to nie moja wina. Zorientowałam się w obecnym związku, że pomimo iż osoby się zmieniają mam identyczne problemy w związku i identycznie doprowadzam je do tego samego stanu. Wtedy udałam się do psychiatry itd. Jak sobie radzę? Nie radzę sobie. Nawet jeśli uda mi się zapanować nad sobą i żyć okresowo normalnie, to przy pierwszej lepszej sytuacji kiedy tracę pewność, grunt pod nogami np. odkryję, że wchodził na czat lub tym podobne zaczynam wariować i nic nie zostaje z mojego panowania nad sobą. Zaczynam być agresywna acting in, acting out i zachowania autodestrukcyjne i nic co wcześniej pracowałam nad sobą nie działa. Emocje biorą górę. W kresach kiedy jest dobrze też do końca nie jest dobrze bo gdzieś głęboko czai się smutek, brak poczucia sensu w życiu, wszechogarniająca pustka, szybko się nudzę i nie mogę znieść samotności. Najlepiej gdy coś się dzieje, w trasie, podróży, jak są przygody :) wtedy czuję że żyję i jestem szczęśliwa. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawski facet
Pytalem o Wasze doswiadczenia z dziecinstwa, gdyz tak sie sklada ze na swojej drodze poznalem kogos, kto ma podobne zaburzenia. Nie panuje zupelnie nad swoimi emocjami, jest zawieszona miedzy czarnym i bialym. Na wszelkie proby zwrocenia uwagi wybucha agresja, nie potrafi kontrolowac swojego zachowania. To przypomina jazde na hustawce. Jednego dnia euforia, ta osoba jest kreatywna, ma moce tworcze, snuje dalekosiezne plany na przyszlosc i chce je za wszelka cene realizowac, a za chwile totalny hardcore, zanik woli do zycia, depresja, metlik w glowie, mysli w stylu: jestem beznadziejna, do niczego sie nie nadaje, nikt mnie nie rozumie, po czym powraca do realnego swiata jako usmiechnieta, pelna optymizmu kobieta. To sie powtarza cyklicznie i podejrzewam, ze jej zaburzenia wynikaja z jej nieudanego dziecinstwa. Rodzice nie wspierali jej, mozna rzec zabrali jej mlodosc - chcieli, aby szybko wydoroslala, zabierali zabawki, wczesnie poslali do przedszkola, mimo ze miala starsze rodzenstwo, ktore z powodzeniem moglo sie nia opiekowac, gdy rodzice byli w pracy. Ponadto na kazdym kroku dawali jej do zrozumienia, ze jest gapa, nic nie potrafi dobrze zrobic, wszelkie potknieca wytykali palcami. Dzis ta kobieta ma prawie 30 lat, ale pod skorupa doroslej osoby kryje sie tak naprawde zagubiony, samotny dzieciak, ktory zupelnie nie radzi sobie w zyciu. Jej zwiazki to totalny balagan. Nie umie zyc w samotnosci, dlatego za wszelka cene probuje sie z kims zwiazac. Wplatuje sie w dziwne znajomosci, romanse, faceci z nia dlugo nie wytrzymuja. Z tego co mi wiadomo, to najdluzszy jej 'zwiazek' trwal pol roku. Smutne to, ale chyba takie osoby jak ona nie zaznaja prawdziwego szczescia. Ona wie, ze cos jej dolega, sama o sobie mowi ze jest dziwna, wypelnia ja czesto pustka, czuje sie niepotrzebna, ale nie chce sie poddac terapii. Uwaza, ze to zbedne, sama wie jak sobie najlepiej pomoc. Tylko jak widac na zalaczonym obrazku, zupelnie sobie nie radzi. Zyje w jakims wirtualnym swiecie, zamyka sie na bodzce zewnetrzne. To tak jakby balansowac na granicy jawy i snu. Cz ktoras z Was spotkala sie z tego typu osobowoscia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BPD to nie wyrok
mozna sie z tym nauczyc zyc i nie ranic innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotek32
"Jednego dnia euforia, ta osoba jest kreatywna, ma moce tworcze, snuje dalekosiezne plany na przyszlosc i chce je za wszelka cene realizowac, a za chwile totalny hardcore, zanik woli do zycia, depresja, metlik w glowie, mysli w stylu: jestem beznadziejna, do niczego sie nie nadaje, nikt mnie nie rozumie, po czym powraca do realnego swiata jako usmiechnieta, pelna optymizmu kobieta" - nastrój jej się zmienia bez konkretnej przyczyny? Ja nie jestem specjalistką i nie znam ludzi z tym zaburzeniem, mogę pisać tylko na przykładzie własnych doświadczeń. U mnie zawsze jest jakaś przyczyna zewnętrzna zmiany nastroju na gorszy, jakiś impuls, bodziec, który powoduje negatywne automatyczne myśli. Do BPD to nie wyrok! Żyć z tym mozna zgadzam się, gorzej jak nie ranić innych...kiedy czuję, że to oni ranią mnie. Jak byc mniej wrazliwą, bardziej odporną osobą ? Myslę, że gdybym miała te cechy nie musiałabym ranić innych, bo nie czułabym, ze oni mnie ranią. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale gdyby się dało...
Właśnie jak być mniej wrażliwą? Jak przestać wmawiać sobie że on mnie cały czas oczkuje, że myśli o innej? to jest takie chujowe uczucie, kiedy mnie dopada.... ciśnienie rośnie, twarz się zmienia widać na niej przerażenie jakieś spłoszenie (to właśnie strach przed odrzuceniem), czuję się obca sama dla siebie jak patrzę w lustro - okropne!!! a wyobraźnia podsuwa coraz to nowe obrazki z sytuacji w których on mógł uczestniczyć :( później kiedy on chce załagodzić sytuację, mówi że kocha że zależy mu, ja w myślach powtarzam sobie "ale ściema" itp. czasem też tak mówię, więc sytuacja tylko się zaostrza... jeśli się nie tłumaczy też jest źle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawski facet
"nastrój jej się zmienia bez konkretnej przyczyny?" U niej to sie przejawia w ten sposob, ze nawet najmniejszy, najbardziej blahy powod powoduje u niej frustracje, zanik checi do zycia, lament. Przykladowo czyta ksiazke i w prozaicznym cytacie potrafi sie dopatrzec czegos, co ja dotyczy. Przeszlosc czesto nieproszona do niej powraca. Wtedy trawi swoj smutek, przypomina sobie przyjemne dozania, ulotne chwile namietnosci i placze, ze w tej chwili pozostala jej tylko melancholia. Nikt sie nia nie interesuje, choc wokol jest sporo ludzi, ktorym nie jest obojetna. I za chwile ktos do niej zadzwoni, opowie jakas smieszna historie i wowczas powraca do niej optymizm, kobieta ta szybko laduje swoje akumulatory zyciowe i ma niezmierzone poklady sil do walki z szara rzeczywistoscia. Tyle, ze na drugi dzien znow dopada ja podly nastroj, zamyka sie w sobie, nie chce z nikim sie spotykac, rozmawiac - woli cicho siedziec w kacie i sie dolowac. Gdy tylko jakis mezczyzna zwroci na nia uwage ona robi wszystko, aby na dluzej sie przy niej zatrzymal. Nie umie zyc w samotnosci. Tylko, ze faceci po blizszym poznaniu uciekaja od niej, bo jest niezrownowazona emocjonalnie. Robi niesamowita karuzele uczuc, emocji. Jednego dnia mowi kocham, nastepnego nienawidze. Ponadto szybko traci zainteresowanie nowo poznanym facetem. Na poczatku totalne zauroczenie, fascynacja, slowa 'kocham', doslownie potrafi zaglaskac takiego delikwenta, to trwa ok. 2 miesiecy, a pozniej obojetnosc, lekcewazenie. Gdy tylko pojawi sie jakas iskra, ktora wznieci jej emocje na nowo, znow rozpoczyna sie idealizowanie tego faceta, nadskakiwanie mu, postrzeganie jako najlepszego na swiecie. I tak w kolko. Gdyby mi ktos o tym powiedzial, badz napisal nie uwierzylbym. Ale ja ta kobiete znam osobiscie i to jej zachowanie moglem dostrzec z bliska. I co Wy na to, moje mile Panie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotek32
"później kiedy on chce załagodzić sytuację, mówi że kocha że zależy mu, ja w myślach powtarzam sobie "ale ściema" itp. czasem też tak mówię, więc sytuacja tylko się zaostrza..." - niestety tez tak sobie w myslach powtarzam. Też odpowiadam, ze kocham i udaję, ze już wierzę ale tylko dlatego, że nie chcę przeciągnąć struny i nie chcę żeby mnie opuścił i zeby już choć pozornie ale było dobrze. Jednak napięcie pozostaje nierozwiązane. Tłumaczenie - zgadzam się niewiele pomaga, bo osobie zdrowej cięzko jest zrozumieć to wszytsko. Osoba uważa, że nie zdradza i że nie ma nad czym debatować. Ciagle słyszę, żebym sobie nie namyślała ale jak tak bardzo sie boję to nie mogę nie namyślać...Nawet jeśli próbuję odwracać swoje myśli, przeciwstawiać się im i mówię sobie "on Cię kocha, jest wszystko dobrze" to koleja myśl brzmi " Tak tak chcesz wierzyć, że to prawda, jesteś beznadziejnie zakochana i chcesz w to wierzyć" - myśl ta jest cyniczna i wypowiadana w swoim kierunku z politowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotek32
Chodzi o to, że odczuwamy nieustanną pustke emocjonalną. Gdy coś się dzieje, gdy jesteśmy w fazie zakochania (początki zanjomości) gdy jest adrenalina pustka zanika. Jednak wiadomo nic nie trwa wiecznie, po okresie fascynacji przychodzi normalne codzienne życie i pustka emocjonalna powraca. Można sprowokować sytuację kryzysową i wtedy znów zaczyna się coś dziać, bo się kłócimy, gniewamy a potem przepraszamy i emocje pobudzone są na nowo. Tylko w stałym związku zaczyna sie powtarzac to coraz częsciej. Bo po przeprosinach, pogodzeniu się trzyma jeszcze fala miłości i emocji przez parę godzin no i wraca codzienne życie. I znowu to samo, że potrzebujemy sprowokowac trudną sytuacje, zobaczyć ile wytrzyma i czy zostanie ze mną niezależnie od wszystkiego ( tzw. testowanie limitu cierpliwosci).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malanowski i spolka
Do ciekawski facet- poczytaj troche o Borderline w necie i dowiesz sie czegos wiecej o tym zaburzeniu. Bedziesz mogl porownac. Jestes z ta dziewczyna? Jak wam sie ukladaja relacje? Ona wchodzi w zwiazki oparte na seksie? Ma cos w sobie pociagajacego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawski facet
Ta Wasza pustka emocjonalna jest na dluzsza mete nie do zniesienia. Zeby ktos byl na dluzej przy takiej kobiecie, musi posiadac niesamowite poklady cierpliwosci, wyrozumialosci. I przede wszystkim to musi byc ktos mocny psychicznie, kto nie da soba manipulowac. Ech, zycie z taka osoba, ktora ma tego typu zaburzenia, jest bardzo trudne. No ale nie kocha sie za cos, lecz mimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawski facet
"Jestes z ta dziewczyna? Jak wam sie ukladaja relacje? Ona wchodzi w zwiazki oparte na seksie? Ma cos w sobie pociagajacego?" Nie jestem z ta dziewczyna. Poznalem ja dluzszy czas temu, to nie byl zaden zwiazek, lecz taka luzna znajomosc. Na poczatku nasze relacje wygladaly jak w bajce, ona sie starala z calych sil, ja rowniez nie bylem obojetny, troche mnie zdziwilo to jej zachowanie, ale ucieszylem sie, ze ktos moze byc tak serdecznym mily, oryginalny. Strasznie mnie pociagala fizycznie, ale jak sie pozniej okazalo lubila miec kiku facetow na raz. Nie bylem jedynym jej kochankiem. Wiklala sie czesto w jakies romanse. Nie potrafila stworzyc normalnego zwiazku, bo po krotkim okresie czasu idealizowania faceta, zaczynaly sie u niej hustawki emocjonalne. Ja nie wytrzymalem i podziekowalem za znajomosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×