Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

nusia1

BPD- Borderline..kto żyje z taką osobą? jak z nimi żyć?

Polecane posty

Gość dziara
nie mam zdiagnozowanego ale wolę uznać że mam...bo inaczej wyjdzie że jestem zwykłym debilem ludzie mówią mi że mam reakcje niewspółmierne do sytuacji ale właściwie co mnie obchodzą ludzie ja się nie czuję człowiekiem nie dostrzegam już niczego co by mnie łączyło z ludźmi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobietka.a
Przeciez jesteś człowiekiem! Może nie czujesz więzi z ludxmi , ale jestes człowiekiem. Najlepiej idź do psychologa, po to oni są aby pomagać, nie wmawiaj sobie różnych rzeczy, może wystarczy zwykła terapia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
będę się wywnętrzał przed jakąś panienką która skończyła studia takie jakie sie jej podobały i ma swoją wymarzoną posadkę a ja mam byc ten z problemami ten niżej w ludzkiej chierarchi dziwne...nie lubię jak ktoś robi to co lubi...bo ja nie wiem co lubię...wszystko co robię to niby moje decyzje...a nie czuję żeby to było moje...nie czuję z tym wszystkim co mnie otacza żadnego związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytalam ten artykul i dokladnie opisuje mnie,no moze w 95%. Dziekuje autorce ze dala tego linka, bardzo ciekawy artykul.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobietka.a
Dziara, nie musisz się wywnętrzać przed jakąś panienką. Idź do psychologa faceta. Coś zaczynasz mówić jak mój facet: do faceta nie pójdzie, bo nie bedzie z gościem gadał o tak delikatnych sprawach, a do babki też nie pójdzie, bo ją prędzej rozgryzie niż ona jego. No i do tej pory nie poszedł, bo sie po prostu bał, a tu nie ma co wymyslać tylko iś i spróbować, za to przeciecież nie zabijają. Mój nie poszedł i się strasznie męczy, a ja wiem z własnego przykładu, że taka pomoc jest zbawienna. Sama miałam wielkie opory, żeby udać się do psychologa, bo już nie wiedziałam co sie dzieje z moim facetem, co ja robię w tym związku. I gdy opuszczałam próg gabinetu czułam sie jakby ktos mi zdjął ciężar, jak wszystko było jasne i proste. I wtedy jak pójdziesz to będzie tylko i wyłacznie twoja decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobietka.a
Mówisz sobie po prostu, idę dzisiaj, trzeba spróbować i nie myslisz więcej o tym, aby nie zmienic zdania, tylko idziesz. Taki mały krok, a może wiele zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobietka.a
i powiem, jeszcze jedno co do psychologów. Są różni, nie od razu można trafić na fachowca. Ja miałam to szczęście, że trafiłam do faceta ok 50-tki, który był alkoholikiem, sięgnął dna, i dopiero później zaczął pomagać ludziom, doskonale wiedział co oni czuja, bo nie uczył się tego tylko z książek, ale sam tego doświadczył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziara
jasne pójdę i co za 10 lat będę wyprostowany ja już mam tyle i tyle lat i ten fajny tekst używany często tutaj"...i nigdy nie" leci lista lista zer czyli już nigdy nie będę normalny...bo przesunięcie czasowe 20 lat we wszystkim nie jest do zaakceptowania zresztą po co ja to piszę martw się o swojego albo się nie martw niewiele od ciebie zależy dlaczego ludzie myślą że co od nich zależy jak to gówno prawda współczesny świat ma swoją strukturę...do której możesz się dostosować...oczywiście nie musisz...zawsze możesz zdechnąć...ale to też trzeba umieć zorganizować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aagaga
moj facet -bpd jestem z nim od 2 lat raz wspaniale, innym razem czuje sie jak tarcza strzelnicza poraniona kulami - bardzo potrafi zranic zaczal cos z tym robic , wierze ze sie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pitus
Dziara, próbuję zrozumieć to co piszesz dość "brutalnie", że tak powiem ... i powiem, że częściowo sam tak samo mówię, gdy mnie dopadnie chandra, gdy czuję się zagrożony (podejrzewam, że mam BPD choć do tej pory o tym nie wiedziałem - dopiero parę dni temu znalazłem tę nazwę i informacje) ... Też nie raz czuję, że życie nie ma najmniejszego sensu, wręcz, że jesteśmy tylko zwierzętami, które sobie ubzdurały, że poza przetrwaniem gatunku, cokolwiek innego ma jakiś sens ... Zawsze myślałem, że to ja jestem panem tego co się ze mną stanie, ode mnie zależy jak się potoczy moje życie ... i faktycznie tak było. Ostatnio miałem dużo stresu i straciłem wiarę, ochotę na życie i coraz gorzej mi dokuczaja objawy BPD, to znaczy, jest ze mną coraz gorzej i dopiero po ostatniej super-awanturze zacząłem szukać co jest grane, czemu jestem jakiś dziwny ... i odkryłem BPD i faktycznie wygląda, że to mam - patrząc na całe moje życie, da się nareszcie wyjaśnić moje zachowania, odpały itp. W każdym razie, sam doszedłem do wniosku, że nie chcę marnować mojego życia (mam 40 lat) i że muszę szukać pomocy kogoś kto będzie umiał mi choć trochę pomóc opanować te huśtawki emocjonalne i uregulować życie (bez sresu było całkiem znośne a nawet piękne momentami - i o tym marzę teraz, by takie znów było). Ponoć nie da się z tego wyleczyć - ale z tego co zauważyłem, to da się z tym żyć jeśli się to kontroluje i jeśli stres nie odbiera ochoty do życia. Przez kilkanaście lat moje objawy praktycznie zanikły i pojawiły się znowu dopiero niedawno, gdy stres się nasilił ponad moje siły ... poprzednio, prawie 20 lat temu, też miałem mnóstwo stresu w szkole i pewnie to właśnie stres wywołuje we mnie objawy BPD ... dlatego postanowiłem zrobić teraz wszystko by wyzbyć się stresu, albo nauczyć się żyć z tym co mam tak by mnie nie stresowało na każdym kroku. Co przemawia za tym, że warto? W chwilach załamania nie mam ochoty więcej żyć, jestem gotów popełnić samobójstwo, poddaję się bo życie nie ma sensu i nie mam nad niczym kontroli ... więc, skoro jestem w stanie ot tak spisać 40 lat życia na straty, to może te wszystkie pierdoły powodujące stres są bez znaczenia, skoro i tak mogę w każdej chwili odejść z tego Świata to jakie one mają znaczenie? Żadne ... tylko tyle, że w chwilach, w których się pojawiają to jakimś cudem nagle mają ogromne znaczenie - stąd stres ... myślę teraz na głos bo podejrzewam, że czujesz się podobnie ... i wydaje mi się, że terapia i poprawa tego stanu może (a jeśli nie, to i tak nic nie stracę) mi przywrócić te naście lat fajnego życia, może rodzina mi się nie rozpadnie, może żona mnie nie zostawi (bo wygląda, że jednak niedługo tak się stanie)... spróbować nie zaszkodzi, nie warto się stawiać, że co mi jakiś/kaś przycholog będzie się przemądrzać skoro to ja sam lepiej ją rozszyfruję (wiem, też tak samo się czuję i nie raz wydaje mi się, a może naprawdę potrafię znakomicie zrozumieć ludzi, analizować ich bo sam siebie ciągle analizuję) ... jeśli mi pomoże to nie ma znaczenia kto to jest i czy jest lepszy/sza ode mnie jako psycholog ... jeśli nie pomoże to poszukać dalej aż znajdzie się ktoś "kompatybilny" ... w każdym razie taki mam plan. Powodzenia, -Pitus

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem borderline
Czesc Wam wszystkim.Ja mam stwierdzone od niedawna borderline i rzeczywiscie trudno ze mna bylo wytrzymac chlopakowi dopiero teraz o tym wiem kiedy przeczytalam troche o borderline.Moj chlopak sam mial schizofrenie i potrafil byc agresywny do tego alkoholik.Skonczylo sie tak ze jestem po probie samobojczej juz sie wiecej z nim nie spotykam chodze na terapie od pieciu lat i sa leki ktore stabilizuja nastroj i to bardzo czlowiek wtedy zaczyna obojetniec na wiele rzeczy ale najwazniejsza jest terapia i to dlugotrwala z tego da sie wyjsc ja powoli odstawiam leki tylko minus jest taki ze leki zobojetniaja rowniez na to co piekne ale warto sie troche pomeczyc po wycofywaniu lekow i terapii osoba z borderline znowu zaczyna widziec swiat piekie i kolorowo tak jak to widza osoy z borderline ale juz jest odporniejsza i nie wyprowadza ja z rownowagi tyle rzeczy co wczescniej Terapia zobojetni na mimike niemilych ludzi doda sily bardzo pomoze to jest zaburzenie osobowosci a z tego mozna wyjsc tylko potrzeba dlugotrwalekj terapii i najlepiej jesli sie trafi do psychologa jak najwczesniej bo kiedy czlowiek jest mlody ksztaltuje sie osobowosc a dobrze wyksztalcona pod okiem dobrego psychologa uczyni odporniejszy,m nawet od zdrowych ludzi wiem co mowie zycze wam tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o borderline dowiedziałam się pół roku temu od psychologa w ośrodku interwencji kryzysowej poszłam tam, bo byłam na skraju samobójstwa - nie potrafiłam sobie poradzić z nienawiścią jaką na mnie przelał mój partner psycholog uznał, że mój partner ma bpd jesteśmy razem, choć związek nie jest łatwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po_przejsciach
Nigdy na nikim tak mi nie zależało. Dałam z siebie więcej niż wszystko i przegrałam. To była osoba z bardzo ciężkim bdp, nie taka już młoda, do tego doszedł jej alkoholizm. Miała silne rozszczepienie osobowości, za każdym razem obcowałam z kimś innym, z kimś, kto kocha do bólu albo znów nienawidzi i poniża, albo już się znudził i chce odpocząć. Udręka, te projekcje, podejrzenia,nie boję się powiedzieć - sadyzm.. nie chcę nawet wspominać. Ale trzymała mnie zawsze perspektywa chwilowych lotów, szaleństwa. Ciągle przesuwałam granice swojej psychicznej wytrzymałości, aż zdałam sobie sprawę, że stałam się ofiarą, zmanipulowaną, słabą, wyssaną ze wszystkiego. Musiałam zawalczyć o siebie, jeszcze kilka miesięcy i ten związek by mnie zniszczył, sama potrzebowałabym fachowej pomocy. Zerwałam, a mój świat był w kawałkach. Nie reagowałam na zaczepki z drugiej strony, wytrzymałam, choć wydawało mi się to niemożliwe. Chętnie podzielę się doświadczeniem, porozmawiam, ale nie chcę publicznie opisywać tej historii, mój nr gadu 5644325 Nikogo tak nie kochałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
Ja tez chyba żyje z osobą chorą ale my mamy dwoje dzieci. I powiem Wam tyle, że póki nie ma dzieci możecie zawalczyc ale tylko raz jak nie chce sie leczyć to do widzenia bo potem jak sa dzieci na świecie to jest masakra. Moje dzieci maja 6 lat i 16 miesięcy i juz u tej małej widac jaką ma nerwicę nie wspominając o starszej. Nie warto poświęcac życia dla takiego człowieka bo on nawet nie jest świadomy swojego problemu i cudem wydaje mi sie fakt, że niektórzy ida sie leczyć. To sa ludzie tak zakłamani i zapatrzeni w siebie że nie wiem jakim cudem sami albo ktos bliski namówił na leczenie. Ja swojego wykopałam z domu tydzień temu ale dopiero teraz zrozumiałam że on ma zaburzenia osobowości. Powiem mu to i niech zrobi z tym co chce. Nie wiem czy dam radę odejść na dobre od niego bo tez jestem uzależniona (mimo że go nie kocham tak jak Wy tu wszystkie piszecie) ale uważam że obowiązkiem moim jest mu o tym powiedzieć. i tak wiem co usłyszę dlatego napisze mu e mail bo raz że nie będzie mnie słuchał dwa że od razu powie że nie. Gmatwam troche ale generalnie chodzi mi o to że jak nie macie dzieci to uciekajcie bo niezwykle trudno sie z tego wyleczyć właściwie nie ma szans na wyleczenie można tylko poprawic komfort życia pod wpływem leków i psychoterapii ale to chory musi bardzo chcieć a otoczenie cierpi. U mnie cierpią dzieci, ja nawet moi rodzice stracili zdrowie przez te 7 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dewiant emocjonalny to ja
tak zyje z tym,wiem ze cos jest nie tak,jestem sama,kazdy odchodzi,twierdza ze jestem chora-zyje samotnie najgorsze jest to,ze Bóg dał mi urodę, i dał mi chorą duszę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
dewiant a powiedz cóz takiego robisz? i co czujesz jak to robisz? próbuję zrozumieć swojego faceta może to coś pomoże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no jasne ahhh
kumpela na psychologii mowila ze przy omawianiu kolejnej jednostki wychodzilo ze ma wiekszosc zaburzen takich diagnoz na oko nie ma co wydawac idzcie baby do lekarza ,....zrsezta dziwne ze tyyyyle tu facetow chorujacych na bpd ... przeciez to "kobieca przypadlosc" poza tym moze mylicie bpd z np . zlym samopoczuciem z powodu niewyspania, frustracji , czy czegos:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cindy loo
ehh.. mój partner również miał BDP.. strasznie mnie męczył tym, że raz mówił jak bardzo mnie kocha, nie może beze mnie żyć, jestem Jego Jedyną, miłością życia i bez względu na to co powie, albo zrobi, zawsze będę głęboko w jego sercu. odzywał się do mnie np. w pon. był miły, kochany i slodki, a już w piątek był w stanie powiedzieć, że mnie nienawidzi, nie chce znać, nigdy mnie nie pokocha i mam się stracić z jego życia. powiedziałam mu, jak bardzo mnie rani tymi ciągłymi odtrąceniami, nigdy nie mogę na niego liczyć, zawsze wszystko jest moją winą, chociaż zawsze starałam się mu pomagać, byłam wyrozumiała, wspierałam go.. gdy powiedziałam jak bardzo mnie zranił, przestał się kompletnie odzywać.. to już trwa 2 miesiące.. brakuje mi go, tęsknię i on o tym wie. nie wiem, czy on faktycznie cokolwiek do mnie czuje, albo zawsze miał mnie w dupie, tylko po prostu nie chciał być sam.. :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie bajki to tylko w eterze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wrrkam
czy to mozna (wy)leczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magnezzzzja
czy jeśli ma się łagodne objawy borderline - choroba może z czasem się pogłębić?? mam niestety wszystkie objawy, ale nie w tak drastycznej formie. przebywam obecnie za granicą i nie chcę udawać się do tutejszego psychologa/psychiatry. co robić?? :( proszę, pomóżcie. nie chcę się w tym zatracać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magnezzzzja
upppppppppppppppppppppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M jak Marcepan
Byłam w takim związku jakies 1,5 roku. Odeszłam, chociaz po podjeciu tej decyzji umierałam przez nastepne pol . Nasze relacje kompletnie mnie wykonczyły, wyprały z godności, poczucia własnej wartości- codziennie inny humor, cisza po kilka/ kilkanascie dni bez powodu, krótkie chwile szczescie i długie tygodnie napięcia i strachu. Trzymałam sie dzielnie, bo czekałam na zmiane, chyba sie od tego uzalezniłam. Poprzednie związki tego człowieka były podobno jeszcze gorsze niz ze mna-chociaz trudno to sobie wyobrazic. Jestem teraz w nowym, wrecz bajecznym związku i widze jaka byłam zaslepiona. On podobno zaluje, ale chyba w to nie wierze. Obserwuje długoletnie malzenstwo z tym samym problemem- jest coraz gorzej, kobieta jest wrakiem nie do odratowania. Wiem jedno-mimo calego okrucieństwa, te osoby bardzo sie kocha. Moze nawet całe zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
Tak ciężko jest. Ciekawa jestem jak taka osoba mysli i czuje. Czy zdaje sobie sprawę z tego że coś jest "nie tak". Przygotowuje się do starcia z moim tzn. nigdy go już nie wprowadze do domu ale porządnie przygotowana chcę mu powiedziec o swoich podejrzeniach, sposobach leczenia, m.in. własnie takie fora aby maił w końcu przyjaciół ba znajomych chociaż a dalej niech robi sobie z tym co chce. Wie jeśliktos z Was ma zdiagnozowane borderline lun narcyzm piszcie co Wam myśrzyniosą chcę Was poznać . Całuski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość turtur
TEż bym sie chciala dowiedziec- czasami ma wrazenie,ze czuja podwójnie, czasami,ze wcale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
najgorsza jest ta blokada jak próbuje zacząć ten temat od razu mówi że znim wszystko w porządku i nie mam prawa stawiać diagnozy - jasne że nie mam bo kim ja jestem żeby to robić ale gołym okiem widac że coś jest nie tak. Podesłałam mu artykuły o tym wszystkim i teraz sie nie odzywa jak pytam czy się dobrze czuje. mam nadzieję że nic się nie stało ...... pewnie znowu gra .... tym razem oby to była gra ........ choć nigdy nie miał myśli samobójczych ale kto go tam wie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M jak Marcepan
taaa, skad ja to znam- tę ciszę. TE jednostki najczesciej są tak dumne, ze jakakolwiek informacja z zewnatrz,ze cos z nimi nie tak, powoduje agresje. Z drugiej strony to osoby baardzo zakopleksione, w kołko grają, chcą udowadnić,ze są kimś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
no dokładnie, a jak Ty sobie Marcepan dajesz z tym rade mieszkacie jeszcze razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jizabella
Ale glupia jestem no pewnie że nie. No to powodzenia Ci strasznie życz i ciesze się Twoim szczęściem i nie wchodź już na te wariackie topiki zapomnij o przeszlości skoro jesteś teraz księżniczką i masz księcia u boku :) super super 🌼 ❤️ 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M jak Marcepan
ciesze sie,ale szczerze mowiac Ex jest dla mnie taką drzazgą- nie mozna o tym zapomniec, o tym co było...moze mozna przestac kochac,ale wymazac z pamieci mi sie nie udaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×