Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ashlee

zajadanie emocji - wyrwijmy się z tego błędnego koła!!

Polecane posty

Witajcie po Świetach:) Cieszę sie, ze przeminęły bo juz nie jestem narazona na te ciągłe wspaniałe zapachy. Ashlee masz racje. Ja tak własnie czułam się w pierwszy dzień świąt. Z rodzinką, bezpiecznie. Ale następnego dnia juz nastały wyrzuty sumienia. Dzis czuje sie zdecydowanie lepiej. Dietka na nowo rozpoczęta wiec myślę, ze będzie dobrze. Należe raczej do wytrwałego gatunku wiec nie dam się:D Ciesze sie Ashlee że z mamą było wspaniale. Z moją również. Zupełnie inaczej niż zwykle. Zauwazyłam, ze ona czekała aż się uśmiechnę, że to ja ją odpycham najczęsciej. Była taka szczęsliwa jak widziała mnie od dłuzszego czasu taką radosną. I zrozumiałam ile mam w sobie blokady. Nie ona ale ja. Kiedy kilkanaście miesiecy temu byłam szczupła zupełnie inaczej sie dogadadywałysmy, było wesoło. Zauważyłam że moja blokada następuje wtedy kiedy się objadam i kiedy tyję. Może dlatego, ze ona zawsze chciała abym była idealna , najlepsza i kiedy nie jestem odsuwam sie od niej. Ja bynajmniej sobie tak to interpretuje. Dzis jest nowy dzien. Pochmurny ale nowy. I nie mam zamiaru go zmarnować. Wypiłam kawkę, zjadłam bułeczkę ciemną. Boli mnie głowa od wczorajszego objedzenia, za dużo toksyn na raz ale jutro moje Drogie wracam na studia, do mojego kochanego przyjaciela z którym mieszkam no i aerobic. Tam jest inaczej. Czuje sie wolna, nie przytłoczona. Czuję sie sobą. Miłego dnia Kochane:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie lubię pierwszego dnia po świętach, ponieważ boję się czy po trzech dniach folgowania będę umiała wrócić do diety. Dzisiaj czuję się w zwiążku z tym nieciekawie, bo musze się cały czas pilnować, żeby nie wpaść w ciąg. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pocalujta wójta
Witajcie! ja taka pelna entuzjazmu .......... dzisiaj nieco padlam i zjadłam :):):):) i mam wyrzuty sumienia jak ch***** Boję sie ,ze znow się zacznie..................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też się boję. że te kilka świątecznych dni było początkiem końca. Staram się opanować z jedzeniem. Wiem, że to dla mojego dobra. Ale tyle we mnie sprzecznych uczuć. I w ogóle jakoś tak mi smutno dzisiaj. Nie mam ochoty nigdzie wychodzić. Mam wrażenie, że nie pasuję, że gdzieś się zgubiłam i pomyliłam bajki. Takie absurdalne uczucie. Beznadziei. Pustki. Zawieszenia. Chciałabym krzyknąć i zatrzymać świat tak, jak można zatrzymać odtwarzany film. A tymczasem patrzę w chmury i nawet one nie stoją w miejscu. Dzisiaj jakoś pamiętnikowo-sentymentalnie, ale tak właśnie się czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ashlle
ashlee- jak czytam Twoje wypowiedzi to mam wrazenie, że opisujesz mnie. Zgadzam siś z Tobą w 100% i obiema rękami podpisuję pod Twoimi wypowiedzami. Widzisz tak samo jak Ty mam wrazenie, że wszystkie sytuacje analizuje, każde spojrzenie na manie źle odbieram, mam wrażenie, że robie wszystko gorzej, że poprostu nie pasuję tutaj. Jedzenie dla mnie było też swego rodzaju pocieszeniem, jadłam żeby zagłuszyć pustkę , niepowodzenie, strach, samotnoość. Teraz od dłuższego czasu jestem na diecie i idzie mi wyjątkow dobrze, ale mam też silną motywację. Pozdrawiam i życzę powodzenia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życzę Ci dużo siły i wytrwałości w dalszej diecie :) A u mnie kolejny dzień stracony. 6ty dzień objadania się. Jutro kolejny, nowa szansa, następna próba. Podobno chcieć, to móc, więc widocznie nie chcę wystarczająco mocno. Nie mam wystarczającej motywacji. Bo przecież teraz jest dobrze, znajomo, bezpiecznie :( Zamykam się w sobie. i już mi obojętnie. Po co walczyć, co to zmieni, czy będę mądrzejsza, ładniejsza, czy znajdę przyjaciół, czy... Nie, wciąż będę tak samo zagubiona jak teraz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie :) Mnie też smutno wpadlam w dol.............. nic mi się nie chce.Znów mam napad. Na szczeście w domu nie mam zbyt wiele ciekawych produktó,ale chcby jajka............Nie mam już siły............ Towszystko jest bes sensu,po co walczyc.Byłam w miescie i TE lustra wsklepach zdołowały mnie kompletnie .Dobrze że ni kupilam słodyczy Dlaczego nie mogę byc normalna ??????????????? :(:(:(:(:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też mam jakiegoś doła, nie mogę się zebrać w sobie. Przygnębia mnie wiosna, robi się ciepło, chodzi się w lekkich strojach, a ja mam straszne kompleksy. Czuję się jak wielki kloc, toczący się po ulicy. Najgorsze jest to, że wracam do domu i jem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak ja to znam. Jak ja tego znać nie chcę. Najgorszy dzień w moim życiu to ten kiedy pomyslałam o diecie. Odtąd jedzenie rządzi moim zyciem. Żyję ze zdiagnozowaną anoreksją-bulimiczną , a przez kilka ostatnich lat z niezdiagnozowanym jedzeniem kompulsywnym. Kiedy się najem czuję się jak nikt , jest we mnie tylko jedzenie , jestem jak napompowany balon. Ubieram szerokie ubrania , zamykam się w domu , robie wszystko żeby było źle między mna i moim M. Są też okresy kiedy jem \"czysto\" wtedy moje życie jest ułożone , wszystko na miejscu: poczawszy od książek , przez ubrania i kremy w łazience , na produktach żywnosciowych kończąc. Teraz jestem na etapie kiedy poraz kolejny uczę się jeść normalnie. Jeszcze jak głupia po 12 latach walki wierzę że kiedys mi się uda. Tej wiary zyczę i wam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to już po swietach:P nażarłam sie oczywiscie!! jak dzika swinia!! ale jadłam tak po prostu z łakomstwa, bo jedzonko pycha było a nie jak zawsze dla zapchania sie. 2 kilosy na plusie, czas się wziąsć za dupsko!!! aleeeee wogóle dziewczynki kochane dzis szleje z radochy bo zdałam ten zasrany (za przeproszeniem:) ) egzamin...uffff jaka ulga!! teraz nie mam już zadnych wymówek i od jutra dieta na maxa, zwłaszcza ze w nastepny weekend mam imprezke:) fajnie byłoby ładnie wyglądać, zwłaszcza ze sama potrafię sobie humor popsuc swiadomoscią tego ze mi sie opona rozrosła, chociaz pewnie inni tego nie widzą! dla mnie liczy się to ze ja wiem, i już humor zrąbany:( Macie tez takie dziwne loty że jak za dużo pochłone do południa to zamiast nic już nie jesc do konca dnia albo jesc mało to stwierdzam ze pierdziele i obzeram sie na całego??? czyli zasada \"wszystko albo nic\" bez sensu to jest. Jeżeli przez kilka dni trzymam dietkę to jakoś mi to już potem idzie, najgorzej jest się zmobilizowac i zącząc. Potem juz jakos idzie no do nastepnego ciągu. Szkoda ze nie mam takich jednodniowych napadów, to by nie było az takie dołujące, jesli udałoby mi sie pozbierac na nastepny dzien. Ale moje ataki z reguły trwają co najmniej 3-4 dni. A często to i 2 tygodnie...:( potem się dziwie ze kasy nie mam:) żarcie okropnie dużo kosztuje w takich ilosciach. Moje ulubione jedzonko to czekolada:) kocham wprost, nr jeden to chyba Nutella, Milka tez jest mniami i Alpen Gold \"z okienkiem\" ...ale się rozmarzyłam...ale nie ide zaraz spac, bo boje sie ze powędruje do kuchni, jak wczoraj kiedy o 3!! w nocy robiłam sobie tosty...chore, wiem!! Moj początek dnia wygląda następująco: budze się, włączam muzyczkę pilotem który mam pod łapą, pierwsza myśl to ze zaraz będzie jedzonko i co sobie na to sniadanie by zjesc:) wstaje lece siusiu i ...na wage!! jak skala w lewo to euforia, jak w prawo deprecha...ech juz nawet nie pamietam jak to było nie martwic sie o figurę, po co nam to?????? jutro spię do 12:):):) pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to gratulacje, asiulek, bylam pewna, ze egzamin sie uda!!! jesli zaczynasz jesc od rana, to pomysl, ze do poludnia mozna jesc do oporu, bo sie nie odklada, tylko zostaje przerabiane na energie. a potem basta! Ja dzisiaj ugotowalam sobie wielki garnek fasolki szparagowej (z mrozonki) i tak to jadlam, ale i tak na koniec zjadlam resztke (duza) czekoladowego zajaca. No ale fakt, ze do poludnia nic nie jadlam, bo jeszcze nie mialam niczego w lodowce. Lubie zalecenie diety Atkinsa (?), aby na sniadanie zjesc wielka jajecznice na boczku. Chyba do tego wroce. Tak mnie to jedzenie ostatnio napadlo, bo babcia, ktora mnie wychowywala, jest juz chyba u kresu zycia. A cala czulosc z jej strony ograniczala sie do serwowania smakolykow. a gotowala wysmienicie! Na swieta przygotowalam pyszne rzeczy, tylko, ze nikt tego nie jadl procz mnie, bo maz niejadek i w ogole ma inne gusta kulinarne. wiec zjadlam caly bigos, salatke, sernik... tak zeby sie nie zmarnowalo i zeby sobie przypomniec polska Wielkanoc. W gruncie rzeczy, jakos mi przestalo zalezec, aby cokolwiek kontrolowac, bo mi po prostu smutno i nie za bardzo jeszcze wiem, jak to zmienic. Trzymajcie sie dziewczyny, znajdzcie sobie jakies mniej zdradzieckie zrodlo zadowolenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asienka===--

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka Kobietki:) Oj jak tu cichutko na tym forum:( Nikt nie zagląda? Jak wam idzie moje Drogie? Bo u mnie ostatnio jako tako. Trzxymałam sie fantastycznie, aż do niedzieli. Cholera, byłam po imprezie i rano wróciłam tak głodna ze znajomymi, że zjadłam chyba z \"tonę\" jedzenia. I tak mam do dzis? Powiedzcie mi ile jeszcze można? Ja się meczę! Zważyłam sie dzis rano... mam dolinę. Chyba zwariowałam juz do reszty z tym jedzeniem. Ale oczywiście nadzieja, ze od jutra przestanę jest we mnie. Jestem uparta, tylko na jak długo? Był u mnie znajomy lekarz. Powiedział, ze rzeczywiście mam problemy o podłożu emocjonalnym i jeśli nadal chcę się meczyc i zajadać co mnie gryzie to on nie widzi żadnej poprawy. Dał mi dietę, którą wdrażam w życie od jutrA. Obiecałam mu, że jak zobaczymy sie następnym razem będę szczuplejsza, choc on twierdzi, ze i tak nie mam z czego sie odchudzac, co jest bzdurą. Wiem o tym, bo niejdena osóbka powiedziała mi że taką figurę jaką miałam kilka miesiecy temu to jest marzenie no i jak tu sie nie dobić??? Ale walczę. Nadal walczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość **Margola**
Witajcie ! Niestety mam podobny problem. Szperałam troche w necie i polecam tę stronkę : http://www.elans.pl/article/read/walka-z-nadwaga-aspekt-psychologiczny/zajadanie-emocji-ksiazka Wpiszcie też w googlach : zajadanie emocji, można natrafić na coś sensownego. Trzymam kciuki za Was i za siebie :) Nie wiedziałam, ze można kogoś tak skrzywdzić, a sama siebie krzywdzę, bardzo, bardzo mocno :( Brak słów. Pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapu
Polecam książkę Sondry Ray Jedyna dieta jaka jest. A może hipnoza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Patrizzzia
Bardzo się ciesze że powstał taki temat. Od dawna zauważyłam ,że mam problem z nadmiernym jedzieniem i to bynajmniej nie z powodu głodu. Czasami jadłam żeby zagłuszyć pustkę czasami dla pocieszenia, czsami musiałam sie nafaszerowac jedzeniem żeby np. mieć siłe na nauke czy jakąś czynność która niespecjalnie mnie pasjonowała. Jedzenie daje mi poczucie bezpieczeństwa, pozwala się wyciszyć, nie wiem dlaczego tak jest ani jak sobie z tym poradzić ale wiem żę samo napisanie o tym ściągnie ze mnie przynajmniej część ciężaru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem zajadaczką
od wielu lat, walczę z tym nałogiem bezskutecznie, jest coraz gorzej, wpadam w coraz dłuższe ciągi, jestem coraz grubsza i właściwie już wszystko wyprowadza mnie z równowagi i staje się pretekstem do obżerania się. Nie mam już siły i nadziei..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Bardzo się cieszę, że powstał taki wątek. Ostatnio uświadomiłam sobie, że powodem mojej nadwagi jest zajadanie emocji (stresu, braku przyjaciół, zainteresować, bliskiej osoby). Wracam do domu i jem.... Co gorsza to właśnie zajadanie doprowadziło mnie do takiej sytuacji w której jestem i z którą walczę od 7 roku życia. Stosowałam większość diet, przechodziłam głodówki. Nic nie pomoga i nie pomoże, bo problem tkwi we mnie. Odizolowałam się od przyjaciół, nigdzie nie wychodzę. Nie wierzę że z takim tłuściochem jakim jestem można oczymś porozmawiać. Nie wiem jak sobie pomóc. Mieszkam w małym mieście, nie mogę liczyć na terapie z psychologiem. Tracę kolejne lata z mojego żcia. Lata których nigdy nie odzyskam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez mam ten cholerny problem. Czuje, ze nie daje sobie rady ze soba i swoimi emocjami. Nie chodzi juz nawet owage, ale o to, ze jedzenie mna rzadzi! Mysle o jedzeniu od rana do nocy. To mna po prostu zawladnelo. Czuje sie jak zaplatana w jakias siec, z ktorej w zaden sposob nie moge sie wyrwac! Od 14 maja zaczelam sie ograniczac z jedzeniem, myslalam, ze tym razem wszystko pojdzie ok... czulam sie taka silna... Wytrzymalam 3 dni... Od 2 nie moge sie powstrzymac... Od jutra nie kupuje czkolady. Musze z tym skonczyc! Czy ktos juz sie z tego problemu wyleczyl? Jesli tak to bardzo prosze o wskazowki, jak sie z tego obledu jedzenia wyplatac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzymajcieSie
Witam Przypadkiem trafilem na na ta strone. Jestem wysportowany, studiuje informatyke i jestem przystojny, ale nie o tym chcialem napisac ;). Wasz problem polega na tym, ze "czujecie" a to jest bardzo nie wygodne w naszych czasach, ze nie popadliscie w apatie. Neurotycznosc, wysokie IQ, sa obecnie bardziej problemem niz zaleta, gdziel liczy sie instynkt zabojcy. Pisze to z wlasnego doswiadczenia, jednak mam na tyle duzo silnej woli, ze nie mam z tym klopotu. Szukam obecnie dziewczyny i jesli znajduje juz inteligentna to okazuje sie, ze jest wyprana z emocji, nie chodzi mi o hipokryzje w stylu 26 moherow zginelo we Francji czy "zakochiwanie sie" co miesiac w nowym chlopaku. Nie bede sie oszukiwal, ze nie kieruje sie wygladem przy wyborze partnerki, nie pociagaja mnie zarwono anorektyczi jak i otyle. Zal mi sie robi, gdy widze udreke "fajnych" dziewczyn, ale otylych, ktore musze sie zadowalac debilami, ktorzy sa za glupi, zeby "wyrwac" te madrzejsze, atrakcyjniejsze laski. Przejmijcie te mysli od chamow, nawet oni maja czasami dobre pomysly : 1 bog nie istnieje a jesli istnieje to ma nas w d##ie 2 sama musisz wiedziec co jest dla Ciebie najlepsze, sama musisz wiedziec czego chcesz, dopiero wtedy mozna liczyc na pomoc innych 3 zycie nie ma celu ani przeznaczenia, polega jedynie na wygrywaniu z innymi, jesli przegrywasz to jestes frajerem 4 jestes wyjatkowa, jestes indywidum, nie musisz byc czescia zadnej grupy, jesli nie chcesz. 5 dazenie do osiagniecia perfekcji w moralnosci: bycie czulym na krzywdy innych, na ich potrzeby to droga do autodestrukcji 6 80% spoleczenstwa nie bedzie Cie szanowala, jesli wyczuje w Tobie slabosc np. otylosc. Beda patrzyc na Ciebie pogardliwie( swiadomie lub nieswiadomie) Ogolnie rozumiane emocje nalezy zachowac dla 10% procent spoleczenstwa, dla tych ktorzy na to zasluguja. Napisalem to troche chaotycznie i nieprzemyslanie, ale mam nadzieje, ze zrozumiecie ogolna mysl z moich wypocin. :D pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renhel
właśnie pochłonęłam ogromną ilość jedzenia i pomimo, że jestem pełna aż się ze mnie ulewa towciąż głodna. Zwariuję kiedyś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamia
swietny topik. szkoda ze wszystkie dziewczyny pouciekaly:-) przeczytalam kazdy wpis i powiem wam ze bardzo sie identyfikuje z problemem zajadania emocji. wlasciwie to juz od bardzo dawna interesuje sie tym tematem, poruszajac go np. z moja terapeutka czy czytajac w necie. oo dziwo nie zgadzamy sie ze soba tzn. ja i moja psycholozka. ja uwazam ze jestem uzalezniona od slodyczy, ze jem je kompulsywnie, ze powinnam odstawic je na zawsze a ona z kolei probuje mi uzmyslowic ze jestem zbyt surowa wobec siebie i ze im wiecej bede te sfere zycia kontrolowac to tym bardziej bede wpadac w kompulsy. pozdrowienia dla wszystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RÓŻA37
Jestem kompulsywnym żarłokiem ,bulimiczką.Potrzebuję pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cingeo
ja tez. chce umrzec :( to nie ma sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RÓŻA37
Od dzisiaj miała byc ścisła dieta ale......ale już jestem nażarta .Ja kiedys zwariuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość golonqa
Podpisuję się pod każdym zdaniem tego forum. Przez lata się borykałam z tym tematem. Walczyłam ze sobą, nienawidziłam siebie. Przy ludziach kwintesencja dobrego smaku, kiedy nie było w pobliżu nikogo pochłaniałam przerażające ilości. Nie mogłam przestać jeść. Bolał mnie żołądek, bolało mnie serce ale dalej musiałam jeść. Byłam jak marionetka w nieswoich rękach. Jadłam i płakałam. A potem stał się cud, poszłyśmy z koleżanką na warsztat psychologiczny poświęcony odchudzaniu i tam coś we mnie pękło. Przeszłam kilka bolesnych procesów i zaczęło się dziać. Samo. Jestem teraz po pół roku 6 kilo mniejsza, spokojniesza, jem co chcę, nie mam ataków. Nie mogę tego inaczej nazwać jak cud. Moja psiapsiuła ma tak samo, tylko że ona straciła więcj. Zmieniłam temat pracy i piszę teraz o związku wyglądu z myśleniem o sobie. Musiałam stanąć na rzęsach, żeby przekonać promotora, że to ma sens. Jak mu podałam argument ostateczny "Proszę na mnei spojrzeć, to działa!" pan Profesor roześmiał się i powiedział, że pewnie się odchudzałam. Jezu, gdyby on wiedział ile razy wcześniej się odchudzałam i co mi to przyniosło. Fakt, faktem, że mi nie uwierzył. Myślę sobie, że to cholernie ważny temat. OStatecznie postawiłam na swoim :) Polecam wam Beti Markowską, choć nie wiem, czy jeszcze robi te warsztaty. http://www.solaris-rozwojosobisty.pl/ Jestem cała z Wami!! Walczćie o siebie, bo to można zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże dziewczyny. Ja myślałam że tylko ja tak robię. ; o nie wierze. Szczerze to nawet nie wiem co napisać. Wymiotuję po jedzeniu. Jak jestem sama w domu (na weekendy przeważnie) to jem wszystko co jest. jak nie mam msca to idę zwymiotować i znowu jem. w tygodniu nie wymiotuje przeważnie bo słychać. Jak zjem czekoladę to jakoś mi lepiej przez chwile. czuję że tyję. jeszcze teraz byłam chora i nie mogłam jeździć na siłownie to już w ogóle. jakieś 15dni miałam dietę 1500kcal ale co 3ci czasem co 5 dzień robiłam fail, jadłam ile wlazło i wymiotowałam. NIe radzę sobie. Teraz też jadłam. Idę to zwymiotować. Pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyMarionR4AD
ja od 3 dni non stop jem,,,jak to przerwac?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyMarionR4AD
jest tu ktoś:( pomocy...4 dzień jedzenia nonstop,,,,zaraz pękne...niesamowite ile człowiek moze w siebie zmiescic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość EVITA01
Lady a co próbujesz zajadać jakie emocje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×