Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ashlee

zajadanie emocji - wyrwijmy się z tego błędnego koła!!

Polecane posty

to ja musze zapytac mojej psychiatry o ten lek. bo ostatnio po prostu podwoilam dawke fluo i hydro i praktycznie zero efektu. moze ten lek okaze sie skuteczny, tymbardziej ze mi ostatnio wykryli poczatki padaczki :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojj... no na mnie zadziałał praktycznie os razu, a było tragicznie, dramat. Ale i tak siedze w niezłym bagnie :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc dziewczyny! Czytam wasze posty...........to o mnie .ja nie mam już sily ,ciagle z sobą walcze ,jestem obleśnie gruba 95 kg i ciagle mam schudnąć i ciagle się obzeram.Mam kogo kochac i mnie ma kto kochac........czego mi brak ,że ciagle od jutra???Mysle ,że to kompleksy od lat i trauma z dziecinstwa ,jem ....doszłam do wniosku ,że \"na zlosc\" sobie???????????? Nie wiem jak z tym walczyć ,to zarcie mi wcale nie smakuje,potem mam nudnosci niie mogę się ruszac,ale nic .......to za chwilę .kolejna kromka i kolejna łyzeczka dżemu.jestem bezsilna,myslę wciaż o tym ,że musze schudnac i ciagle ZRE......Wszystko to po powrocie z pracy ,bo rano jest super.. .Mam nawet z tego powodu mysli samobójcze...Cierpię ,a na zewnatrz wszystko cacy .Co robic .To trwa juz długo !!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ashlee Dzieki za dobre slowo....Praca jest niestety dyplomowa, musze ja napisac jesli chce skonczyc studia.. czasu coraz mniej a ja nie jestem nawet w polowie. Moje studia sa pomylka wiec temat jest nudny, a do tego skomplikowany.Zawsze jak zasiadam do pisania to po paru chwilach jestem zniechecona. Od razu zaczynam myslec o jedzeniu. Nie wiem jak inaczej poprawic sobie humor. . Dzis nie obzarłam sie az tak bardzo, wiec jutro moge wyjsc z domu (bo dopne spodnie).Chyba pojde jutro rano na dluzszy spacer. Spedze na miescie troche czasu i moze po powrocie uda mi sie cos zrobic. Tak ciezko sie skupic w domu, zwlaszcza jak lodowka pelna ciasta. Nie znosze takich sytuacji... Nawet kiedy milo spedzam czas taka pokusa jest dla mnie trudna do odparcia. A teraz to juz w ogole. :-( Czasem sobie mysle ze kiedy w koncu zamieszkam sama nie bede nigdy robic zakupow na zapas. Lodowka bedzie swiecic pustkami a mnie bedzie latwiej.....macie tak czasem ze nienawidzicie jedzenia? Ja np w tej chwili nienawidze slodyczy i zaluje ze ktos kiedyś znalazl takie zastosowanie dla cukru. Słodycze daja przyjemnosc na pare minut a potem psuja zeby, powoduja nadwage, doly psychiczne i wyrzuty sumienia..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, czemu nie zgłosicie się do specjalisty? To nie boli, serio. Mówie oczywiscie do tych, ktore jeszcze tego nie zrobily ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Millla, chyba ludziom ciezko jest uwierzyc, ze ich problem z objadaniem sie to choroba. w dodatku choroba, ktora wymaga pomocy terapeuty/psychiatry/psychologa. Mi psycholozka powiedziala kiedys, ze kazdy, kto jedzeniem zaspokaja inna potrzebe niz fizjologiczny glod, cierpi na ED (zaburz. odżywiania). nie tylko anorektyczki czy bulimiczki. Ale ja tez dluuuugo zwlekalam zanim zdecydowalam sie na leczenie, wiec nie zamierzam sie tu wymądrzac ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mądra kobieta z tej psycholozki. Czytałam sporo na ten temat i ta teoria zaczyna sie powoli przyjmowac. Niestety Polacy jacy sa kazdy wie, na wiadomosc ze ktos sie leczy psychiatrycznie maja niewyczerpywalny temat do spekulacji i plotek i nie dziwie sie, ze ludzie potrzebujacy pomocy boja sie po nia siegnac. Jednak namawiam. W koncu tu chodzi o nasze zycie. Ja sie nie wstydze mowic o moich chorobach, bo nie jestem im winna. Tak samo i Wy. Życie jest jedno i trzeba sie ratowac jesli istnieje taka mozliwosc. Trzymam kciuki za Was i za siebie, bo budza sie we mnie na nowo do zycia sklonnosci anorektyczne i inne i zaczynam sobie nie radzic, bleh :( I tak zle i tak niedobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elifia, z jednej strony dobrze, że umiesz sobie wyznaczyć granice, z drugiej strony tak łatwo popaść w skrajności... pocałujta wójta (swoją drogą bardzo ciekawy nick! :) ) Tak sobie myślę, że to perspektywa diety sprawia, że jesz jakby \"na zapas\", wiesz, że powinnaś schudnąć, a jednocześnie trudno Ci znieść myśl, że będziesz musiała sobie wszystkiego odmawiać. Podświadomie narasta w Tobie napięcie i żeby je rozładować... jesz. Błędne koło. Skąd to wiem? bo mam tak samo. Chyba najlepszą radą jest dobrze nastawić się do zmian, które Cię czekają, nie traktować tego jako kary, ale jako sposobu na poprawę swojego wizerunku, zdrowia, relacji z innymi. Skup się i zadaj sobie 2 pytania: 1) Co by się zmieniło na lepsze w Twoim życiu gdybyś zaczęła jeść zdrowo i przestała się objadać ? 2) Co się nie wydarzy jeśli nadal będziesz ulegać jedzeniu? co Cię ominie? problematyczna, moje studia też są pomyłką, więc znam ten ból:/ a jak czuję niechęć do pisania czegoś, to namolnie krążą mi po głowie myśli o tym, co mam w lodówce, jak mnie coś najdzie, to nie mogę usiedzieć w miejscu, myślę tylko o tym konkretnym czymś do jedzenia. Po prostu uciekam w jedzenie od problemu:/ Spacer dobrze Ci zrobi, uwolnisz się od ciast :) dotlenisz, może troszkę słońca złapiesz, dzis było u mnie tak ciepło :) A tak apropo własnego mieszkania, to też się nie mogę doczekać, przede wszystkim więcej warzyw! no i wreszcie przygotowywanie osobnych posiłków nie będzie problemem ani dziwactwem. Millli, powiem Ci czemu nie trafiłam do specjalisty, powód jest prozaiczny, nie mam pieniędzy na taką terapie, bo to nie jedno spotkanie, tylko cała seria. A w lekarza z przychodni jakoś nie wierzę, może jestem uprzedzona, ale obawiam się, że jak nie zapłacisz, to nie masz. Poza tym wątpię, że ktokolwiek oprócz mnie samej pomoże mi odnalezc sens życia, bo to jest właśnie to, zwyczajnie nie wiem co ze sobą zrobić:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
Pocałujta wójta--- tez ostatnio doszłam do wniosku,że jem na złośc sobie, bo po prostu nie nawidze sie, i nie zasługuje na chudosc :( ale zmieniam zdanie, a mysli samobojcze tez sa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość golden
ja wlasnie zjadlam trzecia "lekka" kolacje i mi niedobrze. Slyszalam teorie, ze ludzie szczegolnie podatni na zranienia robia sobie z tluszczyku taki "pancerz" ochronny. Nie mam nadwagi, bo kilku dniach pasienia sie bardzo dziwnymi zestawami pozywienia po prostu przez kilka nastepnych dni prawie nic nie jem. Zaczelam palic, bo to podobno hamuje glod, ale po papierosie zdarza mi sie zjesc pol tabliczki czekolady. Fakt, jak ktos tu juz wspomnial, zajadam swoja tesknote za miloscia, ktorej zabraklo mi w dziecinstwie. i tez nie wiem, po co zyje, nie wiem ciagle, co chcialabym w zyciu robic, a czterdziecha sie zbliza. Na terapie chodze od dwoch lat, ale nie potrafie sie sama przed soba otworzyc, marnuje poniekad pieniadze i czas. Jakakolwiek szansa by sie przede mna nie otworzyla, to i tak nie potrafie jej wykorzystac. No po prostu: buuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stosuję manipulację jedzeniem: kiedy nie jem - robię na złość innym, kiedy jem - maltretuję siebie. Moja \"ulubiona\" metoda na wpędzanie innych w poczucie winy... :O To samo dzieje się w momencie utraty kontroli nad pewnymi sprawami; mam wrażenie, że utrzymywanie ciała w ryzach daje mi poczucie sterowania przynajmniej w takim zakresie (mogę nie jeść = mam jednak na coś wpływ). Ale problemy z odżywaniem są niezawodnym barometrem uczuciowym; mogę nie wiedzieć, że coś się ze mną niedobrego dzieje, ale zawsze wcześniej poznam to po kłopotach z jedzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elifia, tak, to prawda, istny barometr, tylko zwykle jak juz zaczynam jeść, to jest za późno, by cokolwiek naprawiać. golden, może to rzeczywiście prawda z tym pancerzem.. Jak chudnę i pozbywam się balastu, to mam wrażenie, że staję się bezbronna, o wiele bardziej narażona na ciosy ze strony innych. A dziś jestem jakaś ospała. Mimo słońca za oknem. Psychicznie przygotowuję się na rozpoczęcie nowego sposobu odżywiania, mam co zrzucić, boję się, ale jednocześnie wiem, że dzięki temu łatwiej mi będzie - wyjść do ludzi i poczuć się pewniej wśród nich. Jedzenie jest dla mnie ucieczką, ale już przestało być przyjemnością, potrafię zjadać czekoladę i płakać nad nią, nie z wyrzutów, raczej z poczucia, że robię coś wbrew swojemu ciału, że wcale nie chcę, ale nie umiem inaczej pozbyć się czarnych myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość golden
Bardzo wzruszajaco piszecie, ten temat daje mi wiele do myslenia.musze poobserwowac, czy u mnie dziala to jak barometr, ale chyba jestem w dluzszej depresji i moje mysli sa prawie caly czas posepne. Jesli chodzi o diety, to mam w glowie caly zestaw. Najlepiej wychodzi mi z odstawieniem weglowodanow. chlebek be! A jako dzieciatko budzilam sie w nocy z glodu wolajac o chlebek wlasnie. Podobno u dziecka kazda prosba o jedzenie jest prosba o milosc. No prosze, to mi sie zgadza, psychicznie jestem na poziomie dziecka, a milosci brak mi wlasnie. Dziewczyny, prawda o nas jest w nas samych, ale to tak boli do niej dotrzec. Przejsc jeszcze raz te wyboista droge zycia. Ale moze to pozwoli choc w czesci wyzwolic sie ze zduszonych uczuc i emocji, ktore nie mogly zostac wyrazone, kiedy byl na to czas i ciagle tkwia w nas, gwaltowne i stlumione. Sorry za rymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To prawda - rozwiązanie jest w nas i tylko my same możemy dojść do tego, co jest nie tak i skierować nasze życie na inne tory. Z całą pewnością coś się kiedyś wydarzyło, co miało wpływ na to, co teraz czujemy i na nasze relacje z otoczeniem. To mogło być jedno zdarzenie, a mogły to być też mało istotne momenty, które zbierały się przez lata i budowały tamę między nami a światem. Rzeczywiście brak odwagi! by spojrzeć za siebie i rozwiązać pewne sprawy raz na zawsze, pozbyć się tłumionych uczuć, wybaczyć komu trzeba. Nie jest dobrze teraz, a gdy się człowiek wgłębi w swoje ciemne obszary, w przeszłość, to istnieje obawa, że bęzie gorzej i tego się boimy - stawić czoła problemom. Ale prawda jest taka, że to będzie boleć raz, a potem będzie prawdopodobnie już tylko lepiej. Chyba warto. Pozostało tylko pokonać ten strach w sobie. A przede wszystkim bardzo pragnąć zmiany. To człowiek kieruje swoim życiem, jego los to pasmo jego wyborów. Nie zmarnujmy tego. Przez tyle lat byłam bierna, naiwnie wierzyłam, że wszystko jakośsamo się rozwiąże. A teraz myślę: tyle lat straconych, tyle się mogło zdarzyć, szkoda... Wiesz, golden, u mnie w rodzinie mało kto umie okazywać uczucia, tylko moja babcia kochana. Gdy byłam mała wszyscy inni podtykali mi najlepsze kąski, cielęcinka robiona tylko dla mnie, specjalnie pieczone ciasta, to był taki łącznik między naszymi sercami. Mama nigdy mnie nie przytulała, ale dbała o to, bym zjadła śniadanie. Uwielbiałam też wspólne obiady z mamą i tatą w stołówce - jedyna chwila w ciągu dnia gdy byliśmy wszyscy razem, do dziś to pamiętam. Gdzieś istniała blokada we wzajemnym porozumiewaniu się w rodzinie.. a dzis nie potrafię rozmawiać z mamą wcale. Jedzenie wypełnia mi tą pustkę, sprawia, że czuję się spokojna i bezpieczna. Całe szczęście zdaję sobie sprawę, że nie jest to normalne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ashlee-----> terapie są również za darmo, na ubezpieczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość golden
czesc dziewczyny, no wlasnie, ashlee, sprobuj znalezc jakas terapie z ubezpieczalni, bo samemu to ciezka sprawa. To cudownie, ze sama juz wiesz o co chodzi, ze masz wole zmiany, w dodatku jestes inteligentna, czyli wszystkie warunki udanej psychoterapii sa spelnione. Tylko uwazaj na wybor terapeuty, zawsze masz mozliwosc zmiany, bo powinnas sie czuc w terapii bezpieczna. Ja chodze do psychiatry, ktory jest jednoczesnie psychoanalitykiem, ale on mi nigdy jeszcze nie zaproponowal lekow, 2 seanse na miesiac place sama, a 2 przez ubezpieczalnie (w psychoanalizie jest zasada, aby duzo placic, bo to motywuje do pracy). Czytalam kiedys na "forum gazeta - psychologia" wypowiedzi kobiety, ktora chodzi do psychoanalityka calkowicie przez ubezpieczalnie i calkiem sensownie pisala o "korzysciach" jakie mamy z objawow -wlasnie dlatego tak sie nich trzymamy. Elifia, nie brak Ci empatii, wspaniale, ze nie zamknelas sie we wlasnym cierpieniu ale przez nie zdajesz sobie doskonale sprawe, jak cierpiec moga inni. Tak sobie wlasnie wczoraj dzieki twojej wypowiedzi zdalam sprawe, ze zyje w zludnym przekonaniu, ze chociaz nad jedzeniem mam kontrole, ze nawet jesli najem sie jak (....), to i tak potem uda mi sie poglodowac, aby nie bylo tego widac. No wlasnie, to tylko zludzenie, bo co ja wlasciwie kontroluje w swoim zyciu? Jednak na pewno nie jedzenie, bo bym sie na nie tak nie rzucala. Tak ashlee, trzeba by zaczac dokonywac wlasnych wyborow, ale samemu to jednak trudno . Patrz, bylas sama i mimo, ze wiesz o co chodzi, trudno Ci jest cos z tym zrobic. To wszystko trzeba komus powiedziec - nazywajac rzecz, zabija sie ja. Trzeba to wsystko przed kims oplakac, pozegnac sie z tym, przejsc zalobe. Mimo, ze to bolesne, stanowi jednak czesc nas samych. Sprobuj sobie pomoc, poszukaj pomocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
golden, przez całe życie myślę o sobie, że jestem głupia i do niczego w porównaniu ze wszystkimi wokół, a Ty powiedziałaś mi coś wręcz odrotnego. Nawet nie wiesz... jak dziwnie i jak dobrze usłyszeć coś takiego... Dziewczyny, a teraz szczerze: ile już trwa Wasza terapia? czy widzicie jakieś zmiany na lepsze i czy widzą je też inni? czy wierzycie, że terapia pomoże Wam żyć inaczej niż dotychczas? kiedy ostatnio miałyście napad i zjadłyście więcej niż trzeba? Od 2 dni odkąd zaczęłam tu pisać nie opycham się wieczorami jedzeniem, a zwykle jadłam \"na zapas\", tak jakbym sie bała, że następnego dnia nie będzie już nic do jedzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
golden-----> brak empatii to smutny znak naszych czasów :( Właśnie po terapiach widzę i czuję więcej, co ma swoje plusy i minusy (generalnie nie jest to postawa akceptowana społecznie). Ja na leczenia nie zgłaszałam się z powodu zaburzeń odżywania, ale w sumie dwie terapie trwały ok. 6 miesięcy. Co do wyboru terapeuty... znan wiele osób, które narzekały na leczenie, bo \"czego ten typ ode mnie chce\" ;) A nie widziały podstawowego faktu, że terapia to nie jest miła wycieczka do przeszłości, leczenie cholernie boli, a terapeuta to też lekarz, który musi aplikować gorzkie pigułki, jeśli chce się wyzdrowieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość golden
tak, zgadzam sie, terapia to sprawa dla odwaznych. No ale przyslowie mowi, ze do odwaznych swiat nalezy! A Ty chcesz zyc lepiej, ashlee, i sa na to sposoby. Zaczelam moja terapie 2 lata temu, tez z innego powodu. Milam chroniczny bol plecow, potem kolki jelitowe i moja lekarka domowa stwierdzila, ze ja somatyzuje i ona nie moze mi pomoc, tylko psychoterapeuta. Kolezanka z uczelni poradzila mi swojego, bo jak sie przy okazji dowiedzialam, to wiekszosc dziewczyn chodzi na terapie i uwaza to za przywilej, ze moze zrobic cos dla swojego rozwoju. Potem, kiedy opowiadalam mojemu "psychciowi", jak to miewam ataki glodu, on zapytal "przy jakich okazjach miewa pani te ataki bulimii?" Rzadko nasze cierpienie objawia sie tylko w jeden szczegolny sposob. Symptom jest proba opatrywania psychicznych ran, nieporadna, ale ekonomiczna. Jakie sa wyniki mojej pracy nad soba? Nie bola mnie juz plecy (no chyba ze jestem w stresie z powodu egzaminow i i obronnie przyjmuje niewlasciwa postawe), moge juz myslec o smierci mojej mamy bez poczucia winy, czesciej dbam o dobry wyglad, wierze bardziej w ludzi i sama siebie, nie marnuje czasu wyobrazajac sobie swoje samobojstwo, bo juz mnie to nie pociaga. Ppewnie jest jeszcze wiele innych korzysci, ale moja terapia jest z reguly dlugoterminowa, choc to mnie nie martwi, bo chce sobie dac czas na dokladne wyplenienie chwastow z mojej duszyczki. Sama napisalas, ze piekno jest w nas - pozwolmy, aby inni tes sie nim zachwycali ! Moja mama twierdzila, ze jestem brzydka i glupia, no coz, to kwestia gustu,a nie wyrok, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonazaba
Czesc. A moze to nie o emocje chodzi tylko o to ze tak naprawde mamy jakies szalone diety. Ja przez lata cale zajadalam emocje-anorexia,bulimia szalone skoki wagi. Od skrajnosci w skrajnosc. I dopiero ostatnio metoda prob i bledow dotarlo do mnie ze to nie emocje ale wsciekla podatnosc na wahania cukru we krwi sa wszystkiemu winne. Przez moment bylam na Atkinsie praktycznie wylaczylam wszystkie wegle z diety + pelna suplementacja witaminami i emocjonalne jedzenie nagle zniknelo. Ani nie miala atakow jedzenie w czasie stresu ani przed okresem. Teraz od kilku tygodni jestem na diecie vege czyli praktycznie wykopalam z jadlospisu caly nabial i miecho i czuje sie rewelacyjnie. Dalej zyje w strecie, dalej mam mase pracy ale przestalo mnie ciagnac do jedzenia.Jem 4 razy dziennie i sie nie glodze i jest OK przy okazji chudne. Ja gleboko wierze w to ze uzaleznienie od cukru moze prowadzic do kompletnego kociokwiku emocjonalnego i fizycznego. Jesli ktos czyta po angielsku to polecam -" The Detox diet" Elson Haas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, pytanie o to, kiedy ostatnio miałyście napad na jedzenie, było dla mnie najważniejsze i jednocześnie najbardziej wymiernie wskazywałoby czy terapia pomaga. Żadna z Was nie odpowiedziała..... zielonazabo, pewnie po części problem jest również taki jak napisałaś. Nie patrzy się, co się je, tylko wsuwa,co popadnie i organizm wariuje. Ostatnio również wyrzuciłam ze swojego jadłospisu mięso, nie wiem czemu, ale patrzyłam na nie i czułam niemal fizyczną awersję. Stwierdziłam, że nie ma sensu się zmuszać. Nabiał jednak lubię, a przynajmniej niektóre produkty, bo nie służy mi m.in. mleko i maślańka. Rozumiem, ze teraz jesz głównie warzywa i owoce? a ryby? Dzięki Dziewczyny, że piszecie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ashlee--------> jeśli o mnie chodzi, to napady miałam tydzień temu, jak zawsze wieczorem, co spowodowane było megadołem (niepewność mojej przyszłośći i takie tam inne...). Teraz czuję się lepiej, mam więcej wiary, więc nie wpieprzam. Jem normalnie, nie głodzę się ani nie zapycham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość golden
dzien dobry:) hmmm, tez myslalam, ze to cukier, bo w dodatku w czasie, kiedy bylam glodna, cala sie trzeslam i mialam napady paniki. Poszlam w czasie takiego napadu do lekarza i okazalo sie, ze cukier jest w porzadku. Przez rok bylam na diecie veganskiej, 0 bialka zwierzecego - bylam caly czas glodna, ale cwiczylam sile woli;) . Nie bylo zadnych efektow i powrocilam do rybek i mieska.Potem probowalam diety dla grup krwi i to jedzenie bylo wlasciwie w moim guscie: duzo warzyw, miesa i ryb. Czesto do tej diety wracam, bo sie po niej dobrze czuje. Obecnie kazdy rozsadny czlowiek jest na jakiejs diecie, bo gdyby na slepo kupowac to, co nam oferuja, to mozna by sobie zaszkodzic. Trzeba wsluchac sie w swoj organizm i jesc to, co nam sluzy, po czym sie dobrze czujemy. Problem w tym, ze nie chcemy jesc tego i tyle, ile nam potrzeba. jedzenie u czlowieka ma wartosc symboliczna - kiedy jest mi smutno, jem bulke z maslem i pije slodka herbate, co wcale mi dobrze nie robi, tylko przypomina czasy dziecinstwa, kiedy zycie nie laczylo sie z odpowiedzialnoscia. ashlee, od dluzszego czasu nie mam juz tych histerycznych chyba atakow glodu, dzieki Tobie zdalam sobie z tego sprawe. ostatni napad(straszny apetyt) glodu mialam przed ostatnim okresem, ale to sie u mnie zawsze zdarzalo. Jednakze przypomina mi to o moich dawnych problemach i normalne, ze wzbudza niepokoj. o, i wlasnie, nawet o tym mowilam jakis czas temu na terapii, przestalam planowac szczegolowy jadlospis na nadchodzace dwa tygodnie, co jeszcze dwa lata temu bylo moja obsesja. Jak chyba juz pisalam, nikt nie ma tylko i wylacznie jednego symptomu, ktory mozna by potraktowac wybiorczo (choc terapie behawioralne w ten sposob dzialaja). Dochodzi przeciez czy to niesmialosc, klopoty z bliskoscia, nadwrazliwosc emocjonalna, nieumiejetnosc podejmowania decyzji i potem watpienie w ich slusznosc, brak wytrwalosci, brak odwagi, pobudliwosc itd, itp. wszelkie zaburzenia jedzenia maja ponoc swoje zrodlo w tych najwczesniejszych kontaktach z matka. Czym dla niej bylo karmienie dziecka? Jaki nadawala temu sens? Czy na ukojenie placzu byl cukierek czy przytulenie? Istota ludzka zyje w swiecie symboli. Tak jak seks nie ma zwiazku z przedluzaniem gatunku (chyba ze celowo albo przez przypadek), tak i jedzenie ma w zachodnim swiecie inny cel niz odzywianie sie (mamy przeciez ochote na cos konkretnego a nie na tyle a tyle weglowodanow, bialka czy witamin) . Funkcja fizjologiczna stala sie funkcja symboliczna. Konsekwencja kultury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was Dziewczyny. Przeczytałam ten topik i czuje się tak, jakby w końcu ktoś zrozumiał mój problem a własciwie sama zrozumiałam dlaczego moje życie jest takie nie poukładane...własnie przez zajadanie emocji. Niecałe 2 lata temu schudłam wspaniale. Przez wakacje udało mi sie zrzucic 15 kg. Czułam sie szczęśliwa, nareszcie mogłam wyjść do ludzi taka jaka zawsze chciałam być. Ale moje szczęscie nie trwało długo. Sądziłam, ze skoro schudłam to teraz juz nie przytyje. Niestety tak sie nie stało. Przez wiele lat cierpiałam, zajadając to jak jest mi źle. Wieczorami potrafiłam zjeść takie ilości jedzenia, że rano budząc sie nie wierzyłam, ze to zjadłam sama. I zawsze było od jutra, od poniedziałku, od 1. Ale nic. Ten okres czasu w którym sie odchudzałam bardzo sie zaparłam i doszłam do celu ale niestety nie udało mi sie tego utrzymac. Jedzeniem \"zabijam\" pustkę, pragnę aby czas mijał szybciej bo przecież od jutra sie odchudzam ale jak tak dłużej można...??? Ashlee z tego co wyczytałam jesteś bardzo mądra kobietą. Dzięki temu co piszesz ja zdałam sobie sprawę, ze nawet jesli schudnę to przeciez trzeba jeszcze zmienic myślenie, bo chyba wtedy zmieni się ciało jesli damy mu szansę na to. Dzis sie popłakałam po przeczytaniu tego topiku. Pisałas , ze Twoja mama karmiła Cię, dbała o Ciebie w dziecinstwie...moja też i to bardzo ale byłam bardziej dzieckiem na pokaz... jesli byłam niegrzeczna była ogromna kara. czuje sie jakbym bardziej była wyhodowana niż wychowana i nauczona życia. Czasem jej nienawidziłam, a czasem kochałam tak bardzo że az czułam sie winna za całe zło jakie jej robiłam choc byłam naprawę spokojnym dzieckiem. Do dzis żyje w poczuciu winy, że jesli coś jej sie stanie to sobie nie poradze, bo ona zawsze tak powtarzała, ze nic ze mnie nie będzie...wiec ja mam takie myslenie ze do niczego sie nie nadaje a kiedy boje sie czegoś...zajadam to. Zdaje sobie sprawę, ze robie sobie krzywdę. I wiem, ze musze inaczej spojrzeć na życie. Wierzcie mi że ten topik jest jakby dla mnie przełomem i za to Wam bardzo dziękuje!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy macie takie wrażenie że jesli schudniecie to to będzie egoistyczne wobec innych? Że jesli będziecie lepsi to nie bedziecie sie dobrze czuć? Bo ja wlasnie tak mam i nie wiem jak z tym uczuciem sobie poradzic...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jem jem jem jem jem
cześć dziewczyny:) ja mam taki problem że jem nawet jak nie jestem głodna... jem bo ... bo nie wiem... przypomnę sobię o jedzeniu i już chcę jeść... jest mi smutno jem... jest wesoło jem... jest dobrze jem jest zle jem jest nudno jem ... jestem zmeczona jem... jestem wypoczeta tez ccos zjem... zawsze jem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
swietny temat i jaknajbardziej prawdziwy popadanie z skrajnosci w skrajnosc a problem tkwi tam w głowie i jedzenie traktuje sie jak wroga a zarazem przyjaciela jak bede miec napad na pewno zajrze do was na pewno bo to jak nałóg dzieki ze jestescie dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elifia, golden, dziękuję za odpowiedzi 🌻 Jak Was czytam, to mnie jakiś taki spokój ogarnia, oddycham równo i przez moment niczego się nie boję. Chyba pierwszy raz czuję się rozumiana. Kilka lat temu chodziłam na spotkania grupowe z 2 psycholożkami, nie miały one określonego celu, założenie było, że kto czuję taką potrzebę, to przyjdzie. Po prostu rozmawialiśmy - o uczuciach, o relacjach międzyludzkich. Trwało to 2 lata. Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy, że problem z jedzeniem jest tak złożony, nigdy nie poruszyłam tego problemu. Teraz jest inaczej. Chcę nauczyć się jeść inaczej, bo czuję, że to mnie ogranicza, że przez to nie mogę się otworzyć i żyć pełnią życia - a bardzo, bardzo bym tego chciała! Słyszałyście o Ewie Foley? jest doradcą rozwojowym i promotorką pozytywnego życia, jej poglądy dodają mi niesamowitej wiary, nadziei i siły do działania, by coś zmienić w moim życiu na lepsze. Radzi m.in, by stworzyć sobie 3 cele na cały rok i dążyć do ich realizacji. Już prawie dookreśliłam w głowie moje 3 cele, a jednym z nich jest wyrwanie się z kręgu zajadanych emocji. Chciałabym znalezc dla siebie inne metody, które pozwolą mi rozładować stres, może wymagające więcej zachodu, ale też skuteczne. Podobno człowiek potrzebuje w ciągu dnia 12 razy być przytulonym, chciałabym, żeby bliskość mojego partnera wygrała z tabliczką czekolady! Mam chyba po raz pierwszy w zyciu gotowość do zmian, zawsze byłam bierna i tyle przez to straciłam. Jeżeli w ciągu tego roku nie osiągnę moich celów, poważnie zastanowię się nad terapią. dorissa, tak jak pisała golden, wiele zależy od wczesnych kontaktów z mamą i to jak widać na naszych przypadkach - prawda. Nigdy nie sądziłam, że to będzie taki życiowy balast. Przecież wszyscy wokół mnie tak świetnie sobie radzą, żyją pełnią życia, tylko nie ja... Ale kto tak naprawdę się obnosi ze swoimi problemami? W moim otoczeniu nikt nie wie, możliwe, że coś podejrzewają, ale sama nigdy im o tym nie mówiłam. Nie wystarczy schudnąć, trzeba zrozumieć, że baton nie jest cudownym lekarstwem i niczego nie rozwiąże. Trzeba przestawić swój sposób myślenia, ułożyć sobie wszystko w głowie. W zeszłym roku schudłam 15kg, ale psychicznie nie byłam na to gotowa! Bez warstwy tłuszczyku czułam się jakby ktoś wyrzucił mnie nagle na środek areny i kazał żyć. Czułam się obnażona! jakby ktoś wystawił moje uczucia i myśli na publiczny osąd. Nie bylo się już za czym schować. Jak przybieram trochę na wadze, czuję się niewidzialna, nie ma żadnych oczekiwań wobec mnie, a więc nikogo nie zawiodę. Jak chudnę, muszę być dobrze ubrana, zadbana, ambitna i mądra. Schudnięcie oznacza dla mnie spojrzenie swoim problemom prosto w oczy. W zeszłym roku się nie udało. Ale wtedy nie czułam w sobie takiej siły jak teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielonazaba
Ja teraz jestem na diecie czysto vege. Zadnych mies,mleka,ryb. Jak na razie dziala rewelacyjnie. Czuje sie "czysta". Ta dieta w jakis sposob wzmacnia we mnie poczucie spokoju. Wsciekla przyjemnosc mi sprawia wloczenie sie po sklepach i wyszukiwanie roznych migdalow czy kasz. Akurat ten sposob jedzenia do mnie pasuje. Co do uzaleznienia od cukru to w moim wypadku jest to tak silne,ze jedna mocniejsza kawa potrafi mnie wprowadzic w stan drzacych rak i kompletnego braku kontroli nad soba. To jest jak alkoholizm. Mialam tak ostatnio wypilam kawe po godzinie cukier jak to po kawie mi polecial i wpadlam w stan " jesli natychmiast nie zjem cos slodkiego to umre" drzaly mi rece,przestalam myslec,bylo mi obojetne co bede jadla byle natychmiast. Zaden racjonalizm nie pomagal. Wiedzialam co sie dzieje i nie mialam nad tym zadnej kontroli. Obrzydliwy stan na skraju paniki. Najgorsze jest to ze nie da sie tego opanowac,to jest bardzo fizyczne doswiadczenie ktore blokuje nam mozg i podporzadkowuje wszystko temu jednemu zadaniu wyrownac poziom cukru. Ja przez dlugie lata miotalam sie pomiedzy atakami glodu anoreksja i bulimia. W sumie taka generalna zmiana w moim wypadku nastapila dopiero wtedy gdy pozwolilam sobie na jedzenie. Uznalam ze skoro mam ataki glodu to jest powod i ze moje zdrowie psychiczne jest wazniejsze niz ekstra kg. To byl poczatek pozniej stopniowo zaczelam eksperymentowac z roznymi produktami i witaminami i teraz za 90% moich problemow z jedzeniem obwiniam moja rozchwiana gospodarke glukozy we krwi. I z moich obserwacji wynika ze to moze byc dziedziczne. Jest jeszcze jeden czynnik ktory moim zdaniem moze wywolywac ataki na lodowke. Przerost drozdzy w ukladzie pokarmowym-candidoza. www.zdrowie.klips.org/cichy_zabojca_nowy.htm Pozdrawiam i badzcie dzielne :))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lemonkowa
a ja zjadlam w ramach napdu 2ogorki kiszone i duze jabłko i mam cholerne wyrzuty sumienie,,,,, phi, tez mi napad,,,,,, ale na diecie tak mam :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×